Odkąd uchodzę za oszołoma pochłoniętego spiskami, wyjaśniam inteligentnym i rzucam formalnie w stronę przeciwną prostą uwagę – spisek nie działa w hurcie. Nikt nie wysyła instrukcji do tysięcy, setek tysięcy i milionów, nowe rozdanie zawsze zaczyna się w wąskim gronie kilku bossów, a reszta po prostu wie co ma robić. Ojcowie chrześnic w rodzimej Sycylii i później w Nowym Yorku musieli wydawać specjalne komunikaty co i jak ma funkcjonować? Nic podobnego, każdy w dzielnicy wiedział kto rządzi i czego oczekuje, jeśli oczekiwania się zmieniały wszyscy we wsi NY wiedzieli o tym godzinę po decyzji bossów. Podobnie, jeśli nie identycznie działa RPIII i dlatego obecny stan rzeczy, który jednych napawa optymizmem, innych ścina lękiem, jeszcze nie jest decyzją rodziny, tylko ciągle trwa strzelanie przez szyby Fordów. TVN i cała reszta najzwyczajniej w świecie nie wie, co się dzieje i pogubiona w domysłach wypuszcza próbne balony. To nieprawda, że ulubiona stacja Tuska zaczęła grillować PO, już taki stan raz przeżyliśmy i podniecenie skończyło się smutnym lądowaniem. TVN pyta co się dzieje? TVN nie „jedzie” po Tusku, ale sprawdza czy Tusk jeszcze może? TVN wcieliło się w postać Paprykarza i oczekuje ściągi: „Jak żyć?”. Różnica między Paprykarzem i TVN jest taka, że TVN rzuca pytanie w eter, nie do Tuska, który na nic nie jest w stanie odpowiedzieć.
Nie ma jeszcze żadnego spisku i w tym dramacie zasadził się cały chaos. Dookoła symptomów tyle, że i głupi, nie wyłączając TVN, doskonale rozumie schyłek epoki. Kwestią najbliższego czasu pozostaje widok dupy PO, który przypomni „jesień średniowiecza”, ale… co dalej, jak żyć? Dzielnica w popłochu, jeszcze parę miesięcy temu każdy wiedział kto i za co pobiera „działkę”, z niedzieli na podziałek tak się popieprzyło, że nie wiadomo czy ty strzelasz, czy do ciebie strzelają – wszystko gubi się w jednym wielkim huku. Z Donalda TVN nic nie wyciągnie, gdyby mnie TVN słuchał, dawno by wiedział, że Donald jest skończony, oczywiście w tej misji. Los Millera wyznacza kierunek, a powtarzalność symptomów jest tak uderzająca, że wyklucza odmienny finał. Problemy na dole: Rybnik, Elbląg, list otwarty radnej PO do Tuska. Problemy na górze: Gowin, Schetyna, Mucha, Nowak i tak dalej. Problemy z koalicjantem i problemy koalicjanta, walka z PSL połączona z walką w PSL. Na to nakładają się: zegarki, Madonna, kilkanaście postępowań w UE, Smoleńsk tłucze nieludzko, a gdyby było mało kryzys, którego niewinny początek już robi spustoszenie, dobije całość. TVN beznadziejnie adresuje swoje lęki, jak mawiał klasyk trenerski: „Panie prezesie, kurwa, tu nie co trenować, tu trzeba dzwonić”. I nie ma racji klasyk, w tym konkretnym, beznadziejnym przypadku, chociaż głośno uzasadnienia nie wyrażę – jestem przesądny.
Telefony nie pomogą, ponieważ to są metody analogowe. Rodzinę gdańską załatwiła cyfryzacja, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi. Trzeba umieć odczytać „diagnozę społeczną”, trzeba mieć „słuch społeczny”. Gdzie ucha nie przyłożyć tam siara – PO siara. Bywało, że w Polsce wygrywało się wybory mniej niż 4 milionami głosów. PO ostatnie potyczki wygrała wynikiem 5 629 773, drugie PiS miało 4 295 016 głosów i takie cuda odbyły się przy niebotycznej frekwencji 48%. Prostym rachunkiem i ze sporym zapasem wystarczy odjąć i dodać, aby zobaczyć wynik miażdżący. Nikt, nawet najbardziej napojony nadzieją nie powie mi, że 5 629 773 jest do powtórzenia z zajechanym na śmierć „projektem”. Tylko z powodu nowoczesności w postaci Internetu spokojnie można odjąć 1,6 miliona i zostanie 4, co oznacza przegraną. A gdzie zysk PiS, liczony co najmniej na 600 tysięcy? Gdzie frekwencja? Gdzie kolejne listy z regionów, z klubu, gdzie zegarki, gdzie Mucha, gdzie „zarazki partnerskie”? Gdzie Tuskobus? TVN-ie ty nie pytaj Tuska, ty pytaj kto po nim i bój się odpowiedzi. Tusk niczego nie weźmie na garb, równie dobrze można oczekiwać od Grzegorza Rasiaka walki o tytuł króla strzelców LM. Koniec jest końcem, co będzie dalej pokaże rodzina, ale… no właśnie, nie będę zapeszał. I tylko (nie) żal tych, co się załapali na ostatni gwizdek, ci wszyscy nowi ministrowie, nowe, bufory, firmy wygrywające przetargi, nowi eksperci. Oni zapłacą cenę makabryczną – wszystko.