Reklama

Straszą nas medialnie nadchodzącą tragedią zmian klimatycznych, którym Ziemia podlega od 4,5 mld lat głównie w zależności od zmian zachodzących na Słońcu. Straszyli nas operacją specjalną epidemią wirusa wyhodowanego za pieniądze amerykańskich podatników w chińskim Wuhan, a wystraszonym społeczeństwom zafundowali szczepionki, nakazane im przez ich własne rządy. Idąc za ciosem globalistyczni oligarchowie przygotowali dyktatorski traktat pandemiczny (WHO) odbierający państwom suwerenność. W Europie hamulcowym podobnych centralizujących planów jest Viktor Orban i do niedawna premier Słowacji Robert Fico, który tuż przed zamachem na jego życie ogłosił, że takiego traktatu nie podpisze. Równocześnie korporatyści straszą nas wybuchem III w.ś. od Ukrainy, przez Izrael do Tajwanu stymulując destabilizację społeczeństw przez sprzyjanie dzikiej migracji. Dziś spór toczy się między marksizmem już nie w chaotycznym bolszewickim , ale trockistowskim wydaniu, a klasyczną wolnością obywateli.

https://assets.zerohedge.com/s3fs-public/inline-images/get_attachment_url_92%287%29

Reklama

To pompowanie strachu zawłaszczające prawa jednostki i wolności obywatelskie, destabilizujące również suwerenność państw i poprzez walkę z rodziną, religią, własnością prywatną buduje zjednoczony światowy korporacyjny faszyzm. Jest bardzo źle, przysłowiowa siekiera wisi w powietrzu. Na dziś tylko jeden człowiek daje nadzieję na zatrzymanie brutalnie kroczącego totalitaryzmu i jest nim bezwzględnie niszczony metodami prawniczymi Donald J. Trump. Ameryką zza parawanu demokracji i konstytucyjnej republiki, tak jak i resztą świata rządzi oligarchia. Problem w tym, że “oligarchowie wszystkich krajów rewolucyjnie łączą się” posiadając wizję zupełnie nowego świata w którym nie ma dla nas maluczkich zbyt wiele miejsca. 

Aby zbudować nowy porządek muszą zniszczyć stary, dlatego oligarchowie niszczą walutę, granice, religię, kulturę, rolnictwo i miasta co nieuchronnie doprowadzi tradycyjne narody i państwa do upadku. Dlatego instalują np. na stanowisku prezydenta w USA człowieka, który dni wielokierunkowej sprawności ma już daleko za sobą, a w Polsce jak się wyraził jeden z komentatorów, Jack Posobiec, instalują rząd Tyfuska klasy francuskiego Vichy. Ci potężni oligarchowie często ściśle współpracują z rządami krajów, korumpując polityków , aby wydobyć jak najkorzystniejsze kontrakty, dzięki którym stają się czasem zamożniejsi od niejednego państwa. A że dziś biznes jest globalny, oligarchowie często nie poczuwają się do lojalności z interesem swojego narodu, czy państwa.

Schemat zarządzania owieczkami jest od wieków ten sam, najpierw elity tworzą problem, zagrożenie wywołując strach przed nadchodzącym nieszczęściem, następnie proponują zbawcze wyjście z kryzysu już na nowych warunkach dla umocnienia pozycji elit. Europa po wyniszczającej II w.ś. powołała kooperacyjną unię gospodarczą, dziś unia ta przeobraziła się w marksistowskie biurokratyczne monstrum pożerające wolności obywateli państw członkowskich i ich suwerenność. Globalna komuna tym razem nie dąży do rewolucji typu bolszewickiego, ale stopniowo buduje fundamenty globalnego porządku zadając śmierć cywilizacji milionami zarządzeń i okólników.

Jednak jest pewna nadzieja, że ludzie nabierają doświadczenia i np. proponowany traktat WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) już nie przejdzie. Prezydent Trump w 2017 r. zapowiedział opuszczenie tej usadowionej w Chinach komunistycznej organizacji. Okazuje się, że zgodnie z doświadczeniem jeśli rząd obiecuje pokój, to będziemy mieli wojnę, jeśli obiecuje prosperitę to zubożejemy, jeśli podejmie działania dla ochrony zdrowia to się rozchorujemy, jeśli obieca, że zadba o środowisko, to wszyscy negatywnie to odczujemy.

Marksiści i wszelka lewacka swołocz stoją na zupełnie innych fundamentach od ludzi wyznających prawa Natury i wierzących w Boga. Wierzący uważają, że ich prawa nie pochodzą od jakiejś elity, komitetu, czy plenum, ale pochodzą od Boga. Na takim fundamencie powstały Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, których obywatele wyłonili reprezentantów do sprawnego administrowania swoich spraw. Jednocześnie powołano republikę (a nie demokrację) zarządzaną przez uchwaloną Konstytucję, której celem było bronienie obywateli przed możliwymi zakusami rządu i jego wiecznie głodnej biurokracji. Ojcowie Założyciele Republiki wiedzieli, że tam gdzie prawa człowieka pochodzą od elit mogą one być również przez te elity odebrane, czy ograniczone w formie tyranii, czy  autorytarnych rządów. 

Co prawda historycznie republika jest jedną z najbardziej skorumpowanych form ustrojowych, porównując ją z monarchią, czy nawet z dyktaturą. Republika stymuluje powstanie elit rządzących gdzie reprezentujący wyborców politycy nie podlegają ograniczającym ich kadencje limitom i są oni na sprzedaż dla tego kto da więcej. To członkowie elit podejmują decyzję o przystąpieniu do wojny, a nie ich wyborcy. Dlatego tak wielki wpływ na losy ludzkości mają tacy zewnętrzni gracze jak George Soros, Bill Gates, czy sumarycznie WEF (Światowe Forum Ekonomiczne). Dlatego bardzo ważne są nadchodzące wybory prezydenckie w USA, których wynik zdecyduje nie tylko o możliwym zejściu społeczeństw z drogi do totalitaryzmu, ale i o odnowieniu, renesansie tradycyjnej kultury, politycznej ideologii i tradycyjnych wartości.

Spójrzmy jednak na bieżące wydarzenia. Ameryka jest w poważnych kłopotach z długiem dochodzącym do $36 bln (USD trylionów), rząd aby podtrzymać funkcje państwa co 100 dni pożycza $1 bln (USD tryl.). Armia ma 45,000 rekrutów na minusie. Rocznie chiński narkotyk fentanyl zabija ponad 100,000 młodych Amerykanów. Najpoważniejszym konkurentem USA (podobnie i Rosji!) są ciągle dynamicznie rozwijające się Chiny, które szybciej niż USA budują broń nuklearną i marynarkę wojenną i mają 5 razy więcej ludności niż USA.  

81-letni Biden coraz częściej traci kontakt z rzeczywistością, odpływa w świat demencji. W lutym aż 67% ankietowanych Amerykanów przez sondażownie Quinnipac zgodziło się ze stwierdzeniem, że Biden nie jest w stanie wytrzymać następne 4 lata ewentualnej prezydentury. Do tego Biden w zaaranżowanych wywiadach łże jak przysłowiowa bura suka. Niedawno stwierdził, że kiedy on przejął urząd po Trumpie inflacja szalała na poziomie 9%, jednak inflacja w styczniu 2021 r. wynosiła jedynie 1.4%. Zaś pułap 9,1% osiągnęła dopiero w czerwcu 2022 r. po 16 miesiącach urzędowania Bidena.

Partia Demokratyczna zawsze mogła liczyć na poparcie czarnoskórych i latynoskich wyborców jednak niedawny sondaż New York Times and Siena College  wykazał, że Trump dzięki wzrastającemu poparciu właśnie wśród czarnoskórych i latynosów może zwyciężyć z Bidenem 48% do 43%. Wyniki wskazują też, że Trump cieszy się ciągle poparciem 97% swoich wyborców, którzy głosowali na niego w 2016 r i co ważne zdobywa 10% byłych wyborców Bidena.

Według sondażu Reuters/Ipsos Joe Biden może liczyć na poparcie jedynie 36% Amerykanów, czyli zaliczył spadek z 38% z sondażu w kwietniu. Trump zwycięża na polu pytań o stan ekonomii 40% do Bidena 30%, również Trump ma lepsze notowania jeśli chodzi o imigrację (42% do 25%) jak i odnośnie polityki zagranicznej (36% do 29%). Dla wyborców bardzo ważnym problemem jest inflacja i koszty obsługi mieszkania. Ceny wynajmu idą konsekwentnie w górę, ceny domów sięgają zenitu, a pożyczki na zakup domu są powyżej 7%. Na Bidena 4 lata temu głosowało wielu Amerykanów w przedziale wieku 18-29, teraz Trump prowadzi w tej grupie i w grupie 30-44 lat.

W wyborach w 2020 r. na Bidena głosowało aż 92% czarnoskórych, teraz mamy 49-14-11 (Biden, Trump, Kennedy). Aby przeciwdziałać narastającemu zagrożeniu kampania wyborcza Bidena wydaje miliony na reklamy w radiu, szczególnie w “swing states” w stacjach posiadanych przez czarnoskórych i latynosów. Problem w tym, że istnieją duże dysproporcje np. w posiadaniu własnego domu/mieszkania  między białymi (72,7%), a czarnoskórymi (44%). Około 36% ludzi wynajmujących mieszkania to czarnoskórzy, którzy są wściekli na administrację Bidena z powodu cen wynajmu, cen sprzedawanych domów i wysokich rat pożyczek. To są powody dla których oni zagłosują na Trumpa.  

Demokraci próbują uwięzić Trumpa w sądach, tak aby nie miał czasu na organizowanie swoich słynnych masowych wyborczych wieców. W 2016 r. w okresie od stycznia do 7 maja  trump wziął udział w 132 wiecach w 43 stanach. W tym samym czasie ciągany po sądach w tym 2024 r. Trump wystąpił tylko na 24 wiecach w 11 stanach.

Wreszcie wiemy, że Biden zgodził się na 2 prezydenckie debaty z Trumpem (ten proponował tradycyjne 3). Pierwsza debata będzie prowadzona przez lewicowe CNN 27 czerwca, a gospodarzem drugiej ma być ABC News 10 września. Podobno Biden zaproponował, aby debaty odbywały się w pozycji siedzącej. Problem w tym, że do drzwi debaty prezydenckiej mocno dobija się niezależny kandydat Robert F. Kennedy, który podkreśla, że 43% Amerykanów określa się jako niezależni i on zamierza ich reprezentować. Szefowa kampanii wyborczej Biden/Harris, Jen O’Malley Dillon robi wszystko aby wyeliminować Kennedy’ego z uczestnictwa w prezydenckiej debacie. Jednak każdy kto uzyska co najmniej 15% w 4-ch oddzielnych krajowych sondażach ma prawo uczestniczenia w debatach. Sondaż CNN ostatnio odnotował, że RFK osiągnął 16%, ale w/g sumarycznego szacunku RealClearPolitics Kennedy uzyskuje ok. 10,8% poparcia.

Dla konserwatystów problemem są lewackie poglądy RFK np. odnośnie aborcji. Katolik Robert F. Kennedy Jr uważa, że kobieta może usunąć ciążę aż do momentu czasu porodu. Wydaje się, że dopuszczenie do prezydenckiej debaty RFK więcej szkody wyrządziło by Bidenowi, niż Trumpowi.

Bóg ulokował Amerykę między oceanami dlatego przez długi czas była bezpieczną i mogła nawet rozstrzygać wyniki konfliktów na świecie tak w I jak i II w.ś. Jednak wszystko można zepsuć, co też miało miejsce w spartolonym wycofaniu z Afganistanu, reakcji na przelot chińskiego szpiegowskiego balonu, czy zachowaniu odnośnie konfliktu w Gazie i na Ukrainie. Dodajmy do tego masywne zadłużanie, otwarcie granic, inflację, wzrastający współczynnik przestępstw i wykorzystywanie systemu sądownictwa przeciwko politycznym konkurentom w stylu bananowych republik.

Trump w przerwach kiedy nie siedzi na sali sądowej wymyka się na wyborcze wiece. Kilka dni temu zaistniał w Nowym Jorku na Bronxie, opodal w innej dzielnicy Queens się wychował. Wydawało się, że cały Nowy Jork przejęli i skomunizowali Demokraci, ale na Bronxie przywitały Trumpa tysiące Amerykanów, czarnych, latynosów i białych. Ci ludzie mają dosyć zgubnej dla nich polityki  tow. Próchno-Biden i jego trockistowskich oficerów prowadzących, oni pamiętają czasy kadencji prezydenta Trumpa i chcą powrotu prosperity. Trump udzielił wywiadu “Cats & Cosby Show” on WABC 770 AM, John Catsimatidis and Rita Cosby (jej ojciec walczył w Powstaniu Warszawskim) w którym zauważył, że nie wierzy aby prezydent Biden koordynował politykę Białego Domu, to on raczej jest “koordynowany” przez grupę marksistów i faszystów, którzy chcą zachować swoją pozycję i zniszczyć Amerykę (Hill reported). Trump dodał, że biedny Biden często nawet nie wie gdzie jest i każdy przecież to widzi i wie. 

Wracając do ogłoszonych prezydenckich debat, wydaje się, że elity Partii  Demokratycznej zapędziły się w kozi róg. Z jednej strony wygodnie im jest sterować skorumpowanym, stetryczałym prezydentem aby dalej rozwalać i destabilizować Amerykę, ale niestety nadchodzą wybory i każdy widzi “jaki koń jest”. Pamiętam jak lonia Breżniew bateryjnie machał ręką z trybuny honorowej na Placu Czerwonym, ale Bidenowi przepisano nie baterie, ale środki medyczne. 

Tak więc jeśli nie będzie w stanie stawić czoła Trumpowi w nadchodzącej debacie to Partia Demokratyczna go pozdrowi i pożegna. Będzie problem, bo nawet gdyby zmuszono by Bidena do ustąpienia na rzecz Kamali Harris, (która jest jeszcze mniej popularna niż Biden), to jednak ona jest, uchodzi za czarnoskórą, co nie jest tu bez znaczenia. Więc nie mogą jej zdmuchnąć i wystawić białego gubernatora Kalifornii Gavin Newsom, który może być zainstalowany jako wiceprezydent przy boku Michelle Obama, natomiast Kamala Harris zostałaby na nasze (Kalifornijczyków) gubernatorem Kalifornii… 

Więc pewnie postawią na Michelle Obamę, którego zespół i tak rządzi Bidenem i który jest jedynym byłym prezydentem, który po złożeniu urzędu nie opuścił Waszyngtonu, DC. W ten sposób Demokraci uniknęliby politycznego skandalu na tle rasowym, przy okazji pozbywając się zwariowanej Kamali Harris… 

Jacek K. Matysiak                                                                                                        Kalifornia, 2024/05/26

Reklama

9 KOMENTARZE

  1. Witam, to jeszcze raz ja. Pewnie nie mogl sie pan mojego komentarza doczekac…

    Niech wiec bedzie.

    Czytam panski tekst i probuje zrozumiec jaki mechanizm blokuje panu funkcje logiczna odpowiedzialna za wyciaganie wnioskow.
    Tak szczerze… Jest pan w stanie gromadzic i przetwarzac dane, cale tony, ale cos zatrzymuje pana na krok przed zrozuminiem co to wszystko oznacza, tak jakby cale te godziny z gazeta czy ksiazka, cale to lampienie sie w monitor, byly celem same w sobie. Jak gdyby wyczerpywaly caly panski potencjal poznawczy.

    Jest takie powiedzenie, przypadkowo w kraju w ktorym obaj mieszkamy, “to miss the forest for the trees” ktore fenomenalnie oddaje stan rzeczy.

    Znam calkiem sporo osob takich jak pan i te osoby z reguly dziela sie na dwie grupy.

    Pierwsza to ludzie tacy jak postac grana przez Woody Harrelsona w filmie 2012, ktorych celem zycia jest zobaczenie na wlasne oczy jak swiat dookola nich znika w kuli ognia.
    To jest oczywiscie szalenstwo, ale jednoczesnie swiadectwo bezgranicznej odwagi.

    Druga, o wiele bardziej liczna, to ludzie pozbawieni wystarczajacej odwagi zeby sprostac swiadomosci stanu rzeczy i co to oznacza na przyszlosc.
    sa to najczesciej osoby w wieku przed- lub juz emerytalnym i ten optymizm ma swoje oczywiste uzasadnienie.

    Pisze oczywiscie caly czas o srodowisku, z braku lepszego okreslenia, sceptycznym, ktore dzieli lebensraum z ludzmi o pogladach, z braku lepszego okreslenia, entuzjastycznych i cala masa ludzi swiatopogladowo elastycznych lub cynicznych.

    Disiejszy kryzys nie jest kryzysem prezydenckim czy politycznym. Jest kryzysem cywilizacyjnym i (troche wyswiechtane to przez roznych Bartosiakow) geopolitycznym.
    Oczywiscie jedyna droga naprzod dla Zachodu jest kolektywizacja narodow i jakiegos rodzaju autorytaryzm, zakladajac ze nie dojdzie wczesniej do wojny ktora przeniesie wszystko do uniwersum Mad Maxa.

    Trump nie jest liderem a Republikanie nie sa partia ktora jest w stanie wypracowac dorobek polityczny konieczny do zmiany trajektorii amerykanskiej, i nie tylko, polityki i spoleczenstwa. Marnuje pan czas.

  2. ‘Trump nie jest liderem”, jeśli Trump nie jest liderem, to czy pan jest chciaż sołtysem jakiegoś pipidówka, aby to ocenić? Sorry, ale to co pan pisze to taki łagodnie mówiąc bełkot. Jedno jest pewne: “Marnuje pan czas.” Z tym się wypada zgodzić. Powodzenia…

  3. Trump jest egomaniakiem, hochsztaplerem i awanturnikiem cynicznie zerujacym na naiwnosci dobrych ludzi.
    Jako polityk jest nieudolny i podatny na manipulacje, caly jego poprzedni gabinet to high profile swamp. Ciekawe jak to pan wytlumaczy?
    Trump jest zywa parodia lidera jakiego USA teraz potrzebuja.

    Pamieta pan swoj artykul o Mike’u Johnsonie? “Bicz bozy na Ameryke”… nie najlepiej sie zestarzal. Naprawde nic pan z tego nie rozumie? Nie widzi pan jak to dziala?
    Oszczedze panu dalszych zlosliwosci, niech pan sobnie wierzy w co chce.
    Pozdrawiam.

    • Porównajmy obydwu kandydatów Bidena i Trumpa, więc co tu tłumaczyć? Poza tym Biden jest kreaturą ze swampu, Trump był noworyszem do którego przyczepiło sie wielu ludzi swampu., teraz on już wie, kto jest kim w tutejszej polityce.
      Odnośnie spikera Johnsona, to relacjonowałem opinie ludzi, którzy go znali i opinie komentatorów. Jeśli Pan zna tutejszych Republikanów to bez przysłowiowego “odkrywania Ameryki” możemy przyjąć, że zawsze będą popierali Izrael z pozycji religijnych. Johnson do nich należy i został “oświecony” co dla Izraela jest dobre, a co nie i to powinno wiele wyjaśnić. Pozdrawiam bez złośliwości.

      • Nikt, ale to bez znaczenia. Sam fakt ze dzisiejszy wybor sprowadza sie do tych kandydatow dowodzi jedynie tego ze obecny system, najzwijmy go symbolicznie “demokratycznym”, jest w fazie agonii.

        Realna polityka prowadzona jest w gabinetach do ktorych ta dwojka blaznow nie ma wstepu i z kazda minuta jestem coaz bardziej przekonany ze tak jest lepiej.

        Jest mnostwo ludzi ktorzy w Trumpie widza katalizator kolapsu systemu ktory jest FUBAR i z tej perspektywy ostatni wyrok (przypomne, zarzuty zwiazane byly z przekupieniem dziwki, ktora stwarzala wizerunkowe problemy w trakcie pierwszej kampanii wyborczej) jest swietna wiadomoscia.

        Z punktu widzenia kraju ktory Stany uznal za ubezpieczyciela swojej egzystencji sytuacja jest bardzo nieciekawa, jednosc i sprawnosc NATO jest absolutnie niezbedna a jakiekolwiek kryzysy czy proby politycznego przewektorowania w glownych krajach bloku moga okazac sie dla Polski zabojcze.

  4. @Jacek K.M.
    Z ostatnich doniesień prasowych, przynajmniej takich trochę bardziej na prawo, wynika że jako potencjanych kandydatów na wiceprezydenta, obóz Trumpa rozważa któregoś z tej piątki: Arkansas Sen. Tom Cotton, North Dakota Gov. Doug Burgum, Florida Sen. Marco Rubio, South Carolina Sen. Tim Scott and Ohio Sen. J.D. Vance.
    Czy to są realne kandydatury według Pańskich źródeł?