Lech Wałęsa wystawił, na prośbę zainteresowanego, zaświadczenie o tym, że Stanisła Rybiński funcjonariusz SB, był w latach 1982 – 1990 tajnym informatorem Wałęsy oraz udzielał ,,pomocy" Solidarno
Lech Wałęsa wystawił, na prośbę zainteresowanego, zaświadczenie o tym, że Stanisła Rybiński funcjonariusz SB, był w latach 1982 – 1990 tajnym informatorem Wałęsy oraz udzielał ,,pomocy" Solidarności:
„Ja Lech Wałęsa oświadczam, że Stanisław Rybiński jako funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa w latach 82 – 90 w sposób tajny i zakonspirowany udzielał mi informacji o podejmowanych działaniach tej służby wobec członków organizacji podziemnych, a w szczególności związku »Solidarność«”
Najciekawsze, że nikt z byłych działaczy gdańskiej Solidarności nie słyszał o kimś takim. Nawet Bogdan Borusewicz, który o tamtych czasach i o wszystkich jawnych i tajnych ,,pomocnikach" tamtej Solidarności – wie wszystko.
Poproszony o komentarz do właśnie odnalezionego,, tajnego informatora" mówi tak : Nigdy nie słyszałem o kimś takim.
Również postawa , głęboko zakonspirowanego, Stanisława Rybińskiego nasuwa podejrzenia, że cokolwiek późno przypomniał swoją skromną osobę i takąż działalność. Działalność, dodajmy, wysoce niebezpieczną i zagrożoną, jeśli nie śmiercią, to na pewno wieloletnim więzieniem – jak w przypadku prawdziwego bohatera tamtych czasów – pułkownika Hodysza, skazanego w PRL na sześć lat więzienia. Za przekazywanie tajnych informacji SB Aleksandrowi Hallowi i wspomnianą już wyżej – pomoc dla związku Solidarność. Nigdy i w jakikolwiek sposób nie okazał Lech Wałęsa wdzięczności ani szacunku, za bohaterską postawę, Adamowi Hodyszowi.Za to wyrażał się o nim z pogardą i doprowadził do usunięcia go z funcji szefa gdańskiej delegatury UOP wraz z upadkiem rządu Jana Olszewskiego. To właśnie Adam Hodysz dostarczył teczkę TW Bolka zespołowi, który przygotowywał listę najważniejszych i najbardziej wpływowych agentów dla Antoniego Macierewicza – latem 1992 roku.
Od tego też czasu. Prezydent Lech Wałęsa, za pośrednictwem Milczanowskiego i kilku oddanych współpracowników dokonuje kwerendy wszelkich zasobów archiwalnych, wyszukując wszelkie dokumenty związane z działalnością TW Bolka.
Żadnej innej sprawie nie poświęcił się Wałęsa bez reszty – jak odnalezieniu i zniszczeniu, bądż zdekompletowaniu i sfałszowaniu, wszelkich oryginalnych dokumentów rejestracji, współpracy oraz pokwitowań pobranego wynagrodzenia -w archiwach SB i MSW.
Jest więc – Stanisław Rybiński – jedną z tych osób, aktywnie zaangażowanych, w proces ,,czyszczenia" archiwów. Na dodatek, albo na szczęście, postacią znaną historykom tamtego czasu :
„Naczelnik Wydziału Ewidencji i Archiwum S. Rybiński ponownie zabrał teczkę z magazynu i bez pokwitowania zaniósł ją przełożonym. Prawdopodobnie wówczas z teczki usunięto kopię dokumentacji dotyczącej L. Wałęsy, którą 1 czerwca 1992 r. w związku z realizacją ustawy lustracyjnej przesłano do Warszawy. W ten sposób bezpowrotnie zginął trzeci i ostatni komplet donosów TW ps. Bolek”
Nie wystarczyła więc, Lechowi Wałęsie, rola społecznego, więc darmowego obrońcy na procesie Jaruzelskiego o rozjechany czołgami i utopiony we krwi Grudzień 1970 roku. W trakcie którego Wałęsa wydał taką oto opinię ,,Jaruzelski nie jest winien strzelania do stoczniowców – był za krótki". Jeżeli, zdaniem Wałęsy, generał armii, członek Politbiura i jednocześnie minister obrony jest ,,za krótki" na pełną odpowiedzialność za działania podległego mu wojska, to jasnym się staje dlaczego Wałęsa – Prezydent RP był za krótki, żeby dokładnie wyczyścić wszelkie archiwa.
Bo Polska to taki kraj, w którym nikt za nic nie odpowiada.
Ale, niestety,płaci wszelkie rachunki.Również te najstarsze.
Prawda – panie Bolku?