Wszystko, co wiem o życiu mojej Babci Danusi dowiedziałam się od niej samej, miałam to szczęście. Pamięć stopniowo wycofywała się z jej życia.
Wszystko, co wiem o życiu mojej Babci Danusi dowiedziałam się od niej samej, miałam to szczęście. Pamięć stopniowo wycofywała się z jej życia. Dzisiaj wiemy tylko tyle co zapamiętaliśmy. Emocjonalne opisy miejsc i zdarzeń jesteśmy w stanie poprzeć i poszerzyć danymi zgromadzonymi na oficjalnych stronach represjonowanych, na stronach Katedry Polowej Wojska Polskiego, na stronach wydań o Cichociemnych. Szukamy nazwisk, wpisujemy je w wyszukiwarki, znajdujemy rezultaty i czujemy, że po naszych bliskich pozostał jakiś ślad, że ich życie zniszczone, w najlepszym razie nadszarpnięte nie pozostanie przemilczane.
***
Bolek lubił psocić, Ojciec często przeganiał go z boiska piłki nożnej do szkoły. Bardzo często. Był jedynym synem, ukochanym, chłopak, więc wolno mu było więcej. Zamykał się na werandzie domu, zostawiając siostry w ogrodzie i pozwalał im patrzeć jak kosteczka cukru po kosteczce znika w jego ustach – taka była z niego szelma, mówiła Babcia. Janka najmłodsza, uczyła się wzorowo, celujące na świadectwie z góry na dół, radość rodziców. Ze starszą siostrą Danusią często chodziły do sadu, uwielbiały to miejsce. Sad był ogromny i magiczny, taki pozostał w ich pamięci. Tato przychodzi po służbie zmęczony, najczęściej zjadał obiad i kładł się spać. Kiedyś nie wrócił po pracy.
***
Więzienna cela, przewózka i kolejna cela i kolejna przewózka…do lasu.
…„Ciało Pani Ojca Władysława spoczywa na cmentarzu w Miednoje”, podpisano Stowarzyszenie Rodzin Katyńskich.
***
Bolek przybiegł do domu, wzburzony, mówił że Ruscy idą, że trzeba uciekać, ale przecież ojca zabrali, trzeba czekać do jego powrotu – powtarzała mama. W 1940 Bolek miał 16 lat, wziął tobołek i uciekł do Rumunii z paroma chłopakami. Niedawno jego syn Michel przesłał nam zdjęcie ojca w mundurze wojskowym, dołączył do Andersa. Bolek po wojnie prowadził sklep zoologiczny w Paryżu, nigdy nie uporał się ze swoim wygnaniem. Pił dużo i coraz częściej. Jest pochowany pod Paryżem, zmarł w 1984 roku.
***
Emilię z córkami pewnego dnia, wczesnym świtem odwiedziło NKWD, miały 20 minut na spakowanie się, bo „nicziewo wam nie nada”.
Podróż w wagonie towarowym donikąd, tłok, dziura w podłodze na załatwianie potrzeb, umierający , płacz i modlitwy. Śniegi, Kazaki na koniach, ziemianki, kamieniołom, wszy, głód, mróz, szkorbut, tyfus, dzień za dniem bez nadziei i z nadzieją. Schizofrenia Janki, ciąża Danuty. Ucieczka. Na Jankę nie miałyśmy papierów, wspomina matka, schowaliśmy ją z wagonie w wełną. Mówili nam, że musimy dostać się do Moskwy, a tam do Związku Patriotów Polskich po papiery. Umierałyśmy ze strachu. Jak uda nam się chować Jankę przez całą tę podróż, czy Danusia nie urodzi w drodze? – martwiła się Prababka, ale poradziły sobie.
***
Katowice, Urząd Wojewódzki, 05.10.2009
„Dzień dobry, a Pani kto? Wnuczka?…tak, może Pani pytać. Zgadza się, Pani babcia stara się o rekompensatę za mienie zabużańskie od 1989 r, tak złożyła sporo dokumentów i orzeczenie sądu, to dobrze. Dobrze, że Pani pyta, w 2005 weszła nowa ustawa, musi Pani udowodnić, że rodzice babci byli Polakami we wrześniu 1939, pokój nr 343.”
Na prośbę autorki tekstu,
Na prośbę autorki tekstu, tekst został wycofany z kategorii “konkurs”.
>: – x
>: – x
Na prośbę autorki tekstu,
Na prośbę autorki tekstu, tekst został wycofany z kategorii “konkurs”.
>: – x
>: – x
Na prośbę autorki tekstu,
Na prośbę autorki tekstu, tekst został wycofany z kategorii “konkurs”.
>: – x
>: – x
Na prośbę autorki tekstu,
Na prośbę autorki tekstu, tekst został wycofany z kategorii “konkurs”.
>: – x
>: – x
Drogi Marcinie.
Każdy widzi tyle ile chce zobaczyć, czasami możliwości nie pozwalają na więcej. Nie mogę Ci pomóc. Za pozdrowinia dziękuję, również pozdrawiam.
Drogi Marcinie.
Każdy widzi tyle ile chce zobaczyć, czasami możliwości nie pozwalają na więcej. Nie mogę Ci pomóc. Za pozdrowinia dziękuję, również pozdrawiam.
Drogi Marcinie.
Każdy widzi tyle ile chce zobaczyć, czasami możliwości nie pozwalają na więcej. Nie mogę Ci pomóc. Za pozdrowinia dziękuję, również pozdrawiam.
Drogi Marcinie.
Każdy widzi tyle ile chce zobaczyć, czasami możliwości nie pozwalają na więcej. Nie mogę Ci pomóc. Za pozdrowinia dziękuję, również pozdrawiam.
Bo ja wiem?
Ja tak tego nie odbieram. Najpierw była masa cierpienia, niezawinionego przecież. Autorka nie pisze o tym, ale w takiej sytuacji to zaświadczenie o represjonowaniu, a może i medal, kto wie, brzmią raczej prawdopodobnie (“złożyła sporo dokumentów i orzeczenie sądu”). Cierpienia były wieloletnie i miały skutki dalekosiężne (choroba psychiczna, ciąża…).
A starania o rekompensatę nie są przecież staraniami o zadośćuczynienie temu cierpieniu, tylko o kasę za pozbawienie majątku (“niczewo wam nie nada”).
Przyzna Pan, że w tej sytuacji, po wszystkim, co przeszła ta rodzina w drodze do łagru i z powrotem, biurokratyczne procedury mogą się ludziom jawić jako kompletnie nieprzystające. A w sytuacji, kiedy procedura trwa od 1989 r. i raptem ustawodawca stawia (metaforycznie) następny płotek na trasie trwającego wyścigu – jakby się Pan poczuł?
Jakoś mam poczucie, że zachowuje się Pan trochę jak sztuczna inteligencja, podobnie jak w przypadku pozazeszłej pyskówki przy okazji rtm., Pileckiego. Niechże Pan pozwoli sobie na dopuszczenie do głosu chociaż ułamka emocji. W tej sytuacji może to być uzasadnione, nie uważa Pan?
Bo ja wiem?
Ja tak tego nie odbieram. Najpierw była masa cierpienia, niezawinionego przecież. Autorka nie pisze o tym, ale w takiej sytuacji to zaświadczenie o represjonowaniu, a może i medal, kto wie, brzmią raczej prawdopodobnie (“złożyła sporo dokumentów i orzeczenie sądu”). Cierpienia były wieloletnie i miały skutki dalekosiężne (choroba psychiczna, ciąża…).
A starania o rekompensatę nie są przecież staraniami o zadośćuczynienie temu cierpieniu, tylko o kasę za pozbawienie majątku (“niczewo wam nie nada”).
Przyzna Pan, że w tej sytuacji, po wszystkim, co przeszła ta rodzina w drodze do łagru i z powrotem, biurokratyczne procedury mogą się ludziom jawić jako kompletnie nieprzystające. A w sytuacji, kiedy procedura trwa od 1989 r. i raptem ustawodawca stawia (metaforycznie) następny płotek na trasie trwającego wyścigu – jakby się Pan poczuł?
Jakoś mam poczucie, że zachowuje się Pan trochę jak sztuczna inteligencja, podobnie jak w przypadku pozazeszłej pyskówki przy okazji rtm., Pileckiego. Niechże Pan pozwoli sobie na dopuszczenie do głosu chociaż ułamka emocji. W tej sytuacji może to być uzasadnione, nie uważa Pan?
Bo ja wiem?
Ja tak tego nie odbieram. Najpierw była masa cierpienia, niezawinionego przecież. Autorka nie pisze o tym, ale w takiej sytuacji to zaświadczenie o represjonowaniu, a może i medal, kto wie, brzmią raczej prawdopodobnie (“złożyła sporo dokumentów i orzeczenie sądu”). Cierpienia były wieloletnie i miały skutki dalekosiężne (choroba psychiczna, ciąża…).
A starania o rekompensatę nie są przecież staraniami o zadośćuczynienie temu cierpieniu, tylko o kasę za pozbawienie majątku (“niczewo wam nie nada”).
Przyzna Pan, że w tej sytuacji, po wszystkim, co przeszła ta rodzina w drodze do łagru i z powrotem, biurokratyczne procedury mogą się ludziom jawić jako kompletnie nieprzystające. A w sytuacji, kiedy procedura trwa od 1989 r. i raptem ustawodawca stawia (metaforycznie) następny płotek na trasie trwającego wyścigu – jakby się Pan poczuł?
Jakoś mam poczucie, że zachowuje się Pan trochę jak sztuczna inteligencja, podobnie jak w przypadku pozazeszłej pyskówki przy okazji rtm., Pileckiego. Niechże Pan pozwoli sobie na dopuszczenie do głosu chociaż ułamka emocji. W tej sytuacji może to być uzasadnione, nie uważa Pan?
Bo ja wiem?
Ja tak tego nie odbieram. Najpierw była masa cierpienia, niezawinionego przecież. Autorka nie pisze o tym, ale w takiej sytuacji to zaświadczenie o represjonowaniu, a może i medal, kto wie, brzmią raczej prawdopodobnie (“złożyła sporo dokumentów i orzeczenie sądu”). Cierpienia były wieloletnie i miały skutki dalekosiężne (choroba psychiczna, ciąża…).
A starania o rekompensatę nie są przecież staraniami o zadośćuczynienie temu cierpieniu, tylko o kasę za pozbawienie majątku (“niczewo wam nie nada”).
Przyzna Pan, że w tej sytuacji, po wszystkim, co przeszła ta rodzina w drodze do łagru i z powrotem, biurokratyczne procedury mogą się ludziom jawić jako kompletnie nieprzystające. A w sytuacji, kiedy procedura trwa od 1989 r. i raptem ustawodawca stawia (metaforycznie) następny płotek na trasie trwającego wyścigu – jakby się Pan poczuł?
Jakoś mam poczucie, że zachowuje się Pan trochę jak sztuczna inteligencja, podobnie jak w przypadku pozazeszłej pyskówki przy okazji rtm., Pileckiego. Niechże Pan pozwoli sobie na dopuszczenie do głosu chociaż ułamka emocji. W tej sytuacji może to być uzasadnione, nie uważa Pan?
Ad. 1 – zgoda.
Ad. 2. i 3.
Ad. 1 – zgoda.
Ad. 2. i 3. cuzamen – przecież napisałem wyraźnie: kasa jest nie za łagrową poniewierkę, tylko za majątek, pozostawiony za Bugiem. Czy gdyby rodzina Autorki wyjechała zawczasu do Paryża lub Nowego Jorku, zamiast czekać na NKWD, to kasa by jej się nie należała? I dopiero by Pan przeczytał, że przez 60 lat mieszkania gdzieś-tam na emigracji ani razu nie było 20 lat czekania na decyzję urzędu.
Zestawienie w tekście poniewierki z procedurą być może jest “bardzo polskie”, ale też – ja to tak odbieram – chodzi o zestawienie niesprawiedliwości potężnej (pozbawienie majątku z wywózką) z niesprawiedliwością w skali społecznej malutką i obrzydliwą – ot, “20 lat się tułasz po urzędach, obywatelu, to donieś jeszcze jeden papierek. Że zmieniamy reguły w trakcie gry? No i co nam zrobisz?”. Nie dziwię się emocjom.
Ale też i nie widzę nigdzie w tekście Autorki wściekłości i pretensji “mają dać kasę, bo się rodzina nacierpiała” – to Pan przecież sugeruje? Raczej odwrotnie: Nie dość, że rodzina się nacierpiała, to jeszcze teraz – w procedurze odzyskiwania kasy nie za wywózkę, a za majątek, kłody pod nogi rzucają.
Tak, usprawiedliwiam emocje, bo widzi Pan “zasady jej [kasy] rozdysponowania” nie mogą stać PONAD ludźmi. One powinny być DLA ludzi. A 20 lat procedury – i jeszcze zmiany, i jeszcze odbicie piłeczki w stronę petenta – to JEST jakaś paranoja.
Ad. 4. Nie mam zamiaru. Przywołałem to tylko jako przykład emocjonalnej reakcji na Pański brak emocji. Bilans najwyraźniej musi wyjść na zero. Im Pan racjonalniej i bardziej bezosobowo (fakty), tym bardziej jest to – dla niektórych – wkurzające (emocje). Jakość dyskursu na tym cierpi, niestety.
Pan quackie
taki mądry, a tutaj jak dziecko.
pozdrawiam serdecznie
rzl
Nie, dlaczego
Usiłuję wytłumaczyć panu N., że jak się sugeruje ludziom, żeby się postarali wyłączyć emocje, a te emocje są np. w rodzinie od pokoleń, to nic dobrego z tego nie będzie. Najwyżej ludzie się jeszcze bardziej wkurzą.
A co do biurokracji, to niech każdy walczy, jak może. Ja też mam swoje przejścia i cieszę się, że nie na poziomie 20 lat walki o mienie zabużańskie.
Ad. 1 – zgoda.
Ad. 2. i 3.
Ad. 1 – zgoda.
Ad. 2. i 3. cuzamen – przecież napisałem wyraźnie: kasa jest nie za łagrową poniewierkę, tylko za majątek, pozostawiony za Bugiem. Czy gdyby rodzina Autorki wyjechała zawczasu do Paryża lub Nowego Jorku, zamiast czekać na NKWD, to kasa by jej się nie należała? I dopiero by Pan przeczytał, że przez 60 lat mieszkania gdzieś-tam na emigracji ani razu nie było 20 lat czekania na decyzję urzędu.
Zestawienie w tekście poniewierki z procedurą być może jest “bardzo polskie”, ale też – ja to tak odbieram – chodzi o zestawienie niesprawiedliwości potężnej (pozbawienie majątku z wywózką) z niesprawiedliwością w skali społecznej malutką i obrzydliwą – ot, “20 lat się tułasz po urzędach, obywatelu, to donieś jeszcze jeden papierek. Że zmieniamy reguły w trakcie gry? No i co nam zrobisz?”. Nie dziwię się emocjom.
Ale też i nie widzę nigdzie w tekście Autorki wściekłości i pretensji “mają dać kasę, bo się rodzina nacierpiała” – to Pan przecież sugeruje? Raczej odwrotnie: Nie dość, że rodzina się nacierpiała, to jeszcze teraz – w procedurze odzyskiwania kasy nie za wywózkę, a za majątek, kłody pod nogi rzucają.
Tak, usprawiedliwiam emocje, bo widzi Pan “zasady jej [kasy] rozdysponowania” nie mogą stać PONAD ludźmi. One powinny być DLA ludzi. A 20 lat procedury – i jeszcze zmiany, i jeszcze odbicie piłeczki w stronę petenta – to JEST jakaś paranoja.
Ad. 4. Nie mam zamiaru. Przywołałem to tylko jako przykład emocjonalnej reakcji na Pański brak emocji. Bilans najwyraźniej musi wyjść na zero. Im Pan racjonalniej i bardziej bezosobowo (fakty), tym bardziej jest to – dla niektórych – wkurzające (emocje). Jakość dyskursu na tym cierpi, niestety.
Pan quackie
taki mądry, a tutaj jak dziecko.
pozdrawiam serdecznie
rzl
Nie, dlaczego
Usiłuję wytłumaczyć panu N., że jak się sugeruje ludziom, żeby się postarali wyłączyć emocje, a te emocje są np. w rodzinie od pokoleń, to nic dobrego z tego nie będzie. Najwyżej ludzie się jeszcze bardziej wkurzą.
A co do biurokracji, to niech każdy walczy, jak może. Ja też mam swoje przejścia i cieszę się, że nie na poziomie 20 lat walki o mienie zabużańskie.
Ad. 1 – zgoda.
Ad. 2. i 3.
Ad. 1 – zgoda.
Ad. 2. i 3. cuzamen – przecież napisałem wyraźnie: kasa jest nie za łagrową poniewierkę, tylko za majątek, pozostawiony za Bugiem. Czy gdyby rodzina Autorki wyjechała zawczasu do Paryża lub Nowego Jorku, zamiast czekać na NKWD, to kasa by jej się nie należała? I dopiero by Pan przeczytał, że przez 60 lat mieszkania gdzieś-tam na emigracji ani razu nie było 20 lat czekania na decyzję urzędu.
Zestawienie w tekście poniewierki z procedurą być może jest “bardzo polskie”, ale też – ja to tak odbieram – chodzi o zestawienie niesprawiedliwości potężnej (pozbawienie majątku z wywózką) z niesprawiedliwością w skali społecznej malutką i obrzydliwą – ot, “20 lat się tułasz po urzędach, obywatelu, to donieś jeszcze jeden papierek. Że zmieniamy reguły w trakcie gry? No i co nam zrobisz?”. Nie dziwię się emocjom.
Ale też i nie widzę nigdzie w tekście Autorki wściekłości i pretensji “mają dać kasę, bo się rodzina nacierpiała” – to Pan przecież sugeruje? Raczej odwrotnie: Nie dość, że rodzina się nacierpiała, to jeszcze teraz – w procedurze odzyskiwania kasy nie za wywózkę, a za majątek, kłody pod nogi rzucają.
Tak, usprawiedliwiam emocje, bo widzi Pan “zasady jej [kasy] rozdysponowania” nie mogą stać PONAD ludźmi. One powinny być DLA ludzi. A 20 lat procedury – i jeszcze zmiany, i jeszcze odbicie piłeczki w stronę petenta – to JEST jakaś paranoja.
Ad. 4. Nie mam zamiaru. Przywołałem to tylko jako przykład emocjonalnej reakcji na Pański brak emocji. Bilans najwyraźniej musi wyjść na zero. Im Pan racjonalniej i bardziej bezosobowo (fakty), tym bardziej jest to – dla niektórych – wkurzające (emocje). Jakość dyskursu na tym cierpi, niestety.
Pan quackie
taki mądry, a tutaj jak dziecko.
pozdrawiam serdecznie
rzl
Nie, dlaczego
Usiłuję wytłumaczyć panu N., że jak się sugeruje ludziom, żeby się postarali wyłączyć emocje, a te emocje są np. w rodzinie od pokoleń, to nic dobrego z tego nie będzie. Najwyżej ludzie się jeszcze bardziej wkurzą.
A co do biurokracji, to niech każdy walczy, jak może. Ja też mam swoje przejścia i cieszę się, że nie na poziomie 20 lat walki o mienie zabużańskie.
Ad. 1 – zgoda.
Ad. 2. i 3.
Ad. 1 – zgoda.
Ad. 2. i 3. cuzamen – przecież napisałem wyraźnie: kasa jest nie za łagrową poniewierkę, tylko za majątek, pozostawiony za Bugiem. Czy gdyby rodzina Autorki wyjechała zawczasu do Paryża lub Nowego Jorku, zamiast czekać na NKWD, to kasa by jej się nie należała? I dopiero by Pan przeczytał, że przez 60 lat mieszkania gdzieś-tam na emigracji ani razu nie było 20 lat czekania na decyzję urzędu.
Zestawienie w tekście poniewierki z procedurą być może jest “bardzo polskie”, ale też – ja to tak odbieram – chodzi o zestawienie niesprawiedliwości potężnej (pozbawienie majątku z wywózką) z niesprawiedliwością w skali społecznej malutką i obrzydliwą – ot, “20 lat się tułasz po urzędach, obywatelu, to donieś jeszcze jeden papierek. Że zmieniamy reguły w trakcie gry? No i co nam zrobisz?”. Nie dziwię się emocjom.
Ale też i nie widzę nigdzie w tekście Autorki wściekłości i pretensji “mają dać kasę, bo się rodzina nacierpiała” – to Pan przecież sugeruje? Raczej odwrotnie: Nie dość, że rodzina się nacierpiała, to jeszcze teraz – w procedurze odzyskiwania kasy nie za wywózkę, a za majątek, kłody pod nogi rzucają.
Tak, usprawiedliwiam emocje, bo widzi Pan “zasady jej [kasy] rozdysponowania” nie mogą stać PONAD ludźmi. One powinny być DLA ludzi. A 20 lat procedury – i jeszcze zmiany, i jeszcze odbicie piłeczki w stronę petenta – to JEST jakaś paranoja.
Ad. 4. Nie mam zamiaru. Przywołałem to tylko jako przykład emocjonalnej reakcji na Pański brak emocji. Bilans najwyraźniej musi wyjść na zero. Im Pan racjonalniej i bardziej bezosobowo (fakty), tym bardziej jest to – dla niektórych – wkurzające (emocje). Jakość dyskursu na tym cierpi, niestety.
Pan quackie
taki mądry, a tutaj jak dziecko.
pozdrawiam serdecznie
rzl
Nie, dlaczego
Usiłuję wytłumaczyć panu N., że jak się sugeruje ludziom, żeby się postarali wyłączyć emocje, a te emocje są np. w rodzinie od pokoleń, to nic dobrego z tego nie będzie. Najwyżej ludzie się jeszcze bardziej wkurzą.
A co do biurokracji, to niech każdy walczy, jak może. Ja też mam swoje przejścia i cieszę się, że nie na poziomie 20 lat walki o mienie zabużańskie.
Ile Żydzi wyciągnęli za swoje
Ile Żydzi wyciągnęli za swoje cierpienie i wyciągają do dziś, jęcząc po całym świecie? Pan jest Żydem? Pytam z dwóch powodów. Po pierwsze najwyraźniej brzydzą pana polskie zabiegi domagające się zadośćuczynienia, natomiast pamiętam, że nad żydowskimi pan kwilił i szaty darł, przy okazji Przedsiębiorstwa Holokaust. Pan jest nacjonalistą? Powód drugi. Pytam gdyż nic pan nie chce o sobie powiedzieć, chce pan oceniać nie tylko teksty, ale ludzkie tragedie. Jako kto? Kim pan jest? Pytam o kompetencje w tych dwóch zakresach: teksty, oceny moralne. Podsumowując, gdyż pan słowa pisanego nie rozumie:
1) jest pan Żydem?
2) kim pan jest z zawodu i wykształcenia?
Ile Żydzi wyciągnęli za swoje
Ile Żydzi wyciągnęli za swoje cierpienie i wyciągają do dziś, jęcząc po całym świecie? Pan jest Żydem? Pytam z dwóch powodów. Po pierwsze najwyraźniej brzydzą pana polskie zabiegi domagające się zadośćuczynienia, natomiast pamiętam, że nad żydowskimi pan kwilił i szaty darł, przy okazji Przedsiębiorstwa Holokaust. Pan jest nacjonalistą? Powód drugi. Pytam gdyż nic pan nie chce o sobie powiedzieć, chce pan oceniać nie tylko teksty, ale ludzkie tragedie. Jako kto? Kim pan jest? Pytam o kompetencje w tych dwóch zakresach: teksty, oceny moralne. Podsumowując, gdyż pan słowa pisanego nie rozumie:
1) jest pan Żydem?
2) kim pan jest z zawodu i wykształcenia?
Ile Żydzi wyciągnęli za swoje
Ile Żydzi wyciągnęli za swoje cierpienie i wyciągają do dziś, jęcząc po całym świecie? Pan jest Żydem? Pytam z dwóch powodów. Po pierwsze najwyraźniej brzydzą pana polskie zabiegi domagające się zadośćuczynienia, natomiast pamiętam, że nad żydowskimi pan kwilił i szaty darł, przy okazji Przedsiębiorstwa Holokaust. Pan jest nacjonalistą? Powód drugi. Pytam gdyż nic pan nie chce o sobie powiedzieć, chce pan oceniać nie tylko teksty, ale ludzkie tragedie. Jako kto? Kim pan jest? Pytam o kompetencje w tych dwóch zakresach: teksty, oceny moralne. Podsumowując, gdyż pan słowa pisanego nie rozumie:
1) jest pan Żydem?
2) kim pan jest z zawodu i wykształcenia?
Ile Żydzi wyciągnęli za swoje
Ile Żydzi wyciągnęli za swoje cierpienie i wyciągają do dziś, jęcząc po całym świecie? Pan jest Żydem? Pytam z dwóch powodów. Po pierwsze najwyraźniej brzydzą pana polskie zabiegi domagające się zadośćuczynienia, natomiast pamiętam, że nad żydowskimi pan kwilił i szaty darł, przy okazji Przedsiębiorstwa Holokaust. Pan jest nacjonalistą? Powód drugi. Pytam gdyż nic pan nie chce o sobie powiedzieć, chce pan oceniać nie tylko teksty, ale ludzkie tragedie. Jako kto? Kim pan jest? Pytam o kompetencje w tych dwóch zakresach: teksty, oceny moralne. Podsumowując, gdyż pan słowa pisanego nie rozumie:
1) jest pan Żydem?
2) kim pan jest z zawodu i wykształcenia?
Wyraźnie ciężko Panu sięgnąć
Wyraźnie ciężko Panu sięgnąć głębiej, dlatego wyrażę się jaśniej. W kolejce po tak zwane “swoje” stoją ludzie starzy, nienadążający za zmianami w prawie, często wynajmujący prawników. Nie zdają sobie sprawy, że ich pogoń za przeszłością i sprawiedliwością, w obliczu nieubłaganie biegnącego czasu jest bez sensu. Ja tym prostym urzędniczym zwrotem do września 1939, otrzymałam bardzo jasną odpowiedź. I tak naprawdę po nią właściwie tam poszłam. Ja nie dziedziczę nic. Czy to mieści się w Pana wyobrażeniu rzeczywistości?
Wyraźnie ciężko Panu sięgnąć
Wyraźnie ciężko Panu sięgnąć głębiej, dlatego wyrażę się jaśniej. W kolejce po tak zwane “swoje” stoją ludzie starzy, nienadążający za zmianami w prawie, często wynajmujący prawników. Nie zdają sobie sprawy, że ich pogoń za przeszłością i sprawiedliwością, w obliczu nieubłaganie biegnącego czasu jest bez sensu. Ja tym prostym urzędniczym zwrotem do września 1939, otrzymałam bardzo jasną odpowiedź. I tak naprawdę po nią właściwie tam poszłam. Ja nie dziedziczę nic. Czy to mieści się w Pana wyobrażeniu rzeczywistości?
Wyraźnie ciężko Panu sięgnąć
Wyraźnie ciężko Panu sięgnąć głębiej, dlatego wyrażę się jaśniej. W kolejce po tak zwane “swoje” stoją ludzie starzy, nienadążający za zmianami w prawie, często wynajmujący prawników. Nie zdają sobie sprawy, że ich pogoń za przeszłością i sprawiedliwością, w obliczu nieubłaganie biegnącego czasu jest bez sensu. Ja tym prostym urzędniczym zwrotem do września 1939, otrzymałam bardzo jasną odpowiedź. I tak naprawdę po nią właściwie tam poszłam. Ja nie dziedziczę nic. Czy to mieści się w Pana wyobrażeniu rzeczywistości?
Wyraźnie ciężko Panu sięgnąć
Wyraźnie ciężko Panu sięgnąć głębiej, dlatego wyrażę się jaśniej. W kolejce po tak zwane “swoje” stoją ludzie starzy, nienadążający za zmianami w prawie, często wynajmujący prawników. Nie zdają sobie sprawy, że ich pogoń za przeszłością i sprawiedliwością, w obliczu nieubłaganie biegnącego czasu jest bez sensu. Ja tym prostym urzędniczym zwrotem do września 1939, otrzymałam bardzo jasną odpowiedź. I tak naprawdę po nią właściwie tam poszłam. Ja nie dziedziczę nic. Czy to mieści się w Pana wyobrażeniu rzeczywistości?
Indianin powiada pan. No cóż
Indianin powiada pan. No cóż nie wierzę panu, jeszcze 100 lat temu bym panu uwierzył. Ale teraz to nawet dziecko wie, że Indianie potrafią pisać i czytać. Pan nie umie i ta wiedza pozwala mi na kolejne zdemaskowanie kłamstwa. Pan wspomina, że studiował wulkanizację. Nie mógł pan, sprawdziłem w google, są nabory, ale trzeba umieć pisać i czytać. Nie wiem dlaczego pan wspomniał o rozporku w kontekście pytania o narodowość? Pan ma jakieś problemy w tym obszarze ciała? Jeśli tak, to ja w zasadzie nie mam więcej pytań, ale pan oczywiście znów może skłamać i powiedzieć, że w rozporku mam pan wszystko w porządku. Nie będę szukał cytatów dla pan, tu pan nie kłamie. Pan poszuka, że Żydom zarzuca pan to samo co Polce, czyli płaczliwość nad tym, co jej skradziono. Jeśli chodzi o uwagi do tekstu, to pan rozumie, że ja mogę je po prostu olać, biorąc pod uwagę fakt, że rozmawiam z analfabetą i facetem(?), który na pytanie o narodowość łapie się za jaja. Rozumie pan, że nie każdy jest zawodowo przygotowany do rozmowy z panem. Ja jestem wulkanizator od opon zwykłych, pan ma kichę w mózgowych.
Indianin powiada pan. No cóż
Indianin powiada pan. No cóż nie wierzę panu, jeszcze 100 lat temu bym panu uwierzył. Ale teraz to nawet dziecko wie, że Indianie potrafią pisać i czytać. Pan nie umie i ta wiedza pozwala mi na kolejne zdemaskowanie kłamstwa. Pan wspomina, że studiował wulkanizację. Nie mógł pan, sprawdziłem w google, są nabory, ale trzeba umieć pisać i czytać. Nie wiem dlaczego pan wspomniał o rozporku w kontekście pytania o narodowość? Pan ma jakieś problemy w tym obszarze ciała? Jeśli tak, to ja w zasadzie nie mam więcej pytań, ale pan oczywiście znów może skłamać i powiedzieć, że w rozporku mam pan wszystko w porządku. Nie będę szukał cytatów dla pan, tu pan nie kłamie. Pan poszuka, że Żydom zarzuca pan to samo co Polce, czyli płaczliwość nad tym, co jej skradziono. Jeśli chodzi o uwagi do tekstu, to pan rozumie, że ja mogę je po prostu olać, biorąc pod uwagę fakt, że rozmawiam z analfabetą i facetem(?), który na pytanie o narodowość łapie się za jaja. Rozumie pan, że nie każdy jest zawodowo przygotowany do rozmowy z panem. Ja jestem wulkanizator od opon zwykłych, pan ma kichę w mózgowych.
Indianin powiada pan. No cóż
Indianin powiada pan. No cóż nie wierzę panu, jeszcze 100 lat temu bym panu uwierzył. Ale teraz to nawet dziecko wie, że Indianie potrafią pisać i czytać. Pan nie umie i ta wiedza pozwala mi na kolejne zdemaskowanie kłamstwa. Pan wspomina, że studiował wulkanizację. Nie mógł pan, sprawdziłem w google, są nabory, ale trzeba umieć pisać i czytać. Nie wiem dlaczego pan wspomniał o rozporku w kontekście pytania o narodowość? Pan ma jakieś problemy w tym obszarze ciała? Jeśli tak, to ja w zasadzie nie mam więcej pytań, ale pan oczywiście znów może skłamać i powiedzieć, że w rozporku mam pan wszystko w porządku. Nie będę szukał cytatów dla pan, tu pan nie kłamie. Pan poszuka, że Żydom zarzuca pan to samo co Polce, czyli płaczliwość nad tym, co jej skradziono. Jeśli chodzi o uwagi do tekstu, to pan rozumie, że ja mogę je po prostu olać, biorąc pod uwagę fakt, że rozmawiam z analfabetą i facetem(?), który na pytanie o narodowość łapie się za jaja. Rozumie pan, że nie każdy jest zawodowo przygotowany do rozmowy z panem. Ja jestem wulkanizator od opon zwykłych, pan ma kichę w mózgowych.
Indianin powiada pan. No cóż
Indianin powiada pan. No cóż nie wierzę panu, jeszcze 100 lat temu bym panu uwierzył. Ale teraz to nawet dziecko wie, że Indianie potrafią pisać i czytać. Pan nie umie i ta wiedza pozwala mi na kolejne zdemaskowanie kłamstwa. Pan wspomina, że studiował wulkanizację. Nie mógł pan, sprawdziłem w google, są nabory, ale trzeba umieć pisać i czytać. Nie wiem dlaczego pan wspomniał o rozporku w kontekście pytania o narodowość? Pan ma jakieś problemy w tym obszarze ciała? Jeśli tak, to ja w zasadzie nie mam więcej pytań, ale pan oczywiście znów może skłamać i powiedzieć, że w rozporku mam pan wszystko w porządku. Nie będę szukał cytatów dla pan, tu pan nie kłamie. Pan poszuka, że Żydom zarzuca pan to samo co Polce, czyli płaczliwość nad tym, co jej skradziono. Jeśli chodzi o uwagi do tekstu, to pan rozumie, że ja mogę je po prostu olać, biorąc pod uwagę fakt, że rozmawiam z analfabetą i facetem(?), który na pytanie o narodowość łapie się za jaja. Rozumie pan, że nie każdy jest zawodowo przygotowany do rozmowy z panem. Ja jestem wulkanizator od opon zwykłych, pan ma kichę w mózgowych.
Absolutnie uznaję
Pana prawo do oporu przeciwko emocjom i – jak Pan to odbiera – wykorzystaniu ich do takiego celu. Ja odbieram to inaczej i na tym proponuję zakończyć dyskusję.
Absolutnie uznaję
Pana prawo do oporu przeciwko emocjom i – jak Pan to odbiera – wykorzystaniu ich do takiego celu. Ja odbieram to inaczej i na tym proponuję zakończyć dyskusję.
Absolutnie uznaję
Pana prawo do oporu przeciwko emocjom i – jak Pan to odbiera – wykorzystaniu ich do takiego celu. Ja odbieram to inaczej i na tym proponuję zakończyć dyskusję.
Absolutnie uznaję
Pana prawo do oporu przeciwko emocjom i – jak Pan to odbiera – wykorzystaniu ich do takiego celu. Ja odbieram to inaczej i na tym proponuję zakończyć dyskusję.
Jak panu ktoś przeczytał, to
Jak panu ktoś przeczytał, to pan wie, że przewidziałem pana linię obrony, opartą na optymizmie. Ale, ale widzę, że pan się rozpaczliwie stara udowodnić, że pan coś w obszarze ciała ma do pokazania. Proszę mi powiedzieć, po co panu w tych dwóch zdaniach pokaleczonych, pisanych łamaną, plebejską polszczyzną ta “rewe” coś tam? Co pan chciał udowodnić tym “rewe” coś tam? Już nie pytam, w której krzyżówce to panu wyszło, ale co pan chciał pokazać? Pochwalić się długością w tym obszarze ciała? Panie Lazarowicz proszę choć na to jedno pytanie uczciwie odpowiedzieć. Pan się chciał popisać, że coś umie? Że umie pan trudne słówko skopiować do edytora? Tak było panie Lazarowicz?
Jak panu ktoś przeczytał, to
Jak panu ktoś przeczytał, to pan wie, że przewidziałem pana linię obrony, opartą na optymizmie. Ale, ale widzę, że pan się rozpaczliwie stara udowodnić, że pan coś w obszarze ciała ma do pokazania. Proszę mi powiedzieć, po co panu w tych dwóch zdaniach pokaleczonych, pisanych łamaną, plebejską polszczyzną ta “rewe” coś tam? Co pan chciał udowodnić tym “rewe” coś tam? Już nie pytam, w której krzyżówce to panu wyszło, ale co pan chciał pokazać? Pochwalić się długością w tym obszarze ciała? Panie Lazarowicz proszę choć na to jedno pytanie uczciwie odpowiedzieć. Pan się chciał popisać, że coś umie? Że umie pan trudne słówko skopiować do edytora? Tak było panie Lazarowicz?
Jak panu ktoś przeczytał, to
Jak panu ktoś przeczytał, to pan wie, że przewidziałem pana linię obrony, opartą na optymizmie. Ale, ale widzę, że pan się rozpaczliwie stara udowodnić, że pan coś w obszarze ciała ma do pokazania. Proszę mi powiedzieć, po co panu w tych dwóch zdaniach pokaleczonych, pisanych łamaną, plebejską polszczyzną ta “rewe” coś tam? Co pan chciał udowodnić tym “rewe” coś tam? Już nie pytam, w której krzyżówce to panu wyszło, ale co pan chciał pokazać? Pochwalić się długością w tym obszarze ciała? Panie Lazarowicz proszę choć na to jedno pytanie uczciwie odpowiedzieć. Pan się chciał popisać, że coś umie? Że umie pan trudne słówko skopiować do edytora? Tak było panie Lazarowicz?
Jak panu ktoś przeczytał, to
Jak panu ktoś przeczytał, to pan wie, że przewidziałem pana linię obrony, opartą na optymizmie. Ale, ale widzę, że pan się rozpaczliwie stara udowodnić, że pan coś w obszarze ciała ma do pokazania. Proszę mi powiedzieć, po co panu w tych dwóch zdaniach pokaleczonych, pisanych łamaną, plebejską polszczyzną ta “rewe” coś tam? Co pan chciał udowodnić tym “rewe” coś tam? Już nie pytam, w której krzyżówce to panu wyszło, ale co pan chciał pokazać? Pochwalić się długością w tym obszarze ciała? Panie Lazarowicz proszę choć na to jedno pytanie uczciwie odpowiedzieć. Pan się chciał popisać, że coś umie? Że umie pan trudne słówko skopiować do edytora? Tak było panie Lazarowicz?
Nie oznaczyłabym tekstu “po
Nie oznaczyłabym tekstu “po godzinach”, gdybym chciała rozprawiać się z urzędnikami i prawem. Pan widział tu jedynie atak na rzeczywistość prawną i urzędniczą, dla mnie jest to refleksja, podumowanie i zakończenie pewnego okresu. Odpisuję grzecznie, wbrew sobie.
Nie oznaczyłabym tekstu “po
Nie oznaczyłabym tekstu “po godzinach”, gdybym chciała rozprawiać się z urzędnikami i prawem. Pan widział tu jedynie atak na rzeczywistość prawną i urzędniczą, dla mnie jest to refleksja, podumowanie i zakończenie pewnego okresu. Odpisuję grzecznie, wbrew sobie.
Nie oznaczyłabym tekstu “po
Nie oznaczyłabym tekstu “po godzinach”, gdybym chciała rozprawiać się z urzędnikami i prawem. Pan widział tu jedynie atak na rzeczywistość prawną i urzędniczą, dla mnie jest to refleksja, podumowanie i zakończenie pewnego okresu. Odpisuję grzecznie, wbrew sobie.
Nie oznaczyłabym tekstu “po
Nie oznaczyłabym tekstu “po godzinach”, gdybym chciała rozprawiać się z urzędnikami i prawem. Pan widział tu jedynie atak na rzeczywistość prawną i urzędniczą, dla mnie jest to refleksja, podumowanie i zakończenie pewnego okresu. Odpisuję grzecznie, wbrew sobie.
Kiedyś zabijesz się własną
Kiedyś zabijesz się własną pięścią. Obawiam się:)))
Kiedyś zabijesz się własną
Kiedyś zabijesz się własną pięścią. Obawiam się:)))
Kiedyś zabijesz się własną
Kiedyś zabijesz się własną pięścią. Obawiam się:)))
Kiedyś zabijesz się własną
Kiedyś zabijesz się własną pięścią. Obawiam się:)))
Deklaracja powiada
Deklaracja powiada Lazarowicz. Cóż widzę tu jakieś nadzieje Lazarowicza. Faktycznie jest tak, że jak Lazarowicz nie będzie używał wyrazów, których nie rozumie to Lazarowiczowi powinno być łatwiej. Tylko jakie to ma znaczenie, jak się Lazarowicz na studia wulkanizacyjne nie dostał, z wiadomego powodu, który jest wrodzonym i procesie socjalizacji nie został usunięty. Lazarowicz też wspomina, że nie będzie dopuszczał do czegoś? Dobrze Lazarowicza rozumiem? A jak Lazarowicz może dopuszczać, czy nie dopuszczać jeśli Lazarowicz piety od spodu ogląda obiektowi deklaracji. Co Lazarowicz z tej perspektywy chce nie dopuszczać? Lazarowicz sobie obieca, że się nauczy czytać na początek, potem powolutku pisać i jak Bóg da to na uniwersytecie Złota Jesień dochrapie się Lazarowicz kierunku wulkanizacja.
Deklaracja powiada
Deklaracja powiada Lazarowicz. Cóż widzę tu jakieś nadzieje Lazarowicza. Faktycznie jest tak, że jak Lazarowicz nie będzie używał wyrazów, których nie rozumie to Lazarowiczowi powinno być łatwiej. Tylko jakie to ma znaczenie, jak się Lazarowicz na studia wulkanizacyjne nie dostał, z wiadomego powodu, który jest wrodzonym i procesie socjalizacji nie został usunięty. Lazarowicz też wspomina, że nie będzie dopuszczał do czegoś? Dobrze Lazarowicza rozumiem? A jak Lazarowicz może dopuszczać, czy nie dopuszczać jeśli Lazarowicz piety od spodu ogląda obiektowi deklaracji. Co Lazarowicz z tej perspektywy chce nie dopuszczać? Lazarowicz sobie obieca, że się nauczy czytać na początek, potem powolutku pisać i jak Bóg da to na uniwersytecie Złota Jesień dochrapie się Lazarowicz kierunku wulkanizacja.
Deklaracja powiada
Deklaracja powiada Lazarowicz. Cóż widzę tu jakieś nadzieje Lazarowicza. Faktycznie jest tak, że jak Lazarowicz nie będzie używał wyrazów, których nie rozumie to Lazarowiczowi powinno być łatwiej. Tylko jakie to ma znaczenie, jak się Lazarowicz na studia wulkanizacyjne nie dostał, z wiadomego powodu, który jest wrodzonym i procesie socjalizacji nie został usunięty. Lazarowicz też wspomina, że nie będzie dopuszczał do czegoś? Dobrze Lazarowicza rozumiem? A jak Lazarowicz może dopuszczać, czy nie dopuszczać jeśli Lazarowicz piety od spodu ogląda obiektowi deklaracji. Co Lazarowicz z tej perspektywy chce nie dopuszczać? Lazarowicz sobie obieca, że się nauczy czytać na początek, potem powolutku pisać i jak Bóg da to na uniwersytecie Złota Jesień dochrapie się Lazarowicz kierunku wulkanizacja.
Deklaracja powiada
Deklaracja powiada Lazarowicz. Cóż widzę tu jakieś nadzieje Lazarowicza. Faktycznie jest tak, że jak Lazarowicz nie będzie używał wyrazów, których nie rozumie to Lazarowiczowi powinno być łatwiej. Tylko jakie to ma znaczenie, jak się Lazarowicz na studia wulkanizacyjne nie dostał, z wiadomego powodu, który jest wrodzonym i procesie socjalizacji nie został usunięty. Lazarowicz też wspomina, że nie będzie dopuszczał do czegoś? Dobrze Lazarowicza rozumiem? A jak Lazarowicz może dopuszczać, czy nie dopuszczać jeśli Lazarowicz piety od spodu ogląda obiektowi deklaracji. Co Lazarowicz z tej perspektywy chce nie dopuszczać? Lazarowicz sobie obieca, że się nauczy czytać na początek, potem powolutku pisać i jak Bóg da to na uniwersytecie Złota Jesień dochrapie się Lazarowicz kierunku wulkanizacja.
Pan się musi czegoś nauczyć i
Pan się musi czegoś nauczyć i ja pana nauczę. Ponieważ pan nie czyta i nie pisze, będę pana edukował metodą rosyjskiego uczonego. Pawłow się naukowiec nazywał i tenże wypracował taką metodę, którą ja na panu będę testował do skutku, to znaczy do momentu kiedy pan znajdzie swoje miejsce w szeregu. Edukacja będzie polegać na dostarczaniu bodźców, takich bodźców, że panu na mój widok zapali się lampka, a potem podkuli ogonek. Rozumie pan w czym rzecz? Widzi mnie pan, światełko, ogonek i do kącika. Pan się może zastanawiać dlaczego ja się podejmuje tresury, jak bym nie miał innych zajęć. Pan mi posłuży jako prototyp, każdy kolejny nieczytaty, który przy pomocy niepiśmiennych i nieustających pytań nie na temat, będzie chciał tu uchodzić za mędrca, popatrzy jak pan skończył i podkuli ogonek. Chodzi o jakość tego miejsca, tu niestety gwiazdami nie będą nieczytaci, niestety dla nieczytatych rzecz jasna. Pan nie będzie się czuł tu swobodnie, biegając od tekstu do tekstu ze swoimi niepiśmiennymi pytaniami poza tematem. Pan będzie podkulał ogonek, bo w to, że się pan czytać i pisać nauczy nie bardzo wierze i aż tyle czasu dla pana nie mam. W ogóle, ani ja, ani nikt inny nie czepiałby się pana, gdyby pan nie był upierdliwym analfabetą udającym filozofa. Pan tu nie może być na topie, pan tu musi być nikim. Pan mi płoszy inteligentnego gościa, którego poświęcić nie mogę, pana muszę poświęcać dla dobra ogółu i pana również, bo pan tu wszedł i nie potrafi się odnaleźć. Kiedyś między katarynami i osiejukami, to mógł pan błyszczeć, nawet pan, tu zgoda. Ale tu Lazarowicz się nie da, z tym potencjałem wspieranym upierdliwością, się nie da.
PS Ma pan jakąś fotografię Lazarowicza, ułatwiłoby mi to zdanie w kierunku prototypu. Nie żebym nalegał, ale mała prośba.
Pan się musi czegoś nauczyć i
Pan się musi czegoś nauczyć i ja pana nauczę. Ponieważ pan nie czyta i nie pisze, będę pana edukował metodą rosyjskiego uczonego. Pawłow się naukowiec nazywał i tenże wypracował taką metodę, którą ja na panu będę testował do skutku, to znaczy do momentu kiedy pan znajdzie swoje miejsce w szeregu. Edukacja będzie polegać na dostarczaniu bodźców, takich bodźców, że panu na mój widok zapali się lampka, a potem podkuli ogonek. Rozumie pan w czym rzecz? Widzi mnie pan, światełko, ogonek i do kącika. Pan się może zastanawiać dlaczego ja się podejmuje tresury, jak bym nie miał innych zajęć. Pan mi posłuży jako prototyp, każdy kolejny nieczytaty, który przy pomocy niepiśmiennych i nieustających pytań nie na temat, będzie chciał tu uchodzić za mędrca, popatrzy jak pan skończył i podkuli ogonek. Chodzi o jakość tego miejsca, tu niestety gwiazdami nie będą nieczytaci, niestety dla nieczytatych rzecz jasna. Pan nie będzie się czuł tu swobodnie, biegając od tekstu do tekstu ze swoimi niepiśmiennymi pytaniami poza tematem. Pan będzie podkulał ogonek, bo w to, że się pan czytać i pisać nauczy nie bardzo wierze i aż tyle czasu dla pana nie mam. W ogóle, ani ja, ani nikt inny nie czepiałby się pana, gdyby pan nie był upierdliwym analfabetą udającym filozofa. Pan tu nie może być na topie, pan tu musi być nikim. Pan mi płoszy inteligentnego gościa, którego poświęcić nie mogę, pana muszę poświęcać dla dobra ogółu i pana również, bo pan tu wszedł i nie potrafi się odnaleźć. Kiedyś między katarynami i osiejukami, to mógł pan błyszczeć, nawet pan, tu zgoda. Ale tu Lazarowicz się nie da, z tym potencjałem wspieranym upierdliwością, się nie da.
PS Ma pan jakąś fotografię Lazarowicza, ułatwiłoby mi to zdanie w kierunku prototypu. Nie żebym nalegał, ale mała prośba.
Pan się musi czegoś nauczyć i
Pan się musi czegoś nauczyć i ja pana nauczę. Ponieważ pan nie czyta i nie pisze, będę pana edukował metodą rosyjskiego uczonego. Pawłow się naukowiec nazywał i tenże wypracował taką metodę, którą ja na panu będę testował do skutku, to znaczy do momentu kiedy pan znajdzie swoje miejsce w szeregu. Edukacja będzie polegać na dostarczaniu bodźców, takich bodźców, że panu na mój widok zapali się lampka, a potem podkuli ogonek. Rozumie pan w czym rzecz? Widzi mnie pan, światełko, ogonek i do kącika. Pan się może zastanawiać dlaczego ja się podejmuje tresury, jak bym nie miał innych zajęć. Pan mi posłuży jako prototyp, każdy kolejny nieczytaty, który przy pomocy niepiśmiennych i nieustających pytań nie na temat, będzie chciał tu uchodzić za mędrca, popatrzy jak pan skończył i podkuli ogonek. Chodzi o jakość tego miejsca, tu niestety gwiazdami nie będą nieczytaci, niestety dla nieczytatych rzecz jasna. Pan nie będzie się czuł tu swobodnie, biegając od tekstu do tekstu ze swoimi niepiśmiennymi pytaniami poza tematem. Pan będzie podkulał ogonek, bo w to, że się pan czytać i pisać nauczy nie bardzo wierze i aż tyle czasu dla pana nie mam. W ogóle, ani ja, ani nikt inny nie czepiałby się pana, gdyby pan nie był upierdliwym analfabetą udającym filozofa. Pan tu nie może być na topie, pan tu musi być nikim. Pan mi płoszy inteligentnego gościa, którego poświęcić nie mogę, pana muszę poświęcać dla dobra ogółu i pana również, bo pan tu wszedł i nie potrafi się odnaleźć. Kiedyś między katarynami i osiejukami, to mógł pan błyszczeć, nawet pan, tu zgoda. Ale tu Lazarowicz się nie da, z tym potencjałem wspieranym upierdliwością, się nie da.
PS Ma pan jakąś fotografię Lazarowicza, ułatwiłoby mi to zdanie w kierunku prototypu. Nie żebym nalegał, ale mała prośba.
Pan się musi czegoś nauczyć i
Pan się musi czegoś nauczyć i ja pana nauczę. Ponieważ pan nie czyta i nie pisze, będę pana edukował metodą rosyjskiego uczonego. Pawłow się naukowiec nazywał i tenże wypracował taką metodę, którą ja na panu będę testował do skutku, to znaczy do momentu kiedy pan znajdzie swoje miejsce w szeregu. Edukacja będzie polegać na dostarczaniu bodźców, takich bodźców, że panu na mój widok zapali się lampka, a potem podkuli ogonek. Rozumie pan w czym rzecz? Widzi mnie pan, światełko, ogonek i do kącika. Pan się może zastanawiać dlaczego ja się podejmuje tresury, jak bym nie miał innych zajęć. Pan mi posłuży jako prototyp, każdy kolejny nieczytaty, który przy pomocy niepiśmiennych i nieustających pytań nie na temat, będzie chciał tu uchodzić za mędrca, popatrzy jak pan skończył i podkuli ogonek. Chodzi o jakość tego miejsca, tu niestety gwiazdami nie będą nieczytaci, niestety dla nieczytatych rzecz jasna. Pan nie będzie się czuł tu swobodnie, biegając od tekstu do tekstu ze swoimi niepiśmiennymi pytaniami poza tematem. Pan będzie podkulał ogonek, bo w to, że się pan czytać i pisać nauczy nie bardzo wierze i aż tyle czasu dla pana nie mam. W ogóle, ani ja, ani nikt inny nie czepiałby się pana, gdyby pan nie był upierdliwym analfabetą udającym filozofa. Pan tu nie może być na topie, pan tu musi być nikim. Pan mi płoszy inteligentnego gościa, którego poświęcić nie mogę, pana muszę poświęcać dla dobra ogółu i pana również, bo pan tu wszedł i nie potrafi się odnaleźć. Kiedyś między katarynami i osiejukami, to mógł pan błyszczeć, nawet pan, tu zgoda. Ale tu Lazarowicz się nie da, z tym potencjałem wspieranym upierdliwością, się nie da.
PS Ma pan jakąś fotografię Lazarowicza, ułatwiłoby mi to zdanie w kierunku prototypu. Nie żebym nalegał, ale mała prośba.
Przeczytałam Twój tekst i
Przeczytałam Twój tekst i pomyślałam jak to siedziałam i z zapartym tchem słuchałam podobnych relacji. Mam gdzieś wypowiedzi przedmówców, odbieram Twoje słowa emocjonalnie. Ja wiem, że nie chodzi o forsę, moi przodkowie zrezygnowali z roszczeń, ale historia potraktowała ich podobnie, poddali się już dawno. Życzę Ci wytrwałości, powodzenia, olej tych, którzy nie wiedzą co to emocje, pamięć…Mogłabym opowiadać o nieobciętym palcu na którym był pierścionek i…ale po co? Kogo to dzisiaj obchodzi, że c`est, że la, że vie…To tylko puste dźwięki…a szkoda…
Pozdrawiam serdecznie.:)
Moja Babcia żyje, ale
Wiedziałam, że jej wieloletnie ubieganie się nie ma większego sensu, ale przez szacunek do jej życia i starań, chciałam być o tym przekonana. Efektem tego przekonania podzieliłam się z wami. Pozdrawiam:)
Przeczytałam Twój tekst i
Przeczytałam Twój tekst i pomyślałam jak to siedziałam i z zapartym tchem słuchałam podobnych relacji. Mam gdzieś wypowiedzi przedmówców, odbieram Twoje słowa emocjonalnie. Ja wiem, że nie chodzi o forsę, moi przodkowie zrezygnowali z roszczeń, ale historia potraktowała ich podobnie, poddali się już dawno. Życzę Ci wytrwałości, powodzenia, olej tych, którzy nie wiedzą co to emocje, pamięć…Mogłabym opowiadać o nieobciętym palcu na którym był pierścionek i…ale po co? Kogo to dzisiaj obchodzi, że c`est, że la, że vie…To tylko puste dźwięki…a szkoda…
Pozdrawiam serdecznie.:)
Moja Babcia żyje, ale
Wiedziałam, że jej wieloletnie ubieganie się nie ma większego sensu, ale przez szacunek do jej życia i starań, chciałam być o tym przekonana. Efektem tego przekonania podzieliłam się z wami. Pozdrawiam:)
Przeczytałam Twój tekst i
Przeczytałam Twój tekst i pomyślałam jak to siedziałam i z zapartym tchem słuchałam podobnych relacji. Mam gdzieś wypowiedzi przedmówców, odbieram Twoje słowa emocjonalnie. Ja wiem, że nie chodzi o forsę, moi przodkowie zrezygnowali z roszczeń, ale historia potraktowała ich podobnie, poddali się już dawno. Życzę Ci wytrwałości, powodzenia, olej tych, którzy nie wiedzą co to emocje, pamięć…Mogłabym opowiadać o nieobciętym palcu na którym był pierścionek i…ale po co? Kogo to dzisiaj obchodzi, że c`est, że la, że vie…To tylko puste dźwięki…a szkoda…
Pozdrawiam serdecznie.:)
Moja Babcia żyje, ale
Wiedziałam, że jej wieloletnie ubieganie się nie ma większego sensu, ale przez szacunek do jej życia i starań, chciałam być o tym przekonana. Efektem tego przekonania podzieliłam się z wami. Pozdrawiam:)
Przeczytałam Twój tekst i
Przeczytałam Twój tekst i pomyślałam jak to siedziałam i z zapartym tchem słuchałam podobnych relacji. Mam gdzieś wypowiedzi przedmówców, odbieram Twoje słowa emocjonalnie. Ja wiem, że nie chodzi o forsę, moi przodkowie zrezygnowali z roszczeń, ale historia potraktowała ich podobnie, poddali się już dawno. Życzę Ci wytrwałości, powodzenia, olej tych, którzy nie wiedzą co to emocje, pamięć…Mogłabym opowiadać o nieobciętym palcu na którym był pierścionek i…ale po co? Kogo to dzisiaj obchodzi, że c`est, że la, że vie…To tylko puste dźwięki…a szkoda…
Pozdrawiam serdecznie.:)
Moja Babcia żyje, ale
Wiedziałam, że jej wieloletnie ubieganie się nie ma większego sensu, ale przez szacunek do jej życia i starań, chciałam być o tym przekonana. Efektem tego przekonania podzieliłam się z wami. Pozdrawiam:)
Uwzględniając dalszą dyskusję
Pańskie rozumowania mogłyby (podkreślam: mogłyby) mieć sens przy założeniu, że mamy do czynienia z (czaso) pismem w sensie: tuba do mas i redakcją, która pilnuje linii czyli faktycznie realizuje zlecenie. Stąd tekst winien mieć także dodatkowy sens czyli coś udowadniać.
Zauważyłem kiedyś, że GW się Panu odbija, obruszył się Pan na to stwierdzenie. Rozumiem, to kwestia smaku, jak wszystko zresztą.
wyjaśnienie na zakończenie
Kiedy opadają emocje łatwiej spojrzeć na problem. Niedopowiedzenia w tej kwestii nie są najlepszym rozwiązaniem. Nie można zakładać, że na dziesięciu czytających, dziewięciu będzie rozumiało i czuło podobnie. Powinnam być może zawiesić tekst w innym miejscu w sieci albo zwyczajnie schować do przysłowiowej szuflady. Naprawianie ludzkich krzywd na wielką skale nie leży w mojej naturze, stąd brak informacji i procedurach, kwotach, podaniach, znaczkach skarbowych i terminach. Tysiące ludzi składa podania, uzupełnia je coraz nowszymi wnioskami, prośbami o decyzję, orzeczeniami, korespondencją z ukraińskimi czy białoruskim archiwami ( choć pisanie do tych instytucji to raczej pisanie w próżnie), polskimi placówkami dyplomatycznymi. Lista wymaganych dokumentów jest długa, im starsi wnioskodawcy tym lista dłuższa. Jeśli ktoś z powodu poczucia krzywdy czy z sentymentu czy, co zrozumiałe dla kasy, domaga się swego, to ma do tego prawo. Dla tych, którym przesłanie musi zostać jasno i wyraźnie sprecyzowane – w tej dokładnie sprawie, w moim pojęciu, domaganie się zadośćuczynienia kończy się wraz z kolejnym wymaganym dokumentem, który przestaje nas łudzić, że zbliżamy się do celu, za to daje nam silne przekonanie, że oto właśnie uzyskaliśmy status żebraka.
W dniu w którym umieściłam tekst, być może niezręcznie napisany, byłam wdzięczna Matce Kurce, że odprowadziła Neospazmina na stronę.
Tekst to migawki z realu, jak zrozumiałem.
Cała reszta to interpretacja tekstu, czyli ideolo, czyli cudze teksty, ani realu ani Pani nie dotyczą, prawda? Mogą, ale nie muszą, to Pani wybór.
Ukłony.
Uwzględniając dalszą dyskusję
Pańskie rozumowania mogłyby (podkreślam: mogłyby) mieć sens przy założeniu, że mamy do czynienia z (czaso) pismem w sensie: tuba do mas i redakcją, która pilnuje linii czyli faktycznie realizuje zlecenie. Stąd tekst winien mieć także dodatkowy sens czyli coś udowadniać.
Zauważyłem kiedyś, że GW się Panu odbija, obruszył się Pan na to stwierdzenie. Rozumiem, to kwestia smaku, jak wszystko zresztą.
Uwzględniając dalszą dyskusję
Pańskie rozumowania mogłyby (podkreślam: mogłyby) mieć sens przy założeniu, że mamy do czynienia z (czaso) pismem w sensie: tuba do mas i redakcją, która pilnuje linii czyli faktycznie realizuje zlecenie. Stąd tekst winien mieć także dodatkowy sens czyli coś udowadniać.
Zauważyłem kiedyś, że GW się Panu odbija, obruszył się Pan na to stwierdzenie. Rozumiem, to kwestia smaku, jak wszystko zresztą.
wyjaśnienie na zakończenie
Kiedy opadają emocje łatwiej spojrzeć na problem. Niedopowiedzenia w tej kwestii nie są najlepszym rozwiązaniem. Nie można zakładać, że na dziesięciu czytających, dziewięciu będzie rozumiało i czuło podobnie. Powinnam być może zawiesić tekst w innym miejscu w sieci albo zwyczajnie schować do przysłowiowej szuflady. Naprawianie ludzkich krzywd na wielką skale nie leży w mojej naturze, stąd brak informacji i procedurach, kwotach, podaniach, znaczkach skarbowych i terminach. Tysiące ludzi składa podania, uzupełnia je coraz nowszymi wnioskami, prośbami o decyzję, orzeczeniami, korespondencją z ukraińskimi czy białoruskim archiwami ( choć pisanie do tych instytucji to raczej pisanie w próżnie), polskimi placówkami dyplomatycznymi. Lista wymaganych dokumentów jest długa, im starsi wnioskodawcy tym lista dłuższa. Jeśli ktoś z powodu poczucia krzywdy czy z sentymentu czy, co zrozumiałe dla kasy, domaga się swego, to ma do tego prawo. Dla tych, którym przesłanie musi zostać jasno i wyraźnie sprecyzowane – w tej dokładnie sprawie, w moim pojęciu, domaganie się zadośćuczynienia kończy się wraz z kolejnym wymaganym dokumentem, który przestaje nas łudzić, że zbliżamy się do celu, za to daje nam silne przekonanie, że oto właśnie uzyskaliśmy status żebraka.
W dniu w którym umieściłam tekst, być może niezręcznie napisany, byłam wdzięczna Matce Kurce, że odprowadziła Neospazmina na stronę.
Tekst to migawki z realu, jak zrozumiałem.
Cała reszta to interpretacja tekstu, czyli ideolo, czyli cudze teksty, ani realu ani Pani nie dotyczą, prawda? Mogą, ale nie muszą, to Pani wybór.
Ukłony.
Uwzględniając dalszą dyskusję
Pańskie rozumowania mogłyby (podkreślam: mogłyby) mieć sens przy założeniu, że mamy do czynienia z (czaso) pismem w sensie: tuba do mas i redakcją, która pilnuje linii czyli faktycznie realizuje zlecenie. Stąd tekst winien mieć także dodatkowy sens czyli coś udowadniać.
Zauważyłem kiedyś, że GW się Panu odbija, obruszył się Pan na to stwierdzenie. Rozumiem, to kwestia smaku, jak wszystko zresztą.
wyjaśnienie na zakończenie
Kiedy opadają emocje łatwiej spojrzeć na problem. Niedopowiedzenia w tej kwestii nie są najlepszym rozwiązaniem. Nie można zakładać, że na dziesięciu czytających, dziewięciu będzie rozumiało i czuło podobnie. Powinnam być może zawiesić tekst w innym miejscu w sieci albo zwyczajnie schować do przysłowiowej szuflady. Naprawianie ludzkich krzywd na wielką skale nie leży w mojej naturze, stąd brak informacji i procedurach, kwotach, podaniach, znaczkach skarbowych i terminach. Tysiące ludzi składa podania, uzupełnia je coraz nowszymi wnioskami, prośbami o decyzję, orzeczeniami, korespondencją z ukraińskimi czy białoruskim archiwami ( choć pisanie do tych instytucji to raczej pisanie w próżnie), polskimi placówkami dyplomatycznymi. Lista wymaganych dokumentów jest długa, im starsi wnioskodawcy tym lista dłuższa. Jeśli ktoś z powodu poczucia krzywdy czy z sentymentu czy, co zrozumiałe dla kasy, domaga się swego, to ma do tego prawo. Dla tych, którym przesłanie musi zostać jasno i wyraźnie sprecyzowane – w tej dokładnie sprawie, w moim pojęciu, domaganie się zadośćuczynienia kończy się wraz z kolejnym wymaganym dokumentem, który przestaje nas łudzić, że zbliżamy się do celu, za to daje nam silne przekonanie, że oto właśnie uzyskaliśmy status żebraka.
W dniu w którym umieściłam tekst, być może niezręcznie napisany, byłam wdzięczna Matce Kurce, że odprowadziła Neospazmina na stronę.
Tekst to migawki z realu, jak zrozumiałem.
Cała reszta to interpretacja tekstu, czyli ideolo, czyli cudze teksty, ani realu ani Pani nie dotyczą, prawda? Mogą, ale nie muszą, to Pani wybór.
Ukłony.
wyjaśnienie na zakończenie
Kiedy opadają emocje łatwiej spojrzeć na problem. Niedopowiedzenia w tej kwestii nie są najlepszym rozwiązaniem. Nie można zakładać, że na dziesięciu czytających, dziewięciu będzie rozumiało i czuło podobnie. Powinnam być może zawiesić tekst w innym miejscu w sieci albo zwyczajnie schować do przysłowiowej szuflady. Naprawianie ludzkich krzywd na wielką skale nie leży w mojej naturze, stąd brak informacji i procedurach, kwotach, podaniach, znaczkach skarbowych i terminach. Tysiące ludzi składa podania, uzupełnia je coraz nowszymi wnioskami, prośbami o decyzję, orzeczeniami, korespondencją z ukraińskimi czy białoruskim archiwami ( choć pisanie do tych instytucji to raczej pisanie w próżnie), polskimi placówkami dyplomatycznymi. Lista wymaganych dokumentów jest długa, im starsi wnioskodawcy tym lista dłuższa. Jeśli ktoś z powodu poczucia krzywdy czy z sentymentu czy, co zrozumiałe dla kasy, domaga się swego, to ma do tego prawo. Dla tych, którym przesłanie musi zostać jasno i wyraźnie sprecyzowane – w tej dokładnie sprawie, w moim pojęciu, domaganie się zadośćuczynienia kończy się wraz z kolejnym wymaganym dokumentem, który przestaje nas łudzić, że zbliżamy się do celu, za to daje nam silne przekonanie, że oto właśnie uzyskaliśmy status żebraka.
W dniu w którym umieściłam tekst, być może niezręcznie napisany, byłam wdzięczna Matce Kurce, że odprowadziła Neospazmina na stronę.
Tekst to migawki z realu, jak zrozumiałem.
Cała reszta to interpretacja tekstu, czyli ideolo, czyli cudze teksty, ani realu ani Pani nie dotyczą, prawda? Mogą, ale nie muszą, to Pani wybór.
Ukłony.