Triumfują słoty gdy ustępuje zieleń;
W kroplach odmierzamy minuty,
Rozstąpiły się siły drzemiące w niebie,
W kroplach słyszymy ciche pokuty
Bijące o dach, szept sumienia licznych
Skarg – we władzy moc nostalgicznych.
Czas pierwszego dymu spiralnie
Sunącego w przestworza – może
Się tak zdawać – już chłód kradnie
Miejsce jak mgła miejsce na jeziorze
Kradnie; zdaje się: czas zadumy,
Czas kiedy kłębią się nasze rozumy.
Winniśmy pąsowieć od buty
Widząc upadek liścia, nagie gałęzie
Drzewa, który jest wyzuty
Z soków żywotnych, na węzie
Sen robotnic od wysiłku letniego,
Skrzydła trzepot wiatru sytego.
Współczucie wraz z niechęcią
Ogarnia na myśl, iż źdźbło trawy
Trafia w inne prawa objęcia,
Wiecznego trwania objawy:
W prawa plastiku i prawa piasku,
W prawa życia bez konania blasku.
Rozlewa się złość szeroką falą
(Skrzypi piasek pod stopami),
Nie określisz czasu żadną miarą,
To, co jest za nami i przed nami;
Niecnym sposobem na tej ziemi
Ktoś jesień w pustynię przemienił.
jesień syf i liście niesie
To prawda, jesień jest całkiem do dupy.
jesień syf i liście niesie
To prawda, jesień jest całkiem do dupy.