Peerelowscy funkcjonariusze od tych właściwych z pałkami i legitymacjami SB, przez ich pomocników, potem funkcjonariuszy medialnych, aż po dyżurne autorytety, nie potrafią się odnaleźć w żadnej rzeczywistości, która choćby w minimalnym stopniu znosi monopol. Gdzieś tak do przełomu wieków (1999-2002) ci ludzie byli właściwie poza wszelką kontrolą i mogli z pełną swobodą strzelać z armat do wszystkich broniących się przy pomocy procy, w najlepszym razie jakiegoś samopału. Monopol medialny, monopol moralny, monopol autorytarny, monopol artystyczny, monopol biznesowy, po 1989 roku nie straciły, ale zyskały na sile. W PRL przekaz mimo wszystko był toporny, szare telewizory, szare gazety i brzydko opakowana kiełbasa. PRL II stał się jednym wielkim Pewexem, co samo w sobie jest oczywiście strasznie prowincjonalnym blichtrem, ale na atrakcyjności monopolistyczny twór zyskał zdecydowanie. Podkoloryzowany realny socjalizm działał naprawdę doskonale, ale jak wspomniałem najwyżej do przełomu wieku, ponieważ z chwilą gdy pod strzechy trafił Internet wszystko zaczęło się najpierw powoli potem raptownie zmieniać. Pierwsze łącza z TPSA kosztowały kosmiczne pieniądze i taki stan rzeczy utrzymywał się bardzo długo. Pamiętam, że przy narodzinach Internetu w Polsce niezwykle popularnymi były programiki monitorujące i rozłączające dostęp do sieci według klucza impulsu. Dokładnie nie pamiętam, ale zdaje się, że TPSA kasowała za każde 3 minuty połączenia na zwykłym telefonicznym kablu i były to jakieś kosmiczne pieniądze liczone w złotówkach, nie groszach. Do Internetu większość Polaków wchodziła od święta, nie wiem jak inni, ale ja miałem ustalone pory ściągania poczty, bodaj trzy razy dziennie i jednocześnie przygotowywałem offline wszystkie ewentualne wpisy na forum plus odpowiedzi na maila. Przy tak minimalnym dostępie niewiele dało się jeszcze z Internetu wyciągnąć. Poza wszystkim, co młodszym może się wydać dziwne, choćby taki Onet.pl powstał dopiero w 2000 roku, gdy o „Fejsie” jeszcze nikt nie słyszał. Ba! Google stawiało pierwsze kroki, jako mało znana, przy Altavista, wyszukiwarka, zaś królem przeglądarek był wówczas nieistniejący już Natescape Navigator.
Tyle krótkiego podsumowania zamierzchłych czasów, w których byłym i obecnym peeselowcom żyło się, jak u pana sekretarza za piecem. Mam nadzieję, że nie było strasznie nudno i parę perełek udało mi się z muszli wydobyć, ale chyba czas zapytać po co? Dla ochłody, dla spokoju, dla ustabilizowania normalności, która się niepotrzebnie emocjonuje odwieczną i nieśmiertelną paranoją. 40 lat temu niejaka Kublik była całkowicie poza zasięgiem 38 milionów Polaków, po pierwsze w PRL dziennikarze prasowi mieli status anonimowych wypełniaczy szpalt, zwyczajnie kupowało się gazetę i nikt nie kupował gazety, żeby przeczytać konkretnego autora. Po drugie na wszystkie kłamstwa i idiotyzmy pisane w gazecie dało się odpowiedzieć jedynie na dwa sposoby albo napisem na murze, ewentualnie ulotką albo zawieszeniem „prasy” na gwoździu w świątyni dumania. Jako takie odreagowanie dostarczało jeszcze radio, które się nastawiało w nocy i słuchało, co tam szumi. Nie było natomiast żadnej bezpośredniej polemiki i dzięki temu powstawało wrażenie, że z PRL niezadowolonych jest kilku imperialistycznych szpiegów, spekulantów oraz dywersantów przegniłego zachodu, którzy stawali się autorami książek II obiegu. Prawdziwy szok nastąpił z dnia na dzień, gdy dawni beneficjenci PRL i obecni spadkobiercy z PRLII, dowiedzieli się, co ludzie o nich myślą, a zaraz potem zrozumieli, że po drugiej stronie komputera siedzą mądrzejsi od nich.
Reakcja monopolu w takich przypadkach jest zawsze jedna – wyciąć konkurencję i tak też próbowano zrobić. Wrogiem numer jeden stał się lud, odtąd nazywany „internetowym ściekiem” oraz wszyscy, którzy zaczęli publikować bez ograniczeń w postaci linii redakcyjnej, czy też sponsorów stawiających swoje wymagania. Do „ścieku” dołączyli „blogerzy”, co na początku miało swoje semantyczne uzasadnienie, bo rzeczywiście do panienek i chłopaków piszących pamiętniki na monitorze, to określenie jakoś pasuje. Dziś „blogerem” jest wszelka konkurencja, cokolwiek zostanie napisane w Internecie, choćby o trzy klasy lepsze od publikacji dziennikarskich w dowolnej dziedzinie, zawsze zostaje opatrzone metką „bloger”, żeby nie mieszać w monopolu. Mnie ten podział od zawsze mierził i nie żebym jakoś specjalnie się obrażał na „blogera”, wydaje mi się, że z czasem to określenie pomimo swoich pierwotnych stygmatyzujących zamiarów, ma znaczenie pozytywne, podczas gdy dziennikarz zdecydowanie nabiera znaczenia pejoratywnego. Stygmatyzowanie „blogerem” przyniosło odwrotny skutek i to był jeden z wielu poważnych sygnałów, pokazujących, że PRL przynajmniej w Internecie się skończył. Tak, wiem co napisałem, ale chyba większość się zgodzi, obojętnie w co wierzy i komu służy, że jedynym miejscem w Polsce, w którym PRL się skończył jest Internet.
Ludzie PRL nie rozumiejący i nie dostrzegający tego faktu, ciągle żyją w przekonaniu, że potrafią zabić gazetą, a czytelnicy i tak nic nie mogą, bo i czym by mogli? „To se ne wrati”, gazety umierają, Internet przejmuje władzę i ma moc kija o dwóch końcach. Dziś nie ma już monopolu drukarni i procy w postaci gwoździa w kiblu, dziś właściwie nie ma już czytelników i dziennikarzy, dziś są tylko i wyłącznie użytkownicy Internetu. Cokolwiek, gdziekolwiek zostanie pokazane lub napisane, natychmiast zostanie zweryfikowane, obnażone, wyśmiane, wytknięte i przede wszystkim zarchiwizowane na wieki. I to jest mój cały komentarz do najnowszej akcji propagandowej z udziałem funkcjonariuszki Kublik. Jestem zupełnie spokojny o to, że ten prymitywny akt desperacji, który miał załatwić i nie załatwił kilku bieżących potrzeb, pójdzie na koto GW, Laska, prokuratorów, Tuska wraz z ekipą i w końcu samej Kublik, nie na konto pomawianych profesorów. Będą rosły nie tylko linki z oryginałami dokumentów, będą się pojawiały nowe dokumenty i dołączały do archiwum, gdzie leżą: „debeściaki”, „on mnie zabije”, „czytanie z ruchu warg na Okęciu” itd. Daję głowę za tę oczywistą kolej rzeczy i gwarancję dożywotnią, po którą zapraszam do Google. Najdłużej za trzy tygodnie Google w wynikach wyszukiwanie pod hasłem „kompromitacja smoleńska” wyświetli Kublik, Pochanke, Olejnik, Laska, ze trzech Artymowiczów, Lisa z byłą i obecną rozwódką, nie Biniendę, który oczywiście o żadnej stodole, modelach i obserwacji skrzydeł nigdy nie mówił.
OptimusNet
Co do smaczków, warto też przypomnieć, że Onet, zanim został przejęty przez ITI, był projektem Romana Kluski. W 1997 wyglądał tak:
http://web.archive.org/web/19970413004431/http://www.onet.pl/
A tu więcej o operacji sprzedaży:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,9932,title,Jak-Roman-Kluska-budowal-ITI,wid,9834247,wiadomosc.html?ticaid=11154a
OptimusNet
Co do smaczków, warto też przypomnieć, że Onet, zanim został przejęty przez ITI, był projektem Romana Kluski. W 1997 wyglądał tak:
http://web.archive.org/web/19970413004431/http://www.onet.pl/
A tu więcej o operacji sprzedaży:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,9932,title,Jak-Roman-Kluska-budowal-ITI,wid,9834247,wiadomosc.html?ticaid=11154a
Chwila wspomnień
Numer dostępowy TPSA do Internetu (rok 1997) 22 20 21 22, koszt 20 gr/min (12 zł/godz). mój najwyższy rachunek – sześćset kilkadziesiąt złociszy.
Dziś o 20:00 w Polsacie prof. Binienda.
Widziałem to, a właściwie słyszałem.
Dostało się kierowcy podniebnej motorynki, oj dostało. Teraz to dopiero będzie jazda po profesorach z NASA. Aż mi ich żal.
Chwila wspomnień
Numer dostępowy TPSA do Internetu (rok 1997) 22 20 21 22, koszt 20 gr/min (12 zł/godz). mój najwyższy rachunek – sześćset kilkadziesiąt złociszy.
Dziś o 20:00 w Polsacie prof. Binienda.
Widziałem to, a właściwie słyszałem.
Dostało się kierowcy podniebnej motorynki, oj dostało. Teraz to dopiero będzie jazda po profesorach z NASA. Aż mi ich żal.
No
Pan prof. Binienda kwalifikacje Artymowicza przyrównał do kwalifikacji sprzątaczki w swoim laboratorium. Chodzi konkretnie o wytrzymałość materiałów.
Porównanie do sprzątaczki
uważam za krzywdzące dla tej drugiej. Wiem, co prof. Binienda miał na myśli, ale właściwie to nie wiem do kogo można przyrównać Artymowicza.
Każdy porządny człowiek, po wpadce pt. "Debeśiaki", zakopałby się 2 m pod ziemią zanosząc modły, aby nikt nie wspominal jego imienia. A ten? Nadal pisze pod "ju noł hu" i nie wiadomo czym jeszcze.
Śmiało może używać
cha gie wu.
🙂
ju noł hu= cha gie wu
No
Pan prof. Binienda kwalifikacje Artymowicza przyrównał do kwalifikacji sprzątaczki w swoim laboratorium. Chodzi konkretnie o wytrzymałość materiałów.
Porównanie do sprzątaczki
uważam za krzywdzące dla tej drugiej. Wiem, co prof. Binienda miał na myśli, ale właściwie to nie wiem do kogo można przyrównać Artymowicza.
Każdy porządny człowiek, po wpadce pt. "Debeśiaki", zakopałby się 2 m pod ziemią zanosząc modły, aby nikt nie wspominal jego imienia. A ten? Nadal pisze pod "ju noł hu" i nie wiadomo czym jeszcze.
Śmiało może używać
cha gie wu.
🙂
ju noł hu= cha gie wu
Natknąłem się w necie na nowy termin.
Kublicystyka.
Natknąłem się w necie na nowy termin.
Kublicystyka.
Zdjęcie Michnika, Kublikowej,
Zdjęcie Michnika, Kublikowej, Olejnik i Kiszczaka robi furorę w internecie. Genialne, strzał w dziesiątkę.
Byłem dziś zachwycony (rzadko używam takich słów, ale teraz tak jest) wystąpieniami:
prof. Jacka Rońdy
mec. Piotra Pszczółkowskiego
Bogdana Pęka
Te trzy wystąpienia poszły live w głównym ścieku.
Ten temat pożyje jeszcze ze dwa dni, jutro osioł Lasek ponudzi w budynku Tuska, w najbliższym sondażu PiS spadnie o 1 – 2 proc. – ot i cały uzysk w całej historii. Akcja ta to akcja na jeden sondaż – dokładnie tyle. Po 13 października tematem nr 1 będzie wypieprzenie Hanki Bufetowej.
A Jarosław metodycznie nie daje się sprowokować.
Można prosić
o link?
Zdjęcie Michnika, Kublikowej,
Zdjęcie Michnika, Kublikowej, Olejnik i Kiszczaka robi furorę w internecie. Genialne, strzał w dziesiątkę.
Byłem dziś zachwycony (rzadko używam takich słów, ale teraz tak jest) wystąpieniami:
prof. Jacka Rońdy
mec. Piotra Pszczółkowskiego
Bogdana Pęka
Te trzy wystąpienia poszły live w głównym ścieku.
Ten temat pożyje jeszcze ze dwa dni, jutro osioł Lasek ponudzi w budynku Tuska, w najbliższym sondażu PiS spadnie o 1 – 2 proc. – ot i cały uzysk w całej historii. Akcja ta to akcja na jeden sondaż – dokładnie tyle. Po 13 października tematem nr 1 będzie wypieprzenie Hanki Bufetowej.
A Jarosław metodycznie nie daje się sprowokować.
Można prosić
o link?
Pewnie tak będzie MatkoKurusie
o ile zawodowi "ocieplacze wizerunku" nie POciągną tematu dłużej, POlemizując między soba.
Jedno mi się nie zgadza ". . . i przede wszystkim zarchiwizowane na wieki." właśnie ta archiwizacja na wieki, ponieważ kilka dni temu szukałem słynnego wywiadu z nie mniej słynnym szoferem MZK Wrocław Frasyniukiem który szast prast stał się POtentatem transportowym a na pytanie dziennikarki:
– Panie Władysławie skąd pomysł na założenie przedsiębiorstwa przewozowego?
pan Władysław odpowiedział:
– eeepe wie pani, pani redaktor, wstałem rano i eeepe postanowiłem kupić dwadzieścia ciężarówek i eeepe kupiłem.
Chciałem pokazać kumplowi nieudacznikowi-biznesmenowi jak się robi eeepe wielki biznes zaraz PO otworzeniu POwiek.
PO prostu wstał i kupił.
Może sprzedał te POcięte paski parciano-gumowe od alternatorów austobusów na gumowo-parcianym złomie.
Ale do rzeczy, albo się wieki skończyły albo jestem ślepy.
Lasek w defensywie
Lasek z Wieśkiem Jedynakiem są zupełnie bez formy. Pierwszy raz znaleźli się na konferencji przy linach i słabo próbowali z pułapki uciec.
Edmund Klich u dyspozycyjnego Konrada Piaseckiego w RMF też powiedział dziś parę zdań nie po linii władzy. Robi się ciepło.
PS. Parę dni temu pisałem, że lemingi nie muszą się obawiać, że Solorz zmienił ekipę i przestanie obstawiać PO. Od wczoraj Solorze wrócili do macierzy w Polsat News. W Polsacie są w tej sprawie jeszcze bardziej bezczelni niż w tvn24.
kilka dni temu szukałem słynnego wywiadu z nie mniej słynnym
Trochę eksperymentów z
http://archive.org/web/web.php
Pewnie tak będzie MatkoKurusie
o ile zawodowi "ocieplacze wizerunku" nie POciągną tematu dłużej, POlemizując między soba.
Jedno mi się nie zgadza ". . . i przede wszystkim zarchiwizowane na wieki." właśnie ta archiwizacja na wieki, ponieważ kilka dni temu szukałem słynnego wywiadu z nie mniej słynnym szoferem MZK Wrocław Frasyniukiem który szast prast stał się POtentatem transportowym a na pytanie dziennikarki:
– Panie Władysławie skąd pomysł na założenie przedsiębiorstwa przewozowego?
pan Władysław odpowiedział:
– eeepe wie pani, pani redaktor, wstałem rano i eeepe postanowiłem kupić dwadzieścia ciężarówek i eeepe kupiłem.
Chciałem pokazać kumplowi nieudacznikowi-biznesmenowi jak się robi eeepe wielki biznes zaraz PO otworzeniu POwiek.
PO prostu wstał i kupił.
Może sprzedał te POcięte paski parciano-gumowe od alternatorów austobusów na gumowo-parcianym złomie.
Ale do rzeczy, albo się wieki skończyły albo jestem ślepy.
Lasek w defensywie
Lasek z Wieśkiem Jedynakiem są zupełnie bez formy. Pierwszy raz znaleźli się na konferencji przy linach i słabo próbowali z pułapki uciec.
Edmund Klich u dyspozycyjnego Konrada Piaseckiego w RMF też powiedział dziś parę zdań nie po linii władzy. Robi się ciepło.
PS. Parę dni temu pisałem, że lemingi nie muszą się obawiać, że Solorz zmienił ekipę i przestanie obstawiać PO. Od wczoraj Solorze wrócili do macierzy w Polsat News. W Polsacie są w tej sprawie jeszcze bardziej bezczelni niż w tvn24.
kilka dni temu szukałem słynnego wywiadu z nie mniej słynnym
Trochę eksperymentów z
http://archive.org/web/web.php