Wczoraj jakże niesłusznie zebrało mi się za jakże słuszne odbrązawianie legendy Okrągłego Stołu i obiecuję, że takich drażniących opinii nie zarzucę, ale tym razem chciałbym o czymś innym, chociaż też
Wczoraj jakże niesłusznie zebrało mi się za jakże słuszne odbrązawianie legendy Okrągłego Stołu i obiecuję, że takich drażniących opinii nie zarzucę, ale tym razem chciałbym o czymś innym, chociaż też historycznym. Czy ktoś ma pojęcie z czym mi się kojarzą pierwsze lata wolnej Polski? No właśnie, pojęcia nie macie, a za okrągły stół mi się zbiera, dobrze już ani słowa, sza. Z dzieckiem poczętym mi się kojarzy, jakbyście chcieli wiedzieć. Pierwsze lata wolnej Polski kojarzą mi się z poczynaniem dziecka w sterylnie religijnych lub beztrosko lewackich realiach poczynania. Samo poczynanie kojarzy mi się dość miło, niemniej z odrobiną stresu, gdyż w przeciwieństwie do poczynającej poczynający musi zachować pewne warunki poczęcia. Pamiętać o zabawie przed powagą chwili, którą fachowcy nazywają grą wstępną, a ja stratą czasu. W chwili wzniosłej organizm musi wypracować znany odruch, który fachowcy nazywają erekcją, a ja modlitwą o spełnienie. Trzeba mieć wolną chatę, dzieci muszą spać, warto się dodatkowo zabezpieczyć i zadzwonić do żony, czy aby z powodu pogody delegacja się nie skróci niespodziewanie. I w zasadzie można poczynać, z nadzieją, że się nie pocznie, bo jak się pocznie to się dopiero zacznie.
Co mnie poniosło w te obszary rozważań? Kto? Tak brzmi właściwe pytanie. Niejaki Marek Jurek – człowiek, który z poczęcia zrobił program partii politycznej, co ja nie pamiętam jak ona się nazywa. Jak się na Marka Jurka patrzy, to on nawet nie cicha woda, ale zupełnie pozbawiona energii kałuża. I jak się można na człowieku pomylić? Bardzo się można pomylić. Marek Jurek o poczęciu wie wszystko i rozprawia o tym tak, że musi wiedzieć z czym to się je, takiej wiedzy z książek się nie nabywa, to są lata praktyki. Jak tylko Szczepkowska się pomyliła i ogłosiła koniec komunizmu, Marek Jurek już w drugim zdaniu dodał, że teraz to się będą dzieci rodzić w każdych warunkach i jak leci. Dwadzieścia lat marek Jurek prawi, że Polska urośnie w siłę, kiedy założenie pierwszych chrześcijan, aby na pniu i jak najwięcej rodzić, wejdzie w życie. Rodzić i nie usuwać, bo grzech. Tak między nami po cichu Wam powiem, żebyście się znów nie czepiali, w zasadzie to ja Jurkowi przyznaję rację, zabijanie dzieci nie jest niczym dobrym, prezerwatyw też bym zabronił i uważam, że to grzech, ale już sam seks bez prokreacji, spirale, globulki, a najlepiej hormony doustne dla kobiet, to jest dar Boży i o tym każdy katolik pamiętać powinien. 20 lat o tym, żeby nie uważać, robić i rodzić, a z drugiej strony, że jak się robi i się zrobi, to nowocześnie jest wyskrobać, bo każdy ma prawo do błędu, niestety życiowego, bo jednak o życie tu chodzi, bez względu na poczęcie. Takie mamy gospodarcze problemy i programy polityczne.
No dobrze, ale skąd mi się nagle Marek Jurek wziął? Niestety, to jest najsmutniejszy fragment moich zwierzeń. Otóż Marek Jurek z porannej wracał wycieczki. Skąd? Jeszcze znikąd, ale już wkrótce zamierza z gabinetu ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy powracać. Tamże Marek Jurek wrzuci na wokandę problematykę dziecka poczętego i rozwinie o dziecko zamrożone. O ile rozumiem Marka Jurka, bo każdy ma jakiegoś bzika i chomika, o tyle czekam z utęsknieniem i nadzieją na dopowiedź Czumy. Dręczy mnie pytanie, czy minister Czuma w godzinach pracy nie ma więcej pracy niż konsultacje społeczne w kwestii dziecka zamrożonego. Od tej odpowiedzi wiele zależy, bo ręce mi już opadają od tych polskich problemów. Zdaje się, że jakaś rzeka ustaw w październiku miała nas zalać, tymczasem reformy na czas kryzysu odwołano, co mniej więcej tak brzmi, jakby na czas głodu odwołać śniadania. Rozdział ministra od prokuratora, akta toną w fekaliach, a dwaj panowie jeden po siedemdziesiątce i drugi też już raczej w schyłkowej kondycji prokreacyjnej (będą?) sobie gaworzyć o zamrażaniu embrionów. Coś niebywałego w jakim my szczęśliwym żyjemy kraju, nam sen z powiek spędza najnowszy wpis na blogu Palikota, dialog starszych panów na temat poczynania i hibernowania dzieci i wszyscy trzymają kciuki, aby Klich zdążył znaleźć 1,5 dużej bańki.
No niech mi ktoś powie, że raj utracony nie został właśnie odnaleziony i gdzież lud znajdziesz bardziej szczęśliwy i ufny w przyszłość swoją, niźli lud między Rysami i morzem póki co bez rury. Zaczynam się nerwowo rozglądać o co w tym wszystkim chodzi, oczywiście lubię jak mi ktoś temat podaje na tacy, ale już mnie wątroba kłuje od tych medialnych potraw. O co chodzi? Naprawdę tylko takie zmartwienia mają rządzący? W ostatnim czasie najpoważniejszy problem był termin i miejsce wizyty premiera, który chciał tłumaczyć PiS co w kryzysie jest istotą. Dlaczego premier chce tłumaczyć PiS, a nie nam, tego nie wiem, wiem tylko tyle, że pierwszą receptą na kryzys jest zawieszenie reform na rok. Brawo! Teraz wiedzę poszerzyłem i domyślam się, że drugim ruchem antykryzysowym będzie odmrażanie kapitału w postaci zamrożonych embrionów, czym się zajmie nie ministerstwo finansów, czy gospodarki i zasobów naturalnych, ale prawdopodobnie ministerstwo sprawiedliwości (liczę na Czumę, że nie). Byle do prezydentury, a ten kryzys to jak gwiazdka z nieba, niech nam żyje i rozkwita niewiadomego numeru Rzecz Pospolita.
Też mnie ciekawi
w jaki sprzęt mrożący zainwestuje Czuma.
Też mnie ciekawi
w jaki sprzęt mrożący zainwestuje Czuma.
Też mnie ciekawi
w jaki sprzęt mrożący zainwestuje Czuma.
Też mnie ciekawi
w jaki sprzęt mrożący zainwestuje Czuma.
Też mnie ciekawi
w jaki sprzęt mrożący zainwestuje Czuma.
Też mnie ciekawi
w jaki sprzęt mrożący zainwestuje Czuma.
Też mnie ciekawi
w jaki sprzęt mrożący zainwestuje Czuma.
Też mnie ciekawi
w jaki sprzęt mrożący zainwestuje Czuma.
Też mnie ciekawi
w jaki sprzęt mrożący zainwestuje Czuma.
taaaak
Na spowiedzi 70’ciolatek obiecuje, że już sikorek nie będzie deprawował, bo mu mówili, że w tym wieku nie będzie mógł, a jemu sie po prostu nie chce.
A nie uważasz, że szafę z gotowymi ustawami zapieprzył Jan Maria? Najwyraźniej gdzieś się zapodziała. A może z racji oszczędności sprzedano ją do DESY, bo była antykiem zarówno z wyglądu jak i z zawartości?
taaaak
Na spowiedzi 70’ciolatek obiecuje, że już sikorek nie będzie deprawował, bo mu mówili, że w tym wieku nie będzie mógł, a jemu sie po prostu nie chce.
A nie uważasz, że szafę z gotowymi ustawami zapieprzył Jan Maria? Najwyraźniej gdzieś się zapodziała. A może z racji oszczędności sprzedano ją do DESY, bo była antykiem zarówno z wyglądu jak i z zawartości?
taaaak
Na spowiedzi 70’ciolatek obiecuje, że już sikorek nie będzie deprawował, bo mu mówili, że w tym wieku nie będzie mógł, a jemu sie po prostu nie chce.
A nie uważasz, że szafę z gotowymi ustawami zapieprzył Jan Maria? Najwyraźniej gdzieś się zapodziała. A może z racji oszczędności sprzedano ją do DESY, bo była antykiem zarówno z wyglądu jak i z zawartości?
taaaak
Na spowiedzi 70’ciolatek obiecuje, że już sikorek nie będzie deprawował, bo mu mówili, że w tym wieku nie będzie mógł, a jemu sie po prostu nie chce.
A nie uważasz, że szafę z gotowymi ustawami zapieprzył Jan Maria? Najwyraźniej gdzieś się zapodziała. A może z racji oszczędności sprzedano ją do DESY, bo była antykiem zarówno z wyglądu jak i z zawartości?
taaaak
Na spowiedzi 70’ciolatek obiecuje, że już sikorek nie będzie deprawował, bo mu mówili, że w tym wieku nie będzie mógł, a jemu sie po prostu nie chce.
A nie uważasz, że szafę z gotowymi ustawami zapieprzył Jan Maria? Najwyraźniej gdzieś się zapodziała. A może z racji oszczędności sprzedano ją do DESY, bo była antykiem zarówno z wyglądu jak i z zawartości?
taaaak
Na spowiedzi 70’ciolatek obiecuje, że już sikorek nie będzie deprawował, bo mu mówili, że w tym wieku nie będzie mógł, a jemu sie po prostu nie chce.
A nie uważasz, że szafę z gotowymi ustawami zapieprzył Jan Maria? Najwyraźniej gdzieś się zapodziała. A może z racji oszczędności sprzedano ją do DESY, bo była antykiem zarówno z wyglądu jak i z zawartości?
taaaak
Na spowiedzi 70’ciolatek obiecuje, że już sikorek nie będzie deprawował, bo mu mówili, że w tym wieku nie będzie mógł, a jemu sie po prostu nie chce.
A nie uważasz, że szafę z gotowymi ustawami zapieprzył Jan Maria? Najwyraźniej gdzieś się zapodziała. A może z racji oszczędności sprzedano ją do DESY, bo była antykiem zarówno z wyglądu jak i z zawartości?
taaaak
Na spowiedzi 70’ciolatek obiecuje, że już sikorek nie będzie deprawował, bo mu mówili, że w tym wieku nie będzie mógł, a jemu sie po prostu nie chce.
A nie uważasz, że szafę z gotowymi ustawami zapieprzył Jan Maria? Najwyraźniej gdzieś się zapodziała. A może z racji oszczędności sprzedano ją do DESY, bo była antykiem zarówno z wyglądu jak i z zawartości?
taaaak
Na spowiedzi 70’ciolatek obiecuje, że już sikorek nie będzie deprawował, bo mu mówili, że w tym wieku nie będzie mógł, a jemu sie po prostu nie chce.
A nie uważasz, że szafę z gotowymi ustawami zapieprzył Jan Maria? Najwyraźniej gdzieś się zapodziała. A może z racji oszczędności sprzedano ją do DESY, bo była antykiem zarówno z wyglądu jak i z zawartości?
Rzecz Pospolita
Matko Kurko OK. Jestem już, no może nie “dużą” (w sensie wzrostu) , ale bardzo, ale to bardzo “dojrzałą” dziewczynką – wszystko rozumiem, ale dlaczego “Rzecz Pospolita” ?????
Rzecz Pospolita
Matko Kurko OK. Jestem już, no może nie “dużą” (w sensie wzrostu) , ale bardzo, ale to bardzo “dojrzałą” dziewczynką – wszystko rozumiem, ale dlaczego “Rzecz Pospolita” ?????
Rzecz Pospolita
Matko Kurko OK. Jestem już, no może nie “dużą” (w sensie wzrostu) , ale bardzo, ale to bardzo “dojrzałą” dziewczynką – wszystko rozumiem, ale dlaczego “Rzecz Pospolita” ?????
Rzecz Pospolita
Matko Kurko OK. Jestem już, no może nie “dużą” (w sensie wzrostu) , ale bardzo, ale to bardzo “dojrzałą” dziewczynką – wszystko rozumiem, ale dlaczego “Rzecz Pospolita” ?????
Rzecz Pospolita
Matko Kurko OK. Jestem już, no może nie “dużą” (w sensie wzrostu) , ale bardzo, ale to bardzo “dojrzałą” dziewczynką – wszystko rozumiem, ale dlaczego “Rzecz Pospolita” ?????
Rzecz Pospolita
Matko Kurko OK. Jestem już, no może nie “dużą” (w sensie wzrostu) , ale bardzo, ale to bardzo “dojrzałą” dziewczynką – wszystko rozumiem, ale dlaczego “Rzecz Pospolita” ?????
Rzecz Pospolita
Matko Kurko OK. Jestem już, no może nie “dużą” (w sensie wzrostu) , ale bardzo, ale to bardzo “dojrzałą” dziewczynką – wszystko rozumiem, ale dlaczego “Rzecz Pospolita” ?????
Rzecz Pospolita
Matko Kurko OK. Jestem już, no może nie “dużą” (w sensie wzrostu) , ale bardzo, ale to bardzo “dojrzałą” dziewczynką – wszystko rozumiem, ale dlaczego “Rzecz Pospolita” ?????
Rzecz Pospolita
Matko Kurko OK. Jestem już, no może nie “dużą” (w sensie wzrostu) , ale bardzo, ale to bardzo “dojrzałą” dziewczynką – wszystko rozumiem, ale dlaczego “Rzecz Pospolita” ?????
Problem prokreacji
zniknie wraz z celibatem. Wcześniej nie. Kler się musi za swoją niedogodność odegrać a politycy, którzy się wstydzą wygrywać lustracje, dekomunizacje, Magdalenki i inne takie w braku pomysłu muszą się uciekać do jego poparcia. Dzięki temu nie muszą się wikłać w gospodarcze spory. Wiadomo, dał Bóg dziecko da i na dziecko. Prosto, łatwo i jest się w sejmie. Przymusowo trzeba gadać od rzeczy ale kilka lat na koszt społeczeństwa się żyje.
Bardzo praktyczne.
Problem prokreacji
zniknie wraz z celibatem. Wcześniej nie. Kler się musi za swoją niedogodność odegrać a politycy, którzy się wstydzą wygrywać lustracje, dekomunizacje, Magdalenki i inne takie w braku pomysłu muszą się uciekać do jego poparcia. Dzięki temu nie muszą się wikłać w gospodarcze spory. Wiadomo, dał Bóg dziecko da i na dziecko. Prosto, łatwo i jest się w sejmie. Przymusowo trzeba gadać od rzeczy ale kilka lat na koszt społeczeństwa się żyje.
Bardzo praktyczne.
Problem prokreacji
zniknie wraz z celibatem. Wcześniej nie. Kler się musi za swoją niedogodność odegrać a politycy, którzy się wstydzą wygrywać lustracje, dekomunizacje, Magdalenki i inne takie w braku pomysłu muszą się uciekać do jego poparcia. Dzięki temu nie muszą się wikłać w gospodarcze spory. Wiadomo, dał Bóg dziecko da i na dziecko. Prosto, łatwo i jest się w sejmie. Przymusowo trzeba gadać od rzeczy ale kilka lat na koszt społeczeństwa się żyje.
Bardzo praktyczne.
Problem prokreacji
zniknie wraz z celibatem. Wcześniej nie. Kler się musi za swoją niedogodność odegrać a politycy, którzy się wstydzą wygrywać lustracje, dekomunizacje, Magdalenki i inne takie w braku pomysłu muszą się uciekać do jego poparcia. Dzięki temu nie muszą się wikłać w gospodarcze spory. Wiadomo, dał Bóg dziecko da i na dziecko. Prosto, łatwo i jest się w sejmie. Przymusowo trzeba gadać od rzeczy ale kilka lat na koszt społeczeństwa się żyje.
Bardzo praktyczne.
Problem prokreacji
zniknie wraz z celibatem. Wcześniej nie. Kler się musi za swoją niedogodność odegrać a politycy, którzy się wstydzą wygrywać lustracje, dekomunizacje, Magdalenki i inne takie w braku pomysłu muszą się uciekać do jego poparcia. Dzięki temu nie muszą się wikłać w gospodarcze spory. Wiadomo, dał Bóg dziecko da i na dziecko. Prosto, łatwo i jest się w sejmie. Przymusowo trzeba gadać od rzeczy ale kilka lat na koszt społeczeństwa się żyje.
Bardzo praktyczne.
Problem prokreacji
zniknie wraz z celibatem. Wcześniej nie. Kler się musi za swoją niedogodność odegrać a politycy, którzy się wstydzą wygrywać lustracje, dekomunizacje, Magdalenki i inne takie w braku pomysłu muszą się uciekać do jego poparcia. Dzięki temu nie muszą się wikłać w gospodarcze spory. Wiadomo, dał Bóg dziecko da i na dziecko. Prosto, łatwo i jest się w sejmie. Przymusowo trzeba gadać od rzeczy ale kilka lat na koszt społeczeństwa się żyje.
Bardzo praktyczne.
Problem prokreacji
zniknie wraz z celibatem. Wcześniej nie. Kler się musi za swoją niedogodność odegrać a politycy, którzy się wstydzą wygrywać lustracje, dekomunizacje, Magdalenki i inne takie w braku pomysłu muszą się uciekać do jego poparcia. Dzięki temu nie muszą się wikłać w gospodarcze spory. Wiadomo, dał Bóg dziecko da i na dziecko. Prosto, łatwo i jest się w sejmie. Przymusowo trzeba gadać od rzeczy ale kilka lat na koszt społeczeństwa się żyje.
Bardzo praktyczne.
Problem prokreacji
zniknie wraz z celibatem. Wcześniej nie. Kler się musi za swoją niedogodność odegrać a politycy, którzy się wstydzą wygrywać lustracje, dekomunizacje, Magdalenki i inne takie w braku pomysłu muszą się uciekać do jego poparcia. Dzięki temu nie muszą się wikłać w gospodarcze spory. Wiadomo, dał Bóg dziecko da i na dziecko. Prosto, łatwo i jest się w sejmie. Przymusowo trzeba gadać od rzeczy ale kilka lat na koszt społeczeństwa się żyje.
Bardzo praktyczne.
Problem prokreacji
zniknie wraz z celibatem. Wcześniej nie. Kler się musi za swoją niedogodność odegrać a politycy, którzy się wstydzą wygrywać lustracje, dekomunizacje, Magdalenki i inne takie w braku pomysłu muszą się uciekać do jego poparcia. Dzięki temu nie muszą się wikłać w gospodarcze spory. Wiadomo, dał Bóg dziecko da i na dziecko. Prosto, łatwo i jest się w sejmie. Przymusowo trzeba gadać od rzeczy ale kilka lat na koszt społeczeństwa się żyje.
Bardzo praktyczne.
Mam problem z Marek Jurek (jak to się odmienia?)
Ile razy widzę tego osobnika tyle razy zastanawiam się co czuje na jego widok taki zatwardziały, solidny homoseksualista, gey znaczy się, męski typ, brutalny nieco? Co by z nim zrobił gdyby…? Jak wzmiankowany MJ zachowywałby się w trakcie…?
Zaznaczam, myśl to jest poza moją kontrolą. Jako zwyczajny hetero (przeszłość, terażniejszość, reakcje, sny itd) nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś odpowie? Z góry dziękuję.
Deklinowanie kogo, czego? Marka Jurka!
M Marek Jurek
D Marka Jurka
C Markowi Jurkowi
B Marka Jurka
N Markiem Jurkiem
M Marku Jurku
W Marek Jurek
Nie wiem co Marek Jurek (M) na to gdyby tyłek Marka Jurka (D) dostał się w ręce brutalnego geja. Obawiam się, że nie spodobałoby się Markowi Jurkowi (C), ponieważ usposobienie Marka Jurka (B) raczej łagodne. Może się mylę, bo różnie bywa z Markiem Jurkiem (N) i o Marku Jurku (M) wszystkiego nie wiemy. Ale zawsze możemy zawołać. Eeee Marek Jurek (W)! Ho no!
Mam nadzieję, że wyczerpująco.
Dzięki, deklinację mam z głowy.
Mamy na pokładzie kogoś kto autorytatywnie acz zachowując przyzwoitość odpowie na zasadnicze pytanie?
Wołacz !
Wołacz to raczej Marku Jurku !
( tylko się nie denerwuj, pls ! )
T.
Nie no luz swoboda, ale chyba
Nie no luz swoboda, ale chyba nie. Wołacz “O!” O! Marek Jurek idzie. Chyba nie Marku Jurku. Ale upierał się nie będę mowa ojczysta nie według rozumu i reguł spisana była, ale według napitku piszącego. Być może mamy do czynienia z jednym z miliona wyjątków, jak pszenica na przykład.
O Matko i Kurko !
Kto, co idzie ? Marek Jurek idzie !
zawołamy O, Marku !, O Jurku !
T.
Aż się dokształciłem i
Aż się dokształciłem i wszystko wskazuje na to, że na pewno masz rację w języku pisanym oficjalnym, chociaż nie wiem jak długo :).
“Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu ?Marek!?, ?Agnieszka!? są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż ?Marku!?, ?Agnieszko!?. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion”.
Tak czy siak i póki co muszę odszczekać Marka Jurka w wołaczu, co niniejszym uroczyście czynię.
Ja Ci odpowiem przyjacielu. Czytałem kiedyś w Bildzie,
że Freddy Mercury gustował w furmanach o ciężkich i spracowanych ręcach
)ciekawym jak się to odmienia(.
to się odmienia od przypadku
to się odmienia od przypadku do przypadku, już lepiej po rusku pogadajmy, tam mniej pułapek i porządek jak w carskim urzędzie.
Dwa imiona to nie Freddy Mercury, mniemam.
Ostatecznie, pytanie ciąg dalszy ma. Zakładam, nie spodobało by się. Wyobraż sobie proszę ciąg dalszy, te mowy w Sejmie o męczeństwie a’la św. Sebastian, łapiesz?
Niby łapie ale jakby mi z rąc wypadało.
Mam problem z Marek Jurek (jak to się odmienia?)
Ile razy widzę tego osobnika tyle razy zastanawiam się co czuje na jego widok taki zatwardziały, solidny homoseksualista, gey znaczy się, męski typ, brutalny nieco? Co by z nim zrobił gdyby…? Jak wzmiankowany MJ zachowywałby się w trakcie…?
Zaznaczam, myśl to jest poza moją kontrolą. Jako zwyczajny hetero (przeszłość, terażniejszość, reakcje, sny itd) nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś odpowie? Z góry dziękuję.
Deklinowanie kogo, czego? Marka Jurka!
M Marek Jurek
D Marka Jurka
C Markowi Jurkowi
B Marka Jurka
N Markiem Jurkiem
M Marku Jurku
W Marek Jurek
Nie wiem co Marek Jurek (M) na to gdyby tyłek Marka Jurka (D) dostał się w ręce brutalnego geja. Obawiam się, że nie spodobałoby się Markowi Jurkowi (C), ponieważ usposobienie Marka Jurka (B) raczej łagodne. Może się mylę, bo różnie bywa z Markiem Jurkiem (N) i o Marku Jurku (M) wszystkiego nie wiemy. Ale zawsze możemy zawołać. Eeee Marek Jurek (W)! Ho no!
Mam nadzieję, że wyczerpująco.
Dzięki, deklinację mam z głowy.
Mamy na pokładzie kogoś kto autorytatywnie acz zachowując przyzwoitość odpowie na zasadnicze pytanie?
Wołacz !
Wołacz to raczej Marku Jurku !
( tylko się nie denerwuj, pls ! )
T.
Nie no luz swoboda, ale chyba
Nie no luz swoboda, ale chyba nie. Wołacz “O!” O! Marek Jurek idzie. Chyba nie Marku Jurku. Ale upierał się nie będę mowa ojczysta nie według rozumu i reguł spisana była, ale według napitku piszącego. Być może mamy do czynienia z jednym z miliona wyjątków, jak pszenica na przykład.
O Matko i Kurko !
Kto, co idzie ? Marek Jurek idzie !
zawołamy O, Marku !, O Jurku !
T.
Aż się dokształciłem i
Aż się dokształciłem i wszystko wskazuje na to, że na pewno masz rację w języku pisanym oficjalnym, chociaż nie wiem jak długo :).
“Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu ?Marek!?, ?Agnieszka!? są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż ?Marku!?, ?Agnieszko!?. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion”.
Tak czy siak i póki co muszę odszczekać Marka Jurka w wołaczu, co niniejszym uroczyście czynię.
Ja Ci odpowiem przyjacielu. Czytałem kiedyś w Bildzie,
że Freddy Mercury gustował w furmanach o ciężkich i spracowanych ręcach
)ciekawym jak się to odmienia(.
to się odmienia od przypadku
to się odmienia od przypadku do przypadku, już lepiej po rusku pogadajmy, tam mniej pułapek i porządek jak w carskim urzędzie.
Dwa imiona to nie Freddy Mercury, mniemam.
Ostatecznie, pytanie ciąg dalszy ma. Zakładam, nie spodobało by się. Wyobraż sobie proszę ciąg dalszy, te mowy w Sejmie o męczeństwie a’la św. Sebastian, łapiesz?
Niby łapie ale jakby mi z rąc wypadało.
Mam problem z Marek Jurek (jak to się odmienia?)
Ile razy widzę tego osobnika tyle razy zastanawiam się co czuje na jego widok taki zatwardziały, solidny homoseksualista, gey znaczy się, męski typ, brutalny nieco? Co by z nim zrobił gdyby…? Jak wzmiankowany MJ zachowywałby się w trakcie…?
Zaznaczam, myśl to jest poza moją kontrolą. Jako zwyczajny hetero (przeszłość, terażniejszość, reakcje, sny itd) nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś odpowie? Z góry dziękuję.
Deklinowanie kogo, czego? Marka Jurka!
M Marek Jurek
D Marka Jurka
C Markowi Jurkowi
B Marka Jurka
N Markiem Jurkiem
M Marku Jurku
W Marek Jurek
Nie wiem co Marek Jurek (M) na to gdyby tyłek Marka Jurka (D) dostał się w ręce brutalnego geja. Obawiam się, że nie spodobałoby się Markowi Jurkowi (C), ponieważ usposobienie Marka Jurka (B) raczej łagodne. Może się mylę, bo różnie bywa z Markiem Jurkiem (N) i o Marku Jurku (M) wszystkiego nie wiemy. Ale zawsze możemy zawołać. Eeee Marek Jurek (W)! Ho no!
Mam nadzieję, że wyczerpująco.
Dzięki, deklinację mam z głowy.
Mamy na pokładzie kogoś kto autorytatywnie acz zachowując przyzwoitość odpowie na zasadnicze pytanie?
Wołacz !
Wołacz to raczej Marku Jurku !
( tylko się nie denerwuj, pls ! )
T.
Nie no luz swoboda, ale chyba
Nie no luz swoboda, ale chyba nie. Wołacz “O!” O! Marek Jurek idzie. Chyba nie Marku Jurku. Ale upierał się nie będę mowa ojczysta nie według rozumu i reguł spisana była, ale według napitku piszącego. Być może mamy do czynienia z jednym z miliona wyjątków, jak pszenica na przykład.
O Matko i Kurko !
Kto, co idzie ? Marek Jurek idzie !
zawołamy O, Marku !, O Jurku !
T.
Aż się dokształciłem i
Aż się dokształciłem i wszystko wskazuje na to, że na pewno masz rację w języku pisanym oficjalnym, chociaż nie wiem jak długo :).
“Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu ?Marek!?, ?Agnieszka!? są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż ?Marku!?, ?Agnieszko!?. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion”.
Tak czy siak i póki co muszę odszczekać Marka Jurka w wołaczu, co niniejszym uroczyście czynię.
Ja Ci odpowiem przyjacielu. Czytałem kiedyś w Bildzie,
że Freddy Mercury gustował w furmanach o ciężkich i spracowanych ręcach
)ciekawym jak się to odmienia(.
to się odmienia od przypadku
to się odmienia od przypadku do przypadku, już lepiej po rusku pogadajmy, tam mniej pułapek i porządek jak w carskim urzędzie.
Dwa imiona to nie Freddy Mercury, mniemam.
Ostatecznie, pytanie ciąg dalszy ma. Zakładam, nie spodobało by się. Wyobraż sobie proszę ciąg dalszy, te mowy w Sejmie o męczeństwie a’la św. Sebastian, łapiesz?
Niby łapie ale jakby mi z rąc wypadało.
Mam problem z Marek Jurek (jak to się odmienia?)
Ile razy widzę tego osobnika tyle razy zastanawiam się co czuje na jego widok taki zatwardziały, solidny homoseksualista, gey znaczy się, męski typ, brutalny nieco? Co by z nim zrobił gdyby…? Jak wzmiankowany MJ zachowywałby się w trakcie…?
Zaznaczam, myśl to jest poza moją kontrolą. Jako zwyczajny hetero (przeszłość, terażniejszość, reakcje, sny itd) nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś odpowie? Z góry dziękuję.
Deklinowanie kogo, czego? Marka Jurka!
M Marek Jurek
D Marka Jurka
C Markowi Jurkowi
B Marka Jurka
N Markiem Jurkiem
M Marku Jurku
W Marek Jurek
Nie wiem co Marek Jurek (M) na to gdyby tyłek Marka Jurka (D) dostał się w ręce brutalnego geja. Obawiam się, że nie spodobałoby się Markowi Jurkowi (C), ponieważ usposobienie Marka Jurka (B) raczej łagodne. Może się mylę, bo różnie bywa z Markiem Jurkiem (N) i o Marku Jurku (M) wszystkiego nie wiemy. Ale zawsze możemy zawołać. Eeee Marek Jurek (W)! Ho no!
Mam nadzieję, że wyczerpująco.
Dzięki, deklinację mam z głowy.
Mamy na pokładzie kogoś kto autorytatywnie acz zachowując przyzwoitość odpowie na zasadnicze pytanie?
Wołacz !
Wołacz to raczej Marku Jurku !
( tylko się nie denerwuj, pls ! )
T.
Nie no luz swoboda, ale chyba
Nie no luz swoboda, ale chyba nie. Wołacz “O!” O! Marek Jurek idzie. Chyba nie Marku Jurku. Ale upierał się nie będę mowa ojczysta nie według rozumu i reguł spisana była, ale według napitku piszącego. Być może mamy do czynienia z jednym z miliona wyjątków, jak pszenica na przykład.
O Matko i Kurko !
Kto, co idzie ? Marek Jurek idzie !
zawołamy O, Marku !, O Jurku !
T.
Aż się dokształciłem i
Aż się dokształciłem i wszystko wskazuje na to, że na pewno masz rację w języku pisanym oficjalnym, chociaż nie wiem jak długo :).
“Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu ?Marek!?, ?Agnieszka!? są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż ?Marku!?, ?Agnieszko!?. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion”.
Tak czy siak i póki co muszę odszczekać Marka Jurka w wołaczu, co niniejszym uroczyście czynię.
Ja Ci odpowiem przyjacielu. Czytałem kiedyś w Bildzie,
że Freddy Mercury gustował w furmanach o ciężkich i spracowanych ręcach
)ciekawym jak się to odmienia(.
to się odmienia od przypadku
to się odmienia od przypadku do przypadku, już lepiej po rusku pogadajmy, tam mniej pułapek i porządek jak w carskim urzędzie.
Dwa imiona to nie Freddy Mercury, mniemam.
Ostatecznie, pytanie ciąg dalszy ma. Zakładam, nie spodobało by się. Wyobraż sobie proszę ciąg dalszy, te mowy w Sejmie o męczeństwie a’la św. Sebastian, łapiesz?
Niby łapie ale jakby mi z rąc wypadało.
Mam problem z Marek Jurek (jak to się odmienia?)
Ile razy widzę tego osobnika tyle razy zastanawiam się co czuje na jego widok taki zatwardziały, solidny homoseksualista, gey znaczy się, męski typ, brutalny nieco? Co by z nim zrobił gdyby…? Jak wzmiankowany MJ zachowywałby się w trakcie…?
Zaznaczam, myśl to jest poza moją kontrolą. Jako zwyczajny hetero (przeszłość, terażniejszość, reakcje, sny itd) nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś odpowie? Z góry dziękuję.
Deklinowanie kogo, czego? Marka Jurka!
M Marek Jurek
D Marka Jurka
C Markowi Jurkowi
B Marka Jurka
N Markiem Jurkiem
M Marku Jurku
W Marek Jurek
Nie wiem co Marek Jurek (M) na to gdyby tyłek Marka Jurka (D) dostał się w ręce brutalnego geja. Obawiam się, że nie spodobałoby się Markowi Jurkowi (C), ponieważ usposobienie Marka Jurka (B) raczej łagodne. Może się mylę, bo różnie bywa z Markiem Jurkiem (N) i o Marku Jurku (M) wszystkiego nie wiemy. Ale zawsze możemy zawołać. Eeee Marek Jurek (W)! Ho no!
Mam nadzieję, że wyczerpująco.
Dzięki, deklinację mam z głowy.
Mamy na pokładzie kogoś kto autorytatywnie acz zachowując przyzwoitość odpowie na zasadnicze pytanie?
Wołacz !
Wołacz to raczej Marku Jurku !
( tylko się nie denerwuj, pls ! )
T.
Nie no luz swoboda, ale chyba
Nie no luz swoboda, ale chyba nie. Wołacz “O!” O! Marek Jurek idzie. Chyba nie Marku Jurku. Ale upierał się nie będę mowa ojczysta nie według rozumu i reguł spisana była, ale według napitku piszącego. Być może mamy do czynienia z jednym z miliona wyjątków, jak pszenica na przykład.
O Matko i Kurko !
Kto, co idzie ? Marek Jurek idzie !
zawołamy O, Marku !, O Jurku !
T.
Aż się dokształciłem i
Aż się dokształciłem i wszystko wskazuje na to, że na pewno masz rację w języku pisanym oficjalnym, chociaż nie wiem jak długo :).
“Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu ?Marek!?, ?Agnieszka!? są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż ?Marku!?, ?Agnieszko!?. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion”.
Tak czy siak i póki co muszę odszczekać Marka Jurka w wołaczu, co niniejszym uroczyście czynię.
Ja Ci odpowiem przyjacielu. Czytałem kiedyś w Bildzie,
że Freddy Mercury gustował w furmanach o ciężkich i spracowanych ręcach
)ciekawym jak się to odmienia(.
to się odmienia od przypadku
to się odmienia od przypadku do przypadku, już lepiej po rusku pogadajmy, tam mniej pułapek i porządek jak w carskim urzędzie.
Dwa imiona to nie Freddy Mercury, mniemam.
Ostatecznie, pytanie ciąg dalszy ma. Zakładam, nie spodobało by się. Wyobraż sobie proszę ciąg dalszy, te mowy w Sejmie o męczeństwie a’la św. Sebastian, łapiesz?
Niby łapie ale jakby mi z rąc wypadało.
Mam problem z Marek Jurek (jak to się odmienia?)
Ile razy widzę tego osobnika tyle razy zastanawiam się co czuje na jego widok taki zatwardziały, solidny homoseksualista, gey znaczy się, męski typ, brutalny nieco? Co by z nim zrobił gdyby…? Jak wzmiankowany MJ zachowywałby się w trakcie…?
Zaznaczam, myśl to jest poza moją kontrolą. Jako zwyczajny hetero (przeszłość, terażniejszość, reakcje, sny itd) nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś odpowie? Z góry dziękuję.
Deklinowanie kogo, czego? Marka Jurka!
M Marek Jurek
D Marka Jurka
C Markowi Jurkowi
B Marka Jurka
N Markiem Jurkiem
M Marku Jurku
W Marek Jurek
Nie wiem co Marek Jurek (M) na to gdyby tyłek Marka Jurka (D) dostał się w ręce brutalnego geja. Obawiam się, że nie spodobałoby się Markowi Jurkowi (C), ponieważ usposobienie Marka Jurka (B) raczej łagodne. Może się mylę, bo różnie bywa z Markiem Jurkiem (N) i o Marku Jurku (M) wszystkiego nie wiemy. Ale zawsze możemy zawołać. Eeee Marek Jurek (W)! Ho no!
Mam nadzieję, że wyczerpująco.
Dzięki, deklinację mam z głowy.
Mamy na pokładzie kogoś kto autorytatywnie acz zachowując przyzwoitość odpowie na zasadnicze pytanie?
Wołacz !
Wołacz to raczej Marku Jurku !
( tylko się nie denerwuj, pls ! )
T.
Nie no luz swoboda, ale chyba
Nie no luz swoboda, ale chyba nie. Wołacz “O!” O! Marek Jurek idzie. Chyba nie Marku Jurku. Ale upierał się nie będę mowa ojczysta nie według rozumu i reguł spisana była, ale według napitku piszącego. Być może mamy do czynienia z jednym z miliona wyjątków, jak pszenica na przykład.
O Matko i Kurko !
Kto, co idzie ? Marek Jurek idzie !
zawołamy O, Marku !, O Jurku !
T.
Aż się dokształciłem i
Aż się dokształciłem i wszystko wskazuje na to, że na pewno masz rację w języku pisanym oficjalnym, chociaż nie wiem jak długo :).
“Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu ?Marek!?, ?Agnieszka!? są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż ?Marku!?, ?Agnieszko!?. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion”.
Tak czy siak i póki co muszę odszczekać Marka Jurka w wołaczu, co niniejszym uroczyście czynię.
Ja Ci odpowiem przyjacielu. Czytałem kiedyś w Bildzie,
że Freddy Mercury gustował w furmanach o ciężkich i spracowanych ręcach
)ciekawym jak się to odmienia(.
to się odmienia od przypadku
to się odmienia od przypadku do przypadku, już lepiej po rusku pogadajmy, tam mniej pułapek i porządek jak w carskim urzędzie.
Dwa imiona to nie Freddy Mercury, mniemam.
Ostatecznie, pytanie ciąg dalszy ma. Zakładam, nie spodobało by się. Wyobraż sobie proszę ciąg dalszy, te mowy w Sejmie o męczeństwie a’la św. Sebastian, łapiesz?
Niby łapie ale jakby mi z rąc wypadało.
Mam problem z Marek Jurek (jak to się odmienia?)
Ile razy widzę tego osobnika tyle razy zastanawiam się co czuje na jego widok taki zatwardziały, solidny homoseksualista, gey znaczy się, męski typ, brutalny nieco? Co by z nim zrobił gdyby…? Jak wzmiankowany MJ zachowywałby się w trakcie…?
Zaznaczam, myśl to jest poza moją kontrolą. Jako zwyczajny hetero (przeszłość, terażniejszość, reakcje, sny itd) nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś odpowie? Z góry dziękuję.
Deklinowanie kogo, czego? Marka Jurka!
M Marek Jurek
D Marka Jurka
C Markowi Jurkowi
B Marka Jurka
N Markiem Jurkiem
M Marku Jurku
W Marek Jurek
Nie wiem co Marek Jurek (M) na to gdyby tyłek Marka Jurka (D) dostał się w ręce brutalnego geja. Obawiam się, że nie spodobałoby się Markowi Jurkowi (C), ponieważ usposobienie Marka Jurka (B) raczej łagodne. Może się mylę, bo różnie bywa z Markiem Jurkiem (N) i o Marku Jurku (M) wszystkiego nie wiemy. Ale zawsze możemy zawołać. Eeee Marek Jurek (W)! Ho no!
Mam nadzieję, że wyczerpująco.
Dzięki, deklinację mam z głowy.
Mamy na pokładzie kogoś kto autorytatywnie acz zachowując przyzwoitość odpowie na zasadnicze pytanie?
Wołacz !
Wołacz to raczej Marku Jurku !
( tylko się nie denerwuj, pls ! )
T.
Nie no luz swoboda, ale chyba
Nie no luz swoboda, ale chyba nie. Wołacz “O!” O! Marek Jurek idzie. Chyba nie Marku Jurku. Ale upierał się nie będę mowa ojczysta nie według rozumu i reguł spisana była, ale według napitku piszącego. Być może mamy do czynienia z jednym z miliona wyjątków, jak pszenica na przykład.
O Matko i Kurko !
Kto, co idzie ? Marek Jurek idzie !
zawołamy O, Marku !, O Jurku !
T.
Aż się dokształciłem i
Aż się dokształciłem i wszystko wskazuje na to, że na pewno masz rację w języku pisanym oficjalnym, chociaż nie wiem jak długo :).
“Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu ?Marek!?, ?Agnieszka!? są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż ?Marku!?, ?Agnieszko!?. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion”.
Tak czy siak i póki co muszę odszczekać Marka Jurka w wołaczu, co niniejszym uroczyście czynię.
Ja Ci odpowiem przyjacielu. Czytałem kiedyś w Bildzie,
że Freddy Mercury gustował w furmanach o ciężkich i spracowanych ręcach
)ciekawym jak się to odmienia(.
to się odmienia od przypadku
to się odmienia od przypadku do przypadku, już lepiej po rusku pogadajmy, tam mniej pułapek i porządek jak w carskim urzędzie.
Dwa imiona to nie Freddy Mercury, mniemam.
Ostatecznie, pytanie ciąg dalszy ma. Zakładam, nie spodobało by się. Wyobraż sobie proszę ciąg dalszy, te mowy w Sejmie o męczeństwie a’la św. Sebastian, łapiesz?
Niby łapie ale jakby mi z rąc wypadało.
Mam problem z Marek Jurek (jak to się odmienia?)
Ile razy widzę tego osobnika tyle razy zastanawiam się co czuje na jego widok taki zatwardziały, solidny homoseksualista, gey znaczy się, męski typ, brutalny nieco? Co by z nim zrobił gdyby…? Jak wzmiankowany MJ zachowywałby się w trakcie…?
Zaznaczam, myśl to jest poza moją kontrolą. Jako zwyczajny hetero (przeszłość, terażniejszość, reakcje, sny itd) nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś odpowie? Z góry dziękuję.
Deklinowanie kogo, czego? Marka Jurka!
M Marek Jurek
D Marka Jurka
C Markowi Jurkowi
B Marka Jurka
N Markiem Jurkiem
M Marku Jurku
W Marek Jurek
Nie wiem co Marek Jurek (M) na to gdyby tyłek Marka Jurka (D) dostał się w ręce brutalnego geja. Obawiam się, że nie spodobałoby się Markowi Jurkowi (C), ponieważ usposobienie Marka Jurka (B) raczej łagodne. Może się mylę, bo różnie bywa z Markiem Jurkiem (N) i o Marku Jurku (M) wszystkiego nie wiemy. Ale zawsze możemy zawołać. Eeee Marek Jurek (W)! Ho no!
Mam nadzieję, że wyczerpująco.
Dzięki, deklinację mam z głowy.
Mamy na pokładzie kogoś kto autorytatywnie acz zachowując przyzwoitość odpowie na zasadnicze pytanie?
Wołacz !
Wołacz to raczej Marku Jurku !
( tylko się nie denerwuj, pls ! )
T.
Nie no luz swoboda, ale chyba
Nie no luz swoboda, ale chyba nie. Wołacz “O!” O! Marek Jurek idzie. Chyba nie Marku Jurku. Ale upierał się nie będę mowa ojczysta nie według rozumu i reguł spisana była, ale według napitku piszącego. Być może mamy do czynienia z jednym z miliona wyjątków, jak pszenica na przykład.
O Matko i Kurko !
Kto, co idzie ? Marek Jurek idzie !
zawołamy O, Marku !, O Jurku !
T.
Aż się dokształciłem i
Aż się dokształciłem i wszystko wskazuje na to, że na pewno masz rację w języku pisanym oficjalnym, chociaż nie wiem jak długo :).
“Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu ?Marek!?, ?Agnieszka!? są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż ?Marku!?, ?Agnieszko!?. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion”.
Tak czy siak i póki co muszę odszczekać Marka Jurka w wołaczu, co niniejszym uroczyście czynię.
Ja Ci odpowiem przyjacielu. Czytałem kiedyś w Bildzie,
że Freddy Mercury gustował w furmanach o ciężkich i spracowanych ręcach
)ciekawym jak się to odmienia(.
to się odmienia od przypadku
to się odmienia od przypadku do przypadku, już lepiej po rusku pogadajmy, tam mniej pułapek i porządek jak w carskim urzędzie.
Dwa imiona to nie Freddy Mercury, mniemam.
Ostatecznie, pytanie ciąg dalszy ma. Zakładam, nie spodobało by się. Wyobraż sobie proszę ciąg dalszy, te mowy w Sejmie o męczeństwie a’la św. Sebastian, łapiesz?
Niby łapie ale jakby mi z rąc wypadało.
Mam problem z Marek Jurek (jak to się odmienia?)
Ile razy widzę tego osobnika tyle razy zastanawiam się co czuje na jego widok taki zatwardziały, solidny homoseksualista, gey znaczy się, męski typ, brutalny nieco? Co by z nim zrobił gdyby…? Jak wzmiankowany MJ zachowywałby się w trakcie…?
Zaznaczam, myśl to jest poza moją kontrolą. Jako zwyczajny hetero (przeszłość, terażniejszość, reakcje, sny itd) nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ktoś odpowie? Z góry dziękuję.
Deklinowanie kogo, czego? Marka Jurka!
M Marek Jurek
D Marka Jurka
C Markowi Jurkowi
B Marka Jurka
N Markiem Jurkiem
M Marku Jurku
W Marek Jurek
Nie wiem co Marek Jurek (M) na to gdyby tyłek Marka Jurka (D) dostał się w ręce brutalnego geja. Obawiam się, że nie spodobałoby się Markowi Jurkowi (C), ponieważ usposobienie Marka Jurka (B) raczej łagodne. Może się mylę, bo różnie bywa z Markiem Jurkiem (N) i o Marku Jurku (M) wszystkiego nie wiemy. Ale zawsze możemy zawołać. Eeee Marek Jurek (W)! Ho no!
Mam nadzieję, że wyczerpująco.
Dzięki, deklinację mam z głowy.
Mamy na pokładzie kogoś kto autorytatywnie acz zachowując przyzwoitość odpowie na zasadnicze pytanie?
Wołacz !
Wołacz to raczej Marku Jurku !
( tylko się nie denerwuj, pls ! )
T.
Nie no luz swoboda, ale chyba
Nie no luz swoboda, ale chyba nie. Wołacz “O!” O! Marek Jurek idzie. Chyba nie Marku Jurku. Ale upierał się nie będę mowa ojczysta nie według rozumu i reguł spisana była, ale według napitku piszącego. Być może mamy do czynienia z jednym z miliona wyjątków, jak pszenica na przykład.
O Matko i Kurko !
Kto, co idzie ? Marek Jurek idzie !
zawołamy O, Marku !, O Jurku !
T.
Aż się dokształciłem i
Aż się dokształciłem i wszystko wskazuje na to, że na pewno masz rację w języku pisanym oficjalnym, chociaż nie wiem jak długo :).
“Często słyszy się, że wołacz jest w języku polskim formą zanikającą, coraz częściej zastępowaną przez mianownik. Jest to częściowo prawdą, jednak zjawisko to dotyczy przede wszystkim imion osobowych – formy typu ?Marek!?, ?Agnieszka!? są w dzisiejszym języku polskim (zwłaszcza mówionym) znacznie powszechniejsze niż ?Marku!?, ?Agnieszko!?. Używanie imion osobowych w wołaczu w języku mówionym jest dzisiaj odbierane jako bardzo formalne lub też żartobliwe. W języku pisanym, zwłaszcza oficjalnym, zastępowanie wołacza mianownikiem jest natomiast uznawane za błąd językowy. Stąd też zwracając się do adresata np. w liście używa się zawsze wołacza, także w przypadku imion”.
Tak czy siak i póki co muszę odszczekać Marka Jurka w wołaczu, co niniejszym uroczyście czynię.
Ja Ci odpowiem przyjacielu. Czytałem kiedyś w Bildzie,
że Freddy Mercury gustował w furmanach o ciężkich i spracowanych ręcach
)ciekawym jak się to odmienia(.
to się odmienia od przypadku
to się odmienia od przypadku do przypadku, już lepiej po rusku pogadajmy, tam mniej pułapek i porządek jak w carskim urzędzie.
Dwa imiona to nie Freddy Mercury, mniemam.
Ostatecznie, pytanie ciąg dalszy ma. Zakładam, nie spodobało by się. Wyobraż sobie proszę ciąg dalszy, te mowy w Sejmie o męczeństwie a’la św. Sebastian, łapiesz?
Niby łapie ale jakby mi z rąc wypadało.
Problemy Marka Jurka…
Marek Jurek przypomina gospodarza eleganckiego przyjęcia, na które jeden z gości przyszedł w gumofilcach i kufajce, śmierdzący i nieogolony, a ten mu robi wymówki, dlaczego ma niedbale uwiązany krawat.
Z grubsza rzecz biorąc, główny problem tego zawodowego pokutnika polega mniej więcej na tym, że czując się odpowiedzialnym za wszystkie poczęte i nienarodzone dzieci tego świata, przeprasza Pana Boga za to że w ogóle żyje, a swoim problemem próbuje zainfekować najchętniej całą ludzkość.
Patrząc na męczeństwo wypisane na tej gminnej, pełnej pokornej zadumy twarzy, zadajemy sobie pytanie jak to się dzieje, że mimo wszystko całe życie egzystuje sobie w niezłym dostatku, zamiast o chlebie i wodzie…
P.S.
Co do ministra Czumy, to wydaje mi się że wyrażając gotowość spotkania z tym osobnikiem, nie bardzo sobie zdaje sprawę na co się naraża.
Obowiązkowo powinien go przyjąć w gabinecie z którego np. przez toaletę można się niespostrzeżenie ulotnić, jeśli nie chce dostać zapalenia mózgu, a już pod żadnym pozorem nie powinien umawiać się na następne spotkanie.
Problemy Marka Jurka…
Marek Jurek przypomina gospodarza eleganckiego przyjęcia, na które jeden z gości przyszedł w gumofilcach i kufajce, śmierdzący i nieogolony, a ten mu robi wymówki, dlaczego ma niedbale uwiązany krawat.
Z grubsza rzecz biorąc, główny problem tego zawodowego pokutnika polega mniej więcej na tym, że czując się odpowiedzialnym za wszystkie poczęte i nienarodzone dzieci tego świata, przeprasza Pana Boga za to że w ogóle żyje, a swoim problemem próbuje zainfekować najchętniej całą ludzkość.
Patrząc na męczeństwo wypisane na tej gminnej, pełnej pokornej zadumy twarzy, zadajemy sobie pytanie jak to się dzieje, że mimo wszystko całe życie egzystuje sobie w niezłym dostatku, zamiast o chlebie i wodzie…
P.S.
Co do ministra Czumy, to wydaje mi się że wyrażając gotowość spotkania z tym osobnikiem, nie bardzo sobie zdaje sprawę na co się naraża.
Obowiązkowo powinien go przyjąć w gabinecie z którego np. przez toaletę można się niespostrzeżenie ulotnić, jeśli nie chce dostać zapalenia mózgu, a już pod żadnym pozorem nie powinien umawiać się na następne spotkanie.
Problemy Marka Jurka…
Marek Jurek przypomina gospodarza eleganckiego przyjęcia, na które jeden z gości przyszedł w gumofilcach i kufajce, śmierdzący i nieogolony, a ten mu robi wymówki, dlaczego ma niedbale uwiązany krawat.
Z grubsza rzecz biorąc, główny problem tego zawodowego pokutnika polega mniej więcej na tym, że czując się odpowiedzialnym za wszystkie poczęte i nienarodzone dzieci tego świata, przeprasza Pana Boga za to że w ogóle żyje, a swoim problemem próbuje zainfekować najchętniej całą ludzkość.
Patrząc na męczeństwo wypisane na tej gminnej, pełnej pokornej zadumy twarzy, zadajemy sobie pytanie jak to się dzieje, że mimo wszystko całe życie egzystuje sobie w niezłym dostatku, zamiast o chlebie i wodzie…
P.S.
Co do ministra Czumy, to wydaje mi się że wyrażając gotowość spotkania z tym osobnikiem, nie bardzo sobie zdaje sprawę na co się naraża.
Obowiązkowo powinien go przyjąć w gabinecie z którego np. przez toaletę można się niespostrzeżenie ulotnić, jeśli nie chce dostać zapalenia mózgu, a już pod żadnym pozorem nie powinien umawiać się na następne spotkanie.
Problemy Marka Jurka…
Marek Jurek przypomina gospodarza eleganckiego przyjęcia, na które jeden z gości przyszedł w gumofilcach i kufajce, śmierdzący i nieogolony, a ten mu robi wymówki, dlaczego ma niedbale uwiązany krawat.
Z grubsza rzecz biorąc, główny problem tego zawodowego pokutnika polega mniej więcej na tym, że czując się odpowiedzialnym za wszystkie poczęte i nienarodzone dzieci tego świata, przeprasza Pana Boga za to że w ogóle żyje, a swoim problemem próbuje zainfekować najchętniej całą ludzkość.
Patrząc na męczeństwo wypisane na tej gminnej, pełnej pokornej zadumy twarzy, zadajemy sobie pytanie jak to się dzieje, że mimo wszystko całe życie egzystuje sobie w niezłym dostatku, zamiast o chlebie i wodzie…
P.S.
Co do ministra Czumy, to wydaje mi się że wyrażając gotowość spotkania z tym osobnikiem, nie bardzo sobie zdaje sprawę na co się naraża.
Obowiązkowo powinien go przyjąć w gabinecie z którego np. przez toaletę można się niespostrzeżenie ulotnić, jeśli nie chce dostać zapalenia mózgu, a już pod żadnym pozorem nie powinien umawiać się na następne spotkanie.
Problemy Marka Jurka…
Marek Jurek przypomina gospodarza eleganckiego przyjęcia, na które jeden z gości przyszedł w gumofilcach i kufajce, śmierdzący i nieogolony, a ten mu robi wymówki, dlaczego ma niedbale uwiązany krawat.
Z grubsza rzecz biorąc, główny problem tego zawodowego pokutnika polega mniej więcej na tym, że czując się odpowiedzialnym za wszystkie poczęte i nienarodzone dzieci tego świata, przeprasza Pana Boga za to że w ogóle żyje, a swoim problemem próbuje zainfekować najchętniej całą ludzkość.
Patrząc na męczeństwo wypisane na tej gminnej, pełnej pokornej zadumy twarzy, zadajemy sobie pytanie jak to się dzieje, że mimo wszystko całe życie egzystuje sobie w niezłym dostatku, zamiast o chlebie i wodzie…
P.S.
Co do ministra Czumy, to wydaje mi się że wyrażając gotowość spotkania z tym osobnikiem, nie bardzo sobie zdaje sprawę na co się naraża.
Obowiązkowo powinien go przyjąć w gabinecie z którego np. przez toaletę można się niespostrzeżenie ulotnić, jeśli nie chce dostać zapalenia mózgu, a już pod żadnym pozorem nie powinien umawiać się na następne spotkanie.
Problemy Marka Jurka…
Marek Jurek przypomina gospodarza eleganckiego przyjęcia, na które jeden z gości przyszedł w gumofilcach i kufajce, śmierdzący i nieogolony, a ten mu robi wymówki, dlaczego ma niedbale uwiązany krawat.
Z grubsza rzecz biorąc, główny problem tego zawodowego pokutnika polega mniej więcej na tym, że czując się odpowiedzialnym za wszystkie poczęte i nienarodzone dzieci tego świata, przeprasza Pana Boga za to że w ogóle żyje, a swoim problemem próbuje zainfekować najchętniej całą ludzkość.
Patrząc na męczeństwo wypisane na tej gminnej, pełnej pokornej zadumy twarzy, zadajemy sobie pytanie jak to się dzieje, że mimo wszystko całe życie egzystuje sobie w niezłym dostatku, zamiast o chlebie i wodzie…
P.S.
Co do ministra Czumy, to wydaje mi się że wyrażając gotowość spotkania z tym osobnikiem, nie bardzo sobie zdaje sprawę na co się naraża.
Obowiązkowo powinien go przyjąć w gabinecie z którego np. przez toaletę można się niespostrzeżenie ulotnić, jeśli nie chce dostać zapalenia mózgu, a już pod żadnym pozorem nie powinien umawiać się na następne spotkanie.
Problemy Marka Jurka…
Marek Jurek przypomina gospodarza eleganckiego przyjęcia, na które jeden z gości przyszedł w gumofilcach i kufajce, śmierdzący i nieogolony, a ten mu robi wymówki, dlaczego ma niedbale uwiązany krawat.
Z grubsza rzecz biorąc, główny problem tego zawodowego pokutnika polega mniej więcej na tym, że czując się odpowiedzialnym za wszystkie poczęte i nienarodzone dzieci tego świata, przeprasza Pana Boga za to że w ogóle żyje, a swoim problemem próbuje zainfekować najchętniej całą ludzkość.
Patrząc na męczeństwo wypisane na tej gminnej, pełnej pokornej zadumy twarzy, zadajemy sobie pytanie jak to się dzieje, że mimo wszystko całe życie egzystuje sobie w niezłym dostatku, zamiast o chlebie i wodzie…
P.S.
Co do ministra Czumy, to wydaje mi się że wyrażając gotowość spotkania z tym osobnikiem, nie bardzo sobie zdaje sprawę na co się naraża.
Obowiązkowo powinien go przyjąć w gabinecie z którego np. przez toaletę można się niespostrzeżenie ulotnić, jeśli nie chce dostać zapalenia mózgu, a już pod żadnym pozorem nie powinien umawiać się na następne spotkanie.
Problemy Marka Jurka…
Marek Jurek przypomina gospodarza eleganckiego przyjęcia, na które jeden z gości przyszedł w gumofilcach i kufajce, śmierdzący i nieogolony, a ten mu robi wymówki, dlaczego ma niedbale uwiązany krawat.
Z grubsza rzecz biorąc, główny problem tego zawodowego pokutnika polega mniej więcej na tym, że czując się odpowiedzialnym za wszystkie poczęte i nienarodzone dzieci tego świata, przeprasza Pana Boga za to że w ogóle żyje, a swoim problemem próbuje zainfekować najchętniej całą ludzkość.
Patrząc na męczeństwo wypisane na tej gminnej, pełnej pokornej zadumy twarzy, zadajemy sobie pytanie jak to się dzieje, że mimo wszystko całe życie egzystuje sobie w niezłym dostatku, zamiast o chlebie i wodzie…
P.S.
Co do ministra Czumy, to wydaje mi się że wyrażając gotowość spotkania z tym osobnikiem, nie bardzo sobie zdaje sprawę na co się naraża.
Obowiązkowo powinien go przyjąć w gabinecie z którego np. przez toaletę można się niespostrzeżenie ulotnić, jeśli nie chce dostać zapalenia mózgu, a już pod żadnym pozorem nie powinien umawiać się na następne spotkanie.
Problemy Marka Jurka…
Marek Jurek przypomina gospodarza eleganckiego przyjęcia, na które jeden z gości przyszedł w gumofilcach i kufajce, śmierdzący i nieogolony, a ten mu robi wymówki, dlaczego ma niedbale uwiązany krawat.
Z grubsza rzecz biorąc, główny problem tego zawodowego pokutnika polega mniej więcej na tym, że czując się odpowiedzialnym za wszystkie poczęte i nienarodzone dzieci tego świata, przeprasza Pana Boga za to że w ogóle żyje, a swoim problemem próbuje zainfekować najchętniej całą ludzkość.
Patrząc na męczeństwo wypisane na tej gminnej, pełnej pokornej zadumy twarzy, zadajemy sobie pytanie jak to się dzieje, że mimo wszystko całe życie egzystuje sobie w niezłym dostatku, zamiast o chlebie i wodzie…
P.S.
Co do ministra Czumy, to wydaje mi się że wyrażając gotowość spotkania z tym osobnikiem, nie bardzo sobie zdaje sprawę na co się naraża.
Obowiązkowo powinien go przyjąć w gabinecie z którego np. przez toaletę można się niespostrzeżenie ulotnić, jeśli nie chce dostać zapalenia mózgu, a już pod żadnym pozorem nie powinien umawiać się na następne spotkanie.
Ja Hrabini
Pan byłł łaskawyj poruszyć tiemu o nasieniu i bardzu za to dla Panu
dzienkuji i dożucy swoji 3 Kupiejki ,hahaha
Przypuminam ży nijaki Andriej Szelma ,razu pewnegu wraz zy
Stachym Łyżwa-Łyżwinskim zrubili byli taku checy, że nasieni z platformy
,rozsiali byli po drodzy bityj i żylaznyj ,niewżytkach i inszych badziewiach.Żadnu nie trafiłu na dobry gleby i nie zaowcuwałło
W precedyr ten wmiszli nijaku Anietky ,magazynierky ,co czenść tegu nasienia byłła magazynowałła termalni ,mniast zamrozić w celu dalszegu szukania DNA.
Panie ministrzy Szuma ,pan….
Bartosch a Ty ! Czegu mnie tyrpasz ,a ? Że,co …?
Pani Hrabino , pan Kurczyński wspomniał był o nasieniu troche innym ,
Pani miała użyć słwa ziarno nasienne….
Nu paczaj paczaj, ali jajca wyszli byli…
Ja Hrabini
Pan byłł łaskawyj poruszyć tiemu o nasieniu i bardzu za to dla Panu
dzienkuji i dożucy swoji 3 Kupiejki ,hahaha
Przypuminam ży nijaki Andriej Szelma ,razu pewnegu wraz zy
Stachym Łyżwa-Łyżwinskim zrubili byli taku checy, że nasieni z platformy
,rozsiali byli po drodzy bityj i żylaznyj ,niewżytkach i inszych badziewiach.Żadnu nie trafiłu na dobry gleby i nie zaowcuwałło
W precedyr ten wmiszli nijaku Anietky ,magazynierky ,co czenść tegu nasienia byłła magazynowałła termalni ,mniast zamrozić w celu dalszegu szukania DNA.
Panie ministrzy Szuma ,pan….
Bartosch a Ty ! Czegu mnie tyrpasz ,a ? Że,co …?
Pani Hrabino , pan Kurczyński wspomniał był o nasieniu troche innym ,
Pani miała użyć słwa ziarno nasienne….
Nu paczaj paczaj, ali jajca wyszli byli…
Ja Hrabini
Pan byłł łaskawyj poruszyć tiemu o nasieniu i bardzu za to dla Panu
dzienkuji i dożucy swoji 3 Kupiejki ,hahaha
Przypuminam ży nijaki Andriej Szelma ,razu pewnegu wraz zy
Stachym Łyżwa-Łyżwinskim zrubili byli taku checy, że nasieni z platformy
,rozsiali byli po drodzy bityj i żylaznyj ,niewżytkach i inszych badziewiach.Żadnu nie trafiłu na dobry gleby i nie zaowcuwałło
W precedyr ten wmiszli nijaku Anietky ,magazynierky ,co czenść tegu nasienia byłła magazynowałła termalni ,mniast zamrozić w celu dalszegu szukania DNA.
Panie ministrzy Szuma ,pan….
Bartosch a Ty ! Czegu mnie tyrpasz ,a ? Że,co …?
Pani Hrabino , pan Kurczyński wspomniał był o nasieniu troche innym ,
Pani miała użyć słwa ziarno nasienne….
Nu paczaj paczaj, ali jajca wyszli byli…
Ja Hrabini
Pan byłł łaskawyj poruszyć tiemu o nasieniu i bardzu za to dla Panu
dzienkuji i dożucy swoji 3 Kupiejki ,hahaha
Przypuminam ży nijaki Andriej Szelma ,razu pewnegu wraz zy
Stachym Łyżwa-Łyżwinskim zrubili byli taku checy, że nasieni z platformy
,rozsiali byli po drodzy bityj i żylaznyj ,niewżytkach i inszych badziewiach.Żadnu nie trafiłu na dobry gleby i nie zaowcuwałło
W precedyr ten wmiszli nijaku Anietky ,magazynierky ,co czenść tegu nasienia byłła magazynowałła termalni ,mniast zamrozić w celu dalszegu szukania DNA.
Panie ministrzy Szuma ,pan….
Bartosch a Ty ! Czegu mnie tyrpasz ,a ? Że,co …?
Pani Hrabino , pan Kurczyński wspomniał był o nasieniu troche innym ,
Pani miała użyć słwa ziarno nasienne….
Nu paczaj paczaj, ali jajca wyszli byli…
Ja Hrabini
Pan byłł łaskawyj poruszyć tiemu o nasieniu i bardzu za to dla Panu
dzienkuji i dożucy swoji 3 Kupiejki ,hahaha
Przypuminam ży nijaki Andriej Szelma ,razu pewnegu wraz zy
Stachym Łyżwa-Łyżwinskim zrubili byli taku checy, że nasieni z platformy
,rozsiali byli po drodzy bityj i żylaznyj ,niewżytkach i inszych badziewiach.Żadnu nie trafiłu na dobry gleby i nie zaowcuwałło
W precedyr ten wmiszli nijaku Anietky ,magazynierky ,co czenść tegu nasienia byłła magazynowałła termalni ,mniast zamrozić w celu dalszegu szukania DNA.
Panie ministrzy Szuma ,pan….
Bartosch a Ty ! Czegu mnie tyrpasz ,a ? Że,co …?
Pani Hrabino , pan Kurczyński wspomniał był o nasieniu troche innym ,
Pani miała użyć słwa ziarno nasienne….
Nu paczaj paczaj, ali jajca wyszli byli…
Ja Hrabini
Pan byłł łaskawyj poruszyć tiemu o nasieniu i bardzu za to dla Panu
dzienkuji i dożucy swoji 3 Kupiejki ,hahaha
Przypuminam ży nijaki Andriej Szelma ,razu pewnegu wraz zy
Stachym Łyżwa-Łyżwinskim zrubili byli taku checy, że nasieni z platformy
,rozsiali byli po drodzy bityj i żylaznyj ,niewżytkach i inszych badziewiach.Żadnu nie trafiłu na dobry gleby i nie zaowcuwałło
W precedyr ten wmiszli nijaku Anietky ,magazynierky ,co czenść tegu nasienia byłła magazynowałła termalni ,mniast zamrozić w celu dalszegu szukania DNA.
Panie ministrzy Szuma ,pan….
Bartosch a Ty ! Czegu mnie tyrpasz ,a ? Że,co …?
Pani Hrabino , pan Kurczyński wspomniał był o nasieniu troche innym ,
Pani miała użyć słwa ziarno nasienne….
Nu paczaj paczaj, ali jajca wyszli byli…
Ja Hrabini
Pan byłł łaskawyj poruszyć tiemu o nasieniu i bardzu za to dla Panu
dzienkuji i dożucy swoji 3 Kupiejki ,hahaha
Przypuminam ży nijaki Andriej Szelma ,razu pewnegu wraz zy
Stachym Łyżwa-Łyżwinskim zrubili byli taku checy, że nasieni z platformy
,rozsiali byli po drodzy bityj i żylaznyj ,niewżytkach i inszych badziewiach.Żadnu nie trafiłu na dobry gleby i nie zaowcuwałło
W precedyr ten wmiszli nijaku Anietky ,magazynierky ,co czenść tegu nasienia byłła magazynowałła termalni ,mniast zamrozić w celu dalszegu szukania DNA.
Panie ministrzy Szuma ,pan….
Bartosch a Ty ! Czegu mnie tyrpasz ,a ? Że,co …?
Pani Hrabino , pan Kurczyński wspomniał był o nasieniu troche innym ,
Pani miała użyć słwa ziarno nasienne….
Nu paczaj paczaj, ali jajca wyszli byli…
Ja Hrabini
Pan byłł łaskawyj poruszyć tiemu o nasieniu i bardzu za to dla Panu
dzienkuji i dożucy swoji 3 Kupiejki ,hahaha
Przypuminam ży nijaki Andriej Szelma ,razu pewnegu wraz zy
Stachym Łyżwa-Łyżwinskim zrubili byli taku checy, że nasieni z platformy
,rozsiali byli po drodzy bityj i żylaznyj ,niewżytkach i inszych badziewiach.Żadnu nie trafiłu na dobry gleby i nie zaowcuwałło
W precedyr ten wmiszli nijaku Anietky ,magazynierky ,co czenść tegu nasienia byłła magazynowałła termalni ,mniast zamrozić w celu dalszegu szukania DNA.
Panie ministrzy Szuma ,pan….
Bartosch a Ty ! Czegu mnie tyrpasz ,a ? Że,co …?
Pani Hrabino , pan Kurczyński wspomniał był o nasieniu troche innym ,
Pani miała użyć słwa ziarno nasienne….
Nu paczaj paczaj, ali jajca wyszli byli…
Ja Hrabini
Pan byłł łaskawyj poruszyć tiemu o nasieniu i bardzu za to dla Panu
dzienkuji i dożucy swoji 3 Kupiejki ,hahaha
Przypuminam ży nijaki Andriej Szelma ,razu pewnegu wraz zy
Stachym Łyżwa-Łyżwinskim zrubili byli taku checy, że nasieni z platformy
,rozsiali byli po drodzy bityj i żylaznyj ,niewżytkach i inszych badziewiach.Żadnu nie trafiłu na dobry gleby i nie zaowcuwałło
W precedyr ten wmiszli nijaku Anietky ,magazynierky ,co czenść tegu nasienia byłła magazynowałła termalni ,mniast zamrozić w celu dalszegu szukania DNA.
Panie ministrzy Szuma ,pan….
Bartosch a Ty ! Czegu mnie tyrpasz ,a ? Że,co …?
Pani Hrabino , pan Kurczyński wspomniał był o nasieniu troche innym ,
Pani miała użyć słwa ziarno nasienne….
Nu paczaj paczaj, ali jajca wyszli byli…
Wasza powyższa dyskusja o deklinacji…
skojarzyła mi się z historią, jaka przytrafiła się jednemu z moich kolegów.
Mianowicie, jednego z niedzielnych poranków, został on "zaindagowany" przez parę przedstawicieli jednego z "alternatywnych" Kościołów Chrześcijańskich.
Z cierpliwością wysłuchał ich pełnego natchnienia głosu, o zasadach ich Kościoła i różnicach między nimi a katolicyzmem.
Ostatnią przedstawioną różnicą było to, że zgodnie z Biblią, święcą oni sobotę, a nie niedzielę.
Kolega spojrzał na nich lekko skacowanym wzrokiem i rezolutnie stwierdził :
"Sobota czy niedziela ? A co to qrwa za różnica ? Ważne, że się do roboty nie idzie " 🙂
Wasza powyższa dyskusja o deklinacji…
skojarzyła mi się z historią, jaka przytrafiła się jednemu z moich kolegów.
Mianowicie, jednego z niedzielnych poranków, został on "zaindagowany" przez parę przedstawicieli jednego z "alternatywnych" Kościołów Chrześcijańskich.
Z cierpliwością wysłuchał ich pełnego natchnienia głosu, o zasadach ich Kościoła i różnicach między nimi a katolicyzmem.
Ostatnią przedstawioną różnicą było to, że zgodnie z Biblią, święcą oni sobotę, a nie niedzielę.
Kolega spojrzał na nich lekko skacowanym wzrokiem i rezolutnie stwierdził :
"Sobota czy niedziela ? A co to qrwa za różnica ? Ważne, że się do roboty nie idzie " 🙂
Wasza powyższa dyskusja o deklinacji…
skojarzyła mi się z historią, jaka przytrafiła się jednemu z moich kolegów.
Mianowicie, jednego z niedzielnych poranków, został on "zaindagowany" przez parę przedstawicieli jednego z "alternatywnych" Kościołów Chrześcijańskich.
Z cierpliwością wysłuchał ich pełnego natchnienia głosu, o zasadach ich Kościoła i różnicach między nimi a katolicyzmem.
Ostatnią przedstawioną różnicą było to, że zgodnie z Biblią, święcą oni sobotę, a nie niedzielę.
Kolega spojrzał na nich lekko skacowanym wzrokiem i rezolutnie stwierdził :
"Sobota czy niedziela ? A co to qrwa za różnica ? Ważne, że się do roboty nie idzie " 🙂
Wasza powyższa dyskusja o deklinacji…
skojarzyła mi się z historią, jaka przytrafiła się jednemu z moich kolegów.
Mianowicie, jednego z niedzielnych poranków, został on "zaindagowany" przez parę przedstawicieli jednego z "alternatywnych" Kościołów Chrześcijańskich.
Z cierpliwością wysłuchał ich pełnego natchnienia głosu, o zasadach ich Kościoła i różnicach między nimi a katolicyzmem.
Ostatnią przedstawioną różnicą było to, że zgodnie z Biblią, święcą oni sobotę, a nie niedzielę.
Kolega spojrzał na nich lekko skacowanym wzrokiem i rezolutnie stwierdził :
"Sobota czy niedziela ? A co to qrwa za różnica ? Ważne, że się do roboty nie idzie " 🙂
Wasza powyższa dyskusja o deklinacji…
skojarzyła mi się z historią, jaka przytrafiła się jednemu z moich kolegów.
Mianowicie, jednego z niedzielnych poranków, został on "zaindagowany" przez parę przedstawicieli jednego z "alternatywnych" Kościołów Chrześcijańskich.
Z cierpliwością wysłuchał ich pełnego natchnienia głosu, o zasadach ich Kościoła i różnicach między nimi a katolicyzmem.
Ostatnią przedstawioną różnicą było to, że zgodnie z Biblią, święcą oni sobotę, a nie niedzielę.
Kolega spojrzał na nich lekko skacowanym wzrokiem i rezolutnie stwierdził :
"Sobota czy niedziela ? A co to qrwa za różnica ? Ważne, że się do roboty nie idzie " 🙂
Wasza powyższa dyskusja o deklinacji…
skojarzyła mi się z historią, jaka przytrafiła się jednemu z moich kolegów.
Mianowicie, jednego z niedzielnych poranków, został on "zaindagowany" przez parę przedstawicieli jednego z "alternatywnych" Kościołów Chrześcijańskich.
Z cierpliwością wysłuchał ich pełnego natchnienia głosu, o zasadach ich Kościoła i różnicach między nimi a katolicyzmem.
Ostatnią przedstawioną różnicą było to, że zgodnie z Biblią, święcą oni sobotę, a nie niedzielę.
Kolega spojrzał na nich lekko skacowanym wzrokiem i rezolutnie stwierdził :
"Sobota czy niedziela ? A co to qrwa za różnica ? Ważne, że się do roboty nie idzie " 🙂
Wasza powyższa dyskusja o deklinacji…
skojarzyła mi się z historią, jaka przytrafiła się jednemu z moich kolegów.
Mianowicie, jednego z niedzielnych poranków, został on "zaindagowany" przez parę przedstawicieli jednego z "alternatywnych" Kościołów Chrześcijańskich.
Z cierpliwością wysłuchał ich pełnego natchnienia głosu, o zasadach ich Kościoła i różnicach między nimi a katolicyzmem.
Ostatnią przedstawioną różnicą było to, że zgodnie z Biblią, święcą oni sobotę, a nie niedzielę.
Kolega spojrzał na nich lekko skacowanym wzrokiem i rezolutnie stwierdził :
"Sobota czy niedziela ? A co to qrwa za różnica ? Ważne, że się do roboty nie idzie " 🙂
Wasza powyższa dyskusja o deklinacji…
skojarzyła mi się z historią, jaka przytrafiła się jednemu z moich kolegów.
Mianowicie, jednego z niedzielnych poranków, został on "zaindagowany" przez parę przedstawicieli jednego z "alternatywnych" Kościołów Chrześcijańskich.
Z cierpliwością wysłuchał ich pełnego natchnienia głosu, o zasadach ich Kościoła i różnicach między nimi a katolicyzmem.
Ostatnią przedstawioną różnicą było to, że zgodnie z Biblią, święcą oni sobotę, a nie niedzielę.
Kolega spojrzał na nich lekko skacowanym wzrokiem i rezolutnie stwierdził :
"Sobota czy niedziela ? A co to qrwa za różnica ? Ważne, że się do roboty nie idzie " 🙂
Wasza powyższa dyskusja o deklinacji…
skojarzyła mi się z historią, jaka przytrafiła się jednemu z moich kolegów.
Mianowicie, jednego z niedzielnych poranków, został on "zaindagowany" przez parę przedstawicieli jednego z "alternatywnych" Kościołów Chrześcijańskich.
Z cierpliwością wysłuchał ich pełnego natchnienia głosu, o zasadach ich Kościoła i różnicach między nimi a katolicyzmem.
Ostatnią przedstawioną różnicą było to, że zgodnie z Biblią, święcą oni sobotę, a nie niedzielę.
Kolega spojrzał na nich lekko skacowanym wzrokiem i rezolutnie stwierdził :
"Sobota czy niedziela ? A co to qrwa za różnica ? Ważne, że się do roboty nie idzie " 🙂
Tak naprawdę to politycy się
Tak naprawdę to politycy się martwią tylko tym, jak tu dotrwać do końca kadencji i wskoczyć na nastepną zajmując jak najlepsze miejsce na widowni, reszta to są jedynie tiki lub inne depresje. Tak mawiał na wykładach mój profesor od ekonomii i widać miał rację, ponieważ niedługo po ich wygłoszeniu sam odszedł (ś.p.) lub go … zdjęli.
Tak naprawdę to politycy się
Tak naprawdę to politycy się martwią tylko tym, jak tu dotrwać do końca kadencji i wskoczyć na nastepną zajmując jak najlepsze miejsce na widowni, reszta to są jedynie tiki lub inne depresje. Tak mawiał na wykładach mój profesor od ekonomii i widać miał rację, ponieważ niedługo po ich wygłoszeniu sam odszedł (ś.p.) lub go … zdjęli.
Tak naprawdę to politycy się
Tak naprawdę to politycy się martwią tylko tym, jak tu dotrwać do końca kadencji i wskoczyć na nastepną zajmując jak najlepsze miejsce na widowni, reszta to są jedynie tiki lub inne depresje. Tak mawiał na wykładach mój profesor od ekonomii i widać miał rację, ponieważ niedługo po ich wygłoszeniu sam odszedł (ś.p.) lub go … zdjęli.
Tak naprawdę to politycy się
Tak naprawdę to politycy się martwią tylko tym, jak tu dotrwać do końca kadencji i wskoczyć na nastepną zajmując jak najlepsze miejsce na widowni, reszta to są jedynie tiki lub inne depresje. Tak mawiał na wykładach mój profesor od ekonomii i widać miał rację, ponieważ niedługo po ich wygłoszeniu sam odszedł (ś.p.) lub go … zdjęli.
Tak naprawdę to politycy się
Tak naprawdę to politycy się martwią tylko tym, jak tu dotrwać do końca kadencji i wskoczyć na nastepną zajmując jak najlepsze miejsce na widowni, reszta to są jedynie tiki lub inne depresje. Tak mawiał na wykładach mój profesor od ekonomii i widać miał rację, ponieważ niedługo po ich wygłoszeniu sam odszedł (ś.p.) lub go … zdjęli.
Tak naprawdę to politycy się
Tak naprawdę to politycy się martwią tylko tym, jak tu dotrwać do końca kadencji i wskoczyć na nastepną zajmując jak najlepsze miejsce na widowni, reszta to są jedynie tiki lub inne depresje. Tak mawiał na wykładach mój profesor od ekonomii i widać miał rację, ponieważ niedługo po ich wygłoszeniu sam odszedł (ś.p.) lub go … zdjęli.
Tak naprawdę to politycy się
Tak naprawdę to politycy się martwią tylko tym, jak tu dotrwać do końca kadencji i wskoczyć na nastepną zajmując jak najlepsze miejsce na widowni, reszta to są jedynie tiki lub inne depresje. Tak mawiał na wykładach mój profesor od ekonomii i widać miał rację, ponieważ niedługo po ich wygłoszeniu sam odszedł (ś.p.) lub go … zdjęli.
Tak naprawdę to politycy się
Tak naprawdę to politycy się martwią tylko tym, jak tu dotrwać do końca kadencji i wskoczyć na nastepną zajmując jak najlepsze miejsce na widowni, reszta to są jedynie tiki lub inne depresje. Tak mawiał na wykładach mój profesor od ekonomii i widać miał rację, ponieważ niedługo po ich wygłoszeniu sam odszedł (ś.p.) lub go … zdjęli.
Tak naprawdę to politycy się
Tak naprawdę to politycy się martwią tylko tym, jak tu dotrwać do końca kadencji i wskoczyć na nastepną zajmując jak najlepsze miejsce na widowni, reszta to są jedynie tiki lub inne depresje. Tak mawiał na wykładach mój profesor od ekonomii i widać miał rację, ponieważ niedługo po ich wygłoszeniu sam odszedł (ś.p.) lub go … zdjęli.