Socjalizm gierkowski uchylił nieco żelazną kurtynę i przez otwór do kraju zaczęły napływać dobra, które nazwano luksusowymi, a które w cywilizowanych krajach powszednimi były jak najbardziej.
Socjalizm gierkowski uchylił nieco żelazną kurtynę i przez otwór do kraju zaczęły napływać dobra, które nazwano luksusowymi, a które w cywilizowanych krajach powszednimi były jak najbardziej.
Oficjalny eksport do PRL-landii objął owoce cytrusowe (za Gomułki było ich jak na lekarstwo, gdyż tow. Wiesław, znany ze swojej niechęci do zbytku i zamiłowania do przaśno – buraczanej siermiężności stwierdził, że kapusta ma tyle samo witamin co cytryny – i pewnie dlatego znakomicie nadaje się do herbaty i wyrobów cukierniczych), dobre fajki, alkohole i inne produkty spożywcze, których państwowe wytwórnie w PRL nie produkowały. Zakupiono też licencje na coca – colę, pepsi, małego Fiata, autobusy miejskie Berlieta, traktory Massey – Ferguson. Powiało światowym zapaszkiem, chociaż niektóre licencje okazały się o dupę potłuc. Berliety, wytwarzane w fabryce w Jelczu, wymagały przeróbek, bo ich konstrukcja nie była dostosowana do polskich realiów, gdzie komunikacja miejska obsługiwała 80-90% podróży w miastach (we Francji, skąd kupiono licencję 30-40%). Jak widać protoplastów decydentów zakupu F16 można z powodzeniem szukać w latach PRL. Przynajmniej mentalnie.
Gdzieś tak do 1975 r. czuliśmy oddech zachodu. Miałem wtedy 9 lat i też korzystałem garściami z dobrobytu. Poza oficjalnym eksportem, był jeszcze ten nieoficjalny, który dla gówniarza takiego jak ja, stanowił źródło niebywałych przyjemności: gumy balonowe Donald albo Bazooka. Starsi poprzez marynarskie rodziny sprowadzali płyty The Beatles, The Rolling Stones, Led Zeppelin, a jak komuś gustu brakowało to kupował The Bay City Rollers. Niemieckie czasopismo Bravo, to był szpan, bo były w nim plakaty zespołów rockowych, które potem lądowały na słomiance przywieszanej na ścianie. Żołnierzyki i modele Airfixu, samochodziki Matchboxa – długo by wymieniać. To co dla dzieciarni z Niemiec, Holanadii, że o USA nie wspomnę, było normą, u nas nosiło znamiona luksusu, dostępnego, ale niestety dla nielicznych. Wranglery albo Levi’sy kosztowały w Pewexie albo Baltonie równowartość średniej pensji (gdzie te czasy 21$ za Levi’sy?). Dlatego też większa część gównarzerii zadowalała się ersatzem i popłuczynami po dobrobycie zachodu.
Niedostępność luksusów dla dużej części smarkaterii, powodowała, z dzisiejszego punktu widzenia, kuriozalne zachowania i mody. Zbieranie puszek po piwie i to nie po to by oddać je na złom i kupić dwa browary, tylko w celach estetycznych jak najbardziej. Półki meblościanek zawalone były w dziecięcych pokojach równo poustawianymi puszkami po piwach i napojach gazowanych. To był autentyczny szpan. To samo z opakowaniami po fajkach. LM, Marlboro, LUX, Dunhill. Wszystkie te fanty stanowiły przedmiot handlu (za kaskę) lub wymiany barterowej (towar za towar). Na zachodzie zbieractwem zajmowali się kloszardzi u nas dzieci, których rodzice mieli dostęp do waluty. Taka to była różnica między nami i zachodem.
Pod koniec lat 70-tych zapanowała moda na pisanie listów (kartki pocztowe) do firm zachodnich z prośbą o przesłanie materiałów reklamowych i gadżetów. Przepisywane dziecięcą ręką po raz 10 z kolei (ktoś znał kogoś, kto znał kogoś, kogo starszy brat znał trochę j. angielski – w PRL uczono tylko j. rosyjskiego w szkołach, bo potrzebny był jak twierdzą historycy IPN do rozumienia rozkazów wydawanych przez sowieckich dowódców na wypadek marszu na zachód, choć to przecież piękny język, a literatura duszoszczypatielnyja) brzmiały zapewne zabawnie dla speców od reklamy w zachodnich firmach. „Dear Sirs. Please send me some your procpects, because I interenting your firm. Tchank You”. Tak to mniej więcej brzmiało i było napisane. A potem niepokojący okres oczekiwania. Przyślą? Przyjdzie duża koperta? Przyszła! Pierwsza z firmy Grundig. Kurwa! Ale byłem szczęśliwy. Katalog najnowszych telewizorów oglądałem cały tydzień. Na kiblu, przy jedzeniu, w łóżku przed snem.
A oni tam na zachodzie cieszyli się. Bo wyrobili plan wysyłając materiały reklamowe do krajów III świata. Takie sobie o nas zdanie wyrobili i to pokutuje do dzisiaj.
Ja zaś do dzisiaj traumatycznie sobie odbijam niedostatki realnego socjalizmu. Tabliczkę czekolady Rittera potrafię wpieprzyć w 5 min. W wieku trzydziestu paru lat kupiłem sobie 5 modeli samolotów Airfixu i skleiłem je w trzy dni, odbijając w ten sposób sobie brak możliwości zabawy nimi w wieku lat kilkunastu. Po co to wam opowiadam?
Nie bez przyczyny.
Do dzisiaj mamy kompleks zachodu i do dzisiaj jesteśmy zbieraczami zachodniego złomu. Zmienił się ustrój, staliśmy się członkiem (za przeproszeniem) UE i dalej zbieramy złom. Dzieci, które jak ja dorosły, dalej cieszą się otrzymując w darze złomowane statki i samoloty bez wyposażenia, rakiety bez głowic i obietnice (reklamę i prospekty rakiet SM-3) szczęścia za 9 lat. Dzisiejsi politycy to moje pokolenie 40. i 50. latków. Mam wrażenie, obserwując naszych polityków, że tak jak ja odbijają sobie niedostatki wieku dziecięcego. Tylko, że moje fanaberie, moje samoloty do sklejania kosztowały MNIE 200 zł, a zabawki naszych polityków liczone są mld $, ku uciesze naszych sojuszników, którzy mają nas ciągle za III świat. Wizyta wice-Obamy utwierdza mnie w tym przekonaniu.
Dlatego najtrudniej , jak już
Dlatego najtrudniej , jak już pisałem, zmienić mentalność. Murzyni do tej pory mają w sobie mentalność niewolników:) Myślę, że dopiero następne pokolenia zaczną się wyzbywać tego, chyba, że znowu popadniemy w jakieś rozbiory:)
Zmiana mentalności nie wymaga zmiany pokolenia
tylko samokrytycznego podejścia do siebie i otoczenia.
Wsłuchując się w to co mają do powiedzenia przedstawiciele atlantyckiego mocarstwa zwanego USA i jaki poziom wiedzy o świecie reprezentują, pozbywam się natychmiast kompleksów. W taki sam sposób nie nabawiam się kompleksów widząc wypindrzoną lalę a’la J. Rutowicz wysiadającą z nowego BMW.
Jak śpiewali Stonesi: nie nosimy po prostu tych samych garniturów lub jak mawia się u nas jesteśmy z innej bajki.
Dlatego najtrudniej , jak już
Dlatego najtrudniej , jak już pisałem, zmienić mentalność. Murzyni do tej pory mają w sobie mentalność niewolników:) Myślę, że dopiero następne pokolenia zaczną się wyzbywać tego, chyba, że znowu popadniemy w jakieś rozbiory:)
Zmiana mentalności nie wymaga zmiany pokolenia
tylko samokrytycznego podejścia do siebie i otoczenia.
Wsłuchując się w to co mają do powiedzenia przedstawiciele atlantyckiego mocarstwa zwanego USA i jaki poziom wiedzy o świecie reprezentują, pozbywam się natychmiast kompleksów. W taki sam sposób nie nabawiam się kompleksów widząc wypindrzoną lalę a’la J. Rutowicz wysiadającą z nowego BMW.
Jak śpiewali Stonesi: nie nosimy po prostu tych samych garniturów lub jak mawia się u nas jesteśmy z innej bajki.
Dlatego najtrudniej , jak już
Dlatego najtrudniej , jak już pisałem, zmienić mentalność. Murzyni do tej pory mają w sobie mentalność niewolników:) Myślę, że dopiero następne pokolenia zaczną się wyzbywać tego, chyba, że znowu popadniemy w jakieś rozbiory:)
Zmiana mentalności nie wymaga zmiany pokolenia
tylko samokrytycznego podejścia do siebie i otoczenia.
Wsłuchując się w to co mają do powiedzenia przedstawiciele atlantyckiego mocarstwa zwanego USA i jaki poziom wiedzy o świecie reprezentują, pozbywam się natychmiast kompleksów. W taki sam sposób nie nabawiam się kompleksów widząc wypindrzoną lalę a’la J. Rutowicz wysiadającą z nowego BMW.
Jak śpiewali Stonesi: nie nosimy po prostu tych samych garniturów lub jak mawia się u nas jesteśmy z innej bajki.
OK, ja też nie mam
OK, ja też nie mam kompleksów, znam swoją wartość i wiem, na co mnie stać. Jednak jeszcze wielu naszych rodaków tak patrzy, Amerykanin, Niemiec = coś z górnej półki. Bo patrzą na nich przez pryzmat kasy, pozycji w świecie, itp, a nie tego, co sobą reprezentują. Mam nadzieję, że kiedyś ta świadomość własnej wartości będzie większa, że nasze osiągnięcia, jako narodu, pozwolą większości uwierzyć w siebie:)
Myślę, że patrzą przez pryzmat TV
serialów, reality show i tańca z gwiazdami. Być vip-em albo celebrities, oto marzeń szczyt – jakby dzisiaj zaśpiewał Perfect. A ja od czasu jak w wieku 15 lat przelotnie zostałem hipisem, mam to w dupie.
Jeżeli ktoś mnie wpędza w kompleksy, to ludzie wszechstronnie wykształceni lub specjaliści takiego sortu, że robi mi się wstyd, albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.
OK, ja też nie mam
OK, ja też nie mam kompleksów, znam swoją wartość i wiem, na co mnie stać. Jednak jeszcze wielu naszych rodaków tak patrzy, Amerykanin, Niemiec = coś z górnej półki. Bo patrzą na nich przez pryzmat kasy, pozycji w świecie, itp, a nie tego, co sobą reprezentują. Mam nadzieję, że kiedyś ta świadomość własnej wartości będzie większa, że nasze osiągnięcia, jako narodu, pozwolą większości uwierzyć w siebie:)
Myślę, że patrzą przez pryzmat TV
serialów, reality show i tańca z gwiazdami. Być vip-em albo celebrities, oto marzeń szczyt – jakby dzisiaj zaśpiewał Perfect. A ja od czasu jak w wieku 15 lat przelotnie zostałem hipisem, mam to w dupie.
Jeżeli ktoś mnie wpędza w kompleksy, to ludzie wszechstronnie wykształceni lub specjaliści takiego sortu, że robi mi się wstyd, albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.
OK, ja też nie mam
OK, ja też nie mam kompleksów, znam swoją wartość i wiem, na co mnie stać. Jednak jeszcze wielu naszych rodaków tak patrzy, Amerykanin, Niemiec = coś z górnej półki. Bo patrzą na nich przez pryzmat kasy, pozycji w świecie, itp, a nie tego, co sobą reprezentują. Mam nadzieję, że kiedyś ta świadomość własnej wartości będzie większa, że nasze osiągnięcia, jako narodu, pozwolą większości uwierzyć w siebie:)
Myślę, że patrzą przez pryzmat TV
serialów, reality show i tańca z gwiazdami. Być vip-em albo celebrities, oto marzeń szczyt – jakby dzisiaj zaśpiewał Perfect. A ja od czasu jak w wieku 15 lat przelotnie zostałem hipisem, mam to w dupie.
Jeżeli ktoś mnie wpędza w kompleksy, to ludzie wszechstronnie wykształceni lub specjaliści takiego sortu, że robi mi się wstyd, albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.
Trudno z Panem dyskutować Herr neospasmin
Fakt, nie napisałem też o przełomie 1956, antysemickich rozróbach Moczaro-PZPR i ORMO w 1968, strzelaniu do robotników w 1970 i stanie wojennym 1981 r. Nie napisałem jeszcze o milionach spraw, o których nie napisałem. Bo łaskawco nie dokonuję tu rozliczenia z PRL. Mój tekst dam do przeczytania znajomemu gimnazjaliście. Sądzę, że on bez problemu zrozumie kontekst.
Trudno z Panem dyskutować Herr neospasmin
Fakt, nie napisałem też o przełomie 1956, antysemickich rozróbach Moczaro-PZPR i ORMO w 1968, strzelaniu do robotników w 1970 i stanie wojennym 1981 r. Nie napisałem jeszcze o milionach spraw, o których nie napisałem. Bo łaskawco nie dokonuję tu rozliczenia z PRL. Mój tekst dam do przeczytania znajomemu gimnazjaliście. Sądzę, że on bez problemu zrozumie kontekst.
Trudno z Panem dyskutować Herr neospasmin
Fakt, nie napisałem też o przełomie 1956, antysemickich rozróbach Moczaro-PZPR i ORMO w 1968, strzelaniu do robotników w 1970 i stanie wojennym 1981 r. Nie napisałem jeszcze o milionach spraw, o których nie napisałem. Bo łaskawco nie dokonuję tu rozliczenia z PRL. Mój tekst dam do przeczytania znajomemu gimnazjaliście. Sądzę, że on bez problemu zrozumie kontekst.
Jest mi bardzo przykro,
Ale cenie Twoje pióro, i jest mi jeszcze bardziej przykro bo się zgadzam z treścią. A już najbardziej mi przykro, że nadzieje w następnym pokoleniu sa płonne. Dopóki większa część społeczeństwa zarabia “minimalną” będą kupować w szmateksach markowe podniszczone ciuchy bo nie stać ich na nowe. Będą jeździć starymi złomami w których “sprzęt” jest droższy jak jak samo auto. I z tymi przyzwyczajeniami szmaciarzy pójdą w świat.
Jest mi bardzo przykro,
Ale cenie Twoje pióro, i jest mi jeszcze bardziej przykro bo się zgadzam z treścią. A już najbardziej mi przykro, że nadzieje w następnym pokoleniu sa płonne. Dopóki większa część społeczeństwa zarabia “minimalną” będą kupować w szmateksach markowe podniszczone ciuchy bo nie stać ich na nowe. Będą jeździć starymi złomami w których “sprzęt” jest droższy jak jak samo auto. I z tymi przyzwyczajeniami szmaciarzy pójdą w świat.
Jest mi bardzo przykro,
Ale cenie Twoje pióro, i jest mi jeszcze bardziej przykro bo się zgadzam z treścią. A już najbardziej mi przykro, że nadzieje w następnym pokoleniu sa płonne. Dopóki większa część społeczeństwa zarabia “minimalną” będą kupować w szmateksach markowe podniszczone ciuchy bo nie stać ich na nowe. Będą jeździć starymi złomami w których “sprzęt” jest droższy jak jak samo auto. I z tymi przyzwyczajeniami szmaciarzy pójdą w świat.
stwierdził, że kapusta ma tyle samo witamin co cytryny
Wyjaśnili Gnomowi, że kapusty nie można wycisnąć do herbaty jak cytrynę i zrozumiał. To gwoli prawdy. Cytryny bywały czasem.
hmmm
a czas ich bywania to najczęściej przedświąteczny szał zakupów i to zarówno bożonarodzeniowych jak i wielkanocnych, a i na majowe się trafiały, lipiec tez był zaszczycany.
podobnie jak banany
stwierdził, że kapusta ma tyle samo witamin co cytryny
Wyjaśnili Gnomowi, że kapusty nie można wycisnąć do herbaty jak cytrynę i zrozumiał. To gwoli prawdy. Cytryny bywały czasem.
hmmm
a czas ich bywania to najczęściej przedświąteczny szał zakupów i to zarówno bożonarodzeniowych jak i wielkanocnych, a i na majowe się trafiały, lipiec tez był zaszczycany.
podobnie jak banany
stwierdził, że kapusta ma tyle samo witamin co cytryny
Wyjaśnili Gnomowi, że kapusty nie można wycisnąć do herbaty jak cytrynę i zrozumiał. To gwoli prawdy. Cytryny bywały czasem.
hmmm
a czas ich bywania to najczęściej przedświąteczny szał zakupów i to zarówno bożonarodzeniowych jak i wielkanocnych, a i na majowe się trafiały, lipiec tez był zaszczycany.
podobnie jak banany
nie żadne
samochodziki Matchboxa tylko “resoraki”. Przynajmniej na prowincji. Po 8 baksów w pewexie były :(((
A Pan Marcin skoro miał to wszystko w tych czasach, to nic dziwnego, że ponad nasz poziom wzrósł. (troszkę jak Marx – bogaty z domu epokę swą wyprzedził.
pozdrawiam z nostalgią ale bez żalu
rzl
nie żadne
samochodziki Matchboxa tylko “resoraki”. Przynajmniej na prowincji. Po 8 baksów w pewexie były :(((
A Pan Marcin skoro miał to wszystko w tych czasach, to nic dziwnego, że ponad nasz poziom wzrósł. (troszkę jak Marx – bogaty z domu epokę swą wyprzedził.
pozdrawiam z nostalgią ale bez żalu
rzl
nie żadne
samochodziki Matchboxa tylko “resoraki”. Przynajmniej na prowincji. Po 8 baksów w pewexie były :(((
A Pan Marcin skoro miał to wszystko w tych czasach, to nic dziwnego, że ponad nasz poziom wzrósł. (troszkę jak Marx – bogaty z domu epokę swą wyprzedził.
pozdrawiam z nostalgią ale bez żalu
rzl
„Dear Sirs…. Tchank You”
Teraz dla odmiany dostaję co parę dni maile podobne do następującego:
“Dar tajemnicy!
Drogie panie i panowie, jesteś dobry!
Sorry to bother you czasie, wyrażamy głębokie przeprosiny. Prosimy o cierpliwość czytania tej wiadomości!
Jesteśmy na przywóz i wywóz firma, zajmująca się głównie elektronicznej sprzedaży produktu! Na przykład: laptopów, globalnych systemów pozycjonowania, telewizor LCD, PS3 konsole do gier, odtwarzaczy MP3, telefonów komórkowych / 4, motocykli itp. …….
Nasza firma serdecznie za wizytę! Zapraszamy do odwiedzenia naszej oficjalnej stronie internetowej: (…)
Szczerze życzę szczęśliwego zakupy!”
Prawdziwą frajdę sprawia mi porównywanie tego bełkotu z zamieszczanym niekiedy niżej angielskojęzycznym wtórowzorem (pierwowzór był po chińsku). Przypuszczam, że podobnie odbierali twoje dziecinne listy adresaci w Grundigu 😉
A co do meritum, to nie da się ukryć, że politycy nadrabiają stracony czas zabaw z dzieciństwa, Nie tylko w zbieraniu złomowartych gadżetów. Bawią się też w wojsko, w lotnictwo, w mężów stanu… W końcu, tyle rzeczy ominęło moje pokolenie – kto może, ten sobie nadrabia.
Pytanie jakie kompleksy i braki będą nadrabiać politycy następnych pokoleń. Małą próbkę mieliśmy powyżej – kolega Neo uparcie bawi się w mentora i moralistę.
A że cytuję informację na ulotce
“ten krem sciaga spodnie” pan słyszał? 🙂
rzl
w oryginale było po przetłumaczeniu bez translatora – “Sciąga pory”
„Dear Sirs…. Tchank You”
Teraz dla odmiany dostaję co parę dni maile podobne do następującego:
“Dar tajemnicy!
Drogie panie i panowie, jesteś dobry!
Sorry to bother you czasie, wyrażamy głębokie przeprosiny. Prosimy o cierpliwość czytania tej wiadomości!
Jesteśmy na przywóz i wywóz firma, zajmująca się głównie elektronicznej sprzedaży produktu! Na przykład: laptopów, globalnych systemów pozycjonowania, telewizor LCD, PS3 konsole do gier, odtwarzaczy MP3, telefonów komórkowych / 4, motocykli itp. …….
Nasza firma serdecznie za wizytę! Zapraszamy do odwiedzenia naszej oficjalnej stronie internetowej: (…)
Szczerze życzę szczęśliwego zakupy!”
Prawdziwą frajdę sprawia mi porównywanie tego bełkotu z zamieszczanym niekiedy niżej angielskojęzycznym wtórowzorem (pierwowzór był po chińsku). Przypuszczam, że podobnie odbierali twoje dziecinne listy adresaci w Grundigu 😉
A co do meritum, to nie da się ukryć, że politycy nadrabiają stracony czas zabaw z dzieciństwa, Nie tylko w zbieraniu złomowartych gadżetów. Bawią się też w wojsko, w lotnictwo, w mężów stanu… W końcu, tyle rzeczy ominęło moje pokolenie – kto może, ten sobie nadrabia.
Pytanie jakie kompleksy i braki będą nadrabiać politycy następnych pokoleń. Małą próbkę mieliśmy powyżej – kolega Neo uparcie bawi się w mentora i moralistę.
A że cytuję informację na ulotce
“ten krem sciaga spodnie” pan słyszał? 🙂
rzl
w oryginale było po przetłumaczeniu bez translatora – “Sciąga pory”
„Dear Sirs…. Tchank You”
Teraz dla odmiany dostaję co parę dni maile podobne do następującego:
“Dar tajemnicy!
Drogie panie i panowie, jesteś dobry!
Sorry to bother you czasie, wyrażamy głębokie przeprosiny. Prosimy o cierpliwość czytania tej wiadomości!
Jesteśmy na przywóz i wywóz firma, zajmująca się głównie elektronicznej sprzedaży produktu! Na przykład: laptopów, globalnych systemów pozycjonowania, telewizor LCD, PS3 konsole do gier, odtwarzaczy MP3, telefonów komórkowych / 4, motocykli itp. …….
Nasza firma serdecznie za wizytę! Zapraszamy do odwiedzenia naszej oficjalnej stronie internetowej: (…)
Szczerze życzę szczęśliwego zakupy!”
Prawdziwą frajdę sprawia mi porównywanie tego bełkotu z zamieszczanym niekiedy niżej angielskojęzycznym wtórowzorem (pierwowzór był po chińsku). Przypuszczam, że podobnie odbierali twoje dziecinne listy adresaci w Grundigu 😉
A co do meritum, to nie da się ukryć, że politycy nadrabiają stracony czas zabaw z dzieciństwa, Nie tylko w zbieraniu złomowartych gadżetów. Bawią się też w wojsko, w lotnictwo, w mężów stanu… W końcu, tyle rzeczy ominęło moje pokolenie – kto może, ten sobie nadrabia.
Pytanie jakie kompleksy i braki będą nadrabiać politycy następnych pokoleń. Małą próbkę mieliśmy powyżej – kolega Neo uparcie bawi się w mentora i moralistę.
A że cytuję informację na ulotce
“ten krem sciaga spodnie” pan słyszał? 🙂
rzl
w oryginale było po przetłumaczeniu bez translatora – “Sciąga pory”
“…albo Jimmy Page kiedy gra
“…albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.” O tak!
Co innego jednak Twój tekst przywołał z mojej przeszłości. Jako 8-latka spędziłam rok w szpitalu. Wcześniej pomarańcze, takie pachnące, w kolorowych bibułkach (zbieraliśmy je, te bibułki), były tylko jako dodatek do książki pod choinkę. W szpitalu gniły w szafce, jak się dało to wymieniane były na jabłka, takie zwyczajne, nie zawijane w papierki. Do dziś mdli mnie na samą myśl o pomarańczach. Nie mam pojęcia gdzie rodzice je zdobywali i nie zapytam. Chcieli dać cierpiącemu dziecku wszystko co było tylko możliwe i to jest jedynie ważne.
Jakoś przeszło nad moją głową pragnienie mienia tego, co za bony i dolary. Zazdrościłam tylko koledze mającemu rodzinę w USA i RFN płytoteki. Teraz nadrabiam. Mam np. całą dyskografię Zeppelinów, Floydów, Skorpionów. Wtedy cieszyłabym się bardziej.
“Wtedy cieszyłabym się bardziej.”
Baaaa
“…albo Jimmy Page kiedy gra
“…albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.” O tak!
Co innego jednak Twój tekst przywołał z mojej przeszłości. Jako 8-latka spędziłam rok w szpitalu. Wcześniej pomarańcze, takie pachnące, w kolorowych bibułkach (zbieraliśmy je, te bibułki), były tylko jako dodatek do książki pod choinkę. W szpitalu gniły w szafce, jak się dało to wymieniane były na jabłka, takie zwyczajne, nie zawijane w papierki. Do dziś mdli mnie na samą myśl o pomarańczach. Nie mam pojęcia gdzie rodzice je zdobywali i nie zapytam. Chcieli dać cierpiącemu dziecku wszystko co było tylko możliwe i to jest jedynie ważne.
Jakoś przeszło nad moją głową pragnienie mienia tego, co za bony i dolary. Zazdrościłam tylko koledze mającemu rodzinę w USA i RFN płytoteki. Teraz nadrabiam. Mam np. całą dyskografię Zeppelinów, Floydów, Skorpionów. Wtedy cieszyłabym się bardziej.
“Wtedy cieszyłabym się bardziej.”
Baaaa
“…albo Jimmy Page kiedy gra
“…albo Jimmy Page kiedy gra solówkę w Stairway to Heaven.” O tak!
Co innego jednak Twój tekst przywołał z mojej przeszłości. Jako 8-latka spędziłam rok w szpitalu. Wcześniej pomarańcze, takie pachnące, w kolorowych bibułkach (zbieraliśmy je, te bibułki), były tylko jako dodatek do książki pod choinkę. W szpitalu gniły w szafce, jak się dało to wymieniane były na jabłka, takie zwyczajne, nie zawijane w papierki. Do dziś mdli mnie na samą myśl o pomarańczach. Nie mam pojęcia gdzie rodzice je zdobywali i nie zapytam. Chcieli dać cierpiącemu dziecku wszystko co było tylko możliwe i to jest jedynie ważne.
Jakoś przeszło nad moją głową pragnienie mienia tego, co za bony i dolary. Zazdrościłam tylko koledze mającemu rodzinę w USA i RFN płytoteki. Teraz nadrabiam. Mam np. całą dyskografię Zeppelinów, Floydów, Skorpionów. Wtedy cieszyłabym się bardziej.
“Wtedy cieszyłabym się bardziej.”
Baaaa