Reklama

Od dwóch dni olbrzymią popularnością, zwłaszcza wśród zwolenników dobrych zmian, cieszy się wyrok Trybunału Konstytucyjnego unieważniający II turę wyborów prezydenckich. Trudno uwierzyć, prawda? Wystarczy jednak dodać, że tak naprawdę chodzi o Sąd Konstytucyjny i wybory prezydenckie w Austrii i wszystko staje się jasne. Pierwsza część sztucznie zorganizowanej zagadki była kiepskim żartem, ale założę się, że rozradowani Polacy w większości nie wiedzą z czego się cieszą i to ta druga, trudniejsza cześć. Po pierwsze nie jest prawdą, że Sąd w Austrii stwierdził jakiekolwiek oszustwa i manipulacje przy wyborach. Wręcz przeciwnie, panowie w togach wyraźnie podkreśli w uzasadnieniu, że absolutnie do żadnych manipulacji i oszustw nie doszło. Co zatem stało się podstawą do wydania wyroku? Nieprawidłowości, nieprawidłowości Szanowni Państwo. W dodatku bardzo konkretne i umówmy się, kosmetyczne nieprawidłowości. Sąd przyjął, że niezgodnie z ordynacją wyborczą przebiegało głosowanie korespondencyjne. Polegało to w opinii sądu na tym, że w chaosie, w niewłaściwym czasie i przez niewłaściwe osoby, zostały otworzone koperty z głosami. Gdzie tu znajdziemy jakiekolwiek przestępstwo? Nigdzie, po prostu „nieprofesjonalnie” przeprowadzone wybory i tyle. Zresztą nikt z austriackich urzędników zarzutów nie usłyszał i w związku z tym proszę się nie egzaltować nadto austriackim wymiarem sprawiedliwości. Mamy tu do czynienia z klasyką półbogów w togach. Nie ma takiej siły pod żadną szerokością geograficzną, która zmusiłaby wybrańców nieomylnych do wydania wyroku zgodnego z tym, co widzieli prawie wszyscy. Takie niebezpieczne precedensy mogłyby doprowadzić do profanacji i w efekcie do wysadzenia w powietrze, trzeciej władzy.

Zwracam uwagę, na często pomijane słowo, w kontekście wymiaru sprawiedliwości – WŁADZA. Sądy to przede wszystkim władza, nie prawa i tym bardziej sprawiedliwość. Idzie za owym banalnym faktem naturalny prządek rzeczy. Kto ma władzę, dzielić się nią nie zamierza, to tak na wstępie. Dalej mamy coś, co teoretycznie ma zapobiegać nadużyciom władzy, czyli system kontroli. Fachowca od austriackich uwarunkowań politycznych udawał nie będę, natomiast w ciemno można założyć, że w austriackim Sądzie Konstytucyjnym zwolenników „faszyzmu” nie ma zbyt wielu, o ile w ogóle jacyś są. Dla uproszczenia przyjmijmy, że jest tam pół na pół, zgodnie z wynikami wyborów i rozkładem sympatii politycznych Austriaków. Połowa to jest tyle, ile wystarczy, aby uziemić każdy wyrok. No, ale tak się nie stało. Dlaczego? Co bardziej rozwinięte kraje dorobiły się takiego detalu, który pozwala urealnić system kontroli. Jest to po prostu kontrola wzajemna. Skoro cała Austria widziała, że przewały poszły po całym kraju, to sąd austriacki nie mógł sobie pozwolić na taki komfort, jaki ma towarzysz Rzepliński, czy wcześniej towarzyszka Łętowska. Sąd musi się liczyć z tym, że połowa Austriaków ma połowę swoich przedstawicieli w różnych austriackich instytucjach, mediach itd. Nie ma warunków, żeby wydać wyrok z sentencją „PSL uczciwie wygrało wybory, a nazistowska reakcja i oszołomy usiłują podpalić Polskę”. Biorąc te okoliczności pod uwagę i rozwagę austriacki Sąd Konstytucyjny wydał wyrok, który ucieszył wszystkich. Sąd wyszedł na sprawiedliwy i niezawisły, tym samym ukołysał podgrzane nastroje społeczne i zasłużył w oczach opinii publicznej na to, aby pozostać na swoich stołkach.

Reklama

Sprawców „nieprawidłowości” co najwyżej ukarze się odebraniem premii lub uwagą do dzienniczka i tyle w temacie sprawiedliwości. Ale… Nie ma się czemu dziwić, że frajerzy znad Wisły tęsknią chociaż za takim sądem, jak ten austriacki. Pomijając wszelkie malkontenckie uwagi i pozostałe biadolenia, poza granicami polskiej wyobraźni jest to, że polski sąd stwierdza „nieprawidłowości” odbierające nowoczesnej władzy oszukane zwycięstwo. Wybory w Austrii, przy naszych samorządowych w 2014 roku, były nieskazitelne jak dziewica na bezludnej wyspie. Polskie sądy wydały wyroki… potwierdzające, że „frustraci i spiskowcy nie potrafią przegrywać z godnością”. Mogły sobie na to pozwolić, ponieważ w polskich sądach nie ma pół na pół i nie ma żadnej kontroli wzajemnej. W polskich sądach jest 95% do 5% i te 95% ma głęboko w dupie, co tam się w społeczeństwie gotuje, im społeczeństwo może skoczyć albo odwołać się przez okno. Oni wydają wyrok, media wydają komunikaty – narodzie stulić gęby, słowo półbogów jest ostateczne i koniec zabawy. Kiedy dołączymy do poziomu Austrii? Proszę sobie policzyć, palców u rąk wystarczy. Będzie do połowy normalnie, gdy 45% z 95% zostanie wycięte, a nowi dołączą do 5%. Do tego czasu to sobie możecie frajerzy znad Wisły powzdychać do austriackich sentencji.

Reklama

16 KOMENTARZE

      • Ludzie nie są grzeczni, przyzwoici ‘z natury’ lecz ‘z tresury’,
        inaczej rzecz ujmując  bardzo dużo w nas 'z kultury' czyli 'z uprawy'.

        To   minimalne prawdopodobieństwo, że jakiś szajbus nas zastrzeli jeżeli nie będziemy grzeczni, przyzwoici i ostrożni, czyni cuda w (nieświadomych dla nas!)   kalkulacjach naszych analogowych mózgów.

        Nie jestem zwolennikiem kary śmierci ale publiczne wieszanko urzędników i sędziów zaplątanych w fałszerstwa wyborcze 2014 rozwiąże problem na ~100 lat, jako że urzędy mają dłuugą pamięć. Jednakże, żaden rząd nie zdecyduje się na takie postępowanie, jako że rząd składa się z urzędników a wieść gminna głosi: qwa qwie łba nie urwie.

        Każda władza deprawuje, Władza absolutna deprawuje absolutnie.

      • Znaczy rowniez, ze Jaruzelski wiedzial co mowi
        gdy mowil o rozlewie krwi w sytuacji w ktorej bron mieli tylko resortowi i "mysliwi" jak Bigos. Oczywiscie wersja w ktorej Czerwoni strzelali by do ludzi oznaczalaby koniec transformacji ustrojowej w ktorej beneficjentem byla komuna wiec nie moglo do tego dojsc. Jednakze proporcja pol na pol (wtedy niemozliwa a i dzisiaj nieosiagalna) wydaje sie byc uzdrawiajaca.

      • Ludzie nie są grzeczni, przyzwoici ‘z natury’ lecz ‘z tresury’,
        inaczej rzecz ujmując  bardzo dużo w nas 'z kultury' czyli 'z uprawy'.

        To   minimalne prawdopodobieństwo, że jakiś szajbus nas zastrzeli jeżeli nie będziemy grzeczni, przyzwoici i ostrożni, czyni cuda w (nieświadomych dla nas!)   kalkulacjach naszych analogowych mózgów.

        Nie jestem zwolennikiem kary śmierci ale publiczne wieszanko urzędników i sędziów zaplątanych w fałszerstwa wyborcze 2014 rozwiąże problem na ~100 lat, jako że urzędy mają dłuugą pamięć. Jednakże, żaden rząd nie zdecyduje się na takie postępowanie, jako że rząd składa się z urzędników a wieść gminna głosi: qwa qwie łba nie urwie.

        Każda władza deprawuje, Władza absolutna deprawuje absolutnie.

      • Znaczy rowniez, ze Jaruzelski wiedzial co mowi
        gdy mowil o rozlewie krwi w sytuacji w ktorej bron mieli tylko resortowi i "mysliwi" jak Bigos. Oczywiscie wersja w ktorej Czerwoni strzelali by do ludzi oznaczalaby koniec transformacji ustrojowej w ktorej beneficjentem byla komuna wiec nie moglo do tego dojsc. Jednakze proporcja pol na pol (wtedy niemozliwa a i dzisiaj nieosiagalna) wydaje sie byc uzdrawiajaca.