Reklama

Człowiek całe życie się uczy i z niedosytem wiedzy umiera.

Człowiek całe życie się uczy i z niedosytem wiedzy umiera. Kto spoza dyplomacji i polityki mógł przypuszczać, że istnieje takie określenie jak „dress-code”. Cóż to takiego? Normy, przepisy, wskazówki i jak się okazuje zakazy dotyczące ubioru.

Reklama

Ministerstwo Spraw zagranicznych wydało nowe przepisy dla Pań, które reprezentują Polskę obojga narodów IV i III RP. Najbardziej zwracają uwagę dwa punkty: żadnych mini spódniczek i żadnych połyskujących rajstop. Oczywiście wścibscy dziennikarze nie omieszkali spytać rzecznika MSZ, o co chodzi? Rzecznik Paszkowski z rozbrajającą szczerością stwierdził, że nie wie o co chodzi, bo on się na rajstopach nie zna.

Pewnie chodzi o to, żeby było schludnie i nie wyzywająco, tak jak w szkole. Rzecznik nie widzi problemu we wskazówkach odzieżowych, natomiast Panie dyplomatki ostro protestują i sprzeciwiają się seksistowskim przepisom. Panie uważają, że mają się czym chwalić i połyskiwać, co więcej uważają, że jest to niebagatelny argument w kontaktach na szczycie. Wszystko wskazuje na to, że konserwatysta Radek Sikorski zubożył nasz korpus dyplomatyczny, na pewno oszpecił.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Tak się składa,
    że miałem okazję poznać jedną (obecnie) panią konsul generalną, jeszcze kiedy jej się o konsulowaniu generalnie nie śniło, i uważam, że absolutnie powinna eksponować swoje atuty, tak fizyczne, jak i intelektualne, bo to bardzo dobra reprezentacja RP za granicą.

  2. Tak się składa,
    że miałem okazję poznać jedną (obecnie) panią konsul generalną, jeszcze kiedy jej się o konsulowaniu generalnie nie śniło, i uważam, że absolutnie powinna eksponować swoje atuty, tak fizyczne, jak i intelektualne, bo to bardzo dobra reprezentacja RP za granicą.