I (demony)
schodził w fascynację dźwięków głęboko
nim cisza zapanuje nad myślami
i trwać będzie do bliskiego końca czasu
jako pustka – nie antonim powietrznej wibracji –
nadhumanizm w sferze fal nie tylko zwyciężał
w nutach trzeciej lub czwartej symfonii –
nie pamiętał która wieczorem zabrzmieć miała…
w jamie wiolonczeli w czeluściach kontrabasu
w świście fletu mieścił się punkt zaczepienia
kapryśny i ulotny wymykał się tęskniącemu sercu
II (przed bramą)
drzwi się nie otworzyły chłód od ulicy
potęgował wrażenie osamotnienia
czyżby cisza tak szybko objęła panowanie?
kolejne drzwi zareagowały oporem – i kolejne
chyba strach – znów nie pamiętał – irracjonalny
że efemeryda ulotniła się na zawsze
na końcu ulicy drzwi się otworzyły…
coraz gęstsza ciemność wydawała
za plecami złowieszcze pomruki
brama połykała zatrwożony tłum
III (za bramą)
usiadł w ławce nie wiedząc o co błagać –
o wieczną muzykę zagłuszającą bliźniaczą ciszę
czy o lekarstwo na tęskniące serce –
o filar z innego zgoła świata? – skryte pragnienie
skrystalizowało się w formie szczerej modlitwy…
przekroczyła bramę twierdzy
przygarniając z chęcią uczucie ulgi
zadumała się jeszcze nad tymi co zmierzali
w odwrotnym kierunku – prosto
w ręce demonów
.
Nie wstawiaj takich filmików
bo jeszcze u kogoś obudzą się demony, ale innego autoramentu.
.
Nie wstawiaj takich filmików
bo jeszcze u kogoś obudzą się demony, ale innego autoramentu.