Reklama

Nie, nie Leppera. Był został nakręcony taki film "Wszyscy kochają Raymonda".

Nie, nie Leppera. Był został nakręcony taki film "Wszyscy kochają Raymonda". Przyznam szczerze, że filmu nie oglądałem, ale tytuł znam ze słyszenia i skojarzyłem z naszym nowym ministrem sprawiedliwości. Andrzej Czuma, bohater opozycji, członek PO, był dziś chwalony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Niby nic szczególnego, prezydent chwali ministra, gdyby nie to, że prezydent jest z PIS, a minister z PO, pies z kulawą nogą by się tym nie zainteresował. W ogóle PIS choć Czumy nie chwali, to jednak nie atakuje. Coś tam Kurski przebąkiwał o "desperacji" Tuska i próbował ukąsić, ale nie wiedział za bardzo jak. PO za to gremialnie ministra chwali, chwali go też JKM, który był na zaprzysiężeniu.

Znów niby nic szczególnego, w końcu panowie skądś się ponoć znają, a skoro Czuma zaprosił na inaugurację swoją rodzinę ( w tym wnuczki, na rzecz których prezydent z prezesem chcą abdykować ), to mógł równie dobrze zaprosić też przyjaciół. Mikke to jednak polityk i to polityk dość nietypowy, ograniczający swą ostatnią działalność polityczną do bloga, paru wystąpień w Superstacji i pewnie do jakichś zjazdów UPR, choć życiem ( ? ) tej partii się nie interesuję, więc nie wiem, czy takie się odbywają i czy Korwin bierze w nich udział. JKM nie jest nietypowy z tego powodu, że nie wygrywa wyborów i jego aktywność skupia się głównie na publicystyce, ale dlatego, że jest w opozycji do całej sceny politycznej. Ja pana JKM nie czytuję, lecz zdarzyło mi się przejrzeć parę razy jego blog po łebkach i z tego co zauważyłem, wyczytałem tyle, że wszystkich spoza UPR uważa on za socjalistów/komunistów/trockistów/czerwonych, niepotrzebne skreślić. Tym bardziej dziwne, że Czumy nie uważa i jest gotów zostać nawet jego doradcą. Z tej okazji nawrócił się nawet i zaczął uważać Donalda za Boga, bo powiedział, że doradzać będzie "jak Bóg pozwoli", a wiadomo, że pozwolenie w tym wypadku może wydać tylko Donald. Czy więc wkrótce będziemy mieli w ministerstwie sprawiedliwości doradcę Janusza Korwin – Mikke? Byłoby ciekawie.

Reklama

Oto w rządzie zasiadłby przeciwnik rządu, człowiek, który nie tylko chce zredukować administrację do minimum, ograniczyć wielkość podatków, sprywatyzować służbę zdrowia i wszystko, co się da ( słusznie ), ale który chce także zlikwidować państwowe szkolnictwo i znieść obowiązek szkolny ( niesłusznie, zakładanie, że rodzice zawsze wiedzą co jest najlepsze dla dzieci i sami zadecydują o edukacji jest głupie; jeśli rodzice to menele bez pracy i wykształcenia, to nie zainteresują się ani edukacją dziecka, ani samym dzieckiem, co zaowocuje powstaniem kolejnego pokolenia bezrobotnych i bezproduktywnych meneli ). Mało tego, Mikke nie tylko nie lubi rządu, nie lubi też "dupokracji", uważając, że jest ona przeciwieństwem państwa prawa. A ideał państwa prawa to dla naszego przyszłego, być może, doradcy, monarchia absolutna. Oczywiście w teorii pana JKM ( którego inicjały wskazują na to, że na stanowisko monarchy również mógłby się zgodzić ) król rządzący w takiej monarchii byłby ideałem, mężem stanu, kierującym jedynie zawodową armią i dyplomacją i nie wtrącającym się w życie obywateli. Szkoda, że praktyka funkcjonowania monarchii absolutnych przez wieki pokazywała coś innego. Wszechwładni królowie lubili zwykle wtrącać się w życie swoich poddanych ( bo przecież nie obywateli ), narzucając im swoją jedynie słuszną religię i pobierając rosnące z biegiem czasu podatki, przeznaczane nie na edukację, lecz na utrzymanie armii. Oczywiście nie zawodowych, początkowo zatrudniano wprawdze najemników, lecz w XVIII wieku, gdy absolutyzm rozkwitał, wprowadzono armię z poboru, gdzie "pobór" nie oznaczał bynajmniej dwóch lat tarzania się w błocie i jedzenia na czas, oznaczał kilka lat ( w Rosji carskiej nawet ćwierć wieku ) cieżkiej służby, nieustannego musztrowania, prania mózgu ( tego też pan JKM nie lubi, zresztą nikt nie lubi, oprócz samych piorących ) i marszu na śmierć w razie wojny. Maszerować trzeba było, jeśli unikałeś śmierci od kul z naprzeciwka zabijał cię oficer, chłoszcząc na śmierć z przeciwnej strony za tchórzostwo.

Oczywiście można założyć, że dziś są inne czasy, dziś królowie byliby mądrzy i szlachetni, coś mi jednak mówi, że ludzie za bardzo się nie zmieniają. Dzisiejszy król mógłby okazać się socjalistą, dostarczającym ludowi ( to nie jest pojęcie wprowadzone przez dupokrację ) chleba i igrzysk, oczywiście sfinansowanych za podatki płacone przez lud ( zwłaszcza przez bogatszą część ludu ). Jeśli nie dla idei, to po to, by uniknąć ewentualnych buntów. Z tych samych powodów król mógłby utrzymywać liczną i dobrze uzbrojoną armię żołnierzy i nie mniej liczną armię biurokratów, a to też przecież kosztuje i król nie pokryje kosztów z własnej kieszeni ( która też jest finansowana przez podatników ). No, ale dość tego historycznego filozofowania, czas zejść na ziemię i zająć się przyziemnymi sprawami. Sprawa przyziemna jest taka, że pan JKM może doradzać ministrowi Czumie, co może przynieść ciekawe skutki. Nie wiem, czy będzie on próbował wykorzystać swoje stanowisko do wprowadzania własnych poglądów w życie, ale jeśli tak, to skończy się to konfliktem z rządzącą partią, której zapatrywanie się na wiele spraw różni się od poglądów pana Mikke. Kończę, ostatnio piszę zresztą przydługie teksty ( choć nie tak długie jak wielu innych ). Czas skrócić formę i zwiększyć treść.
Dobranoc.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. JKM na doradcę?
    parę lat temu zastanawiałam się, czy/jak JKM sprawdziłby się, gdyby mu się udało dorwać do realnej władzy. Dziś postrzegany jest jako specyficzny rodzaj świra, którego IQ (nie mam wątpliwości, że jest w górnej strefie stanów wysokich) oraz natura skandalisty zawiodły na szczyty absurdów, gdzie kibicuje mu wcale nie małe grono klakierów. Jego obecność na intronizacji Czumy wprawiła mnie w lekkie oslupienie. Podobnie zresztą jak, z zupełnie innych powodów, pierwsza zapowiedź wiceministerialnej nominacji. Pamiętam Krzysztofa Kwiatkowskiego jako najmłodszego współpracownika Buzka. Trochę lat minęło i pewnie politycznie się rozwinął, ale, podobnie jak Czuma, prawa nigdy nie praktykował.

  2. JKM na doradcę?
    parę lat temu zastanawiałam się, czy/jak JKM sprawdziłby się, gdyby mu się udało dorwać do realnej władzy. Dziś postrzegany jest jako specyficzny rodzaj świra, którego IQ (nie mam wątpliwości, że jest w górnej strefie stanów wysokich) oraz natura skandalisty zawiodły na szczyty absurdów, gdzie kibicuje mu wcale nie małe grono klakierów. Jego obecność na intronizacji Czumy wprawiła mnie w lekkie oslupienie. Podobnie zresztą jak, z zupełnie innych powodów, pierwsza zapowiedź wiceministerialnej nominacji. Pamiętam Krzysztofa Kwiatkowskiego jako najmłodszego współpracownika Buzka. Trochę lat minęło i pewnie politycznie się rozwinął, ale, podobnie jak Czuma, prawa nigdy nie praktykował.

  3. JKM na doradcę?
    parę lat temu zastanawiałam się, czy/jak JKM sprawdziłby się, gdyby mu się udało dorwać do realnej władzy. Dziś postrzegany jest jako specyficzny rodzaj świra, którego IQ (nie mam wątpliwości, że jest w górnej strefie stanów wysokich) oraz natura skandalisty zawiodły na szczyty absurdów, gdzie kibicuje mu wcale nie małe grono klakierów. Jego obecność na intronizacji Czumy wprawiła mnie w lekkie oslupienie. Podobnie zresztą jak, z zupełnie innych powodów, pierwsza zapowiedź wiceministerialnej nominacji. Pamiętam Krzysztofa Kwiatkowskiego jako najmłodszego współpracownika Buzka. Trochę lat minęło i pewnie politycznie się rozwinął, ale, podobnie jak Czuma, prawa nigdy nie praktykował.

  4. JKM na doradcę?
    parę lat temu zastanawiałam się, czy/jak JKM sprawdziłby się, gdyby mu się udało dorwać do realnej władzy. Dziś postrzegany jest jako specyficzny rodzaj świra, którego IQ (nie mam wątpliwości, że jest w górnej strefie stanów wysokich) oraz natura skandalisty zawiodły na szczyty absurdów, gdzie kibicuje mu wcale nie małe grono klakierów. Jego obecność na intronizacji Czumy wprawiła mnie w lekkie oslupienie. Podobnie zresztą jak, z zupełnie innych powodów, pierwsza zapowiedź wiceministerialnej nominacji. Pamiętam Krzysztofa Kwiatkowskiego jako najmłodszego współpracownika Buzka. Trochę lat minęło i pewnie politycznie się rozwinął, ale, podobnie jak Czuma, prawa nigdy nie praktykował.

  5. JKM na doradcę?
    parę lat temu zastanawiałam się, czy/jak JKM sprawdziłby się, gdyby mu się udało dorwać do realnej władzy. Dziś postrzegany jest jako specyficzny rodzaj świra, którego IQ (nie mam wątpliwości, że jest w górnej strefie stanów wysokich) oraz natura skandalisty zawiodły na szczyty absurdów, gdzie kibicuje mu wcale nie małe grono klakierów. Jego obecność na intronizacji Czumy wprawiła mnie w lekkie oslupienie. Podobnie zresztą jak, z zupełnie innych powodów, pierwsza zapowiedź wiceministerialnej nominacji. Pamiętam Krzysztofa Kwiatkowskiego jako najmłodszego współpracownika Buzka. Trochę lat minęło i pewnie politycznie się rozwinął, ale, podobnie jak Czuma, prawa nigdy nie praktykował.

  6. JKM na doradcę?
    parę lat temu zastanawiałam się, czy/jak JKM sprawdziłby się, gdyby mu się udało dorwać do realnej władzy. Dziś postrzegany jest jako specyficzny rodzaj świra, którego IQ (nie mam wątpliwości, że jest w górnej strefie stanów wysokich) oraz natura skandalisty zawiodły na szczyty absurdów, gdzie kibicuje mu wcale nie małe grono klakierów. Jego obecność na intronizacji Czumy wprawiła mnie w lekkie oslupienie. Podobnie zresztą jak, z zupełnie innych powodów, pierwsza zapowiedź wiceministerialnej nominacji. Pamiętam Krzysztofa Kwiatkowskiego jako najmłodszego współpracownika Buzka. Trochę lat minęło i pewnie politycznie się rozwinął, ale, podobnie jak Czuma, prawa nigdy nie praktykował.

  7. W napadzie megalomanii
    W napadzie megalomanii postanowiłem sam skrytykować swój własny tekst, bo nikt nie zrobi tego lepiej niż ja. Otóż wymieniłem parę ( czyli dwa ) punktów, w których poglądy pana JKM różnią się od poglądów PO, a nie wspomniałem o żadnym, dotyczącym funkcjonowania resortu sprawiedliwości. Chodzi oczywiście o karę śmierci ( JKM jest za, PO przeciw ) i o powszechny dostęp do broni ( JKM za, PO nie ma chyba w tej sprawie jednolitych poglądów ). W takim razie koryguję mój tekst krytycznym komentarzem, co oczywiście nie odbiera ani tekstowi, ani komentarzowi wielkiej celności, trafności, inteligencji i innych cech, charakterystycznych dla mojej pisaniny. Kończę już, bo moja wrodzona skromność nie pozwala mi na dalsze samosmarowanie się miodem.

  8. W napadzie megalomanii
    W napadzie megalomanii postanowiłem sam skrytykować swój własny tekst, bo nikt nie zrobi tego lepiej niż ja. Otóż wymieniłem parę ( czyli dwa ) punktów, w których poglądy pana JKM różnią się od poglądów PO, a nie wspomniałem o żadnym, dotyczącym funkcjonowania resortu sprawiedliwości. Chodzi oczywiście o karę śmierci ( JKM jest za, PO przeciw ) i o powszechny dostęp do broni ( JKM za, PO nie ma chyba w tej sprawie jednolitych poglądów ). W takim razie koryguję mój tekst krytycznym komentarzem, co oczywiście nie odbiera ani tekstowi, ani komentarzowi wielkiej celności, trafności, inteligencji i innych cech, charakterystycznych dla mojej pisaniny. Kończę już, bo moja wrodzona skromność nie pozwala mi na dalsze samosmarowanie się miodem.

  9. W napadzie megalomanii
    W napadzie megalomanii postanowiłem sam skrytykować swój własny tekst, bo nikt nie zrobi tego lepiej niż ja. Otóż wymieniłem parę ( czyli dwa ) punktów, w których poglądy pana JKM różnią się od poglądów PO, a nie wspomniałem o żadnym, dotyczącym funkcjonowania resortu sprawiedliwości. Chodzi oczywiście o karę śmierci ( JKM jest za, PO przeciw ) i o powszechny dostęp do broni ( JKM za, PO nie ma chyba w tej sprawie jednolitych poglądów ). W takim razie koryguję mój tekst krytycznym komentarzem, co oczywiście nie odbiera ani tekstowi, ani komentarzowi wielkiej celności, trafności, inteligencji i innych cech, charakterystycznych dla mojej pisaniny. Kończę już, bo moja wrodzona skromność nie pozwala mi na dalsze samosmarowanie się miodem.

  10. W napadzie megalomanii
    W napadzie megalomanii postanowiłem sam skrytykować swój własny tekst, bo nikt nie zrobi tego lepiej niż ja. Otóż wymieniłem parę ( czyli dwa ) punktów, w których poglądy pana JKM różnią się od poglądów PO, a nie wspomniałem o żadnym, dotyczącym funkcjonowania resortu sprawiedliwości. Chodzi oczywiście o karę śmierci ( JKM jest za, PO przeciw ) i o powszechny dostęp do broni ( JKM za, PO nie ma chyba w tej sprawie jednolitych poglądów ). W takim razie koryguję mój tekst krytycznym komentarzem, co oczywiście nie odbiera ani tekstowi, ani komentarzowi wielkiej celności, trafności, inteligencji i innych cech, charakterystycznych dla mojej pisaniny. Kończę już, bo moja wrodzona skromność nie pozwala mi na dalsze samosmarowanie się miodem.

  11. W napadzie megalomanii
    W napadzie megalomanii postanowiłem sam skrytykować swój własny tekst, bo nikt nie zrobi tego lepiej niż ja. Otóż wymieniłem parę ( czyli dwa ) punktów, w których poglądy pana JKM różnią się od poglądów PO, a nie wspomniałem o żadnym, dotyczącym funkcjonowania resortu sprawiedliwości. Chodzi oczywiście o karę śmierci ( JKM jest za, PO przeciw ) i o powszechny dostęp do broni ( JKM za, PO nie ma chyba w tej sprawie jednolitych poglądów ). W takim razie koryguję mój tekst krytycznym komentarzem, co oczywiście nie odbiera ani tekstowi, ani komentarzowi wielkiej celności, trafności, inteligencji i innych cech, charakterystycznych dla mojej pisaniny. Kończę już, bo moja wrodzona skromność nie pozwala mi na dalsze samosmarowanie się miodem.

  12. W napadzie megalomanii
    W napadzie megalomanii postanowiłem sam skrytykować swój własny tekst, bo nikt nie zrobi tego lepiej niż ja. Otóż wymieniłem parę ( czyli dwa ) punktów, w których poglądy pana JKM różnią się od poglądów PO, a nie wspomniałem o żadnym, dotyczącym funkcjonowania resortu sprawiedliwości. Chodzi oczywiście o karę śmierci ( JKM jest za, PO przeciw ) i o powszechny dostęp do broni ( JKM za, PO nie ma chyba w tej sprawie jednolitych poglądów ). W takim razie koryguję mój tekst krytycznym komentarzem, co oczywiście nie odbiera ani tekstowi, ani komentarzowi wielkiej celności, trafności, inteligencji i innych cech, charakterystycznych dla mojej pisaniny. Kończę już, bo moja wrodzona skromność nie pozwala mi na dalsze samosmarowanie się miodem.