W związku z tym, że słowo wariat robi ostatnio wielką karierę, wypada przywołać największych ,,wariatów”, albo autentycznych wariatów, oraz, tychże wariatów, największe osiągnięcia. Ponieważ nastąpiło kompletne pomieszanie pojęć i ocen (stanu zdrowia psychicznego – przede wszystkim), i w związku z tym, powinienem brać wszelkie diagnozy przysięgłych psychiatrów – w cudzysłów. Dla zachowania przejrzystości i ,,czystości” tekstu, potraktuję wszelkie opinie, rekomendacje oraz wyroki niezawisłych sądów – dosłownie i literalnie. Bo nie wypada przecież, nie tylko komentować ale tym bardziej – naigrywać się z wyroku niezawisłego sądu. Wydanego w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej.
Takiego na przykład :
Andrzej G., były dyrektor Zakładu Karnego w Sztumie jest już na wolności. Wiele wskazuje na to, że może nie ponieść kary za zabicie więźnia Józefa S. Psychiatrzy stwierdzili bowiem, że w chwili popełnienia zbrodni był niepoczytalny. Nie może więc odpowiadać za nią karnie przed sądem.
I dalej czytamy uspokajające zapewnienia:
– Sama opinia biegłych jest pełna, jasna i nie budzi najmniejszych wątpliwości – podkreśla prok. Wojciech Szelągowski, zastępca rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która od października prowadził w tej sprawie śledztwo. – Wynika z niej, że w chwili popełnienia czynu Andrzej G. miał w pełni zniesioną poczytalność. Jednocześnie specjaliści stwierdzili, że stan jego zdrowia nie zagraża porządkowi publicznemu.
Oznacza to, że nie ma obecnie podstaw by Andrzej G. przebywał dłużej na zamkniętym oddziale psychiatrycznym. W poniedziałek miał zostać zwolniony do domu.
Do domu – dodajmy dla porządku – z którego pułkownik Andrzej Górka, dyrektor Zakładu Karnego w Sztumie, wyruszył rankiem 9 października 2011 roku – z misją. Misja jak to misja – nie wybiera dnia ani godziny. Były wybory więc pan już prawie pułkownik (w listopadzie miał być awansowany na stopień pełnego pułkownika) miał dzień wolny. Jednakże Głosy kazały panu dyrektorowi – prawie – pułkownikowi, ładnie się ubrać w jasny garnitur. Następnie napisać bardzo szczegółowy list , adresowany do żony i córki, w którym to szczegółowo opisał Głosy – jako dysponenta wyjazdu, z misją do Sztumu, a konkretnie do ,,krzyżaka” – jak nazywają tamtejszy więzień starzy, dziargani grypserzy, co zaliczyli wcześniej kilka lżejszych i mniej znanych. Więc w tym liście napisał pan dyrektor Górka, że jedzie do Sztumu, czyli swojej roboty – zabić jednego takiego recydywistę, nie dość, że starego, nie dość, że świrującego na kręgosłup, to jeszcze wkurwiającego wszystkich dookoła. Starych grypserów, klawiszy i pana dyrektora. Więc opisał, pan pułkownik Górka, szczegółowo co zamierza zrobić i na czyje zlecenie. Następnie, na osobnej kartce, napisał numery kont bankowych oraz numery PIN do kart płatniczych – do tych kont przypisanych. Kiedy skończył pisanie zrobił przegląd kuchennych narzędzi, a konkretnie noży. Wybrał taki z piętnastocentymetrowym ostrzem. Schował do kieszeni jasnego garnituru, sprawdził swój wygląd w lustrze, zamknął chałupę na klucz, odpalił samochód i wyruszył , z Malborka gdzie mieszkał, do Sztumu – gdzie siedział Józef S.
Oficer oddziałowy zapamiętał nienaganny wygląd swojego dyrektora, oraz niezwykłe, jak zazwyczaj, opanowanie. Mam coś do załatwienia – powiedział pułkownik Górka i poszedł na oddział B. Najpierw kazał sobie otworzyć ,,pierwszą z brzegu” celę i zamienił kilka słów, sam na sam, z więźniem, następnie wyraził wolę podobnej pogawędki ze wspomnianym Józefem S.
Żeby nikt nie zakłócał ojcowskiej troski dyrektora pierdla, współlokator starego łódzkiego złodzieja, został poproszony o pozostawienie panów samych, w celi. Kiedy tylko pan pułkownik Górka został sam na sam, jak to się ładnie mówi : tet a tet, wówczas nożem kuchennym, który miał przygotowany w kieszeni jasnego garnituru, zadał Józefowi S. cztery ciosy w szyję i klatkę piersiową. Jak wygląda człowiek ,,potraktowany” nożem w szyję, można zobaczyć na filmie ,,Prawo Zemsty” z G.Butlerem. Kiedy w 50 minucie 47 sekundzie Clyde Shelton (G.Butler) wbija nóż w szyję współlokatora swojej celi – krew tryska z przebitej tętnicy, a ktoś o słabych nerwach może się poczuć słabo.
Jednak dyrektor Górka, z wykształcenia psycholog, po wykonaniu zadania zleconego przez Głosy, poszedł spokojnie do dyżurki oddziałowych, gdzie jeden z nich proponuje herbatkę – panu dyrektorowi. Całemu we krwi niczym rzeźnik, co podkreśla jasny garnitur pana dyrektora Górki.
Kiedy już się zjawia policja i wyprowadza, zakutego w kajdanki, pana pułkownika, ten na pożegnanie swoich podwładnych mówi – pa pa.
Co było dalej – wiadomo. I jeżeli ktoś był zdziwiony i zaskoczony takim obrotem sprawy, to na pewno nie był to były już dyrektor Górka. Jako wieloletni więzienny psycholog i , na dodatek, sześcioletni dyrektor ciężkiego, w opinii zwykłych ludzi więc frajerów, więzienia, doskonale zdawał sobie sprawę, że nic mu nie grozi. Co ostatecznie i niepodważalnie potwierdził niezawisły sąd. Zaś dociekliwemu i pryncypialnemu prokuratorowi Szelągowskiemu nawet do głowy nie przyszło, żeby sprawdzić bilingi połączeń na linii Górka – Głosy, ani też przelewy elektroniczne pomiędzy ziemskim bankiem pułkownika Górki a nieziemskim firmy ,,Głosy”. Byłby to ciekawy przyczynek do wyjaśnienia Nieznanego. Do poznania, być może, maleńkiej cząstki wiedzy o Tamtym Świecie.
Bo to nie pierwszy ani zupełnie wyjątkowy przypadek Drogi Czytelniku.
To jest – w wypadku pułkownika Górki – numer na Ciołka. Szeregowego, co prawda, strażnika – Damiana Ciołka, który 26 marca 2007 roku, ze służbowego kbk AK, zastrzelił trzech policjantów i ranił jednego złodzieja samochodów. Jest kilka podobieństw, które łaczą szeregowego klawisza Ciołka z pułkownikiem klawiszy – Górką. W obydwu wypadkach ten sam zleceniodawca. Głosy kazały strzelać i zabijać Damianowi Ciołkowi – zdolnych i upartych policjantów z Sieradza. Był to, ponoć, pierwszy tego typu wypadek na świecie. Żeby klawisz, z zimną krwią, zamordował swoich ,,kolegów z resortu” tj. policjantów na służbie, w trakcie konwojowania więźnia. Dwie godziny strzelał Ciołek, ze swojej wieży wartowniczej, zanim został obezwładniony i aresztowany.
Miał, niestety, pecha. Pomimo podobnej, jak w przypadku pułkownika Górki, opinii biegłych psychiatrów – dostał wyrok dożywotniego więzienia. I to jest ta jedyna różnica. Wynikająca, prawdopodobnie, z więziennej szarży, wykształcenia i układów. Nie taki znowu Ciołek, jak go opisują biegli psychiatrzy oraz papuga sądowa, przyjął metodę obrony, która się upowszechnia i w wielu wypadkach okazuje się zbawienna lub wybawienna, jak choćby w sprawie Wróbla i gen. Szumskiego, żeby nie wspomnieć pułkownika Górki.
Również ciołkowych Głosów nikt, na poważnie, nie sprawdził. Ani tego jak są donośne ani tego, jakim dźwiękiem brzęcza. Czy też, zwyczajnie i pospolicie – szeleszczą. Nikt również nie poszukał ziemskich wspólników, piekielnych Głosów, którzy wystawili swoich najlepszych i nieskorumpowanych kolegów. Żaden przedstawiciel, ziemskiej ,,sprawiedliwości” nie ustalił również, jak to możliwe, że dwie godziny strzelał sobie Ciołek, do wybranych i zleconych przez Głosy celów, bo mnóstwo innych miał w zasięgu wzroku i broni, a żaden z tych ,,dobrych i uczciwych” klawiszy – nie przeszkodził. Ani żaden z równie, albo jeszcze bardziej, nieposzlakowanych funkcjonariuszy policji. Sprowadzonych tam w liczbie dwustu.
Na te, i setkę podobnych pytań, odpowiedź znają pewnie tylko Głosy.
Ale jest jeszcze jeden, wspólny mianownik – tak się pisze w uczonych rozprawach, tych tragicznych zdarzeń. Nie tylko Głosy zdecydowały, że ,,normalni, opanowani i przebadani” ludzie wkroczyli na drogę dziarganych grypserów. Na drogę zimnych morderców. A porzucili świat łochów – frajerów do skubania.
To gwarancja bezkarności przekonała ich do przejścia na Ciemną Stronę. Stuprocentowa gwarancja. Nawet gdyby jakiś fragment planu zawiódł, jak w przypadku klawisza – mordercy Ciołka, to więzienne życie jest bajką pisaną dla frajerów, dla łochów. Prawdę znają tylko ,,pułkownicy” i ,,generałowie” z wydziarganymi na ramionach dystynkcjami, którzy trzęsą każdym więzieniem i stamtąd kierują swoimi gangami oraz ,,interesami” zostawionymi za murami. Oraz prawdziwi pułkownicy, jak choćby Andrzej Górka, a także szeregowi klawisze – jak Ciołek.
To nie dlatego, jak mówią uczeni psychiatrzy a wtórują użyteczni psychologowie – przestępcy są wśród nas, że każdy, według ich teorii, takim się rodzi, ale dlatego, że chodzą sobie, z wyrokami prawomocnymi, przeróżni mordercy i bandyci. Albo – na warunkowym, albo na przepustce, albo na zdrowotnym, albo ….
Spytajcie klawisza.
P.S. Na fotografii pogrzeb ofiar Damiana Ciołka.
świrom mówimy -nie!
Mocny tekst.
Wariat może być opanowany i przewidujący, ale i tak należy mu się dożywotni pobyt w kaftanie dla dobra społeczeństwa.
Zawęziłem obraz do krajowego podwórka
bo przecież mamy w Oslo ikonę wszystkich ,,wariatów” – Breivika. Ale ten zupełnie zdrowy, a kto wie czy nie genialny(wszystko sam?) wariat prosi, żeby go ,,uzdrowili” i potraktowali jak zwykłego mordercę – tych prawdziwych wariatów – w togach.
Natomiast w Polsce – metoda ,,na wariata” zrobi wkrótce taką karierę, jak włamanie ,,na rympał” , kredyt ,,na słupa” albo wyłudzenie ,,na wnuczka”.
samowola speców
W teorii psychiatrzy zwalniają mordercę od kary tylko w przypadku fizycznego uszkodzenia mózgu widocznego po badaniach rezonansem i tomografem.
Gdy brak uszkodzeń, to dają pieczątkę “zdrowy”, albo polecają bezterminowy dom wariatów.
Psychiatrzy zbyt nowocześni lub odpowiednio zmotywowani postępują niestety inaczej.
Którego to, z ,,zarządu” Pruszkowa, bandytę
zastrzelonego w gangsterskich porachunkach, w biały dzień, po środku naszej pięknej stolicy, rozpoznano jako tego, który ,,z guzem mózgu” został zwolniony z więzienia? Sekcja, po tym zabójstwie, wykazała, że zdrów jak … zdrowe sto tysięcy polskich złotych, które pan biegły przyjął i, zapewne, zdrowo zabalował. Zanim wystawił białko – jak się nazywa ,,opinia lekarska” w języku ,,ludzi” grypsujacych i dziarganych. Biegły, dodajmy, ze szpitala dla generałów, polityków itp. żulii.
świrom mówimy -nie!
Mocny tekst.
Wariat może być opanowany i przewidujący, ale i tak należy mu się dożywotni pobyt w kaftanie dla dobra społeczeństwa.
Zawęziłem obraz do krajowego podwórka
bo przecież mamy w Oslo ikonę wszystkich ,,wariatów” – Breivika. Ale ten zupełnie zdrowy, a kto wie czy nie genialny(wszystko sam?) wariat prosi, żeby go ,,uzdrowili” i potraktowali jak zwykłego mordercę – tych prawdziwych wariatów – w togach.
Natomiast w Polsce – metoda ,,na wariata” zrobi wkrótce taką karierę, jak włamanie ,,na rympał” , kredyt ,,na słupa” albo wyłudzenie ,,na wnuczka”.
samowola speców
W teorii psychiatrzy zwalniają mordercę od kary tylko w przypadku fizycznego uszkodzenia mózgu widocznego po badaniach rezonansem i tomografem.
Gdy brak uszkodzeń, to dają pieczątkę “zdrowy”, albo polecają bezterminowy dom wariatów.
Psychiatrzy zbyt nowocześni lub odpowiednio zmotywowani postępują niestety inaczej.
Którego to, z ,,zarządu” Pruszkowa, bandytę
zastrzelonego w gangsterskich porachunkach, w biały dzień, po środku naszej pięknej stolicy, rozpoznano jako tego, który ,,z guzem mózgu” został zwolniony z więzienia? Sekcja, po tym zabójstwie, wykazała, że zdrów jak … zdrowe sto tysięcy polskich złotych, które pan biegły przyjął i, zapewne, zdrowo zabalował. Zanim wystawił białko – jak się nazywa ,,opinia lekarska” w języku ,,ludzi” grypsujacych i dziarganych. Biegły, dodajmy, ze szpitala dla generałów, polityków itp. żulii.
świrom mówimy -nie!
Mocny tekst.
Wariat może być opanowany i przewidujący, ale i tak należy mu się dożywotni pobyt w kaftanie dla dobra społeczeństwa.
Zawęziłem obraz do krajowego podwórka
bo przecież mamy w Oslo ikonę wszystkich ,,wariatów” – Breivika. Ale ten zupełnie zdrowy, a kto wie czy nie genialny(wszystko sam?) wariat prosi, żeby go ,,uzdrowili” i potraktowali jak zwykłego mordercę – tych prawdziwych wariatów – w togach.
Natomiast w Polsce – metoda ,,na wariata” zrobi wkrótce taką karierę, jak włamanie ,,na rympał” , kredyt ,,na słupa” albo wyłudzenie ,,na wnuczka”.
samowola speców
W teorii psychiatrzy zwalniają mordercę od kary tylko w przypadku fizycznego uszkodzenia mózgu widocznego po badaniach rezonansem i tomografem.
Gdy brak uszkodzeń, to dają pieczątkę “zdrowy”, albo polecają bezterminowy dom wariatów.
Psychiatrzy zbyt nowocześni lub odpowiednio zmotywowani postępują niestety inaczej.
Którego to, z ,,zarządu” Pruszkowa, bandytę
zastrzelonego w gangsterskich porachunkach, w biały dzień, po środku naszej pięknej stolicy, rozpoznano jako tego, który ,,z guzem mózgu” został zwolniony z więzienia? Sekcja, po tym zabójstwie, wykazała, że zdrów jak … zdrowe sto tysięcy polskich złotych, które pan biegły przyjął i, zapewne, zdrowo zabalował. Zanim wystawił białko – jak się nazywa ,,opinia lekarska” w języku ,,ludzi” grypsujacych i dziarganych. Biegły, dodajmy, ze szpitala dla generałów, polityków itp. żulii.