Mój blog ma swoją nazwę – a to, że znajduje się się na Kontrowersjach.net nie powinno zmienić mojego spojrzenia na literaturę, zwłaszcza na tę nieistniejącą.
Mój blog ma swoją nazwę – a to, że znajduje się się na Kontrowersjach.net nie powinno zmienić mojego spojrzenia na literaturę, zwłaszcza na tę nieistniejącą.
To mój "produkt" i niekoniecznie musi się on podobać innym i takich oczekiwań nie mam. Zatem będę sobie tutaj zamieszczał swoje teksty, dotąd, dokąd dam radę udźwignąć ten ciężar dzielenia.
Nie, nic mi się nie wydaje i, jak pisałem w poprzednim liście, nie mam żadnych oczekiwań, nie stawiam żadnych warunków i nie puszczam luzem fantazji na spacer.
Nie chcę też analizować tego co było złe; wystarcza mi to co było dobre.
To dobre dla mnie, to jak kolorowe szkiełko dla dziecka, które przez nie patrzy na świat i podziwia załamujące się przestrzenie, barwy i dziwne tajemnicze kształty: nie wnika i nie szuka i nie stawia pytań – rozkoszuje się swoim wynalazkiem, kawałkiem odkrytego kolorowego świata i jest na tę chwilę szczęśliwe – i długo takim dzieckiem zostaje dopóki, dopóty dorośli nie zmienią swoim zachowaniem, swoją niczym uzasadnioną mądrością, optyki widzenia tego dziecka.
Po takiej zmianie konsekwencje mogą być fatalne, kiedy owe dziecko zrozumie, że to co było dlań czymś fantastycznym, to tak naprawdę tylko zwykłe rozczepienie światła, o którym uczą w szkole na lekcjach zwanych fizyka, to wtedy ma do wyboru: albo uznać naukowe teorie jak jedyne istniejące, którymi wszystko da się wytłumaczyć – i w konsekwencji zaprzestać poszukiwań szkiełek, które kryją w sobie wielkie tajemnice, albo będzie szukać tych doznań w innych "szkiełkach" począwszy od dobrych trunków, a skończywszy na winach marki wino lub innych wynalazkach.
Nie wiem jaka wytłumaczalna teoria istnieje, aby wyjaśnić związek dusz i ich tajemniczość z tym co kryje rozum.
Jeśli wszytko da, a da się na pewno, ubrać w teorie pełne uzasadnień, to ten świat nie staje się zbyt ciekawy, bo znika gdzieś ta ciekawość granicząca z fantazją, na granicach której potrafi się dobrze czuć człowiek wrażliwy.
Zapewne długa jest droga od rozumu do duszy. Myślę, że czasem niepotrzebnie włącza się to pierwsze.
Nie wszystko można, nie wszystko da się wytłumaczyć w sposób zasadny, jedyny, słuszny i prosty.
Świat złożony z tajemnic staje się ciekawy i niekoniecznie jest niezrozumiały i nie zawsze jest to tylko ucieczka od rzeczywistości.
Uważam, że niekiedy taka ucieczka stanowi pewnego rodzaju mur obronny przed faktami, które ani są ciekawe, ani bezpieczne, ani wcale przyjazne dla człowieka obdarzonego w duszę, niekiedy staje się jedynym ubezpieczeniem na życie.
Ale być może jest i tak, że niczego, i znowu, nie rozumiem. I jeśli tak jest, to niekoniecznie, i na siłę, nie chcę zrozumieć.
Być może jestem jak wyrwana kartka ze starej księgi, w której ktoś opisał historie nietworzone tak bardzo, że aż prawdziwe do bólu. Być może, a być może nie.
A co jeśli jestem zwykłym dmuchawcem?
Czy wtedy jestem tylko przez chwilę, czy nie pojawiam się z regularnością budzącej się wiosna przyrody?
Czy znikam tylko na chwilę i jestem, i mimo upływu czasu, nie przemijam na zawsze
Copyright © 1993-2010 MarekPl
PS
Uprzejmie proszę się niecierpliwić moją nieaktywnością pod innymi wpisami na blogach. Nie oznacza to, że nie czytam.
Poszedłem sam ze sobą na pewien kompromis – i postanowiłem, że nie będę komentował innych wpisów. Jeszcze nie wiem, czy u siebie zastosuję tę samą “technikę”
Dla podkręcenia temperatury od czasu do czasu wrzucę tutaj jakiś mój stary mniej lub bardziej kontrowersyjny tekst, to taka szczypta soli i innych ostrych przypraw – nie cierpię mdłych potraw i mdłego życia. Miłość też musi być taka, że tak powiem pikantna, pełna barw i smaków, a też pełna finezji.
Z pozdrowieniami i uszanowaniem dla wszystkich
Marek
PS
Uprzejmie proszę się niecierpliwić moją nieaktywnością pod innymi wpisami na blogach. Nie oznacza to, że nie czytam.
Poszedłem sam ze sobą na pewien kompromis – i postanowiłem, że nie będę komentował innych wpisów. Jeszcze nie wiem, czy u siebie zastosuję tę samą “technikę”
Dla podkręcenia temperatury od czasu do czasu wrzucę tutaj jakiś mój stary mniej lub bardziej kontrowersyjny tekst, to taka szczypta soli i innych ostrych przypraw – nie cierpię mdłych potraw i mdłego życia. Miłość też musi być taka, że tak powiem pikantna, pełna barw i smaków, a też pełna finezji.
Z pozdrowieniami i uszanowaniem dla wszystkich
Marek
Czołem, Marku!
Myślę, że błędem rozumowania jest założenie o skończoności i kompletności naukowego, teoretycznego opisu świata. Ta idea była modna w XIX wieku – wtedy uczeni wierzyli, że lada chwila powstanie Ogólna Teoria Wszystkiego (OK, wiem że ten termin pojawił się później!).
Współczesna nauka, doszukująca się prawdziwości coraz bardziej skomplikowanych teorii, wciąż jednak kusząca nas możliwością uproszczenie i ujednolicenia opisu świata, bynajmniej nie usuwa w cień jego tajemnic. Wręcz coraz silniej pozwala się nimi zachwycać!
Tego zachwytu życzę nam wszystkim jak najwięcej!
Pozdrawiam!
Zgadza się Tetryku56
dowodem na to są rozliczne pozycje edytorskie i produkcje filmowe, które wydają się być ujściem dla wyobraźni i fantazji i uciechą dla duszy
Pozdrawiam
Czołem, Marku!
Myślę, że błędem rozumowania jest założenie o skończoności i kompletności naukowego, teoretycznego opisu świata. Ta idea była modna w XIX wieku – wtedy uczeni wierzyli, że lada chwila powstanie Ogólna Teoria Wszystkiego (OK, wiem że ten termin pojawił się później!).
Współczesna nauka, doszukująca się prawdziwości coraz bardziej skomplikowanych teorii, wciąż jednak kusząca nas możliwością uproszczenie i ujednolicenia opisu świata, bynajmniej nie usuwa w cień jego tajemnic. Wręcz coraz silniej pozwala się nimi zachwycać!
Tego zachwytu życzę nam wszystkim jak najwięcej!
Pozdrawiam!
Zgadza się Tetryku56
dowodem na to są rozliczne pozycje edytorskie i produkcje filmowe, które wydają się być ujściem dla wyobraźni i fantazji i uciechą dla duszy
Pozdrawiam
Wystarczy dorastając nie
Wystarczy dorastając nie pozwolić umrzeć w sobie wewnętrznemu dziecku.
Wystarczy dorastając nie
Wystarczy dorastając nie pozwolić umrzeć w sobie wewnętrznemu dziecku.