Zacznę od nierobów. Nieroby zrobiły spęd, spęd przerodził się w tradycyjną zadymę, w trakcie której dwie osoby zostały ranne.
Zacznę od nierobów. Nieroby zrobiły spęd, spęd przerodził się w tradycyjną zadymę, w trakcie której dwie osoby zostały ranne. Został ranny jeden “człowiek pracy”, który nie wykazał się refleksem i zdetonował sobie petardę w ręku i został ranny policjant, w którego inny “człowiek pracy” rzucił inną petardą. Poza tym obyło się bez ofiar, ofiarą padła jedynie moja cierpliwość do “ludzi pracy”, teraz już nie mogę na tych ludzi patrzeć.
Żeby nie było: nie mam nic do prawdziwych ludzi pracy, którzy trudzą się, by zdobyć kawałek chleba dla siebie i dla rodziny. Gdy jednak w roli obrońców robotników ustawiają się nieroby, które zamiast pracować walczą o wceśniejsze pracy zakończenie, wtedy coś jest nie tak. Tutaj uderza mnie coś, czego najbardziej w świecie nie lubię, tutaj uderza mnie hipokryzja. Drugi raz hipokryzja atakuje mnie, gdy obrońcy ludu robociarskiego mówią o “dyktacie” i “autorytaryźmie” rządu. Przepraszam bardzo, ale kto tu stosuje dyktat. Rząd, który mówi “przyjdźcie, pogadamy”, czy związki, które mówią “gadać będziemy, ale tam, gdzie zadecydujemy my”? Czy dyktat to rząd, który zmienił swój projekt ustawy i zwiększył grupę pracowników objętych pomostówkami, czy związki, które mówią, że mało i jeśli nie będzie więcej, to zrobią kolejną zadymę w stolicy?
Odpuszczę sobie dalsze opisywanie dzisiejszych protestów, przejdę do następnej sprawy, do wyborów w USA. Te wybory interesują mnie średnio, nie powiem, że całkowicie olewam, nie powiem też jednak, że się entuzjazmuję. Wybrali Murzyna i moim zdaniem dobrze, co zrobi Murzyn zobaczymy, ważne żeby gnoju w świecie nie narobił i żeby nie był zbyt groźny dla Polski. To, że USA mogą być groźne dla Polski mówię od dawna, same USA nic nam nie zrobią, zrobią polscy politycy, zapatrzeni w Amerykę, niczym w bożka. Zapatrzone jest też radio nieprywatne ( ukradnę nie pamiętam komu to określenie ). Słuchałem dziś rano urywków audycji, nie wiem czy więcej miejsca poświęcili wyborom w Polsce, czy w Ameryce, chyba jednak w Ameryce. No cóż, Murzyn na urzędzie ma dla Kowalskiego i Nowakowej takie znaczenie, że ich abonament musi koniecznie iść na amerykańskie studio wyborcze. Ja nie wiem co tak w tej Ameryce niektórych zachwyca, ja Ameryki nie lubię, ten kraj działa mi na nerwy.
Stany Zjednoczone Ameryki, plastikowe supermocarstwo, które olewa swoich sojuszników. Jakich tam sojuszników, dla USA taka Polska to nie sojusznik, to narzędzie. Zużyte narzędzia wyrzuca się na śmietnik, tak robi ze zużytymi “sojusznikami” USA. Ameryka zrobiła w polityce zagranicznej wiele świństw, przypomnę choćby zasadę “sukinsyn, ale nasz sukinsyn”. Kiedyś w Panamie był taki sukinsyn, dopóki był ich, był dobrym sukinsynem, kiedy przestał być wygodny, wtedy CIA sukinsyna obaliło. Amerykanie zawsze są wobec mniejszych krajów nielojalni, czasem ta nielojalność ma dla nich samych tragiczne konsekwencje, jak choćby w przypadku talibów, wyhodowanych do walki z ZSRR i pozostawionych samopas, gdy stali się niepotrzebni. Uważam, że właśnie z powodu tej nielojalności Polska powinna trzymać się jak najdalej od plastikowego supermocarstwa. Dlaczego plastikowego? Bo Ameryka to plastik, sztucznizna, kicz. Ta ich komercyjna, ostentacyjna religijność, sprzedawana w megakościołach i na kanałach transmitujących wystąpienia telewizyjnych kaznodziejów. Ten ich sztuczny, komercyjny, płytki patriotyzm, objawiający się w umieszczaniu flagi narodowej na pudełku od hamburgerów i na gaciach, czy w pompatycznych i chwilami wręcz groteskowych przemowach o wielkości i wspaniałości Ameryki, ojczyzny demokracji i dolara. To takie puste i takie sztuczne, nie podoba mi się to. Dla mnie USA to kicz. Duży kraj z manią wielkości, tam wszystko musi być największe: największe domy, największe samochody i największe kobiety. 70% Amerykanów cierpi na nadwagę, kilkanaście procent ma problemy z anoreksją i bulimią. Oto cała Ameryka: duży kraj, który chciałby być wielki, niestety rozmiar i siła nie świadczą o wielkości, o wielkości świadczy cały dorobek kulturowy i cywilizacyjny kraju. USA dorobiło się dolarów, kultury się nie dorobiło, dorobiło się sztucznizny, plastiku i płycizny intelektualnej, przynajmniej ja tak to widzę. Być może jestem uprzedzony, w każdym razie nie chciałbym żyć w tak sztucznym kraju, to nie dla mnie, wolę już tę Polskę, ona ma milion wad, też jest pełna dewotów i “genetycznych patriotów”, tu jednak się urodziłem i do tego kraju się przywiązałem. Czasem aż żal mi moich rodaków z powodu ich głupoty, sarmatyzmu i durnego romantyzmu, mentalnie bliżej mi do “zgermanizowanych”, racjonalnych i zdroworozsądkowych Czechów, mimo to kocham tę Polskę, nie wiem za co, to chyba siła przyzwyczajenia. Chciałbym, by moi rodacy jak najszybciej się ucywilizowali i zmądrzeli, piszę te swoje grafomańskie wypociny m. in. po to, by zasygnalizować potrzebę jakichś zmian. Amerykę niech zmienia Murzyn, daj im Boże, żeby był jak najlepszym prezydentem i żeby sprawił, abym mógł za 4 lata choć trochę przychylniej spojrzeć na USA. Na razie wolę nie patrzeć, za dużo tam plastiku, jak na mój gust. Ktoś inny może mieć gust odmienny, a ponieważ o gustach się nie dyskutuję, nie będę cudzych gustów komentował.