Przed laty wśród polskich i czeskich miłośników dobrego wojaka Józefa Szwejka, przeprowadzono ankietę na temat osoby porucznika Lukasza.
Przed laty wśród polskich i czeskich miłośników dobrego wojaka Józefa Szwejka, przeprowadzono ankietę na temat osoby porucznika Lukasza.
Zróżnicowanie wypowiedzi było zaskakujące, ale dla naszych narodowych skłonności niezwykle symptomatyczne.
Okazało się bowiem, że polscy respondenci nie zostawili na nieszczęsnym oficerze suchej nitki, odsądzając go od czci i wiary za to, iż będąc Czechem udawał Niemca, a czeskość poczytywał sobie za objaw jakiegoś rodzaju wstydliwej choroby.
Nazywano go zdrajcą narodu, odszczepieńcem, renegatem, człowiekiem bez zasad i honoru, sprzedawczykiem i szwabskim sługusem.
Czesi natomiast, mimo iż kwestia patriotyzmu i przynależności Lukasza do ich nacji, winna z pozoru o wiele mocniej leżeć im na sercach, koncentrowali się raczej na ocenianiu go jako człowieka, podkreślali jego dobroduszność, cierpliwość i wyrozumiałość na, w gruncie rzeczy, często trudne do spokojnej akceptacji zachowania i wyczyny pucybuta Szwejka.
Nieodmiennie i wciąż zastanawiam się cóż takiego jest w naszej narodowej świadomości, co od prostego rozróżnienia ludzi dobrych od złych, nieodparcie popycha nas w kierunku szufladkowania i oceniania, według tak mało adekwatnych i nieprecyzyjnych kryteriów jak: patriotyzm, wyznanie, narodowość, rasa, pochodzenie społeczne, orientacja seksualna i wiele, wiele innych.
Najbardziej jaskrawym przykładem takiego szufladkowania, jest nieustanne, mniej lub bardziej zawoalowane, wypominanie panu Premierowi jego wcielonego do Wermachtu dziadka, tak jakby ów fakt z góry determinował jakoweś proniemieckie sympatie, bądź może nawet germanofilię Donalda Tuska.
Równocześnie zaś, dziwnie łatwo wypada nam z pamięci, że w owym Wermachcie osobiście służył Joseph Ratzinger, będący obecnie głową Kościoła katolickiego do którego przynależność deklaruje zdecydowana większość Polaków, jednakże w tym przypadku ani niemieckość, ani Wermacht jakoś w oczy nie kłuje.
Liczne przykłady podobnych zachowań często napotykamy w wypowiedziach naszych polityków.
W ostatnich dniach Prezes Kaczyński krytykując negatywne nastawienie Radia Z do partii, której jest wodzem i ideologiem zarazem, stwierdził iż, “zawsze w Polsce były dwie grupy: ta z AK i ta innych środowisk”.
Cokolwiek by ta enigmatyczna wypowiedź miała oznaczać, niesie ona w sobie intencję podziału na Prezesa i podobnie mu myślących, jako pozytywną część społeczeństwa, oraz tę drugą, bliżej nieokreśloną, ale a priori gorszą, szkodliwą i negatywną do obrzydliwości.
Ta nieustanna skłonność do dzielenia ludzi na “my” i “oni”, przywraca mi w pamięci anegdotę powtarzaną często przez mego wykładowcę etnografii społeczeństw plemiennych. Powiadał on mianowicie, że wódz i szaman wygadując do siedzących wokół ogniska współplemieńców, wyssane z palca brednie na temat podobnie siedzącego za lasem innego plemienia, miał na celu jedynie drogą wzmaganej ksenofobii, wrogości i nienawiści większą konsolidację grupy, a co za tym idzie, wzmocnienie swych wpływów i władzy.
Z upływem czasu, wzrostem poziomu kultury i komunikacji społecznej, te metody traciły skuteczność, a grupy łączyły w coraz większe formy, niwelując sztucznie i partykularnie utworzone animozje.
Mam wrażenie, że w początku XXI stulecia, po naszym dołączeniu do jednoczącej się Europy, jest już najwyższa pora wznieść się z poziomu pierwotnej wspólnoty plemiennej i szukając w każdym człowieku przede wszystkim dobrych wartości, oceniać bliźnich po efektach ich działań, bowiem: “Dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce” Mat. 7:17, “Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, uprzejmość, dobroć, wierność” Gal 5:22.
I z tym optymistycznym akcentem, życzę czytelnikom, a i sobie przy okazji, przejścia na nieco wyższy poziom rozwoju kultury i co za tym idzie, zatrzaśnięcia na głucho szuflad pełnych bałaganu naszych narodowych uprzedzeń i fobii.
Paweł Ilecki.
Gdy usłyszałem tę wypowiedż o AK, zobaczyłem w
wyobrażni dwóch braci bliżniaków, w wojskowych kurtkach, za dużych hełmach i z białoczerwonymi opaskami, a małymi drewnianymi pistolecikami w dłoniach broniących barykady zbudowanej dla nich specjalnie w ośrodku rządowym w Juracie. Atakuje ich odział BOR przebrany w niemieckie mundury. To by chyba było nawet możliwe.
Gdy usłyszałem tę wypowiedż o AK, zobaczyłem w
wyobrażni dwóch braci bliżniaków, w wojskowych kurtkach, za dużych hełmach i z białoczerwonymi opaskami, a małymi drewnianymi pistolecikami w dłoniach broniących barykady zbudowanej dla nich specjalnie w ośrodku rządowym w Juracie. Atakuje ich odział BOR przebrany w niemieckie mundury. To by chyba było nawet możliwe.
Gdy usłyszałem tę wypowiedż o AK, zobaczyłem w
wyobrażni dwóch braci bliżniaków, w wojskowych kurtkach, za dużych hełmach i z białoczerwonymi opaskami, a małymi drewnianymi pistolecikami w dłoniach broniących barykady zbudowanej dla nich specjalnie w ośrodku rządowym w Juracie. Atakuje ich odział BOR przebrany w niemieckie mundury. To by chyba było nawet możliwe.
To jest cycuś
http://www.fzp.net.pl/fn_news/fullnews.php?id=2202
Kto tym wszystkim u nas kręci?
To jest cycuś
http://www.fzp.net.pl/fn_news/fullnews.php?id=2202
Kto tym wszystkim u nas kręci?
To jest cycuś
http://www.fzp.net.pl/fn_news/fullnews.php?id=2202
Kto tym wszystkim u nas kręci?
Hm…
A może to trochę nie tak ? Bo ta potężna, skuteczna, półmilionowa organizacja zbrojna generalnie kierowała się zasadą “stania z bronią u nogi”. Oczywiście, były wyjątki – np. KEDYW, ale w ogromnej większości, nawet “leśne” oddziały obowiązywała bierność, m. in. ze względu na możliwe represje wobec ludności cywilnej.
Co bardziej krewkich, młodych ludzi, do wstąpienia w szeregi GL, czy póżniej AL, skłaniała nienawiść nie do II RP, ale do reżimu okupanta.
Do złapania na Allegro jest dwutomowy zbiór wspomnień żołnierzy batalionu AL Czwartacy pod tytułem właśnie “Czwartacy”. Warto przeczytać, żeby wiedzieć, co kierowało młodymi wówczas ludźmi, przy wyborze orgaznizacji podziemnej.
Szczególnie polecałbym właśnie Genialnemu Strategowi… Może on jeszcze czeka na hasło “Burza” ?
Kategoria D, jak mniemam?
Z powodów intelektualnych?
Hm…
A może to trochę nie tak ? Bo ta potężna, skuteczna, półmilionowa organizacja zbrojna generalnie kierowała się zasadą “stania z bronią u nogi”. Oczywiście, były wyjątki – np. KEDYW, ale w ogromnej większości, nawet “leśne” oddziały obowiązywała bierność, m. in. ze względu na możliwe represje wobec ludności cywilnej.
Co bardziej krewkich, młodych ludzi, do wstąpienia w szeregi GL, czy póżniej AL, skłaniała nienawiść nie do II RP, ale do reżimu okupanta.
Do złapania na Allegro jest dwutomowy zbiór wspomnień żołnierzy batalionu AL Czwartacy pod tytułem właśnie “Czwartacy”. Warto przeczytać, żeby wiedzieć, co kierowało młodymi wówczas ludźmi, przy wyborze orgaznizacji podziemnej.
Szczególnie polecałbym właśnie Genialnemu Strategowi… Może on jeszcze czeka na hasło “Burza” ?
Kategoria D, jak mniemam?
Z powodów intelektualnych?
Hm…
A może to trochę nie tak ? Bo ta potężna, skuteczna, półmilionowa organizacja zbrojna generalnie kierowała się zasadą “stania z bronią u nogi”. Oczywiście, były wyjątki – np. KEDYW, ale w ogromnej większości, nawet “leśne” oddziały obowiązywała bierność, m. in. ze względu na możliwe represje wobec ludności cywilnej.
Co bardziej krewkich, młodych ludzi, do wstąpienia w szeregi GL, czy póżniej AL, skłaniała nienawiść nie do II RP, ale do reżimu okupanta.
Do złapania na Allegro jest dwutomowy zbiór wspomnień żołnierzy batalionu AL Czwartacy pod tytułem właśnie “Czwartacy”. Warto przeczytać, żeby wiedzieć, co kierowało młodymi wówczas ludźmi, przy wyborze orgaznizacji podziemnej.
Szczególnie polecałbym właśnie Genialnemu Strategowi… Może on jeszcze czeka na hasło “Burza” ?
Kategoria D, jak mniemam?
Z powodów intelektualnych?
Pudło więc…
Jarl Jaro Kaczodzioby, owszem, konsoliduje wokół siebie rdzeń swojego plemienia, coraz bardziej separując ich i siebie od świata… A przecież jako polityk, traci społeczne poparcie i – tym samym – oddaje pole bez walki… W permanencji odtrąbiając swoje zwycięstwo.
Pudło więc…
Jarl Jaro Kaczodzioby, owszem, konsoliduje wokół siebie rdzeń swojego plemienia, coraz bardziej separując ich i siebie od świata… A przecież jako polityk, traci społeczne poparcie i – tym samym – oddaje pole bez walki… W permanencji odtrąbiając swoje zwycięstwo.
Pudło więc…
Jarl Jaro Kaczodzioby, owszem, konsoliduje wokół siebie rdzeń swojego plemienia, coraz bardziej separując ich i siebie od świata… A przecież jako polityk, traci społeczne poparcie i – tym samym – oddaje pole bez walki… W permanencji odtrąbiając swoje zwycięstwo.
Staram sie nie myśleć że,
Polacy to… Ukraińcy to…. Niemcy to.. Ale lata szufladkowania rożnych nacji zrobiły swoje. Trzeba dużo dobrej woli by nie otwierać tych szuflad, a niestety tworzymy wciąż nowe co widać nawet tu na kontrowersjach., I robimy to mimo woli.
Staram sie nie myśleć że,
Polacy to… Ukraińcy to…. Niemcy to.. Ale lata szufladkowania rożnych nacji zrobiły swoje. Trzeba dużo dobrej woli by nie otwierać tych szuflad, a niestety tworzymy wciąż nowe co widać nawet tu na kontrowersjach., I robimy to mimo woli.
Staram sie nie myśleć że,
Polacy to… Ukraińcy to…. Niemcy to.. Ale lata szufladkowania rożnych nacji zrobiły swoje. Trzeba dużo dobrej woli by nie otwierać tych szuflad, a niestety tworzymy wciąż nowe co widać nawet tu na kontrowersjach., I robimy to mimo woli.