Przyszła koza do woza? Jak koza? Jaki wóz?
Przyszła koza do woza? Jak koza? Jaki wóz? Najkrócej mówiąc taka koza jaki wóz. Skądinąd dowcipny i nawet lubiany przez redakcję Tomasz Nałęcz, lubiany zwłaszcza za komisje Rywina, w której zachował się przyzwoicie, szuka swojego miejsca w polityce.
Znów szuka, ponieważ Tomasz Nałęcz szukał już parę razy politycznego szczęścia, w UP, w SDPL i ostatnio w Centrolewicy. Teraz znów szuka szczęścia w… SDPL. Będzie potrzebował Tomasz wiele szczęścia, aby znaleźć szczęście w tej partii, która mogłaby być przyzwoitą lewicą na polskiej estradzie politycznej, ale niestety dla tej partii składa się z takich polityków co już władzy posmakowali. Tacy co posmakowali władzy mają problemy z odnalezieniem silniejszej motywacji. Całe to gadanie o robieniu dla Polski ma swoją moc, ale wtedy gdy się chce zdobyć władzę, samo w sobie motywacją nie jest. Jest jeszcze inna silna motywacja zwana parciem na szkło, ale i ta odpada, wszak gwiazdy SDPL już się na szkło tyle naparły, że same mają dość, a co dopiero mówić o wyborcy.
Tak czy siak Tomasz Nałęcz jakąś motywację musi mieć skoro się drugi raz pacha do tego samego woza. Ciężko powiedzieć co to za motywacja, może chodzi o tę słynna chorobę zwaną polityką, na którą jak się raz zachoruje, to już nie ma ratunku i lekarstwa. Redakcja nie daje wielkich szans pacjentowi Nałęczowi, wyborca coraz bardziej i jednocześnie mniej wybredny. Wyborcy starcza, że są dwie duże partie, które się tłuką na oczach wyborcy i nawet to wyborcy nie przeszkadza, że nie o wyborcę, ale z przyzwyczajenia się tłuką.