To będzie już kolejny wpis do pamiętnika;-)
To będzie już kolejny wpis do pamiętnika;-)
Wyszło mi, że mam kłopoty z sercem (takei tam szalone akcje serca bez powodu). Właściwie to te kłopoty to już mi wyszły prawie 20lat temu i posłużyły do wypisania się z wojska. Wypisali mnie ztego wojska – ale jakby co to 5 mies. byłem – nikt mi nie podskoczy. Poszedłem do lekarza na wsi (tam gdzie mieszkam;-). Badanie słuchawką – no faktycznie dziwnie to serce panu bije. Proszę zrobić EKG, na parterze panu zrobią. Zrobili w 5min. Lecę do lekarki – patrzy na wykres – nic tu nie ma a JA SŁYSZAŁAM JE INACZEJ. Zdziwiona była, mówię niech się pani nie martwi -ja prawie zawsze u lekarzy jestem okazem zdrowia albo zdrowieję w oczach. Wypisała skierowanie do kardiologa (nie nalegałem ale jak tak to tak -pojadę).
Jadę na badania. Droga. Roboty drogowe jak pewnie wszędzie – po mojej prawej stronie maszyny drogowe tamują ruch, żadnej organizacji. Sznurek samochodów objeżdża te maszyny – pcham się w tym sznurku na trzeciego, mimo, że widzę nadjeżdżający ciągnik z jakimiś płodami rolnymi na przyczepie. Zbliżam się do ciągnika (z prawej strony mam jakieś koparki ok 20m-40m). Zbliżam się i patrzę na traktorzystę z deczka przerażonym wzrokiem bo mi się kończy miejsce na ominięcie taj koparki z prawej. I widzę, że facet nie widzi mnie – kufaja, czapka uszatka i KOMÓRKA przy uchu – rozmawia w najlepsze (widok mimowolnie rozbawił mnie – ogólnie wszystko stare – ciągnik, przyczepa, facet, ubranie na facecie i nowoczesna technika – promocje na telefony cały czas są). Myślę, nie zatrzyma się – a ch…. przyspieszam w prawie ostatniej chwili udaje mi się ominąć koparkę jednocześnie zjeżdżając ciągnikowi z jego pasa. Patrzę jednocześnie w lusterko – metr za mną wciska się już w naprawdę ostatniech chwili audi bodajże A6. Ten miał jeszcze cieplej – jakbym tak na złość zahamował;-). UFFFFFFFF przeżyłem, znaczy auto wyszło bez uszczerbku;-).
Jestem u lekarza kardiologa przed czasem. Mimo że umówiony na którąś godzinę przyjmuję mnie od razu (pewnie ktoś wypadł z kolejki). Badanie (echo cośtam cośtam). Wyniki: w normie, prawidłowe, w normie, w normie etc. Nic panu nie ma – serce wygląda prawidłowo. Mówię że to tamto, nie jestem hipochondryk etc,etc, a serce nap….la jakby niewiadomo co się miało stać. Lekarz no zdaża się – takie arytmie itptede. Ja panu przepiszę w takim razie lekarstwo – 2xpół tabletki dziennie. Hmm, mnie wcale nie zależy na tabletkach. Ja chciałem tylko wiedzieć co mi jest… Przyjdzie pan do kontroli za pół roku.
W sumie sobie potem myślę – zastanowię się nad tą kontrolą. Na drogach jest tak niebezpiecznie! Można nie przeżyć dojazdu do Krakowa;-).
samo życie 🙂
Ja w
samo życie 🙂
Ja w samochodzie w ogóle nie używam komóry, bo nie mam zestawu, a ponieważ nie mam tego zestawu to ignoruję upierdliwych dzwoniących, w końcu nie muszę być na kiwnięcie ich palca. Jak już oddzwonię to okazuje się, że ta niecierpiąca zwłoki sprawa to duperel.
nt
komórek przydałby się osobny wpis. ogólnie komórki są do d…, jesteśmy na nich uwiązani jak pieski na łańcuchu…
samo życie 🙂
Ja w
samo życie 🙂
Ja w samochodzie w ogóle nie używam komóry, bo nie mam zestawu, a ponieważ nie mam tego zestawu to ignoruję upierdliwych dzwoniących, w końcu nie muszę być na kiwnięcie ich palca. Jak już oddzwonię to okazuje się, że ta niecierpiąca zwłoki sprawa to duperel.
nt
komórek przydałby się osobny wpis. ogólnie komórki są do d…, jesteśmy na nich uwiązani jak pieski na łańcuchu…
samo życie 🙂
Ja w
samo życie 🙂
Ja w samochodzie w ogóle nie używam komóry, bo nie mam zestawu, a ponieważ nie mam tego zestawu to ignoruję upierdliwych dzwoniących, w końcu nie muszę być na kiwnięcie ich palca. Jak już oddzwonię to okazuje się, że ta niecierpiąca zwłoki sprawa to duperel.
nt
komórek przydałby się osobny wpis. ogólnie komórki są do d…, jesteśmy na nich uwiązani jak pieski na łańcuchu…
Dzień dobry, Zoe
Byłoby dobrze, gdybyś jeszcze raz poszedł do lekarza i poprosił o taki aparat (holter się mówi, nie wiem, jak się pisze), który nosisz ze sobą cały czas, a on Ci monitoruje serce. Diagnozę wtedy łatwiej postawić, choć równie dobrze może rzeczywiście nic Ci nie jest.
Zdrowia dużo życzę, żeby Ci serduszko pukało ponadnormatywnie tylko ze szczęścia.
Dzień dobry, Zoe
Byłoby dobrze, gdybyś jeszcze raz poszedł do lekarza i poprosił o taki aparat (holter się mówi, nie wiem, jak się pisze), który nosisz ze sobą cały czas, a on Ci monitoruje serce. Diagnozę wtedy łatwiej postawić, choć równie dobrze może rzeczywiście nic Ci nie jest.
Zdrowia dużo życzę, żeby Ci serduszko pukało ponadnormatywnie tylko ze szczęścia.
Dzień dobry, Zoe
Byłoby dobrze, gdybyś jeszcze raz poszedł do lekarza i poprosił o taki aparat (holter się mówi, nie wiem, jak się pisze), który nosisz ze sobą cały czas, a on Ci monitoruje serce. Diagnozę wtedy łatwiej postawić, choć równie dobrze może rzeczywiście nic Ci nie jest.
Zdrowia dużo życzę, żeby Ci serduszko pukało ponadnormatywnie tylko ze szczęścia.
Też Ci radzę żebyś jednak
Też Ci radzę żebyś jednak zrobił badania. Najlepiej poproś o skierowanie do szpitala, bo nie wiem jak u Was, ale u mnie “normalnie” czeka się na nie długo. W szpitalu po dwóch dniach już wiedziałam co mi nie jest.
Graz wspomniała o holterze. Coby było fachowo posiłkowałam się netem.
Badanie EKG – elektrokardiograficzne metodą Holtera nie zastępuje spoczynkowego badania EKG. Badanie trwa całą dobę – pacjent nie powinien ograniczać codziennej aktywności fizycznej – badanie ma sens jeśli rejestruje czynność serca podczas normalnego dnia (praca, codzienne czynności domowe, aktywny wypoczynek, sen.Urządzenie to zamocowane jest w specjalnej “kaburze”, z którą pacjent nie rozstaje się przez cały czas badania.Na klatce piersiowej przyklejane są specjalne jednorazowe elektrody.
O wiele więcej zabawy miałam, serce okazało się zdrowe, z testem wysiłkowym EKG podczas marszu na bieżni elektrycznej. Badanie trwa kilka minut.
Na stronie z której korzystałam jest takie info:
Sprawdź kiedy umrzesz…
Wypełnij test i oblicz datę swojej śmierci. Wiemy kiedy umrzesz…
Ludzie to się potrafią bawić.
Życzę Ci zdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, bo jak ono jest, wszystko inne w sumie, oprócz tego co nie, zależy od nas samych.:)
No więc
nie zaczynamy od więc.
Dyskutowałem z kardiologiem o holterze podczas wcześniejszej wizyty (w celu umówienia się na konkretne badanie) – po mojej informacji, że daleko mieszkam od tejże przychodni zrezygnował(liśmy) z tego typu badania. Poza tym argumentem przeciw holterowi było to, że moja dolegliwość występuje kilkakrotnie w ciągu roku i prawdopobieństwo trafienia akurat w tym czasie co jest założony holter jest niewielka. Pozostało w tym wypadku “echo”
I bardziej ogólnie – moją myślą w tym wpisie było to, że łatwiej stracić życie przypadkowo (z własnej głupoty) na drodze niż w wyniku potencjalnie zagrażającej życiu choroby. Wpis miał mieć formę lekko żartobliwą.
K….A CHYBA NIE WYSZŁO. Pochlastam się z powodu mojej grafomanii.
Dziękuję za wsparcia wszystkim czytającym, ale ogólnie uważam się za zdrowego;-). A te przeboje z sercem położyłem na karb okresowego stersu związanego z tym czy tamtym innym.
Ps. Idę na siatkę właśnie. Tak więc nie mam czasu na głupoty czyli siedzenie pprzed kompem.
No wyszło Ci, wyszło, już się nie chlastaj
Tylko mnie na hasło “choroba” od razu (choroba!) zapala się światełko alarmowe, a na niebezpieczeństwa na drodze jakoś mniej. Choć kiedyś rozjechało mnie na drodze właśnie, jak widać nie na śmierć. Poza tym rady (nieproszonej)udzieliłam z czystego egoizmu, bo nadzwyczaj lubię Twoje zdjęcia, zwłaszcza z dachu na okoliczności przyrody wokół domu. A czas na głupoty też warto znaleźć, bo nigdy nie wiadomo, co z takiej głupoty wyniknie.
Pozdrawiam
Raz w życiu miałem naprawdę
śmierć w oczach. Ale to pozostawię na osabną notkę…
Nie przejmuj się Zoe, ja twój
Nie przejmuj się Zoe, ja twój tekst odebrałam tak ja zamierzałeś aby został odebrany, oczyma wyobraźni widziałam nie tylko tę sytuację na drodze, jak i te rozterki lekarskie co do diagnozy. Serdecznie pozdrawiam i udanej gry w siatkę życzę.
Też Ci radzę żebyś jednak
Też Ci radzę żebyś jednak zrobił badania. Najlepiej poproś o skierowanie do szpitala, bo nie wiem jak u Was, ale u mnie “normalnie” czeka się na nie długo. W szpitalu po dwóch dniach już wiedziałam co mi nie jest.
Graz wspomniała o holterze. Coby było fachowo posiłkowałam się netem.
Badanie EKG – elektrokardiograficzne metodą Holtera nie zastępuje spoczynkowego badania EKG. Badanie trwa całą dobę – pacjent nie powinien ograniczać codziennej aktywności fizycznej – badanie ma sens jeśli rejestruje czynność serca podczas normalnego dnia (praca, codzienne czynności domowe, aktywny wypoczynek, sen.Urządzenie to zamocowane jest w specjalnej “kaburze”, z którą pacjent nie rozstaje się przez cały czas badania.Na klatce piersiowej przyklejane są specjalne jednorazowe elektrody.
O wiele więcej zabawy miałam, serce okazało się zdrowe, z testem wysiłkowym EKG podczas marszu na bieżni elektrycznej. Badanie trwa kilka minut.
Na stronie z której korzystałam jest takie info:
Sprawdź kiedy umrzesz…
Wypełnij test i oblicz datę swojej śmierci. Wiemy kiedy umrzesz…
Ludzie to się potrafią bawić.
Życzę Ci zdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, bo jak ono jest, wszystko inne w sumie, oprócz tego co nie, zależy od nas samych.:)
No więc
nie zaczynamy od więc.
Dyskutowałem z kardiologiem o holterze podczas wcześniejszej wizyty (w celu umówienia się na konkretne badanie) – po mojej informacji, że daleko mieszkam od tejże przychodni zrezygnował(liśmy) z tego typu badania. Poza tym argumentem przeciw holterowi było to, że moja dolegliwość występuje kilkakrotnie w ciągu roku i prawdopobieństwo trafienia akurat w tym czasie co jest założony holter jest niewielka. Pozostało w tym wypadku “echo”
I bardziej ogólnie – moją myślą w tym wpisie było to, że łatwiej stracić życie przypadkowo (z własnej głupoty) na drodze niż w wyniku potencjalnie zagrażającej życiu choroby. Wpis miał mieć formę lekko żartobliwą.
K….A CHYBA NIE WYSZŁO. Pochlastam się z powodu mojej grafomanii.
Dziękuję za wsparcia wszystkim czytającym, ale ogólnie uważam się za zdrowego;-). A te przeboje z sercem położyłem na karb okresowego stersu związanego z tym czy tamtym innym.
Ps. Idę na siatkę właśnie. Tak więc nie mam czasu na głupoty czyli siedzenie pprzed kompem.
No wyszło Ci, wyszło, już się nie chlastaj
Tylko mnie na hasło “choroba” od razu (choroba!) zapala się światełko alarmowe, a na niebezpieczeństwa na drodze jakoś mniej. Choć kiedyś rozjechało mnie na drodze właśnie, jak widać nie na śmierć. Poza tym rady (nieproszonej)udzieliłam z czystego egoizmu, bo nadzwyczaj lubię Twoje zdjęcia, zwłaszcza z dachu na okoliczności przyrody wokół domu. A czas na głupoty też warto znaleźć, bo nigdy nie wiadomo, co z takiej głupoty wyniknie.
Pozdrawiam
Raz w życiu miałem naprawdę
śmierć w oczach. Ale to pozostawię na osabną notkę…
Nie przejmuj się Zoe, ja twój
Nie przejmuj się Zoe, ja twój tekst odebrałam tak ja zamierzałeś aby został odebrany, oczyma wyobraźni widziałam nie tylko tę sytuację na drodze, jak i te rozterki lekarskie co do diagnozy. Serdecznie pozdrawiam i udanej gry w siatkę życzę.
Też Ci radzę żebyś jednak
Też Ci radzę żebyś jednak zrobił badania. Najlepiej poproś o skierowanie do szpitala, bo nie wiem jak u Was, ale u mnie “normalnie” czeka się na nie długo. W szpitalu po dwóch dniach już wiedziałam co mi nie jest.
Graz wspomniała o holterze. Coby było fachowo posiłkowałam się netem.
Badanie EKG – elektrokardiograficzne metodą Holtera nie zastępuje spoczynkowego badania EKG. Badanie trwa całą dobę – pacjent nie powinien ograniczać codziennej aktywności fizycznej – badanie ma sens jeśli rejestruje czynność serca podczas normalnego dnia (praca, codzienne czynności domowe, aktywny wypoczynek, sen.Urządzenie to zamocowane jest w specjalnej “kaburze”, z którą pacjent nie rozstaje się przez cały czas badania.Na klatce piersiowej przyklejane są specjalne jednorazowe elektrody.
O wiele więcej zabawy miałam, serce okazało się zdrowe, z testem wysiłkowym EKG podczas marszu na bieżni elektrycznej. Badanie trwa kilka minut.
Na stronie z której korzystałam jest takie info:
Sprawdź kiedy umrzesz…
Wypełnij test i oblicz datę swojej śmierci. Wiemy kiedy umrzesz…
Ludzie to się potrafią bawić.
Życzę Ci zdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, bo jak ono jest, wszystko inne w sumie, oprócz tego co nie, zależy od nas samych.:)
No więc
nie zaczynamy od więc.
Dyskutowałem z kardiologiem o holterze podczas wcześniejszej wizyty (w celu umówienia się na konkretne badanie) – po mojej informacji, że daleko mieszkam od tejże przychodni zrezygnował(liśmy) z tego typu badania. Poza tym argumentem przeciw holterowi było to, że moja dolegliwość występuje kilkakrotnie w ciągu roku i prawdopobieństwo trafienia akurat w tym czasie co jest założony holter jest niewielka. Pozostało w tym wypadku “echo”
I bardziej ogólnie – moją myślą w tym wpisie było to, że łatwiej stracić życie przypadkowo (z własnej głupoty) na drodze niż w wyniku potencjalnie zagrażającej życiu choroby. Wpis miał mieć formę lekko żartobliwą.
K….A CHYBA NIE WYSZŁO. Pochlastam się z powodu mojej grafomanii.
Dziękuję za wsparcia wszystkim czytającym, ale ogólnie uważam się za zdrowego;-). A te przeboje z sercem położyłem na karb okresowego stersu związanego z tym czy tamtym innym.
Ps. Idę na siatkę właśnie. Tak więc nie mam czasu na głupoty czyli siedzenie pprzed kompem.
No wyszło Ci, wyszło, już się nie chlastaj
Tylko mnie na hasło “choroba” od razu (choroba!) zapala się światełko alarmowe, a na niebezpieczeństwa na drodze jakoś mniej. Choć kiedyś rozjechało mnie na drodze właśnie, jak widać nie na śmierć. Poza tym rady (nieproszonej)udzieliłam z czystego egoizmu, bo nadzwyczaj lubię Twoje zdjęcia, zwłaszcza z dachu na okoliczności przyrody wokół domu. A czas na głupoty też warto znaleźć, bo nigdy nie wiadomo, co z takiej głupoty wyniknie.
Pozdrawiam
Raz w życiu miałem naprawdę
śmierć w oczach. Ale to pozostawię na osabną notkę…
Nie przejmuj się Zoe, ja twój
Nie przejmuj się Zoe, ja twój tekst odebrałam tak ja zamierzałeś aby został odebrany, oczyma wyobraźni widziałam nie tylko tę sytuację na drodze, jak i te rozterki lekarskie co do diagnozy. Serdecznie pozdrawiam i udanej gry w siatkę życzę.
hmmm
dwadzieścia kilka lat temu postanowiłem że nie będę chorował, od tego czasu realizuje swoje postanowienie metodycznie, moja ostania wizyta u lekarza miała miejsce w 1988 roku, poważnie skręciłem nogę w kostce i zapakowano mnie w gips, aha, raz a może dwa razy jeszcze byłem na badaniach takich przed podjeciem pracy i to wszystko.
czasem chodzę jako chory zastępczy do lekarza mojej mamy, posiedzę sobie u niego, pogadamy, po bluzgamy na państwowa służbę zdrowia, on wypisze recepty i to tyle.
Unikanie lekarzy świetnie wpływa na stan zdrowia
U mnie też to działa, ale
U mnie też to działa, ale tylko w przypadku przeziębień i innych zarażonych pandemii. Od…nie pamiętam ile to już lat, nie miałam nawet kataru. Niestety, nie miałam szansy postanowić sobie, że nie będę chorować z innego, męczącego mnie powodu. Wtedy niemowlęciem będąc. Toteż czasem muszę nie tylko po receptę dla mamy.
A przede wszystkim TAK trzymać i nie chorować.:)
PS: Coby nie zaśmiecać dłużej wątku, pozwolisz, że napiszę tu. Rozbawiła mnie sytuacja na szosie gdy Zoe jechał do doktora. Zobaczyć tamtego pana z komórką bezcenne. Na szczęście dobrze się skończyło.:)
Mama mi mówi, że jak chcesz oszczędzić na lekarzach,
to nie żałuj forsy na jabłka. Ty jesteś wielbicielem jabłecznika pewnie ale to przecież jakby to samo? Conie?
Jabłka na przetrącony
Jabłka na przetrącony kręgosłup nie pomogą, siedzenie godzinami przed monitorem też nie, ale co mi tam, olać. Na przekór dochtorom udaję, że nic mi nie jest i tym samym nie jest tak źle jak źle by być mogło.:)
PS: Nie wiem czy to było do mnie, bo było do wielbiciela, ale jabłecznik piekę lepszy niż lubię.:)
Zauważyłam, że zdążyłeś się pochwalić Audi, mam tylko opla.;p Ciekawe czym jechał Zoe, chyba przegapiłam info w tekście, albo go nie było.
Moje
auto podwójnie nie jest moje: 1. jest to auto na kredyt (ja dopóki nie spłacę kredytu uważam, że auto nie należy do mnie 2. kredyt spłaca małżonka;-).
Fotka samochodu:
Joj
a od której strony ta fota?
Lewy
przód maski…
Masz zakaz fotografowania?:))
Masz zakaz fotografowania?:))
Mam
mały aparat i nie mieszczą mi się samochody w całości na zdjęciach:
To się CHYBA nazywa makro,
To się CHYBA nazywa makro, może trzeba przestawić na panoramę i wtedy zmieści się cały mimo małego aparatu?;)
No
ta druga fotka to przecież panorama – widzisz jaka szeroka ;-).
Ps. Spytajcie kuraka co to za auto – on w motoryzacji pracuje:-)
Widzę, widzę, tylko na moment
Widzę, widzę, tylko na moment zmrużyłam jedno oko i pół panoramy mi wycięło.:)
I pomyśleć, że omal Cię tam nie na tej szosie pomiędzy, gdybyś nie zdążył. Ufff, dopiero teraz dotarło do mnie, że gdyby, to nie podziwiałabym teraz nie Twojego samochodu. Lakier mogli porysować bandyci traktorowokoparkowi!
No
powiedziałbym….. ale nie wypada. Bo właściwie to ja się pchałem.
hmmm 😉
auto zdecydowanie wygląda na niebieskie z lusterkiem
Błąd
popełniłem. Miałem wstawić foty czarno- białe. Trudniej byłoby mnie zidentyfikować;-)
Jakaś kurczę podpowiedź
Tylko jedna – jaki to segment? C? D? SUV?
Hm
nie znam się na segmentach. Kombi.2003 rok.
Takie przetłoczenia na masce?
Volvo V50?
hmmm 😉
ale jak niebieskie to tylko subaru i to impreza
hm, prawie
znaczy prawie quackie
eeeee
to nie jest tak do końca niebieskie i to nie jest subaru impreza
Zielono mi…
ni cholery nie potrafię zidentyfikować tej klamki, a jeszcze w połączeniu z przetłoczeniami…?
hmmm 😉
jedno jest pewne, to dość spore autko
V
Pozdr
Znaczy V40 miało być
jak tuszę.
Bardzo
jestem zadowolony z tego autka. Jeżdżę od roku 6l/100km, silnik 1,9D 115km. Nic się nie dzieje (nie psuje). Duży na zewnątrz mały w środku. W sam raz auto dla wiesniaka;-).
Pozdr
Kuzyn mojej żony
takim się prowadza i również zadowolony jest niemożebnie (chyba miało być “mały z zewnątrz, duży w środku”?).
Nie, nie
Tak miało być. Mały w środku. Duży na zewnątrz. Klient w tym samochodzie jest obudowany sporą ilościa blachy (tak mi się wydaje przynajmniej ale zastrzegam – nie jestem samochodziarzem)
To racja
ale też pakowny jest jak na swoje gabaryty niemożebnie (mamy za sobą parę wspólnych wyjazdów na narty, wiem, co mówię)
hmmm
w temacie pakowność to panowie nie wiedzą co mówią, pakowne to jest VOLVO740, w wersji limuzyna (a takim sobie po drogach pomykam) jest wielkie, a w wersji “polar” to już mistrzostwo świata
Wiem
wiem. mąż szwagierki do niedawna takim jeździł (czy bliżniaczym 940 bodajże). Auto jak pół autobusu:-). Toteż napisałem o moim że niewielkie w środku.
Dwa przysłowia
One apple a day keeps doctors away.
One onion a day keeps everyone away…
Nie przepadam za jabłkami
uwielbiam banany – to chyba pokomunistyczna trauma? kiedy to banany dostawałem na święta i urodziny (na dodatek były półzielone)
A i jeszcze
jedno. Jak to gdzieś słyszałem z warzyw i owoców najbardziej lubię ziemniaki i ogórki;-)
hmmm 😉
jabłecznik to profanacja takich wspaniałych darów natura jak jabłka, dlatego tez pozwoliłem sobie kiedyś wkleić kilka przepisów na napoje na bazie jabłek które to napoje sprawiają, że zdrowie przestaje być problemem a świat staje się piękny i tu następuje autoreklama:
http://www.kontrowersje.net/node/4561
Zoe za tą autoreklamę
Zoe za tą autoreklamę powinien Cię skasować z jakiegoś szmalu, wiesz life is brutal 😉
Skomplikowane te przepisy
Znam prostszy. Znaczy uskuteczniam (rękoma nieocenionej małżonki ofcorz;-).
Pół słoika litrowego owoców pigwy bądź pigwowca* zasypać cukrem. Poczekać parę dni aż puści sok. Odcedzić owoce. Zalać litrem spirytusu. Poczekać aż dojrzeje. Wypić. Czynności powtórzyć rokrocznie z różnymi owocami.
*) Różnica między owocami pigwy i pigwowca jest taka jak różnica między owocami kasztana i kasztanowca (mniej więcej bo nie wiem jak wyglądają owoce kasztana;-)
hmmm 😉
to ja znam jeszcze prostszy:
kupił pól litra i banana, płyn wypić, banana dać dziecku
hmmm
dwadzieścia kilka lat temu postanowiłem że nie będę chorował, od tego czasu realizuje swoje postanowienie metodycznie, moja ostania wizyta u lekarza miała miejsce w 1988 roku, poważnie skręciłem nogę w kostce i zapakowano mnie w gips, aha, raz a może dwa razy jeszcze byłem na badaniach takich przed podjeciem pracy i to wszystko.
czasem chodzę jako chory zastępczy do lekarza mojej mamy, posiedzę sobie u niego, pogadamy, po bluzgamy na państwowa służbę zdrowia, on wypisze recepty i to tyle.
Unikanie lekarzy świetnie wpływa na stan zdrowia
U mnie też to działa, ale
U mnie też to działa, ale tylko w przypadku przeziębień i innych zarażonych pandemii. Od…nie pamiętam ile to już lat, nie miałam nawet kataru. Niestety, nie miałam szansy postanowić sobie, że nie będę chorować z innego, męczącego mnie powodu. Wtedy niemowlęciem będąc. Toteż czasem muszę nie tylko po receptę dla mamy.
A przede wszystkim TAK trzymać i nie chorować.:)
PS: Coby nie zaśmiecać dłużej wątku, pozwolisz, że napiszę tu. Rozbawiła mnie sytuacja na szosie gdy Zoe jechał do doktora. Zobaczyć tamtego pana z komórką bezcenne. Na szczęście dobrze się skończyło.:)
Mama mi mówi, że jak chcesz oszczędzić na lekarzach,
to nie żałuj forsy na jabłka. Ty jesteś wielbicielem jabłecznika pewnie ale to przecież jakby to samo? Conie?
Jabłka na przetrącony
Jabłka na przetrącony kręgosłup nie pomogą, siedzenie godzinami przed monitorem też nie, ale co mi tam, olać. Na przekór dochtorom udaję, że nic mi nie jest i tym samym nie jest tak źle jak źle by być mogło.:)
PS: Nie wiem czy to było do mnie, bo było do wielbiciela, ale jabłecznik piekę lepszy niż lubię.:)
Zauważyłam, że zdążyłeś się pochwalić Audi, mam tylko opla.;p Ciekawe czym jechał Zoe, chyba przegapiłam info w tekście, albo go nie było.
Moje
auto podwójnie nie jest moje: 1. jest to auto na kredyt (ja dopóki nie spłacę kredytu uważam, że auto nie należy do mnie 2. kredyt spłaca małżonka;-).
Fotka samochodu:
Joj
a od której strony ta fota?
Lewy
przód maski…
Masz zakaz fotografowania?:))
Masz zakaz fotografowania?:))
Mam
mały aparat i nie mieszczą mi się samochody w całości na zdjęciach:
To się CHYBA nazywa makro,
To się CHYBA nazywa makro, może trzeba przestawić na panoramę i wtedy zmieści się cały mimo małego aparatu?;)
No
ta druga fotka to przecież panorama – widzisz jaka szeroka ;-).
Ps. Spytajcie kuraka co to za auto – on w motoryzacji pracuje:-)
Widzę, widzę, tylko na moment
Widzę, widzę, tylko na moment zmrużyłam jedno oko i pół panoramy mi wycięło.:)
I pomyśleć, że omal Cię tam nie na tej szosie pomiędzy, gdybyś nie zdążył. Ufff, dopiero teraz dotarło do mnie, że gdyby, to nie podziwiałabym teraz nie Twojego samochodu. Lakier mogli porysować bandyci traktorowokoparkowi!
No
powiedziałbym….. ale nie wypada. Bo właściwie to ja się pchałem.
hmmm 😉
auto zdecydowanie wygląda na niebieskie z lusterkiem
Błąd
popełniłem. Miałem wstawić foty czarno- białe. Trudniej byłoby mnie zidentyfikować;-)
Jakaś kurczę podpowiedź
Tylko jedna – jaki to segment? C? D? SUV?
Hm
nie znam się na segmentach. Kombi.2003 rok.
Takie przetłoczenia na masce?
Volvo V50?
hmmm 😉
ale jak niebieskie to tylko subaru i to impreza
hm, prawie
znaczy prawie quackie
Dwa przysłowia
One apple a day keeps doctors away.
One onion a day keeps everyone away…
Nie przepadam za jabłkami
uwielbiam banany – to chyba pokomunistyczna trauma? kiedy to banany dostawałem na święta i urodziny (na dodatek były półzielone)
A i jeszcze
jedno. Jak to gdzieś słyszałem z warzyw i owoców najbardziej lubię ziemniaki i ogórki;-)
hmmm 😉
jabłecznik to profanacja takich wspaniałych darów natura jak jabłka, dlatego tez pozwoliłem sobie kiedyś wkleić kilka przepisów na napoje na bazie jabłek które to napoje sprawiają, że zdrowie przestaje być problemem a świat staje się piękny i tu następuje autoreklama:
http://www.kontrowersje.net/node/4561
Zoe za tą autoreklamę
Zoe za tą autoreklamę powinien Cię skasować z jakiegoś szmalu, wiesz life is brutal 😉
Skomplikowane te przepisy
Znam prostszy. Znaczy uskuteczniam (rękoma nieocenionej małżonki ofcorz;-).
Pół słoika litrowego owoców pigwy bądź pigwowca* zasypać cukrem. Poczekać parę dni aż puści sok. Odcedzić owoce. Zalać litrem spirytusu. Poczekać aż dojrzeje. Wypić. Czynności powtórzyć rokrocznie z różnymi owocami.
*) Różnica między owocami pigwy i pigwowca jest taka jak różnica między owocami kasztana i kasztanowca (mniej więcej bo nie wiem jak wyglądają owoce kasztana;-)
hmmm 😉
to ja znam jeszcze prostszy:
kupił pól litra i banana, płyn wypić, banana dać dziecku
hmmm
dwadzieścia kilka lat temu postanowiłem że nie będę chorował, od tego czasu realizuje swoje postanowienie metodycznie, moja ostania wizyta u lekarza miała miejsce w 1988 roku, poważnie skręciłem nogę w kostce i zapakowano mnie w gips, aha, raz a może dwa razy jeszcze byłem na badaniach takich przed podjeciem pracy i to wszystko.
czasem chodzę jako chory zastępczy do lekarza mojej mamy, posiedzę sobie u niego, pogadamy, po bluzgamy na państwowa służbę zdrowia, on wypisze recepty i to tyle.
Unikanie lekarzy świetnie wpływa na stan zdrowia
U mnie też to działa, ale
U mnie też to działa, ale tylko w przypadku przeziębień i innych zarażonych pandemii. Od…nie pamiętam ile to już lat, nie miałam nawet kataru. Niestety, nie miałam szansy postanowić sobie, że nie będę chorować z innego, męczącego mnie powodu. Wtedy niemowlęciem będąc. Toteż czasem muszę nie tylko po receptę dla mamy.
A przede wszystkim TAK trzymać i nie chorować.:)
PS: Coby nie zaśmiecać dłużej wątku, pozwolisz, że napiszę tu. Rozbawiła mnie sytuacja na szosie gdy Zoe jechał do doktora. Zobaczyć tamtego pana z komórką bezcenne. Na szczęście dobrze się skończyło.:)
Mama mi mówi, że jak chcesz oszczędzić na lekarzach,
to nie żałuj forsy na jabłka. Ty jesteś wielbicielem jabłecznika pewnie ale to przecież jakby to samo? Conie?
Jabłka na przetrącony
Jabłka na przetrącony kręgosłup nie pomogą, siedzenie godzinami przed monitorem też nie, ale co mi tam, olać. Na przekór dochtorom udaję, że nic mi nie jest i tym samym nie jest tak źle jak źle by być mogło.:)
PS: Nie wiem czy to było do mnie, bo było do wielbiciela, ale jabłecznik piekę lepszy niż lubię.:)
Zauważyłam, że zdążyłeś się pochwalić Audi, mam tylko opla.;p Ciekawe czym jechał Zoe, chyba przegapiłam info w tekście, albo go nie było.
Moje
auto podwójnie nie jest moje: 1. jest to auto na kredyt (ja dopóki nie spłacę kredytu uważam, że auto nie należy do mnie 2. kredyt spłaca małżonka;-).
Fotka samochodu:
Joj
a od której strony ta fota?
Lewy
przód maski…
Masz zakaz fotografowania?:))
Masz zakaz fotografowania?:))
Mam
mały aparat i nie mieszczą mi się samochody w całości na zdjęciach:
To się CHYBA nazywa makro,
To się CHYBA nazywa makro, może trzeba przestawić na panoramę i wtedy zmieści się cały mimo małego aparatu?;)
No
ta druga fotka to przecież panorama – widzisz jaka szeroka ;-).
Ps. Spytajcie kuraka co to za auto – on w motoryzacji pracuje:-)
Widzę, widzę, tylko na moment
Widzę, widzę, tylko na moment zmrużyłam jedno oko i pół panoramy mi wycięło.:)
I pomyśleć, że omal Cię tam nie na tej szosie pomiędzy, gdybyś nie zdążył. Ufff, dopiero teraz dotarło do mnie, że gdyby, to nie podziwiałabym teraz nie Twojego samochodu. Lakier mogli porysować bandyci traktorowokoparkowi!
No
powiedziałbym….. ale nie wypada. Bo właściwie to ja się pchałem.
hmmm 😉
auto zdecydowanie wygląda na niebieskie z lusterkiem
Błąd
popełniłem. Miałem wstawić foty czarno- białe. Trudniej byłoby mnie zidentyfikować;-)
Jakaś kurczę podpowiedź
Tylko jedna – jaki to segment? C? D? SUV?
Hm
nie znam się na segmentach. Kombi.2003 rok.
Takie przetłoczenia na masce?
Volvo V50?
hmmm 😉
ale jak niebieskie to tylko subaru i to impreza
hm, prawie
znaczy prawie quackie
eeeee
to nie jest tak do końca niebieskie i to nie jest subaru impreza
Zielono mi…
ni cholery nie potrafię zidentyfikować tej klamki, a jeszcze w połączeniu z przetłoczeniami…?
hmmm 😉
jedno jest pewne, to dość spore autko
V
Pozdr
Znaczy V40 miało być
jak tuszę.
Bardzo
jestem zadowolony z tego autka. Jeżdżę od roku 6l/100km, silnik 1,9D 115km. Nic się nie dzieje (nie psuje). Duży na zewnątrz mały w środku. W sam raz auto dla wiesniaka;-).
Pozdr
Kuzyn mojej żony
takim się prowadza i również zadowolony jest niemożebnie (chyba miało być “mały z zewnątrz, duży w środku”?).
Nie, nie
Tak miało być. Mały w środku. Duży na zewnątrz. Klient w tym samochodzie jest obudowany sporą ilościa blachy (tak mi się wydaje przynajmniej ale zastrzegam – nie jestem samochodziarzem)
To racja
ale też pakowny jest jak na swoje gabaryty niemożebnie (mamy za sobą parę wspólnych wyjazdów na narty, wiem, co mówię)
hmmm
w temacie pakowność to panowie nie wiedzą co mówią, pakowne to jest VOLVO740, w wersji limuzyna (a takim sobie po drogach pomykam) jest wielkie, a w wersji “polar” to już mistrzostwo świata
Wiem
wiem. mąż szwagierki do niedawna takim jeździł (czy bliżniaczym 940 bodajże). Auto jak pół autobusu:-). Toteż napisałem o moim że niewielkie w środku.
Dwa przysłowia
One apple a day keeps doctors away.
One onion a day keeps everyone away…
Nie przepadam za jabłkami
uwielbiam banany – to chyba pokomunistyczna trauma? kiedy to banany dostawałem na święta i urodziny (na dodatek były półzielone)
A i jeszcze
jedno. Jak to gdzieś słyszałem z warzyw i owoców najbardziej lubię ziemniaki i ogórki;-)
hmmm 😉
jabłecznik to profanacja takich wspaniałych darów natura jak jabłka, dlatego tez pozwoliłem sobie kiedyś wkleić kilka przepisów na napoje na bazie jabłek które to napoje sprawiają, że zdrowie przestaje być problemem a świat staje się piękny i tu następuje autoreklama:
http://www.kontrowersje.net/node/4561
Zoe za tą autoreklamę
Zoe za tą autoreklamę powinien Cię skasować z jakiegoś szmalu, wiesz life is brutal 😉
Skomplikowane te przepisy
Znam prostszy. Znaczy uskuteczniam (rękoma nieocenionej małżonki ofcorz;-).
Pół słoika litrowego owoców pigwy bądź pigwowca* zasypać cukrem. Poczekać parę dni aż puści sok. Odcedzić owoce. Zalać litrem spirytusu. Poczekać aż dojrzeje. Wypić. Czynności powtórzyć rokrocznie z różnymi owocami.
*) Różnica między owocami pigwy i pigwowca jest taka jak różnica między owocami kasztana i kasztanowca (mniej więcej bo nie wiem jak wyglądają owoce kasztana;-)
hmmm 😉
to ja znam jeszcze prostszy:
kupił pól litra i banana, płyn wypić, banana dać dziecku
Cześć, Zoe!
Dawno temu (byłem chyba na ii-gim roku studiów) przychodnia zatrudniła młodą, ambitną, świeżo upieczoną lekarkę. Przy okazji badań okresowych wykryła u mnie bardzo poważną wadę sterowania mięśniem sercowym, zaordynowała oszczędny tryb życia, powolne chodzenie po schodach itd. Za miesiąc wybierałem się z plecakiem w góry Fogarasz. Gdy jej o tym powiedziałem, zaczęła coś bredzić o samobójstwie. Olałem diagnozę.
Jakiś czs później znajomy lekarz sportowy stwierdził, że podobne kłopoty z sercem jak ja ma co piąty badany przez niego wyczynowiec… Gdybym przejął się młodą lekarką, pewno już dawno byłbym kaleką o lasce 😉
Badanie na pewno warto powtórzyć, ale postaraj się o namiar na dobrego fachowca…
Zdrowia i pogody ducha życzę – to ostatnie zdecydowanie pomaga zdrowiu.
Cześć, Zoe!
Dawno temu (byłem chyba na ii-gim roku studiów) przychodnia zatrudniła młodą, ambitną, świeżo upieczoną lekarkę. Przy okazji badań okresowych wykryła u mnie bardzo poważną wadę sterowania mięśniem sercowym, zaordynowała oszczędny tryb życia, powolne chodzenie po schodach itd. Za miesiąc wybierałem się z plecakiem w góry Fogarasz. Gdy jej o tym powiedziałem, zaczęła coś bredzić o samobójstwie. Olałem diagnozę.
Jakiś czs później znajomy lekarz sportowy stwierdził, że podobne kłopoty z sercem jak ja ma co piąty badany przez niego wyczynowiec… Gdybym przejął się młodą lekarką, pewno już dawno byłbym kaleką o lasce 😉
Badanie na pewno warto powtórzyć, ale postaraj się o namiar na dobrego fachowca…
Zdrowia i pogody ducha życzę – to ostatnie zdecydowanie pomaga zdrowiu.
Cześć, Zoe!
Dawno temu (byłem chyba na ii-gim roku studiów) przychodnia zatrudniła młodą, ambitną, świeżo upieczoną lekarkę. Przy okazji badań okresowych wykryła u mnie bardzo poważną wadę sterowania mięśniem sercowym, zaordynowała oszczędny tryb życia, powolne chodzenie po schodach itd. Za miesiąc wybierałem się z plecakiem w góry Fogarasz. Gdy jej o tym powiedziałem, zaczęła coś bredzić o samobójstwie. Olałem diagnozę.
Jakiś czs później znajomy lekarz sportowy stwierdził, że podobne kłopoty z sercem jak ja ma co piąty badany przez niego wyczynowiec… Gdybym przejął się młodą lekarką, pewno już dawno byłbym kaleką o lasce 😉
Badanie na pewno warto powtórzyć, ale postaraj się o namiar na dobrego fachowca…
Zdrowia i pogody ducha życzę – to ostatnie zdecydowanie pomaga zdrowiu.
A propos PS
hehe.
Ogólnie – nienawidzę jak dzwoni komórka. Zawsze mnie od czegoś odrywa.
A propos PS
hehe.
Ogólnie – nienawidzę jak dzwoni komórka. Zawsze mnie od czegoś odrywa.
A propos PS
hehe.
Ogólnie – nienawidzę jak dzwoni komórka. Zawsze mnie od czegoś odrywa.
Czytając o szybkim jak błyskawica kierowcy AUDI,
chcącym Cię na trzeciego wyprzedzić, pomyślałem, że przez przypadek znalazłem się w Twoim tekście. Dopiero później zobaczyłem cyfrę 6 a ja mam przeca AUDI 2.
Czytając o szybkim jak błyskawica kierowcy AUDI,
chcącym Cię na trzeciego wyprzedzić, pomyślałem, że przez przypadek znalazłem się w Twoim tekście. Dopiero później zobaczyłem cyfrę 6 a ja mam przeca AUDI 2.
Czytając o szybkim jak błyskawica kierowcy AUDI,
chcącym Cię na trzeciego wyprzedzić, pomyślałem, że przez przypadek znalazłem się w Twoim tekście. Dopiero później zobaczyłem cyfrę 6 a ja mam przeca AUDI 2.
Do wszystkich
Mam wyjątkowo ch…..y nick po zastanowieniu. Źle się go odmienia. Muszę się zastanowić nad jego zmianą…
A po co się odmieniać? “O
A po co się odmieniać? “O Zoe” może być zarówno Miejscownikiem jak i Wołaczem, bardzo wygodne.:)
E, tam! Fajny!
Może troszkę zoelogiczny… ale nic to!
W końcu Jahwe ma podobny problem od lat 😉
Heh
Ale ostatnio oglądałem jakies filmy i dwukrotnie Zoe to było imię żeńskie. Wchodzę pod prysznic – patrzę, nie kobietą nie jestem w żadnym przypadku.
Zaufaj swoim zmysłom, w razie
Zaufaj swoim zmysłom, w razie wątpliwości zapytaj żonę.;)
No własnie
A jak ja żyję w jakimś matrixie i mi się tylko wydaje to wszystko co jest tu i teraz;-).
Pozdr.
Ps. Idę spać – muszę się nauczyć kontrolować sny:-). Dobranoc.
I tak nie zdążę, bo już Cię
I tak nie zdążę, bo już Cię pewnie nie ma, nic to, będzie na jutro.;)
Dobranoc:)
Dzień dobry;-)
No.
Dzień Dobry Bardzo.;)
O!
Dzień Dobry Bardzo.;)
O!
Do wszystkich
Mam wyjątkowo ch…..y nick po zastanowieniu. Źle się go odmienia. Muszę się zastanowić nad jego zmianą…
A po co się odmieniać? “O
A po co się odmieniać? “O Zoe” może być zarówno Miejscownikiem jak i Wołaczem, bardzo wygodne.:)
E, tam! Fajny!
Może troszkę zoelogiczny… ale nic to!
W końcu Jahwe ma podobny problem od lat 😉
Do wszystkich
Mam wyjątkowo ch…..y nick po zastanowieniu. Źle się go odmienia. Muszę się zastanowić nad jego zmianą…
A po co się odmieniać? “O
A po co się odmieniać? “O Zoe” może być zarówno Miejscownikiem jak i Wołaczem, bardzo wygodne.:)
E, tam! Fajny!
Może troszkę zoelogiczny… ale nic to!
W końcu Jahwe ma podobny problem od lat 😉
Heh
Ale ostatnio oglądałem jakies filmy i dwukrotnie Zoe to było imię żeńskie. Wchodzę pod prysznic – patrzę, nie kobietą nie jestem w żadnym przypadku.
Zaufaj swoim zmysłom, w razie
Zaufaj swoim zmysłom, w razie wątpliwości zapytaj żonę.;)
No własnie
A jak ja żyję w jakimś matrixie i mi się tylko wydaje to wszystko co jest tu i teraz;-).
Pozdr.
Ps. Idę spać – muszę się nauczyć kontrolować sny:-). Dobranoc.
I tak nie zdążę, bo już Cię
I tak nie zdążę, bo już Cię pewnie nie ma, nic to, będzie na jutro.;)
Dobranoc:)
Dzień dobry;-)
No.
Dzień Dobry Bardzo.;)
O!
Dzień Dobry Bardzo.;)
O!
.
.
.
.
.
.
To musi być
proszę Pani jakaś mafia komórkowców. Jednokomórkowców. Czasami wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze aby do nich się zapisać.
To musi być
proszę Pani jakaś mafia komórkowców. Jednokomórkowców. Czasami wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze aby do nich się zapisać.