Ulubionym kneblem „moralnym” lepszego towar
Ulubionym kneblem „moralnym” lepszego towarzystwa, które trzyma władzę, są surowe zakazy grzebania w życiorysach. Na ten knebel składa się precyzyjnie dobrana „aksjologia”, która swoim poziomem pozwala dotrzeć do najprostszych umysłów. Dzieci nie mogą odpowiadać za winy rodziców! Koniec dyskusji, wyznanie wiary zamyka temat. Ekstatyczne, moralne połajanki, stygmatyzowanie faszyzmem, każdego, kto się odważy zauważyć pewną nadzwyczajną prawidłowość. Tymczasem rzecz z czysto logicznego punktu widzenia ma się zupełnie inaczej, moralnych punktów nie rozpatruję, bo to obszar tak zgwałcony, że cierpienia nie będę dokładał. Logicznie, a nawet prawnie rzecz ujmując, każdy czerpiący profity z przestępstwa nie tylko bezpośrednio, ale i pośrednio, podlega karze. Każdy kto dostarcza fałszywego alibi przestępcy podlega karze. Proste i logiczne, przy tym wykluczające jakieś absurdalne lęki. Tylko ktoś wyjątkowo nielogiczny i z predyspozycjami do faszyzmu, będzie miał pretensje do Ludwika Dorna, że był synem stalinowskiego politruka. Ludwik Dorn nigdy nie czerpał zysków z haniebnej działalności ojca i nigdy nie dostarczał tego rodzaju działaniom i ludziom fałszywego alibi, co więcej przypłacił wybitymi zębami, swój sprzeciw wobec zbrodniczych działał, takich ludzi jak jego ojciec.
Dzieci nie mogą odpowiadać za czyny rodziców, pod warunkiem, że tym czynom nie dostarczają fałszywego alibi i nie korzystają z niecnego dorobku życiowego rodziców, aby się łatwiej dorobić własnego i nie kontynuują "dzieła" rodziców. Według tego prostego, logicznego klucza, można podzielić kariery osób publicznych na takie, które są wynikiem odcięcia pępowiny i takie, którym pępowina dostarczała awansu. Ten gatunek karier cechuje się też tak zwanym dystansem i jasnością światową. Awansowani mają olbrzymi dystans do kultury, tradycji i wierzeń, którym hołduje proste słowiańskie plemię, zwane Polakami. Nazywa się to normalność i bywałość, pokazuje, że Polacy mogą się wyzwolić ze swojego polskiego zaścianka, i porzucić tandetną polską mitologię, czyli: Fryderyka Szopena, Juliusza Słowackiego, Ignacego Jana Paderewskiego i Stefana Wyszyńskiego. Ten typ ludzi robiących kariery zawsze podkreśla, że Polska jest mało ważna i powinna się liczyć z ważnymi, zaś katolicyzm, czy nawet szerzej chrześcijaństwo, to nie Versace i Gucci. Poniżej przedstawiam listę znanych dziennikarzy połączonych jedną techniką awansu i ideą luźnych stosunków do Polski, Polaków i wierzeń tutejszych. Ci dziennikarze zawsze usprawiedliwiali życiorysy własne i swoich rodziców, w związku z czym czerpali osobiste korzyści, w postaci własnych karier, którymi z kolei kontynuowali dzieło rodziców.
1) Monika Olejnik, ur. 21 listopada 1956 w Warszawie, ukończyła Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego, na wydziale zootechnicznym. Dziennikarka w czasach PRL. Pracę dziennikarki rozpoczęła z tytułem zootechnika, w 1982 roku, gdy w Polsce obowiązywał stan wojenny. Prywatnie córka Tadeusza Olejnika, wysokiego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa i była żona Grzegorza Wasowskiego, syna jednego ze Starszych Panów.
2) Jakub Władysław Wojewódzki, ur. 2 sierpnia 1963 w Koszalinie. Ukończył Liceum w rodzinnym mieście. Medialną karierę zaczął modelowo, w PRL, w Harcerskiej Rozgłośni Polskiego Radia. Syn Władysława Wojewódzkiego, wysokiego funkcjonariusza SB i prokuratora PRL.
3) Grzegorz Miecugow, ur. 22 listopada 1955 w Krakowie, z wykształcenia filozof. Dziennikarz radiowy w czasach PRL. Pracę w radiu rozpoczął w roku 1980 w lokalnej rozgłośni warszawskiej. W roku 1987 przeniósł się do PR, gdzie wkrótce został szefem Radiowej Trójki. Prywatnie syn Brunona Miezugowa, stalinowskiego dziennikarza, który zasłynął jako sygnatariusz tzw. „Apelu Krakowskiego” z roku 1953, była to rezolucja członków ZLP wyrażająca swoje poparcie, dla stalinowskich władz, które na podstawie sfałszowanych dowodów, dokonały aresztu duchownych katolickich. List podpisała między innymi Wisława Szymborska. W procesie na karę śmierci zostali skazani duchowni: Józefa Lelito, Michał Kowalik i Edward Chachlica. Wyroków ostatecznie niewykonano.
4) Hanna Lis z domu Kedaj, primo voto Smoktunowicz, ur. 13 maja 1970 w Warszawie. Ukończyła italianistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Z racji młodego wieku, karierę dziennikarską rozpoczęła już w RPIII, w roku 1992 jako prezenterka Teleexpresu. Córka Aleksandry i Waldemara Kedaja, oboje byli znanymi peerelowskimi dziennikarzami, znanymi przede wszystkim z politycznej agitacji, tajni agneci SB. Oboje zostali umieszczeni na słynnej „liście kanalii” Stefana Kisielewskiego. Była żona: Roberta Smoktunowicza i Jacka Kozińskiego, obecna żona Tomasza Lisa.
5) Magdalena Gessler, z domu Ikonowicz, ur. 10 lipca 1953. Ukończyła malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Madrycie. Prywatnie córka wieloletniego peerelowskiego dziennikarza PAP i agenta esbeckiego TW „Metrampaż”. Siostra Piotra Ikonowicza socjalistycznego populisty, obecnie doradcy Janusza Palikota. Dzieciństwo spędziła na Kubie rządzonej przez Fidela Castro.
Wszyscy wychowali się w domach skrajnie lewicowych i internacjonalistycznych, krótkim zdaniem międzynarodówka komunistyczna. Żaden z tych domów nie był polski i w każdym domu panowała nienawiść do religii, opium dla mas. Chcę przez to powiedzieć, że każdy ma prawo do luzu, dystansu i torebki od Gucciego, ale dlaczego to robi w imieniu narodu i religii, z którymi nigdy nie miał nic wspólnego? Etyk powiedziałby, że to głęboko nieetyczne, ja mówię, że to cholernie zabawne, małostkowe, prowincjonalne, fanatyczne, zakompleksione. Aha! Żeby się komuś głupio nie pomyślało. Mówiąc, że żadna z wyżej wymienionych i zakompleksionych postaci, rozpaczliwie chroniących swoją prawdziwą tożsamość, nie jest pochodzenia polskiego, miałem na myśli kilka narodowości, na przykład: gruzińsko-ormiańską i czeską, chociaż ta domyślna jest oczywiście dominująca. Przedstawiony wybór faktów jest tylko wycinkiem pełnej listy, bardzo skromnym i losowym. Nawet najgłupszy światowiec przyzna, że jest satyryczna różnica między nabieraniem dystansu do własnej tożsamości, a smarkatym, faszystowskim opluwaniem obcych kultur i religii.
A Piotrek Kraśko, wnuś
A Piotrek Kraśko, wnuś Wincentego się zapodział przez zapomnienie mam nadziję. Strasznie mi go brak w tej notce.
klasyka polskiej literatury
“Był mądrym, dobrym i szlachetnym człowiekiem.(…)Wielu go kochało, niewielu rozumiało
A Piotrek Kraśko, wnuś
A Piotrek Kraśko, wnuś Wincentego się zapodział przez zapomnienie mam nadziję. Strasznie mi go brak w tej notce.
klasyka polskiej literatury
“Był mądrym, dobrym i szlachetnym człowiekiem.(…)Wielu go kochało, niewielu rozumiało
A Piotrek Kraśko, wnuś
A Piotrek Kraśko, wnuś Wincentego się zapodział przez zapomnienie mam nadziję. Strasznie mi go brak w tej notce.
klasyka polskiej literatury
“Był mądrym, dobrym i szlachetnym człowiekiem.(…)Wielu go kochało, niewielu rozumiało
10/10
Matka, takie teksty to perełki.
Szkoda, że czyta je zbyt wąskie grono.
Rozmawiałem z kilkoma obcymi, przypadkowymi osobami (sytuacja pozwoliła mi na to), na temat mediów i znanych ludzi. Oni na prawdę nie wiedzą nic o tych ludziach, uważają ich za oczywiste autorytety.
10/10
Matka, takie teksty to perełki.
Szkoda, że czyta je zbyt wąskie grono.
Rozmawiałem z kilkoma obcymi, przypadkowymi osobami (sytuacja pozwoliła mi na to), na temat mediów i znanych ludzi. Oni na prawdę nie wiedzą nic o tych ludziach, uważają ich za oczywiste autorytety.
10/10
Matka, takie teksty to perełki.
Szkoda, że czyta je zbyt wąskie grono.
Rozmawiałem z kilkoma obcymi, przypadkowymi osobami (sytuacja pozwoliła mi na to), na temat mediów i znanych ludzi. Oni na prawdę nie wiedzą nic o tych ludziach, uważają ich za oczywiste autorytety.
I jeszcze jedno: Czy Liz
I jeszcze jedno: Czy Liz zawsze chodzi z nonszalancko rozpiętym rozporkiem? Jakby było tam co chować.
I jeszcze jedno: Czy Liz
I jeszcze jedno: Czy Liz zawsze chodzi z nonszalancko rozpiętym rozporkiem? Jakby było tam co chować.
I jeszcze jedno: Czy Liz
I jeszcze jedno: Czy Liz zawsze chodzi z nonszalancko rozpiętym rozporkiem? Jakby było tam co chować.
Chyba tylko w USA dzieci imigrantów moga zrobić
karierę od pucybuta do milionera.
A na poważnie – zabrakło jeszcze jednego dziennikarza, Aleksandra K. nie no żartuję.
cóż, jeden przypadek to przypadek, wiele przypadków – to instytucja, która z mocy nauki podlega badaniu i analizie.
Mi się bardziej podoba to, że po wojnie światli ludzie próbowali Polskę wyprowadzić z XIX-wiecznego katolicyzmu do oświeconego wieku XX, a w XXI wieku ich dzieci znów próbują wyciagnąć Polskę z zaścianka i wprowadzić do związku socjalistycznych republik europejskich. Nie wiedzą tylko jednego – że prawdziwa twarz UE to jej sponsor, jawohl!
Kiedyś, dwóch serdecznych przyjaciół prezio i redaktor naczelny wykonczyło (politycznie) leszka millera. Dziś Leszek się odwdzieczył – zamiast pupila redaktora naczelnego na czele jednej partii i pupila prezia na czele drugiej, w drugiej stanął przeciwnik prezia i redaktora. Tusk odetchnął z ulgą, wreszcze ma z kim poważnie porozmawiać, nie obawiając się utraty władzy.
Chyba tylko w USA dzieci imigrantów moga zrobić
karierę od pucybuta do milionera.
A na poważnie – zabrakło jeszcze jednego dziennikarza, Aleksandra K. nie no żartuję.
cóż, jeden przypadek to przypadek, wiele przypadków – to instytucja, która z mocy nauki podlega badaniu i analizie.
Mi się bardziej podoba to, że po wojnie światli ludzie próbowali Polskę wyprowadzić z XIX-wiecznego katolicyzmu do oświeconego wieku XX, a w XXI wieku ich dzieci znów próbują wyciagnąć Polskę z zaścianka i wprowadzić do związku socjalistycznych republik europejskich. Nie wiedzą tylko jednego – że prawdziwa twarz UE to jej sponsor, jawohl!
Kiedyś, dwóch serdecznych przyjaciół prezio i redaktor naczelny wykonczyło (politycznie) leszka millera. Dziś Leszek się odwdzieczył – zamiast pupila redaktora naczelnego na czele jednej partii i pupila prezia na czele drugiej, w drugiej stanął przeciwnik prezia i redaktora. Tusk odetchnął z ulgą, wreszcze ma z kim poważnie porozmawiać, nie obawiając się utraty władzy.
Chyba tylko w USA dzieci imigrantów moga zrobić
karierę od pucybuta do milionera.
A na poważnie – zabrakło jeszcze jednego dziennikarza, Aleksandra K. nie no żartuję.
cóż, jeden przypadek to przypadek, wiele przypadków – to instytucja, która z mocy nauki podlega badaniu i analizie.
Mi się bardziej podoba to, że po wojnie światli ludzie próbowali Polskę wyprowadzić z XIX-wiecznego katolicyzmu do oświeconego wieku XX, a w XXI wieku ich dzieci znów próbują wyciagnąć Polskę z zaścianka i wprowadzić do związku socjalistycznych republik europejskich. Nie wiedzą tylko jednego – że prawdziwa twarz UE to jej sponsor, jawohl!
Kiedyś, dwóch serdecznych przyjaciół prezio i redaktor naczelny wykonczyło (politycznie) leszka millera. Dziś Leszek się odwdzieczył – zamiast pupila redaktora naczelnego na czele jednej partii i pupila prezia na czele drugiej, w drugiej stanął przeciwnik prezia i redaktora. Tusk odetchnął z ulgą, wreszcze ma z kim poważnie porozmawiać, nie obawiając się utraty władzy.
Media to zwykłe ogilopole
postkomunistyczne, które się przefarbowały. Nie przeszkadza, że jakiś synowie i córki aparatczyków brylują w telewizji, ale przeszkadza, że brylują jako jedyni, jak ten ocet na półkach. Stąd “jakość”. Reszta została zepchnięta do roli planktonu.
Media to zwykłe ogilopole
postkomunistyczne, które się przefarbowały. Nie przeszkadza, że jakiś synowie i córki aparatczyków brylują w telewizji, ale przeszkadza, że brylują jako jedyni, jak ten ocet na półkach. Stąd “jakość”. Reszta została zepchnięta do roli planktonu.
Media to zwykłe ogilopole
postkomunistyczne, które się przefarbowały. Nie przeszkadza, że jakiś synowie i córki aparatczyków brylują w telewizji, ale przeszkadza, że brylują jako jedyni, jak ten ocet na półkach. Stąd “jakość”. Reszta została zepchnięta do roli planktonu.
wartości rodzinne
Trafna obserwacja, ale nie wiem czy jakieś praktyczne wnioski mogą z niej wypłynąć.
Komuna była przy korycie od zawsze, więc miała dużo czasu na utworzenie sieci koligacji rodzinnych.
Jednak panicze i dziedziczki rodów opozycyjnych i solidarnościowych szybko i godnie zajmą jej miejsce.
W Polsce (i nie tylko) najfajniejsze fuchy zawsze były dziedziczne.
wartości rodzinne
Trafna obserwacja, ale nie wiem czy jakieś praktyczne wnioski mogą z niej wypłynąć.
Komuna była przy korycie od zawsze, więc miała dużo czasu na utworzenie sieci koligacji rodzinnych.
Jednak panicze i dziedziczki rodów opozycyjnych i solidarnościowych szybko i godnie zajmą jej miejsce.
W Polsce (i nie tylko) najfajniejsze fuchy zawsze były dziedziczne.
wartości rodzinne
Trafna obserwacja, ale nie wiem czy jakieś praktyczne wnioski mogą z niej wypłynąć.
Komuna była przy korycie od zawsze, więc miała dużo czasu na utworzenie sieci koligacji rodzinnych.
Jednak panicze i dziedziczki rodów opozycyjnych i solidarnościowych szybko i godnie zajmą jej miejsce.
W Polsce (i nie tylko) najfajniejsze fuchy zawsze były dziedziczne.
Wisława Szymborska podpisała list
pochwalający aresztowanie i rozwałkę katolickich księży?
Sam jestem w szoku.
Sam jestem w szoku.
http://www.bibula.com/ “Uczestnikami
http://www.bibula.com/ "Uczestnikami seminarium Tatarkiewicza byli różni ciekawi ludzie (…). Byli też uczestnicy seminarium, którzy przedstawili się raz bardzo mocno: my, studenci Uniwersytetu Warszawskiego, członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Pamiętam pięciu z nich: Bronisław Baczko, Henryk Holland, Leszek Kołakowski, Henryk Jarosz i Arnold Słucki (…). Jakiś czas później w czasie posiedzenia seminaryjnego wstał Henryk Holland i powiedział profesorowi Tatarkiewiczowi, że studenci Uniwersytetu Warszawskiego, członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, chcą odczytać list otwarty. Profesor powiedział, że teksty do czytania na seminarium on sam wybiera, prosi więc o ten i na następnym posiedzeniu poda decyzję. Usłyszeliśmy wtedy w odpowiedzi: ‘To jest dla nas dowód, że profesor Tatarkiewicz nie dopuszcza do głosu studentów marksistów’. ‘Jeśli panowie tak sprawę stawiają, to proszę przeczytać’ – powiedział profesor. Zapadła bardzo przykra cisza i Leszek Kołakowski ten list odczytał. Byłem w nim przedstawiony jako czarna reakcja i do tego asystent Tatarkiewicza. Później Profesor zapytał mnie, co takiego reakcyjnego mówiłem. Przypomniałem dyskusję ze Słuckim. ‘Ależ pan miał wtedy rację’ – powiedział profesor. Niestety w owym czasie nie chodziło o rację, ale o to, by Tatarkiewicz nie był nauczycielem akademickim."
Henryk Holland, znajome?: http://www.nienalezna.pl/artykuly/polemiki-i-opini/258-klamry-i-ronda.html
A teraz Leszek Kołakowski, sympatyczny staruszek:
Wisława Szymborska podpisała list
pochwalający aresztowanie i rozwałkę katolickich księży?
Sam jestem w szoku.
Sam jestem w szoku.
http://www.bibula.com/ “Uczestnikami
http://www.bibula.com/ "Uczestnikami seminarium Tatarkiewicza byli różni ciekawi ludzie (…). Byli też uczestnicy seminarium, którzy przedstawili się raz bardzo mocno: my, studenci Uniwersytetu Warszawskiego, członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Pamiętam pięciu z nich: Bronisław Baczko, Henryk Holland, Leszek Kołakowski, Henryk Jarosz i Arnold Słucki (…). Jakiś czas później w czasie posiedzenia seminaryjnego wstał Henryk Holland i powiedział profesorowi Tatarkiewiczowi, że studenci Uniwersytetu Warszawskiego, członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, chcą odczytać list otwarty. Profesor powiedział, że teksty do czytania na seminarium on sam wybiera, prosi więc o ten i na następnym posiedzeniu poda decyzję. Usłyszeliśmy wtedy w odpowiedzi: ‘To jest dla nas dowód, że profesor Tatarkiewicz nie dopuszcza do głosu studentów marksistów’. ‘Jeśli panowie tak sprawę stawiają, to proszę przeczytać’ – powiedział profesor. Zapadła bardzo przykra cisza i Leszek Kołakowski ten list odczytał. Byłem w nim przedstawiony jako czarna reakcja i do tego asystent Tatarkiewicza. Później Profesor zapytał mnie, co takiego reakcyjnego mówiłem. Przypomniałem dyskusję ze Słuckim. ‘Ależ pan miał wtedy rację’ – powiedział profesor. Niestety w owym czasie nie chodziło o rację, ale o to, by Tatarkiewicz nie był nauczycielem akademickim."
Henryk Holland, znajome?: http://www.nienalezna.pl/artykuly/polemiki-i-opini/258-klamry-i-ronda.html
A teraz Leszek Kołakowski, sympatyczny staruszek:
Wisława Szymborska podpisała list
pochwalający aresztowanie i rozwałkę katolickich księży?
Sam jestem w szoku.
Sam jestem w szoku.
http://www.bibula.com/ “Uczestnikami
http://www.bibula.com/ "Uczestnikami seminarium Tatarkiewicza byli różni ciekawi ludzie (…). Byli też uczestnicy seminarium, którzy przedstawili się raz bardzo mocno: my, studenci Uniwersytetu Warszawskiego, członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Pamiętam pięciu z nich: Bronisław Baczko, Henryk Holland, Leszek Kołakowski, Henryk Jarosz i Arnold Słucki (…). Jakiś czas później w czasie posiedzenia seminaryjnego wstał Henryk Holland i powiedział profesorowi Tatarkiewiczowi, że studenci Uniwersytetu Warszawskiego, członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, chcą odczytać list otwarty. Profesor powiedział, że teksty do czytania na seminarium on sam wybiera, prosi więc o ten i na następnym posiedzeniu poda decyzję. Usłyszeliśmy wtedy w odpowiedzi: ‘To jest dla nas dowód, że profesor Tatarkiewicz nie dopuszcza do głosu studentów marksistów’. ‘Jeśli panowie tak sprawę stawiają, to proszę przeczytać’ – powiedział profesor. Zapadła bardzo przykra cisza i Leszek Kołakowski ten list odczytał. Byłem w nim przedstawiony jako czarna reakcja i do tego asystent Tatarkiewicza. Później Profesor zapytał mnie, co takiego reakcyjnego mówiłem. Przypomniałem dyskusję ze Słuckim. ‘Ależ pan miał wtedy rację’ – powiedział profesor. Niestety w owym czasie nie chodziło o rację, ale o to, by Tatarkiewicz nie był nauczycielem akademickim."
Henryk Holland, znajome?: http://www.nienalezna.pl/artykuly/polemiki-i-opini/258-klamry-i-ronda.html
A teraz Leszek Kołakowski, sympatyczny staruszek:
Dzieci nie mogą odpowiadać za winy rodziców
słuszna zasada. Pytanie, czy się wstydzą? Bo nie zauważyłem. Skoro są dumni z tego co robili ich rodzice, chyba mozna im to wytykać?
Dzieci nie mogą odpowiadać za winy rodziców
słuszna zasada. Pytanie, czy się wstydzą? Bo nie zauważyłem. Skoro są dumni z tego co robili ich rodzice, chyba mozna im to wytykać?
Dzieci nie mogą odpowiadać za winy rodziców
słuszna zasada. Pytanie, czy się wstydzą? Bo nie zauważyłem. Skoro są dumni z tego co robili ich rodzice, chyba mozna im to wytykać?
Chyba szabas obniżył morale.
Chyba szabas obniżył morale. Marnie to wygląda w każdym aspekcie funkcji życiowych.
Poza tym Kurak co to za argument
“dzieci nie mogą odpowiadać za winy swoich rodziców”
Skoro przez publikacje na łamach gazety michnika Prezydent Polski przeprosił w moim i twoim imieniu za zbrodnię w Jedwabnym, natomiast michnik do tej pory nie miał okazji przeprosić za swoich rodziców i brata. Nie ma dostępu do gazet, żadna nie opublikuje jego przeprosin?
Chyba szabas obniżył morale.
Chyba szabas obniżył morale. Marnie to wygląda w każdym aspekcie funkcji życiowych.
Poza tym Kurak co to za argument
“dzieci nie mogą odpowiadać za winy swoich rodziców”
Skoro przez publikacje na łamach gazety michnika Prezydent Polski przeprosił w moim i twoim imieniu za zbrodnię w Jedwabnym, natomiast michnik do tej pory nie miał okazji przeprosić za swoich rodziców i brata. Nie ma dostępu do gazet, żadna nie opublikuje jego przeprosin?
Chyba szabas obniżył morale.
Chyba szabas obniżył morale. Marnie to wygląda w każdym aspekcie funkcji życiowych.
Poza tym Kurak co to za argument
“dzieci nie mogą odpowiadać za winy swoich rodziców”
Skoro przez publikacje na łamach gazety michnika Prezydent Polski przeprosił w moim i twoim imieniu za zbrodnię w Jedwabnym, natomiast michnik do tej pory nie miał okazji przeprosić za swoich rodziców i brata. Nie ma dostępu do gazet, żadna nie opublikuje jego przeprosin?
życiorysy lubianych
Jak się czyta wspominki gwiazd medialnych, to oprócz idealnie zazębiających się i odwiecznych koligacji rodzinnych widać jeszcze jeden wspólny, chętnie przytaczany element: wszystkie sukcesy przychodzą same, bez jakichkolwiek zabiegów.
Leży się na tapczanie, a tu Wacek dzwoni, że świetna posada jest do objęcia, więc czemu by nie?
życiorysy lubianych
Jak się czyta wspominki gwiazd medialnych, to oprócz idealnie zazębiających się i odwiecznych koligacji rodzinnych widać jeszcze jeden wspólny, chętnie przytaczany element: wszystkie sukcesy przychodzą same, bez jakichkolwiek zabiegów.
Leży się na tapczanie, a tu Wacek dzwoni, że świetna posada jest do objęcia, więc czemu by nie?
życiorysy lubianych
Jak się czyta wspominki gwiazd medialnych, to oprócz idealnie zazębiających się i odwiecznych koligacji rodzinnych widać jeszcze jeden wspólny, chętnie przytaczany element: wszystkie sukcesy przychodzą same, bez jakichkolwiek zabiegów.
Leży się na tapczanie, a tu Wacek dzwoni, że świetna posada jest do objęcia, więc czemu by nie?
Przepysznie, że poruszyłeś ten temacik !
Stali bywalcy tej , bodaj jedynej prawdziwej agory w sieci – doskonale znają te przemilczane szczegóły życiorysów , jednak dla ” młodych-wykształconych” z wymiotną pod pachą , to pewnie novum… tylko pytanie : czy ma dla nich to jakiekolwiek znaczenie ? Śmiem wątpić… Po przeczytaniu Twojego tekstu przypomniałem sobie , że przecież podczas studiów w latach osiemdziesiątych na WPiA UW , tylko w mojej grupie było kilka osób o głośnych peerelowskich nazwiskach i oczywiście nie był to przypadek . Niektórzy z nich często pojawiają się w telewizorze…I jeszcze jedno – jako prawnuk bojowca OB PPS , odznaczonego przez Prezydenta RP Krzyżem Niepodległości z Mieczmi , chcę przypomniec co mawiano u mnie w domu : ” Kto w młodości nie był socjalistą – na starość jest świnią”. Jako stary punkowiec … potwierdzam 🙂
Przepysznie, że poruszyłeś ten temacik !
Stali bywalcy tej , bodaj jedynej prawdziwej agory w sieci – doskonale znają te przemilczane szczegóły życiorysów , jednak dla ” młodych-wykształconych” z wymiotną pod pachą , to pewnie novum… tylko pytanie : czy ma dla nich to jakiekolwiek znaczenie ? Śmiem wątpić… Po przeczytaniu Twojego tekstu przypomniałem sobie , że przecież podczas studiów w latach osiemdziesiątych na WPiA UW , tylko w mojej grupie było kilka osób o głośnych peerelowskich nazwiskach i oczywiście nie był to przypadek . Niektórzy z nich często pojawiają się w telewizorze…I jeszcze jedno – jako prawnuk bojowca OB PPS , odznaczonego przez Prezydenta RP Krzyżem Niepodległości z Mieczmi , chcę przypomniec co mawiano u mnie w domu : ” Kto w młodości nie był socjalistą – na starość jest świnią”. Jako stary punkowiec … potwierdzam 🙂
Przepysznie, że poruszyłeś ten temacik !
Stali bywalcy tej , bodaj jedynej prawdziwej agory w sieci – doskonale znają te przemilczane szczegóły życiorysów , jednak dla ” młodych-wykształconych” z wymiotną pod pachą , to pewnie novum… tylko pytanie : czy ma dla nich to jakiekolwiek znaczenie ? Śmiem wątpić… Po przeczytaniu Twojego tekstu przypomniałem sobie , że przecież podczas studiów w latach osiemdziesiątych na WPiA UW , tylko w mojej grupie było kilka osób o głośnych peerelowskich nazwiskach i oczywiście nie był to przypadek . Niektórzy z nich często pojawiają się w telewizorze…I jeszcze jedno – jako prawnuk bojowca OB PPS , odznaczonego przez Prezydenta RP Krzyżem Niepodległości z Mieczmi , chcę przypomniec co mawiano u mnie w domu : ” Kto w młodości nie był socjalistą – na starość jest świnią”. Jako stary punkowiec … potwierdzam 🙂
Nie od rzeczy
Nie od rzeczy jest też wspomnieć Konstantego Geberta vel Dawida Warszawskiego prominentnego redaktora, a potem współpracownika GW, wcześniej "Tygodnika Mazowsze". Jest bowiem synem Bolesława Geberta, agenta KGB i jednego ze współzałożycieli Komunistycznej Partii USA. Można sobie poczytać, więc nie będę tu wklejać linków do znanych zasobów. Polecam jednak anglojęzyczną wersję hasła, znacznie bogatszą i lepiej udokumentowaną. Bolesław Konstantin "Bill" Gebert był synem niemieckiego Żyda i Polki, co dobrze ilustruje Matkową teorię o traumie gojów, jako ludzi rozpiętych/rozdartych pomiędzy dwoma systemami religijno-kulturowymi i potrzebie uwiarygadniania się w dwójnasób.
GW nawet nie dotykałem, bo to
GW nawet nie dotykałem, bo to banał. Ten akurat jest flagowy przypadek i podobnych jest tam 70% redakcji, z naczelnym na czele.
Nie od rzeczy
Nie od rzeczy jest też wspomnieć Konstantego Geberta vel Dawida Warszawskiego prominentnego redaktora, a potem współpracownika GW, wcześniej "Tygodnika Mazowsze". Jest bowiem synem Bolesława Geberta, agenta KGB i jednego ze współzałożycieli Komunistycznej Partii USA. Można sobie poczytać, więc nie będę tu wklejać linków do znanych zasobów. Polecam jednak anglojęzyczną wersję hasła, znacznie bogatszą i lepiej udokumentowaną. Bolesław Konstantin "Bill" Gebert był synem niemieckiego Żyda i Polki, co dobrze ilustruje Matkową teorię o traumie gojów, jako ludzi rozpiętych/rozdartych pomiędzy dwoma systemami religijno-kulturowymi i potrzebie uwiarygadniania się w dwójnasób.
GW nawet nie dotykałem, bo to
GW nawet nie dotykałem, bo to banał. Ten akurat jest flagowy przypadek i podobnych jest tam 70% redakcji, z naczelnym na czele.
Nie od rzeczy
Nie od rzeczy jest też wspomnieć Konstantego Geberta vel Dawida Warszawskiego prominentnego redaktora, a potem współpracownika GW, wcześniej "Tygodnika Mazowsze". Jest bowiem synem Bolesława Geberta, agenta KGB i jednego ze współzałożycieli Komunistycznej Partii USA. Można sobie poczytać, więc nie będę tu wklejać linków do znanych zasobów. Polecam jednak anglojęzyczną wersję hasła, znacznie bogatszą i lepiej udokumentowaną. Bolesław Konstantin "Bill" Gebert był synem niemieckiego Żyda i Polki, co dobrze ilustruje Matkową teorię o traumie gojów, jako ludzi rozpiętych/rozdartych pomiędzy dwoma systemami religijno-kulturowymi i potrzebie uwiarygadniania się w dwójnasób.
GW nawet nie dotykałem, bo to
GW nawet nie dotykałem, bo to banał. Ten akurat jest flagowy przypadek i podobnych jest tam 70% redakcji, z naczelnym na czele.