Reklama

Proszę „wytłumaczcie mnie” czym się różni Wojewódzki od Korwina „no wytłumaczcie wreszcie mnie”. Podobieństwo: obaj udają inteligentnych.
Kontrowersje.net 30.10.2015
 
 
Chcącemu nie dzieje się krzywda
Korwinistą zostałem w tramwaju linii 17 wrocławskiego MPK na odcinku od placu Powstańców Śląskich do ulicy Sztabowej. Zimą 1988 roku. Zobaczyłem siwego, biednie ubranego starca, który w ponurym, lodowatym, wlokącym się beznadziejnie tramwaju demonstracyjnie, beztrosko zaśmiewał się nad gazetą. Zajrzałem mu przez ramię: „Ład” (przeraźliwie nudne gazecisko), ostatnia strona, u góry felieton podpisany „Jacek Maziarski”. Zaintrygowany (Maziarski przecież był wywalony w stanie wojennym) kupiłem w najbliższym kiosku egzemplarz dla siebie. Maziarski smętnie dydlał na kombatanciej nucie beznadziei. Z czego on się tak śmiał, ten czarno odziany Starzec?! Poniżej Maziarskiego był tekst zupełnie mi obcego Janusza Korwin-Mikkego. Tylko raz wcześniej tak rechotałem: w sierpniu 1976 roku zobaczyłem plakat Andrzeja Mleczki z żyrafą i nosorożcem w miłosnym uścisku i podpisany „Obywatelu! Nie pieprz bez sensu!” – to była PRL, dziesiąta gospodarka świata, właśnie zaczęła racjonować cukier. Korwin-Mikke rozjaśnił ostatnie miesiące życia mojego Ojca (w kwietniu 1940 roku miał 10 lat i wyjechał do Kazachstanu jako „członek rodziny wroga ludu”) – mój Tata zaczytywał się tekścikami rozszarpującymi komunę nie za jej bestialstwo, ale za jej bezgraniczny, zaciekły idiotyzm.
Korwin-Mikkego z „Ładu” wylali 11 czerwca 1989 roku. Jacek Maziarski postawił sprawę na ostrzu noża: albo Korwin, albo ja. Korwin odszedł. Poszło o tekst, w którym JKM napisał, że w Katyniu to nie Rosjanie zabijali Polaków. Wtedy nie mógł ze względów cenzuralnych użyć tego argumentu: czy uważasz za prawdziwe zdanie „księdza Popiełuszkę zabili Polacy”?
11 czerwca 1989 roku „Ład” opublikował list otwarty. Przytaczam w całości:
„List otwarty
Pan Jerzy Skwara
Redaktor Naczelny
Katolickiego
Tygodnika Społecznego „Ład”
My, niżej podpisani pracownicy naukowi i działacze społeczni regularnie czytający Pański tygodnik, pozwalamy sobie zwrócić się do Pana w sprawie zaprzestania publikowania w „Ładzie” felietonów p. Janusza Korwin-Mikke. Jak się dowiadujemy, nie jest to chwilowa przerwa ani nie wynika z rezygnacji Autora, lecz jest następstwem bezterminowego zawieszenia przez Redakcję współpracy z Nim. Oczywiście uznajemy prawo każdej redakcji dobierania sobie współpracowników i tekstów wedle uznania. Nie ukrywamy jednak, że decyzja w sprawie JK-M bulwersuje nas – i pozwalamy sobie przekazać naszą opinię w tej sprawie.
Felietony p. Korwina-Mikke były nieustannie jedną z najcenniejszych pozycji w „Ładzie”. Nad ich walorami nie musimy się rozwodzić; docenił je Pan przed nami. Niektórzy z niżej podpisanych, a także znani nam inni czytelnicy „Ładu” kupowali lub prenumerowali pismo właśnie dla felietonów „Trybuna Moja” (znajdując przy okazji inne ciekawe teksty).
Wieść niesie (a na niej musimy polegać, skoro nie oznajmił Pan czytelnikom powodów zniesienia „Trybuny Mojej”), że Redakcja zrezygnowała z tej pozycji ulegając  naciskom zewnętrznym, wywieranym z racji tzw. Ogólnej wymowy utworów p. Korwina-Mikke. Nie dziwi nas, że błyskotliwe i dowcipne podważanie przez felietonistę mitów i tabu leżących u podstaw formacji lewicowej mogło się komuś nie podobać. Dziwi nas natomiast, że Redakcja „Ładu z gwiazdką” [„Ład” został opanowany podczas stanu wojennego przez redakcję kolaborantów – po odzyskaniu tytułu zaczęto wydawać „Ład” z gwiazdką w tytule – przypis J.D.], która w innych sprawach wykazała dość bezkompromisowości i odwagi, uległa takim naciskom, i to w czasie bezprecedensowej w historii PRL liberalizacji cenzury. Rola JK-M w Pańskim tygodniku była podobna do roli Kisiela w „Tygodniku Powszechnym”. W minionych dekadach „TP” opierał się o wiele większej presji, zmierzającej do zamknięcia Kisielowi ust. Miało to chyba wpływ na dzisiejszą poczytność „TP”, do której „Ładowi”, niestety jeszcze daleko.
Nie mamy tytułu do protestowania, wolno nam jednak zakomunikować o naszym rozczarowaniu i najwyższym zdziwieniu – co niniejszym czynimy, pozostając z należytym poważaniem.
Prof. ANDRZEJ ZAWIŚLAK, Uniwersytet Warszawski, kandydat na posła z ramienia Komitetu Obywatelskiego „S” [„Solidarność”]; prof. Dr STEFAN KUROWSKI, Katolicki Uniwersytet Lubelski; dr BOLESŁAW BANASZKIEWICZ, doradca NSZZ RI „Solidarność”, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego; ALEKSANDER JĘDRASZCZYK, pracownik KUL; dr ALEKSANDR LUTYK, IRWiR PAN czł. NSZZ „Solidarność”; dr DOROTA SAFJAN, UW, czł. NSZZ „Solidarność”; dr MAREK SAFJAN, UW i KKZ NSZZ „Solodarność”; dr ANDRZEJ ARENDARSKI, IH-NOiT PAN, czł”S”*; dr GABRIEL JANOWSKI, wiceprzewodn. NSZZ RI „Solidarność”*; dr TOMASZ GRUSZECKI, KUL, PAN; ANDRZEJ N. SADOWSKI, członek Zarządu Towarzystwa Gospodarczego w Warszawie i Akcji Gospodarczej; ANDRZEJ MACHALSKI – sekretarz Towarzystwa Gospodarczego w Warszawie i Akcji Gospodarczej*; JERZY DIATŁOWICKI, przew. Komisji Rewizyjnej Towarzystwa Gospodarczego w Warszawie; JERZY OSIATYŃSKI – ekonomista*; dr JACEK KRAUSS, UW, „Solidarność”; dr ADAM JANKIEWICZ, historyk; ALEKSANDER MAŁACHOWSKI, pisarz*; JACEK SMALCERZ, rolnik, „Solidarność” RI (* – Kandydaci do Sejmu i Senatu z listy Komitetu Obywatelskiego „S”).”
Koniec cytatu. Na marginesie: „Ład” splajtował. Kisiel odszedł ze zlewaczałego „Tygodnika Powszechnego”. Pismo cienko sobie przędzie do dzisiaj.
JKM szedł swoją drogą. Założył „Najwyższy Czas!” i mógł pisać co chciał. Rok później, 23 czerwca 1990 roku w „Gazecie Wyborczej” ukazał się komunikat: „Nagrody SDP’90. Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich informuje, że przyznane zostały nagrody Stowarzyszenia za rok 1989. (…) Nagrodę im. Antoniego Słonimskiego za felieton: -Janusz Korwin-Mikke – za prowokacje intelektualne na łamach „Brulionu”, „Młodej Polski” i „Wprost”(…)”
a  jeszcze dwa dni  później, 25 czerwca 1990 roku „Gazeta Wyborcza” opublikowała tekst zatytułowany:
„ODMOWA
Przed dwoma dniami „Gazeta Wyborcza” opublikowała informację o przyznaniu nagród Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (przez jury w składzie: Małgorzata Szajnert, Włodzimierz Kalicki, Michał Ogórek).
Nagrodą im. Antoniego Słonimskiego został wyróżniony pan Janusz Korwin-Mikke.
Wśród nagrodzonych znalazło się również moje nazwisko.
Oświadczam, że nie przyjmuję tej nagrody. Antoni Słonimski zaszczycał mnie swą przyjaźnią w ostatnich latach życia, gdy byłem jego sekretarzem. Słonimski w swym pisarstwie bronił pewnego systemu wartości humanistycznych i wolnościowych. Posłużenie się jego nazwiskiem dla uhonorowania człowieka, który głosi wartości tak radykalnie odmienne, uważam za okrutną drwinę z pamięci mego zmarłego Mistrza.
Adam MICHNIK”
Dla dodania pikanterii warto zaznaczyć, że SDP wyróżniło Adama Michnika za tekst „Wasz Prezydent, nasz Premier” nagrodą im. Stanisława Cata-Mackiewicza.
Od tego momentu dziennikarze, politycy i działacze społeczni zaczęli ze swym poparciem pana JKM bardzo uważać, bo „Gazeta Wyborcza” to była potęga, która obalała kogo nie lubiła.
JKM został tymczasem posłem na Sejm. Co najmniej czterokrotnie zwracał uwagę Lechowi Kaczyńskiemu, Jarosławowi Kaczyńskiemu, Donaldowi Tuskowi, Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, Leszkowi Millerowi i innym posłom (w pierwszym, wolnym Sejmie III RP zasiadali wszyscy nasi dzisiejsi Ważniacy) aby prywatyzując przemysł zbudowany za czasów PRL ze składek ZUS z uzyskanych pieniędzy utworzyć Fundusz Emerytalny – bo nie będzie z czego płacić przyszłych emerytur.
JKM w Sejmie apelował o zakaz deficytu budżetowego – posłowie Lech i Jarosław Kaczyńscy, Donald Tusk, Leszek Miller, Waldemar Pawlak et consortes bimbali sobie na ostrzeżenia posła JKM, dzięki temu dzisiaj oficjalnie mamy bilion złotych państwowego długu.
JKM przeprowadził w Sejmie Uchwałę Lustracyjną.
JKM w Sejmie powstrzymał się od głosu podczas debaty o odwołanie rządu Jana Olszewskiego (dzisiejsi opluskwiacze twierdzą, że było to de facto poparcie wniosku o obalenie rządu. Warto wyjaśnić: gdyby na sali był komplet 460 posłów, to głosowanie 231 wstrzymało się, 219 poparło utrzymałoby rząd. Natomiast 219 przeciw, a 231 za – obalało rząd. W tamtej debacie głosy przeciw wnioskowi o odwołanie rządu i głosy wstrzymujące się oczywiście należy sumować).
Następnie JKM zajął się opozycyjnością pozaparlamentarną. Tą zajmuje się do dzisiaj. Krok po kroku, nie zwracając uwagi na szyderstwa, wychowuje swoich zwolenników w umiłowaniu wolności.
*
Szanowny Panie MatkoKurko! Jeżeli potrafi Pan zgromadzić podobny zestaw osiągnięć pana Wojewódzkiego PS. „Kuba”, to istotnie udowodni Pan, że JKM i Wojewódzki nie różnią się. Ja natomiast potrafię na palcach jednej ręki wyliczyć, w czym się z JKM się nie zgadzam albo jakie JKM popełnił błędy. Co do pana Wojewódzkiego, to nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek od tego człowieka usłyszał cokolwiek, z czym bym mógł się zgodzić. Po prostu – stoję po drugiej stronie barykady. Pan Terlikowski na przykład potrafi u pana Wojewódzkiego gwarzyć z panem Nergalem. O JKM pisze nieprawdziwie, a wzniośle. Obłudny świętoszek – jest taki typ, bardzo śmieszny.
*
Stanisław Lem ukuł kiedyś tzw. Trylemat Lema: 1. Nikt nic nie czyta; 2. Jeżeli nawet czyta, to nie rozumie; 3. Jeżeli nawet czyta i rozumie, to natychmiast zapomina.
Napisałem Pierwszą Poprawkę do Trylematu Lema: 1. Są tacy, którzy czytają, rozumieją i pamiętają, a analfabetyzm, głupotę i sklerozę symulują (czyli rżną głupa).
Przestałem udzielać się na Pańskim portalu po Pańskim apelu (przypomnę: „Nie zawracaj mi dupy”). Na apel o wytłumaczenie różnicy między Korwinem i Wojewódzkim natrafiłem na Twitterze. Dlatego odpowiadam.
Z poważaniem
Julian Drozd
Wrocław 1.11.2015.
 
 

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. podam jedną różnicę
    Wojewódzki jakby chciał, to potrafiłby przekonać swoich widzów, że 2 i 2 jest równe 7.
    Zaś Korwin nie umiałby przekonać nawet do tego że 2 i 2 to 4.
    Jednym z powodów jest to, że użyłby argumentu "nawet Adolf Hitler wiedział, że 2 i 2 to 4".

    Czy wszystko jest jasne, czy coś tłumaczyć?

  2. podam jedną różnicę
    Wojewódzki jakby chciał, to potrafiłby przekonać swoich widzów, że 2 i 2 jest równe 7.
    Zaś Korwin nie umiałby przekonać nawet do tego że 2 i 2 to 4.
    Jednym z powodów jest to, że użyłby argumentu "nawet Adolf Hitler wiedział, że 2 i 2 to 4".

    Czy wszystko jest jasne, czy coś tłumaczyć?