Reklama

Czasami można spotkać takiego tupeciarza

Czasami można spotkać takiego tupeciarza, co to powie, że on słowem odmaluje rzeczywistość. Nie wierzyć! Najbardziej pogardzane opisy przyrody są słusznie pogardzane, bo ani dzięcielina nie pała, ani kapusta nie ma głowy. Szedłem sobie dziś po swoim lesie i czułem się z rodziną w słowie słaby. Nie ma słów, które mogą wymalować spacer w poniemieckim lesie. Rodzina siliła się na takie słowa jak kłótnia ptaków, ja dołożyłem zapach gwałcący płuca, ale to wszystko jest grafomania poniedzielna, to nie ma znaczenia, nie ma sensu, nie ma siły, to jest do dupy wszystko. Przejdź się jeden z drugim po moim lessie, powąchaj posłuchaj wtedy pogadamy, a jak zostawisz plastik jak ci obesrani łowczy co to mi wystrzelali koziołki, to cię zatłukę gołymi rękami. Dzięcielina nie pała, ani nawet laga, kapusta nie głowa i nie pusta, przyroda jest inna niż literatura, przyroda jest taka, że ja pierdziu.

Reklama

Na przykład idziesz lasem i to po czym idziesz nazywa się przecinka… no i co Ty z tego wyniosłeś? Przecinka i co? Widzisz jak to się rozkłada na boki? Widzisz to czego się uczyłeś w podstawówce na plastyce? Chory pod górkę chodziłeś na plastykę? Perspektywa taka, że się zaczyna szeroko i kończy wąsko. A to było tak. Siała baba drzewa pod dwóch stronach i to żaden szpaler, żadna tam uporządkowana dzikość i nawet nie stojące niczym coś tam, to jest las, przedzielony przecinką. Że co? Przedzielony przecinką trąca rymem częstochowskim? A co ja mówiłem, że to go się nie da czytać, tym bardziej pisać! Mówiłem? Las, rozumiecie… jest las 80 lat życia słój po słoju, niemiecki porządek drzew, drzewo w drzewo, między nimi jagody, w wakacje pierwsze grzyby się pojawią. I co ja więcej mogę z tym lasem zrobić?

Próbować mogę, każdy może to tym bardziej ja, ale komu to potrzebne, bo nie mnie i poza mną nikomu nie przydatne. Ba las, łąka zwykła połać ziemi z roślinami i zielenią, atakującą zielenią. Nie wyszło… i nie wyjdzie. Albo taki pies w tym lesie, wróć, siadaj, leżeć aport, najpierw po łące, potem w lesie. Jak on? Ona to jest i też nijak w tym wszystkim, nijak nie może się na klawiszach odnaleźć, bo to nie jej świat. Nie ma, nie było i nie będzie czegoś takiego jak opis przyrody, może być odnośnik, mogą być didaskalia, w najlepszym razie przypisy. Opisy przyrody są nudne i w nich w ogóle nie ma sedna, nie ma niczego i droga na Ostrołękę. Gdy na niebie rysuje obrazy coś co nie jest jastrzębiem, to grafoman w powietrzu, ale zobaczyć i spróbować przeżyć. To jest dopiero coś jak próbował śpiewać Edward Stachura. Przejść przez las i zostać dzikim. A teraz są chmury i nie ma gwiazd. Bogu dzięki, jeszcze mi tego brakowało, żeby niebo gwieździste nad lasem grafomanić.

 

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. Witam, ostatni raz w prawdziwym lesie bylem 1980 roku,
    w Drzewicy kolo Opoczna, grzybow pelno, to byly moje ostatnie wakacje przed emigracja, tylko, ze wtedy o tym jescze nie wiedzialem. Natomiast bylem jeszcze w 1998 r w czyms takim co przypomina las, park rekreacyjny na Lodzkim Zdrowiu. Po tym byl dla mnie tylko bush i rain forest. Oto uroki emigracji nie tylko z Polski, ale i Europy. Co prawda za metropolia Sydney-ska jest kilka sztucznie zasadzonych lasow iglastych, wlasnie tak jak M_K wpomnial, w niemieckim porzadku. A w nich pelno rydzy (oczywiscie w odpowiedniej porze), niektore wielkie jak talerze, tego sie nie da opisac. Ale nic nie zastapi naszego lasu, a to ten tylko wie, co nie ma tego na codzien.