Pamięć ludzka jest dobra, ale krótka, dlatego staram się co ciekawsze rzeczy sobie utrwalać. Pamiętam dzięki temu, że paru redaktorów zbłaźniło się i dało upokorzyć Hajdarowiczowi, bo jak stwierdził jeden z nich „koledzy mają kredyty”. Mam i ja, ale Bogu dziękować udaje mi się, póki co, unikać wyprzedaży samego siebie, żeby zaspokoić lichwiarzy. Pamiętać trzeba, ale wybaczyć można i dziś wybaczam Robertowi Mazurkowi, ponieważ odkupił winy z nawiązką. Mazurek jest niezwykle ciekawym człowiekiem, ma rzadki dar do promowania oczywistości. Znałem dwóch mistrzów banału i proszę te słowa traktować jako komplement, bo to wielka sztuka mówić o rzeczach prostych, tak by zachwycić słuchacza, jednym był Kieślowski na drugiego wyrasta Mazurek. O lemingach pisali niemal wszyscy, ale tylko Mazurkowi udało się narobić takiego szumu wokół niemoty masowej, że samo słowo przyjęło się na stałe. Numer pod tytułem: „I kto to mówi” jest jednym z najbardziej zgranych skeczów dziennikarskich, wręcz żenującym zabiegiem, a mimo wszystko Mazurek znów wychodzi na mistrza banału. Tak paradnie redaktor przerobił posłankę wraz z całą PO, że najzwyczajniej w świecie nie da się pominąć wyczynu Mazurka i jego rozmówczyni – Ligii Krajewskiej. Choćby wszyscy o tym pisali, palce uciekają na klawiaturę i nic im nie zrobisz, bo cała siła wywiadu Mazurka z posłanką Krajewską paradoksalnie polega na słabości dziennikarskiego zabiegu. Mamy z jednej strony prościutkie wkręcanie, z drugiej piorunująco kontrastujący efekt.
Posłanka mogłaby się jeszcze jakoś ratować, gdyby Mazurek sięgnął po kawałek finezji, na przykład pomieszał zdania z programu PO i PiS albo zacytował jakiś program, który spektakularnie został zrealizowany przez politycznego giganta, powiedzmy Adenauera, tudzież Thatcher. Nieszczęście Krajewskiej polega na tym, że redaktor okazał się brutalny w prostocie stosowanych środków i żywcem zacytował program PO, który posłanka zrecenzowała jako program PiS. W zastanych okolicznościach kabaretowych Krajewska zareagowała prawidłowo – nie puściła nawet bąka.
Mazurek: Mam przed sobą program PiS, który obiecuje wielką modernizację Polski: 50 nowych mostów…
Ligia Krajewska (PO): … A trzy miliony mieszkań też dołoży? I jeszcze prezes obiecał, że urodzi się 200 tysięcy dzieci. Te wszystkie obietnice są na takim poziomie, że brakuje słów. To kpiny z ludzi!
Mazurek: … Na samej Wiśle powstanie 15 mostów.
Ligia Krajewska (PO): (śmiech) I gdzie oni je wszystkie postawią?
Mazurek: Zmodernizują 11 lotnisk, wybudują dziewięć nowych…
Ligia Krajewska (PO): A może od razu 49 lotnisk? W każdym byłym mieście wojewódzkim po jednym.
Mazurek: … Powstaną między innymi lotniska w Olsztynie i Białymstoku.
Ligia Krajewska (PO): Jakie uzasadnienie ekonomiczne ma port lotniczy w Olsztynie i Białymstoku? I proszę mi powiedzieć, jak oni chcą te wszystkie lotniska utrzymać, z czego je zbudować?
Mazurek: „Środki będą pochodzić z budżetu (32 proc.), pieniędzy unijnych (39 proc.) i kapitału prywatnego w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego (29 proc.)”.
Ligia Krajewska (PO): Życzę PiS powodzenia w realizacji tych cudów, ale to się nie nadaje do poważnej rozmowy.
Mazurek: Dlaczego?
Ligia Krajewska (PO): Bo to zupełnie nierealne pomysły. Czyste chciejstwo. Człowiek składający takie obietnice okłamuje Polaków!
Mazurek: Ten człowiek to Donald Tusk.
Ligia Krajewska (PO): Słucham?
Mazurek: Zanim pani powie za dużo i napyta sobie biedy, przyznam się do manipulacji. Cytowałem „Narodowy program wielkiej budowy” Platformy Obywatelskiej z 2007 roku.
Ligia Krajewska (PO): No tak… (cisza).
Wymowne prawda? Jedyne czego można żałować, to efektu wizualnego, wydaje się, że tym razem film okazałby się lepszy niż ksiązka. Z drugiej strony książka, jak wiadomo, jest nośnikiem intymnym, każdy czytelnik sobie wyobraża, jak bohaterowie naprawdę wyglądają, jakie miny stroją, w jakim otoczeniu żyją. Miny pani poseł sobie nie wyobrażam, bo w ogóle nie znałem tej twarzy PO, ale pokusiłem się o poukładanie powodów do śmiechu. Naturalnie najbardziej śmieszy sam fakt, wyraziste qui pro quo, ale dalej też jest wesoło. Ubawiło mnie dziewictwo programu PO, pierwsze słyszę o tych 15 mostach na Wiśle i lotnisku w Olsztynie. Posłanka Krajewska zapewne zaliczyła identyczne zaskoczenie, co składa się na śmiech kolejny. Ubawiłem się odruchem Pawłowa i jestem przekonany, że po przeczytaniu kilku wersów „Hymnu do Miłości”, tych mniej znanych, posłanka z PO parsknęłaby grafomanią, o ile wcześniej Mazurek odebrałby autorstwo św. Pawłowi i wplótł dzieło do programu PiS. Bardzo często i wielu się nabiera na podobne manewry, ponieważ niewielu chce się myśleć, większości wystarczy szyld lub hasło. Wyjąłem z potoku słów, składających się na program PO parę rzeczy i bez względu na autorstwo widzę solidne uzasadnienie dla powstania lotniska w Białymstoku, podobnie rzecz się ma z Olsztynem.
W pierwszym przypadku rzecz wydaje się oczywista, ciągle nie mamy węzła transportowego w tamtym regionie, który łączyłby Europę z radziecką Azją, a na tym jak podejrzewam da się zarobić, czyli ekonomicznie uzasadnić. Olsztyn w połączeniu z promocją Mazur, które są fenomenem zaprojektowanym przez naturę, również wydaje się realny i co najmniej wymagający zastanowienia, policzenia kosztów i przedstawienia prognoz zysków. Jeśli lotniska kojarzą się prostym posłankom tylko z Okęciem, czy Heathrow, to rzeczywiście prostota skojarzeń, potrafi zabić śmiechem. Pewnie trudno będzie posłance uwierzyć, ale lotniska działają choćby w takiej mieścinie jak Leszno i mają się doskonale. Niesamowicie ciekawa tendencja obowiązuje wśród tak zwanych „zdroworozsądkowych”. Wyśmiewa się niemal każdy plan, który rzeczywiście nieco trąca populizmem i wodolejstwem, ale gdy się mu przyjrzeć uważniej, to widać, że chodzi o ambicje lokalnych i ogólnopolskich patriotów, którzy chcą żyć jak ludzie. Ileż to było śmiechu ze stacji kolejowej Włoszczowa, brzuchy pękały. I co się porobiło? Stacja prosperuje jak ta lala, a ludzie w mieścinie mają przynajmniej jedną rzecz, z której mogą być dumni.
Śmieszy przez łzy, że coś tak prozaicznego jak lotnisko, zakompleksionym „europejczykom” wydaje się fanaberią i przepychem. Byle most na Wiśle ubawił posłankę, tymczasem to jej koleżanka Hanka Pięć Złotych, w planach ma 4 mosty w Warszawie, zatem pytam grzecznie, gdzie niby chowa się przepych w 15 mostach na Wiśle? Raczej skromność projektu bawi, niż jego rozmach, wystarczy te pozostałe 11 obdzielić na miasta i zaczynając od Gdańska do Krakowa przypłyniemy z pustymi rękami. Na Wiśle mamy 124 mosty pani poseł, zatem 15 nowych stanowi 9% i jak podejrzewam nie jest w stanie uzupełnić potrzeb, bo z tych 124 zapewne 1/4 nadaje się do takiego remontu, że łatwiej postawić nowy. Kupa śmiechu na pierwszym planie i gorzkie łzy w tle. Partię nierobów i złodziei śmieszy ambicja ludzi usiłujących żyć po ludzku, czasami coś tam sformułują dla świętego spokoju, jakiś laptop w gimnazjum albo 3×15, ale jedni nie mają pojęcia, że podobny projekt w ogóle istnieje, a drudzy zrywają boki, takie to budowanie Polski zabawne i nieeuropejskie. Z obnażenie pustego śmiechu konającej partii Robert Mazurek dostaje rozgrzeszenie.
dobry sezon na leszcze
Pomysł wypalił bo był prosty jak cep. Gdyby reporter był przesadnie inteligentny, to mógłby spalić calą zabawę, a tak wyszło jak trzeba.
Ogolnie dobry wykend dla PiS, a to Hanna, a to Ligia.
Odwrotka dawnej sytuacji, gdy Donald nie musiał się starać, bo niechcący Kaczor robił mu kampanię.
Martwi mnie, że podobny numer można zrobić z niejedną posłanką (bez względu na płec) PiS. Mam nadzieje, że jakieś ostrzegawcze szkolenie będzie w tym temacie przeprowadzone.
Oczywiście, że tak i to w
Oczywiście, że tak i to w każdym aspekcie. Mnie do tego średniego PiS, które kryje jeszcze wiele niespodzianek typu Kluzik i Kamiński, przekonuje jedno – wariat Kaczor. Typ ewidentnie ma w dupie profity i zaszczyty, a te przedziwne dla polityka braki rekompensuje wolą wycięcia wrogów do jednej nogi. W tych konkretnych realiach uważam układ za idealny, bo większej zarazy niż wrogowie Kaczora nie ma, stąd Kaczor moim przyjacielem. Jeśliby się udało wyciąć chociaż połowę, to już będzie inny kraj, a Kaczor do gospodarki, wbrew opiniom dyżurnym, z socjalizmem nigdy nie wjeżdżał i to drugi poważny plus.
wszystko lepsze od PO, ale jednak..
Szkoda by było zmarnować Glińskiego. To cwaniak i spryciarz w typie Orbana.
dobry sezon na leszcze
Pomysł wypalił bo był prosty jak cep. Gdyby reporter był przesadnie inteligentny, to mógłby spalić calą zabawę, a tak wyszło jak trzeba.
Ogolnie dobry wykend dla PiS, a to Hanna, a to Ligia.
Odwrotka dawnej sytuacji, gdy Donald nie musiał się starać, bo niechcący Kaczor robił mu kampanię.
Martwi mnie, że podobny numer można zrobić z niejedną posłanką (bez względu na płec) PiS. Mam nadzieje, że jakieś ostrzegawcze szkolenie będzie w tym temacie przeprowadzone.
Oczywiście, że tak i to w
Oczywiście, że tak i to w każdym aspekcie. Mnie do tego średniego PiS, które kryje jeszcze wiele niespodzianek typu Kluzik i Kamiński, przekonuje jedno – wariat Kaczor. Typ ewidentnie ma w dupie profity i zaszczyty, a te przedziwne dla polityka braki rekompensuje wolą wycięcia wrogów do jednej nogi. W tych konkretnych realiach uważam układ za idealny, bo większej zarazy niż wrogowie Kaczora nie ma, stąd Kaczor moim przyjacielem. Jeśliby się udało wyciąć chociaż połowę, to już będzie inny kraj, a Kaczor do gospodarki, wbrew opiniom dyżurnym, z socjalizmem nigdy nie wjeżdżał i to drugi poważny plus.
wszystko lepsze od PO, ale jednak..
Szkoda by było zmarnować Glińskiego. To cwaniak i spryciarz w typie Orbana.
Myślę, że ją uśpiło nazwisko Mazurek
Widać, że babsztyl nie czyta tzw. tygodników prawicowych. Czytałem Mazurka w starym "URze", czytam w "Do rzeczy" Lisickiego. Gdyby czytała to i owo, to może wiedziałaby, że Mazurek to taki ścicha pęk, obśmiać lubi i potrafi. Swego czasu obiecał, że w każdym swoim felietonie wspomni o Hołdysie i jak do tej pory czytając Mazurka mam bekę z jego wkrętu z Hołdysem.
Pewnie uśpiło ją info, że to swój człowiek od Hajdarowicza, miała więc prawo sądzić, że będą wspólnie wieszali psy na Kaczorze.
A tu zonk! Skucha:-)
Myślę, że ją uśpiło nazwisko Mazurek
Widać, że babsztyl nie czyta tzw. tygodników prawicowych. Czytałem Mazurka w starym "URze", czytam w "Do rzeczy" Lisickiego. Gdyby czytała to i owo, to może wiedziałaby, że Mazurek to taki ścicha pęk, obśmiać lubi i potrafi. Swego czasu obiecał, że w każdym swoim felietonie wspomni o Hołdysie i jak do tej pory czytając Mazurka mam bekę z jego wkrętu z Hołdysem.
Pewnie uśpiło ją info, że to swój człowiek od Hajdarowicza, miała więc prawo sądzić, że będą wspólnie wieszali psy na Kaczorze.
A tu zonk! Skucha:-)
Cała rozmowa
http://jsbin.com/egoyop/6
To jest jeszcze lepsze, dzięki
ja znałem tylko ten fragment, który wkleił MK.
Boże, jak nisko latają te nasze sejmowe Ożeły.
Też skorzystałem z linka Kapitana Nemo, polecam. Ten wywiad jest kapitalny.
W ręce geniusza nawet prosty cep może okazać się prezyzyjnym skalpelem do wycięcia gangreny.
Mazurek pokazał dziennikarską klasę, rozegrał durną babę jak z nut, szczególnie pytaniami o retweety na jakieś chamskie kawały.
Cała rozmowa
http://jsbin.com/egoyop/6
To jest jeszcze lepsze, dzięki
ja znałem tylko ten fragment, który wkleił MK.
Boże, jak nisko latają te nasze sejmowe Ożeły.
Też skorzystałem z linka Kapitana Nemo, polecam. Ten wywiad jest kapitalny.
W ręce geniusza nawet prosty cep może okazać się prezyzyjnym skalpelem do wycięcia gangreny.
Mazurek pokazał dziennikarską klasę, rozegrał durną babę jak z nut, szczególnie pytaniami o retweety na jakieś chamskie kawały.