Reklama

Na pierwszy rzut oka bezsensowne pytanie i niewarte uwagi nazwisko, ale od wczoraj myślę całkiem inaczej. W programie Lisa, gdzie jak zawsze było żenująco, swoje pięć minut zaliczył Jacek Kurski, popularny „Kura”. W swoim stylu poustawiał rozmówców i zrobił to tak sprawnie, że i sam Lis nie zdążył odpowiednio zareagować. W czasie szarży Kurskiego dowiedziałem się, że Roman Giertych nie jest już tylko mecenasem władzy i celebrytów, ale wskoczył na najwyższą półkę adwokacką. Pan Romek będzie bronił mafii z WSI. Informacja zrobiła na części widzów wrażenie, niestety powierzchowne, bo jeśli nawet ktoś się oburzył, to na oburzeniu się skończyło, a rzecz wymaga głębszego zastanowienia. Nie zajmowałbym się Giertychem przez trzy sekundy, gdyby nie jedna okoliczność. Trudno się oprzeć wrażeniu, że mamy do czynienia z dość klasycznym rozwojem kariery i dlatego tak ważne jest pytanie, od kiedy się Giertych z odpowiednimi ludźmi dogadał? Odpowiedź na to pytanie pozwoliłaby ocenić w jaki sposób odbywa się nabór i używanie do różnych zadań takich żołnierzy jak Roman Giertych. Z dostępnych informacji można bezpiecznie przyjąć, że w trakcie kryzysu rządu Jarosława Kaczyńskiego, były lider Ligi Polskich Rodzin z całą pewnością pozostawał do pełnej dyspozycyjni. Czy robił za wtyczkę służb, tego nie wiem, ale na rzecz najszerzej pojętego układy tyrał na pewno. Taki rodzaj wiedzy jest jednak mało istotny, ponieważ oparty na zwykłych gazetowych doniesieniach. Znacznie bardziej interesujące są prapoczątki. Wcale bym nie wykluczył, że kariery takich Romanów nie zaczynają się z chwilą ewidentnej zdrady, tylko znacznie wcześniej, na etapie budowania wiarygodności. Za sprawą wyczynów Putina wiemy, że „narodowość” stała się ulubionym kamuflażem ludzi KGB. Od Francji, przez Grecję, do Polski pseudo narodowcy świetnie dogadują się z Rosją Radziecką. Wiemy też, że najmocniejsze przedstawicielstwo Putina w Polsce to WSI.

Klocki się same zaczynają układać. Nowy europejski Roman Giertych powstał z politycznego i publicznego grobu w stylu, który zawstydziłby Chrystusa. Co ciekawe i dramatyczne jednocześnie, zupełnie inaczej potoczyła się kariera Andrzeja Leppera, który próbował na siłę dogadać się z KGB, robiąc jakieś dziwne interesy z Białorusią. Morał z tych dwóch historii jest taki, że to KGB i WSI decydują kto ma wisieć, a kto przesiadywać w telewizji i tłumaczyć, jak żyć, na kogo głosować, komu ufać i kogo zwalczać. Wcale nie wygląda top tak, że każdy dostaje robotę, przeciwnie, niektórym się wybija z głowy dawne blaski raz na zawsze. Innymi słowy nie ochotnik, ale werbujący decyduje o rozwoju wypadków. Trudno dać wiarę, aby profesjonaliści od rozdawania kart dali taki kredyt zaufania człowiekowi, który jeszcze nie tak dawno udawał antysystemowego endeka. No właśnie! Słowo klucz! Udawał? Dziś Putin nie bawi się w subtelności, bierze usłużnych karierowiczów i po całym świecie zakłada rozmaite „partie narodowe”. Ostatniej „polskiej” partii nawet nie pamiętam, bo nie ma sensu zaśmiecać sobie głowy, w każdym razie jakiś podrzędny działacz Samoobrony jest tam szefem. Czasy się zmieniły, w dodatku radykalnie, ale jedno musiało pozostać na swoim miejscu. Nie ryzykuje się w tak poważnej kwestii, jak właściwi ludzie na właściwych miejscach.

Reklama

Wychodzi na to, że Roman Giertych mógł zacząć karierę nowoczesnego Europejczyka w większym projekcie werbunkowym, Lidze Polskich Rodzin, a nagrodą są dzisiejsze zlecenia nie tylko dla polityków, ale dla ludzi z WSI. W tej wersji wydarzeń sprawy przedstawiają się gorzej niż się dotąd wydawało. Takie rozbudowane teatry polityczne, z ustawionymi rolami, w których się gubią najbardziej uważni widzowie, nie napawają optymizmem. I to dopiero pierwsza zła wiadomość. Druga ledwie mi przechodzi przez klawiaturę, jednak nie sposób o niej nie wspomnieć. Kto dziś robi za Giertycha? Kto dziś robi za Ligę Polskich Rodzin? Pytam głośno, bo chyba nie ma wątpliwości, że ktoś taki musi istnieć. Metody radzieckie nie zmieniają się od czasów „Ochrany” i stąd moje żywe zainteresowanie modelową karierą Romana Giertycha. Obserwując niegdysiejszego szefa młodzieży wszechpolskiej da się zobaczyć znacznie więcej, niż kabotyńskie popisy dyspozycyjnego mecenasa. Na przykładzie Giertycha widać procedurę, naboru, szlifowania i umieszczania na szczycie „swoich ludzi”. Z Romka można się śmiać, ale jego klienci to poważni ludzie, którzy kiepsko znoszą żarty. Zrozumieć, co robi Giertych na szczycie, to zrozumieć jak to wszystko działa.

Reklama

34 KOMENTARZE

  1. a’propos
    Dziś rano o 8.20 w tvp 1 szczerski na wejściu zgasil pana z po..takim mniej więcej tekstem..że mianowicie od. kilku miesięcy było wiadomo jak będzie wyglądać polityka hakowo-wizerunkowa partii rządzącej..i jak pamiętam to mocno tego pana zawiesilo.
    czasy już troszku zamierzchle boć to przecie już będzie 10 lat..ale mam jedną refleksje..nie siada się do pokerowego stolika samemu..ktoś musi od czasu do czasu podrapac się po nosie lub w inny umówiony sposób dać znać partnerowi że karty są znaczone..czy JK musiał siedzieć do ostatniego rozdania?wygrał wybory których nie miał prawa wygrać…
    JAK TO MÓWIĄ.. KON JAKI JEST KAŻDY WIDZI..ma powiązania ze smutnymi panami jak to się mówi.. po mieczu..a że jest dobrym koniem to będzie dalej szedł przez wiele następnych kadencji jak to kon z klapkami na oczach..ma dociagnac swój wielki ciezki wóz na miejsce..
    musimy poczekać na jakiś punkt zwrotny.. w jego karierze.. moze po jakimś cudem wygranych wyborach będzie się musiał komuś zadeklarować z kim trzyma i kogo będzie bronił..
    myślę jednakowo że owej roli czarnego konia,informatora i współpracownika smutnych panów,jego roli w najważniejszych śledztwach,acz przede wszystkim w NAJWIĘKSZYCH AFERACH.. nikt mu nie zapomni…

  2. a’propos
    Dziś rano o 8.20 w tvp 1 szczerski na wejściu zgasil pana z po..takim mniej więcej tekstem..że mianowicie od. kilku miesięcy było wiadomo jak będzie wyglądać polityka hakowo-wizerunkowa partii rządzącej..i jak pamiętam to mocno tego pana zawiesilo.
    czasy już troszku zamierzchle boć to przecie już będzie 10 lat..ale mam jedną refleksje..nie siada się do pokerowego stolika samemu..ktoś musi od czasu do czasu podrapac się po nosie lub w inny umówiony sposób dać znać partnerowi że karty są znaczone..czy JK musiał siedzieć do ostatniego rozdania?wygrał wybory których nie miał prawa wygrać…
    JAK TO MÓWIĄ.. KON JAKI JEST KAŻDY WIDZI..ma powiązania ze smutnymi panami jak to się mówi.. po mieczu..a że jest dobrym koniem to będzie dalej szedł przez wiele następnych kadencji jak to kon z klapkami na oczach..ma dociagnac swój wielki ciezki wóz na miejsce..
    musimy poczekać na jakiś punkt zwrotny.. w jego karierze.. moze po jakimś cudem wygranych wyborach będzie się musiał komuś zadeklarować z kim trzyma i kogo będzie bronił..
    myślę jednakowo że owej roli czarnego konia,informatora i współpracownika smutnych panów,jego roli w najważniejszych śledztwach,acz przede wszystkim w NAJWIĘKSZYCH AFERACH.. nikt mu nie zapomni…

  3. sposoby na kariery
    jak widać,słychać i czuć wszelkiej maści karierowicze bez grama intelektu, ale z talentami sługusów czego przykladami wzorcowymi są Wałęsa,komorowski,Radek i wspomniany Romek, posiadają instynkt wchodzenia w podejrzane układy, pozwalające się wspinać po szczeblach karierek

  4. sposoby na kariery
    jak widać,słychać i czuć wszelkiej maści karierowicze bez grama intelektu, ale z talentami sługusów czego przykladami wzorcowymi są Wałęsa,komorowski,Radek i wspomniany Romek, posiadają instynkt wchodzenia w podejrzane układy, pozwalające się wspinać po szczeblach karierek

  5. “Kto dziś robi za Giertycha?
    "Kto dziś robi za Giertycha? Kto dziś robi za Ligę Polskich Rodzin?" – skoro się nie ma własnego państwa, to nie ma się własnego kontrwywiadu i takich faktów nie da się ustalić. O jakiegoś czasu twierdzę, że szeroko rozumiana tzw opozycja patriotyczna być może powinna zwrócić się z sugestią do państw sąsiednich, żeby użyły swoich zasobów i zajmowały się tematem proradzieckich ludzi,  organizacji, działań  – taka Litwa, czy może Ukraina miałyby w tym swój interes (walka o przeżycie) – skoro służby wrogie nam tu mieszają cały czas, to jeszcze ze dwie dodatkowo, to niewielka różnica …

    • Z otoczenia wiem, że gen. Petelicki czynił mocne działania
      Z otoczenia wiem, że gen. Petelicki czynił mocne działania wokół tego tematu. Współpraca wywiadowcza z USA a głównie z państwami byłego bloku ZSRR. Podobnie L. Kaczyński. Obaj skończyli tak samo. Ci na górze wiedzą wszystko i na kilku stołkach jednocześnie siedzą. Nie lubią jak im ktoś w zupie miesza.

  6. “Kto dziś robi za Giertycha?
    "Kto dziś robi za Giertycha? Kto dziś robi za Ligę Polskich Rodzin?" – skoro się nie ma własnego państwa, to nie ma się własnego kontrwywiadu i takich faktów nie da się ustalić. O jakiegoś czasu twierdzę, że szeroko rozumiana tzw opozycja patriotyczna być może powinna zwrócić się z sugestią do państw sąsiednich, żeby użyły swoich zasobów i zajmowały się tematem proradzieckich ludzi,  organizacji, działań  – taka Litwa, czy może Ukraina miałyby w tym swój interes (walka o przeżycie) – skoro służby wrogie nam tu mieszają cały czas, to jeszcze ze dwie dodatkowo, to niewielka różnica …

    • Z otoczenia wiem, że gen. Petelicki czynił mocne działania
      Z otoczenia wiem, że gen. Petelicki czynił mocne działania wokół tego tematu. Współpraca wywiadowcza z USA a głównie z państwami byłego bloku ZSRR. Podobnie L. Kaczyński. Obaj skończyli tak samo. Ci na górze wiedzą wszystko i na kilku stołkach jednocześnie siedzą. Nie lubią jak im ktoś w zupie miesza.

  7. Wydaje mi się,
    że nabór Konia nastąpił na wczesnym etapie jego związków z KK, to znaczy z częścią hierarchów umoczonych w SB. 
    W rządzie J. Kaczyńskiego Giertych bruździł jak mógł, nie darmo Kaczor napomknął swego czasu, że z Koniem nie dochodziło do żadnej poufałości, że nie dopuszczał go bliżej niż musiał.
    Ludzie mają krótką pamięć, ale ja pamiętam, jak Koń wespół z PO, przepchnął druga ustawę o becikowym, dającym kasę wszystkim kobietom, które urodziły. Projekt PiS-u dotyczył tych najniżej uposażonych, "projekt" Konia i PO miał na celu zrujnowanie dopiero co ułożonego budżetu na kolejny rok. To wtedy zobaczyłem innego Giertycha, idącego rąsia w rąsię z ryżym Neronem z Sopotu i resztą hołoty.

  8. Wydaje mi się,
    że nabór Konia nastąpił na wczesnym etapie jego związków z KK, to znaczy z częścią hierarchów umoczonych w SB. 
    W rządzie J. Kaczyńskiego Giertych bruździł jak mógł, nie darmo Kaczor napomknął swego czasu, że z Koniem nie dochodziło do żadnej poufałości, że nie dopuszczał go bliżej niż musiał.
    Ludzie mają krótką pamięć, ale ja pamiętam, jak Koń wespół z PO, przepchnął druga ustawę o becikowym, dającym kasę wszystkim kobietom, które urodziły. Projekt PiS-u dotyczył tych najniżej uposażonych, "projekt" Konia i PO miał na celu zrujnowanie dopiero co ułożonego budżetu na kolejny rok. To wtedy zobaczyłem innego Giertycha, idącego rąsia w rąsię z ryżym Neronem z Sopotu i resztą hołoty.

  9. klasyczny model szpiona oxfordskiego
    Każdy kto kończy elegancką uczelnię brytyjską i po powrocie do Polski ląduje z miejsca w rządzie lub w polityce, jest na 99 procent agentem imperium. Ponieważ angielskie plany względem Europy w wielu miejscach pokrywają się z planami Rosji (np co do losów Polski), łatwo tacy ludkowie posądzani są o robotę dla Ruskich. Zresztą mogą robić to i to, za zgodą przełożonych.
    W pisie robi np Czarnecki o tejże prowieniencji, trzeba na niego uważać.

  10. klasyczny model szpiona oxfordskiego
    Każdy kto kończy elegancką uczelnię brytyjską i po powrocie do Polski ląduje z miejsca w rządzie lub w polityce, jest na 99 procent agentem imperium. Ponieważ angielskie plany względem Europy w wielu miejscach pokrywają się z planami Rosji (np co do losów Polski), łatwo tacy ludkowie posądzani są o robotę dla Ruskich. Zresztą mogą robić to i to, za zgodą przełożonych.
    W pisie robi np Czarnecki o tejże prowieniencji, trzeba na niego uważać.

  11. Wrzucę taką (mocno na dziś) utopijną myślą. Agenci (również
    ci wpływu) to nie koniki polne, co sobie hasają gdzie chcą i jak chcą. Ktoś to towarzycho prowadzi krótko za uzdę. Są więc gdzieś "ośrodki prowadzenia" – od głównego do najniższego szczebla. A myśl jest taka: dotrzeć do – umiejscowić swoich ludzi, wziąć jakieś koniki polne bardzo krótko za uzdę wiadomymi każdej agenturze metodami, cokolwiek, aby tylko rozłożyć (i w pełni ujawnić) kto z kim i na czyją szkodę działa. I oczywiście upublicznić natychmiast (żadne tam sejfy i szafy) w pełnym zakresie (dając naszym rozpracowującym absolutną ochronę – całych rodzin, bez względu na koszty).

  12. Wrzucę taką (mocno na dziś) utopijną myślą. Agenci (również
    ci wpływu) to nie koniki polne, co sobie hasają gdzie chcą i jak chcą. Ktoś to towarzycho prowadzi krótko za uzdę. Są więc gdzieś "ośrodki prowadzenia" – od głównego do najniższego szczebla. A myśl jest taka: dotrzeć do – umiejscowić swoich ludzi, wziąć jakieś koniki polne bardzo krótko za uzdę wiadomymi każdej agenturze metodami, cokolwiek, aby tylko rozłożyć (i w pełni ujawnić) kto z kim i na czyją szkodę działa. I oczywiście upublicznić natychmiast (żadne tam sejfy i szafy) w pełnym zakresie (dając naszym rozpracowującym absolutną ochronę – całych rodzin, bez względu na koszty).

  13. mój koń mój koń polubił siana woń. Kto śpiewał ten przebój???
    Dobry wieczór Panu, dobry wieczór Państwu,
    strasznie tęskniłem za wrzucaniem pół grosza do tych różnych fajowych rozmów, których byłem niemym i pośpiesznym świadkiem, ale okazało się, że ostatnio doba się skurczyła tak obrzydliwie jak moja ulubiona koszulka z superbocianem (jedyny egzemplarz na swiecie, oryginalny malunek wykonany dłonią bardzo znanego oraz popularnego – naprawdę! – artysty) po ostanim grylu, który kolega Czarny zorganizował u siebie na balkonie, stawiając w pierwszym szeregu na ilość, a trzeba przyznać, że u kolegi Czarnego dobre jest to, że ilość zawsze idzie w parze z jakością, bo co jak co, ale na kiełbasie to się kolega Czarny zna. Także dobrze się nawet stało, żeśmy się nażarli mięsa jak nienormalni, bo życie nas ostanio nie rozpieszczało i każdy na swojej mańce musiał dymać jak osioł. Korzystając z okazji pogadaliśmy sobie o tym i owym i przypomniałem koledze Czarnemu jednoznacznie zgodną, wypracowaną na drodze kompromisu naszą własną opinię na temat tego pana, który przez niektórych nazywany jest kurą. I że nawet niby taki pożyteczny ptak, że owszem, kura sama w sobie nie jest zła, chociaż (poczucie wyższości) jednak nie lata, ale że lubiliśmy tę poszczególną jednostkę drobiową, bo parę razy dzioba nadstawiała w słusznej sprawie, no ale koniec końców okazało się, że cienki bolek (delikatnie mówiąc) i pała pawilonowa (cokolwiek miałoby to znaczyć) oraz przysłowiowy bat skręcony z gówna. A kolega Czarny na to że dobrze, że oczywiście, i że obecne umizgi to jeszcze mało, ale że on, Czarny to maleńki bufor tolerancji dla kury jeszcze w sobie mieści. Że dziadek z wehrmachtu tak go rozśmieszył, iż jeszcze tego kurę trochę lubi i że by tak kury pod nóż ostatecznie nie wpychał. Bo faktycznie uśmialiśmy się kiedyś z tego dziadka szczerze i niejedno krzepkie marcowe piwo wypiliśmy za zdrowie kury. W każdym razie kolega Czarny zamknął temat znaną sentencją okołofilozoficzną, że można wybaczyć, chociaż się nie zapomina. 
    Natomiast człowiek zwany koniem to inna para kaloszy. Ten pan nas nie rozśmieszył nigdy. I nigdy nam się nie podobała jego końska osobowość, końskie maniery, koński poziom kulturowy. Bo żeby chociaż mustang, dobra – pod siodłem, ale wyścigowy. Dzie tam. Ponura chabeta w zaprzęgu z grubym dyszlem.
    Tradycyjne życzenia dobrobytu dla Państwa   

  14. mój koń mój koń polubił siana woń. Kto śpiewał ten przebój???
    Dobry wieczór Panu, dobry wieczór Państwu,
    strasznie tęskniłem za wrzucaniem pół grosza do tych różnych fajowych rozmów, których byłem niemym i pośpiesznym świadkiem, ale okazało się, że ostatnio doba się skurczyła tak obrzydliwie jak moja ulubiona koszulka z superbocianem (jedyny egzemplarz na swiecie, oryginalny malunek wykonany dłonią bardzo znanego oraz popularnego – naprawdę! – artysty) po ostanim grylu, który kolega Czarny zorganizował u siebie na balkonie, stawiając w pierwszym szeregu na ilość, a trzeba przyznać, że u kolegi Czarnego dobre jest to, że ilość zawsze idzie w parze z jakością, bo co jak co, ale na kiełbasie to się kolega Czarny zna. Także dobrze się nawet stało, żeśmy się nażarli mięsa jak nienormalni, bo życie nas ostanio nie rozpieszczało i każdy na swojej mańce musiał dymać jak osioł. Korzystając z okazji pogadaliśmy sobie o tym i owym i przypomniałem koledze Czarnemu jednoznacznie zgodną, wypracowaną na drodze kompromisu naszą własną opinię na temat tego pana, który przez niektórych nazywany jest kurą. I że nawet niby taki pożyteczny ptak, że owszem, kura sama w sobie nie jest zła, chociaż (poczucie wyższości) jednak nie lata, ale że lubiliśmy tę poszczególną jednostkę drobiową, bo parę razy dzioba nadstawiała w słusznej sprawie, no ale koniec końców okazało się, że cienki bolek (delikatnie mówiąc) i pała pawilonowa (cokolwiek miałoby to znaczyć) oraz przysłowiowy bat skręcony z gówna. A kolega Czarny na to że dobrze, że oczywiście, i że obecne umizgi to jeszcze mało, ale że on, Czarny to maleńki bufor tolerancji dla kury jeszcze w sobie mieści. Że dziadek z wehrmachtu tak go rozśmieszył, iż jeszcze tego kurę trochę lubi i że by tak kury pod nóż ostatecznie nie wpychał. Bo faktycznie uśmialiśmy się kiedyś z tego dziadka szczerze i niejedno krzepkie marcowe piwo wypiliśmy za zdrowie kury. W każdym razie kolega Czarny zamknął temat znaną sentencją okołofilozoficzną, że można wybaczyć, chociaż się nie zapomina. 
    Natomiast człowiek zwany koniem to inna para kaloszy. Ten pan nas nie rozśmieszył nigdy. I nigdy nam się nie podobała jego końska osobowość, końskie maniery, koński poziom kulturowy. Bo żeby chociaż mustang, dobra – pod siodłem, ale wyścigowy. Dzie tam. Ponura chabeta w zaprzęgu z grubym dyszlem.
    Tradycyjne życzenia dobrobytu dla Państwa