Właśnie odkryłam, że można napisać, cytując posłankę Kruk „coś tam, coś tam” o swoim hobby.
W wolnych chwilach lubię robić zdjęcia. Co prawda z racji braku odpowiedniego sprzętu są one różnej jakości, na przykład fotki z ostatniego wyjazdu są robione „prawie aparatem” częściej nazywanym telefonem komórkowym (niektóre musiały zostać podrasowane). Tym niemniej zapraszam Państwa do zwiedzenia wraz ze mną Wielkopolskiego Parku Etnograficznego w Dziekanowicach.
Najpierw kilka słów o obiekcie. WPE jest muzeum na wolnym powietrzu, typu wieś położonym nad brzegiem jeziora Lednickiego tuż przy krajowej piątce. Ekspozycja obejmuje:
- rekonstrukcję dworu oraz zabudowań folwarcznych,
- cmentarz,
- wieś (owalnicę), w której centrum znajduje się kościół oraz niewielki staw, dookoła rozmieszczone są zagrody charakterystyczne dla różnych podregionów etnograficznych Wielkopolski
- wiatraki oraz młyn wodny
Niedaleko znajduje się także muzeum pierwszych Piastów na Ostrowie Lednickim, oraz pola lednickie z „bramą rybą”.
W sumie to ma być wpis na blogu, więc nie zrobię tutaj wielkiej wystawy, jedynie 8 fotek (zaznaczam czysto amatorskich, więc nie ma co się cudów spodziewać), jeśli kogoś zainteresuje miejsce to dorzucę jeszcze kilka.
Rekonstrukcja dworu (od strony ogrodu)
Kaplica na cmentarzu (dar kardynała Wyszyńskiego)
Kościół w centrum wsi
Rekonstrukcja chałupy z 1602 roku o zachodzie słońca
Sień chałupy olęderskiej z 1823 roku
Kuchnia w chałupie olęderskiej
Wiatrak typu "paltrak"
Wiatrak typu "koźlak"
czyje buty?
W tego typu zdjęciach ważniejsze jest to co na zdjęciu niż samo zdjęcie, więc jakością niema co się przejmować.
Ciekawią mnie te buty na piątym zdjęciu. Jest ich pięć. Czy to oznacza, że na tym terenie żył jakiś inny rodzaj sapiensa?
O ile wiem,
to zdjęcie przedstawia buty rodziny Klemensa Pituły, słynnego nadwarciańskiego pirata śródlądowego, który jak na pirata przystało, miał jedną nogę drewnianą, a zatem nieobutą. Pozostałe buty są butami Leokadii Pituły (żony) i Klemensa Pituły juniora, w odróżnieniu od ojca zwanego Klimkiem. Klimek zresztą nie poszedł w ślady ojca (bo miał dwie nogi, a odcinać sobie żadnej nie chciał), tylko został cenionym hodowcą kóz, rasy wełnistej wielkopolskiej.
Tenże Klimek, wykorzystując machinę czasu, obrabował GS
kradnąc zawiasy.
hmmm ;-))))
A odwalić mi się od Klimków koty zaqłaczone, noooooooooooooo
Co ty masz do kota? Maszynę buchnął jakiś angol.
Kot z tym nie miał nic wspólnego.
Kot jest za skromny
albo korzysta tylko z “Kronik wielkopolskich” Fallusa Anonima. W “Dziejopisie lednickim” Czarka z Piotrkowa i niezależnie od niego w licznych sylwach z XVII w. wyraźnie stoi, że nie “zawiasy”, tylko “zawiasów funtów sześćdzieśiąt i ośm”!
Toć piszę, kot nie miał z maszyną nic wspólnego.
Zdjęcie oglądam sobie. Wolno przecież!
A jako, że przejął po ojcu…
zamiłowanie do prowadzenia awanturniczego trybu życia porzucił swe stada i opanował umiejętność skutecznego wymykania się karzącej ręce sprawiedliwości. O owej kradzieży krążą już ludowe legendy 😉 Los kóz i zawiasów pozostaje nieznany…
Jak na przykład
pieśn dziadowska z połowy XV w., zapisana jako ciekawostka przez Hansa Langenau, hamburskiego kupca, podróżującego do Wielkopolski w interesach (transkrypcja współczesna dla ułatwienia):
Słuchajcie ludkowie jako tamtych casów
Zachachmęcił Klimek z GeeSu zawiasów.
Co my tera zrobimy, będzie wielka bieda
Toż się GeeS całkiem roztworzyć juz nie da!
😉
Wiara po wsi godo, że tero dynksy oba u wrót komina Klimkowego ktoś przyfilował 😉
A wiesz, że też się zastanawiałam…
gdzie jest drugi? Może dziadek był “kuternogą”? 😉 Te buty pewnie miały nawiązywać do korzeni tego rodzaju budownictwa i osadnictwa, ale bij zabij, nie wiem co autor miał na myśli dając chodaka bez pary. Najpewniej chodziło o “zapchanie” wolnego miejsca.
czyje buty?
W tego typu zdjęciach ważniejsze jest to co na zdjęciu niż samo zdjęcie, więc jakością niema co się przejmować.
Ciekawią mnie te buty na piątym zdjęciu. Jest ich pięć. Czy to oznacza, że na tym terenie żył jakiś inny rodzaj sapiensa?
O ile wiem,
to zdjęcie przedstawia buty rodziny Klemensa Pituły, słynnego nadwarciańskiego pirata śródlądowego, który jak na pirata przystało, miał jedną nogę drewnianą, a zatem nieobutą. Pozostałe buty są butami Leokadii Pituły (żony) i Klemensa Pituły juniora, w odróżnieniu od ojca zwanego Klimkiem. Klimek zresztą nie poszedł w ślady ojca (bo miał dwie nogi, a odcinać sobie żadnej nie chciał), tylko został cenionym hodowcą kóz, rasy wełnistej wielkopolskiej.
Tenże Klimek, wykorzystując machinę czasu, obrabował GS
kradnąc zawiasy.
hmmm ;-))))
A odwalić mi się od Klimków koty zaqłaczone, noooooooooooooo
Co ty masz do kota? Maszynę buchnął jakiś angol.
Kot z tym nie miał nic wspólnego.
Kot jest za skromny
albo korzysta tylko z “Kronik wielkopolskich” Fallusa Anonima. W “Dziejopisie lednickim” Czarka z Piotrkowa i niezależnie od niego w licznych sylwach z XVII w. wyraźnie stoi, że nie “zawiasy”, tylko “zawiasów funtów sześćdzieśiąt i ośm”!
Toć piszę, kot nie miał z maszyną nic wspólnego.
Zdjęcie oglądam sobie. Wolno przecież!
A jako, że przejął po ojcu…
zamiłowanie do prowadzenia awanturniczego trybu życia porzucił swe stada i opanował umiejętność skutecznego wymykania się karzącej ręce sprawiedliwości. O owej kradzieży krążą już ludowe legendy 😉 Los kóz i zawiasów pozostaje nieznany…
Jak na przykład
pieśn dziadowska z połowy XV w., zapisana jako ciekawostka przez Hansa Langenau, hamburskiego kupca, podróżującego do Wielkopolski w interesach (transkrypcja współczesna dla ułatwienia):
Słuchajcie ludkowie jako tamtych casów
Zachachmęcił Klimek z GeeSu zawiasów.
Co my tera zrobimy, będzie wielka bieda
Toż się GeeS całkiem roztworzyć juz nie da!
😉
Wiara po wsi godo, że tero dynksy oba u wrót komina Klimkowego ktoś przyfilował 😉
A wiesz, że też się zastanawiałam…
gdzie jest drugi? Może dziadek był “kuternogą”? 😉 Te buty pewnie miały nawiązywać do korzeni tego rodzaju budownictwa i osadnictwa, ale bij zabij, nie wiem co autor miał na myśli dając chodaka bez pary. Najpewniej chodziło o “zapchanie” wolnego miejsca.
hmmm ;-))))
A tak przy okazji to zdjęć nie robi się tak koniec końców, dobrych zdjęć dzięki jakości sprzętu, sprzęt nooooo, pasek z nazwą koniecznie na C lub N to domena szpanerów.
Zdjęcia robi sie hmmmm sercem, okiem sprawnym, jakością samego siebie a nie jakością sprzętu
nooooooo
Niby nie
ale przynajmniej średni sprzęt daje większe możliwości. Można się pobawić z ostrością, lepsze kolory, no i zoom nie jest “nożny” 😉
hmmm
jako konserwatywny konserwatysta zakonserwowany w konserwie nadal używam zwykłego aparatu a nie cyfrówki a to nie takie wielkie wydatki sprzętowe są, mało tego mając japońca z mocowaniem bagnetowym używam ruskich obiektywów z które mam od 30 lat,
a co do zabawy, hmmmm 98 procent użytkowników używa trybu auto
Kiedyś w przyszłości
Na razie jak już udaje mi się dorwać do jakiejś sensownej cyfrówki, to lubię kombinować w ustawieniach, z przesłoną, ustawieniami ostrości itp. itd. Lustrzanki i obiektywy nie są mi na razie potrzebne szczególnie, że to już zabawa z obiektywami, a trudno uczyć się latać jeśli jeszcze nie umie się dobrze chodzić.
Może kiedyś przyjdzie pora na zabawę “analogiem”. Podoba mi się też, co ludzie otrzymują robiąc i wywołując zdjęcia archaicznymi metodami, ale to już zabawa dla tych, którzy mają po temu fundusze i sporo czasu :/
;-(((
No tak, teraz to kaplica w sumie ciężko kupić cokolwiek, u mnie we wsi to nawet czarno-białego filmu nie oświadczysz o wywoływaczach to nawet nie wspominam bo niema o czym
Najlepszym wywoływaczem jest wino”Czar Arizony”.
Wywołuje omamy, zwidy i epilepsję. Co do filmu czarno-białego – to potrafi go nawet zrywać. W małych ilościach jest dobre na kurcze, duszności, podagrę i potencję.
😉
próbowałem, mam po nim tylko zgagę i film kolorowy z dużym ziarnem
Niektórym
to nawet po pewnej ilości się udaje haft artystyczny wysmyczyć, a co tu o filmach i ziarnie mówić.
fotocolor
To już tak kiepsko? Dawno nie robiłem normalnych zdjęć na taśmie, więc nie jestem w temacie.
Szkoda, bo różnica jakości między fotografią fotochemiczną a cyfrową jest jednak powalająca.
😉
teraz to pstrykam, oddaje film do wywołania i zamiast wersji papierowej dostaje skan na płycie
hmmm ;-))))
A tak przy okazji to zdjęć nie robi się tak koniec końców, dobrych zdjęć dzięki jakości sprzętu, sprzęt nooooo, pasek z nazwą koniecznie na C lub N to domena szpanerów.
Zdjęcia robi sie hmmmm sercem, okiem sprawnym, jakością samego siebie a nie jakością sprzętu
nooooooo
Niby nie
ale przynajmniej średni sprzęt daje większe możliwości. Można się pobawić z ostrością, lepsze kolory, no i zoom nie jest “nożny” 😉
hmmm
jako konserwatywny konserwatysta zakonserwowany w konserwie nadal używam zwykłego aparatu a nie cyfrówki a to nie takie wielkie wydatki sprzętowe są, mało tego mając japońca z mocowaniem bagnetowym używam ruskich obiektywów z które mam od 30 lat,
a co do zabawy, hmmmm 98 procent użytkowników używa trybu auto
Kiedyś w przyszłości
Na razie jak już udaje mi się dorwać do jakiejś sensownej cyfrówki, to lubię kombinować w ustawieniach, z przesłoną, ustawieniami ostrości itp. itd. Lustrzanki i obiektywy nie są mi na razie potrzebne szczególnie, że to już zabawa z obiektywami, a trudno uczyć się latać jeśli jeszcze nie umie się dobrze chodzić.
Może kiedyś przyjdzie pora na zabawę “analogiem”. Podoba mi się też, co ludzie otrzymują robiąc i wywołując zdjęcia archaicznymi metodami, ale to już zabawa dla tych, którzy mają po temu fundusze i sporo czasu :/
;-(((
No tak, teraz to kaplica w sumie ciężko kupić cokolwiek, u mnie we wsi to nawet czarno-białego filmu nie oświadczysz o wywoływaczach to nawet nie wspominam bo niema o czym
Najlepszym wywoływaczem jest wino”Czar Arizony”.
Wywołuje omamy, zwidy i epilepsję. Co do filmu czarno-białego – to potrafi go nawet zrywać. W małych ilościach jest dobre na kurcze, duszności, podagrę i potencję.
😉
próbowałem, mam po nim tylko zgagę i film kolorowy z dużym ziarnem
Niektórym
to nawet po pewnej ilości się udaje haft artystyczny wysmyczyć, a co tu o filmach i ziarnie mówić.
fotocolor
To już tak kiepsko? Dawno nie robiłem normalnych zdjęć na taśmie, więc nie jestem w temacie.
Szkoda, bo różnica jakości między fotografią fotochemiczną a cyfrową jest jednak powalająca.
😉
teraz to pstrykam, oddaje film do wywołania i zamiast wersji papierowej dostaje skan na płycie
Czasem się boję…
że sfotografuję kogoś w jednym bucie, albo cóś 😉
Czasem się boję…
że sfotografuję kogoś w jednym bucie, albo cóś 😉
Bój się Pan Boga! 😛
Ja tu “porzondnom” dziewczynką jezde 😉 Jakie akty? Nawet takie bezeceństwa jak nagie stopy są mi obce, a co tu o aktach mówić… 😀
Bój się Pan Boga! 😛
Ja tu “porzondnom” dziewczynką jezde 😉 Jakie akty? Nawet takie bezeceństwa jak nagie stopy są mi obce, a co tu o aktach mówić… 😀
wieś prasłowiańska
Ciekawe że takie wsie (skanseny) są dość liczne w Enerde.
W dodatku prasłowiańskie. U nas pokazywanie pamiątek germańskich raczej nie przeszło by bezkarnie.
Nie tak dawno miałam okazję
porozmawiać na temat tradycji muzealnictwa typu skansenowskiego. W Polsce jest to w ogóle bardzo zaniedbana dziedzina. Opisywany tu skansen na przykład “powstawał” niemal od zakończenia II wojny światowej, dyskusje toczyły się przez całe lata 60, coś ruszyło dopiero w połowie lat 70, tak, że pod koniec udało się to ulokować w tym a nie innym miejscu bardziej dzięki staraniom założyciela Muzeum Pierwszych Piastów a nie etnografów.
Ponoć ten typ muzeów jest bardzo popularny w Rumunii, krajach skandynawskich (zresztą nazwa skansen pochodzi od sztokholmskiego muzeum na wolnym powietrzu). Tutaj to cały czas w powijakach nawet jeśli idzie o rodzimą kulturę, a co tutaj mówić o germańskich zabytkach.
wieś prasłowiańska
Ciekawe że takie wsie (skanseny) są dość liczne w Enerde.
W dodatku prasłowiańskie. U nas pokazywanie pamiątek germańskich raczej nie przeszło by bezkarnie.
Nie tak dawno miałam okazję
porozmawiać na temat tradycji muzealnictwa typu skansenowskiego. W Polsce jest to w ogóle bardzo zaniedbana dziedzina. Opisywany tu skansen na przykład “powstawał” niemal od zakończenia II wojny światowej, dyskusje toczyły się przez całe lata 60, coś ruszyło dopiero w połowie lat 70, tak, że pod koniec udało się to ulokować w tym a nie innym miejscu bardziej dzięki staraniom założyciela Muzeum Pierwszych Piastów a nie etnografów.
Ponoć ten typ muzeów jest bardzo popularny w Rumunii, krajach skandynawskich (zresztą nazwa skansen pochodzi od sztokholmskiego muzeum na wolnym powietrzu). Tutaj to cały czas w powijakach nawet jeśli idzie o rodzimą kulturę, a co tutaj mówić o germańskich zabytkach.
Yossarianie. Przecież to jasne. W małych ilościach
wywołuje skurcze, drgawki, podagrę i wzmacnia potencję. Krótko mówiąc, i tak źle i tak nie dobrze. Prost!
Yossarianie. Przecież to jasne. W małych ilościach
wywołuje skurcze, drgawki, podagrę i wzmacnia potencję. Krótko mówiąc, i tak źle i tak nie dobrze. Prost!