No i co, no i co?! Zapytały masy śniące o pracy w KGHM, nim się konkurencja z tej samej partii w życiodajnej spółce zainstaluje. A było to pytanie – wymowny komentarz, do zdjęcia Michnika i Tuska. Jak to co? Odpowiadam zupełnie spokojny, bo pewny trafności odpowiedzi. Dokładnie to somo! Widzimy jak przez kalkę robionych cyników, którzy nie bacząc na okoliczności, oczami i gestem wyrażają wszystko – dobra nasza, damy radę. Rzekłbym nawet, że to zdjęcie jest mocniejsze od tego z Putinem, bo ono pokazuje coś więcej niż nienawiść dla wroga, a mianowicie brak szacunku dla przyjaciół. Nie oszukujmy się i nawet pokuśmy o pewną brutalność. Pewnie każdy z nas czasami ma ochotę skompletować miejsca siedzące w samolocie ulubionymi postaciami z życia politycznego i publicznego, po czym posłać aeroplan gdzieś nad akermański step i nie czuć większego żalu na wypadek „błędu pilotów, wywołanego naciskiem pijanego Kiszczaka”. Dokładnie taki rodzaj wzruszeń towarzyszył Tuskowi w Smoleńsku i dzikiej satysfakcji nie popsuł mu Karpiniuk, który w dodatku trzymał ze znienawidzonym już Czumą. W kościele Tusk i Michnik oficjalnie żegnali swojego towarzysza partyjnego, Tadeusza Mazowieckiego, tego samego, który został na lodzie po wolcie Tuska i pogrzebaniu UW i tego samego, którym Michnik okładał Kaczyńskiego dwie godziny po śmierci towarzysza Mazowieckiego. No i co? No i to samo albo i jeszcze gorzej, ponieważ nie sposób, nawet na pogrzebie Tadeusza Mazowieckiego, powstrzymać spontanicznej radości ze wspólnie wykonywanej pracy, co jest silniejsze od cyników. Jak mniema doszło również do krótkiej wymiany zdań, której przedmiotem nie były kondolencje, ale zapewne żarcik dotyczący obecności Kaczora na pogrzebie I Premiera Kondominium.
Takie to są typy, powiedzmy, mentalne, które przekraczają ogólnie znaną ludzką słabość zwaną obojętnością, a za tą granicą jest już tylko cynizm, czyli wstęp do bandytyzmu, co najmniej retorycznego. Ludzie z reguły nie mają ochoty udawać wzruszeń i bardzo łatwo przyłapać siostrzeńca na pogrzebie nie lubianej ciotki, który odbiera i pisze sms na pogrzebie, ale znacznie trudniej dostrzec takie sceny na cmentarzu, gdzie przyjaciel żegna przyjaciela, czy kochająca matka tragicznie zmarłego syna. I tu cały jest ambaras, że dla cynków takich jak Tusk i Michnik Smoleńsk był zabawną tragedią znienawidzonych przeciwników politycznych, czego nigdy nie udało im się ukryć. Mazowiecki i owszem, niby swojak, ale żyje się dalej, wypatruje Kaczora i szuka następnej okazji do radosnych zdjęć z kaplicy i okolic. Całą tę ekspozycję cynizmu radośnie komentują fani i fanatycy o identycznej wrażliwości i identycznym stosunku do zmarłych, kimkolwiek zmarli by nie byli. Gdyby chcieć ocenić, czy w takim Tusku jest chociaż kawałek człowieka to trzeba by dysponować zdjęciami z pogrzebu matki, bo ojca zdaje się też nienawidził. Widok i zachowanie Tuska na pogrzebie własnej matki byłby ostatnią deską ratunku dla cynika, którego nie rusza tragedia wrogów i przyjaciół. Tutaj nic nie pomoże stosowanie głupkowatych analogii fotograficznych, bo wystarczy zastosować jedną rozsądną analogię, z życia wziętą, aby wiedzieć, że śmiech i pogrzeb bliskich, nie tworzą dla normalnie ukształtowanych ludzi zespołu prawidłowych reakcji.
Ludzie mdleją na pogrzebach, znam takich, którzy nie byli w stanie pójść na pogrzeb najbliższej osoby, inni nie rozpoznają ciotek i wujków, bezwiednie podają rękę nie wiedząc od kogo przyjmują kondolencje. Oczywiście to są reakcje w drugą, skrajną, stronę, ale podałem tę skrajność, żeby wyznaczyć normę. Otóż normą wśród ludzi posiadających minimalne standardy zachowań, jest zachowanie powagi na uroczystościach pogrzebowych. Powaga oznacza, że niekoniecznie trzeba mdleć łzy wiadrami wylewać, ale na pewno poważne nie są głupkowate uśmieszki, „żółwiki”, „piąteczki”, gęby odmalowane satysfakcją. Norma zawsze się rodzi po śmierci skrajności, odrzucamy skrajności i to co zostaje nazywa się normą. Potocznie o normie mówimy, że coś jest normalne i nikt normalny nie będzie twierdził, że na fotografii ze Smoleńska oraz tej z pogrzebu Mazowieckiego widzimy dwóch normalnie zachowujących się ludzi. Nie, to nie są normalni ludzie, to są cynicy nie kontrolujący swojej zawziętości i cynizmu w dążeniu do zniszczenia przeciwników, po których nie płaczą, nawet gdyby w wyniku bezpardonowej walki przyszło pochować towarzysza broni. Cała tajemnica i interpretacja zdjęć, cała psychologia postaci i filozofia działania. No i co? No i to samo, z tymi typami zawsze to samo, tak samo i inaczej nigdy nie będzie.
Pamiętam z podstawówki.
Mały, rudy, rerający Niemiec o imieniu Donald miałby przerąbane w mojej szkole. Byliśmy okrutni do bólu. Na pewno Donek miał przerąbane w swojej.
Nie było litości. Hierarchia dziobania obowiązywała bez pardonu.
Donek- nie mam wątpliwości- był zaszczutym kurduplem i to wykształciło jego maniacką inteligencję. Jest dobry w podsrywaniu. Jest psychopatą. W takich warunkach nie mógł wychować się na normalnego. Otoczenie nie dało mu szansy. To psychol.
Zdjęcie z okładki pokazuje facia, który "wygrał". Udupił wroga na maksa. Bardziej nie można. Odwet za poniżanie w szkole, za podwójną przegraną w 2005, za całokształt. DAŁEM IM POPALIĆ. Wrogom. Oni są wszędzie.
Z Donkiem jesteśmy rówieśnikami.
Pamiętam z podstawówki.
Mały, rudy, rerający Niemiec o imieniu Donald miałby przerąbane w mojej szkole. Byliśmy okrutni do bólu. Na pewno Donek miał przerąbane w swojej.
Nie było litości. Hierarchia dziobania obowiązywała bez pardonu.
Donek- nie mam wątpliwości- był zaszczutym kurduplem i to wykształciło jego maniacką inteligencję. Jest dobry w podsrywaniu. Jest psychopatą. W takich warunkach nie mógł wychować się na normalnego. Otoczenie nie dało mu szansy. To psychol.
Zdjęcie z okładki pokazuje facia, który "wygrał". Udupił wroga na maksa. Bardziej nie można. Odwet za poniżanie w szkole, za podwójną przegraną w 2005, za całokształt. DAŁEM IM POPALIĆ. Wrogom. Oni są wszędzie.
Z Donkiem jesteśmy rówieśnikami.
Aha,
Na fotce z okładki Putin patrzy na Tuska jak na coś, co kot przyniósł ze śmietnika.
Aha,
Na fotce z okładki Putin patrzy na Tuska jak na coś, co kot przyniósł ze śmietnika.
Im człek starszy, tym więcej ma
doświadczeń "pogrzebowych", zwłaszcza do szeroko pojętej Rodziny. Jako nastolatek gryzłem wieniec, żeby nie wybuchnąć śmiechem kiedy moja krewna, kobieta słusznej postury, sygnalizowała że za chwilę rzuci się na trumnę mamusi, właśnie spuszczaną do grobu. Patrzyłem na jej tuszę, na mojego wątłego Ojca i wyobraziłem sobie, że on miałby tę swoją rozpaczającą siostrę po tym skoku ratować.
OK. To była moja rodzina. Bliscy mi ludzie. Miałem chyba prawo do takich, a nie innych reakcji. Pogrzeb, to jest teatr. Im jesteśmy starsi, tym bardziej z tego zdajemy sobie sprawę.
W przypadku Tuska, to nie był pogrzeb. To były gry operacyjne. A jak Kaczor wejdzie z tej strony, to my pójdziemy tą stroną, ale tak żeby się z nim nie spotkać. No dobra, może nie było im po drodze. Ale jak do tego dodamy znany i opisany fakt, że rosyjskie służby opóźniały przyjazd Kaczora, to robi się nieswojo. Widzimy, że zarówno Tusk, jak i Putin, grali w tę samą grę. To mi nie daje spokoju. Ja rozumiem, że ludzie mogą nie mieć wyboru. Że jak nie, to zgwałcimy ci żonę i córkę. Niestety, gra rozpoczęła się przy rozdzieleniu wizyt. I tusk w to ochoczo wszedł.
Najsłabszym ogniwem w sekwencji zdarzeń jest sms Sikorskiego.
"katastrofę spowodowali piloci…itd.
ten "człowiek"wie wszystko.
Przy kręceniu wora wyśpiewa wszystko.
Im człek starszy, tym więcej ma
doświadczeń "pogrzebowych", zwłaszcza do szeroko pojętej Rodziny. Jako nastolatek gryzłem wieniec, żeby nie wybuchnąć śmiechem kiedy moja krewna, kobieta słusznej postury, sygnalizowała że za chwilę rzuci się na trumnę mamusi, właśnie spuszczaną do grobu. Patrzyłem na jej tuszę, na mojego wątłego Ojca i wyobraziłem sobie, że on miałby tę swoją rozpaczającą siostrę po tym skoku ratować.
OK. To była moja rodzina. Bliscy mi ludzie. Miałem chyba prawo do takich, a nie innych reakcji. Pogrzeb, to jest teatr. Im jesteśmy starsi, tym bardziej z tego zdajemy sobie sprawę.
W przypadku Tuska, to nie był pogrzeb. To były gry operacyjne. A jak Kaczor wejdzie z tej strony, to my pójdziemy tą stroną, ale tak żeby się z nim nie spotkać. No dobra, może nie było im po drodze. Ale jak do tego dodamy znany i opisany fakt, że rosyjskie służby opóźniały przyjazd Kaczora, to robi się nieswojo. Widzimy, że zarówno Tusk, jak i Putin, grali w tę samą grę. To mi nie daje spokoju. Ja rozumiem, że ludzie mogą nie mieć wyboru. Że jak nie, to zgwałcimy ci żonę i córkę. Niestety, gra rozpoczęła się przy rozdzieleniu wizyt. I tusk w to ochoczo wszedł.
Najsłabszym ogniwem w sekwencji zdarzeń jest sms Sikorskiego.
"katastrofę spowodowali piloci…itd.
ten "człowiek"wie wszystko.
Przy kręceniu wora wyśpiewa wszystko.
Ja bym z przyjemnością obejrzał film z wiplerem, ale nie po to
żeby zobaczyć kto kogo zaczął pierwszy szarpać, tylko mamy okazję daną nam przez samą policję zobaczyć, czy patrol który jedzie do interwencji i trafia na "pijaczka" jest odpowiednio wyszkolony i wyposażany tudzież ma odpowiednie procedury, żeby unieszkodliwić chwiejącego i bełkocacego mężczyznę. A jest to pytanie fundamentalne dla funkcjonowania policji, bo jeśli nie radzą sobie z chwiejącym się mężczyzną to możemy kończyć śledztwo w sprawie likwidacji komendanta policji.
Ja bym z przyjemnością obejrzał film z wiplerem, ale nie po to
żeby zobaczyć kto kogo zaczął pierwszy szarpać, tylko mamy okazję daną nam przez samą policję zobaczyć, czy patrol który jedzie do interwencji i trafia na "pijaczka" jest odpowiednio wyszkolony i wyposażany tudzież ma odpowiednie procedury, żeby unieszkodliwić chwiejącego i bełkocacego mężczyznę. A jest to pytanie fundamentalne dla funkcjonowania policji, bo jeśli nie radzą sobie z chwiejącym się mężczyzną to możemy kończyć śledztwo w sprawie likwidacji komendanta policji.