wiosło przebiło taflę wody
protestem był niewielki opór
względem dziobu łodzi
pokonany muskał burtę
i kłębił się w konwulsjach za rufą
ktoś stał na brzegu
widnokrąg jest pełny od statków
trójmasztowców szkunerów kutrów
zwyczajnych łajb z zaniedbanym pokładem
pachnących farbą nowych fregat
i tratew z nieugiętymi żeglarzami
jedni czekają na wiatr
inni dawno pomknęli jak najdalej ziemi
zostawiając za sobą smugę
obecności
jeszcze inni naprężają mięśnie
w niebotycznym wysiłku
jakby ląd parzył im plecy
pot perlił się na czole
obudził się z uczuciem zupełnej samotności
za oknem rozpościerał się
krajobraz zgruchotanych kadłubów
i połamanych wioseł
siłą bezwładu szkielety
snuły się ulicami piły poranną kawę
wzruszały na romantycznych filmach
słuchały kojącej muzyki
wdychały powietrze prześlizgujące się
po ich roztrzaskanych masztach
płynął łódką dalej aż woda
zdawała się przenikać w wielkie
cmentarzysko
znane od wieków
z iskierką nadziei podniósł powieki
cień firanki zdobił szary sufit
w kącie pająk wił cierpliwie swoją sieć
z oddali dochodziło bicie dzwonów
odwrócił się
ktoś stał na brzegu