Reklama

Bohater drugoplanowy to nie jest wcale taka świetna fucha. Ktoś tam cię może zauważy, ale szybko zapomni. Żadnej sławy, żadnej chwały, żadnych pieniędzy i pyszności.

Bohater drugoplanowy to nie jest wcale taka świetna fucha. Ktoś tam cię może zauważy, ale szybko zapomni. Żadnej sławy, żadnej chwały, żadnych pieniędzy i pyszności. Kubak zbiera zaszczyty, jeździ po świecie, w rubrykach zawód może spokojnie wpisywać ‘Super Bohater’, a Kot figa. Kot jest Kotem. Nikt się nawet nie troszczy o jakieś porządne imię.
Kot Super Kubaka był właściwie ugodowy, starał się nie buntować i nie robić zamieszania. Ale miał przecież swoje ambicje! W czwartkowy wieczór, który tradycyjnie spędzał na kaloryferze z przymkniętymi oczami, dużo myślał. Naprawdę, ale to co się z tym Kubakiem stało, to nie do uwierzenia. Zadań ma coraz więcej, z tej pelerynki już się nikt w tramwaju nie śmieje, ludzie Go lubią. Ostatnio miał nawet jakiegoś Fanatycznego Fana. Kto by pomyślał!
Kot zawsze uważał, że Kubak jest świr. Sympatyczny i niegroźny, ale zdecydowanie świr. Próbował czasem na Niego wpłynąć, ale kto słucha Kota?
On, Kot, jest bystry. Jest piękny. Ma lśniące futerko. Nie przywiązuje sobie do szyi żadnej idiotycznej czerwonej płachty. Nosi się zgodnością. Czego jeszcze chcieć. A laury zbiera Kubak. Kot też by chciał.
Byłby sławny, jadłby tylko najsoczystszą wołowinkę. Czasem łososia. A nie te tanie galarety z puszki, które mu Kubak serwuje.
Trzeba się więc wziąć do roboty. Ale chyba nie teraz. Teraz to już jest za późno. Ciemno się robi, a kaloryfer tak miło grzeje. Jutro. Zawsze najlepiej zacząć od jutra.
Trzeba by złapać jakiegoś bandytę. Ważnego. Mordercę, albo lepiej gwałciciela. Albo całą szajkę. Albo mafię, czemu nie. Mafia to jest dobry pomysł na początek. Szybka kariera i wielka sława. Widział już te nagłówki: „Kot, który poskromił mafię” albo taki: „Super Kot lepszy niż miliony policjantów!”. A potem już pomniejsze sprawy, tylko dla rozrywki i podtrzymania swojej pozycji.
I Kubak wreszcie pozwoliłby mu spać na Swojej pelerynce. Jutro. Jutro zaczynamy.
Jutro okazało się być dniem słonecznym. Kot nie był zadowolony. Słoneczny dzień dobry jest na leżenie na parapecie, nie na działanie.
Następne trzy jutra były deszczowe. Dzień deszczowy właściwie też najlepszy jest na leżenie na parapecie.
Wtorek wreszcie okazał się sprzyjający. Pochmurno, bez deszczu. Właściwie można coś zrobić. Najlepiej znaleźć siedzibę mafii. Ma się swoje kocie sposoby.
Z domu wyszedł przez balkon i od razu znalazł, co chciał. Mysz. Mysz była przestraszona, całą się trzęsła i pokornie ułożyła się na ziemi w pozycji ‘do zjedzenia’. Kot przemówił głosem pełnym dostojeństwa: Włóczysz się po kanałach, masz znajomych w całym mieście. Okażę ci łaskawość i nie pożrę cię, jeśli wskażesz mi gdzie jest siedziba mafii. Ludzkiej mafii.
Mysz zdziwiła się trochę, skontaktowała z kim trzeba i podała Kotu kilka adresów. Wszystko było strasznie daleko. Szef w Hucie, Skarbnik na Bieżanowie. Nikogo w Śródmieściu. Z takimi pieniędzmi, możnaby się spodziewać, że zamieszkają w jakiejś przytulnej kamieniczce w centrum.
Co on, Kot, ma się tłuc tramwajami przez całe miasto? Albo na nogach? On ma więcej nóg i się bardziej męczy niż Kubak. Lepiej wrócić na parapet, zwłaszcza, że się wypogadza i na grzbiet przyjemnie świecić będzie słońce.
Tymczasem Kubak pomógł trzem staruszkom przejść przez jezdnię, uratował wózek pędzący z górki wprost pod tira i wykonał, dość sumiennie, kilka innych obowiązków super bohatera. Zauważył jednak, że Kot dziwnie się zachowuje. Kręcił się niespokojnie. Próbował uciekać z domu. Miauczał. Nie chciał jeść przysmaków z puszki. I patrzył na Niego z wyraźnym wyrzutem.
Kubak zaczął się martwić. Lubił Kota. Owszem, był przemądrzały i traktował Go nie do końca poważnie, ale właściwie był miły. Ogrzewał nogi w zimie i dawał się głaskać. Kupił mu wołowinkę. To zwykle pomagało.
Kot zjadł. No, nie była tak soczysta jak by mogła, ale Kubak się postarał. Kot to doceniał. Właściwie, co go obchodzi ludzka mafia. Nie sobie żyją na Hucie i na Bieżanowie. Za drugi plan można nawet Oscara dostać, a przynajmniej nie trzeba nigdzie chodzić. A Kubak, jak chce, to niech się dalej wygłupia i superbohaterzy.
Super Kubak popatrzył na Kota i palnął się w czoło. On mu wołowinkę, a to przecież nie w tym rzecz. Kot niespokojny, oczywiście! Jak mógł zapomnieć. Marzec. W marcu Koty bywają niespokojne. I wołowinka nic tu nie pomoże.
Nawet super bohater ulega stereotypom.

Reklama

26 KOMENTARZE

  1. Bo ja dziś proszę Super
    Bo ja dziś proszę Super Kubaka, to właściwie do Kota przyszłam. Doskonale Go rozumiem, zwłaszcza te jutra co rzadko w sam raz akurat w odpowiednim czasie, są mi szczególnie bliskie. Jak dla mnie tu już ma Oskara i na bardziej soczystą wołowinkę zasłużył. Taki Kot to proszę ja Super Kubaka to by mógł nie jedno, gdyby tylko Mu się chciało.

    Dziękuje za ulubiony ciąg dalszy, w załączniku przesyłam pozdrowienia zawinięte w uśmiech.:)