Reklama


Czterdzieści osiem milionów pocisków do karabinów Mauser, trzynaście milionów pocisków do karabinów Mannlicher, 30 tysięcy karabinów Mauser, kilkaset tysięcy pocisków artyleryjskich, kilka milionów części zapasowych uzbrojenia oraz 440 kuchni polowych – być może ta właśnie dostawa przechyliła szalę w wojnie polsko- bolszewickiej latem 1920 roku. Bo bez amunicji i artyleryjskich pocisków nie byłoby żadnego Cudu nad Wisłą. Ponieważ Międzynarodówka Socjalistyczna poparła bolszewików w tamtej wojnie z Polakami, więc dokerzy gdańscy bojkotowali ładunki dla Rzeczypospolitej. Również ,,bracia” Czesi – po zajęciu Śląska Cieszyńskiego – zablokowali tranzyt przez swoje terytorium. Pozostał jeden tylko sposób zaopatrzenia walczącej armii – z Węgier przez Rumunię.
Ta bezcenna pomoc, wyliczona na wstępie, została przekazana do Polski bezpłatnie. Była więc wkładem braci – Węgrów w nasze zwycięstwo nad bolszewizmem.
W świetle historycznych faktów wydaje się to oczywiste. Nie dla wszystkich, niestety.
Nawet, albo – szczególnie dla Prezydenta Komorowskiego, reklamującego po całym świecie swoje historyczne wykształcenie. Bo nawet tak skromny dowód naszej, polskiej, wdzięczności i pamięci – jak tablica pamiątkowa na warszawskiej kamienicy, okazała się trudna do zaakceptowania. Przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego właśnie.
Nie przerażała go nawet groźba kompromitacji stosunków polsko- węgierskich. Albowiem ustalono, kilka miesięcy temu, że tablica pamiątkowa zostanie odsłonięta przy okazji wizyty prezydenta Węgier Pala Schmitta. Na dzień przed wizytą sprawa pamiątkowej tablicy była zablokowana, przez urzędników Kancelarii Prezydenta RP. A dokładnie – przez Jaromira Sokołowskiego, który awansował, ponoć, do rangi nowego Wachowskiego.
Tablica o treści : “W hołdzie narodowi węgierskiemu, który okazał Rzeczypospolitej Polskiej przyjaźń i pomoc w czasie śmiertelnego zagrożenia bolszewicką agresją. W okresie przełomowych zmagań 12 sierpnia 1920 r. do Skierniewic dotarł transport 22 milionów pocisków z fabryki Manfreda Weissa w Csepel /Budapeszt/”, w dwóch językach, polskim i wegierskim, miała pierwotnie być odsłonięta, w 90 rocznicę Bitwy Warszawskiej, latem ub. roku pod Radzyminem. Jednakże Bronisław Komorowski wyznaje inne priorytety – najpierw pomnik bolszewickim najeźdźcom w Ossowie. Cała awantura wokół skromnej tablicy w dowód naszej wdzięczności, wywołana została ze względu na, rzekome, złe postrzeganie przez Rosjan i bojaźń przed ,,rosyjską reakcją”.
Całą, przytoczoną wyżej, grandę wokół pamiątkowej tablicy, rozwiązał attache kulturalny ambasady Wegier Attyla Szalai, który zagroził, że nagłośni całą sprawę w węgierskich mediach, czym na pewno wywoła skandal. W ostatniej więc chwili, bo w poniedziałek wieczorem Kancelaria Prezydenta, poprzez Andrzeja Kunerta wyraziła zgodę na zainstalowanie tablicy na ścianie budynku (róg Krakowskiego Przedmieścia z Królewską). We wtorek po południu odbyła się skromna uroczystośc, na którą przybyła garstka ,,wtajemniczonych”, bo do końca nie było wiadomo, czy do odsłonięcia w ogóle dojdzie. Tym większa żenada, że 23 marca obchodziliśmy Dzień Przyjaźni Polsko- Węgierskiej.
Smutna to konstatacja – jak traktujemy przyjaciół. Ostatnich prawdziwych przyjaciół, jakich w Europie mamy.
Generał Bem przewraca się w grobie.

Reklama

Źródło:http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110324&typ=po&id=po02.txt

Reklama