Żadnej pracy się nie boję. Żadnej pracy się nie boję. Przy każdej spać mogę.
Tylko mi nie mów Partyzancie, że zdjęcie zrobiłeś w tym roku, bo mnie zazdrość zeżre jak nic.:)
Co do zdjęcia, to przecudnej urody ci ono jest. Czego i sobie życzę.:) Uff jak gorąco, chciałoby się rzec a pszczółka pracuje jak pszczółka.:)
🙂 Heh…wczoraj zrobione, tylko w dalszym ciągu nie wiem co to za kwiat(wielkokwiat) choć ma tylko 10 cm(na razie) i lubi rosnąć przy leśnych strumykach.
Po dłuższym zastanowieniu, doszedłem do wniosku, że to jednak trzmiel:)
Zoe Worek złota i dobra butelczyna za wskazanie nazwy tej rośliny, bo od dwóch dni głowa mnie boli i za nic nie mogę rozszyfrować.
Rośnie w lesie, lubi wilgoć, dużo jej kiełkuje charakterystycznym pąkiem(z kłącza chyba). Niezbyt przyjemny zapach po roztarciu w dłoni.
Przypomina taki mini kalafior. Bo to przecież zbliżenie jest.
No to nie zarobię złota ani niczego innego. Ale jak znam życie zaraz ktoś tutaj się ujawni ze swoją wiedzą…
Dostałem odpowiedź Lepiężnik biały.
No to teraz mogę się tylko wstydzić, że nazwy nie znałem.
Jedna z pierwszych wiosennych roślin.
Aaa ostatnio w jednej dyskusji netowej padła angielska nazwa lepiężnika – butterbur. Z czym się ta nazwa może kojarzyć, poza lepiężnikiem oczywiście – znacie, pamiętacie?
Pojęcia nie mam mi się dotychczas butterfly kojarzył. Nawet bardzo, zważywszy na wczorajsze.
Z gospodą Pod Rozbrykanym Kucykiem.
Ta pani wygrała kredki i oszczytko! I ewentualnie rozbrykanego kucyka, jeżeli ma warunki, żeby trzymać.
“Hobbita” dostałam jak miałam 12 lat, Trylogię sukcesywnie później. Do 20 roku życia mieszkałam tam na stałe, potem bywałam w obu światach naraz.
Ja to umiem na pamięć.
A to mamy podobnie Pamiętam, jak Mama Quackie czytała małoletniemu podówczas bratu na głos “Hobbita” w pociągu relacji Katowice – Bielsko i jak tamtejsi lokalsi dziwnie patrzyli.
Osobiście dostałem na własność dopiero drugie wydanie Władcy Pierścieni, to w płótnie, z ilustracjami Stasysa, ale i tak miałem już wówczas przeczytane pierwsze wydanie, z tym, że u znajomych, ale żeby było śmieszniej, nie chcieli nam pożyczyć do domu, więc kiedyś zdarzyło się u nich kilka noclegów, noce były wypełnione czytaniem : )
Lukrecjo Dzięki. Człowiek się całe życie uczy. Stara prawda, ale zawsze na czasie.
Żadnej pracy się nie boję.
Żadnej pracy się nie boję. Przy każdej spać mogę.
Tylko mi nie mów Partyzancie, że zdjęcie zrobiłeś w tym roku, bo mnie zazdrość zeżre jak nic.:)
Co do zdjęcia, to przecudnej urody ci ono jest. Czego i sobie życzę.:) Uff jak gorąco, chciałoby się rzec a pszczółka pracuje jak pszczółka.:)
Pozdrawiam jak zawsze ze szczerym zachwytem.:)
🙂
Heh…wczoraj zrobione, tylko w dalszym ciągu nie wiem co to za kwiat(wielkokwiat) choć ma tylko 10 cm(na razie) i lubi rosnąć przy leśnych strumykach.
Po dłuższym zastanowieniu, doszedłem do wniosku, że to jednak trzmiel:)
Pozdrawiam serdecznie:)
O tej
porze roku kwitną krokusy. To niewątpliwie jest krokus:-).
Zoe
Worek złota i dobra butelczyna za wskazanie nazwy tej rośliny, bo od dwóch dni głowa mnie boli i za nic nie mogę rozszyfrować.
Rośnie w lesie, lubi wilgoć, dużo jej kiełkuje charakterystycznym pąkiem(z kłącza chyba). Niezbyt przyjemny zapach po roztarciu w dłoni.
Przypomina taki mini kalafior. Bo to przecież zbliżenie jest.
No to
nie zarobię złota ani niczego innego. Ale jak znam życie zaraz ktoś tutaj się ujawni ze swoją wiedzą…
Dostałem odpowiedź
Lepiężnik biały.
No to teraz mogę się tylko wstydzić, że nazwy nie znałem.
Jedna z pierwszych wiosennych roślin.
Aaa
ostatnio w jednej dyskusji netowej padła angielska nazwa lepiężnika – butterbur. Z czym się ta nazwa może kojarzyć, poza lepiężnikiem oczywiście – znacie, pamiętacie?
Pojęcia nie mam
mi się dotychczas butterfly kojarzył. Nawet bardzo, zważywszy na wczorajsze.
Z gospodą
Pod Rozbrykanym Kucykiem.
Ta pani wygrała
kredki i oszczytko! I ewentualnie rozbrykanego kucyka, jeżeli ma warunki, żeby trzymać.
“Hobbita” dostałam
jak miałam 12 lat, Trylogię sukcesywnie później. Do 20 roku życia mieszkałam tam na stałe, potem bywałam w obu światach naraz.
Ja to umiem na pamięć.
A to mamy podobnie
Pamiętam, jak Mama Quackie czytała małoletniemu podówczas bratu na głos “Hobbita” w pociągu relacji Katowice – Bielsko i jak tamtejsi lokalsi dziwnie patrzyli.
Osobiście dostałem na własność dopiero drugie wydanie Władcy Pierścieni, to w płótnie, z ilustracjami Stasysa, ale i tak miałem już wówczas przeczytane pierwsze wydanie, z tym, że u znajomych, ale żeby było śmieszniej, nie chcieli nam pożyczyć do domu, więc kiedyś zdarzyło się u nich kilka noclegów, noce były wypełnione czytaniem : )
Lukrecjo
Dzięki. Człowiek się całe życie uczy. Stara prawda, ale zawsze na czasie.
Pozdrawiam