"Zaklęty krąg", to rzeczywistość, w której my również istniejemy. Świat w pigułce. Mimo upływu czasu, nic się w nas nie zmienia. Jesteśmy po prostu dobrzy i źli, ale każdy inaczej. Jesteśmy też niezmienni w swoich poglądach. Widzimy również ludzkie słabości, ale nie u siebie tylko u innych. U siebie tylko mocne strony, i uważamy, że to normalne.
Jak okiem sięgnąć w polskiej polityce panuje marazm. Obydwa przeciwstawne sobie obozy – władza i opozycja – okopały się na swoich pozycjach i co jakiś czas ostrzeliwują się przy pomocy hejtu i manipulacji. I jedni i drudzy działają na emocjach, lekceważąc racjonalne argumenty; a to powoduje jedynie produkowanie wyznawców. Obydwa obozy widzą chyba tylko sens w konsolidacji i radykalizacji swojego elektoratu; to zaś wyklucza jakikolwiek dialog. Wyklucza to także wyjście na zewnątrz, do różnych niezdecydowanych, wątpiących i zrażonych. Obserwujemy więc w sejmie i w mediach ataki, popisy, wystąpienia i tłumaczenia, zamiast merytorycznej krytyki, racjonalnych argumentów, poszanowania prawdy i drugiej osoby – jednym słowem dialogu zamiast monologu. Niestety, tak długo, jak każda ze stron będzie przekonana, że zamiast faktów i prawdy jej racje są najważniejsze, a przeciwnika politycznego należy wyeliminować zamiast nauczyć się z nim żyć, to Polacy będą podzieleni i niezdolni do budowania wspólnej przyszłości. I na nic tu mądrości ludowe w stylu "zgoda buduje, niezgoda rujnuje", bo zacietrzewienie przesłania rozum. Ba, jest nawet gorzej, bo zanika wtedy instynkt samozachowawczy i uruchamiane są procedury destrukcyjne.
Próżno szukać tu winnych i zadawać sobie pytanie: kto jest za to odpowiedzialny, bo odpowiedź jest wiadoma z góry: zwolennicy PiS-u będą mówić, że to "totalna opozycja", chce odsunąć jedyny prawdziwy rząd polski, by znowu wrócić do koryta i dlatego irracjonalnie atakuje; zaś z pozycji opozycji będą padać oskarżenia o totalitaryzm, zawłaszczanie i manipulowanie. Przerzucanie piłeczki jest więc nieodzownym elementem prowadzenia sporu, a wynika to z prostego mechanizmu wyparcia. Czyli nie przyjmowania do wiadomości czegoś, co mogło by zburzyć dotychczasowe przekonania. Blokowane jest więc wszystko, co nie jest zgodne z naszym wyobrażeniem, a przyjmowane tylko to, co to wyobrażenie potwierdza. Często też wyobraźnia projektuje swoje rozwiązania, dochodzi wtedy do nadinterpretacji, tworzenia faktów medialnych, tłumaczeń na użytek, czy zwykłej manipulacji. To potęguje tylko szum informacyjny i potwierdza sens istnienia różnych urojeń.
W wyniku tego wszyscy żyją w rzeczywistości alternatywnej i żadna ze stron nie potrafi zrozumieć tej drugiej. Jest tak dlatego, gdyż wykracza to poza zdolność samooceny. Po prostu nikomu nie mieści się w głowie, że mogło by być inaczej. Dlatego tą zafałszowaną rzeczywistość tak trudno przezwyciężyć, gdyż jest częścią naszej świadomości i systemu wartości. Niektórzy idą nawet dalej wszelką krytykę identyfikując jako atak na własną osobę.
By cokolwiek zmienić cała sfera języka, pojęcia, definicje i konstrukty językowe musiały by przejść generalne przemeblowanie, a to jest niezmiernie trudne, wręcz niemożliwe, bo przyjęcie sposobu mówienie strony przeciwnej wymusi zmianę nastawienia, a tego przecież nie chcemy. Język kształtuje świadomość, daleko bardziej niż byt. To działa też w drugą stronę: świadomość kształtuje byt, ale jeszcze bardziej nasz język, którym się posługujemy.
Niestety każda ze stron stosując swoje rozwiązania staje się coraz bardziej niezrozumiała dla tej przeciwnej, oddalając się od siebie.
Tak więc istnieją dwa światy, dwie rzeczywistości, dwie Polski, dwa Narody, obok siebie a nie razem. Bohaterzy i patrioci vs zdrajcy i kolaboranci. Niby w tym samym państwie, ale zupełnie odmiennie go pojmując. Zupełnie inaczej rozumiejąc polskość, bycie Polakiem, polską rację stanu, przyszłość; a także dobro i prawdę. To wymusza relatywizację. Każdy chce dobrze, ale każdy chce inaczej. Niestety dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane, dlatego dziwią się, że coś nie chce się udać.
W tej samej przestrzeni rozwijają się dwa byty sobie przeciwstawne, a jednak nie potrafiące bez siebie żyć. Funkcjonują na zasadzie przeciwieństw, i tylko dlatego istnieją. Gdyby im zabrać te przeciwieństwa obydwa wrogie sobie obozy straciły by rację bytu.
W tak skonstruowanej przestrzeni politycznej mogą istnieć tylko dwa obozy, u nas są to rządzący z większością parlamentarną i "totalna opozycja", z KOD-em jako metodą. Zamiast KOD-u może być "czarny protest", ale tak naprawdę to jedni i ci sami – występujący tu i tu. Zwolennicy PiS-u nie widzą różnicy między PO a .N, zaś ci są przekonani, że za wszystkim stoi "nienawistny kaczor", posługujący sie marionetkami. Na próżno tłumaczyć, że jedni i drudzy sie mylą.
Media też są podzielone dokładnie na pół, i nie może być inaczej, gdyż zawsze trzeba opowiedzieć się po jednej ze stron.
Wtedy o rzetelnym dziennikarstwie, bezstronności nie może być mowy, a dziennikarze przekształcają się w funkcjonariuszy realizujących założenia propagandy. Wtedy w przedstawianiu wydarzeń nie ma mowy o prawdzie i faktach, ale o interpretacji i omówieniach. To tłumaczy powszechne występowanie ekspertów, którzy mówią jak ludzie mają myśleć, tak jakby oni sami nie potrafili tego robić samodzielnie i wyciągać wniosków. Forsując taki schemat funkcjonowania mediów nie można się dziwić hasłu "telewizja kłamie". Tylko, że jedni będą przekonani, że: "kurwizja już dawno osiągnęła dno", a drudzy będą krzyczeć "KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice, dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice".
Ktoś się jeszcze dziwi, że spirala nienawiści się nakręca, a wszyscy żyją w zaklętym kręgu? Czy ten zaklęty krąg można przerwać? – O tym w innej notce.
___________________________________
Grafika pochodzi ze strony: http://www.valkiria.net/index.php?area=1&p=articles&id=5497