Już nikt nic nie wie, nie wiadomo o co chodzi i czy jeszcz
Już nikt nic nie wie, nie wiadomo o co chodzi i czy jeszcze o coś będzie chodzić, o coś innego niż wysłuchanie bliźniego, tak żeby bliźni nie wiedział, że się bliźniego słucha. Mamy w naszym kraju bigosem i księżycówką pachnącym bodaj 9 najwyżej wyspecjalizowanych instytucji od wysłuchiwania bliźniego, kiedy bliźni najmniej się tego spodziewa.
Wysłuchujemy wszystkich i wszędzie, gdzie się da słuchamy. Na cmentarzu słuchamy, na stacji benzynowej, wszędzie bliźni będzie wysłuchany. Trzeba mieć się przed kim wygadać, to pomaga, a duszenie w sobie swoich tajemnic prowadzi do depresji. Wielki narodowy program terapeutyczny się rozpoczął: „Wysłuchaj bliźniego swojego, a powiem ci kim jesteś”. W podtytule należałoby dodać: „I kto za tobą stoi”. Część terapii kończy się załatwieniem na 90%, część wymaga wsparcia specjalistów od śrubek, jeszcze inni pacjenci leczą się sami.
Dzięki cennej inicjatywie wiemy w jakiej kondycji jest nasz zbiór bliźnich dalej zwany narodem i wszystko wskazuje na to, że się czegoś boimy. Boimy się rozmawiać jak człowiek z człowiekiem, tak prostu z mostu. Raczej stosujemy sztywną dyplomację, urywane zdania. Wszystkiego trzeba się domyślać, wszystkiego doszukiwać między wierszami i co najważniejsze nigdy nie wiadomo o co i kogo chodzi. Niby słyszymy jak bliźni do bliźniego mówi, ale ile dymisji i nowelizacji ustaw z tego powodu się urodzi zawsze musimy zgadywać. Mimo wszystko to dobrze, że się wysłuchujemy nastawiając ucha gdzie się da i komu się da, jak sobie posłuchamy jak gadamy będziemy wiedzieć, że nie ma o czym i z kim gadać.