Już na starcie mam buńczuczne wyzwanie.
Już na starcie mam buńczuczne wyzwanie. O ile i kto się chce ze mną założyć, że ta hucznie oddawana do użytku „autostrada” A2, zaraz po albo jeszcze w trakcie Euro 2012, zostanie zamknięta do remontu poprawek i wreszcie budowy? Chętnych zapraszam do składania ofert, ale uprzedzam, że nie cierpię hazardu i nigdy się nie zakładam, po prostu sięgam po łatwą kasę, bo doskonale wiem jak się cała komedia skończy. Usiłuję sobie przypomnieć jak to w detalach było z pierwowzorem propagandy sukcesu. Dzieckiem będąc nie zanotowałem wielu detali, bo dziecko polityki nie rozumie, polityka jest dla dziecka abstrakcją. Coś tam jednak pamiętam i może nie detale, tylko generalia, niemniej tyle wystarczy, żeby dokonać pewnego ważnego spostrzeżenia wyznaczającego różnicę między Gierkiem i Tuskiem. Na pewno pamiętam, że propaganda sukcesu w wykonaniu Gierka chętnie odnosiła się do wszelkich księżycowych wyników w produkcji tego i owego. Byliśmy nie jedną, ale wieloma potęgami w topieniu stali, wydobyciu węgla, montażu lokomotyw oraz kilowatogodziny przeliczeniu na głowę mieszkańca. Wszystkie te statystyki nijak się nie dawały weryfikować, konstruowano je w taki sposób, że przeciętnie każdy właściciel psa i sam pies mieli po trzy nogi. Inną kategorią gierkowską była fasadowość, czyli to słynne malowanie trawy na zielono i w tym przypadku dało się co nieco zweryfikować. Było widać, że ściany są pociągnięte na zewnątrz, a w środku klatki śmierdziały uryną i butwiejącym drewnem schodów. Gierkowska kamera nie zaglądała tam gdzie widok był przewidywalnie tragiczny i w sumie Polska piękniała, na szklanym ekranie oczywiście. Propaganda Tuska przekroczyła granice, o jakich Gierkowi nawet się nie marzyło. Otwieram sobie współczesną Trybunę Ludu i czytam, że autostradą potiomkinowską z Berlina do Warszawy można przejechać w 5 godzin. Informacja zbudowana na bazie statystyk przetopu surówki i montażu wagonów towarowych, ale przecież tę propagandę da się zweryfikować i to nie ruszając się z Warszawy, co najwyżej dojeżdżając do rogatek stolicy.
Przede wszystkim trzeba wiedzieć o istnieniu „autostrady”, która ma „przejezdność”, żeby się skusić na pięciogodzinną podróż z Warszawy do Berlina. Autostrady Trybuny Ludu nie znajdziemy na żadnej mapie, ani w żadnym GPS. Innymi słowy trzeba wiedzieć, że istnieje jakiś dukt w Polsce, który ma odcinki piaszczysto-asfaltowe, z ograniczeniami prędkości o 70 km/h, by w ogóle się oczarować perspektywą błyskawicznych połączeń drogowych. Powiedzmy jednak, że przez CB wśród tubylców się rozniesie, a przyjezdni pojadą owczym pędem, tylko skąd te 5 godzin? Nawet palcem po mapie nie można sobie pojechać i GPS-u posłuchać, tymczasem autostrada widmo zaprasza na wyścigi. Gdyby wyruszyć z Targówka i za cel podróży obrać sobie przekreśloną tablicę Janki, to według mojego doświadczenia, a doświadczenie mam z czasów, gdy jeszcze Marszałkowska nie była rozryta, trzeba na taką podróż przeznaczyć minimum godzinę. Ten odcinek ma 20 kilometrów, cała trasa Berlin- Warszawa, którą współczesna Trybuna Ludu „przejeżdża” w 5 godzin, liczy sobie 600 kilometrów. Masochiści mogą się zabawiać w dalsze weryfikacje. Konia z rzędem, środek lokomocji w sam raz na „przejezdną autostradę”, temu kto zgodnie ze znakami, w biały dzień z Targówka do Janek dojedzie poniżej 40 minut, a z Łodzi do Targówka w mniej niż w 1,5 godziny, Berlin sobie darujmy. Propagandę sukcesu Donalda Tuska da się zweryfikować w tak prosty sposób, że fenomenu funkcjonowania propagandy pojąć nie potrafię. Zresztą jest jeszcze prościej, w ogóle nie trzeba niczego sprawdzać, nigdzie jeździć, żeby wiedzieć o tym jakim helikopterowym odlotem jest podróż „autostradowa” z Berlina do Warszawy. Wystarczy poczekać do piątku, nawet do czwartku, gdy się zacznie długi weekend, żeby czytać na forach ile godzin Zygmunt z Jadwigą się toczył na trasie Łódź – Warszawa i że jest to więcej niż połowa czasu, jaki Trybuna Ludu daje na podróż z Warszawy do Berlina.
Propagandę sukcesu w wykonaniu Donalda Tuska widać gołym okiem, widać nawet w telewizji, jak trawa i fasady są malowane, a mimo wszystko tak absurdalny poziom propagandy rozdziawia gęby widzom i czytelnikom Trybuny Ludu. Bardzo chciałbym wyjaśnić ten socjologiczny fenomen, ale naprawdę nie potrafię. Wydaje mi się, że interpretacja masowego otępienia jest raczej zadaniem dla egzorcysty, bo tutaj psycholog niewiele jest w stanie wymyślić. Kilka, chyba nawet kilkanaście milionów obywateli „państwa” polskiego widzi szaty króla i widzi, że ta kura przypomina osła. Zbiorowe halucynacje, nieistniejące autostrady, z narysowanymi, kijem na piasku, poziomymi znakami. Pomalowane dworce dla wykolejonych pociągów i nad tym wszystkim krąży jeszcze widmo szczytowego sukcesu, jakim będzie wyczołganie się z najsłabszej grupy Euro 2012. Nic nie jest w stanie popsuć wybornego humoru, właściwie poczucia humoru. Żadnego wrażenia nie robią padający jak muchy główni wykonawcy, najdroższych stadionów i autostrad świata. Ginie w wulkanach optymizmu 100 firm pomniejszego kalibru, które już nie zapłacą złotówki podatku i grosza składki rentowej. Nieistniejące fizycznie drogi, nie zapisane w żadnych drogowskazach analogowych i elektronicznych, piaszczyste pustynie pozbawione wodopojów, w postaci choćby jednej stacji benzynowej, będą robić za wizytówkę polskiego skoku cywilizacyjnego. Propagandziści sukcesu, zamiast postawić wielkie tablice z fototapetą przyszłych sukcesów, poprowadzą gości przez powiązane sznurkami dukty i sprzedadzą te prowizoryczne rozdroża, jako osiągnięcie infrastrukturalne. Zaprowadzą propagandyści zagranicznych pasażerów do Katedr Dworcowych i potem wsadzą do drezyny „twoja-moja”, żeby się toczyć po 100-letnich trakcjach obsługiwanych przez 70-letnie semafory i zwrotnice mechaniczne. Jeśli to wszystko, razem z „Koko spoko” puszczonym z playbacku, uda się sprzedać jako skok cywilizacyjny, wtedy skulę się w pozycji embrionalnej i wrócę do lat dzieciństwa z ciężkimi objawami traumy wywołanej dżinsami Elpo.
PS Gdy skończyłem pisać, Trybuna Ludu zwinęła trasę Berlin-Warszawa, cholera wie, czy to ze strachu, czy z polecenia, bo przecież nie ze wstydu.
Państwo kazało prywatnej firmie wybudować na swojej
autostradzie bramki, państwo decydowało jak ma wyglądać system bramek i przepuszczania wozów ratunkowych, państwo musiało wydać zgodę na otworzenie tego systemu tak jak został oddany.
Rzecznik prywatnej firmy po incydencie wypowiadał się, jakie były ustalenia w państwem na temat puszczania wozów ratunkowych, pracownicy firmy zostali przeszkoleni i działali zgodnie ze szkoleniem i przekonaniem, że państwo tak chce.
Finał jest taki, że pracownik wyleciał na bruk na polenie komisarza ludowego ds transportu, podczas gdy państwo miało wszystkie narzędzia żeby PRZED otwarciem bramek stworzyć odpowiedni system a prezez prywatnej firmy mógł stwierdzić, domyślam się że ma wyższe wykształcenie, że ten system jest idiotyczny.
I pytanie konkursowe: Czy wozy ratunkowe jak premiera i ministrów będą stały w korkach na bramkach, czy też będą omijać autostrady żeby oszczędzić pieniądze podatników.
Państwo kazało prywatnej firmie wybudować na swojej
autostradzie bramki, państwo decydowało jak ma wyglądać system bramek i przepuszczania wozów ratunkowych, państwo musiało wydać zgodę na otworzenie tego systemu tak jak został oddany.
Rzecznik prywatnej firmy po incydencie wypowiadał się, jakie były ustalenia w państwem na temat puszczania wozów ratunkowych, pracownicy firmy zostali przeszkoleni i działali zgodnie ze szkoleniem i przekonaniem, że państwo tak chce.
Finał jest taki, że pracownik wyleciał na bruk na polenie komisarza ludowego ds transportu, podczas gdy państwo miało wszystkie narzędzia żeby PRZED otwarciem bramek stworzyć odpowiedni system a prezez prywatnej firmy mógł stwierdzić, domyślam się że ma wyższe wykształcenie, że ten system jest idiotyczny.
I pytanie konkursowe: Czy wozy ratunkowe jak premiera i ministrów będą stały w korkach na bramkach, czy też będą omijać autostrady żeby oszczędzić pieniądze podatników.
Państwo kazało prywatnej firmie wybudować na swojej
autostradzie bramki, państwo decydowało jak ma wyglądać system bramek i przepuszczania wozów ratunkowych, państwo musiało wydać zgodę na otworzenie tego systemu tak jak został oddany.
Rzecznik prywatnej firmy po incydencie wypowiadał się, jakie były ustalenia w państwem na temat puszczania wozów ratunkowych, pracownicy firmy zostali przeszkoleni i działali zgodnie ze szkoleniem i przekonaniem, że państwo tak chce.
Finał jest taki, że pracownik wyleciał na bruk na polenie komisarza ludowego ds transportu, podczas gdy państwo miało wszystkie narzędzia żeby PRZED otwarciem bramek stworzyć odpowiedni system a prezez prywatnej firmy mógł stwierdzić, domyślam się że ma wyższe wykształcenie, że ten system jest idiotyczny.
I pytanie konkursowe: Czy wozy ratunkowe jak premiera i ministrów będą stały w korkach na bramkach, czy też będą omijać autostrady żeby oszczędzić pieniądze podatników.
Malutki wtręcik
historyczny a propos pojęcia “statystycznie rzecz biorąc” . Oprócz użytego tu porównania o trójnogim psie i panu była jeszcze jedna anegdotka.
Jeśli Kowalski bije żonę codziennie, a Wiśniewski wcale, to “statystycznie rzecz biorąc” każda z żon dostaje manto co drugi dzień.
Dobre.
Dobre.
Malutki wtręcik
historyczny a propos pojęcia “statystycznie rzecz biorąc” . Oprócz użytego tu porównania o trójnogim psie i panu była jeszcze jedna anegdotka.
Jeśli Kowalski bije żonę codziennie, a Wiśniewski wcale, to “statystycznie rzecz biorąc” każda z żon dostaje manto co drugi dzień.
Dobre.
Dobre.
Malutki wtręcik
historyczny a propos pojęcia “statystycznie rzecz biorąc” . Oprócz użytego tu porównania o trójnogim psie i panu była jeszcze jedna anegdotka.
Jeśli Kowalski bije żonę codziennie, a Wiśniewski wcale, to “statystycznie rzecz biorąc” każda z żon dostaje manto co drugi dzień.
Dobre.
Dobre.
Dla mnie absolutną rewelacją są drogi i autostrady
które ,,będą oddane do użytku zaraz po Euro 2012, bo przecież budujemy te drogi dla siebie, a nie dla zagranicznych kibiców”.
Jeżdżę taką właśnie drogą, codziennie, której budowę rozpoczął ś.p. Piotr Jaroszewicz, specjalnie dla niemieckich miłośników moskiewskiej olimpiady w 1980 roku. Miały nią pojechać sznury Trabantów, Wartburgów, ale również Golfów i Mercedesów, zachodnich.Budowa drogi rozpoczęła się w 1978 roku i trwa,z małymi przerwami, DO DZIŚ.
Dla mnie absolutną rewelacją są drogi i autostrady
które ,,będą oddane do użytku zaraz po Euro 2012, bo przecież budujemy te drogi dla siebie, a nie dla zagranicznych kibiców”.
Jeżdżę taką właśnie drogą, codziennie, której budowę rozpoczął ś.p. Piotr Jaroszewicz, specjalnie dla niemieckich miłośników moskiewskiej olimpiady w 1980 roku. Miały nią pojechać sznury Trabantów, Wartburgów, ale również Golfów i Mercedesów, zachodnich.Budowa drogi rozpoczęła się w 1978 roku i trwa,z małymi przerwami, DO DZIŚ.
Dla mnie absolutną rewelacją są drogi i autostrady
które ,,będą oddane do użytku zaraz po Euro 2012, bo przecież budujemy te drogi dla siebie, a nie dla zagranicznych kibiców”.
Jeżdżę taką właśnie drogą, codziennie, której budowę rozpoczął ś.p. Piotr Jaroszewicz, specjalnie dla niemieckich miłośników moskiewskiej olimpiady w 1980 roku. Miały nią pojechać sznury Trabantów, Wartburgów, ale również Golfów i Mercedesów, zachodnich.Budowa drogi rozpoczęła się w 1978 roku i trwa,z małymi przerwami, DO DZIŚ.
Propaganda jak za Gierka
Propaganda jak za Gierka z tą róznicą, że gdyby autostrady wybudował PRL to przynajmniej byłyby bezpłatne, kierowcy karetek nie musieliby wyłamywać bramek, a ludzie za pracę otrzymaliby wynagrodzenie.
Propaganda jak za Gierka
Propaganda jak za Gierka z tą róznicą, że gdyby autostrady wybudował PRL to przynajmniej byłyby bezpłatne, kierowcy karetek nie musieliby wyłamywać bramek, a ludzie za pracę otrzymaliby wynagrodzenie.
Propaganda jak za Gierka
Propaganda jak za Gierka z tą róznicą, że gdyby autostrady wybudował PRL to przynajmniej byłyby bezpłatne, kierowcy karetek nie musieliby wyłamywać bramek, a ludzie za pracę otrzymaliby wynagrodzenie.
Niestety
nawet z tej słabej grupy nie wyjdziemy.
Uważanie słucham tego czego nie mówią zawodnicy polskiej 11. I naliczyłem trzy obozy i dwie solówki zatem mówiąc oględnie – dupa blada.
Co do samych remontów i malowań, to postaram się sklecić kilka linijek materiału opatrzonego zdjęciami komentarzem. Tu gra idzie zupełnie o co innego. Ludzie owinięci w flagi biało-czerwone zajęci politykowaniem, chlaniem na umów piwa i pierdoleniu o piłce, której w Polsce nie ma, nie widzą tego, co się naprawdę dzieje.
Niestety
nawet z tej słabej grupy nie wyjdziemy.
Uważanie słucham tego czego nie mówią zawodnicy polskiej 11. I naliczyłem trzy obozy i dwie solówki zatem mówiąc oględnie – dupa blada.
Co do samych remontów i malowań, to postaram się sklecić kilka linijek materiału opatrzonego zdjęciami komentarzem. Tu gra idzie zupełnie o co innego. Ludzie owinięci w flagi biało-czerwone zajęci politykowaniem, chlaniem na umów piwa i pierdoleniu o piłce, której w Polsce nie ma, nie widzą tego, co się naprawdę dzieje.
Niestety
nawet z tej słabej grupy nie wyjdziemy.
Uważanie słucham tego czego nie mówią zawodnicy polskiej 11. I naliczyłem trzy obozy i dwie solówki zatem mówiąc oględnie – dupa blada.
Co do samych remontów i malowań, to postaram się sklecić kilka linijek materiału opatrzonego zdjęciami komentarzem. Tu gra idzie zupełnie o co innego. Ludzie owinięci w flagi biało-czerwone zajęci politykowaniem, chlaniem na umów piwa i pierdoleniu o piłce, której w Polsce nie ma, nie widzą tego, co się naprawdę dzieje.