Przyznam, że moje sa
Przyznam, że moje samopoczucie jest bliskie schizofrenii, być może jestem wredny jak Pokora w CK Dezerterach, ale jestem przekonany, że to osły pokazują mi kurę. Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że do liberalizmu jako takiego, a właściwie liberalizmu liberalnie zdefiniowanego, nie mam wielkich pretensji, nie ze wszystkim się zgadzam, bo to jednak bardzo blisko darwinizmu społecznego, ale generalna zasada dawać wędkę, zamiast śledzia po japońsku jest mi bliska. Równie bliska jest mi zasada wolnego rynku, oczywiście rozumiana jako wolność, oparta na równych zasadach konkurencji. Nie toleruję ortodoksji liberalnej, prywatyzowanie i urynkowienie wszystkiego jest totalnym absurdem i tu niestety liberałowie popełniają ten sam grzech jaki popełniają wszyscy głosiciele doktryn budujących raje na ziemi. Niemniej generalnie i ze wszystkich doktryn liberalizm wydaje się być najmniej szkodliwy i mimo wszystko najmniej sekciarski, gdyż oparty na indywidualnym podejściu do życia, chociaż z tym indywidualizmem też już jest za daleko powiedziane, bo gdyby liberał w ramach wolności jednostki przyjął choćby jedno rozwiązanie socjalistyczne, w szeregach nie miałby czego szukać, byłby zbrukany. No, ale do rzeczy, czyli mojej schizofrenii. Nie wydalam, naprawdę nie wydalam, a właściwie wydalam wszystkimi otworami ciała, kiedy po raz kolejny od „liberałów” ze szkoły marksisty Balcerowicza słyszę o „reformach finansów”. Wychowany na marksistowskim ekonomiście Balcerowiczu jak zdrowaśkę klepie wielkie zagrożenie ze strony socjalnego przepychu. Z tego bełkotu mogę wyłowić i przyznać tylko parę racji: przywileje emerytalne dla wybranych grup zawodowych, „zachorowalność” i „inwalidztwo” Polaków, oraz ewentualne rozdęte związki zawodowe, ale tutaj do ortodoksyjnych liberałów mam jedno pytanie. Jak to jest drodzy Panowie i Panie, co na to doktryna? Według mojej wiedzy, związek zawodowy nie jest utrzymywany z budżetu, ale z dobrowolnych składek członkowskich. Jeśli zatem określona liczba frajerów dobrowolnie płaci na utrzymanie kilku cwaniaków, to co na to wolnościowa doktryna? Wolno im czy nie wolno? Na moje oko jest to kwintesencja liberalizmu i jednocześnie jeden z paradoksów.
Pozostańmy jednak przy tym, co wydaje się rozsądne, tylko do czasu. Co według marksistowskich liberałów wychowanych na Balcerowiczu, znaczy „uprzywilejowane grupy zawodowe”. Ktoś z bardziej gorliwych od razu rzuci górników. A gówno! Jak mówił Dyzma. Kiedy marksistowski liberał Balcerowicz rozkładał publiczne finanse, bodaj najbardziej spektakularnie w dziejach III RP, pod światłym kierownictwem PRZEWODNICZĄCEGO NAJWIĘSKZEGO ZWIĄZKU ZAWODOWEGO W POLSCE, górnicy otrzymali największe odprawy w historii górnictwa. Każdy zwolniony górnik dostawał takie kwoty odpraw, których jakaś zabiedzona nauczycielka, czy inna piguła sprzątająca kał spod umierających bezdomnych, nie byłaby w stanie się doliczyć. W ogóle na odprawy dla tej uprzywilejowanej grupy zawodowej poszły miliardy, za czasów Buzka, Krzaklewskiego i Balcerowicza proceder osiągnął swoje szczytowe możliwości. Genialny marksistowski liberał doszedł do wniosku, że kopalnie w kraju, którego energetyka w 90% opiera się na węglu są nierentowne. No cóż prawa rynku, wolny rynek i liberalizm. Górnicy dostali po kilkadziesiąt tysięcy odprawy i wilczy bilet, żadnego powrotu do kopalń.
Minęło kilka lat i w większości ci sami prezesi, którzy nie widzieli racji bytu dla kopalń, wrócili do „SPRYWATYZOWANYCH” kopalń, a to oni dostali największe odprawy i solidarnie zawodowo ściągnęli kolejnych wypasionych odprawami. Nie koniec kuriozum. Oto genialny marksistowski liberał, strateg ekonomiczny przewidując zapaść na rynku węgla, dziś musiałby zerknąć swoimi rogowymi binoklami, podkreślonymi wiecznie głupawym uśmieszkiem ile Polska węgla wydobywa i ile do tego IMPORTUJE? Musiałby marksista przyjrzeć się skąd się ten węgiel wydobywa, a wydobywa się z komór gazowych przekręcając metanomierze. Inna uprzywilejowana grupa zawodowa, tym razem emerytalna. Kto w Polsce był nietykalny i uprzywilejowany jako emeryt przez blisko 20 lat? Tylko jedna, jedyna grupa zawodowa i jak na marksistę przystało, Balcerowicz nigdy nie dał zrobić krzywdy esbekom, WSI i innym ruskim agentom. Nigdy nie było w Polsce bardziej nietykalnej i uprzywilejowanej grupy zawodowej i przypomnę, że esbecy i ruscy agenci z WSI, mogli odejść z roboty jak agent Tomek, w wieku 35 lat oraz, że są to ci legendarni mundurowi.
Co po tych wszystkich dyskredytujących „zabiegach”, słyszymy z okraszonych głupawym uśmieszkiem ust marksistowskiego liberała i jego ślepo wiernych wyznawców? Otóż reforma finansów publicznych już nie ma polegać na wypłacaniu kilkudziesięciu tysięcy złotych niewydolnym branżom, ale na zamrożeniu, powstrzymani i nawet obcięciu emerytur i przywilejów socjalnych. Taki przeciętny głupek od Balcerowicza, który już totalnie nic nie rozumie i jedyne co mu się udało zapamiętać, to imię marksistowskiego wodza, w pierwszym rzędzie krzyknie BECIKOWE. To samo becikowe, które nawiasem mówiąc odrzucał Kurski i kawałek PiS, a przegłosował Tusk, Schetyna, Niesiołowski, Kutz, Grabarczyk, Palikot i pani minister Kopacz, która nie mogła patrzeć na dramatyczne sceny z sekcji zwłok, której nie było. Mniejsza jednak, dużo ciekawsze wieści mam już nie dla głupków, bo to szans na przebicie się do pustych czaszek nie ma, ale takich co się jeszcze uda ich odratować. Takie oto zestawienie mam. Wysokość JEDNORAZOWEGO zasiłku na dziecko, popularnego becikowego, to jest pełna kpin okrągła kwota 1000 złotych. TYSIĄC ZŁOTYCH wypłaca się wszystkim rodzicom, co rzeczywiście jest absurdem, ale w Polsce rodzi się około 380 tysięcy dzieci, razy 1000 złotych daje nam zawrotną kwotę 380 milionów złotych.
Przeciętny głupek wychowany na marksiście Balcerowiczu zaczyna reformę finansów od 380 milionów złotych, które nie są wydawane na waciki dla pierwszej damy, ale w większości na skromną część potrzebnych do życia nowego obywatela urządzeń i produktów. Z tej kwoty do państwa oczywiście wraca spora część w postaci VAT, ta kwota pracuje na wolnym rynku wózków i pieluch, dając zatrudnienie i dochody przedsiębiorcom. Taki oto mamy w Polsce wypas socjalny. Do tego są jeszcze oczywiście zasiłki macierzyńskie, nie chce mi się tam nawet zaglądać, żeby żyłka mi nie poszła, pomniejszych głupków odsyłam do tabeli krajów europejskich, gdzieś tam w okolicach Bułgarii i Rumuni się znajdujemy. Innym zasiłkiem jest zasiłek pogrzebowy, ostatnio ulubiony temat marksisty Balcerowicza. Kwota robi wrażenie, to 6,5 tysiąca, co osobliwe, marksistowskie państwo III RP 6 i pół razy bardziej wspiera zgony niż narodziny obywatela. 6500 razy 360 do 380 tysięcy zgonów rocznie, to w górnym pułapie jest 2 508 000 000. Robi wrażenie, w końcu to 2,5 miliarda, z tego oczywiście do państwa idzie 22% z samego VAT, czyli zostaje 2 miliardy.
Mamy zatem dwa główne powody polskiej biedy i rozdętych finansów publicznych, rzucone przez samego mistrza, a klepane jak zdrowaśki przez największych głupków, wychowanków marksisty Balcerowicza. Przyjmując prosty rachunek, tak żeby i głupek pojął, powodem zapaści finansowej są dwa najbardziej histerycznie nagłośnione zasiłki, na łączną i ogólną wartość 2,88 miliarda złotych. Dobra pójdziemy jeszcze dalej na rękę głupkom i zaokrąglamy do 3 miliardów. Według głupków od marksisty Balcerowicza, największym problemem w Polsce, są 3 miliardy wydane na najbardziej banalne ludzkie zjawiska: narodziny i pogrzeby obywateli. Pełne rozpasanie. Mityczna rozpasana polityka „prorodzinna” opiera się na zasiłku pogrzebowym i becikowym, na zawrotną kwotę 3 miliardów złotych i takie zdrowaśki klepią głupki z niedzielnej szkółki marksisty Balcerowicza. No ale przecież gdybyśmy zatrzymali kolejne rozdęcie, czyli rewaloryzacje emerytur i podwyżki płac w sektorze budżetowym, mielibyśmy Kanadę. Bezwątpienia, tylko trzeba pamiętać, że esbeków i WSI, czyli mundurowych ruszyć nie wolno, ewentualne strażaków i kominiarzy. Nie wolno ruszyć górników, a ostatni stoczniowców. W związku z tym marksista Balcerowicz krzyknął, aby zatrzymać podwyżki dla najbardziej wyżartych nauczycieli.
Pensja netto nauczycielki, w zachodniej polskiej gminie, z tytułem magistra filologii polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego i podyplomowym tytułem logopedy tamże uzyskanym, to UWAGA całe 1532 złote. Nauczycielka tak zwana kontraktowa, aby przeskoczyła kolejny wykrot kariery musi bodaj przez kolejne pięć lat zbierać jakieś kwity z kursów komputerowych i obsługi kserokopiarki. Ta nauczycielka ogołociła państwo polskie, ponieważ zarabiała przed podwyżkami i tak wygórowane 1320, a teraz ma pełen wypas 1500. niestety po drodze stało się to, przed czym przestrzegał marksistowski strateg ekonomiczny, gdy nieudacznicy dojdą do władzy, benzynę mamy po 5 złotych i euro po 4 złote, a giełda nie tylko się załamała, ale padła na pysk. W związku z tym nauczycielka chętnie wróciłaby do wypłaty 1300, ceny diesla i euro sprzed podwyżek, byłaby do przodu, a z 22% VAT na butki z CCC, jeszcze byłaby złotówkę do przodu. Skandaliczne rozpasanie pensji budżetowych z głównym naciskiem na edukację. Do tych oszczędności, które musimy poczynić, trzeba zerwać z Bizancjum emerytalnym. Jest rzeczą niedopuszczalną, że dziś emeryt po 30/40 latach pracy, w wieku 60/65 w zależności od płci, dostawał w najniższej kwocie 591,34 teraz się zapasł od 616,72. W średniej jałmużnie polski emeryt dostawał 1177,00 teraz się rozbuchał do 1228,86. Ci okradani przez całe życie frajerzy, przez obie wersje marksistowskiego ekonomisty, wersję peerelowską i „demokratyczną” są największym ciężarem dla polskich finansów. Za to ci co „zawarli umowę z państwem” i „służyli uznawanej przez ONZ ojczyźnie”, z głodowej stawki 2550,00 przeszli na żenujący poziom 2665,33.
Spróbujmy rozebrać i podsumować pacierze głupków od marksisty Balcerowicza. Wypas socjalny i politykę zgonów z lekką domieszką narodzin rozebraliśmy na 3 miliardy. Jest to flagowa recepta marksisty i wychowanków i żeby nie być podejrzewanym o „krytykanctwo”, chciałbym nie tyle podpowiedzieć rozwiązanie, co zapewnić marksistę razem niedzielną szkółką głupków, że jest już po głównym problemie. Podniesienie stawki VAT na 23% zostało oszacowane na 5 miliardów wpływów do budżetu, zatem nie dość, że został zniwelowane główne przyczyny zapaści finansowej, to jeszcze co roku jesteśmy 1,2 miliarda do przodu. Oczywiście problem „polityki prorodzinnej” zostaje jako ideologiczna i propagandowa zadra w dupie, ale finansowo jesteśmy do przodu. Co ciekawe od marksistowskich „liberałów” więcej słyszałem lamentu wtedy gdy państwo DAJE OBYWATELOWI 3 miliardy, niż wtedy gdy kradnie 5. W wolnej chwili polecam marksistom refleksję, teraz czas pomyśleć co z tymi emerytami i nauczycielami, wybić do nogi się nie opłaca, póki koszt eutanazji to całe 6600, trzeba będzie darmozjadów holować ZA NASZE PIENIĄDZE. W trosce o konstruktywną krytykę mam od reki taką oto ciekawostkę. W roku 1990, czyli wówczas gdy komunistyczny ustrój, znany z najbardziej rozbuchanej administracji i biurokracji, oraz idiotycznych urzędów, zdaje się, że jeszcze urząd cenzury działał wówczas, pozostawił w spadku 159 tysięcy zatrudnionych w biurokracji. Od 1990 roku stery przejął marksista Balcerowicz i przejmował jeszcze parę razy w 20-leciu wolnorynkowym. W efekcie mamy 420 tysięcy „administratorów”. Wzrost o 261 tysięcy, pomijając już fakt, że peerelowska administracja powinna być zredukowana, pomnożę tylko różnicę między PRL i marksizmem Balcerowicza.
261 tysięcy razy średnio 4 tys. według tabel płac w administracji i razy 12 miesięcy, daje nam 12 528 000 000. Może głupki pozwolą, że odczytam tę kwotę, daje to nam 12,5 miliarda złotych. Nie liczę premii, nagród, uznania, odpraw po rotacjach ze spółek do spółek, co pewnie dodatkowo daje połowę tej kwoty. Poprzestaje na 12,5 miliarda i dodaje drugie tyle, które nie ja znalazłem, ale NFZ i jakiś tam wiceminister. Doszukali się 12 ukradzionych miliardów, które zniknęły w służbie zdrowia. Mamy 24,5 miliarda, ukradzione lub wydane na tych, którzy nie uczą naszych dzieci, tudzież chodzą 30 rok w tym samym płaszczu, ale na tych co przyznają przedszkola ustawiając rodziców w 3 letnim ogonku. W czym zatem problem? Problem jest dość prosty, noworodek, nieboszczyk, emeryt z głodową pensją i zagoniony nauczyciel nie może, albo nie ma sił przypierdolić marksiście i jego wychowankom znakiem drogowym w oko na ulicznej demonstracji, teczką peerelowską z zasługami w dziedzinie informacji, ani nawet szantażem, że jak mnie zwolnisz, to ja powiem co tu się w tych ministerstwach działo, plus 3 członków mojej rodziny zagłosuje na opozycję. To wszystko może zrobić górnik, który sobie odpoczął za kilkadziesiąt tysięcy, esbek wypasiony na 2,5 tys. emeryturze i urzędas, który za 4000 przybija pieczątki i niejedno słyszał. Chodzi o fakty, beznadziejne słowo, ale fakty są takie, że marksista odkąd go słyszę i widzę jego działania, nigdy nie sponiewierał górników, esbeków, biurokratów, natomiast od zawsze zgłaszał pretensje do wiecznie poniewieranych nauczycieli, emerytów, noworodków i ostatnio trupów. Efektem nauk marksisty Balcerowicza są takie oto dzisiejsze zawołania najgłupszych uczniów.
Pierwsze zawołanie brzmi: „OFE generuje dług publiczny”. „Kurde”, nie wiem jaki głupek może w swojej głupocie łyknąć tę zdrowaśkę, ale może jakiś mądrzejszy mi powie, znaczy bardziej wyszczekany marksista od Balcerowicza, jakim to sposobem WPŁATA generuje debet? Bardzo proszę o proste na poziomie głupka wyjaśnienie, jakim to cudem moje pieniądze, przekazywane państwu marksistowskiemu generują dług? Jak „kurde”? Jak to się dzieje? Drugie zawołanie jest jeszcze ciekawsze, ono brzmi, że albo OFE, albo zabierzemy becikowe, emerytury i pogrzeby nauczycieli. Lepsze! Znacznie lepsze, bo oto głupek Tusk, uczeń marksisty Balcerowicza ma odwagę wyjść na trybunę i krzyczeć ni mniej ni więcej tylko tyle: „Albo frajerzy dacie ukraść pieniądze z waszych kont, których i tak nie możecie wypłacić, albo wam odbierzemy jałmużnę”. Z tym, że tej jałmużny jest 3 miliardy w najbardziej topowej wersji urodzinowo-zgonowej i nie wiem ile w podwyżkach i waloryzacjach, ale powiedzmy, że kilkanaście miliardów, natomiast z OFE marksistowski prymus podpieprzył w biały dzień dziesiątki miliardów i dojdzie do setek miliardów. Iście marksistowskie postępowanie, albo się dasz okraść, albo zdechniesz z głodu. I to działa, działa z dwóch powodów.
Pierwszy powód jest taki, że głupków nie brakuje, a w Polsce marksistowskich głupków szczególnie. Głupki łyknęły prosty patent, w Polsce jest po jednym ekspercie od wszystkiego. Od ekonomii jest ekspert Balcerowicz, od polityki z Rosją TW Ciosek, od mediów Jerzy Urban i uczeń Adam Michnik w ostatniej dekadzie przejął biznes. Od psychologii był pedofil Samson, od literatury TW Szczypiorski, od biznesu TW Kulczyk. Tyle wystarczy, żeby z głupka zrobić inteligenta, zamiast, liczyć, myśleć, nawet kombinować i podejrzewać nie daj Boże, że coś tu nie tak, wystarczy zapamiętać kilka nazwisk i po jednym zdaniu jakie eksperci wypowiadają. Na jednego eksperta jedno zdanie, każdy głupek tyle jeszcze opanuje. Czy to przypadek, że każdy z tych ekspertów, edukował swoich uczniów na równoważnikach zdań, w najlepszym razie na zdaniach prostych? „Ciąć wydatki” od lat ta sama marksistowska lekcja, a do tego można podpiąć wszystko co wygodne i nie wspominać o tym co niewygodne. „Żadnych klapsów” przez całe lata krzyczał pedofil Samson. „Polskie piekło” pisał Jerzy Urban i potem oddał równoważnik Adamowi Michnikowi. „Etos” tu najkrócej wyraził się TW Szczypiorski. „Odpierdolcie się, to ja daję zatrudnienie” i to chyba najbardziej finezyjne nauki, z podmiotem i orzeczeniem w wykonaniu TW Kulczyk.
Drugi powód to pospolite koryto, każdy przy korycie, który leży z nażartym bebechem, a nażarł się z tego co ukradł, bo ta legendarna „przedsiębiorczość” jest bardzo łatwa do zweryfikowania, krzyczy na leżąco, żeby nie uprawiać populizmu, żeby oddzielić grubą kreską, żeby nie robić z siebie oszołoma, żeby patrzeć w przyszłość, są eksperci co się znają i nie ma powodu się wygłupiać. Wiem co to jest przedsiębiorczość, wiem co to jest prowadzenie własnej firmy i wiem, że w tej działalności pot po dupie cieknie i krzyk budzi nocą i dlatego wiem jak prosto zweryfikować złodzieja wśród udawanych przedsiębiorców, którzy wyperfumowani śpią spokojnie. Najprostszą metodą na zweryfikowanie największych złodziei jest lista najbogatszych „przedsiębiorców” w Polsce. Nie śledzę już tego pitawalu, ale pierwsza 10 w ciemno powinno dostać przepadek ukradzionego majątku, plus miliard odsetek i 25 lat łagru, jak na marksistów przystało. Tak do 50, po 50 można pokusić się o procesy, chociaż to naprawdę kosztowny humanitaryzm. Z pierwszej setki może wyłowi się z 5, którzy nie byli esbekami, sekretarzami, tudzież zwykłymi złodziejami zaopatrzonymi lub nie, co graniczy z cudem, we wcześniej wymienione cnoty. Wśród wyłowionych znajdzie się bankrut Kluska. Tak zwani „przedsiębiorcy”, tak zwani „intelektualiści”, tak zwani „dziennikarze”, tak zwani „urzędnicy” i nade wszystko tak zwani „funkcjonariusze” strzegą marksistowskiego koryta i tylko marksistowskim głupkom podrzucają ochłapy w postaci złotych myśli zawartych w równoważnikach zdań i w zasiłkach pogrzebowych.
Podobne wywody zwykło się sumować frustracją i nieudolnością populistycznego komentatora. W związku z tym mam dwie proste metody na moje leczenie, mojej schizofrenii też. Proszę o informację od marksisty Balcerowicza, kiedy będzie organizowane coś na wzór kantorów, albo ceł na elektronikę, tudzież wódkę. Oczywiście z takim wyprzedzeniem jak dostali informację esbecy, którzy postawili kantory o 00.01 od momentu obowiązującego „prawa”, jak importerzy alkoholu i telewizorów, którzy szczęśliwie zdążyli z przewozem cystern i wagonów objętego cłem towaru. Albo chociaż jakieś zlecenie, już nie mówię na dosowskie oprogramowanie największej instytucji złodziejskiej w Polsce, starczy jakiś wygrany przetarg na wymianę ogumienia w limuzynach redukowanej administracji. Jeśli nie taki lek, to bardzo bym poprosił o jakieś „Tomasz Lis przedstawia”, czyli 100 tys. na rękę z obrzydliwie publicznej telewizji, za cykliczny program „liberała” z trzema kwadransami „obiektywnej” prawdy. Ja wiem, że przedsiębiorcy i uczciwi twórcy ciężko tyrają i dlatego do nich nie mam ani słowa pretensji, sam jestem jednym z nich, natomiast przy wszystkich wadach liberalizmu, dość mam już marksistowskiego koryta i wyżartych ekspertów, podczepionych „przedsiębiorców”, marksistowskich reformatorów, leninowskich intelektualistów i elegancko elokwentnych dyplomatów ze szkoły Cioska. Dość mam tego ekonomicznego, intelektualnego i politycznego kołchozu, bo nawet nie PGR-u bez alternatywy, dla mnie alternatywą jest wiosna, która przychodzi po jesieni. Na wiosnę na drzewach w miejsce zrzuconych jesiennych liści, powinni zawisnąć marksiści i ja już te 6600 od łba, z moich pieniędzy odżałuję. Bynajmniej nie do rewolucji namawiam, namawiam do racjonalnego „cięcia wydatków”. Słyszycie głupki? „Cięcie wydatków”, „żadnych klapsów”, w imię „etosu”, koniec z „polskim piekłem i tylko spokój oszołomy, „Odpierdolcie się, to ja daję zatrudnienie”.
PS Tytuł rzuciłem polityczny, też na żer głupkom, ale w swoim tekście wymieniłem ledwie czubek marksistowskich osiągnięć Balcerowicza. Proszę uczniów ze szkoły marksisty o wskazanie jednej, jedynej decyzji Skrzypka, tego najbardziej obciachowego prezesa NBP, sam też średnio ceniłem, która mogłaby się równać z marksizmem Balcerowicza. Gdyby się nie udało, proszę o jedną i jakąkolwiek szkodliwą decyzję NBP z czasów prezesury Skrzypka. Uprzedzam, że żaden ekspert nawet słowem nie był się w tej materii w stanie odezwać, o zdaniu nie wspomnę. Drugą postscriptową uwagą pragnę przypomnieć, że najbardziej „nieudolny” prezes rozmazał się w smoleńskim błocie, bo marksistowskie państwo zorganizowało mu przelot marksistowskim samolotem, natomiast marksista Balcerowicz, po tym jak wypłacił odprawy górnikom i zostawił publiczne finanse w zapaści, dostał awans jak klasyczny marksistowski działacz i jako jedyny PREZES PARTII POLITYCZNEJ.
Jeżeli się ktoś pokusi o w pełni OBIEKTYWNY bilans
naszego 20-lecia ,,wolnej Polski” , niekoniecznie nawet na tle sąsiadów, to znajdziemy tam znacznie więcej takich przykrych i obrazoburczych, ale jednak – FAKTÓW.
Jak, choćby to, że ostatnim liberalnym ministrem w polskim rządzie był minister Wilczek.
Albo, kto pierwszy ruszył pieniądze ZUS -u.
Jeżeli się ktoś pokusi o w pełni OBIEKTYWNY bilans
naszego 20-lecia ,,wolnej Polski” , niekoniecznie nawet na tle sąsiadów, to znajdziemy tam znacznie więcej takich przykrych i obrazoburczych, ale jednak – FAKTÓW.
Jak, choćby to, że ostatnim liberalnym ministrem w polskim rządzie był minister Wilczek.
Albo, kto pierwszy ruszył pieniądze ZUS -u.
Jeżeli się ktoś pokusi o w pełni OBIEKTYWNY bilans
naszego 20-lecia ,,wolnej Polski” , niekoniecznie nawet na tle sąsiadów, to znajdziemy tam znacznie więcej takich przykrych i obrazoburczych, ale jednak – FAKTÓW.
Jak, choćby to, że ostatnim liberalnym ministrem w polskim rządzie był minister Wilczek.
Albo, kto pierwszy ruszył pieniądze ZUS -u.
Słowa, słowa, słowa… Pytanie się nasuwa przecież:
co rząd mówi o swoich obywatelach?
Złupcie ich i wydupczcie!
A dlaczego tak mówi? A dlaczego nie, toć może, wszak głosują tak, jak im partie sugerują.
JOW jedyną szansą, przyznaję że marną.
Słowa, słowa, słowa… Pytanie się nasuwa przecież:
co rząd mówi o swoich obywatelach?
Złupcie ich i wydupczcie!
A dlaczego tak mówi? A dlaczego nie, toć może, wszak głosują tak, jak im partie sugerują.
JOW jedyną szansą, przyznaję że marną.
Słowa, słowa, słowa… Pytanie się nasuwa przecież:
co rząd mówi o swoich obywatelach?
Złupcie ich i wydupczcie!
A dlaczego tak mówi? A dlaczego nie, toć może, wszak głosują tak, jak im partie sugerują.
JOW jedyną szansą, przyznaję że marną.
wędkę to se wsadzcie, złodzieje jedne
Państwo które dużo daje musi dużo zabierać.
Zamienia się w pompkę wysysającą z jednego obszaru społecznego aby nadmuchać szmalem inny obszar. Cześć zrabowanej gotówki zostaje w pompce bo ona za darmo też nie pracuje.
Bywa nawet i tak że przepompownia bierze aż tyle na swoje potrzeby że państwo praktycznie przestaje dawać, a jedynie bierze.
Teraz mamy mniej więcej taki stan.
Wtedy pojawia się rozterka komu zabrać jeszcze więcej?
Odpowiedź jest prosta – bezpiecznie można zabrać tylko słabym, takie są wilcze prawa socjalizmu. Czasem słabi są prywaciarze, czasem nauczyciele, raz obszarnicy a czasem drobne chłopstwo, na kogo akurat padnie ten zostaje oskubany.
Myślę że Balcerowicza szlag trafiał gdy musiał wypłacać rekompensaty górnikom, nie miał jednak innego wyjścia, oni byli zbyt silni.
Kierunek dojenia wyznacza też inny czynnik. W wyniku wieloletniej twórczej pracy państwa socjalistycznego większość bogactwa znalazła się w kieszeniach biedoty choć w niesłychanie rozdrobnionej postaci.
Choćby teraz od każdego gołodupca wziąć tylko po 10 zł, to kwota pomnożona przez szczęśliwym zbiegiem okoliczności bardzo dużą liczbę tych pechowców, daje sumy od których ministrowi finansów serce bije jak dzwon a łapy zaczynają swędzić.
40M x 10 zł = 400Mzł
Ziarnko do ziarnka ale drobniakami się zajmujesz.
każda forsa sie przyda rządowi
No to po dwie stówy.
Na rozprawie sędzia pyta zbrodniarza: “jak pan mógł zamordować dla pięciu złotych!?”
“widzi Sąd – tu pięć złotych, tam pięć złotych..”
Finał tej wielkiej kradzieży będzie taki :
EUTANAZJA. Kto się nie zgodzi ten ,,,zacofany wieśniak”.
A ja nawet nie myślę, tylko
A ja nawet nie myślę, tylko jestem pewien, że Balcerowicza nic nie trafiło, gdy “ciął wydatki” górnikom, wręcz przeciwnie ochoczo realizował kampanię prezydencką Krzaklewskiego, bo prezesa NBP miał dogadanego, a z Kwaśniewskim po komsomolskiej linii i na boku również się zabezpieczył. Jeśli żarty Tuska u Żakowskiego czy tam Najsztuba, bo ja tych szmaciarzy już nie rozpoznaje, są tylko w połowie serio i tylko Tuska naiwnością, to Balcerowicz spadnie ze złodziejskiego realnie socjalistycznego tronu, a takie określenie jak kondominium będzie naprawdę eufemizmem, po tym co ten pionier po sobie zostawi. Do przejęcia są ostanie monopole, w tym dojne krowy, ropa z Lotosów i Orlenów dla Ruskich, myślę, że poprawny raport ze Smoleńska wystarczy za najlepszą ofertę przetargową, energetyka dla Niemców, a kto weźmie na garb koleje Grabarczyka, pewnie w nagrodę kilkakrotnie odbije sobie na KGHM. Orwell miał rację, kto raz robił za kurwę, ten kurwą na wieki, ja już się wyleczyłem i w cudowne nawrócenie marksistowskich ekonomistów, filozofów, księży patriotów i “dziennikarzy” nie wierzę.
PS No i jeszcze jedno, większym będę oszołomem, ja po prostu nie wierzę, że coś takiego jak “przemianę ustrojową”, “gospodarkę wolnorynkową” czyli złote runo, mistrzowie marionetek oddali “liberalnemu” idealiście. Niemożliwe, nawet takie pierdoły jak związki sportowe, że o pierwszej “wolnej parsie”, czy TV co przekazywała “wiadomości dobre, albo złe i zawsze prawdziwe” trafiły we właściwe ręce.
A gdyby jakieś dzikie plemię
A gdyby jakieś dzikie plemię zaproponowało, że będziesz ichniejszym odpowiednikiem ministra finansów i kasta kapłanów zagwarantowała nietykalność, to miałbyś jakieś dylemty, że zabierzesz rybakom i dasz łowcom nietoperzy? 😉
wędkę to se wsadzcie, złodzieje jedne
Państwo które dużo daje musi dużo zabierać.
Zamienia się w pompkę wysysającą z jednego obszaru społecznego aby nadmuchać szmalem inny obszar. Cześć zrabowanej gotówki zostaje w pompce bo ona za darmo też nie pracuje.
Bywa nawet i tak że przepompownia bierze aż tyle na swoje potrzeby że państwo praktycznie przestaje dawać, a jedynie bierze.
Teraz mamy mniej więcej taki stan.
Wtedy pojawia się rozterka komu zabrać jeszcze więcej?
Odpowiedź jest prosta – bezpiecznie można zabrać tylko słabym, takie są wilcze prawa socjalizmu. Czasem słabi są prywaciarze, czasem nauczyciele, raz obszarnicy a czasem drobne chłopstwo, na kogo akurat padnie ten zostaje oskubany.
Myślę że Balcerowicza szlag trafiał gdy musiał wypłacać rekompensaty górnikom, nie miał jednak innego wyjścia, oni byli zbyt silni.
Kierunek dojenia wyznacza też inny czynnik. W wyniku wieloletniej twórczej pracy państwa socjalistycznego większość bogactwa znalazła się w kieszeniach biedoty choć w niesłychanie rozdrobnionej postaci.
Choćby teraz od każdego gołodupca wziąć tylko po 10 zł, to kwota pomnożona przez szczęśliwym zbiegiem okoliczności bardzo dużą liczbę tych pechowców, daje sumy od których ministrowi finansów serce bije jak dzwon a łapy zaczynają swędzić.
40M x 10 zł = 400Mzł
Ziarnko do ziarnka ale drobniakami się zajmujesz.
każda forsa sie przyda rządowi
No to po dwie stówy.
Na rozprawie sędzia pyta zbrodniarza: “jak pan mógł zamordować dla pięciu złotych!?”
“widzi Sąd – tu pięć złotych, tam pięć złotych..”
Finał tej wielkiej kradzieży będzie taki :
EUTANAZJA. Kto się nie zgodzi ten ,,,zacofany wieśniak”.
A ja nawet nie myślę, tylko
A ja nawet nie myślę, tylko jestem pewien, że Balcerowicza nic nie trafiło, gdy “ciął wydatki” górnikom, wręcz przeciwnie ochoczo realizował kampanię prezydencką Krzaklewskiego, bo prezesa NBP miał dogadanego, a z Kwaśniewskim po komsomolskiej linii i na boku również się zabezpieczył. Jeśli żarty Tuska u Żakowskiego czy tam Najsztuba, bo ja tych szmaciarzy już nie rozpoznaje, są tylko w połowie serio i tylko Tuska naiwnością, to Balcerowicz spadnie ze złodziejskiego realnie socjalistycznego tronu, a takie określenie jak kondominium będzie naprawdę eufemizmem, po tym co ten pionier po sobie zostawi. Do przejęcia są ostanie monopole, w tym dojne krowy, ropa z Lotosów i Orlenów dla Ruskich, myślę, że poprawny raport ze Smoleńska wystarczy za najlepszą ofertę przetargową, energetyka dla Niemców, a kto weźmie na garb koleje Grabarczyka, pewnie w nagrodę kilkakrotnie odbije sobie na KGHM. Orwell miał rację, kto raz robił za kurwę, ten kurwą na wieki, ja już się wyleczyłem i w cudowne nawrócenie marksistowskich ekonomistów, filozofów, księży patriotów i “dziennikarzy” nie wierzę.
PS No i jeszcze jedno, większym będę oszołomem, ja po prostu nie wierzę, że coś takiego jak “przemianę ustrojową”, “gospodarkę wolnorynkową” czyli złote runo, mistrzowie marionetek oddali “liberalnemu” idealiście. Niemożliwe, nawet takie pierdoły jak związki sportowe, że o pierwszej “wolnej parsie”, czy TV co przekazywała “wiadomości dobre, albo złe i zawsze prawdziwe” trafiły we właściwe ręce.
A gdyby jakieś dzikie plemię
A gdyby jakieś dzikie plemię zaproponowało, że będziesz ichniejszym odpowiednikiem ministra finansów i kasta kapłanów zagwarantowała nietykalność, to miałbyś jakieś dylemty, że zabierzesz rybakom i dasz łowcom nietoperzy? 😉
wędkę to se wsadzcie, złodzieje jedne
Państwo które dużo daje musi dużo zabierać.
Zamienia się w pompkę wysysającą z jednego obszaru społecznego aby nadmuchać szmalem inny obszar. Cześć zrabowanej gotówki zostaje w pompce bo ona za darmo też nie pracuje.
Bywa nawet i tak że przepompownia bierze aż tyle na swoje potrzeby że państwo praktycznie przestaje dawać, a jedynie bierze.
Teraz mamy mniej więcej taki stan.
Wtedy pojawia się rozterka komu zabrać jeszcze więcej?
Odpowiedź jest prosta – bezpiecznie można zabrać tylko słabym, takie są wilcze prawa socjalizmu. Czasem słabi są prywaciarze, czasem nauczyciele, raz obszarnicy a czasem drobne chłopstwo, na kogo akurat padnie ten zostaje oskubany.
Myślę że Balcerowicza szlag trafiał gdy musiał wypłacać rekompensaty górnikom, nie miał jednak innego wyjścia, oni byli zbyt silni.
Kierunek dojenia wyznacza też inny czynnik. W wyniku wieloletniej twórczej pracy państwa socjalistycznego większość bogactwa znalazła się w kieszeniach biedoty choć w niesłychanie rozdrobnionej postaci.
Choćby teraz od każdego gołodupca wziąć tylko po 10 zł, to kwota pomnożona przez szczęśliwym zbiegiem okoliczności bardzo dużą liczbę tych pechowców, daje sumy od których ministrowi finansów serce bije jak dzwon a łapy zaczynają swędzić.
40M x 10 zł = 400Mzł
Ziarnko do ziarnka ale drobniakami się zajmujesz.
każda forsa sie przyda rządowi
No to po dwie stówy.
Na rozprawie sędzia pyta zbrodniarza: “jak pan mógł zamordować dla pięciu złotych!?”
“widzi Sąd – tu pięć złotych, tam pięć złotych..”
Finał tej wielkiej kradzieży będzie taki :
EUTANAZJA. Kto się nie zgodzi ten ,,,zacofany wieśniak”.
A ja nawet nie myślę, tylko
A ja nawet nie myślę, tylko jestem pewien, że Balcerowicza nic nie trafiło, gdy “ciął wydatki” górnikom, wręcz przeciwnie ochoczo realizował kampanię prezydencką Krzaklewskiego, bo prezesa NBP miał dogadanego, a z Kwaśniewskim po komsomolskiej linii i na boku również się zabezpieczył. Jeśli żarty Tuska u Żakowskiego czy tam Najsztuba, bo ja tych szmaciarzy już nie rozpoznaje, są tylko w połowie serio i tylko Tuska naiwnością, to Balcerowicz spadnie ze złodziejskiego realnie socjalistycznego tronu, a takie określenie jak kondominium będzie naprawdę eufemizmem, po tym co ten pionier po sobie zostawi. Do przejęcia są ostanie monopole, w tym dojne krowy, ropa z Lotosów i Orlenów dla Ruskich, myślę, że poprawny raport ze Smoleńska wystarczy za najlepszą ofertę przetargową, energetyka dla Niemców, a kto weźmie na garb koleje Grabarczyka, pewnie w nagrodę kilkakrotnie odbije sobie na KGHM. Orwell miał rację, kto raz robił za kurwę, ten kurwą na wieki, ja już się wyleczyłem i w cudowne nawrócenie marksistowskich ekonomistów, filozofów, księży patriotów i “dziennikarzy” nie wierzę.
PS No i jeszcze jedno, większym będę oszołomem, ja po prostu nie wierzę, że coś takiego jak “przemianę ustrojową”, “gospodarkę wolnorynkową” czyli złote runo, mistrzowie marionetek oddali “liberalnemu” idealiście. Niemożliwe, nawet takie pierdoły jak związki sportowe, że o pierwszej “wolnej parsie”, czy TV co przekazywała “wiadomości dobre, albo złe i zawsze prawdziwe” trafiły we właściwe ręce.
A gdyby jakieś dzikie plemię
A gdyby jakieś dzikie plemię zaproponowało, że będziesz ichniejszym odpowiednikiem ministra finansów i kasta kapłanów zagwarantowała nietykalność, to miałbyś jakieś dylemty, że zabierzesz rybakom i dasz łowcom nietoperzy? 😉
Jedna opinia i jedna uwaga
Jedna opinia. Fakt. Były wicepremier, były prezes NBP i wykładowca SGH mający się za liberała powinien codziennie budzić się z krzykiem: Jezus Maria 261 tys. etatów do wycięcia! Jego ekscelencja L.B powinien sobie powiesić drugi zegar obok tego, który wskazuje stan długu publicznego – zegar pokazujący liczbę pracowników administracji i krzyczeć: Mea culpa!
Jedna uwaga. Po przekroczeniu 150 osób w zakładzie 1 związkowiec przechodzi na etat i jest utrzymywany przez firmę. Po 500 drugi itd.
Ustawa o związkach zawodowych. Dziennik Ustaw Rok 2001 Nr 79 poz. 854. (tekst jednolity: Dz. U. z 2001 r. nr 79, poz. 854, nr 100, poz. 1080, nr 128, poz. 1405, z 2002 r. nr 135, poz. 1146, nr 240, poz. 2052, z 2003 r. nr 213, poz. 2081 oraz z 2004 r. nr 240, poz. 2407).
Przy dobrych układach w państwowej firmie związkowiec na trzy miesiące przed oddelegowaniem wyrabia odpowiednią liczbę nadgodzin i wtedy zarabia tyle ile prezes.
“Ustawa” z tej drugiej części
“Ustawa” z tej drugiej części wypowiedzi natychmiast do poprawki i nie dlatego, że to “zapaść finansowa”, bo jak sądzę są to śmieszne kwoty, ale w IMIĘ ZASAD. Związki ze składek ile dusza zapragnie, ale kasa dla nierobów wypłacana przez właściciela firmy, to jakieś zboczenie.
W prywatnych tak nie doją jak w spółkach Skarbu Państwa
Kwoty suma sumarum nie powalają z nóg (od kilku do kilkunastu tys zł), ale są kryminalne, w tym sensie, że państwowi monopoliści przy pełnej akceptacji zz windują socjal i płace, za co potem płacimy w rachunkach nie mając innych dostawców.
Jedna opinia i jedna uwaga
Jedna opinia. Fakt. Były wicepremier, były prezes NBP i wykładowca SGH mający się za liberała powinien codziennie budzić się z krzykiem: Jezus Maria 261 tys. etatów do wycięcia! Jego ekscelencja L.B powinien sobie powiesić drugi zegar obok tego, który wskazuje stan długu publicznego – zegar pokazujący liczbę pracowników administracji i krzyczeć: Mea culpa!
Jedna uwaga. Po przekroczeniu 150 osób w zakładzie 1 związkowiec przechodzi na etat i jest utrzymywany przez firmę. Po 500 drugi itd.
Ustawa o związkach zawodowych. Dziennik Ustaw Rok 2001 Nr 79 poz. 854. (tekst jednolity: Dz. U. z 2001 r. nr 79, poz. 854, nr 100, poz. 1080, nr 128, poz. 1405, z 2002 r. nr 135, poz. 1146, nr 240, poz. 2052, z 2003 r. nr 213, poz. 2081 oraz z 2004 r. nr 240, poz. 2407).
Przy dobrych układach w państwowej firmie związkowiec na trzy miesiące przed oddelegowaniem wyrabia odpowiednią liczbę nadgodzin i wtedy zarabia tyle ile prezes.
“Ustawa” z tej drugiej części
“Ustawa” z tej drugiej części wypowiedzi natychmiast do poprawki i nie dlatego, że to “zapaść finansowa”, bo jak sądzę są to śmieszne kwoty, ale w IMIĘ ZASAD. Związki ze składek ile dusza zapragnie, ale kasa dla nierobów wypłacana przez właściciela firmy, to jakieś zboczenie.
W prywatnych tak nie doją jak w spółkach Skarbu Państwa
Kwoty suma sumarum nie powalają z nóg (od kilku do kilkunastu tys zł), ale są kryminalne, w tym sensie, że państwowi monopoliści przy pełnej akceptacji zz windują socjal i płace, za co potem płacimy w rachunkach nie mając innych dostawców.
Jedna opinia i jedna uwaga
Jedna opinia. Fakt. Były wicepremier, były prezes NBP i wykładowca SGH mający się za liberała powinien codziennie budzić się z krzykiem: Jezus Maria 261 tys. etatów do wycięcia! Jego ekscelencja L.B powinien sobie powiesić drugi zegar obok tego, który wskazuje stan długu publicznego – zegar pokazujący liczbę pracowników administracji i krzyczeć: Mea culpa!
Jedna uwaga. Po przekroczeniu 150 osób w zakładzie 1 związkowiec przechodzi na etat i jest utrzymywany przez firmę. Po 500 drugi itd.
Ustawa o związkach zawodowych. Dziennik Ustaw Rok 2001 Nr 79 poz. 854. (tekst jednolity: Dz. U. z 2001 r. nr 79, poz. 854, nr 100, poz. 1080, nr 128, poz. 1405, z 2002 r. nr 135, poz. 1146, nr 240, poz. 2052, z 2003 r. nr 213, poz. 2081 oraz z 2004 r. nr 240, poz. 2407).
Przy dobrych układach w państwowej firmie związkowiec na trzy miesiące przed oddelegowaniem wyrabia odpowiednią liczbę nadgodzin i wtedy zarabia tyle ile prezes.
“Ustawa” z tej drugiej części
“Ustawa” z tej drugiej części wypowiedzi natychmiast do poprawki i nie dlatego, że to “zapaść finansowa”, bo jak sądzę są to śmieszne kwoty, ale w IMIĘ ZASAD. Związki ze składek ile dusza zapragnie, ale kasa dla nierobów wypłacana przez właściciela firmy, to jakieś zboczenie.
W prywatnych tak nie doją jak w spółkach Skarbu Państwa
Kwoty suma sumarum nie powalają z nóg (od kilku do kilkunastu tys zł), ale są kryminalne, w tym sensie, że państwowi monopoliści przy pełnej akceptacji zz windują socjal i płace, za co potem płacimy w rachunkach nie mając innych dostawców.
Być może temat był już
Być może temat był już wałkowany, ale dołączam się do pytania kuraka: jak to jest, że OFE generują dług publiczny? Czy może to ktoś prosto wyjaśnić? Co ma wspólnego skarb państwa z komercyjnymi przedsięwzięciami? Jeśli ubezpieczyciel przebimba moje pieniądze, to ja mam stratę; czy państwo jest gwarantem w takich przypadkach? A od kiedy OFE generują ten dług? A jeśli od samego początku, to czy ktoś za to odpowie?
Być może temat był już
Być może temat był już wałkowany, ale dołączam się do pytania kuraka: jak to jest, że OFE generują dług publiczny? Czy może to ktoś prosto wyjaśnić? Co ma wspólnego skarb państwa z komercyjnymi przedsięwzięciami? Jeśli ubezpieczyciel przebimba moje pieniądze, to ja mam stratę; czy państwo jest gwarantem w takich przypadkach? A od kiedy OFE generują ten dług? A jeśli od samego początku, to czy ktoś za to odpowie?
Być może temat był już
Być może temat był już wałkowany, ale dołączam się do pytania kuraka: jak to jest, że OFE generują dług publiczny? Czy może to ktoś prosto wyjaśnić? Co ma wspólnego skarb państwa z komercyjnymi przedsięwzięciami? Jeśli ubezpieczyciel przebimba moje pieniądze, to ja mam stratę; czy państwo jest gwarantem w takich przypadkach? A od kiedy OFE generują ten dług? A jeśli od samego początku, to czy ktoś za to odpowie?
Że kombatant to widać od
Że kombatant to widać od pierwszego zdania, że socjalista już po drugim, że wykładać lubi prawie w każdym, a że ekspert nie ma wątpliwości. Słowem bohater tekstu i jakoś mam wrażenie, że do tego wesołek, takie śmieszne pseudo i taki gawędziarski styl. Bez wątpienia były członek, ale taki co się nawrócił i tu już zgaduję kiedy. 1968, duma narodowa wygrała z obywatelstwem? Teraz zasłużony odpoczynek za walkę, chociaż i walka w ramach hobby, z Bogiem i Ojczyzną na pewno, z honorem rozejm. Kiedyś siedzieliśmy z Bushem seniorem, on już chyba był wice u Regana i przegadaliśmy całą noc o marksistowskiej ekonomii. Ja nie znałem angielskiego, on po polsku ani w ząb, nie padło ani jedno słowo i to była najwyższa jakości polityczna debata zakończona pełnym konsensusem. Co charakterystyczne dla marksistowskich myślicieli, to ten “satyryczny” czasami szmoncesowy styl. Mam wrażenie, że parę razy już kastrowałem nieco bardziej oryginalne klony nicków, ale tym razem jako perłę gatunku odpuszczam. Swoją drogą ja naprawdę nie pojmuję, skąd u tych poważnych kombatantów debatujących z poważnymi ikonami, taka niepoważna boża wola na zwiedzanie amatorskich niszy. Czy to jakaś oryginalność, czy już tylko podsumowanie żywota? Progi skromne, tym chętniej zapraszam eksportowych satyryków i jeśli można mieć życzenie, to poprosiłbym, aby w kolejnym dziadowskim skeczu wziął udział duch Bronka Geremka, on zdaje się nawet nie wiedział co wędka, a ekspertów, którzy mu tłumaczyli gdzie ryba poznałbym z olbrzymią radością.
Że kombatant to widać od
Że kombatant to widać od pierwszego zdania, że socjalista już po drugim, że wykładać lubi prawie w każdym, a że ekspert nie ma wątpliwości. Słowem bohater tekstu i jakoś mam wrażenie, że do tego wesołek, takie śmieszne pseudo i taki gawędziarski styl. Bez wątpienia były członek, ale taki co się nawrócił i tu już zgaduję kiedy. 1968, duma narodowa wygrała z obywatelstwem? Teraz zasłużony odpoczynek za walkę, chociaż i walka w ramach hobby, z Bogiem i Ojczyzną na pewno, z honorem rozejm. Kiedyś siedzieliśmy z Bushem seniorem, on już chyba był wice u Regana i przegadaliśmy całą noc o marksistowskiej ekonomii. Ja nie znałem angielskiego, on po polsku ani w ząb, nie padło ani jedno słowo i to była najwyższa jakości polityczna debata zakończona pełnym konsensusem. Co charakterystyczne dla marksistowskich myślicieli, to ten “satyryczny” czasami szmoncesowy styl. Mam wrażenie, że parę razy już kastrowałem nieco bardziej oryginalne klony nicków, ale tym razem jako perłę gatunku odpuszczam. Swoją drogą ja naprawdę nie pojmuję, skąd u tych poważnych kombatantów debatujących z poważnymi ikonami, taka niepoważna boża wola na zwiedzanie amatorskich niszy. Czy to jakaś oryginalność, czy już tylko podsumowanie żywota? Progi skromne, tym chętniej zapraszam eksportowych satyryków i jeśli można mieć życzenie, to poprosiłbym, aby w kolejnym dziadowskim skeczu wziął udział duch Bronka Geremka, on zdaje się nawet nie wiedział co wędka, a ekspertów, którzy mu tłumaczyli gdzie ryba poznałbym z olbrzymią radością.
Że kombatant to widać od
Że kombatant to widać od pierwszego zdania, że socjalista już po drugim, że wykładać lubi prawie w każdym, a że ekspert nie ma wątpliwości. Słowem bohater tekstu i jakoś mam wrażenie, że do tego wesołek, takie śmieszne pseudo i taki gawędziarski styl. Bez wątpienia były członek, ale taki co się nawrócił i tu już zgaduję kiedy. 1968, duma narodowa wygrała z obywatelstwem? Teraz zasłużony odpoczynek za walkę, chociaż i walka w ramach hobby, z Bogiem i Ojczyzną na pewno, z honorem rozejm. Kiedyś siedzieliśmy z Bushem seniorem, on już chyba był wice u Regana i przegadaliśmy całą noc o marksistowskiej ekonomii. Ja nie znałem angielskiego, on po polsku ani w ząb, nie padło ani jedno słowo i to była najwyższa jakości polityczna debata zakończona pełnym konsensusem. Co charakterystyczne dla marksistowskich myślicieli, to ten “satyryczny” czasami szmoncesowy styl. Mam wrażenie, że parę razy już kastrowałem nieco bardziej oryginalne klony nicków, ale tym razem jako perłę gatunku odpuszczam. Swoją drogą ja naprawdę nie pojmuję, skąd u tych poważnych kombatantów debatujących z poważnymi ikonami, taka niepoważna boża wola na zwiedzanie amatorskich niszy. Czy to jakaś oryginalność, czy już tylko podsumowanie żywota? Progi skromne, tym chętniej zapraszam eksportowych satyryków i jeśli można mieć życzenie, to poprosiłbym, aby w kolejnym dziadowskim skeczu wziął udział duch Bronka Geremka, on zdaje się nawet nie wiedział co wędka, a ekspertów, którzy mu tłumaczyli gdzie ryba poznałbym z olbrzymią radością.
Skrzypek nie podjął żadnej złej decyzji
Ponieważ Skrzypek był niedecyzyjny. Obstawiony Radą Polityki Pieniężnej robił to, co mu Rada kazała. I przez krótki czas.
Marksizmu Balcerowicz uczył się w Chicago. Hmmm….
“Masz prawo do pracy” – pierwotnie hasło kapitalistów, a w dolnej linijce: zapłacę ci gówno, bylebyś nie zdechł, ja zyski zbiorę.
“Masz prawo do pracy” – hasło socjalistów. Pełne zatrudnienie, kto nie pracuje, ten nie je.
A na to wszystko pismo zięcia Karola Marksa, wytworzone w więzieniu: ‘Prawo do nie pracowania”.
Profesor Winiecki podważał publicznie kwalifikacje
Skrzypka i jego wykształcenie – musiał za to przepraszać po sądowym wyroku. Już bez poprzedniego rozgłosu.
Stopy procentowe ustala RPP.
W sprawie NBP Tusk z Vicentem bezNIPu powtarzali tylko Andrzeja Leppera.
Skrzypek nie podjął żadnej złej decyzji
Ponieważ Skrzypek był niedecyzyjny. Obstawiony Radą Polityki Pieniężnej robił to, co mu Rada kazała. I przez krótki czas.
Marksizmu Balcerowicz uczył się w Chicago. Hmmm….
“Masz prawo do pracy” – pierwotnie hasło kapitalistów, a w dolnej linijce: zapłacę ci gówno, bylebyś nie zdechł, ja zyski zbiorę.
“Masz prawo do pracy” – hasło socjalistów. Pełne zatrudnienie, kto nie pracuje, ten nie je.
A na to wszystko pismo zięcia Karola Marksa, wytworzone w więzieniu: ‘Prawo do nie pracowania”.
Profesor Winiecki podważał publicznie kwalifikacje
Skrzypka i jego wykształcenie – musiał za to przepraszać po sądowym wyroku. Już bez poprzedniego rozgłosu.
Stopy procentowe ustala RPP.
W sprawie NBP Tusk z Vicentem bezNIPu powtarzali tylko Andrzeja Leppera.
Skrzypek nie podjął żadnej złej decyzji
Ponieważ Skrzypek był niedecyzyjny. Obstawiony Radą Polityki Pieniężnej robił to, co mu Rada kazała. I przez krótki czas.
Marksizmu Balcerowicz uczył się w Chicago. Hmmm….
“Masz prawo do pracy” – pierwotnie hasło kapitalistów, a w dolnej linijce: zapłacę ci gówno, bylebyś nie zdechł, ja zyski zbiorę.
“Masz prawo do pracy” – hasło socjalistów. Pełne zatrudnienie, kto nie pracuje, ten nie je.
A na to wszystko pismo zięcia Karola Marksa, wytworzone w więzieniu: ‘Prawo do nie pracowania”.
Profesor Winiecki podważał publicznie kwalifikacje
Skrzypka i jego wykształcenie – musiał za to przepraszać po sądowym wyroku. Już bez poprzedniego rozgłosu.
Stopy procentowe ustala RPP.
W sprawie NBP Tusk z Vicentem bezNIPu powtarzali tylko Andrzeja Leppera.
Ale po co to było robić? Po
Ale po co to było robić? Po cóż było się spowiadać z tak sztampowego CV, toż to klasyka i refren ludowej pieśni. Marksista to jest straszny nudziarz i zazdrośnik, ja nigdy nie potrafiłem odróżnić jak w radiu jakieś gorzkie żale leciały, czy to pleban, czy sekretarz morały prawi. Mszę za swoją duszę wygłosiłeś, a ja tylko litościwie przemówiłem w proponowanej logice i estetyce. Musi nauczycielka co w dupę bierze, skoro nauczycieli broni. Prosiłeś się o prosto, dostałeś trochę wyżej, bo niżej zejść nie umiem. Pudło oczywiście, prywatna inicjatywa, a nawet zwykły spekulant. Musi marksista i informator, skoro jednych i drugich piersią zastawia i w dupę bierze, no chyba nie bez interesu? Że marksista, to się chwali każdym słowem, że informator to się zdradza każdym morałem. Do pełnego obrazu tego co nigdy nikomu krzywdy nie robił, tylko grał i targował, bo inaczej się nie dało, do pełnego obrazu tego co jest jednym z Nas i dlatego gorąco apeluje, żebyśmy się dla spokoju własnej duszy rozliczyli ze stodoły spalonej i odnowionej kamienicy w Łodzi, brakuje martyrologii w bardziej klasycznym ujęciu. Jest wprawdzie wygarbowany grzbiet przez konkurencję, jest ciężki robotniczy znój na obczyźnie i jakiś bity Ford za 200 dolców, ale drzeć koszulę i blizny pokazywać po banie na takim portaliku? No przyznacie Aborygen, że mało poważnie. Jaka kurwa demokracja? Tu demokracja? Tu jest zamordyzm refleksyjny i musisz mi na słowo uwierzyć, że tego nie da się nauczyć, to trzeba umieć. Żebyś strzelał nie trzeba dodawać, każdy wyuczony marksistowski demokrata ma to we krwi i na koncie.
PS Ja się pospieszyłem z tą perłą w gatunku, no niestety jablonex, nuda i już nawet nie jest zabawnie, co akurat uważam za postęp i swój pedagogiczny sukces.
Ale po co to było robić? Po
Ale po co to było robić? Po cóż było się spowiadać z tak sztampowego CV, toż to klasyka i refren ludowej pieśni. Marksista to jest straszny nudziarz i zazdrośnik, ja nigdy nie potrafiłem odróżnić jak w radiu jakieś gorzkie żale leciały, czy to pleban, czy sekretarz morały prawi. Mszę za swoją duszę wygłosiłeś, a ja tylko litościwie przemówiłem w proponowanej logice i estetyce. Musi nauczycielka co w dupę bierze, skoro nauczycieli broni. Prosiłeś się o prosto, dostałeś trochę wyżej, bo niżej zejść nie umiem. Pudło oczywiście, prywatna inicjatywa, a nawet zwykły spekulant. Musi marksista i informator, skoro jednych i drugich piersią zastawia i w dupę bierze, no chyba nie bez interesu? Że marksista, to się chwali każdym słowem, że informator to się zdradza każdym morałem. Do pełnego obrazu tego co nigdy nikomu krzywdy nie robił, tylko grał i targował, bo inaczej się nie dało, do pełnego obrazu tego co jest jednym z Nas i dlatego gorąco apeluje, żebyśmy się dla spokoju własnej duszy rozliczyli ze stodoły spalonej i odnowionej kamienicy w Łodzi, brakuje martyrologii w bardziej klasycznym ujęciu. Jest wprawdzie wygarbowany grzbiet przez konkurencję, jest ciężki robotniczy znój na obczyźnie i jakiś bity Ford za 200 dolców, ale drzeć koszulę i blizny pokazywać po banie na takim portaliku? No przyznacie Aborygen, że mało poważnie. Jaka kurwa demokracja? Tu demokracja? Tu jest zamordyzm refleksyjny i musisz mi na słowo uwierzyć, że tego nie da się nauczyć, to trzeba umieć. Żebyś strzelał nie trzeba dodawać, każdy wyuczony marksistowski demokrata ma to we krwi i na koncie.
PS Ja się pospieszyłem z tą perłą w gatunku, no niestety jablonex, nuda i już nawet nie jest zabawnie, co akurat uważam za postęp i swój pedagogiczny sukces.
Ale po co to było robić? Po
Ale po co to było robić? Po cóż było się spowiadać z tak sztampowego CV, toż to klasyka i refren ludowej pieśni. Marksista to jest straszny nudziarz i zazdrośnik, ja nigdy nie potrafiłem odróżnić jak w radiu jakieś gorzkie żale leciały, czy to pleban, czy sekretarz morały prawi. Mszę za swoją duszę wygłosiłeś, a ja tylko litościwie przemówiłem w proponowanej logice i estetyce. Musi nauczycielka co w dupę bierze, skoro nauczycieli broni. Prosiłeś się o prosto, dostałeś trochę wyżej, bo niżej zejść nie umiem. Pudło oczywiście, prywatna inicjatywa, a nawet zwykły spekulant. Musi marksista i informator, skoro jednych i drugich piersią zastawia i w dupę bierze, no chyba nie bez interesu? Że marksista, to się chwali każdym słowem, że informator to się zdradza każdym morałem. Do pełnego obrazu tego co nigdy nikomu krzywdy nie robił, tylko grał i targował, bo inaczej się nie dało, do pełnego obrazu tego co jest jednym z Nas i dlatego gorąco apeluje, żebyśmy się dla spokoju własnej duszy rozliczyli ze stodoły spalonej i odnowionej kamienicy w Łodzi, brakuje martyrologii w bardziej klasycznym ujęciu. Jest wprawdzie wygarbowany grzbiet przez konkurencję, jest ciężki robotniczy znój na obczyźnie i jakiś bity Ford za 200 dolców, ale drzeć koszulę i blizny pokazywać po banie na takim portaliku? No przyznacie Aborygen, że mało poważnie. Jaka kurwa demokracja? Tu demokracja? Tu jest zamordyzm refleksyjny i musisz mi na słowo uwierzyć, że tego nie da się nauczyć, to trzeba umieć. Żebyś strzelał nie trzeba dodawać, każdy wyuczony marksistowski demokrata ma to we krwi i na koncie.
PS Ja się pospieszyłem z tą perłą w gatunku, no niestety jablonex, nuda i już nawet nie jest zabawnie, co akurat uważam za postęp i swój pedagogiczny sukces.
“Jeśli zatem określona liczba
“Jeśli zatem określona liczba frajerów dobrowolnie płaci na utrzymanie kilku cwaniaków, to co na to wolnościowa doktryna? Wolno im czy nie wolno?”
Oczywiście, że wolno. Ale w Polsce wygląda to trochę inaczej, o czym napisał Canned Head.
“gdyby liberał w ramach wolności jednostki przyjął choćby jedno rozwiązanie socjalistyczne, w szeregach nie miałby czego szukać, byłby zbrukany”
Nie ma żadnych “szeregów”, bo nie ma jednolitej doktryny liberalnej. Istnieje wiele odmian liberalizmu, jedne bardziej radykalne, inne mniej, choć oczywiście są pewne elementy wspólne. A jeśli ktoś popiera rozwiązania socjalistyczne ( zależy zresztą co rozumiemy przez “socjalizm” ), to “zbrukany” wprawdzie nie jest, ale liberałem też nie jest, jest po prostu socjalistą. I nie jest to ocena, ani krytyka, tylko po prostu fakt.
A w drugą stronę to działa?
A w drugą stronę to działa? To znaczy jeśli socjalista zaakceptuje jedno liberalne rozwiązanie, jest liberałem? Fakty chyba są bardziej złożone, doktryny są proste, trzeba się trzymać słowa bożego. Mogę tylko powtórzyć, że w liberalnej doktrynie jest najmniej śmieszności i najmniej szkód i jako baza jest dobrym startem, a z nadbudową to już różnie bywa, wiadomo materiał ludzki. Ze związkami pełna zgoda, ale czuję się nieco uspokojony, że to tylko w państwowym segmencie tak działa, chociaż skandal jest i przykładna kara się należy. Zwykle tego nie robię, mama swoją strategię, ale szkoda, że przestałeś pisać, mnie bardzo szkoda.
Jak pisałem, wszystko zależy
Jak pisałem, wszystko zależy od tego co rozumiemy przez “socjalizm”, a różni ludzie rozumieją przez to różne rzeczy. Jeśli chodzi o bloga, to może za jakiś czas napiszę jakiś tekst, ale jeszcze nie teraz ( w tej chwili nie bardzo mi się chce, a w najbliższym czasie będę dość zajęty ). Nie pisałem przez długi czas, bo chciałem zrobić sobie przerwę ( a może nawet w ogóle zrezygnować ) i przemyśleć trochę moje poglądy.
“Jeśli zatem określona liczba
“Jeśli zatem określona liczba frajerów dobrowolnie płaci na utrzymanie kilku cwaniaków, to co na to wolnościowa doktryna? Wolno im czy nie wolno?”
Oczywiście, że wolno. Ale w Polsce wygląda to trochę inaczej, o czym napisał Canned Head.
“gdyby liberał w ramach wolności jednostki przyjął choćby jedno rozwiązanie socjalistyczne, w szeregach nie miałby czego szukać, byłby zbrukany”
Nie ma żadnych “szeregów”, bo nie ma jednolitej doktryny liberalnej. Istnieje wiele odmian liberalizmu, jedne bardziej radykalne, inne mniej, choć oczywiście są pewne elementy wspólne. A jeśli ktoś popiera rozwiązania socjalistyczne ( zależy zresztą co rozumiemy przez “socjalizm” ), to “zbrukany” wprawdzie nie jest, ale liberałem też nie jest, jest po prostu socjalistą. I nie jest to ocena, ani krytyka, tylko po prostu fakt.
A w drugą stronę to działa?
A w drugą stronę to działa? To znaczy jeśli socjalista zaakceptuje jedno liberalne rozwiązanie, jest liberałem? Fakty chyba są bardziej złożone, doktryny są proste, trzeba się trzymać słowa bożego. Mogę tylko powtórzyć, że w liberalnej doktrynie jest najmniej śmieszności i najmniej szkód i jako baza jest dobrym startem, a z nadbudową to już różnie bywa, wiadomo materiał ludzki. Ze związkami pełna zgoda, ale czuję się nieco uspokojony, że to tylko w państwowym segmencie tak działa, chociaż skandal jest i przykładna kara się należy. Zwykle tego nie robię, mama swoją strategię, ale szkoda, że przestałeś pisać, mnie bardzo szkoda.
Jak pisałem, wszystko zależy
Jak pisałem, wszystko zależy od tego co rozumiemy przez “socjalizm”, a różni ludzie rozumieją przez to różne rzeczy. Jeśli chodzi o bloga, to może za jakiś czas napiszę jakiś tekst, ale jeszcze nie teraz ( w tej chwili nie bardzo mi się chce, a w najbliższym czasie będę dość zajęty ). Nie pisałem przez długi czas, bo chciałem zrobić sobie przerwę ( a może nawet w ogóle zrezygnować ) i przemyśleć trochę moje poglądy.
“Jeśli zatem określona liczba
“Jeśli zatem określona liczba frajerów dobrowolnie płaci na utrzymanie kilku cwaniaków, to co na to wolnościowa doktryna? Wolno im czy nie wolno?”
Oczywiście, że wolno. Ale w Polsce wygląda to trochę inaczej, o czym napisał Canned Head.
“gdyby liberał w ramach wolności jednostki przyjął choćby jedno rozwiązanie socjalistyczne, w szeregach nie miałby czego szukać, byłby zbrukany”
Nie ma żadnych “szeregów”, bo nie ma jednolitej doktryny liberalnej. Istnieje wiele odmian liberalizmu, jedne bardziej radykalne, inne mniej, choć oczywiście są pewne elementy wspólne. A jeśli ktoś popiera rozwiązania socjalistyczne ( zależy zresztą co rozumiemy przez “socjalizm” ), to “zbrukany” wprawdzie nie jest, ale liberałem też nie jest, jest po prostu socjalistą. I nie jest to ocena, ani krytyka, tylko po prostu fakt.
A w drugą stronę to działa?
A w drugą stronę to działa? To znaczy jeśli socjalista zaakceptuje jedno liberalne rozwiązanie, jest liberałem? Fakty chyba są bardziej złożone, doktryny są proste, trzeba się trzymać słowa bożego. Mogę tylko powtórzyć, że w liberalnej doktrynie jest najmniej śmieszności i najmniej szkód i jako baza jest dobrym startem, a z nadbudową to już różnie bywa, wiadomo materiał ludzki. Ze związkami pełna zgoda, ale czuję się nieco uspokojony, że to tylko w państwowym segmencie tak działa, chociaż skandal jest i przykładna kara się należy. Zwykle tego nie robię, mama swoją strategię, ale szkoda, że przestałeś pisać, mnie bardzo szkoda.
Jak pisałem, wszystko zależy
Jak pisałem, wszystko zależy od tego co rozumiemy przez “socjalizm”, a różni ludzie rozumieją przez to różne rzeczy. Jeśli chodzi o bloga, to może za jakiś czas napiszę jakiś tekst, ale jeszcze nie teraz ( w tej chwili nie bardzo mi się chce, a w najbliższym czasie będę dość zajęty ). Nie pisałem przez długi czas, bo chciałem zrobić sobie przerwę ( a może nawet w ogóle zrezygnować ) i przemyśleć trochę moje poglądy.
Oczy to ja mam non stop
Oczy to ja mam non stop otwarte i dookoła głowy inaczej bym nie przetrwał. Rozumiem, że kolega już przekartkował elementarz i odróżnia PKB per capita od średniej płacy. Gdyby jeszcze kolega pokusił się o odróżnienie izolacjonizmu od liberalizmu, nacjonalizacji od interesu narodowego, no i przede wszystkim przestał jęczeć, to może przypasuje do tego elitarnego miejsca. Ja tylko koledze przypomnę, że jak się kolega wziął za profesjonalne finansowanie Portalu, to wyszło koledze z tego to co najczęściej koledze wychodzi, litościwe pierdolenie, a na końcu gorzkie łzy. Też jestem megaloman, ale żałości staram się unikać, te powyższe tezy są dobrem publicznym, dość powszechnym niestety, nie wiem kto pierwszy o tym pisał i nie wiem też, czy kolega był już wtedy na świecie, bo jak gówniarz się zachowuje. Nie widziałem też, aby te fakty, ktokolwiek z mózgiem łączył z kołchozem białoruskim jako alternatywę, z wyjątkiem białoruskiego męża zaufania Andrzeja Leppera.
PS Kolega napisał całkiem niezły tekst o gazie, zrobił wynik na wykopie i od tego czasu koledze odjebało. Przeglądam statystyki codziennie, idiotyczny i pełen popisowej ignorancji tekst o Łukszence kolega powklejał chyba w 15 miejscach, z tego wróciło 18 kliknięć. Uczyć się kolega musi, aby utrzymać średnią.
Oczy to ja mam non stop
Oczy to ja mam non stop otwarte i dookoła głowy inaczej bym nie przetrwał. Rozumiem, że kolega już przekartkował elementarz i odróżnia PKB per capita od średniej płacy. Gdyby jeszcze kolega pokusił się o odróżnienie izolacjonizmu od liberalizmu, nacjonalizacji od interesu narodowego, no i przede wszystkim przestał jęczeć, to może przypasuje do tego elitarnego miejsca. Ja tylko koledze przypomnę, że jak się kolega wziął za profesjonalne finansowanie Portalu, to wyszło koledze z tego to co najczęściej koledze wychodzi, litościwe pierdolenie, a na końcu gorzkie łzy. Też jestem megaloman, ale żałości staram się unikać, te powyższe tezy są dobrem publicznym, dość powszechnym niestety, nie wiem kto pierwszy o tym pisał i nie wiem też, czy kolega był już wtedy na świecie, bo jak gówniarz się zachowuje. Nie widziałem też, aby te fakty, ktokolwiek z mózgiem łączył z kołchozem białoruskim jako alternatywę, z wyjątkiem białoruskiego męża zaufania Andrzeja Leppera.
PS Kolega napisał całkiem niezły tekst o gazie, zrobił wynik na wykopie i od tego czasu koledze odjebało. Przeglądam statystyki codziennie, idiotyczny i pełen popisowej ignorancji tekst o Łukszence kolega powklejał chyba w 15 miejscach, z tego wróciło 18 kliknięć. Uczyć się kolega musi, aby utrzymać średnią.
Oczy to ja mam non stop
Oczy to ja mam non stop otwarte i dookoła głowy inaczej bym nie przetrwał. Rozumiem, że kolega już przekartkował elementarz i odróżnia PKB per capita od średniej płacy. Gdyby jeszcze kolega pokusił się o odróżnienie izolacjonizmu od liberalizmu, nacjonalizacji od interesu narodowego, no i przede wszystkim przestał jęczeć, to może przypasuje do tego elitarnego miejsca. Ja tylko koledze przypomnę, że jak się kolega wziął za profesjonalne finansowanie Portalu, to wyszło koledze z tego to co najczęściej koledze wychodzi, litościwe pierdolenie, a na końcu gorzkie łzy. Też jestem megaloman, ale żałości staram się unikać, te powyższe tezy są dobrem publicznym, dość powszechnym niestety, nie wiem kto pierwszy o tym pisał i nie wiem też, czy kolega był już wtedy na świecie, bo jak gówniarz się zachowuje. Nie widziałem też, aby te fakty, ktokolwiek z mózgiem łączył z kołchozem białoruskim jako alternatywę, z wyjątkiem białoruskiego męża zaufania Andrzeja Leppera.
PS Kolega napisał całkiem niezły tekst o gazie, zrobił wynik na wykopie i od tego czasu koledze odjebało. Przeglądam statystyki codziennie, idiotyczny i pełen popisowej ignorancji tekst o Łukszence kolega powklejał chyba w 15 miejscach, z tego wróciło 18 kliknięć. Uczyć się kolega musi, aby utrzymać średnią.
Wracaj Provoc jakimś dobrym analitycznym tekstem
ale z tym kołchoźnikiem- bandytą na krótkiej, ruskiej, smyczy to daj sobie spokój. Ja wiem – on ma wielu zwolenników w Polsce. Ze trzy razy więcej niż się nam wydaje. Wszystkim.
Bo ,,gwarantowana” równowartość stu euro plus różne ,,przywileje branżowe” jak deputat węglowy, albo pół świni bez VAT-u, a do tego spirytus z gorzelni bez akcyzy – to istotne argumenty w ,,utrzymaniu spokoju społecznego”. Albo inaczej : to cena za jaką szary obywatel gotów jest zaprzestać stawiania głupich pytań i zrezygnować z uciążliwych wyborów.
Sukcesu Chińczyków nie powtórzy białoruski tandeciarz z przyklejoną grzywką. Nawet, mimo rozpaczliwych gestów jakie ostatnio wykonuje i całej głupoty Unii Europejskiej.
Wracaj Provoc jakimś dobrym analitycznym tekstem
ale z tym kołchoźnikiem- bandytą na krótkiej, ruskiej, smyczy to daj sobie spokój. Ja wiem – on ma wielu zwolenników w Polsce. Ze trzy razy więcej niż się nam wydaje. Wszystkim.
Bo ,,gwarantowana” równowartość stu euro plus różne ,,przywileje branżowe” jak deputat węglowy, albo pół świni bez VAT-u, a do tego spirytus z gorzelni bez akcyzy – to istotne argumenty w ,,utrzymaniu spokoju społecznego”. Albo inaczej : to cena za jaką szary obywatel gotów jest zaprzestać stawiania głupich pytań i zrezygnować z uciążliwych wyborów.
Sukcesu Chińczyków nie powtórzy białoruski tandeciarz z przyklejoną grzywką. Nawet, mimo rozpaczliwych gestów jakie ostatnio wykonuje i całej głupoty Unii Europejskiej.
Wracaj Provoc jakimś dobrym analitycznym tekstem
ale z tym kołchoźnikiem- bandytą na krótkiej, ruskiej, smyczy to daj sobie spokój. Ja wiem – on ma wielu zwolenników w Polsce. Ze trzy razy więcej niż się nam wydaje. Wszystkim.
Bo ,,gwarantowana” równowartość stu euro plus różne ,,przywileje branżowe” jak deputat węglowy, albo pół świni bez VAT-u, a do tego spirytus z gorzelni bez akcyzy – to istotne argumenty w ,,utrzymaniu spokoju społecznego”. Albo inaczej : to cena za jaką szary obywatel gotów jest zaprzestać stawiania głupich pytań i zrezygnować z uciążliwych wyborów.
Sukcesu Chińczyków nie powtórzy białoruski tandeciarz z przyklejoną grzywką. Nawet, mimo rozpaczliwych gestów jakie ostatnio wykonuje i całej głupoty Unii Europejskiej.
Jeśli wyjaśnisz mi jak to
Jeśli wyjaśnisz mi jak to możliwe, że w 1989 roku realny PKB per capita Białorusi był wyższy niż Polski, a dziś jest odwrotnie, mimo tego, że Białoruś przeżywa cud gospodarczy pod światłymi rządami pana Łukaszenki, a Polska znajduje się niemal w ruinie, bo Balcerowicz zlikwidował pegeery, to przyznam ci rację.
Jeśli wyjaśnisz mi jak to
Jeśli wyjaśnisz mi jak to możliwe, że w 1989 roku realny PKB per capita Białorusi był wyższy niż Polski, a dziś jest odwrotnie, mimo tego, że Białoruś przeżywa cud gospodarczy pod światłymi rządami pana Łukaszenki, a Polska znajduje się niemal w ruinie, bo Balcerowicz zlikwidował pegeery, to przyznam ci rację.
Jeśli wyjaśnisz mi jak to
Jeśli wyjaśnisz mi jak to możliwe, że w 1989 roku realny PKB per capita Białorusi był wyższy niż Polski, a dziś jest odwrotnie, mimo tego, że Białoruś przeżywa cud gospodarczy pod światłymi rządami pana Łukaszenki, a Polska znajduje się niemal w ruinie, bo Balcerowicz zlikwidował pegeery, to przyznam ci rację.
Trochę cyferek
Zatrudnienie w Państwowych Jednostkach Budżetowych w 2009 wyniosło 377 tys. z czego główne pozycje to:
– sprawy wewnętrzne – 131,7 tys
– obrona narodowa – 96,6 tys
– budżet, finanse publiczne i inst. finansowe – 64,4 tys
– sprawiedliwość – 34,2 tys
– wojewodowie ogółem – 23,6 tys z czego 7 tys rolnictwo i łowiectwo
Na pozostałe ponad 20 tys. składają się głównie: transport i łączność (4tys), GUS (4,4 tys), kultura i ochrona dziedzictwa (1,4 tys.), środowisko (1,4 tys), sprawy zagraniczne (1 tys) i wiele innych po kilkaset osób – kancelaria Premiera 527 osób.
Gdyby tak zwolnić połowę policjantów i wojskowych i zabrać część wynagrodzeń urzędnikom skarbowym i sędziom … no dobra nie będę się wygłupiał
PS
http://kontrowersje.net/tresc/z_pustego_i_skrzypek_nie_naleje
1) Przepraszam, mamy rok
1) Przepraszam, mamy rok 2011, możesz wskazać źródła tych danych, albo bez wskazywania podać aktualne, bo to po prostu nierzetelność, albo zwyczajna propaganda.
2) Co do głupiego skądinąd żarciku, uważasz, że w PRL mieliśmy za mało policji i wojska, przy zatrudnieniu 159 tysięcy w administracji w ogóle. No i jeszcze jedno. Skąd Ci przyszło do głowy, że ADMINISTRACJA w MON i MSWiA, to żołnierze i policja, to jakiś jeszcze mniej zabawny żart? Możesz się podnieść o parę poważnych szczebli i podać liczbę policjantów oraz ŻOŁNIERZY “ZAWODOWEJ ARMII”. Jak byś zechciał, to mógłbyś się już na stracie dowiedzieć, że w obronie narodowej 96 tysięcy to faktycznie jest armia, ale urzędasów, bo armia w ambitnych planach ma liczyć drugie tyle z okładem.
3) Co do Skrzypka prosiłem o konkret, a odesłałeś mnie do klasyki, w takim stylu jaki tu wysmarowałeś powyżej.
Nadal uważam Cię za poważnego człowieka, znającego się na rzeczy, ale coraz trudniej mi znosić podobne prymitywne wrzutki z dziedziny politycznego bełkotu. Oczekuję powagi, albo proszę o dokonywanie wpisów na własnym blogu.
Nie ma danych za 2010
a tym bardziej za 2011, a dane z 2009 pochodzą z jednej z tabelek stąd: http://www.mf.gov.pl/index.php?const=5&dzial=36&wysw=2&sub=sub1
Niby rządowe, więc jak to rządowe i to jeszcze Rostowskiego pewnie mogą być fałszywe, ale niestety pisowski GUS detalicznych nie podaje. Z tej tabeli wynika, że urzędasów w wojsku jest 1800, a reszta to jednak wojacy – może proporcje nie takie bo za dużo generałów i oficerów, ale ma to się podobno zmienić http://www.wp.mil.pl/pl/strona/47/LG_54_55. Spraw wewnętrznych nie chce mi się szukać i sumować bo to i policjanci (ok. 100 tys) i strażacy i inne służby. Dane te raczej niewiele się zmieniły w 2010, ale pewnie nie uwierzysz mi na słowo – trudno. Proszę o poważne wskazanie gdzie tu prymitywizm – podałem tylko liczby i cyniczny, a nie prymitywny sposób na ich zmniejszenie. Prymitywne jest żonglowanie danymi z dupy wyjętymi bez wiedzy skąd pochodzą i co sobą przedstawiają i wykorzystywanie tych danych w celu uzasadnienia z góry założonej tezy.
PS
Masz rację – nie powinienem włazić pod cudzą kreskę, ale wyrywa mnie z butów gdy widzę bzdury, a nie mam czasu i ochoty by tworzyć własny wpis. OK więcej nie będę, chociaż ja akurat doceniam komentarza pod moją kreską bo czasami mogę się dowiedzieć, że nie jestem nieomylny.
Możliwości są dwie, albo ja
Możliwości są dwie, albo ja się pomyliłem nazywając cię człowiekiem inteligentny, albo tobie się wydaje, że jak popyskujesz w stylu “z dupy wyjętymi danymi”, zamiast podać konkrety, to jakiś bieda inteligent to kupi. Źle trafiłeś, tu już prawie nie ma takich i selekcja trwa. To tak tytułem wstępu. Argument pod tytułem wiem na pewno, że jest inaczej, ale nie nie chce mi się szukać, to jest dość klasyczne zachowanie dla dawania dupy i trwania w tym fakcie. Poszukałem za ciebie, chociaż to jałowa robota była, bo nie wiem o czym można rozmawiać z człowiekiem, który podaje 34 tysiące jako łączne zatrudnienia dla MS i umieszcza w tym sędziów, prokuratorów, służby więzienne i biurokrację. Dla porządku i w ramach tępienia idiotyzmów, poszukałem co trzeba, ale po tym akcie już nie mamy o czym rozmawiać, ponieważ ja nie rozmawiam, ani z idiotami, ani z udającymi idiotów.
1) 96 tysięcy zatrudnionych w MON? Łączną liczba SAMYCH żołnierzy w armii “zawodowej” na rok 2010, podaje byle Wikipedia i to jest 104 tys. Zatem Twoje 96 “z dupy wyjęte”, albo nawet i z rządowych stron NIE DOTYCZY ŻOŁNIERZY. Pytaj akwizytora z Londynu, kogo dotyczy, może córki “zerżnij mnie”, ale ona zda się jest za biuro polityczne w MSZ. Sobie już odpowiedz, bez lustra, gdzie tu jest miejsce dla całej tak zwanej służby cywilnej i takich pierdół jak szkoły i szpitale wojskowe, skoro samego wojska ponad statystykę wylało się 8 tysięcy.
2) 132 tysiące w MSW??? Masz tupet! W Polsce jest około 100 tysięcy zatrudnionych w samej policji (komendy), tak ze sprzątaczkami, z tego 58 tysięcy funkcjonariuszy, czyli policjantów. Doliczając do tego tylko 30 tysięcy zawodowych strażaków i tylko 15 tysięcy w służbach celnych już jest 145 tysięcy, takich od roboty powiedzmy. To teraz jeszcze parę nowości: Obrona Cywilna Kraju, Główny Urząd Geodezji i Kartografii, Biuro Ochrony Rządu. Tylko trzy najbardziej znane instytucje, spośród 16 innych wcześniej niewymienionych.
3) Sprawiedliwość – 34,2 tys??? Tu masz już całkiem popuszczone cugle satyry i pajacowania. Dokładne dane z sędziami i prokuratorami: http://www.wprost.pl/ar/214632/Sedziowie-i-prokuratorzy-kosztuja-kazdego-Polaka-300-zlotych-rocznie/ Samych sędziów 10 tysięcy i tylko w UE Niemcy mają więcej, prokuratorów 13 tysięcy. W służbie więziennej 29 tysięcy i to znów są sami funkcyjni. Umiesz dodać 23 do 29? Po tych popisach jakie tu dałeś zapewne wyjdzie ci 32, mnie wychodzi 52 i oczywiście to nie koniec MS i tylko sami “robotnicy”.
I tak do każdej twojej z dupy wyjętej danej można dopisać taką listę. Żeby było śmieszniej najpewniej podałeś w miarę poprawne dane statystyczne dla BIUROKRATÓW na 2009 r, bo nawet najgłupszy wyborca Leppera wie, że zatrudnienie w administracji, a funkcjonariusz to inna wypłata i inne odzienie do roboty. Potem z głupoty, cynizmu, tudzież nadziei, że do bieda inteligencji przemawiasz, poleciałeś “dowcipem” o żołnierzach, sędziach i policjantach. Bez żadnego odwiedzania żadnej Wikipedii człowiek z odrobiną oleju pod deklem stuknąłby się w dekiel zanim podałby 135 tysięcy zatrudnionych we wszystkich służbach podległych MSW, że o 32 tysiącach w MS nie wspomnę.
Proszę uprzejmie więcej jednego słowa pod moim wpisem nie zostawić. Proszę realizować się jako propagandowy klown pod własnym interesem i to najdalej posunięty kompromis z mojej strony.
PS Właściwe powinienem być wdzięczny za tak spektakularne potwierdzenie diagnozy, ale mnie idiotyzm w żadnej postaci nie cieszy. Dane, aktualne dane, na rok 2010 znajdziesz na kilku fachowych portalach. W tej chwili jest to około 430 tysięcy urządasów.
OK
więcej pod Twoją kreskę nie wejdę
No to żeście sobie pogadali
No to żeście sobie pogadali obaj.
W kwestii stanu osobowego Sił Zbrojnych RP pozwolicie może że wtrącę swoje 3 grosze.
Stan etatowy SZ RP (czyli teoretyczny) wynosi 100 tysięcy żołnierzy w służbie czynnej plus 20 tysięcy Narodowych Sił Rezerwowych (powoływanych w razie potrzeby ale nie będących w jednostkach na co dzień).
Stan faktyczny SZ RP wynosi 94 tysiące żołnierzy zawodowych plus 3 tysiące osób które podpisały kontrakty do NSR.
Rzeczywisty rachunek jest taki, że mamy na dzień dzisiejszy 6 tysięcy wakatów dla żołnierzy zawodowych (plus jakieś kolejne 3 tysiące przybędzie po 31 stycznia br.). Do tego pełen sukces Klicha w tworzeniu NSR. Miało być 20 tysięcy do końca 2010 roku, a jest 3 tysiące.
Należy jeszcze pamiętać że w resorcie Obrony Narodowej, oprócz 94 tysięcy żołnierzy zawodowych, zatrudnionych jest 46 tysięcy cywilnych pracowników wojska. Od księgowych i prawników po magazynierów i techników.
Witaj Szwejku. Dodaj coś o SUFO – bo nie mogę uwierzyć
że za chwilę kulawy dziadek w okularach tak grubych jak Bronkowe będzie stał przed każdą bramą z napisem : Wojsko Polskie.
Z pistoletem DSG.
(Dla niewtajemniczonych – zabawka na plastikowe kulki)
Sama idea SUFO nie jest tak
Sama idea SUFO nie jest tak do końca głupia jak się początkowo wydaje. Podam przykład Wielkiej Brytanii i USA bo w obu krajach spędziłem kilka lat i znam problem z autopsji.
Na Wyspie istnieje coś takiego jak ogólnokrajowa cywilna służba ochrony obiektów ministerstwa obrony. Goście odpowiadają za kontrolę dostępu do jednostek i ich całodobową ochronę.
Jeżeli został wprowadzony stan zagrożenia (na przykład podejrzenie zamachu terrorystycznego) to przepustki na bramie nadal sprawdzał SUFO ale za jego plecami stał żołnierz z karabinem gotowym do strzału. W dniach, w których obowiązywał najwyższy poziom zagrożenia, cywile schodzili do wewnątrz jednostki natomiast ochronę zewnętrzna całkowicie przejmowali żołnierze.
Zasadą jest że ochroną obiektów zajmują się żołnierze z piechoty morskiej. Brytyjczycy mają w tym wieloletnie doświadczenie wynikające z działalności IRA.
Nieco inaczej wygląda sprawa po drugiej stronie stawu. Wszystko zależy od kategorii obiektu. Wszelkie obiekty wojskowe, w których nie stacjonują jednostki bojowe (ośrodki szkoleniowe, jednostki wsparcia, itp.) są pilnowane przez cywili. Natomiast bazy stricte wojskowe czyli forty są chronione albo przez żandarmerię albo żołnierzy piechoty morskiej. Piechota morska obstawia też wszystkie amerykańskie ambasady.
Natomiast w Polsce jak to w Polsce. Jak chce się mieć jakość to trzeba za nią zapłacić. Jeżeli oferujesz 1200 PLN za stanie na dworze to masz to co widać. W ostatnim internacie w którym mieszkałem w Warszawie portierowi płacili 4 złote za godzinę i to w ramach outsourcingu bo bajzlem zarządzała prywatna spółka na zlecenie Wojskowej Agencji Mieszkaniowej.
Wprowadzenie SUFO wynikało też z innego, bardzo prozaicznego problemu. Przy okrojeniu armii do obecnego stanu osobowego najnormalniej w świecie ludzie nie wyrabiali już wszystkich służb i wart. Jeżeli w miesiącu żołnierz miał 7 wart i 7 służb, wszystko po 24 godziny, to nie było już czasu na jego szkolenie. Po wycofaniu służby zasadniczej przez kilka tygodni w niektórych miejscach warty trzymali sierżanci i chorążowie. Przyznasz sam, że to trochę kosztowni wartownicy.
Jeśli wolno mi coś już na
Jeśli wolno mi coś już na spokojnie powiedzieć, ponieważ widzę konkretny wpis, a nie pierdolenie, to ja podałem jedynie za najbardziej szkolny źródłem 104, według tego źródła i przypomniałem o projekcie “zawodowej armii”. Ty piszesz, że de facto jest 97 i ja absolutnie z tym nie zamierzam polemizować, ponieważ do Wikipedii wyrażałem swój stosunek wielokrotnie, to jest wygodna baza danych, ale ostrożność należy zachować. W sumie między tym co podałem, a co podajesz Ty jest 7 tysięcy różnicy W SAMYCH ŻOŁNIERZACH. Dalej piszesz o 46 tysiącach w administracji i O TO WŁAŚNIE CHODZI. Jeśli ktoś mi wrzuca, żeby było “zawodowo” link z ministerstwa i usiłuje robić wariata, że podaje ŁĄCZNE ZATRUDNIENIE w resorcie, wrzucając do jednego wora biurokratów i żołnierzy, a w innym zestawieniach robi jeszcze większy propagandowy cyrk, okraszony tępym dowcipem, to mnie wyrywa. Ja napisałem tylko i aż tyle, że 96 tysięcy w MON nie może dotyczyć żołnierzy i administracji razem, bo samych zawodowych żołnierzy ma być 100 tysięcy, o tych 20 rezerwy nie miałem pojęcia, a te 46 przyklejanych przyjmuje na wiarę, bo już naprawdę nie mam czasu grzebać dalej, zresztą nie ma też powodu Ci nie wierzyć. Ale najważniejsze jest coś zupełnie innego, najważniejsze jest to, że na takim poziomie FAKTÓW, to ja mogę rozmawiać, albo z pokorą zamknąć buzię, natomiast powtórzę raz jeszcze, tu nie ma miejsca dla pierdolenia i radosnej twórczości partyjniackiej, ideologicznej, czy innego złodziejstwa PR-owskiego. Gdyby się komuś chciało dokonać analogicznej szczegółowej statystyki dla pozostałych resortów mielibyśmy już precyzyjne dane, ja oczywiście nie jestem kotem i nie mam 7 żyć, żeby w tekście typu felieton wchodzić w takie szczegóły, dane z zatrudnienia administracji podałem za Rybińskim, a ktoś je tu podniósł do 430 tys, bodaj za money.pl. GUS od 2009 ma ban na te dane, przynajmniej tak twierdzi Rybiński. Do opisu przepaści między pieprzeniem o becikowym, a Bizancjum w urzędach uważam to za wystarczające i uczciwe. I po to się między innymi pocę, aby z satysfakcją odczytać takie poszerzające temat komentarze, a nie leniwe pierdolenie i rżnięcie głupa.
Trochę cyferek
Zatrudnienie w Państwowych Jednostkach Budżetowych w 2009 wyniosło 377 tys. z czego główne pozycje to:
– sprawy wewnętrzne – 131,7 tys
– obrona narodowa – 96,6 tys
– budżet, finanse publiczne i inst. finansowe – 64,4 tys
– sprawiedliwość – 34,2 tys
– wojewodowie ogółem – 23,6 tys z czego 7 tys rolnictwo i łowiectwo
Na pozostałe ponad 20 tys. składają się głównie: transport i łączność (4tys), GUS (4,4 tys), kultura i ochrona dziedzictwa (1,4 tys.), środowisko (1,4 tys), sprawy zagraniczne (1 tys) i wiele innych po kilkaset osób – kancelaria Premiera 527 osób.
Gdyby tak zwolnić połowę policjantów i wojskowych i zabrać część wynagrodzeń urzędnikom skarbowym i sędziom … no dobra nie będę się wygłupiał
PS
http://kontrowersje.net/tresc/z_pustego_i_skrzypek_nie_naleje
1) Przepraszam, mamy rok
1) Przepraszam, mamy rok 2011, możesz wskazać źródła tych danych, albo bez wskazywania podać aktualne, bo to po prostu nierzetelność, albo zwyczajna propaganda.
2) Co do głupiego skądinąd żarciku, uważasz, że w PRL mieliśmy za mało policji i wojska, przy zatrudnieniu 159 tysięcy w administracji w ogóle. No i jeszcze jedno. Skąd Ci przyszło do głowy, że ADMINISTRACJA w MON i MSWiA, to żołnierze i policja, to jakiś jeszcze mniej zabawny żart? Możesz się podnieść o parę poważnych szczebli i podać liczbę policjantów oraz ŻOŁNIERZY “ZAWODOWEJ ARMII”. Jak byś zechciał, to mógłbyś się już na stracie dowiedzieć, że w obronie narodowej 96 tysięcy to faktycznie jest armia, ale urzędasów, bo armia w ambitnych planach ma liczyć drugie tyle z okładem.
3) Co do Skrzypka prosiłem o konkret, a odesłałeś mnie do klasyki, w takim stylu jaki tu wysmarowałeś powyżej.
Nadal uważam Cię za poważnego człowieka, znającego się na rzeczy, ale coraz trudniej mi znosić podobne prymitywne wrzutki z dziedziny politycznego bełkotu. Oczekuję powagi, albo proszę o dokonywanie wpisów na własnym blogu.
Nie ma danych za 2010
a tym bardziej za 2011, a dane z 2009 pochodzą z jednej z tabelek stąd: http://www.mf.gov.pl/index.php?const=5&dzial=36&wysw=2&sub=sub1
Niby rządowe, więc jak to rządowe i to jeszcze Rostowskiego pewnie mogą być fałszywe, ale niestety pisowski GUS detalicznych nie podaje. Z tej tabeli wynika, że urzędasów w wojsku jest 1800, a reszta to jednak wojacy – może proporcje nie takie bo za dużo generałów i oficerów, ale ma to się podobno zmienić http://www.wp.mil.pl/pl/strona/47/LG_54_55. Spraw wewnętrznych nie chce mi się szukać i sumować bo to i policjanci (ok. 100 tys) i strażacy i inne służby. Dane te raczej niewiele się zmieniły w 2010, ale pewnie nie uwierzysz mi na słowo – trudno. Proszę o poważne wskazanie gdzie tu prymitywizm – podałem tylko liczby i cyniczny, a nie prymitywny sposób na ich zmniejszenie. Prymitywne jest żonglowanie danymi z dupy wyjętymi bez wiedzy skąd pochodzą i co sobą przedstawiają i wykorzystywanie tych danych w celu uzasadnienia z góry założonej tezy.
PS
Masz rację – nie powinienem włazić pod cudzą kreskę, ale wyrywa mnie z butów gdy widzę bzdury, a nie mam czasu i ochoty by tworzyć własny wpis. OK więcej nie będę, chociaż ja akurat doceniam komentarza pod moją kreską bo czasami mogę się dowiedzieć, że nie jestem nieomylny.
Możliwości są dwie, albo ja
Możliwości są dwie, albo ja się pomyliłem nazywając cię człowiekiem inteligentny, albo tobie się wydaje, że jak popyskujesz w stylu “z dupy wyjętymi danymi”, zamiast podać konkrety, to jakiś bieda inteligent to kupi. Źle trafiłeś, tu już prawie nie ma takich i selekcja trwa. To tak tytułem wstępu. Argument pod tytułem wiem na pewno, że jest inaczej, ale nie nie chce mi się szukać, to jest dość klasyczne zachowanie dla dawania dupy i trwania w tym fakcie. Poszukałem za ciebie, chociaż to jałowa robota była, bo nie wiem o czym można rozmawiać z człowiekiem, który podaje 34 tysiące jako łączne zatrudnienia dla MS i umieszcza w tym sędziów, prokuratorów, służby więzienne i biurokrację. Dla porządku i w ramach tępienia idiotyzmów, poszukałem co trzeba, ale po tym akcie już nie mamy o czym rozmawiać, ponieważ ja nie rozmawiam, ani z idiotami, ani z udającymi idiotów.
1) 96 tysięcy zatrudnionych w MON? Łączną liczba SAMYCH żołnierzy w armii “zawodowej” na rok 2010, podaje byle Wikipedia i to jest 104 tys. Zatem Twoje 96 “z dupy wyjęte”, albo nawet i z rządowych stron NIE DOTYCZY ŻOŁNIERZY. Pytaj akwizytora z Londynu, kogo dotyczy, może córki “zerżnij mnie”, ale ona zda się jest za biuro polityczne w MSZ. Sobie już odpowiedz, bez lustra, gdzie tu jest miejsce dla całej tak zwanej służby cywilnej i takich pierdół jak szkoły i szpitale wojskowe, skoro samego wojska ponad statystykę wylało się 8 tysięcy.
2) 132 tysiące w MSW??? Masz tupet! W Polsce jest około 100 tysięcy zatrudnionych w samej policji (komendy), tak ze sprzątaczkami, z tego 58 tysięcy funkcjonariuszy, czyli policjantów. Doliczając do tego tylko 30 tysięcy zawodowych strażaków i tylko 15 tysięcy w służbach celnych już jest 145 tysięcy, takich od roboty powiedzmy. To teraz jeszcze parę nowości: Obrona Cywilna Kraju, Główny Urząd Geodezji i Kartografii, Biuro Ochrony Rządu. Tylko trzy najbardziej znane instytucje, spośród 16 innych wcześniej niewymienionych.
3) Sprawiedliwość – 34,2 tys??? Tu masz już całkiem popuszczone cugle satyry i pajacowania. Dokładne dane z sędziami i prokuratorami: http://www.wprost.pl/ar/214632/Sedziowie-i-prokuratorzy-kosztuja-kazdego-Polaka-300-zlotych-rocznie/ Samych sędziów 10 tysięcy i tylko w UE Niemcy mają więcej, prokuratorów 13 tysięcy. W służbie więziennej 29 tysięcy i to znów są sami funkcyjni. Umiesz dodać 23 do 29? Po tych popisach jakie tu dałeś zapewne wyjdzie ci 32, mnie wychodzi 52 i oczywiście to nie koniec MS i tylko sami “robotnicy”.
I tak do każdej twojej z dupy wyjętej danej można dopisać taką listę. Żeby było śmieszniej najpewniej podałeś w miarę poprawne dane statystyczne dla BIUROKRATÓW na 2009 r, bo nawet najgłupszy wyborca Leppera wie, że zatrudnienie w administracji, a funkcjonariusz to inna wypłata i inne odzienie do roboty. Potem z głupoty, cynizmu, tudzież nadziei, że do bieda inteligencji przemawiasz, poleciałeś “dowcipem” o żołnierzach, sędziach i policjantach. Bez żadnego odwiedzania żadnej Wikipedii człowiek z odrobiną oleju pod deklem stuknąłby się w dekiel zanim podałby 135 tysięcy zatrudnionych we wszystkich służbach podległych MSW, że o 32 tysiącach w MS nie wspomnę.
Proszę uprzejmie więcej jednego słowa pod moim wpisem nie zostawić. Proszę realizować się jako propagandowy klown pod własnym interesem i to najdalej posunięty kompromis z mojej strony.
PS Właściwe powinienem być wdzięczny za tak spektakularne potwierdzenie diagnozy, ale mnie idiotyzm w żadnej postaci nie cieszy. Dane, aktualne dane, na rok 2010 znajdziesz na kilku fachowych portalach. W tej chwili jest to około 430 tysięcy urządasów.
OK
więcej pod Twoją kreskę nie wejdę
No to żeście sobie pogadali
No to żeście sobie pogadali obaj.
W kwestii stanu osobowego Sił Zbrojnych RP pozwolicie może że wtrącę swoje 3 grosze.
Stan etatowy SZ RP (czyli teoretyczny) wynosi 100 tysięcy żołnierzy w służbie czynnej plus 20 tysięcy Narodowych Sił Rezerwowych (powoływanych w razie potrzeby ale nie będących w jednostkach na co dzień).
Stan faktyczny SZ RP wynosi 94 tysiące żołnierzy zawodowych plus 3 tysiące osób które podpisały kontrakty do NSR.
Rzeczywisty rachunek jest taki, że mamy na dzień dzisiejszy 6 tysięcy wakatów dla żołnierzy zawodowych (plus jakieś kolejne 3 tysiące przybędzie po 31 stycznia br.). Do tego pełen sukces Klicha w tworzeniu NSR. Miało być 20 tysięcy do końca 2010 roku, a jest 3 tysiące.
Należy jeszcze pamiętać że w resorcie Obrony Narodowej, oprócz 94 tysięcy żołnierzy zawodowych, zatrudnionych jest 46 tysięcy cywilnych pracowników wojska. Od księgowych i prawników po magazynierów i techników.
Witaj Szwejku. Dodaj coś o SUFO – bo nie mogę uwierzyć
że za chwilę kulawy dziadek w okularach tak grubych jak Bronkowe będzie stał przed każdą bramą z napisem : Wojsko Polskie.
Z pistoletem DSG.
(Dla niewtajemniczonych – zabawka na plastikowe kulki)
Sama idea SUFO nie jest tak
Sama idea SUFO nie jest tak do końca głupia jak się początkowo wydaje. Podam przykład Wielkiej Brytanii i USA bo w obu krajach spędziłem kilka lat i znam problem z autopsji.
Na Wyspie istnieje coś takiego jak ogólnokrajowa cywilna służba ochrony obiektów ministerstwa obrony. Goście odpowiadają za kontrolę dostępu do jednostek i ich całodobową ochronę.
Jeżeli został wprowadzony stan zagrożenia (na przykład podejrzenie zamachu terrorystycznego) to przepustki na bramie nadal sprawdzał SUFO ale za jego plecami stał żołnierz z karabinem gotowym do strzału. W dniach, w których obowiązywał najwyższy poziom zagrożenia, cywile schodzili do wewnątrz jednostki natomiast ochronę zewnętrzna całkowicie przejmowali żołnierze.
Zasadą jest że ochroną obiektów zajmują się żołnierze z piechoty morskiej. Brytyjczycy mają w tym wieloletnie doświadczenie wynikające z działalności IRA.
Nieco inaczej wygląda sprawa po drugiej stronie stawu. Wszystko zależy od kategorii obiektu. Wszelkie obiekty wojskowe, w których nie stacjonują jednostki bojowe (ośrodki szkoleniowe, jednostki wsparcia, itp.) są pilnowane przez cywili. Natomiast bazy stricte wojskowe czyli forty są chronione albo przez żandarmerię albo żołnierzy piechoty morskiej. Piechota morska obstawia też wszystkie amerykańskie ambasady.
Natomiast w Polsce jak to w Polsce. Jak chce się mieć jakość to trzeba za nią zapłacić. Jeżeli oferujesz 1200 PLN za stanie na dworze to masz to co widać. W ostatnim internacie w którym mieszkałem w Warszawie portierowi płacili 4 złote za godzinę i to w ramach outsourcingu bo bajzlem zarządzała prywatna spółka na zlecenie Wojskowej Agencji Mieszkaniowej.
Wprowadzenie SUFO wynikało też z innego, bardzo prozaicznego problemu. Przy okrojeniu armii do obecnego stanu osobowego najnormalniej w świecie ludzie nie wyrabiali już wszystkich służb i wart. Jeżeli w miesiącu żołnierz miał 7 wart i 7 służb, wszystko po 24 godziny, to nie było już czasu na jego szkolenie. Po wycofaniu służby zasadniczej przez kilka tygodni w niektórych miejscach warty trzymali sierżanci i chorążowie. Przyznasz sam, że to trochę kosztowni wartownicy.
Jeśli wolno mi coś już na
Jeśli wolno mi coś już na spokojnie powiedzieć, ponieważ widzę konkretny wpis, a nie pierdolenie, to ja podałem jedynie za najbardziej szkolny źródłem 104, według tego źródła i przypomniałem o projekcie “zawodowej armii”. Ty piszesz, że de facto jest 97 i ja absolutnie z tym nie zamierzam polemizować, ponieważ do Wikipedii wyrażałem swój stosunek wielokrotnie, to jest wygodna baza danych, ale ostrożność należy zachować. W sumie między tym co podałem, a co podajesz Ty jest 7 tysięcy różnicy W SAMYCH ŻOŁNIERZACH. Dalej piszesz o 46 tysiącach w administracji i O TO WŁAŚNIE CHODZI. Jeśli ktoś mi wrzuca, żeby było “zawodowo” link z ministerstwa i usiłuje robić wariata, że podaje ŁĄCZNE ZATRUDNIENIE w resorcie, wrzucając do jednego wora biurokratów i żołnierzy, a w innym zestawieniach robi jeszcze większy propagandowy cyrk, okraszony tępym dowcipem, to mnie wyrywa. Ja napisałem tylko i aż tyle, że 96 tysięcy w MON nie może dotyczyć żołnierzy i administracji razem, bo samych zawodowych żołnierzy ma być 100 tysięcy, o tych 20 rezerwy nie miałem pojęcia, a te 46 przyklejanych przyjmuje na wiarę, bo już naprawdę nie mam czasu grzebać dalej, zresztą nie ma też powodu Ci nie wierzyć. Ale najważniejsze jest coś zupełnie innego, najważniejsze jest to, że na takim poziomie FAKTÓW, to ja mogę rozmawiać, albo z pokorą zamknąć buzię, natomiast powtórzę raz jeszcze, tu nie ma miejsca dla pierdolenia i radosnej twórczości partyjniackiej, ideologicznej, czy innego złodziejstwa PR-owskiego. Gdyby się komuś chciało dokonać analogicznej szczegółowej statystyki dla pozostałych resortów mielibyśmy już precyzyjne dane, ja oczywiście nie jestem kotem i nie mam 7 żyć, żeby w tekście typu felieton wchodzić w takie szczegóły, dane z zatrudnienia administracji podałem za Rybińskim, a ktoś je tu podniósł do 430 tys, bodaj za money.pl. GUS od 2009 ma ban na te dane, przynajmniej tak twierdzi Rybiński. Do opisu przepaści między pieprzeniem o becikowym, a Bizancjum w urzędach uważam to za wystarczające i uczciwe. I po to się między innymi pocę, aby z satysfakcją odczytać takie poszerzające temat komentarze, a nie leniwe pierdolenie i rżnięcie głupa.
Trochę cyferek
Zatrudnienie w Państwowych Jednostkach Budżetowych w 2009 wyniosło 377 tys. z czego główne pozycje to:
– sprawy wewnętrzne – 131,7 tys
– obrona narodowa – 96,6 tys
– budżet, finanse publiczne i inst. finansowe – 64,4 tys
– sprawiedliwość – 34,2 tys
– wojewodowie ogółem – 23,6 tys z czego 7 tys rolnictwo i łowiectwo
Na pozostałe ponad 20 tys. składają się głównie: transport i łączność (4tys), GUS (4,4 tys), kultura i ochrona dziedzictwa (1,4 tys.), środowisko (1,4 tys), sprawy zagraniczne (1 tys) i wiele innych po kilkaset osób – kancelaria Premiera 527 osób.
Gdyby tak zwolnić połowę policjantów i wojskowych i zabrać część wynagrodzeń urzędnikom skarbowym i sędziom … no dobra nie będę się wygłupiał
PS
http://kontrowersje.net/tresc/z_pustego_i_skrzypek_nie_naleje
1) Przepraszam, mamy rok
1) Przepraszam, mamy rok 2011, możesz wskazać źródła tych danych, albo bez wskazywania podać aktualne, bo to po prostu nierzetelność, albo zwyczajna propaganda.
2) Co do głupiego skądinąd żarciku, uważasz, że w PRL mieliśmy za mało policji i wojska, przy zatrudnieniu 159 tysięcy w administracji w ogóle. No i jeszcze jedno. Skąd Ci przyszło do głowy, że ADMINISTRACJA w MON i MSWiA, to żołnierze i policja, to jakiś jeszcze mniej zabawny żart? Możesz się podnieść o parę poważnych szczebli i podać liczbę policjantów oraz ŻOŁNIERZY “ZAWODOWEJ ARMII”. Jak byś zechciał, to mógłbyś się już na stracie dowiedzieć, że w obronie narodowej 96 tysięcy to faktycznie jest armia, ale urzędasów, bo armia w ambitnych planach ma liczyć drugie tyle z okładem.
3) Co do Skrzypka prosiłem o konkret, a odesłałeś mnie do klasyki, w takim stylu jaki tu wysmarowałeś powyżej.
Nadal uważam Cię za poważnego człowieka, znającego się na rzeczy, ale coraz trudniej mi znosić podobne prymitywne wrzutki z dziedziny politycznego bełkotu. Oczekuję powagi, albo proszę o dokonywanie wpisów na własnym blogu.
Nie ma danych za 2010
a tym bardziej za 2011, a dane z 2009 pochodzą z jednej z tabelek stąd: http://www.mf.gov.pl/index.php?const=5&dzial=36&wysw=2&sub=sub1
Niby rządowe, więc jak to rządowe i to jeszcze Rostowskiego pewnie mogą być fałszywe, ale niestety pisowski GUS detalicznych nie podaje. Z tej tabeli wynika, że urzędasów w wojsku jest 1800, a reszta to jednak wojacy – może proporcje nie takie bo za dużo generałów i oficerów, ale ma to się podobno zmienić http://www.wp.mil.pl/pl/strona/47/LG_54_55. Spraw wewnętrznych nie chce mi się szukać i sumować bo to i policjanci (ok. 100 tys) i strażacy i inne służby. Dane te raczej niewiele się zmieniły w 2010, ale pewnie nie uwierzysz mi na słowo – trudno. Proszę o poważne wskazanie gdzie tu prymitywizm – podałem tylko liczby i cyniczny, a nie prymitywny sposób na ich zmniejszenie. Prymitywne jest żonglowanie danymi z dupy wyjętymi bez wiedzy skąd pochodzą i co sobą przedstawiają i wykorzystywanie tych danych w celu uzasadnienia z góry założonej tezy.
PS
Masz rację – nie powinienem włazić pod cudzą kreskę, ale wyrywa mnie z butów gdy widzę bzdury, a nie mam czasu i ochoty by tworzyć własny wpis. OK więcej nie będę, chociaż ja akurat doceniam komentarza pod moją kreską bo czasami mogę się dowiedzieć, że nie jestem nieomylny.
Możliwości są dwie, albo ja
Możliwości są dwie, albo ja się pomyliłem nazywając cię człowiekiem inteligentny, albo tobie się wydaje, że jak popyskujesz w stylu “z dupy wyjętymi danymi”, zamiast podać konkrety, to jakiś bieda inteligent to kupi. Źle trafiłeś, tu już prawie nie ma takich i selekcja trwa. To tak tytułem wstępu. Argument pod tytułem wiem na pewno, że jest inaczej, ale nie nie chce mi się szukać, to jest dość klasyczne zachowanie dla dawania dupy i trwania w tym fakcie. Poszukałem za ciebie, chociaż to jałowa robota była, bo nie wiem o czym można rozmawiać z człowiekiem, który podaje 34 tysiące jako łączne zatrudnienia dla MS i umieszcza w tym sędziów, prokuratorów, służby więzienne i biurokrację. Dla porządku i w ramach tępienia idiotyzmów, poszukałem co trzeba, ale po tym akcie już nie mamy o czym rozmawiać, ponieważ ja nie rozmawiam, ani z idiotami, ani z udającymi idiotów.
1) 96 tysięcy zatrudnionych w MON? Łączną liczba SAMYCH żołnierzy w armii “zawodowej” na rok 2010, podaje byle Wikipedia i to jest 104 tys. Zatem Twoje 96 “z dupy wyjęte”, albo nawet i z rządowych stron NIE DOTYCZY ŻOŁNIERZY. Pytaj akwizytora z Londynu, kogo dotyczy, może córki “zerżnij mnie”, ale ona zda się jest za biuro polityczne w MSZ. Sobie już odpowiedz, bez lustra, gdzie tu jest miejsce dla całej tak zwanej służby cywilnej i takich pierdół jak szkoły i szpitale wojskowe, skoro samego wojska ponad statystykę wylało się 8 tysięcy.
2) 132 tysiące w MSW??? Masz tupet! W Polsce jest około 100 tysięcy zatrudnionych w samej policji (komendy), tak ze sprzątaczkami, z tego 58 tysięcy funkcjonariuszy, czyli policjantów. Doliczając do tego tylko 30 tysięcy zawodowych strażaków i tylko 15 tysięcy w służbach celnych już jest 145 tysięcy, takich od roboty powiedzmy. To teraz jeszcze parę nowości: Obrona Cywilna Kraju, Główny Urząd Geodezji i Kartografii, Biuro Ochrony Rządu. Tylko trzy najbardziej znane instytucje, spośród 16 innych wcześniej niewymienionych.
3) Sprawiedliwość – 34,2 tys??? Tu masz już całkiem popuszczone cugle satyry i pajacowania. Dokładne dane z sędziami i prokuratorami: http://www.wprost.pl/ar/214632/Sedziowie-i-prokuratorzy-kosztuja-kazdego-Polaka-300-zlotych-rocznie/ Samych sędziów 10 tysięcy i tylko w UE Niemcy mają więcej, prokuratorów 13 tysięcy. W służbie więziennej 29 tysięcy i to znów są sami funkcyjni. Umiesz dodać 23 do 29? Po tych popisach jakie tu dałeś zapewne wyjdzie ci 32, mnie wychodzi 52 i oczywiście to nie koniec MS i tylko sami “robotnicy”.
I tak do każdej twojej z dupy wyjętej danej można dopisać taką listę. Żeby było śmieszniej najpewniej podałeś w miarę poprawne dane statystyczne dla BIUROKRATÓW na 2009 r, bo nawet najgłupszy wyborca Leppera wie, że zatrudnienie w administracji, a funkcjonariusz to inna wypłata i inne odzienie do roboty. Potem z głupoty, cynizmu, tudzież nadziei, że do bieda inteligencji przemawiasz, poleciałeś “dowcipem” o żołnierzach, sędziach i policjantach. Bez żadnego odwiedzania żadnej Wikipedii człowiek z odrobiną oleju pod deklem stuknąłby się w dekiel zanim podałby 135 tysięcy zatrudnionych we wszystkich służbach podległych MSW, że o 32 tysiącach w MS nie wspomnę.
Proszę uprzejmie więcej jednego słowa pod moim wpisem nie zostawić. Proszę realizować się jako propagandowy klown pod własnym interesem i to najdalej posunięty kompromis z mojej strony.
PS Właściwe powinienem być wdzięczny za tak spektakularne potwierdzenie diagnozy, ale mnie idiotyzm w żadnej postaci nie cieszy. Dane, aktualne dane, na rok 2010 znajdziesz na kilku fachowych portalach. W tej chwili jest to około 430 tysięcy urządasów.
OK
więcej pod Twoją kreskę nie wejdę
No to żeście sobie pogadali
No to żeście sobie pogadali obaj.
W kwestii stanu osobowego Sił Zbrojnych RP pozwolicie może że wtrącę swoje 3 grosze.
Stan etatowy SZ RP (czyli teoretyczny) wynosi 100 tysięcy żołnierzy w służbie czynnej plus 20 tysięcy Narodowych Sił Rezerwowych (powoływanych w razie potrzeby ale nie będących w jednostkach na co dzień).
Stan faktyczny SZ RP wynosi 94 tysiące żołnierzy zawodowych plus 3 tysiące osób które podpisały kontrakty do NSR.
Rzeczywisty rachunek jest taki, że mamy na dzień dzisiejszy 6 tysięcy wakatów dla żołnierzy zawodowych (plus jakieś kolejne 3 tysiące przybędzie po 31 stycznia br.). Do tego pełen sukces Klicha w tworzeniu NSR. Miało być 20 tysięcy do końca 2010 roku, a jest 3 tysiące.
Należy jeszcze pamiętać że w resorcie Obrony Narodowej, oprócz 94 tysięcy żołnierzy zawodowych, zatrudnionych jest 46 tysięcy cywilnych pracowników wojska. Od księgowych i prawników po magazynierów i techników.
Witaj Szwejku. Dodaj coś o SUFO – bo nie mogę uwierzyć
że za chwilę kulawy dziadek w okularach tak grubych jak Bronkowe będzie stał przed każdą bramą z napisem : Wojsko Polskie.
Z pistoletem DSG.
(Dla niewtajemniczonych – zabawka na plastikowe kulki)
Sama idea SUFO nie jest tak
Sama idea SUFO nie jest tak do końca głupia jak się początkowo wydaje. Podam przykład Wielkiej Brytanii i USA bo w obu krajach spędziłem kilka lat i znam problem z autopsji.
Na Wyspie istnieje coś takiego jak ogólnokrajowa cywilna służba ochrony obiektów ministerstwa obrony. Goście odpowiadają za kontrolę dostępu do jednostek i ich całodobową ochronę.
Jeżeli został wprowadzony stan zagrożenia (na przykład podejrzenie zamachu terrorystycznego) to przepustki na bramie nadal sprawdzał SUFO ale za jego plecami stał żołnierz z karabinem gotowym do strzału. W dniach, w których obowiązywał najwyższy poziom zagrożenia, cywile schodzili do wewnątrz jednostki natomiast ochronę zewnętrzna całkowicie przejmowali żołnierze.
Zasadą jest że ochroną obiektów zajmują się żołnierze z piechoty morskiej. Brytyjczycy mają w tym wieloletnie doświadczenie wynikające z działalności IRA.
Nieco inaczej wygląda sprawa po drugiej stronie stawu. Wszystko zależy od kategorii obiektu. Wszelkie obiekty wojskowe, w których nie stacjonują jednostki bojowe (ośrodki szkoleniowe, jednostki wsparcia, itp.) są pilnowane przez cywili. Natomiast bazy stricte wojskowe czyli forty są chronione albo przez żandarmerię albo żołnierzy piechoty morskiej. Piechota morska obstawia też wszystkie amerykańskie ambasady.
Natomiast w Polsce jak to w Polsce. Jak chce się mieć jakość to trzeba za nią zapłacić. Jeżeli oferujesz 1200 PLN za stanie na dworze to masz to co widać. W ostatnim internacie w którym mieszkałem w Warszawie portierowi płacili 4 złote za godzinę i to w ramach outsourcingu bo bajzlem zarządzała prywatna spółka na zlecenie Wojskowej Agencji Mieszkaniowej.
Wprowadzenie SUFO wynikało też z innego, bardzo prozaicznego problemu. Przy okrojeniu armii do obecnego stanu osobowego najnormalniej w świecie ludzie nie wyrabiali już wszystkich służb i wart. Jeżeli w miesiącu żołnierz miał 7 wart i 7 służb, wszystko po 24 godziny, to nie było już czasu na jego szkolenie. Po wycofaniu służby zasadniczej przez kilka tygodni w niektórych miejscach warty trzymali sierżanci i chorążowie. Przyznasz sam, że to trochę kosztowni wartownicy.
Jeśli wolno mi coś już na
Jeśli wolno mi coś już na spokojnie powiedzieć, ponieważ widzę konkretny wpis, a nie pierdolenie, to ja podałem jedynie za najbardziej szkolny źródłem 104, według tego źródła i przypomniałem o projekcie “zawodowej armii”. Ty piszesz, że de facto jest 97 i ja absolutnie z tym nie zamierzam polemizować, ponieważ do Wikipedii wyrażałem swój stosunek wielokrotnie, to jest wygodna baza danych, ale ostrożność należy zachować. W sumie między tym co podałem, a co podajesz Ty jest 7 tysięcy różnicy W SAMYCH ŻOŁNIERZACH. Dalej piszesz o 46 tysiącach w administracji i O TO WŁAŚNIE CHODZI. Jeśli ktoś mi wrzuca, żeby było “zawodowo” link z ministerstwa i usiłuje robić wariata, że podaje ŁĄCZNE ZATRUDNIENIE w resorcie, wrzucając do jednego wora biurokratów i żołnierzy, a w innym zestawieniach robi jeszcze większy propagandowy cyrk, okraszony tępym dowcipem, to mnie wyrywa. Ja napisałem tylko i aż tyle, że 96 tysięcy w MON nie może dotyczyć żołnierzy i administracji razem, bo samych zawodowych żołnierzy ma być 100 tysięcy, o tych 20 rezerwy nie miałem pojęcia, a te 46 przyklejanych przyjmuje na wiarę, bo już naprawdę nie mam czasu grzebać dalej, zresztą nie ma też powodu Ci nie wierzyć. Ale najważniejsze jest coś zupełnie innego, najważniejsze jest to, że na takim poziomie FAKTÓW, to ja mogę rozmawiać, albo z pokorą zamknąć buzię, natomiast powtórzę raz jeszcze, tu nie ma miejsca dla pierdolenia i radosnej twórczości partyjniackiej, ideologicznej, czy innego złodziejstwa PR-owskiego. Gdyby się komuś chciało dokonać analogicznej szczegółowej statystyki dla pozostałych resortów mielibyśmy już precyzyjne dane, ja oczywiście nie jestem kotem i nie mam 7 żyć, żeby w tekście typu felieton wchodzić w takie szczegóły, dane z zatrudnienia administracji podałem za Rybińskim, a ktoś je tu podniósł do 430 tys, bodaj za money.pl. GUS od 2009 ma ban na te dane, przynajmniej tak twierdzi Rybiński. Do opisu przepaści między pieprzeniem o becikowym, a Bizancjum w urzędach uważam to za wystarczające i uczciwe. I po to się między innymi pocę, aby z satysfakcją odczytać takie poszerzające temat komentarze, a nie leniwe pierdolenie i rżnięcie głupa.
Last but not least
“Polska jest jak gmach, co pęka za różową fasadą”
Z pozoru wszystko idzie po myśli rządu i zanosi się na to, że Donald Tusk będzie pierwszym premierem wybranym na dwie kadencje, ale różowa fasada skrywa to, co mniej atrakcyjne – pisze brytyjski “The Economist”.
Tygodnik wylicza: deficyt finansów publicznych na poziomie 7,9% PKB (w 2010 r.) jest czterokrotnie wyższy niż w 2007 r. Dług publiczny jest tylko nieznacznie poniżej konstytucyjnego progu 55 proc. PKB. Wygląda na to, że Ministerstwo Finansów wspiera złotego, by denominowany w polskiej walucie dług zagraniczny był możliwie najmniejszy.
“Wielu podatników nie widzi korzyści z hojnych wydatków rządu (choć rolnicy i policjanci wciąż korzystają z socjalistycznych przywilejów w postaci ulg podatkowych i wczesnej emerytury). Mimo pewnej poprawy, jak np. lepszych dróg i połączeń kolejowych z Warszawy, stan infrastruktury w wielu rejonach kraju jest tragiczny” – zauważa opiniotwórczy magazyn.
“Pretekstem do zaniechania działań ze strony rządu była w przeszłości groźba weta prezydenta Lecha Kaczyńskiego(…). Teraz, gdy prezydentem jest Bronisław Komorowski nowym usprawiedliwieniem dla bierności jest obawa, iż bolesne reformy byłyby wodą na młyn dla PiS” – pisze tygodnik.
”
Ministrowie w rządzie Tuska wykazują niepokojącą tendencję do taplania się w drugoplanowych sprawach takich jak rozprawa z dopalaczami czy perspektywa nowego publicznego święta”The Economist”Ministrowie w rządzie Tuska wykazują niepokojącą tendencję do taplania się w drugoplanowych sprawach takich jak rozprawa z dopalaczami czy perspektywa nowego publicznego święta, zamiast skoncentrować się na poważnych reformach potrzebnych w administracji państwowej, finansach publicznych i na rynku pracy” – uważa “The Economist”.
Również o opozycji magazyn nie ma wysokiego zdania, nazywając ją “słabą”, “podzieloną”, “niezdolną do przejęcia politycznej inicjatywy”. “Emocjonalna huśtawka Jarosława Kaczyńskiego po śmierci brata wstrząsnęła PiS aż do punktu zupełnego rozpadu” – napisano w artykule “Get a move on”.
Politycznym błędem rozłamowego ugrupowania, wyłonionego z PiS, Polska Jest Najważniejsza, jest – według “The Economist” – to, że nie starało się trafić do zniechęconych wyborców PO, zamiast tego szukając poparcia w swoim dawnym politycznym obozie pisowskim.
Ogólnie tygodnik uznaje PJN za polityczne wyzwanie zarówno dla kunktatorstwa Donalda Tuska, jak i dla ideologii PiS akcentującej silne, interwencjonistyczne państwo i system świadczeń socjalnych, choć notowania PJN sugerują, że ugrupowanie to jest na granicy wymaganego minimum głosów, by wejść do Sejmu.
“Polska przewodniczy UE w drugim półroczu 2011 r. Będzie to okazją dla zaprezentowania się jako nowoczesny kraj i pokazania zachodniej Europie, iż jej często protekcjonalny stosunek do Polski jest nieuzasadniony. Kampania wyborcza w okresie prezydencji nie przysłuży się temu celowi” – twierdzi magazyn.
“Economist” wróży Donaldowi Tuskowi wyborczy sukces bez względu na to, czy zdecyduje się rozpisać wybory na wiosnę, czy też jesienią. “Po osiągnięciu historycznego drugiego zwycięstwa wyborczego będzie mógł skoncentrować uwagę
Last but not least
“Polska jest jak gmach, co pęka za różową fasadą”
Z pozoru wszystko idzie po myśli rządu i zanosi się na to, że Donald Tusk będzie pierwszym premierem wybranym na dwie kadencje, ale różowa fasada skrywa to, co mniej atrakcyjne – pisze brytyjski “The Economist”.
Tygodnik wylicza: deficyt finansów publicznych na poziomie 7,9% PKB (w 2010 r.) jest czterokrotnie wyższy niż w 2007 r. Dług publiczny jest tylko nieznacznie poniżej konstytucyjnego progu 55 proc. PKB. Wygląda na to, że Ministerstwo Finansów wspiera złotego, by denominowany w polskiej walucie dług zagraniczny był możliwie najmniejszy.
“Wielu podatników nie widzi korzyści z hojnych wydatków rządu (choć rolnicy i policjanci wciąż korzystają z socjalistycznych przywilejów w postaci ulg podatkowych i wczesnej emerytury). Mimo pewnej poprawy, jak np. lepszych dróg i połączeń kolejowych z Warszawy, stan infrastruktury w wielu rejonach kraju jest tragiczny” – zauważa opiniotwórczy magazyn.
“Pretekstem do zaniechania działań ze strony rządu była w przeszłości groźba weta prezydenta Lecha Kaczyńskiego(…). Teraz, gdy prezydentem jest Bronisław Komorowski nowym usprawiedliwieniem dla bierności jest obawa, iż bolesne reformy byłyby wodą na młyn dla PiS” – pisze tygodnik.
”
Ministrowie w rządzie Tuska wykazują niepokojącą tendencję do taplania się w drugoplanowych sprawach takich jak rozprawa z dopalaczami czy perspektywa nowego publicznego święta”The Economist”Ministrowie w rządzie Tuska wykazują niepokojącą tendencję do taplania się w drugoplanowych sprawach takich jak rozprawa z dopalaczami czy perspektywa nowego publicznego święta, zamiast skoncentrować się na poważnych reformach potrzebnych w administracji państwowej, finansach publicznych i na rynku pracy” – uważa “The Economist”.
Również o opozycji magazyn nie ma wysokiego zdania, nazywając ją “słabą”, “podzieloną”, “niezdolną do przejęcia politycznej inicjatywy”. “Emocjonalna huśtawka Jarosława Kaczyńskiego po śmierci brata wstrząsnęła PiS aż do punktu zupełnego rozpadu” – napisano w artykule “Get a move on”.
Politycznym błędem rozłamowego ugrupowania, wyłonionego z PiS, Polska Jest Najważniejsza, jest – według “The Economist” – to, że nie starało się trafić do zniechęconych wyborców PO, zamiast tego szukając poparcia w swoim dawnym politycznym obozie pisowskim.
Ogólnie tygodnik uznaje PJN za polityczne wyzwanie zarówno dla kunktatorstwa Donalda Tuska, jak i dla ideologii PiS akcentującej silne, interwencjonistyczne państwo i system świadczeń socjalnych, choć notowania PJN sugerują, że ugrupowanie to jest na granicy wymaganego minimum głosów, by wejść do Sejmu.
“Polska przewodniczy UE w drugim półroczu 2011 r. Będzie to okazją dla zaprezentowania się jako nowoczesny kraj i pokazania zachodniej Europie, iż jej często protekcjonalny stosunek do Polski jest nieuzasadniony. Kampania wyborcza w okresie prezydencji nie przysłuży się temu celowi” – twierdzi magazyn.
“Economist” wróży Donaldowi Tuskowi wyborczy sukces bez względu na to, czy zdecyduje się rozpisać wybory na wiosnę, czy też jesienią. “Po osiągnięciu historycznego drugiego zwycięstwa wyborczego będzie mógł skoncentrować uwagę
Last but not least
“Polska jest jak gmach, co pęka za różową fasadą”
Z pozoru wszystko idzie po myśli rządu i zanosi się na to, że Donald Tusk będzie pierwszym premierem wybranym na dwie kadencje, ale różowa fasada skrywa to, co mniej atrakcyjne – pisze brytyjski “The Economist”.
Tygodnik wylicza: deficyt finansów publicznych na poziomie 7,9% PKB (w 2010 r.) jest czterokrotnie wyższy niż w 2007 r. Dług publiczny jest tylko nieznacznie poniżej konstytucyjnego progu 55 proc. PKB. Wygląda na to, że Ministerstwo Finansów wspiera złotego, by denominowany w polskiej walucie dług zagraniczny był możliwie najmniejszy.
“Wielu podatników nie widzi korzyści z hojnych wydatków rządu (choć rolnicy i policjanci wciąż korzystają z socjalistycznych przywilejów w postaci ulg podatkowych i wczesnej emerytury). Mimo pewnej poprawy, jak np. lepszych dróg i połączeń kolejowych z Warszawy, stan infrastruktury w wielu rejonach kraju jest tragiczny” – zauważa opiniotwórczy magazyn.
“Pretekstem do zaniechania działań ze strony rządu była w przeszłości groźba weta prezydenta Lecha Kaczyńskiego(…). Teraz, gdy prezydentem jest Bronisław Komorowski nowym usprawiedliwieniem dla bierności jest obawa, iż bolesne reformy byłyby wodą na młyn dla PiS” – pisze tygodnik.
”
Ministrowie w rządzie Tuska wykazują niepokojącą tendencję do taplania się w drugoplanowych sprawach takich jak rozprawa z dopalaczami czy perspektywa nowego publicznego święta”The Economist”Ministrowie w rządzie Tuska wykazują niepokojącą tendencję do taplania się w drugoplanowych sprawach takich jak rozprawa z dopalaczami czy perspektywa nowego publicznego święta, zamiast skoncentrować się na poważnych reformach potrzebnych w administracji państwowej, finansach publicznych i na rynku pracy” – uważa “The Economist”.
Również o opozycji magazyn nie ma wysokiego zdania, nazywając ją “słabą”, “podzieloną”, “niezdolną do przejęcia politycznej inicjatywy”. “Emocjonalna huśtawka Jarosława Kaczyńskiego po śmierci brata wstrząsnęła PiS aż do punktu zupełnego rozpadu” – napisano w artykule “Get a move on”.
Politycznym błędem rozłamowego ugrupowania, wyłonionego z PiS, Polska Jest Najważniejsza, jest – według “The Economist” – to, że nie starało się trafić do zniechęconych wyborców PO, zamiast tego szukając poparcia w swoim dawnym politycznym obozie pisowskim.
Ogólnie tygodnik uznaje PJN za polityczne wyzwanie zarówno dla kunktatorstwa Donalda Tuska, jak i dla ideologii PiS akcentującej silne, interwencjonistyczne państwo i system świadczeń socjalnych, choć notowania PJN sugerują, że ugrupowanie to jest na granicy wymaganego minimum głosów, by wejść do Sejmu.
“Polska przewodniczy UE w drugim półroczu 2011 r. Będzie to okazją dla zaprezentowania się jako nowoczesny kraj i pokazania zachodniej Europie, iż jej często protekcjonalny stosunek do Polski jest nieuzasadniony. Kampania wyborcza w okresie prezydencji nie przysłuży się temu celowi” – twierdzi magazyn.
“Economist” wróży Donaldowi Tuskowi wyborczy sukces bez względu na to, czy zdecyduje się rozpisać wybory na wiosnę, czy też jesienią. “Po osiągnięciu historycznego drugiego zwycięstwa wyborczego będzie mógł skoncentrować uwagę
Zenek dziś nie pogadamy za
Zenek dziś nie pogadamy za bardzo, ty coraz więcej czasu potrzebujesz i odwagi, na coraz mniej zabawne nudy, a ja robotę mam. Jak raz postać rysuję, szlifuję, dopieszczam, poważna osoba pułkownik, może i byś mi pomógł, ale sam piszesz, żeś szeregowiec, a i gadasz tak samo, za co wdzięcznym, bo i zgadywać nie mam czasu. Zenek ja lubię takich fajnych chłopaków jak ty, żebyś nie myślał, że ja tak poważnie z tym zamordyzmem. Rano na ostro strzelać chciałeś, po południu pierdnięcia się boisz? skąd mogłem wiedzieć? Tym bardziej mi głupio, bo ja widzę ty się kaczek boisz chociaż jedna już oskórowana, a druga się grilluje (sama). Marksista na emeryturze, bezsenność jakieś stare myśli z tyłu głowy, dużo czasu i sie posypało. Spróbuj psychoanalityka. Wiesz Zenek, jak już tak o lękach gadamy to ja ci muszę powiedzieć, że kozak jestem, kiedy kaczki faktycznie dziobały to ja sobie tutaj jaja z nich wysiadywałem, nawet legendą zostałem w tym sporcie, ludzie ballady o mnie pisali, a ty Zenek w dalekiej Australii naprawdę popuszczałeś w śpiochy? Pogadać pogadamy na pewno, tylko powiedz no mi Zenek o czym, jak ty nawet nie wiesz z kim? Ty się przyzwyczaiłeś, że tubylec co jako tako odnajduje się w tym miejscu i może nawet lubi, do tego nie lubi starej wiary szeleszczącej walonkami dawne dzieje, to już zaraz ksenofob i nie gej, co mu wystarczy na krzyż, albo orła napluć, a będzie się bił. Zenek, mi to kurwa wisi, legenda o ukrzyżowanym przez faryzeuszy (Rydzyki) Żydzie (wybacz słowo) i ułańskie szarże. Wyższa liga Zenek, piłki możesz podawać, ale znudzisz się, bo przecież widzę, że ambitny jesteś. Ja jestem żywy człowiek, a ty półtrup jakiś, ni to wampir, bo tylko od krzyża oczy na wierzch wyłażą, a już bez czosnku diety sobie nie wyobrażasz. Niby dorosły, a podniecasz się fotografią dziecka, jak ostatnia świnia. Niby taki honorowy, a o fajki żebrzesz. Zenek zostało ci mało, nie chciałbyś czegoś pod koniec ludzkiego zrobić, żywego, prawdziwego? Oglądałeś taki film: “Milczenie owiec”? Widzisz ja jestem trochę taki doktor Hannibal, tylko wegetarianin i pacyfista, mnie wystarczy, że się trochę zagotujesz i nawet języka nie musisz połykać, starczy, że się ugryziesz.
PS Nie mogłeś zerwać nałogiem? Musiałeś żebrać? Prześpij się Zenek, tam u ciebie chyba popołudnie, czy jakoś, ale prześpij się. A jak wstaniesz napisz co ci się śniło.
Zenek dziś nie pogadamy za
Zenek dziś nie pogadamy za bardzo, ty coraz więcej czasu potrzebujesz i odwagi, na coraz mniej zabawne nudy, a ja robotę mam. Jak raz postać rysuję, szlifuję, dopieszczam, poważna osoba pułkownik, może i byś mi pomógł, ale sam piszesz, żeś szeregowiec, a i gadasz tak samo, za co wdzięcznym, bo i zgadywać nie mam czasu. Zenek ja lubię takich fajnych chłopaków jak ty, żebyś nie myślał, że ja tak poważnie z tym zamordyzmem. Rano na ostro strzelać chciałeś, po południu pierdnięcia się boisz? skąd mogłem wiedzieć? Tym bardziej mi głupio, bo ja widzę ty się kaczek boisz chociaż jedna już oskórowana, a druga się grilluje (sama). Marksista na emeryturze, bezsenność jakieś stare myśli z tyłu głowy, dużo czasu i sie posypało. Spróbuj psychoanalityka. Wiesz Zenek, jak już tak o lękach gadamy to ja ci muszę powiedzieć, że kozak jestem, kiedy kaczki faktycznie dziobały to ja sobie tutaj jaja z nich wysiadywałem, nawet legendą zostałem w tym sporcie, ludzie ballady o mnie pisali, a ty Zenek w dalekiej Australii naprawdę popuszczałeś w śpiochy? Pogadać pogadamy na pewno, tylko powiedz no mi Zenek o czym, jak ty nawet nie wiesz z kim? Ty się przyzwyczaiłeś, że tubylec co jako tako odnajduje się w tym miejscu i może nawet lubi, do tego nie lubi starej wiary szeleszczącej walonkami dawne dzieje, to już zaraz ksenofob i nie gej, co mu wystarczy na krzyż, albo orła napluć, a będzie się bił. Zenek, mi to kurwa wisi, legenda o ukrzyżowanym przez faryzeuszy (Rydzyki) Żydzie (wybacz słowo) i ułańskie szarże. Wyższa liga Zenek, piłki możesz podawać, ale znudzisz się, bo przecież widzę, że ambitny jesteś. Ja jestem żywy człowiek, a ty półtrup jakiś, ni to wampir, bo tylko od krzyża oczy na wierzch wyłażą, a już bez czosnku diety sobie nie wyobrażasz. Niby dorosły, a podniecasz się fotografią dziecka, jak ostatnia świnia. Niby taki honorowy, a o fajki żebrzesz. Zenek zostało ci mało, nie chciałbyś czegoś pod koniec ludzkiego zrobić, żywego, prawdziwego? Oglądałeś taki film: “Milczenie owiec”? Widzisz ja jestem trochę taki doktor Hannibal, tylko wegetarianin i pacyfista, mnie wystarczy, że się trochę zagotujesz i nawet języka nie musisz połykać, starczy, że się ugryziesz.
PS Nie mogłeś zerwać nałogiem? Musiałeś żebrać? Prześpij się Zenek, tam u ciebie chyba popołudnie, czy jakoś, ale prześpij się. A jak wstaniesz napisz co ci się śniło.
Zenek dziś nie pogadamy za
Zenek dziś nie pogadamy za bardzo, ty coraz więcej czasu potrzebujesz i odwagi, na coraz mniej zabawne nudy, a ja robotę mam. Jak raz postać rysuję, szlifuję, dopieszczam, poważna osoba pułkownik, może i byś mi pomógł, ale sam piszesz, żeś szeregowiec, a i gadasz tak samo, za co wdzięcznym, bo i zgadywać nie mam czasu. Zenek ja lubię takich fajnych chłopaków jak ty, żebyś nie myślał, że ja tak poważnie z tym zamordyzmem. Rano na ostro strzelać chciałeś, po południu pierdnięcia się boisz? skąd mogłem wiedzieć? Tym bardziej mi głupio, bo ja widzę ty się kaczek boisz chociaż jedna już oskórowana, a druga się grilluje (sama). Marksista na emeryturze, bezsenność jakieś stare myśli z tyłu głowy, dużo czasu i sie posypało. Spróbuj psychoanalityka. Wiesz Zenek, jak już tak o lękach gadamy to ja ci muszę powiedzieć, że kozak jestem, kiedy kaczki faktycznie dziobały to ja sobie tutaj jaja z nich wysiadywałem, nawet legendą zostałem w tym sporcie, ludzie ballady o mnie pisali, a ty Zenek w dalekiej Australii naprawdę popuszczałeś w śpiochy? Pogadać pogadamy na pewno, tylko powiedz no mi Zenek o czym, jak ty nawet nie wiesz z kim? Ty się przyzwyczaiłeś, że tubylec co jako tako odnajduje się w tym miejscu i może nawet lubi, do tego nie lubi starej wiary szeleszczącej walonkami dawne dzieje, to już zaraz ksenofob i nie gej, co mu wystarczy na krzyż, albo orła napluć, a będzie się bił. Zenek, mi to kurwa wisi, legenda o ukrzyżowanym przez faryzeuszy (Rydzyki) Żydzie (wybacz słowo) i ułańskie szarże. Wyższa liga Zenek, piłki możesz podawać, ale znudzisz się, bo przecież widzę, że ambitny jesteś. Ja jestem żywy człowiek, a ty półtrup jakiś, ni to wampir, bo tylko od krzyża oczy na wierzch wyłażą, a już bez czosnku diety sobie nie wyobrażasz. Niby dorosły, a podniecasz się fotografią dziecka, jak ostatnia świnia. Niby taki honorowy, a o fajki żebrzesz. Zenek zostało ci mało, nie chciałbyś czegoś pod koniec ludzkiego zrobić, żywego, prawdziwego? Oglądałeś taki film: “Milczenie owiec”? Widzisz ja jestem trochę taki doktor Hannibal, tylko wegetarianin i pacyfista, mnie wystarczy, że się trochę zagotujesz i nawet języka nie musisz połykać, starczy, że się ugryziesz.
PS Nie mogłeś zerwać nałogiem? Musiałeś żebrać? Prześpij się Zenek, tam u ciebie chyba popołudnie, czy jakoś, ale prześpij się. A jak wstaniesz napisz co ci się śniło.