Reklama

Mam taki kaprys i jednocześnie ambicję, którą łatwo da się zweryfikować za parę dni. Pewien premier ledwie kojarzonego we świecie kraju, a stan ten kraj zawdzięcza kilkunastu tej samej klasy przywódcom, oświadczył, że zmieni skład. Rzucił takim hasłem na sam koniec nudnej konferencji i nie byłoby sensu poświęcać jednego słowa nieistotnemu premierowi gadającemu na nieistotnej konferencji, gdyby nie kaprys i ambicja. Nic, ale to kompletnie nic nie znaczy zapowiedź i zupełnie nic nie będzie znaczył finał „napięcia”. Tak bardzo jestem pewien swojej diagnozy, że nie zamierzam „ściągać” niniejszego tekstu przez najbliższy miesiąc. Więcej napiszę, przyjmuję zakłady, że moja notatka będzie aktualna dziś, jutro i aż do końca dni Donalda, co przecież nastąpić musi i to szybciej niż później. Nikogo nie obchodzi jakiego ministra Tusk sobie wymieni, poza ministrami oczekującymi zmian. Kiedyś po takich akcjach się działo, nagłówki puchły od spekulacji, dziś flauta i smuta się niesie po redakcjach. Bardziej interesuje wierszokletów głaz przecinający atmosferę niż Nowak walczący o życie z Arłukowiczem. Niepotrzebny stres, ktoś słusznie zauważył, że Donald nie ma pojęcia kogo wyrzucić z sanek. Puścił szczura do mediów i czeka na odzew. Niewdzięcznicy podpowiadają jak ostanie ciapy – ukrzyżuj Gowina, uwolnij Barabasza Arłukowicza. Włos z głowy nie spadnie „hitom medialnym”, nie będą krzyżowani i nikomu nie przybędzie łaski, coś się na tyłach pozamienia i parę taktów szafa jeszcze zagra.

Ech, gdzie te czasy namiętne, kiedy to Ćwiąkalskiego (obrońcę mafii) wymieniał Czuma, zapomniany na wieki. Gdzie te emocje gdy Miro, Zbycho i Grześ pocili się przed kamerami. Komu skoczy ciśnienie po brukselskim sukcesie i krajowym rozdaniu? Przeminęło jedno i drugie sobie popłynie całkiem wąskim korytem, bo i tutaj skończył się przepych. Ktokolwiek dostanie odprawę za pracę na odcinku, następca nie zmieni nastrojów. Co by nie mówić o Drzewieckim, to Giersza nikt nie pamięta, a Mucha zapadła w pamięci coś na obraz i podobieństwo fryzjera. Schetyna był ministrem wewnętrznym jakim był, ale kto po nim nastał? Facet, który w sowim górniczym zawodzie nie osiągnął nic i dlatego został oddelegowany do mierzenia skrzydeł i drzew. Trzy pokolenia będą się śmiać na wspomnienie nazwiska Miller i dzieła życia Millera, które się właśnie roluje w archiwach. Ten klimat , ten luz, nie powrócą, nie powrócą nigdy już. Tekst odnoszący się do dymisji ministrów Donalda Tuska jest i będzie na wieki aktualny, ponieważ brak zainteresowania przeszłością wyznacza teraźniejszą ramówkę. Poleci tamten albo ów i nic nie będzie z tej roszady wynikało. Zakładam się o milion czegokolwiek, może być w złocie.

Reklama
Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Bekający Borusewicz….
    Bekający  Borusewicz. /w medialnych wypowiedziach i wywiadach, prawie  każde wypowiedziane zdanie jest poprzedzone: bee, b-eee,  b-eeeeeee/.  

    Wcale się nie zdziwię,  kiedy bekający Pan Marszałek wybeka takie zdanie, że 'Bolek się przestraszy i zamilknie na dłużej…
  2. Bekający Borusewicz….
    Bekający  Borusewicz. /w medialnych wypowiedziach i wywiadach, prawie  każde wypowiedziane zdanie jest poprzedzone: bee, b-eee,  b-eeeeeee/.  

    Wcale się nie zdziwię,  kiedy bekający Pan Marszałek wybeka takie zdanie, że 'Bolek się przestraszy i zamilknie na dłużej…