Reklama

Jestem już wymęczony debatami na temat tolerancji jak koń po westernie, ale coś mnie podniosło z fotela kiedy czytam wyobrażenia na temat.

Jestem już wymęczony debatami na temat tolerancji jak koń po westernie, ale coś mnie podniosło z fotela kiedy czytam wyobrażenia na temat. Tak czy siak nie dam rady pisać o tolerancji dlatego napiszę o ładzie społecznym. Gdy miałem cudowne 18 lat, domagałem się od świata wszystkiego, czego mi świat zabraniał, wódki w parku wypitej, malowania pędzlem po murach, burzenia kościołów i wysadzania wszelkich rządów w powietrze. Uważałem, że mam patent na wolność i sprawiedliwość, patent był prosty jak moje myślenie, niech sobie każdy rzepkę skrobie i da skrobać innemu. Dziś niestety nie mam mało lat, mam więcej lat i może wapnieję, ale już wiem, mało tego jestem przekonany, że to co brzmi pięknie i prosto w praktyce oznacza chaos i jatkę. Zwapniałem i nie pojmuję pewnego sposobu myślenia, którym posługuje się cześć szanownych gospodarzy kontrowersje.net, mówię o gospodarzach, ponieważ tu każdy sobie rzepkę skrobie, po to są właśnie takie miejsca, żeby nie eksperymentować na żywmy organizmie społecznym. Gdy czegoś nie pojmuję, próbuję dogrzebać się do przyczyn mojego niepojmowania. Grzebałem ze dwa dni i oto co wygrzebałem.

Można sobie rozmaicie definiować epitety, takie jak nowoczesność, otwartość i ta nieszczęsna tolerancja, o której sza i to rozumiem. Natomiast pojąć nie mogę dlaczego własną swobodę definiowania tak łatwo przerabia się na kaganiec dla innych definiujących. Narażając się szczerością powiem wprost, że mnie niezmiernie śmieszą definicje otwartości i tolerancji, które sprowadzają się do lewicowych zaklęć: małżeństwa dla gejów, wolność aborcyjna, legalizacja miękkich narkotyków. I zabawne i żałosne, żeby się jeszcze bardziej pogrążyć. Uważam tak, bo wiem dlaczego tak się dzieje. Dzieje się tak, ponieważ człowiek jest zwierzęciem stadnym i jako zwierze stadne zachowuje się według reguł obowiązujących w stadzie. Zachowuje się tak, żeby się innym nie myliło, zwłaszcza własnemu stadu, kim człowiek jest. Jeśli tamto stado jest ciemnogród, bo: nie uznaje aborcji, gejów i narkotyków, no to my stado uznające musimy być nowocześni i otwarci, z prostej przyczyny ? my uznajemy i popieramy.

Reklama

Z racji wieku i doświadczenia życie stadne przestało mnie już dawno interesować i obowiązywać, jako samotny wilki warczę na wszystko co mnie, nie stadom zagraża. A mnie w równym stopniu zagraża lewicowe stado ?nowoczesnych? i prawicowe stado ?konserwatywnych?. Prawicowi mówią mi, że jestem ruski agent, Niemiec, Żyd i gówno wiem o Polsce, bo jakbym wiedział i kochał, to nastawiłbym radio, w którym się mówi prawdę i popierał braci, którzy mnie wyzwolą. Lewicowi rzucają we mnie ciemnogrodem i ?kaczorem?, chociaż niby jestem przeciw, ale dlaczego nie widzę w ciotce Biedroniu wojownika, dlaczego nie uważam, że aborcja jest symbolem nowoczesności i czym się różni marihuana od wódki. Wybór albo-albo. Kto nie z nami, ten przeciw nam, a my to wolność i nowoczesność. A co w tedy gdy ktoś sam? Co wtedy gdy w równym stopniu mierzi mnie faszyzująca Młodzież Wszechpolska krzycząca ?pedały do gazu?, apotem tu jest Polska i lewackie bojówki w stringach obmacujące się po półdupkach i oczywiście krzyczące tu jest Polska. Te zachowania dla jednych i drugich są przejawem wolności i ładu społecznego, mnie sprowadzanie myślenia do kwestii obsługi odbytu nie kojarzy się z nowoczesnością.

Kiedy widzę prowokujące bojówki lewackie, wiedzione przez ciotę Biedronia, to widzę debili, takich samych jak chłopaki od Giertycha. Jedni chcą pedałów do gazu inni faszystów przelecieć. Nie wiem jakim cudem ludzie doszukują się w radykalizmie ocierającym się o patologię, tolerancji i nowoczesności i nie chcę wiedzieć. Chciałbym natomiast, aby ?nowocześni? i ?konserwatywni? odpieprzyli się ode mnie raz na zawsze ze swoimi ewangeliami i katalogiem stosownych zachowań. Nie mam przyjemności wysłuchiwać jakim jestem Niemcem i homofobem. Naprawdę mam głęboko gdzieś komu Biedroń i kto Biedroniowi, nie interesuje mnie, co stara panna Szczuka ma do powiedzenia na temat macierzyństwa i kobiet w ciąży, gdy Szczuka widzi w ciąży zamach na kobiecość, ten sam pułap głupoty i ignorancji, co wykłady duchownych na temat szkodliwości prezerwatyw. W żadnym wypadku nie godzę się na to, żeby jakaś ciota z drugą ciotą w imię ?tolerancji? adoptowała dzieci i tak sponiewierane przez życie, bo tego wymaga eksperyment ?społeczny? zwany ?nowoczesność?. Jestem ateistą i antyklerykałem, ale uważam, że aborcja jest złem, mówiąc krótko zabójstwem, tyle że ja nie jestem od kodyfikowania sumień matek i ojców, pozostali mogą uważać inaczej i radzić sobie z tym jak uważają za stosowne.

Mogą ponieważ zabija się z różnych powodów, w obronie własnej (zagrożenie życia matki), w stanie wyższej (gwałty, kazirodztwo) i co ja mogę w takiej sytuacji dodać od siebie? Mogę tylko zamknąć gębę i pozostawić cierpiących w spokoju. Tak też czynię, ale kiedy mnie ktoś pyta, co JA sądzę o aborcji, odpowiadam co sądzę, nie co powinienem sadzić w ramach regulaminów stada. Wykluczając sytuacje ekstremalne, zagrożenie życia matki, poważne wady genetyczne płodu i inne gwałty nigdy nie zabiłbym swojego dziecka z tak zwanych przyczyn ?ekonomicznych?, czy ?trudnej sytuacji życiowej?, takie zachowania uważam za mordowanie z premedytacją. Nieszczęście płodu polega na tym, że korzysta z gościnności ciała matki, dlatego moim zdaniem matka ma prawo ?wygonić intruza? i nie ścigałbym takich matek prawem, życie jest brutalne, silniejszy zwycięża, ale też nie chcę mieć takiej matki za żonę. I moja ocena moralna takich matek jest jak najgorsza, nie obnoszę się z nią po parlamentach i kodeksach, natomiast w domu takiej matki nie chcę widzieć, której ekonomia, wygoda egzystencjalna i nowoczesność daje moralne prawo do zabijania. Co nie oznacza, że sąsiad nie może być szczęśliwy z tą, której ja nie chce widzieć w swoim domu i przy moich dzieciach i niech dobry Bóg da młodej parze co sobie życzą.

Taki jestem zacofany, że mówię co myślę. Nie cierpię płaczliwego pedalstwa, które nie ma nic wspólnego z homoseksualizmem. Homoseksualiści mają swoje słuszne żale, jak choćby uregulowania prawne i homoseksualiści mają mój głos w tej sprawie i wielu innych, ale nie będę udawał, że instrukcja lizania odbytu kolportowana w liceach jest szczytem nowoczesności. Jest spaczoną definicją erotyzmu sprowadzoną do poziomu warsztatu ślusarskiego. Weź pilnik i piłuj. Jestem ateistą, ale nie znoszę wojującego ateizmu na poziomie posłanki Senyszyn i to nie znoszę z dwóch powodów. Po pierwsze wystawia fatalne świadectwo ateistom, choćby takim jak ja, po drugie wzmacnia kler, bo po jej głupawych wypowiedziach nawet umiarkowany katolik staje się wojownikiem. Mierzi mnie koleżanka Szczuka ze swoim napięciem menstruacyjnym, wymachująca stanikiem i mędrkująca na temat macierzyństwa i trymestrów ciąży ? nie ma o tym bladego pojęcia. Pytanie co z tego wszystkiego wynika? W, którym miejscu moje poglądy da się zakwalifikować jako nowoczesne, albo zacofane? Jeśli można się kusić o jakąś systematykę, to raczej taką, która oddzieli grzeczność od arogancji, sympatie od antypatii i sklasyfikuje gusta, o których się milczy.

Czuję się cholernie nowoczesny, z prostego powodu. Nigdy mi nie przyszło do głowy, aby nowoczesność łączyć z aborcją, homoseksualizmem, feminizmem, nie widzę związku miedzy terminami i zjawiskami. Jeszcze bardziej zabawne jest łącznie krytyki PiS z automatycznym popieraniem lewicowego radykalizmu, synonimu otwartości. Płacę dużą i codzienną cenę tego schematu. Sporo ludzi mówi MK jest super gość co dowala ?kaczorom?, ale się zawiodłem, bo jak można o Jaruzelskim, przecież Kaczyńscy też tak mówią, jak można nie za Biedroniem, przecież Giertych, jak można przeciw aborcji, przecież Marek Jurek. No i co z tego? Co ma piernik do penisa i wiatrak do macicy? Ktoś tu kiedyś słusznie zadał pytanie ilu normalnych homoseksualistów popiera Biedronia i śluby w katolickim obrządku? I co to ma wspólnego z nowym ładem społecznym? Strzeliłbym sobie w łeb gdybym po dwóch latach podłej pisowskiej estetyki, miał sobie fundować kolejny sekciarski eksperyment, tym razem z drugiej strony barykady. Nowoczesność ma tyle wspólnego z homoseksualizmem i aborcją, co konserwatyzm z PiS. Nowoczesność ma tyle wspólnego z aborcją, homoseksualizmem i lewicowością, co automatyczna skrzynia biegów z terakotą. Wszystko można połączyć w głupawą całość, tylko nie wszystko mam obowiązek przeżuwać jako gotowe danie dla nowoczesnych. Dla mnie obie postawy pisowska i biedroniowa, senyszowa, są przejawem ideologicznego zaślepienia. Ludzie, którzy dobrze czują się w stadzie będą na ślepo przyjmować kodeksy stada. Jesteś z PiS, albo za PiS to: precz z Michnikiem i Jaruzelskim, liberalizmem i ateizmem, Niemcami i Ruskimi, wielkimi miastami i młodzieżą. Jesteś przeciw PiS to: niech żyje Kiszczak, Uraban, Szczuka i Biedroń, adopcja dla homoseksualistów i aborcja jako kosmetyczny zabieg, niech żyje posłanka Senyszyn i precz z radykałem Janem Pawłem II.

A ja się tylko pytam wszystkim wojowniczych nowoczesnych jak wy to sobie wyobrażacie? Pytam z pozycji ateisty, któremu katolicy w żaden sposób nie przeszkadzają. Jeśli JPII, który modlił się z Żydami i Arabami, wziął na stopa Kwaśniewskiego i nie chciał wieszać Jaruzelskiego, mocą nowoczesności zostanie okrzyknięty katolickim radykałem, to jak zagreguje zdecydowana większość Polaków, którzy w papieżu widzą świętego? Co się stanie z ładem społecznym, gdy uznamy papieża za ?katola?? Co się stanie z ładem społecznym jeśli w parlamencie przegłosują adoptowanie dzieci dla homoseksualistów i aborcję jako środek antykoncepcyjny? Co się stanie z ładem społecznym jeśli w szkołach jedne pingwinek będzie drugiemu pingwinkowi robił dobrze od tyłu? Jak myślicie drodzy, kochani nowocześni? Czy w ogóle o tym pomyśleliście? Jeśli nie to ja Wam powiem co się stanie. Otóż polskie tradycyjne, czy jak kto woli zacofane, parafialne społeczeństwo urządzi Wam takie wybory, że zatęsknicie za latami 2005-2007. Po takich rewolucjach lewicowych, w Polsce nie Kaczyński, ale Rydzyk przejmuje stery.

Czym innym jest osobisty stosunek do wielu rzeczy i ludzi, a czym innym przenoszenie tego na zasady gry obowiązujące w społeczeństwie. Można się chełpić nowoczesnością i walić na barykadach, tylko, że ja się przed takimi zachowaniami bronię i takie zachowania tępię. Dlaczego? Ano dlatego, że w przeciwnym razie mam następne dwie kadencje w plecy, najpierw przyjdzie Biedroń, a po nim Rydzyk i może gdzieś za 30 lat 20 km odcinek A1. Fantastyczna jest ?Lolita?, ale ja nie muszę walczyć o ?Lolitę? żeby zamieniła się lekturami z ?Lalką?, bo inaczej nie uznają mnie za nowoczesnego. Genialne było dzieło z rozpiętymi na krzyżu genitaliami, naprawdę dosadna, chociaż prosta symbolika, ale to nie znaczy, że takie krzyże mają wisieć w miejscach publicznych. Będę broni ł każdego artysty i każdej galerii, jeśli kołtunom przyjdzie do głowy urządzać pielgrzymki i będę tępił każdego radykała, który zechce powiesić taki krzyż w miejscach publicznych.

Wszystko ma swoje miejsce i można prawie wszystko, pod jednym warunkiem ? zachowania przestrzeni dla swojej wolności. Inaczej wygląda nasza wolność na własnym podwórku, a inaczej w centrum miasta. Dowolnie możemy sobie ułożyć relacje rodzinne i nic nikomu do tego, ale ład społeczny zawsze jest wynikiem kompromisu i dokonywanie w ładzie społecznym przewrotów ideologicznych, nigdy nie przyniosło nic dobrego. Dlaczego sufrażystkom udało się wywalczyć prawo głosu, a homoseksualistom nie udaje się wywalczyć prawa do adopcji? Odpowiedź jest prosta, ponieważ kobiety były dyskryminowane w sposób głęboko nie uzasadniony, kobietom odebrano oczywiste prawo, natomiast homoseksualiści domagają się nieuzasadnionych przywilejów. Trudno, albo się jest homoseksualistą, albo mamusią, sprawa jest naprawdę prosta. Ani homoseksualizm, ani ateizm ni jest parametrem nowoczesności. Uważam, że papież był konserwatystą i to naprawdę konserwatywnym, ale nie odbiorę polskiemu katolicyzmowi JPII, bo wiem kto zajmie puste miejsce po papieżu. Ludzie potrzebują wiary i co z tego, że ja uważam takie zachowania za irracjonalne, mam swoją osiemdziesięcioletnią babcię u progu Piotrowych wrót przekonywać, że nie ma Boga, a papież był zacofany? Komu to pomoże? Mnie, babci, czy Bogu? W sferze wolności osobistej można wiele, ja pozwalam sobie na bardzo wiele, biegam nago po ogrodzie, wypalę fifkę (kiedyś, teraz mnie mdli), urżnę się jak świnia i pobiję z żoną, bo oboje lubimy. Ale przenoszenie mojego radykalnego modelu wolności na ład społeczny i tym samym radykalizowanie ładu społecznego oznacza tylko jedno ? kolejną rewolucję moralną i uchowaj mnie od rewolucji Boże. Uchowaj też ?nowoczesnych?, ponieważ nie wiedzą co czynią, a to co czynią mnie czynią i to na mojej dupie się odciśnie. Nie boję się takich katolików jak JPII, natomiast bardzo się boję takich ?nowoczesnych? jak ciota Biedroń. Polska jest krajem na dorobku, wiecznym dorobku, zatem pojmijmy w końcu, że lepiej budować krok po kroku niż jak zwykle rozpieprzać wszystko w biegu.

Reklama

422 KOMENTARZE

  1. Przeczytaj mój tekst
    A potem skomentuj. Cały ten tekst jest poświęcony oddzielaniu prywatnego od publicznego. Tego oczywiście można nie dostrzec jeśli się bardzo chce, albo się czyta po łebkach. Ale w tym tekście jest też mowa o papierze dla homoseksualistów i jeśli tego już nie dostrzegasz, to jednoznacznie świadczy, że albo nie czytasz, albo nie przyjmujesz do wiadomości, że można się poruszać poza sferą ideologicznych zaklęć takich jak “ślub” homoseksualny. Obie postawy są lekceważące i wykluczające dyskusję. Przeczytaj, pogadamy.

  2. Przeczytaj mój tekst
    A potem skomentuj. Cały ten tekst jest poświęcony oddzielaniu prywatnego od publicznego. Tego oczywiście można nie dostrzec jeśli się bardzo chce, albo się czyta po łebkach. Ale w tym tekście jest też mowa o papierze dla homoseksualistów i jeśli tego już nie dostrzegasz, to jednoznacznie świadczy, że albo nie czytasz, albo nie przyjmujesz do wiadomości, że można się poruszać poza sferą ideologicznych zaklęć takich jak “ślub” homoseksualny. Obie postawy są lekceważące i wykluczające dyskusję. Przeczytaj, pogadamy.

  3. Przeczytaj mój tekst
    A potem skomentuj. Cały ten tekst jest poświęcony oddzielaniu prywatnego od publicznego. Tego oczywiście można nie dostrzec jeśli się bardzo chce, albo się czyta po łebkach. Ale w tym tekście jest też mowa o papierze dla homoseksualistów i jeśli tego już nie dostrzegasz, to jednoznacznie świadczy, że albo nie czytasz, albo nie przyjmujesz do wiadomości, że można się poruszać poza sferą ideologicznych zaklęć takich jak “ślub” homoseksualny. Obie postawy są lekceważące i wykluczające dyskusję. Przeczytaj, pogadamy.

  4. Przeczytaj mój tekst
    A potem skomentuj. Cały ten tekst jest poświęcony oddzielaniu prywatnego od publicznego. Tego oczywiście można nie dostrzec jeśli się bardzo chce, albo się czyta po łebkach. Ale w tym tekście jest też mowa o papierze dla homoseksualistów i jeśli tego już nie dostrzegasz, to jednoznacznie świadczy, że albo nie czytasz, albo nie przyjmujesz do wiadomości, że można się poruszać poza sferą ideologicznych zaklęć takich jak “ślub” homoseksualny. Obie postawy są lekceważące i wykluczające dyskusję. Przeczytaj, pogadamy.

  5. Przeczytaj mój tekst
    A potem skomentuj. Cały ten tekst jest poświęcony oddzielaniu prywatnego od publicznego. Tego oczywiście można nie dostrzec jeśli się bardzo chce, albo się czyta po łebkach. Ale w tym tekście jest też mowa o papierze dla homoseksualistów i jeśli tego już nie dostrzegasz, to jednoznacznie świadczy, że albo nie czytasz, albo nie przyjmujesz do wiadomości, że można się poruszać poza sferą ideologicznych zaklęć takich jak “ślub” homoseksualny. Obie postawy są lekceważące i wykluczające dyskusję. Przeczytaj, pogadamy.

  6. Przeczytaj mój tekst
    A potem skomentuj. Cały ten tekst jest poświęcony oddzielaniu prywatnego od publicznego. Tego oczywiście można nie dostrzec jeśli się bardzo chce, albo się czyta po łebkach. Ale w tym tekście jest też mowa o papierze dla homoseksualistów i jeśli tego już nie dostrzegasz, to jednoznacznie świadczy, że albo nie czytasz, albo nie przyjmujesz do wiadomości, że można się poruszać poza sferą ideologicznych zaklęć takich jak “ślub” homoseksualny. Obie postawy są lekceważące i wykluczające dyskusję. Przeczytaj, pogadamy.

  7. Nie rozumiem???
    Dlaczego wszyscy zabierający głos w sprawie aborcji ,zaczynają wszystko od końca.Aborcja jest dla mnie tylko konsekwencją ,jest ceną jaka kobieta płaci za niedouczenie,niedostępność środków antykoncepcyjnych najnowszej generacji,wysoką ceną tychże środków ,uznawanie tematów związanych z antykoncepcją za tabu,zniknięcie z półek księgarskich pozycji z dziedziny edukacji seksualnej no i na końcu zakazem sterylizacji na życzenie.Jestem zwolenniczka wprowadzenia wychowania seksualnego do szkół a nie pozostawiania edukacji z tej dziedziny rodzicom,ponieważ wtedy mamy gwarancję,że wiedza z tego zakresu nie ominie młodzieży z rodzin patologicznych czy niewydolnych społecznie .Nie rozumiem dlaczego w Polsce,kobieta czy mężczyzna nie mogą poddać się zabiegowi sterylizacji w sytuacjach kiedy nie chcą mieć żadnego potomstwa lub nie chcą powiększać rodziny i ograniczyć liczbę dzieci do już posiadanych?No ale tak już jest że zasuszonym staruszkom coraz trudniej jest zrozumieć ten współczesny świat .

  8. Nie rozumiem???
    Dlaczego wszyscy zabierający głos w sprawie aborcji ,zaczynają wszystko od końca.Aborcja jest dla mnie tylko konsekwencją ,jest ceną jaka kobieta płaci za niedouczenie,niedostępność środków antykoncepcyjnych najnowszej generacji,wysoką ceną tychże środków ,uznawanie tematów związanych z antykoncepcją za tabu,zniknięcie z półek księgarskich pozycji z dziedziny edukacji seksualnej no i na końcu zakazem sterylizacji na życzenie.Jestem zwolenniczka wprowadzenia wychowania seksualnego do szkół a nie pozostawiania edukacji z tej dziedziny rodzicom,ponieważ wtedy mamy gwarancję,że wiedza z tego zakresu nie ominie młodzieży z rodzin patologicznych czy niewydolnych społecznie .Nie rozumiem dlaczego w Polsce,kobieta czy mężczyzna nie mogą poddać się zabiegowi sterylizacji w sytuacjach kiedy nie chcą mieć żadnego potomstwa lub nie chcą powiększać rodziny i ograniczyć liczbę dzieci do już posiadanych?No ale tak już jest że zasuszonym staruszkom coraz trudniej jest zrozumieć ten współczesny świat .

  9. Nie rozumiem???
    Dlaczego wszyscy zabierający głos w sprawie aborcji ,zaczynają wszystko od końca.Aborcja jest dla mnie tylko konsekwencją ,jest ceną jaka kobieta płaci za niedouczenie,niedostępność środków antykoncepcyjnych najnowszej generacji,wysoką ceną tychże środków ,uznawanie tematów związanych z antykoncepcją za tabu,zniknięcie z półek księgarskich pozycji z dziedziny edukacji seksualnej no i na końcu zakazem sterylizacji na życzenie.Jestem zwolenniczka wprowadzenia wychowania seksualnego do szkół a nie pozostawiania edukacji z tej dziedziny rodzicom,ponieważ wtedy mamy gwarancję,że wiedza z tego zakresu nie ominie młodzieży z rodzin patologicznych czy niewydolnych społecznie .Nie rozumiem dlaczego w Polsce,kobieta czy mężczyzna nie mogą poddać się zabiegowi sterylizacji w sytuacjach kiedy nie chcą mieć żadnego potomstwa lub nie chcą powiększać rodziny i ograniczyć liczbę dzieci do już posiadanych?No ale tak już jest że zasuszonym staruszkom coraz trudniej jest zrozumieć ten współczesny świat .

  10. Nie rozumiem???
    Dlaczego wszyscy zabierający głos w sprawie aborcji ,zaczynają wszystko od końca.Aborcja jest dla mnie tylko konsekwencją ,jest ceną jaka kobieta płaci za niedouczenie,niedostępność środków antykoncepcyjnych najnowszej generacji,wysoką ceną tychże środków ,uznawanie tematów związanych z antykoncepcją za tabu,zniknięcie z półek księgarskich pozycji z dziedziny edukacji seksualnej no i na końcu zakazem sterylizacji na życzenie.Jestem zwolenniczka wprowadzenia wychowania seksualnego do szkół a nie pozostawiania edukacji z tej dziedziny rodzicom,ponieważ wtedy mamy gwarancję,że wiedza z tego zakresu nie ominie młodzieży z rodzin patologicznych czy niewydolnych społecznie .Nie rozumiem dlaczego w Polsce,kobieta czy mężczyzna nie mogą poddać się zabiegowi sterylizacji w sytuacjach kiedy nie chcą mieć żadnego potomstwa lub nie chcą powiększać rodziny i ograniczyć liczbę dzieci do już posiadanych?No ale tak już jest że zasuszonym staruszkom coraz trudniej jest zrozumieć ten współczesny świat .

  11. Nie rozumiem???
    Dlaczego wszyscy zabierający głos w sprawie aborcji ,zaczynają wszystko od końca.Aborcja jest dla mnie tylko konsekwencją ,jest ceną jaka kobieta płaci za niedouczenie,niedostępność środków antykoncepcyjnych najnowszej generacji,wysoką ceną tychże środków ,uznawanie tematów związanych z antykoncepcją za tabu,zniknięcie z półek księgarskich pozycji z dziedziny edukacji seksualnej no i na końcu zakazem sterylizacji na życzenie.Jestem zwolenniczka wprowadzenia wychowania seksualnego do szkół a nie pozostawiania edukacji z tej dziedziny rodzicom,ponieważ wtedy mamy gwarancję,że wiedza z tego zakresu nie ominie młodzieży z rodzin patologicznych czy niewydolnych społecznie .Nie rozumiem dlaczego w Polsce,kobieta czy mężczyzna nie mogą poddać się zabiegowi sterylizacji w sytuacjach kiedy nie chcą mieć żadnego potomstwa lub nie chcą powiększać rodziny i ograniczyć liczbę dzieci do już posiadanych?No ale tak już jest że zasuszonym staruszkom coraz trudniej jest zrozumieć ten współczesny świat .

  12. Nie rozumiem???
    Dlaczego wszyscy zabierający głos w sprawie aborcji ,zaczynają wszystko od końca.Aborcja jest dla mnie tylko konsekwencją ,jest ceną jaka kobieta płaci za niedouczenie,niedostępność środków antykoncepcyjnych najnowszej generacji,wysoką ceną tychże środków ,uznawanie tematów związanych z antykoncepcją za tabu,zniknięcie z półek księgarskich pozycji z dziedziny edukacji seksualnej no i na końcu zakazem sterylizacji na życzenie.Jestem zwolenniczka wprowadzenia wychowania seksualnego do szkół a nie pozostawiania edukacji z tej dziedziny rodzicom,ponieważ wtedy mamy gwarancję,że wiedza z tego zakresu nie ominie młodzieży z rodzin patologicznych czy niewydolnych społecznie .Nie rozumiem dlaczego w Polsce,kobieta czy mężczyzna nie mogą poddać się zabiegowi sterylizacji w sytuacjach kiedy nie chcą mieć żadnego potomstwa lub nie chcą powiększać rodziny i ograniczyć liczbę dzieci do już posiadanych?No ale tak już jest że zasuszonym staruszkom coraz trudniej jest zrozumieć ten współczesny świat .

  13. Homoseksualiści domagają się
    Homoseksualiści domagają się nei uzasadnionych przywilejów? Jakie to przywileje, chęć legalizacji swoich wieloletnich zwiazków to są te nie uzasadnione przywileje? Hetero możga decydować o forme leczenia chorej żony czy męża, homoseksualiści o formoe leczenia parnera decydowac nie moga, ani dzeidziczyć też nei mogą, czasami nawet presyłki poleconej odebrać nie moga jak się listonosz uprze. Moga natomiast, wręcz musza płacić podatki w państwie które uważa homoseksualistów za obywateli drugiej kategorii. Większość homoseksualistó nie che adoptować dzieci, homosekualiście, szcególnie lesbijki moga mieć swoje własne dzeici o ile chcą, a geje też mogą mieć własne dziecko, ktore urodzi im załóżmy przyjaciółka lesbijka. To jest mit ropzsiewany przez bliżej nie zidentyfikowane środowiska o tej adopcji i o małżeństwie. Homoseksualiści nie chca małżeństw , chcą zwiazki partnerskie , oniec kropka.
    A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa. Dlaczego w RP miałoby być inczej , dlaczego nagle Rydzyk miałby rządzić? Przesada

    • Hmm…
      “…A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa…”

      O tym, to będzie można podyskutować i ocenić za wiele lat, przy klimatycznym zawodzeniu mułły z wieży najbliższego meczetu…
      😉

      • A w Holandii właśnie zakazują sprzedaży grzybków.
        Już się połapali, że szkodzi.
        Jeszcze parę dziesiątków lat i albo dalej zmądrzeją, albo przestaną istnieć, albo… tak jak pisze cenobita.

        Już kilkadziesiąt lat temu narzekali, że ciężko płacą za grzech kolonializmu, bo gościom ze swoich byłych kolonii fundują europejski socjal.

        Aaa, zapomniałeś o Belgii, właśnie się rozpada.

  14. Homoseksualiści domagają się
    Homoseksualiści domagają się nei uzasadnionych przywilejów? Jakie to przywileje, chęć legalizacji swoich wieloletnich zwiazków to są te nie uzasadnione przywileje? Hetero możga decydować o forme leczenia chorej żony czy męża, homoseksualiści o formoe leczenia parnera decydowac nie moga, ani dzeidziczyć też nei mogą, czasami nawet presyłki poleconej odebrać nie moga jak się listonosz uprze. Moga natomiast, wręcz musza płacić podatki w państwie które uważa homoseksualistów za obywateli drugiej kategorii. Większość homoseksualistó nie che adoptować dzieci, homosekualiście, szcególnie lesbijki moga mieć swoje własne dzeici o ile chcą, a geje też mogą mieć własne dziecko, ktore urodzi im załóżmy przyjaciółka lesbijka. To jest mit ropzsiewany przez bliżej nie zidentyfikowane środowiska o tej adopcji i o małżeństwie. Homoseksualiści nie chca małżeństw , chcą zwiazki partnerskie , oniec kropka.
    A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa. Dlaczego w RP miałoby być inczej , dlaczego nagle Rydzyk miałby rządzić? Przesada

    • Hmm…
      “…A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa…”

      O tym, to będzie można podyskutować i ocenić za wiele lat, przy klimatycznym zawodzeniu mułły z wieży najbliższego meczetu…
      😉

      • A w Holandii właśnie zakazują sprzedaży grzybków.
        Już się połapali, że szkodzi.
        Jeszcze parę dziesiątków lat i albo dalej zmądrzeją, albo przestaną istnieć, albo… tak jak pisze cenobita.

        Już kilkadziesiąt lat temu narzekali, że ciężko płacą za grzech kolonializmu, bo gościom ze swoich byłych kolonii fundują europejski socjal.

        Aaa, zapomniałeś o Belgii, właśnie się rozpada.

  15. Homoseksualiści domagają się
    Homoseksualiści domagają się nei uzasadnionych przywilejów? Jakie to przywileje, chęć legalizacji swoich wieloletnich zwiazków to są te nie uzasadnione przywileje? Hetero możga decydować o forme leczenia chorej żony czy męża, homoseksualiści o formoe leczenia parnera decydowac nie moga, ani dzeidziczyć też nei mogą, czasami nawet presyłki poleconej odebrać nie moga jak się listonosz uprze. Moga natomiast, wręcz musza płacić podatki w państwie które uważa homoseksualistów za obywateli drugiej kategorii. Większość homoseksualistó nie che adoptować dzieci, homosekualiście, szcególnie lesbijki moga mieć swoje własne dzeici o ile chcą, a geje też mogą mieć własne dziecko, ktore urodzi im załóżmy przyjaciółka lesbijka. To jest mit ropzsiewany przez bliżej nie zidentyfikowane środowiska o tej adopcji i o małżeństwie. Homoseksualiści nie chca małżeństw , chcą zwiazki partnerskie , oniec kropka.
    A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa. Dlaczego w RP miałoby być inczej , dlaczego nagle Rydzyk miałby rządzić? Przesada

    • Hmm…
      “…A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa…”

      O tym, to będzie można podyskutować i ocenić za wiele lat, przy klimatycznym zawodzeniu mułły z wieży najbliższego meczetu…
      😉

      • A w Holandii właśnie zakazują sprzedaży grzybków.
        Już się połapali, że szkodzi.
        Jeszcze parę dziesiątków lat i albo dalej zmądrzeją, albo przestaną istnieć, albo… tak jak pisze cenobita.

        Już kilkadziesiąt lat temu narzekali, że ciężko płacą za grzech kolonializmu, bo gościom ze swoich byłych kolonii fundują europejski socjal.

        Aaa, zapomniałeś o Belgii, właśnie się rozpada.

  16. Homoseksualiści domagają się
    Homoseksualiści domagają się nei uzasadnionych przywilejów? Jakie to przywileje, chęć legalizacji swoich wieloletnich zwiazków to są te nie uzasadnione przywileje? Hetero możga decydować o forme leczenia chorej żony czy męża, homoseksualiści o formoe leczenia parnera decydowac nie moga, ani dzeidziczyć też nei mogą, czasami nawet presyłki poleconej odebrać nie moga jak się listonosz uprze. Moga natomiast, wręcz musza płacić podatki w państwie które uważa homoseksualistów za obywateli drugiej kategorii. Większość homoseksualistó nie che adoptować dzieci, homosekualiście, szcególnie lesbijki moga mieć swoje własne dzeici o ile chcą, a geje też mogą mieć własne dziecko, ktore urodzi im załóżmy przyjaciółka lesbijka. To jest mit ropzsiewany przez bliżej nie zidentyfikowane środowiska o tej adopcji i o małżeństwie. Homoseksualiści nie chca małżeństw , chcą zwiazki partnerskie , oniec kropka.
    A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa. Dlaczego w RP miałoby być inczej , dlaczego nagle Rydzyk miałby rządzić? Przesada

    • Hmm…
      “…A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa…”

      O tym, to będzie można podyskutować i ocenić za wiele lat, przy klimatycznym zawodzeniu mułły z wieży najbliższego meczetu…
      😉

      • A w Holandii właśnie zakazują sprzedaży grzybków.
        Już się połapali, że szkodzi.
        Jeszcze parę dziesiątków lat i albo dalej zmądrzeją, albo przestaną istnieć, albo… tak jak pisze cenobita.

        Już kilkadziesiąt lat temu narzekali, że ciężko płacą za grzech kolonializmu, bo gościom ze swoich byłych kolonii fundują europejski socjal.

        Aaa, zapomniałeś o Belgii, właśnie się rozpada.

  17. Homoseksualiści domagają się
    Homoseksualiści domagają się nei uzasadnionych przywilejów? Jakie to przywileje, chęć legalizacji swoich wieloletnich zwiazków to są te nie uzasadnione przywileje? Hetero możga decydować o forme leczenia chorej żony czy męża, homoseksualiści o formoe leczenia parnera decydowac nie moga, ani dzeidziczyć też nei mogą, czasami nawet presyłki poleconej odebrać nie moga jak się listonosz uprze. Moga natomiast, wręcz musza płacić podatki w państwie które uważa homoseksualistów za obywateli drugiej kategorii. Większość homoseksualistó nie che adoptować dzieci, homosekualiście, szcególnie lesbijki moga mieć swoje własne dzeici o ile chcą, a geje też mogą mieć własne dziecko, ktore urodzi im załóżmy przyjaciółka lesbijka. To jest mit ropzsiewany przez bliżej nie zidentyfikowane środowiska o tej adopcji i o małżeństwie. Homoseksualiści nie chca małżeństw , chcą zwiazki partnerskie , oniec kropka.
    A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa. Dlaczego w RP miałoby być inczej , dlaczego nagle Rydzyk miałby rządzić? Przesada

    • Hmm…
      “…A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa…”

      O tym, to będzie można podyskutować i ocenić za wiele lat, przy klimatycznym zawodzeniu mułły z wieży najbliższego meczetu…
      😉

      • A w Holandii właśnie zakazują sprzedaży grzybków.
        Już się połapali, że szkodzi.
        Jeszcze parę dziesiątków lat i albo dalej zmądrzeją, albo przestaną istnieć, albo… tak jak pisze cenobita.

        Już kilkadziesiąt lat temu narzekali, że ciężko płacą za grzech kolonializmu, bo gościom ze swoich byłych kolonii fundują europejski socjal.

        Aaa, zapomniałeś o Belgii, właśnie się rozpada.

  18. Homoseksualiści domagają się
    Homoseksualiści domagają się nei uzasadnionych przywilejów? Jakie to przywileje, chęć legalizacji swoich wieloletnich zwiazków to są te nie uzasadnione przywileje? Hetero możga decydować o forme leczenia chorej żony czy męża, homoseksualiści o formoe leczenia parnera decydowac nie moga, ani dzeidziczyć też nei mogą, czasami nawet presyłki poleconej odebrać nie moga jak się listonosz uprze. Moga natomiast, wręcz musza płacić podatki w państwie które uważa homoseksualistów za obywateli drugiej kategorii. Większość homoseksualistó nie che adoptować dzieci, homosekualiście, szcególnie lesbijki moga mieć swoje własne dzeici o ile chcą, a geje też mogą mieć własne dziecko, ktore urodzi im załóżmy przyjaciółka lesbijka. To jest mit ropzsiewany przez bliżej nie zidentyfikowane środowiska o tej adopcji i o małżeństwie. Homoseksualiści nie chca małżeństw , chcą zwiazki partnerskie , oniec kropka.
    A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa. Dlaczego w RP miałoby być inczej , dlaczego nagle Rydzyk miałby rządzić? Przesada

    • Hmm…
      “…A co się stało z ładem społecznym w Szwecji, Danii, Holandii? Nic, państwa istnieja mają się bardzo dobrze, wprost kwiatną. Żadne aborcje, eutanazje, zwiazki partnerskie , adopcje dzieci przez homoseksualistó jakoś nei zburzyły ładu i porządku spłecznego. Nawet Hiszpania, taka katolicka istnieje dlaej momo tego , że zaszła tam swoista rewolicja obyczajowa…”

      O tym, to będzie można podyskutować i ocenić za wiele lat, przy klimatycznym zawodzeniu mułły z wieży najbliższego meczetu…
      😉

      • A w Holandii właśnie zakazują sprzedaży grzybków.
        Już się połapali, że szkodzi.
        Jeszcze parę dziesiątków lat i albo dalej zmądrzeją, albo przestaną istnieć, albo… tak jak pisze cenobita.

        Już kilkadziesiąt lat temu narzekali, że ciężko płacą za grzech kolonializmu, bo gościom ze swoich byłych kolonii fundują europejski socjal.

        Aaa, zapomniałeś o Belgii, właśnie się rozpada.

  19. Jesteś moją idolką:)) Takich
    Jesteś moją idolką:)) Takich ludzi potrzeba w tym kraju. Mnie tez irytuja krzyże w szkołach i urzędach publicznych, dlaczego nie wiszą w nich gwiazdy dawiada, czy islamskie księżyce, jak wywoeszać to wszystkie symbole. RP to nie tylko kraj katolików, jest wiele innych wyznań i ma prawo ich wkurzać ten krzyż . Ale katolicy zawłądneli tym krajem i wychodzą z założenia , że skoro niejestes katolikiem to my z ciebie katolika zrobimy, powywieszamy krzyże, poustawiamy kapliczki na każdym rogu, pomniki JP II na każdym skrzyżowaniu , pobudujemy kościoły co pół kilometra i będziemy kłuc w oczy innowierców , atesistów i innych szatanów. Betonem jest każdy , kto publicznie śmie krytykować kościół, takż enei jestes sama.

    • Ale w Sejmie wisi tylko po prawo.
      Kto chce, wychodzi innym wyjściem.
      Fancuzi w imię tolerancji zdjęli krzyże, tak jak postulujesz. Teraz w imię tolerancji pozwolili na kwefy, nieoficjalnie pozwalają tu i ówdzie na prawo szariatu i zaraz pozwolą na wieożeństwo. Fajne miejsce dla innowierców tam musi być.

      • W moim kraju tacy ludzie już
        W moim kraju tacy ludzie już są i żyje nam sie bardzo dobrze, to w tym kraju potreba ludzi , którzy bez panicznej wręcz bojaźni bdą pisali co im w duszy gra i nie będa się godzic na ten katolicki fundamentalizm. Tam gdzie ja mieszkam kościół nie wchodzi brudnymi bucirami w życie obywatela, jo najwyżej w kazanaich powie co go boli , co uwuera, ale poza kościół nosa nie wyściubi. W moim kraju nie ma krzyzy w urzędach ani szkołach, wiara jest kwestia prywatna , a nie publiczna czy państwową. W moim kraju nikr nie nazywa homoseksualistów cioty czy pedały, bo społeczęństwo już dawno wyrosło z takiego prostactwa. W moim kraju moge iśc na ulice i demonstrowac bez narażania się , że dostanę w głowe kamieniem, jajkiem czy ktos mnie zwymyśla od najgorszych bo nie podzielam jego pnktu widzenia. W mim kraju moge powiedzieć co chce na głowę państwa i nikt z urzędu nei będzie mnie ścigał. Zadne państwo nie jest idealne, ale w porównaniu z Polską większość cywilizowanych państw jest idealnych pod względem wolności osobistej i wolności słowa . Tutaj nagle ateiści staja w obronie katolików, no to juz ewnement. Nikogo nie drażni to , że katolicy obrażają uczucia ateistów i innowierców swoimi procesjami, pomnikami, krzyżami itp. Tylko biedni katolicy moga się czuc urażeni ukrzyżowaną żabą. Ale to , że chodza pod domem ateisty, czy innowiercy i śpeiwają swoje pieśni i całymi hordami przechadzają się o świcie w drodze do Częstochowy to normalne, bo to RP i tak być musi. To jest po prostu nie do opisania co się w tej POlsce wyrabia.

  20. Jesteś moją idolką:)) Takich
    Jesteś moją idolką:)) Takich ludzi potrzeba w tym kraju. Mnie tez irytuja krzyże w szkołach i urzędach publicznych, dlaczego nie wiszą w nich gwiazdy dawiada, czy islamskie księżyce, jak wywoeszać to wszystkie symbole. RP to nie tylko kraj katolików, jest wiele innych wyznań i ma prawo ich wkurzać ten krzyż . Ale katolicy zawłądneli tym krajem i wychodzą z założenia , że skoro niejestes katolikiem to my z ciebie katolika zrobimy, powywieszamy krzyże, poustawiamy kapliczki na każdym rogu, pomniki JP II na każdym skrzyżowaniu , pobudujemy kościoły co pół kilometra i będziemy kłuc w oczy innowierców , atesistów i innych szatanów. Betonem jest każdy , kto publicznie śmie krytykować kościół, takż enei jestes sama.

    • Ale w Sejmie wisi tylko po prawo.
      Kto chce, wychodzi innym wyjściem.
      Fancuzi w imię tolerancji zdjęli krzyże, tak jak postulujesz. Teraz w imię tolerancji pozwolili na kwefy, nieoficjalnie pozwalają tu i ówdzie na prawo szariatu i zaraz pozwolą na wieożeństwo. Fajne miejsce dla innowierców tam musi być.

      • W moim kraju tacy ludzie już
        W moim kraju tacy ludzie już są i żyje nam sie bardzo dobrze, to w tym kraju potreba ludzi , którzy bez panicznej wręcz bojaźni bdą pisali co im w duszy gra i nie będa się godzic na ten katolicki fundamentalizm. Tam gdzie ja mieszkam kościół nie wchodzi brudnymi bucirami w życie obywatela, jo najwyżej w kazanaich powie co go boli , co uwuera, ale poza kościół nosa nie wyściubi. W moim kraju nie ma krzyzy w urzędach ani szkołach, wiara jest kwestia prywatna , a nie publiczna czy państwową. W moim kraju nikr nie nazywa homoseksualistów cioty czy pedały, bo społeczęństwo już dawno wyrosło z takiego prostactwa. W moim kraju moge iśc na ulice i demonstrowac bez narażania się , że dostanę w głowe kamieniem, jajkiem czy ktos mnie zwymyśla od najgorszych bo nie podzielam jego pnktu widzenia. W mim kraju moge powiedzieć co chce na głowę państwa i nikt z urzędu nei będzie mnie ścigał. Zadne państwo nie jest idealne, ale w porównaniu z Polską większość cywilizowanych państw jest idealnych pod względem wolności osobistej i wolności słowa . Tutaj nagle ateiści staja w obronie katolików, no to juz ewnement. Nikogo nie drażni to , że katolicy obrażają uczucia ateistów i innowierców swoimi procesjami, pomnikami, krzyżami itp. Tylko biedni katolicy moga się czuc urażeni ukrzyżowaną żabą. Ale to , że chodza pod domem ateisty, czy innowiercy i śpeiwają swoje pieśni i całymi hordami przechadzają się o świcie w drodze do Częstochowy to normalne, bo to RP i tak być musi. To jest po prostu nie do opisania co się w tej POlsce wyrabia.

  21. Jesteś moją idolką:)) Takich
    Jesteś moją idolką:)) Takich ludzi potrzeba w tym kraju. Mnie tez irytuja krzyże w szkołach i urzędach publicznych, dlaczego nie wiszą w nich gwiazdy dawiada, czy islamskie księżyce, jak wywoeszać to wszystkie symbole. RP to nie tylko kraj katolików, jest wiele innych wyznań i ma prawo ich wkurzać ten krzyż . Ale katolicy zawłądneli tym krajem i wychodzą z założenia , że skoro niejestes katolikiem to my z ciebie katolika zrobimy, powywieszamy krzyże, poustawiamy kapliczki na każdym rogu, pomniki JP II na każdym skrzyżowaniu , pobudujemy kościoły co pół kilometra i będziemy kłuc w oczy innowierców , atesistów i innych szatanów. Betonem jest każdy , kto publicznie śmie krytykować kościół, takż enei jestes sama.

    • Ale w Sejmie wisi tylko po prawo.
      Kto chce, wychodzi innym wyjściem.
      Fancuzi w imię tolerancji zdjęli krzyże, tak jak postulujesz. Teraz w imię tolerancji pozwolili na kwefy, nieoficjalnie pozwalają tu i ówdzie na prawo szariatu i zaraz pozwolą na wieożeństwo. Fajne miejsce dla innowierców tam musi być.

      • W moim kraju tacy ludzie już
        W moim kraju tacy ludzie już są i żyje nam sie bardzo dobrze, to w tym kraju potreba ludzi , którzy bez panicznej wręcz bojaźni bdą pisali co im w duszy gra i nie będa się godzic na ten katolicki fundamentalizm. Tam gdzie ja mieszkam kościół nie wchodzi brudnymi bucirami w życie obywatela, jo najwyżej w kazanaich powie co go boli , co uwuera, ale poza kościół nosa nie wyściubi. W moim kraju nie ma krzyzy w urzędach ani szkołach, wiara jest kwestia prywatna , a nie publiczna czy państwową. W moim kraju nikr nie nazywa homoseksualistów cioty czy pedały, bo społeczęństwo już dawno wyrosło z takiego prostactwa. W moim kraju moge iśc na ulice i demonstrowac bez narażania się , że dostanę w głowe kamieniem, jajkiem czy ktos mnie zwymyśla od najgorszych bo nie podzielam jego pnktu widzenia. W mim kraju moge powiedzieć co chce na głowę państwa i nikt z urzędu nei będzie mnie ścigał. Zadne państwo nie jest idealne, ale w porównaniu z Polską większość cywilizowanych państw jest idealnych pod względem wolności osobistej i wolności słowa . Tutaj nagle ateiści staja w obronie katolików, no to juz ewnement. Nikogo nie drażni to , że katolicy obrażają uczucia ateistów i innowierców swoimi procesjami, pomnikami, krzyżami itp. Tylko biedni katolicy moga się czuc urażeni ukrzyżowaną żabą. Ale to , że chodza pod domem ateisty, czy innowiercy i śpeiwają swoje pieśni i całymi hordami przechadzają się o świcie w drodze do Częstochowy to normalne, bo to RP i tak być musi. To jest po prostu nie do opisania co się w tej POlsce wyrabia.

  22. Jesteś moją idolką:)) Takich
    Jesteś moją idolką:)) Takich ludzi potrzeba w tym kraju. Mnie tez irytuja krzyże w szkołach i urzędach publicznych, dlaczego nie wiszą w nich gwiazdy dawiada, czy islamskie księżyce, jak wywoeszać to wszystkie symbole. RP to nie tylko kraj katolików, jest wiele innych wyznań i ma prawo ich wkurzać ten krzyż . Ale katolicy zawłądneli tym krajem i wychodzą z założenia , że skoro niejestes katolikiem to my z ciebie katolika zrobimy, powywieszamy krzyże, poustawiamy kapliczki na każdym rogu, pomniki JP II na każdym skrzyżowaniu , pobudujemy kościoły co pół kilometra i będziemy kłuc w oczy innowierców , atesistów i innych szatanów. Betonem jest każdy , kto publicznie śmie krytykować kościół, takż enei jestes sama.

    • Ale w Sejmie wisi tylko po prawo.
      Kto chce, wychodzi innym wyjściem.
      Fancuzi w imię tolerancji zdjęli krzyże, tak jak postulujesz. Teraz w imię tolerancji pozwolili na kwefy, nieoficjalnie pozwalają tu i ówdzie na prawo szariatu i zaraz pozwolą na wieożeństwo. Fajne miejsce dla innowierców tam musi być.

      • W moim kraju tacy ludzie już
        W moim kraju tacy ludzie już są i żyje nam sie bardzo dobrze, to w tym kraju potreba ludzi , którzy bez panicznej wręcz bojaźni bdą pisali co im w duszy gra i nie będa się godzic na ten katolicki fundamentalizm. Tam gdzie ja mieszkam kościół nie wchodzi brudnymi bucirami w życie obywatela, jo najwyżej w kazanaich powie co go boli , co uwuera, ale poza kościół nosa nie wyściubi. W moim kraju nie ma krzyzy w urzędach ani szkołach, wiara jest kwestia prywatna , a nie publiczna czy państwową. W moim kraju nikr nie nazywa homoseksualistów cioty czy pedały, bo społeczęństwo już dawno wyrosło z takiego prostactwa. W moim kraju moge iśc na ulice i demonstrowac bez narażania się , że dostanę w głowe kamieniem, jajkiem czy ktos mnie zwymyśla od najgorszych bo nie podzielam jego pnktu widzenia. W mim kraju moge powiedzieć co chce na głowę państwa i nikt z urzędu nei będzie mnie ścigał. Zadne państwo nie jest idealne, ale w porównaniu z Polską większość cywilizowanych państw jest idealnych pod względem wolności osobistej i wolności słowa . Tutaj nagle ateiści staja w obronie katolików, no to juz ewnement. Nikogo nie drażni to , że katolicy obrażają uczucia ateistów i innowierców swoimi procesjami, pomnikami, krzyżami itp. Tylko biedni katolicy moga się czuc urażeni ukrzyżowaną żabą. Ale to , że chodza pod domem ateisty, czy innowiercy i śpeiwają swoje pieśni i całymi hordami przechadzają się o świcie w drodze do Częstochowy to normalne, bo to RP i tak być musi. To jest po prostu nie do opisania co się w tej POlsce wyrabia.

  23. Jesteś moją idolką:)) Takich
    Jesteś moją idolką:)) Takich ludzi potrzeba w tym kraju. Mnie tez irytuja krzyże w szkołach i urzędach publicznych, dlaczego nie wiszą w nich gwiazdy dawiada, czy islamskie księżyce, jak wywoeszać to wszystkie symbole. RP to nie tylko kraj katolików, jest wiele innych wyznań i ma prawo ich wkurzać ten krzyż . Ale katolicy zawłądneli tym krajem i wychodzą z założenia , że skoro niejestes katolikiem to my z ciebie katolika zrobimy, powywieszamy krzyże, poustawiamy kapliczki na każdym rogu, pomniki JP II na każdym skrzyżowaniu , pobudujemy kościoły co pół kilometra i będziemy kłuc w oczy innowierców , atesistów i innych szatanów. Betonem jest każdy , kto publicznie śmie krytykować kościół, takż enei jestes sama.

    • Ale w Sejmie wisi tylko po prawo.
      Kto chce, wychodzi innym wyjściem.
      Fancuzi w imię tolerancji zdjęli krzyże, tak jak postulujesz. Teraz w imię tolerancji pozwolili na kwefy, nieoficjalnie pozwalają tu i ówdzie na prawo szariatu i zaraz pozwolą na wieożeństwo. Fajne miejsce dla innowierców tam musi być.

      • W moim kraju tacy ludzie już
        W moim kraju tacy ludzie już są i żyje nam sie bardzo dobrze, to w tym kraju potreba ludzi , którzy bez panicznej wręcz bojaźni bdą pisali co im w duszy gra i nie będa się godzic na ten katolicki fundamentalizm. Tam gdzie ja mieszkam kościół nie wchodzi brudnymi bucirami w życie obywatela, jo najwyżej w kazanaich powie co go boli , co uwuera, ale poza kościół nosa nie wyściubi. W moim kraju nie ma krzyzy w urzędach ani szkołach, wiara jest kwestia prywatna , a nie publiczna czy państwową. W moim kraju nikr nie nazywa homoseksualistów cioty czy pedały, bo społeczęństwo już dawno wyrosło z takiego prostactwa. W moim kraju moge iśc na ulice i demonstrowac bez narażania się , że dostanę w głowe kamieniem, jajkiem czy ktos mnie zwymyśla od najgorszych bo nie podzielam jego pnktu widzenia. W mim kraju moge powiedzieć co chce na głowę państwa i nikt z urzędu nei będzie mnie ścigał. Zadne państwo nie jest idealne, ale w porównaniu z Polską większość cywilizowanych państw jest idealnych pod względem wolności osobistej i wolności słowa . Tutaj nagle ateiści staja w obronie katolików, no to juz ewnement. Nikogo nie drażni to , że katolicy obrażają uczucia ateistów i innowierców swoimi procesjami, pomnikami, krzyżami itp. Tylko biedni katolicy moga się czuc urażeni ukrzyżowaną żabą. Ale to , że chodza pod domem ateisty, czy innowiercy i śpeiwają swoje pieśni i całymi hordami przechadzają się o świcie w drodze do Częstochowy to normalne, bo to RP i tak być musi. To jest po prostu nie do opisania co się w tej POlsce wyrabia.

  24. Jesteś moją idolką:)) Takich
    Jesteś moją idolką:)) Takich ludzi potrzeba w tym kraju. Mnie tez irytuja krzyże w szkołach i urzędach publicznych, dlaczego nie wiszą w nich gwiazdy dawiada, czy islamskie księżyce, jak wywoeszać to wszystkie symbole. RP to nie tylko kraj katolików, jest wiele innych wyznań i ma prawo ich wkurzać ten krzyż . Ale katolicy zawłądneli tym krajem i wychodzą z założenia , że skoro niejestes katolikiem to my z ciebie katolika zrobimy, powywieszamy krzyże, poustawiamy kapliczki na każdym rogu, pomniki JP II na każdym skrzyżowaniu , pobudujemy kościoły co pół kilometra i będziemy kłuc w oczy innowierców , atesistów i innych szatanów. Betonem jest każdy , kto publicznie śmie krytykować kościół, takż enei jestes sama.

    • Ale w Sejmie wisi tylko po prawo.
      Kto chce, wychodzi innym wyjściem.
      Fancuzi w imię tolerancji zdjęli krzyże, tak jak postulujesz. Teraz w imię tolerancji pozwolili na kwefy, nieoficjalnie pozwalają tu i ówdzie na prawo szariatu i zaraz pozwolą na wieożeństwo. Fajne miejsce dla innowierców tam musi być.

      • W moim kraju tacy ludzie już
        W moim kraju tacy ludzie już są i żyje nam sie bardzo dobrze, to w tym kraju potreba ludzi , którzy bez panicznej wręcz bojaźni bdą pisali co im w duszy gra i nie będa się godzic na ten katolicki fundamentalizm. Tam gdzie ja mieszkam kościół nie wchodzi brudnymi bucirami w życie obywatela, jo najwyżej w kazanaich powie co go boli , co uwuera, ale poza kościół nosa nie wyściubi. W moim kraju nie ma krzyzy w urzędach ani szkołach, wiara jest kwestia prywatna , a nie publiczna czy państwową. W moim kraju nikr nie nazywa homoseksualistów cioty czy pedały, bo społeczęństwo już dawno wyrosło z takiego prostactwa. W moim kraju moge iśc na ulice i demonstrowac bez narażania się , że dostanę w głowe kamieniem, jajkiem czy ktos mnie zwymyśla od najgorszych bo nie podzielam jego pnktu widzenia. W mim kraju moge powiedzieć co chce na głowę państwa i nikt z urzędu nei będzie mnie ścigał. Zadne państwo nie jest idealne, ale w porównaniu z Polską większość cywilizowanych państw jest idealnych pod względem wolności osobistej i wolności słowa . Tutaj nagle ateiści staja w obronie katolików, no to juz ewnement. Nikogo nie drażni to , że katolicy obrażają uczucia ateistów i innowierców swoimi procesjami, pomnikami, krzyżami itp. Tylko biedni katolicy moga się czuc urażeni ukrzyżowaną żabą. Ale to , że chodza pod domem ateisty, czy innowiercy i śpeiwają swoje pieśni i całymi hordami przechadzają się o świcie w drodze do Częstochowy to normalne, bo to RP i tak być musi. To jest po prostu nie do opisania co się w tej POlsce wyrabia.

  25. Wystarczy mi już tolerancji.
    Bardzo mi przykro, ale wyznaczam sobie pewien poziom rozmowy. Na mnie nie robią wrażenia słowa “wyjebać jebitnie Chrystusa w cierniowej koronie”. To szczenięce zachowanie, pryszczate emocje zastępujące zastępujące myślenie o istocie problemu, prostacka demagogia. Powiem więcej, uwielbiam dosadny język i przy piwie z kumplami pewnie i sam bym się pokusił o takie uwagi. Ale nie jesteśmy przy piwie, wypowiadamy słowa publicznie i ja nie nie chcę brać udziału w ideologicznej “napier…ce”.

    Problem z takimi wojownikami jak Ty polega na tym, że mają głęboko w “d” niedoskonałości społeczne, w Twoim gadaniu w ogóle nie ma problemów homoseksualistów są Twoje problemy. Ty się domagasz praw, a nawet przywileju do profanowania świętości innych. Jestem ateistą, ale nawet mnie razi chamstwo jakim się popisujesz opisując ludzi i symbole, które dla wielu sa święte. Jako ateista nie czuję żadnej radości z obsikiwania symboliki katolickiej, Tobie sprawia to wyraźną satysfakcję i zaraz po tym jak obsikasz, krzyczysz, że na Ciebie i wszystkich innych nowoczesnych “wyjebujących Chrystusa” sikają.

    Ciebie interesuje przeforsowanie ideologicznych zaklęć i prowokacja na dość pospolitym poziomie. Ja widzę problem pod tytułem brak norm prawnych dla homoseksualistów regulujących kwestie spadkowe itd i chce to uregulować prawem, które da się przeforsować społecznie, a nie “małżeństwem”, bo trzeba być idiotą, albo tanim prowokatorem, żeby z jednej strony kontestować konserwatyzm i katolicyzm, z drugiej sięgać po święty katolicki sakrament.

    Efekt Twoich zachowań jest taki, że homoseksualiści nie będą mieli żadnych praw, ponieważ w katolickim społeczeństwie nie da się “jebać Chrystusa jebitnie”, w obronie małżeństw homoseksualnych, takimi słowami można tylko wynieść Rydzyka do władzy. Dlatego jeszcze raz powtarzam, ja się bardziej boję Ciebie i Biedronia na barykadzie, niż resztek po PiS, bo nie ma lepszego paliwa dla ciemnogrodu, niż lewacki radykalizm i tania prowokacja profanująca święte obrazy. Tak się rodzi fanatyzm religijny, który podsycasz swoimi coraz głupszymi wywodami. Odpadam z tej “dyskusji”, szkoda mi czasu na bicie ideologicznej bicie piany.

    • MK, przylaczam sie do kazdego slowa w tym tekscie…
      …a Tobie, kolezanko D, powiem tak:

      BArdzo sie rozpedzasz, i w skrajnych pogladach, i w niepotrzebnym epatowaniu wulgaryzmami wprzestrzeni publicznej, i w konkretnym obbrazaniu duzych grup ludzi i ich uczuc.

      Jezeli chcesz uniemozliwic jakikolwiek dialog, to jestes na dobrej drodze.
      Juz na drugi dzien po swoim aktywnym pojawieniu sie tutaj stoisz u mnie na pierwszym miejscu w kolejce po masywnego, lsniacego ignora.

      Dotychczas takim wynikiem legitymowal sie tylko Lustro. Gratuluje Ci znalezienia sie w tak zacnym towarzystwie.

      Pozdrawiam

  26. Wystarczy mi już tolerancji.
    Bardzo mi przykro, ale wyznaczam sobie pewien poziom rozmowy. Na mnie nie robią wrażenia słowa “wyjebać jebitnie Chrystusa w cierniowej koronie”. To szczenięce zachowanie, pryszczate emocje zastępujące zastępujące myślenie o istocie problemu, prostacka demagogia. Powiem więcej, uwielbiam dosadny język i przy piwie z kumplami pewnie i sam bym się pokusił o takie uwagi. Ale nie jesteśmy przy piwie, wypowiadamy słowa publicznie i ja nie nie chcę brać udziału w ideologicznej “napier…ce”.

    Problem z takimi wojownikami jak Ty polega na tym, że mają głęboko w “d” niedoskonałości społeczne, w Twoim gadaniu w ogóle nie ma problemów homoseksualistów są Twoje problemy. Ty się domagasz praw, a nawet przywileju do profanowania świętości innych. Jestem ateistą, ale nawet mnie razi chamstwo jakim się popisujesz opisując ludzi i symbole, które dla wielu sa święte. Jako ateista nie czuję żadnej radości z obsikiwania symboliki katolickiej, Tobie sprawia to wyraźną satysfakcję i zaraz po tym jak obsikasz, krzyczysz, że na Ciebie i wszystkich innych nowoczesnych “wyjebujących Chrystusa” sikają.

    Ciebie interesuje przeforsowanie ideologicznych zaklęć i prowokacja na dość pospolitym poziomie. Ja widzę problem pod tytułem brak norm prawnych dla homoseksualistów regulujących kwestie spadkowe itd i chce to uregulować prawem, które da się przeforsować społecznie, a nie “małżeństwem”, bo trzeba być idiotą, albo tanim prowokatorem, żeby z jednej strony kontestować konserwatyzm i katolicyzm, z drugiej sięgać po święty katolicki sakrament.

    Efekt Twoich zachowań jest taki, że homoseksualiści nie będą mieli żadnych praw, ponieważ w katolickim społeczeństwie nie da się “jebać Chrystusa jebitnie”, w obronie małżeństw homoseksualnych, takimi słowami można tylko wynieść Rydzyka do władzy. Dlatego jeszcze raz powtarzam, ja się bardziej boję Ciebie i Biedronia na barykadzie, niż resztek po PiS, bo nie ma lepszego paliwa dla ciemnogrodu, niż lewacki radykalizm i tania prowokacja profanująca święte obrazy. Tak się rodzi fanatyzm religijny, który podsycasz swoimi coraz głupszymi wywodami. Odpadam z tej “dyskusji”, szkoda mi czasu na bicie ideologicznej bicie piany.

    • MK, przylaczam sie do kazdego slowa w tym tekscie…
      …a Tobie, kolezanko D, powiem tak:

      BArdzo sie rozpedzasz, i w skrajnych pogladach, i w niepotrzebnym epatowaniu wulgaryzmami wprzestrzeni publicznej, i w konkretnym obbrazaniu duzych grup ludzi i ich uczuc.

      Jezeli chcesz uniemozliwic jakikolwiek dialog, to jestes na dobrej drodze.
      Juz na drugi dzien po swoim aktywnym pojawieniu sie tutaj stoisz u mnie na pierwszym miejscu w kolejce po masywnego, lsniacego ignora.

      Dotychczas takim wynikiem legitymowal sie tylko Lustro. Gratuluje Ci znalezienia sie w tak zacnym towarzystwie.

      Pozdrawiam

  27. Wystarczy mi już tolerancji.
    Bardzo mi przykro, ale wyznaczam sobie pewien poziom rozmowy. Na mnie nie robią wrażenia słowa “wyjebać jebitnie Chrystusa w cierniowej koronie”. To szczenięce zachowanie, pryszczate emocje zastępujące zastępujące myślenie o istocie problemu, prostacka demagogia. Powiem więcej, uwielbiam dosadny język i przy piwie z kumplami pewnie i sam bym się pokusił o takie uwagi. Ale nie jesteśmy przy piwie, wypowiadamy słowa publicznie i ja nie nie chcę brać udziału w ideologicznej “napier…ce”.

    Problem z takimi wojownikami jak Ty polega na tym, że mają głęboko w “d” niedoskonałości społeczne, w Twoim gadaniu w ogóle nie ma problemów homoseksualistów są Twoje problemy. Ty się domagasz praw, a nawet przywileju do profanowania świętości innych. Jestem ateistą, ale nawet mnie razi chamstwo jakim się popisujesz opisując ludzi i symbole, które dla wielu sa święte. Jako ateista nie czuję żadnej radości z obsikiwania symboliki katolickiej, Tobie sprawia to wyraźną satysfakcję i zaraz po tym jak obsikasz, krzyczysz, że na Ciebie i wszystkich innych nowoczesnych “wyjebujących Chrystusa” sikają.

    Ciebie interesuje przeforsowanie ideologicznych zaklęć i prowokacja na dość pospolitym poziomie. Ja widzę problem pod tytułem brak norm prawnych dla homoseksualistów regulujących kwestie spadkowe itd i chce to uregulować prawem, które da się przeforsować społecznie, a nie “małżeństwem”, bo trzeba być idiotą, albo tanim prowokatorem, żeby z jednej strony kontestować konserwatyzm i katolicyzm, z drugiej sięgać po święty katolicki sakrament.

    Efekt Twoich zachowań jest taki, że homoseksualiści nie będą mieli żadnych praw, ponieważ w katolickim społeczeństwie nie da się “jebać Chrystusa jebitnie”, w obronie małżeństw homoseksualnych, takimi słowami można tylko wynieść Rydzyka do władzy. Dlatego jeszcze raz powtarzam, ja się bardziej boję Ciebie i Biedronia na barykadzie, niż resztek po PiS, bo nie ma lepszego paliwa dla ciemnogrodu, niż lewacki radykalizm i tania prowokacja profanująca święte obrazy. Tak się rodzi fanatyzm religijny, który podsycasz swoimi coraz głupszymi wywodami. Odpadam z tej “dyskusji”, szkoda mi czasu na bicie ideologicznej bicie piany.

    • MK, przylaczam sie do kazdego slowa w tym tekscie…
      …a Tobie, kolezanko D, powiem tak:

      BArdzo sie rozpedzasz, i w skrajnych pogladach, i w niepotrzebnym epatowaniu wulgaryzmami wprzestrzeni publicznej, i w konkretnym obbrazaniu duzych grup ludzi i ich uczuc.

      Jezeli chcesz uniemozliwic jakikolwiek dialog, to jestes na dobrej drodze.
      Juz na drugi dzien po swoim aktywnym pojawieniu sie tutaj stoisz u mnie na pierwszym miejscu w kolejce po masywnego, lsniacego ignora.

      Dotychczas takim wynikiem legitymowal sie tylko Lustro. Gratuluje Ci znalezienia sie w tak zacnym towarzystwie.

      Pozdrawiam

  28. Wystarczy mi już tolerancji.
    Bardzo mi przykro, ale wyznaczam sobie pewien poziom rozmowy. Na mnie nie robią wrażenia słowa “wyjebać jebitnie Chrystusa w cierniowej koronie”. To szczenięce zachowanie, pryszczate emocje zastępujące zastępujące myślenie o istocie problemu, prostacka demagogia. Powiem więcej, uwielbiam dosadny język i przy piwie z kumplami pewnie i sam bym się pokusił o takie uwagi. Ale nie jesteśmy przy piwie, wypowiadamy słowa publicznie i ja nie nie chcę brać udziału w ideologicznej “napier…ce”.

    Problem z takimi wojownikami jak Ty polega na tym, że mają głęboko w “d” niedoskonałości społeczne, w Twoim gadaniu w ogóle nie ma problemów homoseksualistów są Twoje problemy. Ty się domagasz praw, a nawet przywileju do profanowania świętości innych. Jestem ateistą, ale nawet mnie razi chamstwo jakim się popisujesz opisując ludzi i symbole, które dla wielu sa święte. Jako ateista nie czuję żadnej radości z obsikiwania symboliki katolickiej, Tobie sprawia to wyraźną satysfakcję i zaraz po tym jak obsikasz, krzyczysz, że na Ciebie i wszystkich innych nowoczesnych “wyjebujących Chrystusa” sikają.

    Ciebie interesuje przeforsowanie ideologicznych zaklęć i prowokacja na dość pospolitym poziomie. Ja widzę problem pod tytułem brak norm prawnych dla homoseksualistów regulujących kwestie spadkowe itd i chce to uregulować prawem, które da się przeforsować społecznie, a nie “małżeństwem”, bo trzeba być idiotą, albo tanim prowokatorem, żeby z jednej strony kontestować konserwatyzm i katolicyzm, z drugiej sięgać po święty katolicki sakrament.

    Efekt Twoich zachowań jest taki, że homoseksualiści nie będą mieli żadnych praw, ponieważ w katolickim społeczeństwie nie da się “jebać Chrystusa jebitnie”, w obronie małżeństw homoseksualnych, takimi słowami można tylko wynieść Rydzyka do władzy. Dlatego jeszcze raz powtarzam, ja się bardziej boję Ciebie i Biedronia na barykadzie, niż resztek po PiS, bo nie ma lepszego paliwa dla ciemnogrodu, niż lewacki radykalizm i tania prowokacja profanująca święte obrazy. Tak się rodzi fanatyzm religijny, który podsycasz swoimi coraz głupszymi wywodami. Odpadam z tej “dyskusji”, szkoda mi czasu na bicie ideologicznej bicie piany.

    • MK, przylaczam sie do kazdego slowa w tym tekscie…
      …a Tobie, kolezanko D, powiem tak:

      BArdzo sie rozpedzasz, i w skrajnych pogladach, i w niepotrzebnym epatowaniu wulgaryzmami wprzestrzeni publicznej, i w konkretnym obbrazaniu duzych grup ludzi i ich uczuc.

      Jezeli chcesz uniemozliwic jakikolwiek dialog, to jestes na dobrej drodze.
      Juz na drugi dzien po swoim aktywnym pojawieniu sie tutaj stoisz u mnie na pierwszym miejscu w kolejce po masywnego, lsniacego ignora.

      Dotychczas takim wynikiem legitymowal sie tylko Lustro. Gratuluje Ci znalezienia sie w tak zacnym towarzystwie.

      Pozdrawiam

  29. Wystarczy mi już tolerancji.
    Bardzo mi przykro, ale wyznaczam sobie pewien poziom rozmowy. Na mnie nie robią wrażenia słowa “wyjebać jebitnie Chrystusa w cierniowej koronie”. To szczenięce zachowanie, pryszczate emocje zastępujące zastępujące myślenie o istocie problemu, prostacka demagogia. Powiem więcej, uwielbiam dosadny język i przy piwie z kumplami pewnie i sam bym się pokusił o takie uwagi. Ale nie jesteśmy przy piwie, wypowiadamy słowa publicznie i ja nie nie chcę brać udziału w ideologicznej “napier…ce”.

    Problem z takimi wojownikami jak Ty polega na tym, że mają głęboko w “d” niedoskonałości społeczne, w Twoim gadaniu w ogóle nie ma problemów homoseksualistów są Twoje problemy. Ty się domagasz praw, a nawet przywileju do profanowania świętości innych. Jestem ateistą, ale nawet mnie razi chamstwo jakim się popisujesz opisując ludzi i symbole, które dla wielu sa święte. Jako ateista nie czuję żadnej radości z obsikiwania symboliki katolickiej, Tobie sprawia to wyraźną satysfakcję i zaraz po tym jak obsikasz, krzyczysz, że na Ciebie i wszystkich innych nowoczesnych “wyjebujących Chrystusa” sikają.

    Ciebie interesuje przeforsowanie ideologicznych zaklęć i prowokacja na dość pospolitym poziomie. Ja widzę problem pod tytułem brak norm prawnych dla homoseksualistów regulujących kwestie spadkowe itd i chce to uregulować prawem, które da się przeforsować społecznie, a nie “małżeństwem”, bo trzeba być idiotą, albo tanim prowokatorem, żeby z jednej strony kontestować konserwatyzm i katolicyzm, z drugiej sięgać po święty katolicki sakrament.

    Efekt Twoich zachowań jest taki, że homoseksualiści nie będą mieli żadnych praw, ponieważ w katolickim społeczeństwie nie da się “jebać Chrystusa jebitnie”, w obronie małżeństw homoseksualnych, takimi słowami można tylko wynieść Rydzyka do władzy. Dlatego jeszcze raz powtarzam, ja się bardziej boję Ciebie i Biedronia na barykadzie, niż resztek po PiS, bo nie ma lepszego paliwa dla ciemnogrodu, niż lewacki radykalizm i tania prowokacja profanująca święte obrazy. Tak się rodzi fanatyzm religijny, który podsycasz swoimi coraz głupszymi wywodami. Odpadam z tej “dyskusji”, szkoda mi czasu na bicie ideologicznej bicie piany.

    • MK, przylaczam sie do kazdego slowa w tym tekscie…
      …a Tobie, kolezanko D, powiem tak:

      BArdzo sie rozpedzasz, i w skrajnych pogladach, i w niepotrzebnym epatowaniu wulgaryzmami wprzestrzeni publicznej, i w konkretnym obbrazaniu duzych grup ludzi i ich uczuc.

      Jezeli chcesz uniemozliwic jakikolwiek dialog, to jestes na dobrej drodze.
      Juz na drugi dzien po swoim aktywnym pojawieniu sie tutaj stoisz u mnie na pierwszym miejscu w kolejce po masywnego, lsniacego ignora.

      Dotychczas takim wynikiem legitymowal sie tylko Lustro. Gratuluje Ci znalezienia sie w tak zacnym towarzystwie.

      Pozdrawiam

  30. Wystarczy mi już tolerancji.
    Bardzo mi przykro, ale wyznaczam sobie pewien poziom rozmowy. Na mnie nie robią wrażenia słowa “wyjebać jebitnie Chrystusa w cierniowej koronie”. To szczenięce zachowanie, pryszczate emocje zastępujące zastępujące myślenie o istocie problemu, prostacka demagogia. Powiem więcej, uwielbiam dosadny język i przy piwie z kumplami pewnie i sam bym się pokusił o takie uwagi. Ale nie jesteśmy przy piwie, wypowiadamy słowa publicznie i ja nie nie chcę brać udziału w ideologicznej “napier…ce”.

    Problem z takimi wojownikami jak Ty polega na tym, że mają głęboko w “d” niedoskonałości społeczne, w Twoim gadaniu w ogóle nie ma problemów homoseksualistów są Twoje problemy. Ty się domagasz praw, a nawet przywileju do profanowania świętości innych. Jestem ateistą, ale nawet mnie razi chamstwo jakim się popisujesz opisując ludzi i symbole, które dla wielu sa święte. Jako ateista nie czuję żadnej radości z obsikiwania symboliki katolickiej, Tobie sprawia to wyraźną satysfakcję i zaraz po tym jak obsikasz, krzyczysz, że na Ciebie i wszystkich innych nowoczesnych “wyjebujących Chrystusa” sikają.

    Ciebie interesuje przeforsowanie ideologicznych zaklęć i prowokacja na dość pospolitym poziomie. Ja widzę problem pod tytułem brak norm prawnych dla homoseksualistów regulujących kwestie spadkowe itd i chce to uregulować prawem, które da się przeforsować społecznie, a nie “małżeństwem”, bo trzeba być idiotą, albo tanim prowokatorem, żeby z jednej strony kontestować konserwatyzm i katolicyzm, z drugiej sięgać po święty katolicki sakrament.

    Efekt Twoich zachowań jest taki, że homoseksualiści nie będą mieli żadnych praw, ponieważ w katolickim społeczeństwie nie da się “jebać Chrystusa jebitnie”, w obronie małżeństw homoseksualnych, takimi słowami można tylko wynieść Rydzyka do władzy. Dlatego jeszcze raz powtarzam, ja się bardziej boję Ciebie i Biedronia na barykadzie, niż resztek po PiS, bo nie ma lepszego paliwa dla ciemnogrodu, niż lewacki radykalizm i tania prowokacja profanująca święte obrazy. Tak się rodzi fanatyzm religijny, który podsycasz swoimi coraz głupszymi wywodami. Odpadam z tej “dyskusji”, szkoda mi czasu na bicie ideologicznej bicie piany.

    • MK, przylaczam sie do kazdego slowa w tym tekscie…
      …a Tobie, kolezanko D, powiem tak:

      BArdzo sie rozpedzasz, i w skrajnych pogladach, i w niepotrzebnym epatowaniu wulgaryzmami wprzestrzeni publicznej, i w konkretnym obbrazaniu duzych grup ludzi i ich uczuc.

      Jezeli chcesz uniemozliwic jakikolwiek dialog, to jestes na dobrej drodze.
      Juz na drugi dzien po swoim aktywnym pojawieniu sie tutaj stoisz u mnie na pierwszym miejscu w kolejce po masywnego, lsniacego ignora.

      Dotychczas takim wynikiem legitymowal sie tylko Lustro. Gratuluje Ci znalezienia sie w tak zacnym towarzystwie.

      Pozdrawiam

  31. Czyli wszystko sprowadza się do…
    … nie, nie tego co pomyśleli niektórzy.

    Jiima z resztą prosiło, błagało już nie raz. Jiima zdefiniowało się nawet jako radykał. Radykał w zwalczaniu radykalizmu, czytaj – z chęcią wysadzi w powietrze obwieszonego detonatorami fanatyka (najlepiej w miejscu gdzie nikomu oprócz siebie krzywdy nie zrobi), przywali parasolką moherowej staruszce, a lateksowym pejczem pani Senszyn (wcześniej się jednak upewni czy pani Senszyn na to nie czeka, bo wtedy karą będzie raczej nie przywalenie). Katola przypilnuje by “tylko po bożemu” i by kioskarka nie sprzedała mu prezerwatyw ani świerszczyka. W skrócie każdemu wedle potrzeb.
    A reszte poprosi słowami Pana Dulskiego, “a niech was wszyscy diabli…”

    Problemem nie są bowiem “wartości”, nie ważne czy będą one islamskie, katolickie czy lewacko-anarchistyczne. Problemem są debile którzy w imię tych wartości łamią owe wartości by dopasować świat do swoich ciasnych horyzontów myślowych. Czy jakiś mułzułmański fanatyk powie Jiimie, gdzie napisano że kobietę należy traktować jak zwierzę i proszę mi tu cytować źródła, a nie dwudziestą interpretację trzeciorzędnego mułły. Niech katol powie Jiimie gdzie napisano że Żydów bić trzeba i też uprasza się o źródła, a nie średniowieczne apokryfy czy dzieła prałata Jankowskiego. Niech wreszcie lewak powie Jiimie, gdzie tępienie religii i naśmiewanie się z cudzych idei ma się do wolności. Bo Jiimy aroganckim zdaniem, w swym domaganiu się do zmuszania innych do tego i owego jest w tym samym rządku co bijący Żyda mocher i bijący żonę i “niewiernego” islamski fanatyk.

    Jiima jest w pewien sposób anarchistą. Doskonale widzi, że dzisiejszy świat nie nadąża… za sobą. Europa nie jest jeszcze takim paradoksem jak na przykład USA czy przypadki ekstremalne jak Indie lub Chiny, gdzie mamy dosłownie komputery pod strzechą i zasłanianie tekturą niewygodnych części Wszechświata (vide Lem). Jiima widziałoby kompletną ewolucję społeczeństwa do środowiska zdefiniowane przez najprostsze możliwe idee – takie jak “nie czyń drugiemu co tobie niemiło”. W owym społeczeństwie mogłyby istnieć dowolnie egzotyczne kultury o ile nie łamałyby tych podstawowych zasad – a więc mochery nie biłyby parasolkami, mułzułmanie nie wysadzaliby WTC, a kanibale byliby skreśleni na samym początku, chyba że żywiliby się zwłokami swoich przodków. Z tym że kluczem jest słowo “ewolucja”. Jak dzisiaj powiemy że geje mają adoptować dzieci, wyrzucamy krzyże z publicznych instytucji (w tym chyba z kościołów również, to też publiczne miejsca i krzyże na dachach urażają uczucia ateistów, o innowiercach nie wspomnę), pozwalamy na aborcję i eutanazję z przyczyn ekonomicznych, po czym pałujemy każdego kto się temu sprzeciwi…

    No cóż, chyba Kurak ma rację, że po następnych wyborach i po tym kto zostanie reprezentantem “narodu” będziemy płakać “Kaczyński wróć i zrób porządek z tymi pi..niętymi fanatykami, którzy właśnie nam fundują przegięcie w drugą stronę i za użycie prezerwatywy wysyłają na stryczek”.

  32. Czyli wszystko sprowadza się do…
    … nie, nie tego co pomyśleli niektórzy.

    Jiima z resztą prosiło, błagało już nie raz. Jiima zdefiniowało się nawet jako radykał. Radykał w zwalczaniu radykalizmu, czytaj – z chęcią wysadzi w powietrze obwieszonego detonatorami fanatyka (najlepiej w miejscu gdzie nikomu oprócz siebie krzywdy nie zrobi), przywali parasolką moherowej staruszce, a lateksowym pejczem pani Senszyn (wcześniej się jednak upewni czy pani Senszyn na to nie czeka, bo wtedy karą będzie raczej nie przywalenie). Katola przypilnuje by “tylko po bożemu” i by kioskarka nie sprzedała mu prezerwatyw ani świerszczyka. W skrócie każdemu wedle potrzeb.
    A reszte poprosi słowami Pana Dulskiego, “a niech was wszyscy diabli…”

    Problemem nie są bowiem “wartości”, nie ważne czy będą one islamskie, katolickie czy lewacko-anarchistyczne. Problemem są debile którzy w imię tych wartości łamią owe wartości by dopasować świat do swoich ciasnych horyzontów myślowych. Czy jakiś mułzułmański fanatyk powie Jiimie, gdzie napisano że kobietę należy traktować jak zwierzę i proszę mi tu cytować źródła, a nie dwudziestą interpretację trzeciorzędnego mułły. Niech katol powie Jiimie gdzie napisano że Żydów bić trzeba i też uprasza się o źródła, a nie średniowieczne apokryfy czy dzieła prałata Jankowskiego. Niech wreszcie lewak powie Jiimie, gdzie tępienie religii i naśmiewanie się z cudzych idei ma się do wolności. Bo Jiimy aroganckim zdaniem, w swym domaganiu się do zmuszania innych do tego i owego jest w tym samym rządku co bijący Żyda mocher i bijący żonę i “niewiernego” islamski fanatyk.

    Jiima jest w pewien sposób anarchistą. Doskonale widzi, że dzisiejszy świat nie nadąża… za sobą. Europa nie jest jeszcze takim paradoksem jak na przykład USA czy przypadki ekstremalne jak Indie lub Chiny, gdzie mamy dosłownie komputery pod strzechą i zasłanianie tekturą niewygodnych części Wszechświata (vide Lem). Jiima widziałoby kompletną ewolucję społeczeństwa do środowiska zdefiniowane przez najprostsze możliwe idee – takie jak “nie czyń drugiemu co tobie niemiło”. W owym społeczeństwie mogłyby istnieć dowolnie egzotyczne kultury o ile nie łamałyby tych podstawowych zasad – a więc mochery nie biłyby parasolkami, mułzułmanie nie wysadzaliby WTC, a kanibale byliby skreśleni na samym początku, chyba że żywiliby się zwłokami swoich przodków. Z tym że kluczem jest słowo “ewolucja”. Jak dzisiaj powiemy że geje mają adoptować dzieci, wyrzucamy krzyże z publicznych instytucji (w tym chyba z kościołów również, to też publiczne miejsca i krzyże na dachach urażają uczucia ateistów, o innowiercach nie wspomnę), pozwalamy na aborcję i eutanazję z przyczyn ekonomicznych, po czym pałujemy każdego kto się temu sprzeciwi…

    No cóż, chyba Kurak ma rację, że po następnych wyborach i po tym kto zostanie reprezentantem “narodu” będziemy płakać “Kaczyński wróć i zrób porządek z tymi pi..niętymi fanatykami, którzy właśnie nam fundują przegięcie w drugą stronę i za użycie prezerwatywy wysyłają na stryczek”.

  33. Czyli wszystko sprowadza się do…
    … nie, nie tego co pomyśleli niektórzy.

    Jiima z resztą prosiło, błagało już nie raz. Jiima zdefiniowało się nawet jako radykał. Radykał w zwalczaniu radykalizmu, czytaj – z chęcią wysadzi w powietrze obwieszonego detonatorami fanatyka (najlepiej w miejscu gdzie nikomu oprócz siebie krzywdy nie zrobi), przywali parasolką moherowej staruszce, a lateksowym pejczem pani Senszyn (wcześniej się jednak upewni czy pani Senszyn na to nie czeka, bo wtedy karą będzie raczej nie przywalenie). Katola przypilnuje by “tylko po bożemu” i by kioskarka nie sprzedała mu prezerwatyw ani świerszczyka. W skrócie każdemu wedle potrzeb.
    A reszte poprosi słowami Pana Dulskiego, “a niech was wszyscy diabli…”

    Problemem nie są bowiem “wartości”, nie ważne czy będą one islamskie, katolickie czy lewacko-anarchistyczne. Problemem są debile którzy w imię tych wartości łamią owe wartości by dopasować świat do swoich ciasnych horyzontów myślowych. Czy jakiś mułzułmański fanatyk powie Jiimie, gdzie napisano że kobietę należy traktować jak zwierzę i proszę mi tu cytować źródła, a nie dwudziestą interpretację trzeciorzędnego mułły. Niech katol powie Jiimie gdzie napisano że Żydów bić trzeba i też uprasza się o źródła, a nie średniowieczne apokryfy czy dzieła prałata Jankowskiego. Niech wreszcie lewak powie Jiimie, gdzie tępienie religii i naśmiewanie się z cudzych idei ma się do wolności. Bo Jiimy aroganckim zdaniem, w swym domaganiu się do zmuszania innych do tego i owego jest w tym samym rządku co bijący Żyda mocher i bijący żonę i “niewiernego” islamski fanatyk.

    Jiima jest w pewien sposób anarchistą. Doskonale widzi, że dzisiejszy świat nie nadąża… za sobą. Europa nie jest jeszcze takim paradoksem jak na przykład USA czy przypadki ekstremalne jak Indie lub Chiny, gdzie mamy dosłownie komputery pod strzechą i zasłanianie tekturą niewygodnych części Wszechświata (vide Lem). Jiima widziałoby kompletną ewolucję społeczeństwa do środowiska zdefiniowane przez najprostsze możliwe idee – takie jak “nie czyń drugiemu co tobie niemiło”. W owym społeczeństwie mogłyby istnieć dowolnie egzotyczne kultury o ile nie łamałyby tych podstawowych zasad – a więc mochery nie biłyby parasolkami, mułzułmanie nie wysadzaliby WTC, a kanibale byliby skreśleni na samym początku, chyba że żywiliby się zwłokami swoich przodków. Z tym że kluczem jest słowo “ewolucja”. Jak dzisiaj powiemy że geje mają adoptować dzieci, wyrzucamy krzyże z publicznych instytucji (w tym chyba z kościołów również, to też publiczne miejsca i krzyże na dachach urażają uczucia ateistów, o innowiercach nie wspomnę), pozwalamy na aborcję i eutanazję z przyczyn ekonomicznych, po czym pałujemy każdego kto się temu sprzeciwi…

    No cóż, chyba Kurak ma rację, że po następnych wyborach i po tym kto zostanie reprezentantem “narodu” będziemy płakać “Kaczyński wróć i zrób porządek z tymi pi..niętymi fanatykami, którzy właśnie nam fundują przegięcie w drugą stronę i za użycie prezerwatywy wysyłają na stryczek”.

  34. Czyli wszystko sprowadza się do…
    … nie, nie tego co pomyśleli niektórzy.

    Jiima z resztą prosiło, błagało już nie raz. Jiima zdefiniowało się nawet jako radykał. Radykał w zwalczaniu radykalizmu, czytaj – z chęcią wysadzi w powietrze obwieszonego detonatorami fanatyka (najlepiej w miejscu gdzie nikomu oprócz siebie krzywdy nie zrobi), przywali parasolką moherowej staruszce, a lateksowym pejczem pani Senszyn (wcześniej się jednak upewni czy pani Senszyn na to nie czeka, bo wtedy karą będzie raczej nie przywalenie). Katola przypilnuje by “tylko po bożemu” i by kioskarka nie sprzedała mu prezerwatyw ani świerszczyka. W skrócie każdemu wedle potrzeb.
    A reszte poprosi słowami Pana Dulskiego, “a niech was wszyscy diabli…”

    Problemem nie są bowiem “wartości”, nie ważne czy będą one islamskie, katolickie czy lewacko-anarchistyczne. Problemem są debile którzy w imię tych wartości łamią owe wartości by dopasować świat do swoich ciasnych horyzontów myślowych. Czy jakiś mułzułmański fanatyk powie Jiimie, gdzie napisano że kobietę należy traktować jak zwierzę i proszę mi tu cytować źródła, a nie dwudziestą interpretację trzeciorzędnego mułły. Niech katol powie Jiimie gdzie napisano że Żydów bić trzeba i też uprasza się o źródła, a nie średniowieczne apokryfy czy dzieła prałata Jankowskiego. Niech wreszcie lewak powie Jiimie, gdzie tępienie religii i naśmiewanie się z cudzych idei ma się do wolności. Bo Jiimy aroganckim zdaniem, w swym domaganiu się do zmuszania innych do tego i owego jest w tym samym rządku co bijący Żyda mocher i bijący żonę i “niewiernego” islamski fanatyk.

    Jiima jest w pewien sposób anarchistą. Doskonale widzi, że dzisiejszy świat nie nadąża… za sobą. Europa nie jest jeszcze takim paradoksem jak na przykład USA czy przypadki ekstremalne jak Indie lub Chiny, gdzie mamy dosłownie komputery pod strzechą i zasłanianie tekturą niewygodnych części Wszechświata (vide Lem). Jiima widziałoby kompletną ewolucję społeczeństwa do środowiska zdefiniowane przez najprostsze możliwe idee – takie jak “nie czyń drugiemu co tobie niemiło”. W owym społeczeństwie mogłyby istnieć dowolnie egzotyczne kultury o ile nie łamałyby tych podstawowych zasad – a więc mochery nie biłyby parasolkami, mułzułmanie nie wysadzaliby WTC, a kanibale byliby skreśleni na samym początku, chyba że żywiliby się zwłokami swoich przodków. Z tym że kluczem jest słowo “ewolucja”. Jak dzisiaj powiemy że geje mają adoptować dzieci, wyrzucamy krzyże z publicznych instytucji (w tym chyba z kościołów również, to też publiczne miejsca i krzyże na dachach urażają uczucia ateistów, o innowiercach nie wspomnę), pozwalamy na aborcję i eutanazję z przyczyn ekonomicznych, po czym pałujemy każdego kto się temu sprzeciwi…

    No cóż, chyba Kurak ma rację, że po następnych wyborach i po tym kto zostanie reprezentantem “narodu” będziemy płakać “Kaczyński wróć i zrób porządek z tymi pi..niętymi fanatykami, którzy właśnie nam fundują przegięcie w drugą stronę i za użycie prezerwatywy wysyłają na stryczek”.

  35. Czyli wszystko sprowadza się do…
    … nie, nie tego co pomyśleli niektórzy.

    Jiima z resztą prosiło, błagało już nie raz. Jiima zdefiniowało się nawet jako radykał. Radykał w zwalczaniu radykalizmu, czytaj – z chęcią wysadzi w powietrze obwieszonego detonatorami fanatyka (najlepiej w miejscu gdzie nikomu oprócz siebie krzywdy nie zrobi), przywali parasolką moherowej staruszce, a lateksowym pejczem pani Senszyn (wcześniej się jednak upewni czy pani Senszyn na to nie czeka, bo wtedy karą będzie raczej nie przywalenie). Katola przypilnuje by “tylko po bożemu” i by kioskarka nie sprzedała mu prezerwatyw ani świerszczyka. W skrócie każdemu wedle potrzeb.
    A reszte poprosi słowami Pana Dulskiego, “a niech was wszyscy diabli…”

    Problemem nie są bowiem “wartości”, nie ważne czy będą one islamskie, katolickie czy lewacko-anarchistyczne. Problemem są debile którzy w imię tych wartości łamią owe wartości by dopasować świat do swoich ciasnych horyzontów myślowych. Czy jakiś mułzułmański fanatyk powie Jiimie, gdzie napisano że kobietę należy traktować jak zwierzę i proszę mi tu cytować źródła, a nie dwudziestą interpretację trzeciorzędnego mułły. Niech katol powie Jiimie gdzie napisano że Żydów bić trzeba i też uprasza się o źródła, a nie średniowieczne apokryfy czy dzieła prałata Jankowskiego. Niech wreszcie lewak powie Jiimie, gdzie tępienie religii i naśmiewanie się z cudzych idei ma się do wolności. Bo Jiimy aroganckim zdaniem, w swym domaganiu się do zmuszania innych do tego i owego jest w tym samym rządku co bijący Żyda mocher i bijący żonę i “niewiernego” islamski fanatyk.

    Jiima jest w pewien sposób anarchistą. Doskonale widzi, że dzisiejszy świat nie nadąża… za sobą. Europa nie jest jeszcze takim paradoksem jak na przykład USA czy przypadki ekstremalne jak Indie lub Chiny, gdzie mamy dosłownie komputery pod strzechą i zasłanianie tekturą niewygodnych części Wszechświata (vide Lem). Jiima widziałoby kompletną ewolucję społeczeństwa do środowiska zdefiniowane przez najprostsze możliwe idee – takie jak “nie czyń drugiemu co tobie niemiło”. W owym społeczeństwie mogłyby istnieć dowolnie egzotyczne kultury o ile nie łamałyby tych podstawowych zasad – a więc mochery nie biłyby parasolkami, mułzułmanie nie wysadzaliby WTC, a kanibale byliby skreśleni na samym początku, chyba że żywiliby się zwłokami swoich przodków. Z tym że kluczem jest słowo “ewolucja”. Jak dzisiaj powiemy że geje mają adoptować dzieci, wyrzucamy krzyże z publicznych instytucji (w tym chyba z kościołów również, to też publiczne miejsca i krzyże na dachach urażają uczucia ateistów, o innowiercach nie wspomnę), pozwalamy na aborcję i eutanazję z przyczyn ekonomicznych, po czym pałujemy każdego kto się temu sprzeciwi…

    No cóż, chyba Kurak ma rację, że po następnych wyborach i po tym kto zostanie reprezentantem “narodu” będziemy płakać “Kaczyński wróć i zrób porządek z tymi pi..niętymi fanatykami, którzy właśnie nam fundują przegięcie w drugą stronę i za użycie prezerwatywy wysyłają na stryczek”.

  36. Czyli wszystko sprowadza się do…
    … nie, nie tego co pomyśleli niektórzy.

    Jiima z resztą prosiło, błagało już nie raz. Jiima zdefiniowało się nawet jako radykał. Radykał w zwalczaniu radykalizmu, czytaj – z chęcią wysadzi w powietrze obwieszonego detonatorami fanatyka (najlepiej w miejscu gdzie nikomu oprócz siebie krzywdy nie zrobi), przywali parasolką moherowej staruszce, a lateksowym pejczem pani Senszyn (wcześniej się jednak upewni czy pani Senszyn na to nie czeka, bo wtedy karą będzie raczej nie przywalenie). Katola przypilnuje by “tylko po bożemu” i by kioskarka nie sprzedała mu prezerwatyw ani świerszczyka. W skrócie każdemu wedle potrzeb.
    A reszte poprosi słowami Pana Dulskiego, “a niech was wszyscy diabli…”

    Problemem nie są bowiem “wartości”, nie ważne czy będą one islamskie, katolickie czy lewacko-anarchistyczne. Problemem są debile którzy w imię tych wartości łamią owe wartości by dopasować świat do swoich ciasnych horyzontów myślowych. Czy jakiś mułzułmański fanatyk powie Jiimie, gdzie napisano że kobietę należy traktować jak zwierzę i proszę mi tu cytować źródła, a nie dwudziestą interpretację trzeciorzędnego mułły. Niech katol powie Jiimie gdzie napisano że Żydów bić trzeba i też uprasza się o źródła, a nie średniowieczne apokryfy czy dzieła prałata Jankowskiego. Niech wreszcie lewak powie Jiimie, gdzie tępienie religii i naśmiewanie się z cudzych idei ma się do wolności. Bo Jiimy aroganckim zdaniem, w swym domaganiu się do zmuszania innych do tego i owego jest w tym samym rządku co bijący Żyda mocher i bijący żonę i “niewiernego” islamski fanatyk.

    Jiima jest w pewien sposób anarchistą. Doskonale widzi, że dzisiejszy świat nie nadąża… za sobą. Europa nie jest jeszcze takim paradoksem jak na przykład USA czy przypadki ekstremalne jak Indie lub Chiny, gdzie mamy dosłownie komputery pod strzechą i zasłanianie tekturą niewygodnych części Wszechświata (vide Lem). Jiima widziałoby kompletną ewolucję społeczeństwa do środowiska zdefiniowane przez najprostsze możliwe idee – takie jak “nie czyń drugiemu co tobie niemiło”. W owym społeczeństwie mogłyby istnieć dowolnie egzotyczne kultury o ile nie łamałyby tych podstawowych zasad – a więc mochery nie biłyby parasolkami, mułzułmanie nie wysadzaliby WTC, a kanibale byliby skreśleni na samym początku, chyba że żywiliby się zwłokami swoich przodków. Z tym że kluczem jest słowo “ewolucja”. Jak dzisiaj powiemy że geje mają adoptować dzieci, wyrzucamy krzyże z publicznych instytucji (w tym chyba z kościołów również, to też publiczne miejsca i krzyże na dachach urażają uczucia ateistów, o innowiercach nie wspomnę), pozwalamy na aborcję i eutanazję z przyczyn ekonomicznych, po czym pałujemy każdego kto się temu sprzeciwi…

    No cóż, chyba Kurak ma rację, że po następnych wyborach i po tym kto zostanie reprezentantem “narodu” będziemy płakać “Kaczyński wróć i zrób porządek z tymi pi..niętymi fanatykami, którzy właśnie nam fundują przegięcie w drugą stronę i za użycie prezerwatywy wysyłają na stryczek”.

  37. hmmmm
    ja jestem katolicki beton jak już i tez mi nie odpowiada sytuacja gdy w szkole wiszą krzyże a dzieciaki są w ramach obowiązku szkolnego uczone religii katolickiej. Jak już w ramach przekazywania wartości to całym sercem jestem za etyką.
    Ale, bo ale zawsze jest jakieś, jak słyszę takie teksty o “wyjebanym Jezusie” to mi się flaki wywracają, przy całym szacunku.
    A jak słyszę Nieznalska i argument że jej krzyż nie wisiał w miejscu publicznym to ogarnia mnie tylko pusty śmiech.
    by zachować stylistyka.
    Kurwa mać (tez potrafię, a co), sztuka, przeżycie artystyczne, krzyż z jajami i chujem, stare, grube kobiety podglądane w łaźni, piramida zwierząt jako co? a nad wszystkim jeden jęk, kasa, kasa, kasa, ja artystka mnie się należy, państwo ma obowiązek zapewnić mi nieskrepowana możliwość ekspresji a zapełnić ma dotując mnie bo ja artystka, ja wam kołtuny pokazuje jak kołtuńscy jesteście, kasa, gdzie jest kasa. a takiego wał, niema i już. Chcesz ekspresji to szukaj mecenasa ale wara ci od państwowej kasy.
    Onegdaj w galerii u mnie w miasteczku wystawa była, wybitne artysta i jego wybitne obrazy a po środku wybitnie wybitny obraz, biała płaszczyzna z białymi ciapkami i tytuł”Struktura bieli” i rozrywające mi mój prosty umysł pytanie, co do jasnej cholery ten wybitny awangardowy artysta chciał mi powiedzieć, co przekazać.
    wiem że to nie w temacie, ale jakoś tak wyszło.
    A wracając, Biedroń i jemu podobni tęż chcą by państwo za nich załatwiło, teraz natychmiast, by państwo zagwarantowało mu swoim autorytety prawo do penetracji odbytu partnera czy to lizania partnera i ssania. Nieważne że to państwo po takiej gwarancji stanie się arena, i na tej anie Biedronie położą głowy pod topory Nicponi. Biedroń pewnie ucieknie gdzieś tam daleko i z daleka będzie do walki zagrzewał, na przykład Ciebie dorolo. rewolucje są dobre w filmach i powieściach. realne życie to ewolucja. ewolucja postaw to ciążka praca, to się nazywa edukacja.

    • Długa pauza dla “nowoczesnego” Talibanu
      Mam jakoś tak samo, mnie też ten “wyje… Chrystus” i ta “kur…mać” w co drugim zdaniu kojarzy się, ze szlugiem wyjaranym w kiblu na długiej przerwie, pełen szpan. I ze wszystkim bym to powiązał tylko nie z nowoczesnością i tolerancją. Swoją drogą Pani od wieszania krzyża z genitaliami, co mi akurat, jako sztuka, się podobało, została Matką Boską cierpiącą polskich feministek. Bardzo łatwo przejść, nawet niepostrzeżenie w nowoczesnym podejściu do krzyża od ściągania do jeb…a i jakoś mam dziwnie pewne i nieodparte wrażenie, że nie chodzi o usuwanie krzyży ze szkół co jest szlachetne, ale o “wyje..nie Chrystusa”.

      Stawiam wszystko, że o to chodzi w tej wizji i szkole tolerancji, bo przecież nie ma już różnic między Chrystusem i Biedroniem. Nie ma potrzeby się wysilać, aby dostrzec różnicę między człowiekiem, którego zabito i to w sadystyczny sposób, za poglądy właśnie, które nie są moimi, a typem który płynie z prądem, robi polityczną i finansową karierę. Istnieje chyba coś takiego jak “nowoczesny” Taliban.

      • A w temacie…
        Nota bene pani Nieznalska jakoś tak miała pecha z resztą podobnego jak Jezus, jego matka i cała tzw święta rodzina. Nie że ją ciemnogród prześladował, nie że skazano ją za urazę czegoś, co ciężko zdefiniować, ale że zrobili z niej zupełnie kogoś innego niż chciała.

        Czytałem wywiad z nią w Przekroju bodajże. Żadnych jąder na krzyżu, żadnego feministycznego czy zwłaszcza antyklerykalnego zadęcia. Trochę nawiedzona babka, ale nawiedzona artystycznie a nie rewolucjonistycznie, z resztą bardzo ciepła osoba. Jakoś nie pasuje mi w jednym rzędzie do stawiania z panią Senszyn czy nawet panią Szczuką, która jak jej nazwisko nakazuje, gryzie i kąsa.
        A rysunek z kobietą owiniętą cierniami to chyba wręcz bez jej zgody na plakat przerobili…

        To jedyna analogia z Jezusem jaka mi się nasuwa. Jego też kojarzą z rzeczami które gdyby miał w tej chwili cokolwiek do powiedzenia, to pewnie by im z Lecha Kaczyńskiego nawet zasunął…

          • Pytanie bez odpowiedzi
            Ponieważ na temat tego szacownego Żyda powstało tyle legend i tyle razy przekręcano jego wypowiedzi, że w zasadzie nie wiemy jaki on był naprawdę (bo co do tego że był, to większość nie ma wątpliwości, nawet ateiści).
            Generalnie jeśli prawdą będą teksty o drugim policzku i ogólnym poczuciu misji dzejowej, to facet miałby dzisiaj ciężkie życie. Ale taki Dalajlama żyje i ma się dobrze, więc róznie to mogłoby być. Albo dostałby pokojowego Nobla, albo go by skini w ciemnej uliczce zap…

    • nie jestem rasistą ale
      Ten wpis MK to kuriozum i kompromitacja. Czytam Kurkę od lat, zgadzam się
      z nim prawie zawsze, ale widzę że sprawa (?) gejów rzuca się MK na rozum.
      A followers tylko czekają, żeby dać upust swym fobiom na tym forum.
      Matka Kurka, chyba stary jesteś (taki sam argument jak ‘staropanieństwo’
      Szczuki) Co to za temat ‘małzeństwa gejowskie’???????? Co to za problem?
      Czytam te komentarze pod twoim wpisem i tak sobie myślę, że zasłużyłeś
      na tych wszystkich fobów. Kurka, weź na luz i zrozum. Kobiety kiedyś walczyły
      o swe prawa zaciekle, ale to nie powód, żeby upatrywać w tym atak na swoje
      (100% prawdziwie męskie) wartości. Teraz walczą geje, ale KM nie zagrożą oni
      Twej rodzinie. A ‘ciota’ to chamówa, jako Twoja zwolenniczka jeszcze się łudzę
      że chamem nie jesteś,pliz!

  38. hmmmm
    ja jestem katolicki beton jak już i tez mi nie odpowiada sytuacja gdy w szkole wiszą krzyże a dzieciaki są w ramach obowiązku szkolnego uczone religii katolickiej. Jak już w ramach przekazywania wartości to całym sercem jestem za etyką.
    Ale, bo ale zawsze jest jakieś, jak słyszę takie teksty o “wyjebanym Jezusie” to mi się flaki wywracają, przy całym szacunku.
    A jak słyszę Nieznalska i argument że jej krzyż nie wisiał w miejscu publicznym to ogarnia mnie tylko pusty śmiech.
    by zachować stylistyka.
    Kurwa mać (tez potrafię, a co), sztuka, przeżycie artystyczne, krzyż z jajami i chujem, stare, grube kobiety podglądane w łaźni, piramida zwierząt jako co? a nad wszystkim jeden jęk, kasa, kasa, kasa, ja artystka mnie się należy, państwo ma obowiązek zapewnić mi nieskrepowana możliwość ekspresji a zapełnić ma dotując mnie bo ja artystka, ja wam kołtuny pokazuje jak kołtuńscy jesteście, kasa, gdzie jest kasa. a takiego wał, niema i już. Chcesz ekspresji to szukaj mecenasa ale wara ci od państwowej kasy.
    Onegdaj w galerii u mnie w miasteczku wystawa była, wybitne artysta i jego wybitne obrazy a po środku wybitnie wybitny obraz, biała płaszczyzna z białymi ciapkami i tytuł”Struktura bieli” i rozrywające mi mój prosty umysł pytanie, co do jasnej cholery ten wybitny awangardowy artysta chciał mi powiedzieć, co przekazać.
    wiem że to nie w temacie, ale jakoś tak wyszło.
    A wracając, Biedroń i jemu podobni tęż chcą by państwo za nich załatwiło, teraz natychmiast, by państwo zagwarantowało mu swoim autorytety prawo do penetracji odbytu partnera czy to lizania partnera i ssania. Nieważne że to państwo po takiej gwarancji stanie się arena, i na tej anie Biedronie położą głowy pod topory Nicponi. Biedroń pewnie ucieknie gdzieś tam daleko i z daleka będzie do walki zagrzewał, na przykład Ciebie dorolo. rewolucje są dobre w filmach i powieściach. realne życie to ewolucja. ewolucja postaw to ciążka praca, to się nazywa edukacja.

    • Długa pauza dla “nowoczesnego” Talibanu
      Mam jakoś tak samo, mnie też ten “wyje… Chrystus” i ta “kur…mać” w co drugim zdaniu kojarzy się, ze szlugiem wyjaranym w kiblu na długiej przerwie, pełen szpan. I ze wszystkim bym to powiązał tylko nie z nowoczesnością i tolerancją. Swoją drogą Pani od wieszania krzyża z genitaliami, co mi akurat, jako sztuka, się podobało, została Matką Boską cierpiącą polskich feministek. Bardzo łatwo przejść, nawet niepostrzeżenie w nowoczesnym podejściu do krzyża od ściągania do jeb…a i jakoś mam dziwnie pewne i nieodparte wrażenie, że nie chodzi o usuwanie krzyży ze szkół co jest szlachetne, ale o “wyje..nie Chrystusa”.

      Stawiam wszystko, że o to chodzi w tej wizji i szkole tolerancji, bo przecież nie ma już różnic między Chrystusem i Biedroniem. Nie ma potrzeby się wysilać, aby dostrzec różnicę między człowiekiem, którego zabito i to w sadystyczny sposób, za poglądy właśnie, które nie są moimi, a typem który płynie z prądem, robi polityczną i finansową karierę. Istnieje chyba coś takiego jak “nowoczesny” Taliban.

      • A w temacie…
        Nota bene pani Nieznalska jakoś tak miała pecha z resztą podobnego jak Jezus, jego matka i cała tzw święta rodzina. Nie że ją ciemnogród prześladował, nie że skazano ją za urazę czegoś, co ciężko zdefiniować, ale że zrobili z niej zupełnie kogoś innego niż chciała.

        Czytałem wywiad z nią w Przekroju bodajże. Żadnych jąder na krzyżu, żadnego feministycznego czy zwłaszcza antyklerykalnego zadęcia. Trochę nawiedzona babka, ale nawiedzona artystycznie a nie rewolucjonistycznie, z resztą bardzo ciepła osoba. Jakoś nie pasuje mi w jednym rzędzie do stawiania z panią Senszyn czy nawet panią Szczuką, która jak jej nazwisko nakazuje, gryzie i kąsa.
        A rysunek z kobietą owiniętą cierniami to chyba wręcz bez jej zgody na plakat przerobili…

        To jedyna analogia z Jezusem jaka mi się nasuwa. Jego też kojarzą z rzeczami które gdyby miał w tej chwili cokolwiek do powiedzenia, to pewnie by im z Lecha Kaczyńskiego nawet zasunął…

          • Pytanie bez odpowiedzi
            Ponieważ na temat tego szacownego Żyda powstało tyle legend i tyle razy przekręcano jego wypowiedzi, że w zasadzie nie wiemy jaki on był naprawdę (bo co do tego że był, to większość nie ma wątpliwości, nawet ateiści).
            Generalnie jeśli prawdą będą teksty o drugim policzku i ogólnym poczuciu misji dzejowej, to facet miałby dzisiaj ciężkie życie. Ale taki Dalajlama żyje i ma się dobrze, więc róznie to mogłoby być. Albo dostałby pokojowego Nobla, albo go by skini w ciemnej uliczce zap…

    • nie jestem rasistą ale
      Ten wpis MK to kuriozum i kompromitacja. Czytam Kurkę od lat, zgadzam się
      z nim prawie zawsze, ale widzę że sprawa (?) gejów rzuca się MK na rozum.
      A followers tylko czekają, żeby dać upust swym fobiom na tym forum.
      Matka Kurka, chyba stary jesteś (taki sam argument jak ‘staropanieństwo’
      Szczuki) Co to za temat ‘małzeństwa gejowskie’???????? Co to za problem?
      Czytam te komentarze pod twoim wpisem i tak sobie myślę, że zasłużyłeś
      na tych wszystkich fobów. Kurka, weź na luz i zrozum. Kobiety kiedyś walczyły
      o swe prawa zaciekle, ale to nie powód, żeby upatrywać w tym atak na swoje
      (100% prawdziwie męskie) wartości. Teraz walczą geje, ale KM nie zagrożą oni
      Twej rodzinie. A ‘ciota’ to chamówa, jako Twoja zwolenniczka jeszcze się łudzę
      że chamem nie jesteś,pliz!

  39. hmmmm
    ja jestem katolicki beton jak już i tez mi nie odpowiada sytuacja gdy w szkole wiszą krzyże a dzieciaki są w ramach obowiązku szkolnego uczone religii katolickiej. Jak już w ramach przekazywania wartości to całym sercem jestem za etyką.
    Ale, bo ale zawsze jest jakieś, jak słyszę takie teksty o “wyjebanym Jezusie” to mi się flaki wywracają, przy całym szacunku.
    A jak słyszę Nieznalska i argument że jej krzyż nie wisiał w miejscu publicznym to ogarnia mnie tylko pusty śmiech.
    by zachować stylistyka.
    Kurwa mać (tez potrafię, a co), sztuka, przeżycie artystyczne, krzyż z jajami i chujem, stare, grube kobiety podglądane w łaźni, piramida zwierząt jako co? a nad wszystkim jeden jęk, kasa, kasa, kasa, ja artystka mnie się należy, państwo ma obowiązek zapewnić mi nieskrepowana możliwość ekspresji a zapełnić ma dotując mnie bo ja artystka, ja wam kołtuny pokazuje jak kołtuńscy jesteście, kasa, gdzie jest kasa. a takiego wał, niema i już. Chcesz ekspresji to szukaj mecenasa ale wara ci od państwowej kasy.
    Onegdaj w galerii u mnie w miasteczku wystawa była, wybitne artysta i jego wybitne obrazy a po środku wybitnie wybitny obraz, biała płaszczyzna z białymi ciapkami i tytuł”Struktura bieli” i rozrywające mi mój prosty umysł pytanie, co do jasnej cholery ten wybitny awangardowy artysta chciał mi powiedzieć, co przekazać.
    wiem że to nie w temacie, ale jakoś tak wyszło.
    A wracając, Biedroń i jemu podobni tęż chcą by państwo za nich załatwiło, teraz natychmiast, by państwo zagwarantowało mu swoim autorytety prawo do penetracji odbytu partnera czy to lizania partnera i ssania. Nieważne że to państwo po takiej gwarancji stanie się arena, i na tej anie Biedronie położą głowy pod topory Nicponi. Biedroń pewnie ucieknie gdzieś tam daleko i z daleka będzie do walki zagrzewał, na przykład Ciebie dorolo. rewolucje są dobre w filmach i powieściach. realne życie to ewolucja. ewolucja postaw to ciążka praca, to się nazywa edukacja.

    • Długa pauza dla “nowoczesnego” Talibanu
      Mam jakoś tak samo, mnie też ten “wyje… Chrystus” i ta “kur…mać” w co drugim zdaniu kojarzy się, ze szlugiem wyjaranym w kiblu na długiej przerwie, pełen szpan. I ze wszystkim bym to powiązał tylko nie z nowoczesnością i tolerancją. Swoją drogą Pani od wieszania krzyża z genitaliami, co mi akurat, jako sztuka, się podobało, została Matką Boską cierpiącą polskich feministek. Bardzo łatwo przejść, nawet niepostrzeżenie w nowoczesnym podejściu do krzyża od ściągania do jeb…a i jakoś mam dziwnie pewne i nieodparte wrażenie, że nie chodzi o usuwanie krzyży ze szkół co jest szlachetne, ale o “wyje..nie Chrystusa”.

      Stawiam wszystko, że o to chodzi w tej wizji i szkole tolerancji, bo przecież nie ma już różnic między Chrystusem i Biedroniem. Nie ma potrzeby się wysilać, aby dostrzec różnicę między człowiekiem, którego zabito i to w sadystyczny sposób, za poglądy właśnie, które nie są moimi, a typem który płynie z prądem, robi polityczną i finansową karierę. Istnieje chyba coś takiego jak “nowoczesny” Taliban.

      • A w temacie…
        Nota bene pani Nieznalska jakoś tak miała pecha z resztą podobnego jak Jezus, jego matka i cała tzw święta rodzina. Nie że ją ciemnogród prześladował, nie że skazano ją za urazę czegoś, co ciężko zdefiniować, ale że zrobili z niej zupełnie kogoś innego niż chciała.

        Czytałem wywiad z nią w Przekroju bodajże. Żadnych jąder na krzyżu, żadnego feministycznego czy zwłaszcza antyklerykalnego zadęcia. Trochę nawiedzona babka, ale nawiedzona artystycznie a nie rewolucjonistycznie, z resztą bardzo ciepła osoba. Jakoś nie pasuje mi w jednym rzędzie do stawiania z panią Senszyn czy nawet panią Szczuką, która jak jej nazwisko nakazuje, gryzie i kąsa.
        A rysunek z kobietą owiniętą cierniami to chyba wręcz bez jej zgody na plakat przerobili…

        To jedyna analogia z Jezusem jaka mi się nasuwa. Jego też kojarzą z rzeczami które gdyby miał w tej chwili cokolwiek do powiedzenia, to pewnie by im z Lecha Kaczyńskiego nawet zasunął…

          • Pytanie bez odpowiedzi
            Ponieważ na temat tego szacownego Żyda powstało tyle legend i tyle razy przekręcano jego wypowiedzi, że w zasadzie nie wiemy jaki on był naprawdę (bo co do tego że był, to większość nie ma wątpliwości, nawet ateiści).
            Generalnie jeśli prawdą będą teksty o drugim policzku i ogólnym poczuciu misji dzejowej, to facet miałby dzisiaj ciężkie życie. Ale taki Dalajlama żyje i ma się dobrze, więc róznie to mogłoby być. Albo dostałby pokojowego Nobla, albo go by skini w ciemnej uliczce zap…

    • nie jestem rasistą ale
      Ten wpis MK to kuriozum i kompromitacja. Czytam Kurkę od lat, zgadzam się
      z nim prawie zawsze, ale widzę że sprawa (?) gejów rzuca się MK na rozum.
      A followers tylko czekają, żeby dać upust swym fobiom na tym forum.
      Matka Kurka, chyba stary jesteś (taki sam argument jak ‘staropanieństwo’
      Szczuki) Co to za temat ‘małzeństwa gejowskie’???????? Co to za problem?
      Czytam te komentarze pod twoim wpisem i tak sobie myślę, że zasłużyłeś
      na tych wszystkich fobów. Kurka, weź na luz i zrozum. Kobiety kiedyś walczyły
      o swe prawa zaciekle, ale to nie powód, żeby upatrywać w tym atak na swoje
      (100% prawdziwie męskie) wartości. Teraz walczą geje, ale KM nie zagrożą oni
      Twej rodzinie. A ‘ciota’ to chamówa, jako Twoja zwolenniczka jeszcze się łudzę
      że chamem nie jesteś,pliz!

  40. hmmmm
    ja jestem katolicki beton jak już i tez mi nie odpowiada sytuacja gdy w szkole wiszą krzyże a dzieciaki są w ramach obowiązku szkolnego uczone religii katolickiej. Jak już w ramach przekazywania wartości to całym sercem jestem za etyką.
    Ale, bo ale zawsze jest jakieś, jak słyszę takie teksty o “wyjebanym Jezusie” to mi się flaki wywracają, przy całym szacunku.
    A jak słyszę Nieznalska i argument że jej krzyż nie wisiał w miejscu publicznym to ogarnia mnie tylko pusty śmiech.
    by zachować stylistyka.
    Kurwa mać (tez potrafię, a co), sztuka, przeżycie artystyczne, krzyż z jajami i chujem, stare, grube kobiety podglądane w łaźni, piramida zwierząt jako co? a nad wszystkim jeden jęk, kasa, kasa, kasa, ja artystka mnie się należy, państwo ma obowiązek zapewnić mi nieskrepowana możliwość ekspresji a zapełnić ma dotując mnie bo ja artystka, ja wam kołtuny pokazuje jak kołtuńscy jesteście, kasa, gdzie jest kasa. a takiego wał, niema i już. Chcesz ekspresji to szukaj mecenasa ale wara ci od państwowej kasy.
    Onegdaj w galerii u mnie w miasteczku wystawa była, wybitne artysta i jego wybitne obrazy a po środku wybitnie wybitny obraz, biała płaszczyzna z białymi ciapkami i tytuł”Struktura bieli” i rozrywające mi mój prosty umysł pytanie, co do jasnej cholery ten wybitny awangardowy artysta chciał mi powiedzieć, co przekazać.
    wiem że to nie w temacie, ale jakoś tak wyszło.
    A wracając, Biedroń i jemu podobni tęż chcą by państwo za nich załatwiło, teraz natychmiast, by państwo zagwarantowało mu swoim autorytety prawo do penetracji odbytu partnera czy to lizania partnera i ssania. Nieważne że to państwo po takiej gwarancji stanie się arena, i na tej anie Biedronie położą głowy pod topory Nicponi. Biedroń pewnie ucieknie gdzieś tam daleko i z daleka będzie do walki zagrzewał, na przykład Ciebie dorolo. rewolucje są dobre w filmach i powieściach. realne życie to ewolucja. ewolucja postaw to ciążka praca, to się nazywa edukacja.

    • Długa pauza dla “nowoczesnego” Talibanu
      Mam jakoś tak samo, mnie też ten “wyje… Chrystus” i ta “kur…mać” w co drugim zdaniu kojarzy się, ze szlugiem wyjaranym w kiblu na długiej przerwie, pełen szpan. I ze wszystkim bym to powiązał tylko nie z nowoczesnością i tolerancją. Swoją drogą Pani od wieszania krzyża z genitaliami, co mi akurat, jako sztuka, się podobało, została Matką Boską cierpiącą polskich feministek. Bardzo łatwo przejść, nawet niepostrzeżenie w nowoczesnym podejściu do krzyża od ściągania do jeb…a i jakoś mam dziwnie pewne i nieodparte wrażenie, że nie chodzi o usuwanie krzyży ze szkół co jest szlachetne, ale o “wyje..nie Chrystusa”.

      Stawiam wszystko, że o to chodzi w tej wizji i szkole tolerancji, bo przecież nie ma już różnic między Chrystusem i Biedroniem. Nie ma potrzeby się wysilać, aby dostrzec różnicę między człowiekiem, którego zabito i to w sadystyczny sposób, za poglądy właśnie, które nie są moimi, a typem który płynie z prądem, robi polityczną i finansową karierę. Istnieje chyba coś takiego jak “nowoczesny” Taliban.

      • A w temacie…
        Nota bene pani Nieznalska jakoś tak miała pecha z resztą podobnego jak Jezus, jego matka i cała tzw święta rodzina. Nie że ją ciemnogród prześladował, nie że skazano ją za urazę czegoś, co ciężko zdefiniować, ale że zrobili z niej zupełnie kogoś innego niż chciała.

        Czytałem wywiad z nią w Przekroju bodajże. Żadnych jąder na krzyżu, żadnego feministycznego czy zwłaszcza antyklerykalnego zadęcia. Trochę nawiedzona babka, ale nawiedzona artystycznie a nie rewolucjonistycznie, z resztą bardzo ciepła osoba. Jakoś nie pasuje mi w jednym rzędzie do stawiania z panią Senszyn czy nawet panią Szczuką, która jak jej nazwisko nakazuje, gryzie i kąsa.
        A rysunek z kobietą owiniętą cierniami to chyba wręcz bez jej zgody na plakat przerobili…

        To jedyna analogia z Jezusem jaka mi się nasuwa. Jego też kojarzą z rzeczami które gdyby miał w tej chwili cokolwiek do powiedzenia, to pewnie by im z Lecha Kaczyńskiego nawet zasunął…

          • Pytanie bez odpowiedzi
            Ponieważ na temat tego szacownego Żyda powstało tyle legend i tyle razy przekręcano jego wypowiedzi, że w zasadzie nie wiemy jaki on był naprawdę (bo co do tego że był, to większość nie ma wątpliwości, nawet ateiści).
            Generalnie jeśli prawdą będą teksty o drugim policzku i ogólnym poczuciu misji dzejowej, to facet miałby dzisiaj ciężkie życie. Ale taki Dalajlama żyje i ma się dobrze, więc róznie to mogłoby być. Albo dostałby pokojowego Nobla, albo go by skini w ciemnej uliczce zap…

    • nie jestem rasistą ale
      Ten wpis MK to kuriozum i kompromitacja. Czytam Kurkę od lat, zgadzam się
      z nim prawie zawsze, ale widzę że sprawa (?) gejów rzuca się MK na rozum.
      A followers tylko czekają, żeby dać upust swym fobiom na tym forum.
      Matka Kurka, chyba stary jesteś (taki sam argument jak ‘staropanieństwo’
      Szczuki) Co to za temat ‘małzeństwa gejowskie’???????? Co to za problem?
      Czytam te komentarze pod twoim wpisem i tak sobie myślę, że zasłużyłeś
      na tych wszystkich fobów. Kurka, weź na luz i zrozum. Kobiety kiedyś walczyły
      o swe prawa zaciekle, ale to nie powód, żeby upatrywać w tym atak na swoje
      (100% prawdziwie męskie) wartości. Teraz walczą geje, ale KM nie zagrożą oni
      Twej rodzinie. A ‘ciota’ to chamówa, jako Twoja zwolenniczka jeszcze się łudzę
      że chamem nie jesteś,pliz!

  41. hmmmm
    ja jestem katolicki beton jak już i tez mi nie odpowiada sytuacja gdy w szkole wiszą krzyże a dzieciaki są w ramach obowiązku szkolnego uczone religii katolickiej. Jak już w ramach przekazywania wartości to całym sercem jestem za etyką.
    Ale, bo ale zawsze jest jakieś, jak słyszę takie teksty o “wyjebanym Jezusie” to mi się flaki wywracają, przy całym szacunku.
    A jak słyszę Nieznalska i argument że jej krzyż nie wisiał w miejscu publicznym to ogarnia mnie tylko pusty śmiech.
    by zachować stylistyka.
    Kurwa mać (tez potrafię, a co), sztuka, przeżycie artystyczne, krzyż z jajami i chujem, stare, grube kobiety podglądane w łaźni, piramida zwierząt jako co? a nad wszystkim jeden jęk, kasa, kasa, kasa, ja artystka mnie się należy, państwo ma obowiązek zapewnić mi nieskrepowana możliwość ekspresji a zapełnić ma dotując mnie bo ja artystka, ja wam kołtuny pokazuje jak kołtuńscy jesteście, kasa, gdzie jest kasa. a takiego wał, niema i już. Chcesz ekspresji to szukaj mecenasa ale wara ci od państwowej kasy.
    Onegdaj w galerii u mnie w miasteczku wystawa była, wybitne artysta i jego wybitne obrazy a po środku wybitnie wybitny obraz, biała płaszczyzna z białymi ciapkami i tytuł”Struktura bieli” i rozrywające mi mój prosty umysł pytanie, co do jasnej cholery ten wybitny awangardowy artysta chciał mi powiedzieć, co przekazać.
    wiem że to nie w temacie, ale jakoś tak wyszło.
    A wracając, Biedroń i jemu podobni tęż chcą by państwo za nich załatwiło, teraz natychmiast, by państwo zagwarantowało mu swoim autorytety prawo do penetracji odbytu partnera czy to lizania partnera i ssania. Nieważne że to państwo po takiej gwarancji stanie się arena, i na tej anie Biedronie położą głowy pod topory Nicponi. Biedroń pewnie ucieknie gdzieś tam daleko i z daleka będzie do walki zagrzewał, na przykład Ciebie dorolo. rewolucje są dobre w filmach i powieściach. realne życie to ewolucja. ewolucja postaw to ciążka praca, to się nazywa edukacja.

    • Długa pauza dla “nowoczesnego” Talibanu
      Mam jakoś tak samo, mnie też ten “wyje… Chrystus” i ta “kur…mać” w co drugim zdaniu kojarzy się, ze szlugiem wyjaranym w kiblu na długiej przerwie, pełen szpan. I ze wszystkim bym to powiązał tylko nie z nowoczesnością i tolerancją. Swoją drogą Pani od wieszania krzyża z genitaliami, co mi akurat, jako sztuka, się podobało, została Matką Boską cierpiącą polskich feministek. Bardzo łatwo przejść, nawet niepostrzeżenie w nowoczesnym podejściu do krzyża od ściągania do jeb…a i jakoś mam dziwnie pewne i nieodparte wrażenie, że nie chodzi o usuwanie krzyży ze szkół co jest szlachetne, ale o “wyje..nie Chrystusa”.

      Stawiam wszystko, że o to chodzi w tej wizji i szkole tolerancji, bo przecież nie ma już różnic między Chrystusem i Biedroniem. Nie ma potrzeby się wysilać, aby dostrzec różnicę między człowiekiem, którego zabito i to w sadystyczny sposób, za poglądy właśnie, które nie są moimi, a typem który płynie z prądem, robi polityczną i finansową karierę. Istnieje chyba coś takiego jak “nowoczesny” Taliban.

      • A w temacie…
        Nota bene pani Nieznalska jakoś tak miała pecha z resztą podobnego jak Jezus, jego matka i cała tzw święta rodzina. Nie że ją ciemnogród prześladował, nie że skazano ją za urazę czegoś, co ciężko zdefiniować, ale że zrobili z niej zupełnie kogoś innego niż chciała.

        Czytałem wywiad z nią w Przekroju bodajże. Żadnych jąder na krzyżu, żadnego feministycznego czy zwłaszcza antyklerykalnego zadęcia. Trochę nawiedzona babka, ale nawiedzona artystycznie a nie rewolucjonistycznie, z resztą bardzo ciepła osoba. Jakoś nie pasuje mi w jednym rzędzie do stawiania z panią Senszyn czy nawet panią Szczuką, która jak jej nazwisko nakazuje, gryzie i kąsa.
        A rysunek z kobietą owiniętą cierniami to chyba wręcz bez jej zgody na plakat przerobili…

        To jedyna analogia z Jezusem jaka mi się nasuwa. Jego też kojarzą z rzeczami które gdyby miał w tej chwili cokolwiek do powiedzenia, to pewnie by im z Lecha Kaczyńskiego nawet zasunął…

          • Pytanie bez odpowiedzi
            Ponieważ na temat tego szacownego Żyda powstało tyle legend i tyle razy przekręcano jego wypowiedzi, że w zasadzie nie wiemy jaki on był naprawdę (bo co do tego że był, to większość nie ma wątpliwości, nawet ateiści).
            Generalnie jeśli prawdą będą teksty o drugim policzku i ogólnym poczuciu misji dzejowej, to facet miałby dzisiaj ciężkie życie. Ale taki Dalajlama żyje i ma się dobrze, więc róznie to mogłoby być. Albo dostałby pokojowego Nobla, albo go by skini w ciemnej uliczce zap…

    • nie jestem rasistą ale
      Ten wpis MK to kuriozum i kompromitacja. Czytam Kurkę od lat, zgadzam się
      z nim prawie zawsze, ale widzę że sprawa (?) gejów rzuca się MK na rozum.
      A followers tylko czekają, żeby dać upust swym fobiom na tym forum.
      Matka Kurka, chyba stary jesteś (taki sam argument jak ‘staropanieństwo’
      Szczuki) Co to za temat ‘małzeństwa gejowskie’???????? Co to za problem?
      Czytam te komentarze pod twoim wpisem i tak sobie myślę, że zasłużyłeś
      na tych wszystkich fobów. Kurka, weź na luz i zrozum. Kobiety kiedyś walczyły
      o swe prawa zaciekle, ale to nie powód, żeby upatrywać w tym atak na swoje
      (100% prawdziwie męskie) wartości. Teraz walczą geje, ale KM nie zagrożą oni
      Twej rodzinie. A ‘ciota’ to chamówa, jako Twoja zwolenniczka jeszcze się łudzę
      że chamem nie jesteś,pliz!

  42. hmmmm
    ja jestem katolicki beton jak już i tez mi nie odpowiada sytuacja gdy w szkole wiszą krzyże a dzieciaki są w ramach obowiązku szkolnego uczone religii katolickiej. Jak już w ramach przekazywania wartości to całym sercem jestem za etyką.
    Ale, bo ale zawsze jest jakieś, jak słyszę takie teksty o “wyjebanym Jezusie” to mi się flaki wywracają, przy całym szacunku.
    A jak słyszę Nieznalska i argument że jej krzyż nie wisiał w miejscu publicznym to ogarnia mnie tylko pusty śmiech.
    by zachować stylistyka.
    Kurwa mać (tez potrafię, a co), sztuka, przeżycie artystyczne, krzyż z jajami i chujem, stare, grube kobiety podglądane w łaźni, piramida zwierząt jako co? a nad wszystkim jeden jęk, kasa, kasa, kasa, ja artystka mnie się należy, państwo ma obowiązek zapewnić mi nieskrepowana możliwość ekspresji a zapełnić ma dotując mnie bo ja artystka, ja wam kołtuny pokazuje jak kołtuńscy jesteście, kasa, gdzie jest kasa. a takiego wał, niema i już. Chcesz ekspresji to szukaj mecenasa ale wara ci od państwowej kasy.
    Onegdaj w galerii u mnie w miasteczku wystawa była, wybitne artysta i jego wybitne obrazy a po środku wybitnie wybitny obraz, biała płaszczyzna z białymi ciapkami i tytuł”Struktura bieli” i rozrywające mi mój prosty umysł pytanie, co do jasnej cholery ten wybitny awangardowy artysta chciał mi powiedzieć, co przekazać.
    wiem że to nie w temacie, ale jakoś tak wyszło.
    A wracając, Biedroń i jemu podobni tęż chcą by państwo za nich załatwiło, teraz natychmiast, by państwo zagwarantowało mu swoim autorytety prawo do penetracji odbytu partnera czy to lizania partnera i ssania. Nieważne że to państwo po takiej gwarancji stanie się arena, i na tej anie Biedronie położą głowy pod topory Nicponi. Biedroń pewnie ucieknie gdzieś tam daleko i z daleka będzie do walki zagrzewał, na przykład Ciebie dorolo. rewolucje są dobre w filmach i powieściach. realne życie to ewolucja. ewolucja postaw to ciążka praca, to się nazywa edukacja.

    • Długa pauza dla “nowoczesnego” Talibanu
      Mam jakoś tak samo, mnie też ten “wyje… Chrystus” i ta “kur…mać” w co drugim zdaniu kojarzy się, ze szlugiem wyjaranym w kiblu na długiej przerwie, pełen szpan. I ze wszystkim bym to powiązał tylko nie z nowoczesnością i tolerancją. Swoją drogą Pani od wieszania krzyża z genitaliami, co mi akurat, jako sztuka, się podobało, została Matką Boską cierpiącą polskich feministek. Bardzo łatwo przejść, nawet niepostrzeżenie w nowoczesnym podejściu do krzyża od ściągania do jeb…a i jakoś mam dziwnie pewne i nieodparte wrażenie, że nie chodzi o usuwanie krzyży ze szkół co jest szlachetne, ale o “wyje..nie Chrystusa”.

      Stawiam wszystko, że o to chodzi w tej wizji i szkole tolerancji, bo przecież nie ma już różnic między Chrystusem i Biedroniem. Nie ma potrzeby się wysilać, aby dostrzec różnicę między człowiekiem, którego zabito i to w sadystyczny sposób, za poglądy właśnie, które nie są moimi, a typem który płynie z prądem, robi polityczną i finansową karierę. Istnieje chyba coś takiego jak “nowoczesny” Taliban.

      • A w temacie…
        Nota bene pani Nieznalska jakoś tak miała pecha z resztą podobnego jak Jezus, jego matka i cała tzw święta rodzina. Nie że ją ciemnogród prześladował, nie że skazano ją za urazę czegoś, co ciężko zdefiniować, ale że zrobili z niej zupełnie kogoś innego niż chciała.

        Czytałem wywiad z nią w Przekroju bodajże. Żadnych jąder na krzyżu, żadnego feministycznego czy zwłaszcza antyklerykalnego zadęcia. Trochę nawiedzona babka, ale nawiedzona artystycznie a nie rewolucjonistycznie, z resztą bardzo ciepła osoba. Jakoś nie pasuje mi w jednym rzędzie do stawiania z panią Senszyn czy nawet panią Szczuką, która jak jej nazwisko nakazuje, gryzie i kąsa.
        A rysunek z kobietą owiniętą cierniami to chyba wręcz bez jej zgody na plakat przerobili…

        To jedyna analogia z Jezusem jaka mi się nasuwa. Jego też kojarzą z rzeczami które gdyby miał w tej chwili cokolwiek do powiedzenia, to pewnie by im z Lecha Kaczyńskiego nawet zasunął…

          • Pytanie bez odpowiedzi
            Ponieważ na temat tego szacownego Żyda powstało tyle legend i tyle razy przekręcano jego wypowiedzi, że w zasadzie nie wiemy jaki on był naprawdę (bo co do tego że był, to większość nie ma wątpliwości, nawet ateiści).
            Generalnie jeśli prawdą będą teksty o drugim policzku i ogólnym poczuciu misji dzejowej, to facet miałby dzisiaj ciężkie życie. Ale taki Dalajlama żyje i ma się dobrze, więc róznie to mogłoby być. Albo dostałby pokojowego Nobla, albo go by skini w ciemnej uliczce zap…

    • nie jestem rasistą ale
      Ten wpis MK to kuriozum i kompromitacja. Czytam Kurkę od lat, zgadzam się
      z nim prawie zawsze, ale widzę że sprawa (?) gejów rzuca się MK na rozum.
      A followers tylko czekają, żeby dać upust swym fobiom na tym forum.
      Matka Kurka, chyba stary jesteś (taki sam argument jak ‘staropanieństwo’
      Szczuki) Co to za temat ‘małzeństwa gejowskie’???????? Co to za problem?
      Czytam te komentarze pod twoim wpisem i tak sobie myślę, że zasłużyłeś
      na tych wszystkich fobów. Kurka, weź na luz i zrozum. Kobiety kiedyś walczyły
      o swe prawa zaciekle, ale to nie powód, żeby upatrywać w tym atak na swoje
      (100% prawdziwie męskie) wartości. Teraz walczą geje, ale KM nie zagrożą oni
      Twej rodzinie. A ‘ciota’ to chamówa, jako Twoja zwolenniczka jeszcze się łudzę
      że chamem nie jesteś,pliz!

  43. No i cię poniosło
    Nie zauważyłaś że Kurak domaga się właśnie… normalności.

    Z tym że “normalność” jest ciężko zdefiniować. Używając twojego języka, Jiimę najbardziej “wkurwiają” “poj*bani” fanatycy. Nie wnika czy ich “*” fanatyzm wynika z napięcia przedmiesiączkowego, przejść z tym (łagodnie mówiąc) niedoskonałym światem, czy ideologicznego zacięcia do którego wszyscy mamy skłonność, ale tej skłonności akurat nie powinniśmy rozwijać, podobnie jak chęci rzucenia się z zębami i pazurami na każdego kto nas wnerwia.

    Prawdę mówiąc, fanatycy rzadko uzyskują to co chcą. Feministki wywalczyły prawa wyborcze, ale nie wywalczyły postrzegania kobiety jako człowieka, a chyba o to im chodziło. Zamiast tego same nie są postrzegane jako kobiety tylko jako “poj*bane baby”. “jesteś brzydka, zła i wredna, zostań feministką” głosił pewien głupawy plakat stworzony przez gościa z drugiej strony barykady. Problem jednak nie jest w tym gościu – problem jest w tym, że jak usypiesz barykade, ona zawsze zyska “drugą stronę”, powierzchnie jednostronną wymyślił jedynie niejaki Moebius i zrobił to pewnego rodzaju oszustwem.

    MK czasami nazywa rzeczy dosadnie, czasem niesprawiedliwie. Ale Jiima też ma dosyć szufladkowania. Jiima nie jest katolickie – ba nie jest nawet chrześcijańskie. Jak to oświadcza, od razu uważane jest za ateistę i co więcej, od razu uznawane jest to za młodzieńczy wybryk (pomimo że Jiima jest w wieku oględnie mówiąc średnim). Nie popiera wybryków Kaczyńskich ani radia co ma wiadomo co, ale od czasu do czasu zostaje posądzone o mocherowość, bo też uważa że “pedały” dzieci adoptować nie powinny, chyba że szybko z nimi wyjadą do Holandii.

    Problem z MK jest taki, że siedzi okrakiem na barykadzie. Jiima w ogóle omija barykady szerokim łukiem, dzięki temu rzadziej dostaje kamieniami od obydwu stron. Problem w tym, że w efekcie są tacy co uważają Jiimę za pozbawiony idei byt, który może robić różne rzeczy bo co mu szkodzi. Zorganizuj chrzciny dla swojego dziecka, bo co ci szkodzi. Podpisz petycję o adopcję dla gejów bo co ci szkodzi.

    Otóż szkodzi i czasem Jiima używa ostrych słów by powiedzieć to cociszkodziom, którzy są potem szczerze zdziwieni i obrażeni…

  44. No i cię poniosło
    Nie zauważyłaś że Kurak domaga się właśnie… normalności.

    Z tym że “normalność” jest ciężko zdefiniować. Używając twojego języka, Jiimę najbardziej “wkurwiają” “poj*bani” fanatycy. Nie wnika czy ich “*” fanatyzm wynika z napięcia przedmiesiączkowego, przejść z tym (łagodnie mówiąc) niedoskonałym światem, czy ideologicznego zacięcia do którego wszyscy mamy skłonność, ale tej skłonności akurat nie powinniśmy rozwijać, podobnie jak chęci rzucenia się z zębami i pazurami na każdego kto nas wnerwia.

    Prawdę mówiąc, fanatycy rzadko uzyskują to co chcą. Feministki wywalczyły prawa wyborcze, ale nie wywalczyły postrzegania kobiety jako człowieka, a chyba o to im chodziło. Zamiast tego same nie są postrzegane jako kobiety tylko jako “poj*bane baby”. “jesteś brzydka, zła i wredna, zostań feministką” głosił pewien głupawy plakat stworzony przez gościa z drugiej strony barykady. Problem jednak nie jest w tym gościu – problem jest w tym, że jak usypiesz barykade, ona zawsze zyska “drugą stronę”, powierzchnie jednostronną wymyślił jedynie niejaki Moebius i zrobił to pewnego rodzaju oszustwem.

    MK czasami nazywa rzeczy dosadnie, czasem niesprawiedliwie. Ale Jiima też ma dosyć szufladkowania. Jiima nie jest katolickie – ba nie jest nawet chrześcijańskie. Jak to oświadcza, od razu uważane jest za ateistę i co więcej, od razu uznawane jest to za młodzieńczy wybryk (pomimo że Jiima jest w wieku oględnie mówiąc średnim). Nie popiera wybryków Kaczyńskich ani radia co ma wiadomo co, ale od czasu do czasu zostaje posądzone o mocherowość, bo też uważa że “pedały” dzieci adoptować nie powinny, chyba że szybko z nimi wyjadą do Holandii.

    Problem z MK jest taki, że siedzi okrakiem na barykadzie. Jiima w ogóle omija barykady szerokim łukiem, dzięki temu rzadziej dostaje kamieniami od obydwu stron. Problem w tym, że w efekcie są tacy co uważają Jiimę za pozbawiony idei byt, który może robić różne rzeczy bo co mu szkodzi. Zorganizuj chrzciny dla swojego dziecka, bo co ci szkodzi. Podpisz petycję o adopcję dla gejów bo co ci szkodzi.

    Otóż szkodzi i czasem Jiima używa ostrych słów by powiedzieć to cociszkodziom, którzy są potem szczerze zdziwieni i obrażeni…

  45. No i cię poniosło
    Nie zauważyłaś że Kurak domaga się właśnie… normalności.

    Z tym że “normalność” jest ciężko zdefiniować. Używając twojego języka, Jiimę najbardziej “wkurwiają” “poj*bani” fanatycy. Nie wnika czy ich “*” fanatyzm wynika z napięcia przedmiesiączkowego, przejść z tym (łagodnie mówiąc) niedoskonałym światem, czy ideologicznego zacięcia do którego wszyscy mamy skłonność, ale tej skłonności akurat nie powinniśmy rozwijać, podobnie jak chęci rzucenia się z zębami i pazurami na każdego kto nas wnerwia.

    Prawdę mówiąc, fanatycy rzadko uzyskują to co chcą. Feministki wywalczyły prawa wyborcze, ale nie wywalczyły postrzegania kobiety jako człowieka, a chyba o to im chodziło. Zamiast tego same nie są postrzegane jako kobiety tylko jako “poj*bane baby”. “jesteś brzydka, zła i wredna, zostań feministką” głosił pewien głupawy plakat stworzony przez gościa z drugiej strony barykady. Problem jednak nie jest w tym gościu – problem jest w tym, że jak usypiesz barykade, ona zawsze zyska “drugą stronę”, powierzchnie jednostronną wymyślił jedynie niejaki Moebius i zrobił to pewnego rodzaju oszustwem.

    MK czasami nazywa rzeczy dosadnie, czasem niesprawiedliwie. Ale Jiima też ma dosyć szufladkowania. Jiima nie jest katolickie – ba nie jest nawet chrześcijańskie. Jak to oświadcza, od razu uważane jest za ateistę i co więcej, od razu uznawane jest to za młodzieńczy wybryk (pomimo że Jiima jest w wieku oględnie mówiąc średnim). Nie popiera wybryków Kaczyńskich ani radia co ma wiadomo co, ale od czasu do czasu zostaje posądzone o mocherowość, bo też uważa że “pedały” dzieci adoptować nie powinny, chyba że szybko z nimi wyjadą do Holandii.

    Problem z MK jest taki, że siedzi okrakiem na barykadzie. Jiima w ogóle omija barykady szerokim łukiem, dzięki temu rzadziej dostaje kamieniami od obydwu stron. Problem w tym, że w efekcie są tacy co uważają Jiimę za pozbawiony idei byt, który może robić różne rzeczy bo co mu szkodzi. Zorganizuj chrzciny dla swojego dziecka, bo co ci szkodzi. Podpisz petycję o adopcję dla gejów bo co ci szkodzi.

    Otóż szkodzi i czasem Jiima używa ostrych słów by powiedzieć to cociszkodziom, którzy są potem szczerze zdziwieni i obrażeni…

  46. No i cię poniosło
    Nie zauważyłaś że Kurak domaga się właśnie… normalności.

    Z tym że “normalność” jest ciężko zdefiniować. Używając twojego języka, Jiimę najbardziej “wkurwiają” “poj*bani” fanatycy. Nie wnika czy ich “*” fanatyzm wynika z napięcia przedmiesiączkowego, przejść z tym (łagodnie mówiąc) niedoskonałym światem, czy ideologicznego zacięcia do którego wszyscy mamy skłonność, ale tej skłonności akurat nie powinniśmy rozwijać, podobnie jak chęci rzucenia się z zębami i pazurami na każdego kto nas wnerwia.

    Prawdę mówiąc, fanatycy rzadko uzyskują to co chcą. Feministki wywalczyły prawa wyborcze, ale nie wywalczyły postrzegania kobiety jako człowieka, a chyba o to im chodziło. Zamiast tego same nie są postrzegane jako kobiety tylko jako “poj*bane baby”. “jesteś brzydka, zła i wredna, zostań feministką” głosił pewien głupawy plakat stworzony przez gościa z drugiej strony barykady. Problem jednak nie jest w tym gościu – problem jest w tym, że jak usypiesz barykade, ona zawsze zyska “drugą stronę”, powierzchnie jednostronną wymyślił jedynie niejaki Moebius i zrobił to pewnego rodzaju oszustwem.

    MK czasami nazywa rzeczy dosadnie, czasem niesprawiedliwie. Ale Jiima też ma dosyć szufladkowania. Jiima nie jest katolickie – ba nie jest nawet chrześcijańskie. Jak to oświadcza, od razu uważane jest za ateistę i co więcej, od razu uznawane jest to za młodzieńczy wybryk (pomimo że Jiima jest w wieku oględnie mówiąc średnim). Nie popiera wybryków Kaczyńskich ani radia co ma wiadomo co, ale od czasu do czasu zostaje posądzone o mocherowość, bo też uważa że “pedały” dzieci adoptować nie powinny, chyba że szybko z nimi wyjadą do Holandii.

    Problem z MK jest taki, że siedzi okrakiem na barykadzie. Jiima w ogóle omija barykady szerokim łukiem, dzięki temu rzadziej dostaje kamieniami od obydwu stron. Problem w tym, że w efekcie są tacy co uważają Jiimę za pozbawiony idei byt, który może robić różne rzeczy bo co mu szkodzi. Zorganizuj chrzciny dla swojego dziecka, bo co ci szkodzi. Podpisz petycję o adopcję dla gejów bo co ci szkodzi.

    Otóż szkodzi i czasem Jiima używa ostrych słów by powiedzieć to cociszkodziom, którzy są potem szczerze zdziwieni i obrażeni…

  47. No i cię poniosło
    Nie zauważyłaś że Kurak domaga się właśnie… normalności.

    Z tym że “normalność” jest ciężko zdefiniować. Używając twojego języka, Jiimę najbardziej “wkurwiają” “poj*bani” fanatycy. Nie wnika czy ich “*” fanatyzm wynika z napięcia przedmiesiączkowego, przejść z tym (łagodnie mówiąc) niedoskonałym światem, czy ideologicznego zacięcia do którego wszyscy mamy skłonność, ale tej skłonności akurat nie powinniśmy rozwijać, podobnie jak chęci rzucenia się z zębami i pazurami na każdego kto nas wnerwia.

    Prawdę mówiąc, fanatycy rzadko uzyskują to co chcą. Feministki wywalczyły prawa wyborcze, ale nie wywalczyły postrzegania kobiety jako człowieka, a chyba o to im chodziło. Zamiast tego same nie są postrzegane jako kobiety tylko jako “poj*bane baby”. “jesteś brzydka, zła i wredna, zostań feministką” głosił pewien głupawy plakat stworzony przez gościa z drugiej strony barykady. Problem jednak nie jest w tym gościu – problem jest w tym, że jak usypiesz barykade, ona zawsze zyska “drugą stronę”, powierzchnie jednostronną wymyślił jedynie niejaki Moebius i zrobił to pewnego rodzaju oszustwem.

    MK czasami nazywa rzeczy dosadnie, czasem niesprawiedliwie. Ale Jiima też ma dosyć szufladkowania. Jiima nie jest katolickie – ba nie jest nawet chrześcijańskie. Jak to oświadcza, od razu uważane jest za ateistę i co więcej, od razu uznawane jest to za młodzieńczy wybryk (pomimo że Jiima jest w wieku oględnie mówiąc średnim). Nie popiera wybryków Kaczyńskich ani radia co ma wiadomo co, ale od czasu do czasu zostaje posądzone o mocherowość, bo też uważa że “pedały” dzieci adoptować nie powinny, chyba że szybko z nimi wyjadą do Holandii.

    Problem z MK jest taki, że siedzi okrakiem na barykadzie. Jiima w ogóle omija barykady szerokim łukiem, dzięki temu rzadziej dostaje kamieniami od obydwu stron. Problem w tym, że w efekcie są tacy co uważają Jiimę za pozbawiony idei byt, który może robić różne rzeczy bo co mu szkodzi. Zorganizuj chrzciny dla swojego dziecka, bo co ci szkodzi. Podpisz petycję o adopcję dla gejów bo co ci szkodzi.

    Otóż szkodzi i czasem Jiima używa ostrych słów by powiedzieć to cociszkodziom, którzy są potem szczerze zdziwieni i obrażeni…

  48. No i cię poniosło
    Nie zauważyłaś że Kurak domaga się właśnie… normalności.

    Z tym że “normalność” jest ciężko zdefiniować. Używając twojego języka, Jiimę najbardziej “wkurwiają” “poj*bani” fanatycy. Nie wnika czy ich “*” fanatyzm wynika z napięcia przedmiesiączkowego, przejść z tym (łagodnie mówiąc) niedoskonałym światem, czy ideologicznego zacięcia do którego wszyscy mamy skłonność, ale tej skłonności akurat nie powinniśmy rozwijać, podobnie jak chęci rzucenia się z zębami i pazurami na każdego kto nas wnerwia.

    Prawdę mówiąc, fanatycy rzadko uzyskują to co chcą. Feministki wywalczyły prawa wyborcze, ale nie wywalczyły postrzegania kobiety jako człowieka, a chyba o to im chodziło. Zamiast tego same nie są postrzegane jako kobiety tylko jako “poj*bane baby”. “jesteś brzydka, zła i wredna, zostań feministką” głosił pewien głupawy plakat stworzony przez gościa z drugiej strony barykady. Problem jednak nie jest w tym gościu – problem jest w tym, że jak usypiesz barykade, ona zawsze zyska “drugą stronę”, powierzchnie jednostronną wymyślił jedynie niejaki Moebius i zrobił to pewnego rodzaju oszustwem.

    MK czasami nazywa rzeczy dosadnie, czasem niesprawiedliwie. Ale Jiima też ma dosyć szufladkowania. Jiima nie jest katolickie – ba nie jest nawet chrześcijańskie. Jak to oświadcza, od razu uważane jest za ateistę i co więcej, od razu uznawane jest to za młodzieńczy wybryk (pomimo że Jiima jest w wieku oględnie mówiąc średnim). Nie popiera wybryków Kaczyńskich ani radia co ma wiadomo co, ale od czasu do czasu zostaje posądzone o mocherowość, bo też uważa że “pedały” dzieci adoptować nie powinny, chyba że szybko z nimi wyjadą do Holandii.

    Problem z MK jest taki, że siedzi okrakiem na barykadzie. Jiima w ogóle omija barykady szerokim łukiem, dzięki temu rzadziej dostaje kamieniami od obydwu stron. Problem w tym, że w efekcie są tacy co uważają Jiimę za pozbawiony idei byt, który może robić różne rzeczy bo co mu szkodzi. Zorganizuj chrzciny dla swojego dziecka, bo co ci szkodzi. Podpisz petycję o adopcję dla gejów bo co ci szkodzi.

    Otóż szkodzi i czasem Jiima używa ostrych słów by powiedzieć to cociszkodziom, którzy są potem szczerze zdziwieni i obrażeni…

  49. Romskey, cieszę się że jeszcze ktoś tak myśli
    Jiima z resztą czasem by rozdało karabiny, ale wie, że “krew się poleje, a potem wyschnie” i będzie tak samo jeśli nie gorzej.

    No dosłownie doła można złapać…

    Problem w tym, że taki dostaliśmy świat i trzeba grać według tych zasad.
    Czy to oznacza że Jiima jest konserwą? Tak wcześnie?

  50. Romskey, cieszę się że jeszcze ktoś tak myśli
    Jiima z resztą czasem by rozdało karabiny, ale wie, że “krew się poleje, a potem wyschnie” i będzie tak samo jeśli nie gorzej.

    No dosłownie doła można złapać…

    Problem w tym, że taki dostaliśmy świat i trzeba grać według tych zasad.
    Czy to oznacza że Jiima jest konserwą? Tak wcześnie?

  51. Romskey, cieszę się że jeszcze ktoś tak myśli
    Jiima z resztą czasem by rozdało karabiny, ale wie, że “krew się poleje, a potem wyschnie” i będzie tak samo jeśli nie gorzej.

    No dosłownie doła można złapać…

    Problem w tym, że taki dostaliśmy świat i trzeba grać według tych zasad.
    Czy to oznacza że Jiima jest konserwą? Tak wcześnie?

  52. Romskey, cieszę się że jeszcze ktoś tak myśli
    Jiima z resztą czasem by rozdało karabiny, ale wie, że “krew się poleje, a potem wyschnie” i będzie tak samo jeśli nie gorzej.

    No dosłownie doła można złapać…

    Problem w tym, że taki dostaliśmy świat i trzeba grać według tych zasad.
    Czy to oznacza że Jiima jest konserwą? Tak wcześnie?

  53. Romskey, cieszę się że jeszcze ktoś tak myśli
    Jiima z resztą czasem by rozdało karabiny, ale wie, że “krew się poleje, a potem wyschnie” i będzie tak samo jeśli nie gorzej.

    No dosłownie doła można złapać…

    Problem w tym, że taki dostaliśmy świat i trzeba grać według tych zasad.
    Czy to oznacza że Jiima jest konserwą? Tak wcześnie?

  54. Romskey, cieszę się że jeszcze ktoś tak myśli
    Jiima z resztą czasem by rozdało karabiny, ale wie, że “krew się poleje, a potem wyschnie” i będzie tak samo jeśli nie gorzej.

    No dosłownie doła można złapać…

    Problem w tym, że taki dostaliśmy świat i trzeba grać według tych zasad.
    Czy to oznacza że Jiima jest konserwą? Tak wcześnie?

  55. Oczywiście nie ma dla ciebie
    Oczywiście nie ma dla ciebie znaczenia, że Biedroń być może właśnie dlatego domaga się dla siebie i innych pewnych praw, ponieważ wyznaje te same wartości tradycyjnej rodziny, do których dostępu państwo (i ty także) mu odmawia. Chciałby szacunku dla osoby, którą kocha, zarówno ze strony państwa jako instytucji jak i zwykłych współobywateli.
    Łatwiej jest oczywiście zarzucać mu wszystkie możliwe grzechy zakładając, że nie ma on poszanowania dla żadnych wartości związanych z rodziną – ale to jest wygodne ustawianie sobie adwersarza do bicia.
    Tyle, że taka wizja jest kompletnie fałszywa. Biedroń chce związków partnerskich WŁAŚNIE dlatego, że pozwoliłyby mu one żyć w świecie wartości, które wpojono mu od dziecka. Zakłada stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
    Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.
    Biedroń nie zawłaszcza wartości tradycyjnej rodziny !!! On chce uznania prawa jego i jego bliskiej osoby do wyznawania tych samych wartości !!!
    Dlaczego mu tego odmawiasz ?

    • “Zakłada stały związek z innym mężczyzną”
      Jak trwoga to do Boga, nie?
      O ile dobrze pamiętam gdzieś w początkach lat 80 jakiś pedał, o przepraszam homo, zerżnął szympansa, bez gry wstępnej pewnie stąd tenże się odgryzł, stąd epidemia AIDS się zaczeła.

      Ciekawe, czy dojdzie do miliarda? I kiedy? Obstawiamy?

      Chłopcy gdzieś koło 2000 pomyśleli o
      stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
      Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.

      Cieszymy się wszyscy z “szacunku wartości”. Starożytni Żydzi, jak wiemy z Biblii, uprawiali kamieniowanie ale do takich wartości wracać nie będziemy, nieprawdaż?

  56. Oczywiście nie ma dla ciebie
    Oczywiście nie ma dla ciebie znaczenia, że Biedroń być może właśnie dlatego domaga się dla siebie i innych pewnych praw, ponieważ wyznaje te same wartości tradycyjnej rodziny, do których dostępu państwo (i ty także) mu odmawia. Chciałby szacunku dla osoby, którą kocha, zarówno ze strony państwa jako instytucji jak i zwykłych współobywateli.
    Łatwiej jest oczywiście zarzucać mu wszystkie możliwe grzechy zakładając, że nie ma on poszanowania dla żadnych wartości związanych z rodziną – ale to jest wygodne ustawianie sobie adwersarza do bicia.
    Tyle, że taka wizja jest kompletnie fałszywa. Biedroń chce związków partnerskich WŁAŚNIE dlatego, że pozwoliłyby mu one żyć w świecie wartości, które wpojono mu od dziecka. Zakłada stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
    Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.
    Biedroń nie zawłaszcza wartości tradycyjnej rodziny !!! On chce uznania prawa jego i jego bliskiej osoby do wyznawania tych samych wartości !!!
    Dlaczego mu tego odmawiasz ?

    • “Zakłada stały związek z innym mężczyzną”
      Jak trwoga to do Boga, nie?
      O ile dobrze pamiętam gdzieś w początkach lat 80 jakiś pedał, o przepraszam homo, zerżnął szympansa, bez gry wstępnej pewnie stąd tenże się odgryzł, stąd epidemia AIDS się zaczeła.

      Ciekawe, czy dojdzie do miliarda? I kiedy? Obstawiamy?

      Chłopcy gdzieś koło 2000 pomyśleli o
      stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
      Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.

      Cieszymy się wszyscy z “szacunku wartości”. Starożytni Żydzi, jak wiemy z Biblii, uprawiali kamieniowanie ale do takich wartości wracać nie będziemy, nieprawdaż?

  57. Oczywiście nie ma dla ciebie
    Oczywiście nie ma dla ciebie znaczenia, że Biedroń być może właśnie dlatego domaga się dla siebie i innych pewnych praw, ponieważ wyznaje te same wartości tradycyjnej rodziny, do których dostępu państwo (i ty także) mu odmawia. Chciałby szacunku dla osoby, którą kocha, zarówno ze strony państwa jako instytucji jak i zwykłych współobywateli.
    Łatwiej jest oczywiście zarzucać mu wszystkie możliwe grzechy zakładając, że nie ma on poszanowania dla żadnych wartości związanych z rodziną – ale to jest wygodne ustawianie sobie adwersarza do bicia.
    Tyle, że taka wizja jest kompletnie fałszywa. Biedroń chce związków partnerskich WŁAŚNIE dlatego, że pozwoliłyby mu one żyć w świecie wartości, które wpojono mu od dziecka. Zakłada stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
    Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.
    Biedroń nie zawłaszcza wartości tradycyjnej rodziny !!! On chce uznania prawa jego i jego bliskiej osoby do wyznawania tych samych wartości !!!
    Dlaczego mu tego odmawiasz ?

    • “Zakłada stały związek z innym mężczyzną”
      Jak trwoga to do Boga, nie?
      O ile dobrze pamiętam gdzieś w początkach lat 80 jakiś pedał, o przepraszam homo, zerżnął szympansa, bez gry wstępnej pewnie stąd tenże się odgryzł, stąd epidemia AIDS się zaczeła.

      Ciekawe, czy dojdzie do miliarda? I kiedy? Obstawiamy?

      Chłopcy gdzieś koło 2000 pomyśleli o
      stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
      Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.

      Cieszymy się wszyscy z “szacunku wartości”. Starożytni Żydzi, jak wiemy z Biblii, uprawiali kamieniowanie ale do takich wartości wracać nie będziemy, nieprawdaż?

  58. Oczywiście nie ma dla ciebie
    Oczywiście nie ma dla ciebie znaczenia, że Biedroń być może właśnie dlatego domaga się dla siebie i innych pewnych praw, ponieważ wyznaje te same wartości tradycyjnej rodziny, do których dostępu państwo (i ty także) mu odmawia. Chciałby szacunku dla osoby, którą kocha, zarówno ze strony państwa jako instytucji jak i zwykłych współobywateli.
    Łatwiej jest oczywiście zarzucać mu wszystkie możliwe grzechy zakładając, że nie ma on poszanowania dla żadnych wartości związanych z rodziną – ale to jest wygodne ustawianie sobie adwersarza do bicia.
    Tyle, że taka wizja jest kompletnie fałszywa. Biedroń chce związków partnerskich WŁAŚNIE dlatego, że pozwoliłyby mu one żyć w świecie wartości, które wpojono mu od dziecka. Zakłada stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
    Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.
    Biedroń nie zawłaszcza wartości tradycyjnej rodziny !!! On chce uznania prawa jego i jego bliskiej osoby do wyznawania tych samych wartości !!!
    Dlaczego mu tego odmawiasz ?

    • “Zakłada stały związek z innym mężczyzną”
      Jak trwoga to do Boga, nie?
      O ile dobrze pamiętam gdzieś w początkach lat 80 jakiś pedał, o przepraszam homo, zerżnął szympansa, bez gry wstępnej pewnie stąd tenże się odgryzł, stąd epidemia AIDS się zaczeła.

      Ciekawe, czy dojdzie do miliarda? I kiedy? Obstawiamy?

      Chłopcy gdzieś koło 2000 pomyśleli o
      stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
      Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.

      Cieszymy się wszyscy z “szacunku wartości”. Starożytni Żydzi, jak wiemy z Biblii, uprawiali kamieniowanie ale do takich wartości wracać nie będziemy, nieprawdaż?

  59. Oczywiście nie ma dla ciebie
    Oczywiście nie ma dla ciebie znaczenia, że Biedroń być może właśnie dlatego domaga się dla siebie i innych pewnych praw, ponieważ wyznaje te same wartości tradycyjnej rodziny, do których dostępu państwo (i ty także) mu odmawia. Chciałby szacunku dla osoby, którą kocha, zarówno ze strony państwa jako instytucji jak i zwykłych współobywateli.
    Łatwiej jest oczywiście zarzucać mu wszystkie możliwe grzechy zakładając, że nie ma on poszanowania dla żadnych wartości związanych z rodziną – ale to jest wygodne ustawianie sobie adwersarza do bicia.
    Tyle, że taka wizja jest kompletnie fałszywa. Biedroń chce związków partnerskich WŁAŚNIE dlatego, że pozwoliłyby mu one żyć w świecie wartości, które wpojono mu od dziecka. Zakłada stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
    Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.
    Biedroń nie zawłaszcza wartości tradycyjnej rodziny !!! On chce uznania prawa jego i jego bliskiej osoby do wyznawania tych samych wartości !!!
    Dlaczego mu tego odmawiasz ?

    • “Zakłada stały związek z innym mężczyzną”
      Jak trwoga to do Boga, nie?
      O ile dobrze pamiętam gdzieś w początkach lat 80 jakiś pedał, o przepraszam homo, zerżnął szympansa, bez gry wstępnej pewnie stąd tenże się odgryzł, stąd epidemia AIDS się zaczeła.

      Ciekawe, czy dojdzie do miliarda? I kiedy? Obstawiamy?

      Chłopcy gdzieś koło 2000 pomyśleli o
      stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
      Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.

      Cieszymy się wszyscy z “szacunku wartości”. Starożytni Żydzi, jak wiemy z Biblii, uprawiali kamieniowanie ale do takich wartości wracać nie będziemy, nieprawdaż?

  60. Oczywiście nie ma dla ciebie
    Oczywiście nie ma dla ciebie znaczenia, że Biedroń być może właśnie dlatego domaga się dla siebie i innych pewnych praw, ponieważ wyznaje te same wartości tradycyjnej rodziny, do których dostępu państwo (i ty także) mu odmawia. Chciałby szacunku dla osoby, którą kocha, zarówno ze strony państwa jako instytucji jak i zwykłych współobywateli.
    Łatwiej jest oczywiście zarzucać mu wszystkie możliwe grzechy zakładając, że nie ma on poszanowania dla żadnych wartości związanych z rodziną – ale to jest wygodne ustawianie sobie adwersarza do bicia.
    Tyle, że taka wizja jest kompletnie fałszywa. Biedroń chce związków partnerskich WŁAŚNIE dlatego, że pozwoliłyby mu one żyć w świecie wartości, które wpojono mu od dziecka. Zakłada stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
    Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.
    Biedroń nie zawłaszcza wartości tradycyjnej rodziny !!! On chce uznania prawa jego i jego bliskiej osoby do wyznawania tych samych wartości !!!
    Dlaczego mu tego odmawiasz ?

    • “Zakłada stały związek z innym mężczyzną”
      Jak trwoga to do Boga, nie?
      O ile dobrze pamiętam gdzieś w początkach lat 80 jakiś pedał, o przepraszam homo, zerżnął szympansa, bez gry wstępnej pewnie stąd tenże się odgryzł, stąd epidemia AIDS się zaczeła.

      Ciekawe, czy dojdzie do miliarda? I kiedy? Obstawiamy?

      Chłopcy gdzieś koło 2000 pomyśleli o
      stały związek z innym mężczyzną WŁAŚNIE dlatego, że wierzy w monogamię, “miłość do grobu” … i nazwij to jak jeszcze chcesz.
      Gdyby Biedroń nie szanował tych wartości, żyłby w hipisowskiej komunie a idea związku partnerskiego wywoływałaby jego szyderczy śmiech.

      Cieszymy się wszyscy z “szacunku wartości”. Starożytni Żydzi, jak wiemy z Biblii, uprawiali kamieniowanie ale do takich wartości wracać nie będziemy, nieprawdaż?

  61. Dorola…
    …wielu tutaj, jezeli napisze lub powie "pedal" lub "ciota", to w reakcji na Twoje prowokacje.

    Wyglaszasz prawdy jedynie sluszne, rzucasz wulgaryzmami (kazdy umie, nie kazdy widzi potrzebe), obrazasz ludzi. A dlaczego? Bo masz gwarancje, ze via internet niewiele Ci grozi. Powiedz mi, czym w istocie rozni sie to od bycia trollem?

    Najpierw robisz, co potrafisz, zeby druga strona stracila chec do rozmowy z Toba, a na koniec rozbrajajaco stwierdzasz, ze… warto rozmawiac.  Cyrk przyjechal.

    Pozdrawiam


    • hmmm
      oj, estimado trochy chyba hihihihihi, za daleko, zwarliście się na poglądy, dokładacie sobie ile wlezie ale moim zdaniem nie przekraczacie żadnej granicy, ani ty ani dorela. To tylko pokazuje że jesteście żywymi myślącymi ludźmi a że myślicie odmiennie to co w tym złego. tym lepiej. tym ciekawiej. jaki sens ma dyskusja pomiędzy dwoma osobami o takich samych poglądach? o czym maja ze sobą dyskutować? jak maja to robić gdy się ze sobą zgadzają? jesteś dobry w te klocki, ale litości, dorella to nie lustro, jej reakcje to nie mechaniczne wklejanie tekstów gotowych od wielu lat, ona jest żywa i żywo reaguje. I chwała jej za to

      • Starszy, milo, ze reagujesz i probujesz lagodzic…
        … , ale chyba troche pojecia mylisz.

        Jest sprawa, jest meritum sporu. I sa ton i jezyk, w jakich ten spor jest prowadzony.

        Od kiedy kontrowersje powstaly, nikt tu nie rzucal calymi wiachami, chyba nawet nie tylko dlatego, ze nas o to gospodarze prosili. Dorola jest chyba pierwsza (moze jeszcze Lustro, ale nie wiem na 100%, bo zaraz 1. dnia ignora wstawilem), ktora tu bodaj jeszcze posta nie wyslala, w ktorym by jak nie wyjebitny jezus, to przynajmniej jakis chuj albo jakas kurwa w parze z jakas macia nie wystapily.

        No i zaraz okoliczne chamstwo, ciut bardziej moze dotychczas wystraszone, czuje, ze tak wolno i trzeba. Ja sam zostalem dzis ubluzgany przez pare osob, ktore dotychczas przynajmniej staraly sie zachowywac po ludzku, ale po wystepach Doroli uznaly, ze jak jej wolno, to i im tez.

        Jak to pojdzie w te strone, za sprawa Doroli i paru jej epigonow, to niedlugo bedziemy musieli na onet zagladac, zeby sobie w kulturalnej dyskusji wziac udzial.

        Pozdrawiam

        P.S. Wulgaryzmy naleza do jezyka i czasem kurwa musi byc nazwana kurwa, a skurwysyn skurwysynem, innego slowa na to nie ma. W moich wierszykach zdarza sie niezly przeglad. Ale niekoniecznie trzeba slowami z tej szuflady cala interpunkcje zastepowac, nieprawdaz?

        • hmmm
          estimodo, nie nie mylę pojęć, sam dobrze wiesz że dysputy na temat granic, na temat tego ile i dla kogo w imie tolerancji maja barwę ognia. Pewnie po wielokroć w takich sporach puszczały ci nerwy, tak sadze opierając się o swoje doświadczenia. W żywych rozmowach, twarzą w twarz a nie monitor w monitor wielokrotnie zdarzało mi się ruszać w stronę przeciwnika z zaciśniętymi pięściami. Powinienem się tego wstydzić ale nie potrafię bo swojego skrawka świata będę bronił i nie odpuszczę.
          tu jest bezpieczniej a te wulgaryzmy dorelii, przejdzie jej, pewnie myśli że facetów tak łatwiej sprowokować, hihihihihihi, trochę ma racje.
          I tu fragment mesko-szowinistyczno-świniowy, kobiety ciągle muszą sprawdzać jak daleko mogą się posunąć, nie pomaga powiedzieć im nie dźgaj mnie paluchem bo na razie się cofam ale w końcu zrobię krok w bok i stracisz punkt oparcia, to nigdy nie pomaga one dźgają i dźgają aż w końcu po naszym kroku w bok opadają na twarz i są strasznie zdziwione że upadek twarzą na podłogę boli

  62. Dorola…
    …wielu tutaj, jezeli napisze lub powie "pedal" lub "ciota", to w reakcji na Twoje prowokacje.

    Wyglaszasz prawdy jedynie sluszne, rzucasz wulgaryzmami (kazdy umie, nie kazdy widzi potrzebe), obrazasz ludzi. A dlaczego? Bo masz gwarancje, ze via internet niewiele Ci grozi. Powiedz mi, czym w istocie rozni sie to od bycia trollem?

    Najpierw robisz, co potrafisz, zeby druga strona stracila chec do rozmowy z Toba, a na koniec rozbrajajaco stwierdzasz, ze… warto rozmawiac.  Cyrk przyjechal.

    Pozdrawiam


    • hmmm
      oj, estimado trochy chyba hihihihihi, za daleko, zwarliście się na poglądy, dokładacie sobie ile wlezie ale moim zdaniem nie przekraczacie żadnej granicy, ani ty ani dorela. To tylko pokazuje że jesteście żywymi myślącymi ludźmi a że myślicie odmiennie to co w tym złego. tym lepiej. tym ciekawiej. jaki sens ma dyskusja pomiędzy dwoma osobami o takich samych poglądach? o czym maja ze sobą dyskutować? jak maja to robić gdy się ze sobą zgadzają? jesteś dobry w te klocki, ale litości, dorella to nie lustro, jej reakcje to nie mechaniczne wklejanie tekstów gotowych od wielu lat, ona jest żywa i żywo reaguje. I chwała jej za to

      • Starszy, milo, ze reagujesz i probujesz lagodzic…
        … , ale chyba troche pojecia mylisz.

        Jest sprawa, jest meritum sporu. I sa ton i jezyk, w jakich ten spor jest prowadzony.

        Od kiedy kontrowersje powstaly, nikt tu nie rzucal calymi wiachami, chyba nawet nie tylko dlatego, ze nas o to gospodarze prosili. Dorola jest chyba pierwsza (moze jeszcze Lustro, ale nie wiem na 100%, bo zaraz 1. dnia ignora wstawilem), ktora tu bodaj jeszcze posta nie wyslala, w ktorym by jak nie wyjebitny jezus, to przynajmniej jakis chuj albo jakas kurwa w parze z jakas macia nie wystapily.

        No i zaraz okoliczne chamstwo, ciut bardziej moze dotychczas wystraszone, czuje, ze tak wolno i trzeba. Ja sam zostalem dzis ubluzgany przez pare osob, ktore dotychczas przynajmniej staraly sie zachowywac po ludzku, ale po wystepach Doroli uznaly, ze jak jej wolno, to i im tez.

        Jak to pojdzie w te strone, za sprawa Doroli i paru jej epigonow, to niedlugo bedziemy musieli na onet zagladac, zeby sobie w kulturalnej dyskusji wziac udzial.

        Pozdrawiam

        P.S. Wulgaryzmy naleza do jezyka i czasem kurwa musi byc nazwana kurwa, a skurwysyn skurwysynem, innego slowa na to nie ma. W moich wierszykach zdarza sie niezly przeglad. Ale niekoniecznie trzeba slowami z tej szuflady cala interpunkcje zastepowac, nieprawdaz?

        • hmmm
          estimodo, nie nie mylę pojęć, sam dobrze wiesz że dysputy na temat granic, na temat tego ile i dla kogo w imie tolerancji maja barwę ognia. Pewnie po wielokroć w takich sporach puszczały ci nerwy, tak sadze opierając się o swoje doświadczenia. W żywych rozmowach, twarzą w twarz a nie monitor w monitor wielokrotnie zdarzało mi się ruszać w stronę przeciwnika z zaciśniętymi pięściami. Powinienem się tego wstydzić ale nie potrafię bo swojego skrawka świata będę bronił i nie odpuszczę.
          tu jest bezpieczniej a te wulgaryzmy dorelii, przejdzie jej, pewnie myśli że facetów tak łatwiej sprowokować, hihihihihihi, trochę ma racje.
          I tu fragment mesko-szowinistyczno-świniowy, kobiety ciągle muszą sprawdzać jak daleko mogą się posunąć, nie pomaga powiedzieć im nie dźgaj mnie paluchem bo na razie się cofam ale w końcu zrobię krok w bok i stracisz punkt oparcia, to nigdy nie pomaga one dźgają i dźgają aż w końcu po naszym kroku w bok opadają na twarz i są strasznie zdziwione że upadek twarzą na podłogę boli

  63. Dorola…
    …wielu tutaj, jezeli napisze lub powie "pedal" lub "ciota", to w reakcji na Twoje prowokacje.

    Wyglaszasz prawdy jedynie sluszne, rzucasz wulgaryzmami (kazdy umie, nie kazdy widzi potrzebe), obrazasz ludzi. A dlaczego? Bo masz gwarancje, ze via internet niewiele Ci grozi. Powiedz mi, czym w istocie rozni sie to od bycia trollem?

    Najpierw robisz, co potrafisz, zeby druga strona stracila chec do rozmowy z Toba, a na koniec rozbrajajaco stwierdzasz, ze… warto rozmawiac.  Cyrk przyjechal.

    Pozdrawiam


    • hmmm
      oj, estimado trochy chyba hihihihihi, za daleko, zwarliście się na poglądy, dokładacie sobie ile wlezie ale moim zdaniem nie przekraczacie żadnej granicy, ani ty ani dorela. To tylko pokazuje że jesteście żywymi myślącymi ludźmi a że myślicie odmiennie to co w tym złego. tym lepiej. tym ciekawiej. jaki sens ma dyskusja pomiędzy dwoma osobami o takich samych poglądach? o czym maja ze sobą dyskutować? jak maja to robić gdy się ze sobą zgadzają? jesteś dobry w te klocki, ale litości, dorella to nie lustro, jej reakcje to nie mechaniczne wklejanie tekstów gotowych od wielu lat, ona jest żywa i żywo reaguje. I chwała jej za to

      • Starszy, milo, ze reagujesz i probujesz lagodzic…
        … , ale chyba troche pojecia mylisz.

        Jest sprawa, jest meritum sporu. I sa ton i jezyk, w jakich ten spor jest prowadzony.

        Od kiedy kontrowersje powstaly, nikt tu nie rzucal calymi wiachami, chyba nawet nie tylko dlatego, ze nas o to gospodarze prosili. Dorola jest chyba pierwsza (moze jeszcze Lustro, ale nie wiem na 100%, bo zaraz 1. dnia ignora wstawilem), ktora tu bodaj jeszcze posta nie wyslala, w ktorym by jak nie wyjebitny jezus, to przynajmniej jakis chuj albo jakas kurwa w parze z jakas macia nie wystapily.

        No i zaraz okoliczne chamstwo, ciut bardziej moze dotychczas wystraszone, czuje, ze tak wolno i trzeba. Ja sam zostalem dzis ubluzgany przez pare osob, ktore dotychczas przynajmniej staraly sie zachowywac po ludzku, ale po wystepach Doroli uznaly, ze jak jej wolno, to i im tez.

        Jak to pojdzie w te strone, za sprawa Doroli i paru jej epigonow, to niedlugo bedziemy musieli na onet zagladac, zeby sobie w kulturalnej dyskusji wziac udzial.

        Pozdrawiam

        P.S. Wulgaryzmy naleza do jezyka i czasem kurwa musi byc nazwana kurwa, a skurwysyn skurwysynem, innego slowa na to nie ma. W moich wierszykach zdarza sie niezly przeglad. Ale niekoniecznie trzeba slowami z tej szuflady cala interpunkcje zastepowac, nieprawdaz?

        • hmmm
          estimodo, nie nie mylę pojęć, sam dobrze wiesz że dysputy na temat granic, na temat tego ile i dla kogo w imie tolerancji maja barwę ognia. Pewnie po wielokroć w takich sporach puszczały ci nerwy, tak sadze opierając się o swoje doświadczenia. W żywych rozmowach, twarzą w twarz a nie monitor w monitor wielokrotnie zdarzało mi się ruszać w stronę przeciwnika z zaciśniętymi pięściami. Powinienem się tego wstydzić ale nie potrafię bo swojego skrawka świata będę bronił i nie odpuszczę.
          tu jest bezpieczniej a te wulgaryzmy dorelii, przejdzie jej, pewnie myśli że facetów tak łatwiej sprowokować, hihihihihihi, trochę ma racje.
          I tu fragment mesko-szowinistyczno-świniowy, kobiety ciągle muszą sprawdzać jak daleko mogą się posunąć, nie pomaga powiedzieć im nie dźgaj mnie paluchem bo na razie się cofam ale w końcu zrobię krok w bok i stracisz punkt oparcia, to nigdy nie pomaga one dźgają i dźgają aż w końcu po naszym kroku w bok opadają na twarz i są strasznie zdziwione że upadek twarzą na podłogę boli

  64. Dorola…
    …wielu tutaj, jezeli napisze lub powie "pedal" lub "ciota", to w reakcji na Twoje prowokacje.

    Wyglaszasz prawdy jedynie sluszne, rzucasz wulgaryzmami (kazdy umie, nie kazdy widzi potrzebe), obrazasz ludzi. A dlaczego? Bo masz gwarancje, ze via internet niewiele Ci grozi. Powiedz mi, czym w istocie rozni sie to od bycia trollem?

    Najpierw robisz, co potrafisz, zeby druga strona stracila chec do rozmowy z Toba, a na koniec rozbrajajaco stwierdzasz, ze… warto rozmawiac.  Cyrk przyjechal.

    Pozdrawiam


    • hmmm
      oj, estimado trochy chyba hihihihihi, za daleko, zwarliście się na poglądy, dokładacie sobie ile wlezie ale moim zdaniem nie przekraczacie żadnej granicy, ani ty ani dorela. To tylko pokazuje że jesteście żywymi myślącymi ludźmi a że myślicie odmiennie to co w tym złego. tym lepiej. tym ciekawiej. jaki sens ma dyskusja pomiędzy dwoma osobami o takich samych poglądach? o czym maja ze sobą dyskutować? jak maja to robić gdy się ze sobą zgadzają? jesteś dobry w te klocki, ale litości, dorella to nie lustro, jej reakcje to nie mechaniczne wklejanie tekstów gotowych od wielu lat, ona jest żywa i żywo reaguje. I chwała jej za to

      • Starszy, milo, ze reagujesz i probujesz lagodzic…
        … , ale chyba troche pojecia mylisz.

        Jest sprawa, jest meritum sporu. I sa ton i jezyk, w jakich ten spor jest prowadzony.

        Od kiedy kontrowersje powstaly, nikt tu nie rzucal calymi wiachami, chyba nawet nie tylko dlatego, ze nas o to gospodarze prosili. Dorola jest chyba pierwsza (moze jeszcze Lustro, ale nie wiem na 100%, bo zaraz 1. dnia ignora wstawilem), ktora tu bodaj jeszcze posta nie wyslala, w ktorym by jak nie wyjebitny jezus, to przynajmniej jakis chuj albo jakas kurwa w parze z jakas macia nie wystapily.

        No i zaraz okoliczne chamstwo, ciut bardziej moze dotychczas wystraszone, czuje, ze tak wolno i trzeba. Ja sam zostalem dzis ubluzgany przez pare osob, ktore dotychczas przynajmniej staraly sie zachowywac po ludzku, ale po wystepach Doroli uznaly, ze jak jej wolno, to i im tez.

        Jak to pojdzie w te strone, za sprawa Doroli i paru jej epigonow, to niedlugo bedziemy musieli na onet zagladac, zeby sobie w kulturalnej dyskusji wziac udzial.

        Pozdrawiam

        P.S. Wulgaryzmy naleza do jezyka i czasem kurwa musi byc nazwana kurwa, a skurwysyn skurwysynem, innego slowa na to nie ma. W moich wierszykach zdarza sie niezly przeglad. Ale niekoniecznie trzeba slowami z tej szuflady cala interpunkcje zastepowac, nieprawdaz?

        • hmmm
          estimodo, nie nie mylę pojęć, sam dobrze wiesz że dysputy na temat granic, na temat tego ile i dla kogo w imie tolerancji maja barwę ognia. Pewnie po wielokroć w takich sporach puszczały ci nerwy, tak sadze opierając się o swoje doświadczenia. W żywych rozmowach, twarzą w twarz a nie monitor w monitor wielokrotnie zdarzało mi się ruszać w stronę przeciwnika z zaciśniętymi pięściami. Powinienem się tego wstydzić ale nie potrafię bo swojego skrawka świata będę bronił i nie odpuszczę.
          tu jest bezpieczniej a te wulgaryzmy dorelii, przejdzie jej, pewnie myśli że facetów tak łatwiej sprowokować, hihihihihihi, trochę ma racje.
          I tu fragment mesko-szowinistyczno-świniowy, kobiety ciągle muszą sprawdzać jak daleko mogą się posunąć, nie pomaga powiedzieć im nie dźgaj mnie paluchem bo na razie się cofam ale w końcu zrobię krok w bok i stracisz punkt oparcia, to nigdy nie pomaga one dźgają i dźgają aż w końcu po naszym kroku w bok opadają na twarz i są strasznie zdziwione że upadek twarzą na podłogę boli

  65. Dorola…
    …wielu tutaj, jezeli napisze lub powie "pedal" lub "ciota", to w reakcji na Twoje prowokacje.

    Wyglaszasz prawdy jedynie sluszne, rzucasz wulgaryzmami (kazdy umie, nie kazdy widzi potrzebe), obrazasz ludzi. A dlaczego? Bo masz gwarancje, ze via internet niewiele Ci grozi. Powiedz mi, czym w istocie rozni sie to od bycia trollem?

    Najpierw robisz, co potrafisz, zeby druga strona stracila chec do rozmowy z Toba, a na koniec rozbrajajaco stwierdzasz, ze… warto rozmawiac.  Cyrk przyjechal.

    Pozdrawiam


    • hmmm
      oj, estimado trochy chyba hihihihihi, za daleko, zwarliście się na poglądy, dokładacie sobie ile wlezie ale moim zdaniem nie przekraczacie żadnej granicy, ani ty ani dorela. To tylko pokazuje że jesteście żywymi myślącymi ludźmi a że myślicie odmiennie to co w tym złego. tym lepiej. tym ciekawiej. jaki sens ma dyskusja pomiędzy dwoma osobami o takich samych poglądach? o czym maja ze sobą dyskutować? jak maja to robić gdy się ze sobą zgadzają? jesteś dobry w te klocki, ale litości, dorella to nie lustro, jej reakcje to nie mechaniczne wklejanie tekstów gotowych od wielu lat, ona jest żywa i żywo reaguje. I chwała jej za to

      • Starszy, milo, ze reagujesz i probujesz lagodzic…
        … , ale chyba troche pojecia mylisz.

        Jest sprawa, jest meritum sporu. I sa ton i jezyk, w jakich ten spor jest prowadzony.

        Od kiedy kontrowersje powstaly, nikt tu nie rzucal calymi wiachami, chyba nawet nie tylko dlatego, ze nas o to gospodarze prosili. Dorola jest chyba pierwsza (moze jeszcze Lustro, ale nie wiem na 100%, bo zaraz 1. dnia ignora wstawilem), ktora tu bodaj jeszcze posta nie wyslala, w ktorym by jak nie wyjebitny jezus, to przynajmniej jakis chuj albo jakas kurwa w parze z jakas macia nie wystapily.

        No i zaraz okoliczne chamstwo, ciut bardziej moze dotychczas wystraszone, czuje, ze tak wolno i trzeba. Ja sam zostalem dzis ubluzgany przez pare osob, ktore dotychczas przynajmniej staraly sie zachowywac po ludzku, ale po wystepach Doroli uznaly, ze jak jej wolno, to i im tez.

        Jak to pojdzie w te strone, za sprawa Doroli i paru jej epigonow, to niedlugo bedziemy musieli na onet zagladac, zeby sobie w kulturalnej dyskusji wziac udzial.

        Pozdrawiam

        P.S. Wulgaryzmy naleza do jezyka i czasem kurwa musi byc nazwana kurwa, a skurwysyn skurwysynem, innego slowa na to nie ma. W moich wierszykach zdarza sie niezly przeglad. Ale niekoniecznie trzeba slowami z tej szuflady cala interpunkcje zastepowac, nieprawdaz?

        • hmmm
          estimodo, nie nie mylę pojęć, sam dobrze wiesz że dysputy na temat granic, na temat tego ile i dla kogo w imie tolerancji maja barwę ognia. Pewnie po wielokroć w takich sporach puszczały ci nerwy, tak sadze opierając się o swoje doświadczenia. W żywych rozmowach, twarzą w twarz a nie monitor w monitor wielokrotnie zdarzało mi się ruszać w stronę przeciwnika z zaciśniętymi pięściami. Powinienem się tego wstydzić ale nie potrafię bo swojego skrawka świata będę bronił i nie odpuszczę.
          tu jest bezpieczniej a te wulgaryzmy dorelii, przejdzie jej, pewnie myśli że facetów tak łatwiej sprowokować, hihihihihihi, trochę ma racje.
          I tu fragment mesko-szowinistyczno-świniowy, kobiety ciągle muszą sprawdzać jak daleko mogą się posunąć, nie pomaga powiedzieć im nie dźgaj mnie paluchem bo na razie się cofam ale w końcu zrobię krok w bok i stracisz punkt oparcia, to nigdy nie pomaga one dźgają i dźgają aż w końcu po naszym kroku w bok opadają na twarz i są strasznie zdziwione że upadek twarzą na podłogę boli

  66. Dorola…
    …wielu tutaj, jezeli napisze lub powie "pedal" lub "ciota", to w reakcji na Twoje prowokacje.

    Wyglaszasz prawdy jedynie sluszne, rzucasz wulgaryzmami (kazdy umie, nie kazdy widzi potrzebe), obrazasz ludzi. A dlaczego? Bo masz gwarancje, ze via internet niewiele Ci grozi. Powiedz mi, czym w istocie rozni sie to od bycia trollem?

    Najpierw robisz, co potrafisz, zeby druga strona stracila chec do rozmowy z Toba, a na koniec rozbrajajaco stwierdzasz, ze… warto rozmawiac.  Cyrk przyjechal.

    Pozdrawiam


    • hmmm
      oj, estimado trochy chyba hihihihihi, za daleko, zwarliście się na poglądy, dokładacie sobie ile wlezie ale moim zdaniem nie przekraczacie żadnej granicy, ani ty ani dorela. To tylko pokazuje że jesteście żywymi myślącymi ludźmi a że myślicie odmiennie to co w tym złego. tym lepiej. tym ciekawiej. jaki sens ma dyskusja pomiędzy dwoma osobami o takich samych poglądach? o czym maja ze sobą dyskutować? jak maja to robić gdy się ze sobą zgadzają? jesteś dobry w te klocki, ale litości, dorella to nie lustro, jej reakcje to nie mechaniczne wklejanie tekstów gotowych od wielu lat, ona jest żywa i żywo reaguje. I chwała jej za to

      • Starszy, milo, ze reagujesz i probujesz lagodzic…
        … , ale chyba troche pojecia mylisz.

        Jest sprawa, jest meritum sporu. I sa ton i jezyk, w jakich ten spor jest prowadzony.

        Od kiedy kontrowersje powstaly, nikt tu nie rzucal calymi wiachami, chyba nawet nie tylko dlatego, ze nas o to gospodarze prosili. Dorola jest chyba pierwsza (moze jeszcze Lustro, ale nie wiem na 100%, bo zaraz 1. dnia ignora wstawilem), ktora tu bodaj jeszcze posta nie wyslala, w ktorym by jak nie wyjebitny jezus, to przynajmniej jakis chuj albo jakas kurwa w parze z jakas macia nie wystapily.

        No i zaraz okoliczne chamstwo, ciut bardziej moze dotychczas wystraszone, czuje, ze tak wolno i trzeba. Ja sam zostalem dzis ubluzgany przez pare osob, ktore dotychczas przynajmniej staraly sie zachowywac po ludzku, ale po wystepach Doroli uznaly, ze jak jej wolno, to i im tez.

        Jak to pojdzie w te strone, za sprawa Doroli i paru jej epigonow, to niedlugo bedziemy musieli na onet zagladac, zeby sobie w kulturalnej dyskusji wziac udzial.

        Pozdrawiam

        P.S. Wulgaryzmy naleza do jezyka i czasem kurwa musi byc nazwana kurwa, a skurwysyn skurwysynem, innego slowa na to nie ma. W moich wierszykach zdarza sie niezly przeglad. Ale niekoniecznie trzeba slowami z tej szuflady cala interpunkcje zastepowac, nieprawdaz?

        • hmmm
          estimodo, nie nie mylę pojęć, sam dobrze wiesz że dysputy na temat granic, na temat tego ile i dla kogo w imie tolerancji maja barwę ognia. Pewnie po wielokroć w takich sporach puszczały ci nerwy, tak sadze opierając się o swoje doświadczenia. W żywych rozmowach, twarzą w twarz a nie monitor w monitor wielokrotnie zdarzało mi się ruszać w stronę przeciwnika z zaciśniętymi pięściami. Powinienem się tego wstydzić ale nie potrafię bo swojego skrawka świata będę bronił i nie odpuszczę.
          tu jest bezpieczniej a te wulgaryzmy dorelii, przejdzie jej, pewnie myśli że facetów tak łatwiej sprowokować, hihihihihihi, trochę ma racje.
          I tu fragment mesko-szowinistyczno-świniowy, kobiety ciągle muszą sprawdzać jak daleko mogą się posunąć, nie pomaga powiedzieć im nie dźgaj mnie paluchem bo na razie się cofam ale w końcu zrobię krok w bok i stracisz punkt oparcia, to nigdy nie pomaga one dźgają i dźgają aż w końcu po naszym kroku w bok opadają na twarz i są strasznie zdziwione że upadek twarzą na podłogę boli

  67. Dorola, skoro już padło z Twojej strony słowo “subtelność”…
    Przyjęłam do wiadomości Twoje poglądy. Nieważne czy się z nimi zgadzam, czy nie.
    Przyjęłam do wiadomości Twój sposób ich “sprzedawania” na Kontrowersjach. Czy mi się on podoba? Nieważne. Problem tych, którzy uważają, że zasługuje na podjęcie z Tobą dyskusji.

    Zdecydowanie nie podoba mi się fakt, że brutalnie naruszasz moje poczucie estetyki. Czemu służą te bluzgi? Jaki efekt ma przynieść używanie tu szerokiego spektrum wulgaryzmów w pełnej krasie? Rozumiem, że służą one wyłącznie Tobie, ale zupełnie nie rozumiem do czego.

    Piszesz, że estetykę Twoją i Twojego siedmioletniego dziecka poniewiera wielki obraz Chrystusa na krzyżu na murach szkoły (na marginesie, także nie uważam, że publiczna szkoła podstawowa jest dobrym tłem dla tego rodzaju nachalnej agitacji). Ale kto to pisze? Matka, która klnie jak przysłowiowy szewc przy poniedziałku?

    Jeżeli odpowiesz, że nie klniesz przy dziecku, to odpowiedz jeszcze czym my zasłużyliśmy sobie tutaj na ten przywilej wyczytywania na własnych monitorach Twoich niewybrednych bluźnierstw ?

  68. Dorola, skoro już padło z Twojej strony słowo “subtelność”…
    Przyjęłam do wiadomości Twoje poglądy. Nieważne czy się z nimi zgadzam, czy nie.
    Przyjęłam do wiadomości Twój sposób ich “sprzedawania” na Kontrowersjach. Czy mi się on podoba? Nieważne. Problem tych, którzy uważają, że zasługuje na podjęcie z Tobą dyskusji.

    Zdecydowanie nie podoba mi się fakt, że brutalnie naruszasz moje poczucie estetyki. Czemu służą te bluzgi? Jaki efekt ma przynieść używanie tu szerokiego spektrum wulgaryzmów w pełnej krasie? Rozumiem, że służą one wyłącznie Tobie, ale zupełnie nie rozumiem do czego.

    Piszesz, że estetykę Twoją i Twojego siedmioletniego dziecka poniewiera wielki obraz Chrystusa na krzyżu na murach szkoły (na marginesie, także nie uważam, że publiczna szkoła podstawowa jest dobrym tłem dla tego rodzaju nachalnej agitacji). Ale kto to pisze? Matka, która klnie jak przysłowiowy szewc przy poniedziałku?

    Jeżeli odpowiesz, że nie klniesz przy dziecku, to odpowiedz jeszcze czym my zasłużyliśmy sobie tutaj na ten przywilej wyczytywania na własnych monitorach Twoich niewybrednych bluźnierstw ?

  69. Dorola, skoro już padło z Twojej strony słowo “subtelność”…
    Przyjęłam do wiadomości Twoje poglądy. Nieważne czy się z nimi zgadzam, czy nie.
    Przyjęłam do wiadomości Twój sposób ich “sprzedawania” na Kontrowersjach. Czy mi się on podoba? Nieważne. Problem tych, którzy uważają, że zasługuje na podjęcie z Tobą dyskusji.

    Zdecydowanie nie podoba mi się fakt, że brutalnie naruszasz moje poczucie estetyki. Czemu służą te bluzgi? Jaki efekt ma przynieść używanie tu szerokiego spektrum wulgaryzmów w pełnej krasie? Rozumiem, że służą one wyłącznie Tobie, ale zupełnie nie rozumiem do czego.

    Piszesz, że estetykę Twoją i Twojego siedmioletniego dziecka poniewiera wielki obraz Chrystusa na krzyżu na murach szkoły (na marginesie, także nie uważam, że publiczna szkoła podstawowa jest dobrym tłem dla tego rodzaju nachalnej agitacji). Ale kto to pisze? Matka, która klnie jak przysłowiowy szewc przy poniedziałku?

    Jeżeli odpowiesz, że nie klniesz przy dziecku, to odpowiedz jeszcze czym my zasłużyliśmy sobie tutaj na ten przywilej wyczytywania na własnych monitorach Twoich niewybrednych bluźnierstw ?

  70. Dorola, skoro już padło z Twojej strony słowo “subtelność”…
    Przyjęłam do wiadomości Twoje poglądy. Nieważne czy się z nimi zgadzam, czy nie.
    Przyjęłam do wiadomości Twój sposób ich “sprzedawania” na Kontrowersjach. Czy mi się on podoba? Nieważne. Problem tych, którzy uważają, że zasługuje na podjęcie z Tobą dyskusji.

    Zdecydowanie nie podoba mi się fakt, że brutalnie naruszasz moje poczucie estetyki. Czemu służą te bluzgi? Jaki efekt ma przynieść używanie tu szerokiego spektrum wulgaryzmów w pełnej krasie? Rozumiem, że służą one wyłącznie Tobie, ale zupełnie nie rozumiem do czego.

    Piszesz, że estetykę Twoją i Twojego siedmioletniego dziecka poniewiera wielki obraz Chrystusa na krzyżu na murach szkoły (na marginesie, także nie uważam, że publiczna szkoła podstawowa jest dobrym tłem dla tego rodzaju nachalnej agitacji). Ale kto to pisze? Matka, która klnie jak przysłowiowy szewc przy poniedziałku?

    Jeżeli odpowiesz, że nie klniesz przy dziecku, to odpowiedz jeszcze czym my zasłużyliśmy sobie tutaj na ten przywilej wyczytywania na własnych monitorach Twoich niewybrednych bluźnierstw ?

  71. Dorola, skoro już padło z Twojej strony słowo “subtelność”…
    Przyjęłam do wiadomości Twoje poglądy. Nieważne czy się z nimi zgadzam, czy nie.
    Przyjęłam do wiadomości Twój sposób ich “sprzedawania” na Kontrowersjach. Czy mi się on podoba? Nieważne. Problem tych, którzy uważają, że zasługuje na podjęcie z Tobą dyskusji.

    Zdecydowanie nie podoba mi się fakt, że brutalnie naruszasz moje poczucie estetyki. Czemu służą te bluzgi? Jaki efekt ma przynieść używanie tu szerokiego spektrum wulgaryzmów w pełnej krasie? Rozumiem, że służą one wyłącznie Tobie, ale zupełnie nie rozumiem do czego.

    Piszesz, że estetykę Twoją i Twojego siedmioletniego dziecka poniewiera wielki obraz Chrystusa na krzyżu na murach szkoły (na marginesie, także nie uważam, że publiczna szkoła podstawowa jest dobrym tłem dla tego rodzaju nachalnej agitacji). Ale kto to pisze? Matka, która klnie jak przysłowiowy szewc przy poniedziałku?

    Jeżeli odpowiesz, że nie klniesz przy dziecku, to odpowiedz jeszcze czym my zasłużyliśmy sobie tutaj na ten przywilej wyczytywania na własnych monitorach Twoich niewybrednych bluźnierstw ?

  72. Dorola, skoro już padło z Twojej strony słowo “subtelność”…
    Przyjęłam do wiadomości Twoje poglądy. Nieważne czy się z nimi zgadzam, czy nie.
    Przyjęłam do wiadomości Twój sposób ich “sprzedawania” na Kontrowersjach. Czy mi się on podoba? Nieważne. Problem tych, którzy uważają, że zasługuje na podjęcie z Tobą dyskusji.

    Zdecydowanie nie podoba mi się fakt, że brutalnie naruszasz moje poczucie estetyki. Czemu służą te bluzgi? Jaki efekt ma przynieść używanie tu szerokiego spektrum wulgaryzmów w pełnej krasie? Rozumiem, że służą one wyłącznie Tobie, ale zupełnie nie rozumiem do czego.

    Piszesz, że estetykę Twoją i Twojego siedmioletniego dziecka poniewiera wielki obraz Chrystusa na krzyżu na murach szkoły (na marginesie, także nie uważam, że publiczna szkoła podstawowa jest dobrym tłem dla tego rodzaju nachalnej agitacji). Ale kto to pisze? Matka, która klnie jak przysłowiowy szewc przy poniedziałku?

    Jeżeli odpowiesz, że nie klniesz przy dziecku, to odpowiedz jeszcze czym my zasłużyliśmy sobie tutaj na ten przywilej wyczytywania na własnych monitorach Twoich niewybrednych bluźnierstw ?

  73. Rozklad radykalizmu
    Duzo bym dal, zeby rozklad radykalizmu w spoleczenstwie odpowiadal krzywej Gaussa, bylbym wtedy bardziej spokojny o przyszlosc. Niestety do tej pory nie trafilem na zadne badania nad tym tematem a na mojego nosa ksztalt takiej krzywej w duzej mierze zalezy od stopnia edukacji i swiadomosci spoleczenstwa. Poniewaz ja umiejscawiam siebie samego gdzies po srodku krzywej radykalizmu w zwiazku z tym w 99% tekst MK wyraza i moje przekonania. O tym 1% nie bede pisal, bo rozdmuchalbym na nowo dyskusje, ktora tu nie tak dawno gorzala jasnym plomieniem.

  74. Rozklad radykalizmu
    Duzo bym dal, zeby rozklad radykalizmu w spoleczenstwie odpowiadal krzywej Gaussa, bylbym wtedy bardziej spokojny o przyszlosc. Niestety do tej pory nie trafilem na zadne badania nad tym tematem a na mojego nosa ksztalt takiej krzywej w duzej mierze zalezy od stopnia edukacji i swiadomosci spoleczenstwa. Poniewaz ja umiejscawiam siebie samego gdzies po srodku krzywej radykalizmu w zwiazku z tym w 99% tekst MK wyraza i moje przekonania. O tym 1% nie bede pisal, bo rozdmuchalbym na nowo dyskusje, ktora tu nie tak dawno gorzala jasnym plomieniem.

  75. Rozklad radykalizmu
    Duzo bym dal, zeby rozklad radykalizmu w spoleczenstwie odpowiadal krzywej Gaussa, bylbym wtedy bardziej spokojny o przyszlosc. Niestety do tej pory nie trafilem na zadne badania nad tym tematem a na mojego nosa ksztalt takiej krzywej w duzej mierze zalezy od stopnia edukacji i swiadomosci spoleczenstwa. Poniewaz ja umiejscawiam siebie samego gdzies po srodku krzywej radykalizmu w zwiazku z tym w 99% tekst MK wyraza i moje przekonania. O tym 1% nie bede pisal, bo rozdmuchalbym na nowo dyskusje, ktora tu nie tak dawno gorzala jasnym plomieniem.

  76. Rozklad radykalizmu
    Duzo bym dal, zeby rozklad radykalizmu w spoleczenstwie odpowiadal krzywej Gaussa, bylbym wtedy bardziej spokojny o przyszlosc. Niestety do tej pory nie trafilem na zadne badania nad tym tematem a na mojego nosa ksztalt takiej krzywej w duzej mierze zalezy od stopnia edukacji i swiadomosci spoleczenstwa. Poniewaz ja umiejscawiam siebie samego gdzies po srodku krzywej radykalizmu w zwiazku z tym w 99% tekst MK wyraza i moje przekonania. O tym 1% nie bede pisal, bo rozdmuchalbym na nowo dyskusje, ktora tu nie tak dawno gorzala jasnym plomieniem.

  77. Rozklad radykalizmu
    Duzo bym dal, zeby rozklad radykalizmu w spoleczenstwie odpowiadal krzywej Gaussa, bylbym wtedy bardziej spokojny o przyszlosc. Niestety do tej pory nie trafilem na zadne badania nad tym tematem a na mojego nosa ksztalt takiej krzywej w duzej mierze zalezy od stopnia edukacji i swiadomosci spoleczenstwa. Poniewaz ja umiejscawiam siebie samego gdzies po srodku krzywej radykalizmu w zwiazku z tym w 99% tekst MK wyraza i moje przekonania. O tym 1% nie bede pisal, bo rozdmuchalbym na nowo dyskusje, ktora tu nie tak dawno gorzala jasnym plomieniem.

  78. Rozklad radykalizmu
    Duzo bym dal, zeby rozklad radykalizmu w spoleczenstwie odpowiadal krzywej Gaussa, bylbym wtedy bardziej spokojny o przyszlosc. Niestety do tej pory nie trafilem na zadne badania nad tym tematem a na mojego nosa ksztalt takiej krzywej w duzej mierze zalezy od stopnia edukacji i swiadomosci spoleczenstwa. Poniewaz ja umiejscawiam siebie samego gdzies po srodku krzywej radykalizmu w zwiazku z tym w 99% tekst MK wyraza i moje przekonania. O tym 1% nie bede pisal, bo rozdmuchalbym na nowo dyskusje, ktora tu nie tak dawno gorzala jasnym plomieniem.

  79. —Pardon, Emilianie, muszę
    —Pardon, Emilianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu. —

    Pardon, Julianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu.

    Czy masz Drogi Julianie na uwadze te manify i występy w strojach gumianych na platformach jako niezbyt nachalne narzucanie się?

  80. —Pardon, Emilianie, muszę
    —Pardon, Emilianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu. —

    Pardon, Julianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu.

    Czy masz Drogi Julianie na uwadze te manify i występy w strojach gumianych na platformach jako niezbyt nachalne narzucanie się?

  81. —Pardon, Emilianie, muszę
    —Pardon, Emilianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu. —

    Pardon, Julianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu.

    Czy masz Drogi Julianie na uwadze te manify i występy w strojach gumianych na platformach jako niezbyt nachalne narzucanie się?

  82. —Pardon, Emilianie, muszę
    —Pardon, Emilianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu. —

    Pardon, Julianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu.

    Czy masz Drogi Julianie na uwadze te manify i występy w strojach gumianych na platformach jako niezbyt nachalne narzucanie się?

  83. —Pardon, Emilianie, muszę
    —Pardon, Emilianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu. —

    Pardon, Julianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu.

    Czy masz Drogi Julianie na uwadze te manify i występy w strojach gumianych na platformach jako niezbyt nachalne narzucanie się?

  84. —Pardon, Emilianie, muszę
    —Pardon, Emilianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu. —

    Pardon, Julianie, muszę się wtrącić. Po pierwsze, cały czas jest właśnie mowa o nienarzucaniu swoich norm innym. Rozumiesz: nienarzucaniu.

    Czy masz Drogi Julianie na uwadze te manify i występy w strojach gumianych na platformach jako niezbyt nachalne narzucanie się?

  85. —Po drugie zaś, twa

    —Po drugie zaś, twa definicja demokracji jest niepełna. W rzeczywistości, według  przyjętej definicji, tak powszechnej, że niemal trywialnej, demokracja to rządy większości przy poszanowaniu praw mniejszości.—

    Jest pewien problem. Mniejszość będzie sobie tworzyć zwariowane prawa i oczekiwać akceptacji większośći?

     

  86. —Po drugie zaś, twa

    —Po drugie zaś, twa definicja demokracji jest niepełna. W rzeczywistości, według  przyjętej definicji, tak powszechnej, że niemal trywialnej, demokracja to rządy większości przy poszanowaniu praw mniejszości.—

    Jest pewien problem. Mniejszość będzie sobie tworzyć zwariowane prawa i oczekiwać akceptacji większośći?

     

  87. —Po drugie zaś, twa

    —Po drugie zaś, twa definicja demokracji jest niepełna. W rzeczywistości, według  przyjętej definicji, tak powszechnej, że niemal trywialnej, demokracja to rządy większości przy poszanowaniu praw mniejszości.—

    Jest pewien problem. Mniejszość będzie sobie tworzyć zwariowane prawa i oczekiwać akceptacji większośći?

     

  88. —Po drugie zaś, twa

    —Po drugie zaś, twa definicja demokracji jest niepełna. W rzeczywistości, według  przyjętej definicji, tak powszechnej, że niemal trywialnej, demokracja to rządy większości przy poszanowaniu praw mniejszości.—

    Jest pewien problem. Mniejszość będzie sobie tworzyć zwariowane prawa i oczekiwać akceptacji większośći?

     

  89. —Po drugie zaś, twa

    —Po drugie zaś, twa definicja demokracji jest niepełna. W rzeczywistości, według  przyjętej definicji, tak powszechnej, że niemal trywialnej, demokracja to rządy większości przy poszanowaniu praw mniejszości.—

    Jest pewien problem. Mniejszość będzie sobie tworzyć zwariowane prawa i oczekiwać akceptacji większośći?

     

  90. —Po drugie zaś, twa

    —Po drugie zaś, twa definicja demokracji jest niepełna. W rzeczywistości, według  przyjętej definicji, tak powszechnej, że niemal trywialnej, demokracja to rządy większości przy poszanowaniu praw mniejszości.—

    Jest pewien problem. Mniejszość będzie sobie tworzyć zwariowane prawa i oczekiwać akceptacji większośći?

     

  91. hmmm
    zrównoważenie? miki, przestań, widziałeś może w trakcie jakiejkolwiek procesji katolickiej jakieś elementy wskazujące na chęć poniżenia homoseksualistów? czy kogokolwiek?
    A czym innym jak nie właśnie tym są obrazki kopulującego faceta w stroju jako żywo przypominającym szaty biskupie z drugim facetem w stroju jako żywo przypominającym habit zakonnicy? czy takie coś to nie jest właśnie coś co jest od początku do końca chęć poniżanie np mojej religii?
    Z tym że właśnie to jest największy problem, takim jak ja łatwo pluć w twarz a potem równie łatwo jest krzyczeć – oloboga, Giertych i Rydzyk nam zagrażają,

  92. hmmm
    zrównoważenie? miki, przestań, widziałeś może w trakcie jakiejkolwiek procesji katolickiej jakieś elementy wskazujące na chęć poniżenia homoseksualistów? czy kogokolwiek?
    A czym innym jak nie właśnie tym są obrazki kopulującego faceta w stroju jako żywo przypominającym szaty biskupie z drugim facetem w stroju jako żywo przypominającym habit zakonnicy? czy takie coś to nie jest właśnie coś co jest od początku do końca chęć poniżanie np mojej religii?
    Z tym że właśnie to jest największy problem, takim jak ja łatwo pluć w twarz a potem równie łatwo jest krzyczeć – oloboga, Giertych i Rydzyk nam zagrażają,

  93. hmmm
    zrównoważenie? miki, przestań, widziałeś może w trakcie jakiejkolwiek procesji katolickiej jakieś elementy wskazujące na chęć poniżenia homoseksualistów? czy kogokolwiek?
    A czym innym jak nie właśnie tym są obrazki kopulującego faceta w stroju jako żywo przypominającym szaty biskupie z drugim facetem w stroju jako żywo przypominającym habit zakonnicy? czy takie coś to nie jest właśnie coś co jest od początku do końca chęć poniżanie np mojej religii?
    Z tym że właśnie to jest największy problem, takim jak ja łatwo pluć w twarz a potem równie łatwo jest krzyczeć – oloboga, Giertych i Rydzyk nam zagrażają,

  94. hmmm
    zrównoważenie? miki, przestań, widziałeś może w trakcie jakiejkolwiek procesji katolickiej jakieś elementy wskazujące na chęć poniżenia homoseksualistów? czy kogokolwiek?
    A czym innym jak nie właśnie tym są obrazki kopulującego faceta w stroju jako żywo przypominającym szaty biskupie z drugim facetem w stroju jako żywo przypominającym habit zakonnicy? czy takie coś to nie jest właśnie coś co jest od początku do końca chęć poniżanie np mojej religii?
    Z tym że właśnie to jest największy problem, takim jak ja łatwo pluć w twarz a potem równie łatwo jest krzyczeć – oloboga, Giertych i Rydzyk nam zagrażają,

  95. hmmm
    zrównoważenie? miki, przestań, widziałeś może w trakcie jakiejkolwiek procesji katolickiej jakieś elementy wskazujące na chęć poniżenia homoseksualistów? czy kogokolwiek?
    A czym innym jak nie właśnie tym są obrazki kopulującego faceta w stroju jako żywo przypominającym szaty biskupie z drugim facetem w stroju jako żywo przypominającym habit zakonnicy? czy takie coś to nie jest właśnie coś co jest od początku do końca chęć poniżanie np mojej religii?
    Z tym że właśnie to jest największy problem, takim jak ja łatwo pluć w twarz a potem równie łatwo jest krzyczeć – oloboga, Giertych i Rydzyk nam zagrażają,

  96. hmmm
    zrównoważenie? miki, przestań, widziałeś może w trakcie jakiejkolwiek procesji katolickiej jakieś elementy wskazujące na chęć poniżenia homoseksualistów? czy kogokolwiek?
    A czym innym jak nie właśnie tym są obrazki kopulującego faceta w stroju jako żywo przypominającym szaty biskupie z drugim facetem w stroju jako żywo przypominającym habit zakonnicy? czy takie coś to nie jest właśnie coś co jest od początku do końca chęć poniżanie np mojej religii?
    Z tym że właśnie to jest największy problem, takim jak ja łatwo pluć w twarz a potem równie łatwo jest krzyczeć – oloboga, Giertych i Rydzyk nam zagrażają,

  97. O granicach i wyborze
    Po pierwsze, wróciłbym jeszcze na chwilę do kwestii przesuwania granic. Otóż, niejednokrotnie spotkałem się, zarówno u osób mi bliskich jak i nieco dalszych znajomych, z następującymi reakcjami: “Najpierw homo, potem inne zboczenia zalegalizują, zaleją nas swymi odmiennościami, zbezczeszczą wartości”. Zachodzę w głowę, czy rzeczywiście gdzieś w tle naszej rzeczywistości toczy się jakaś batalia mrocznych sił o zdobywanie kolejnych przyczółków tzw. normalności? Owszem, wierzę, że różnoracy “wojujący o sprawę” często robią to tylko dla pustego rozgłosu, szkodząc samej sprawie w imię prywatnych interesów. Śmiem jednak wątpić, że po – przypuśćmy – zalegalizowaniu związków homoseksualnych i nadaniu im określonych praw, gdzieś z otchłani Mordoru podniesie się łeb innej hydry, który zażąda legalizacji stosunków z chomikami i po rolce taśmy klejącej na głowę. Jeśli się podniesie, to chyba tylko po to, by został zabity śmiechem. Nie chcę przy tym bynajmniej obracać sprawy w kiepski żart, pomimo idiotycznego przykładu; nie mam też zamiaru szydzić z przeciwników dyskutowanej już wielokrotnie na Kontrowersjach legalizacji. Odnoszę po prostu wrażenie, że rzeczywiste zboczenia mają marne szanse na przebranie się w odświętne szaty, choćby nawet miały swych medialnych apologetów. Kazirodztwo? Toż to bodaj jedno z najbardziej rozpowszechnionych tabu kulturowych, sięgających początków zorganizowanej ludzkości. Pedofilia? Na litość, w jakim nowoczesnym społeczeństwie jest przyzwolenie na pedofilię? I tak dalej… Innymi słowy, czy poprzez nadanie pewnych praw związkom osób jednej płci (które gdzieś przecież wśród nas funkcjonują) rzeczywiście ryzykujemy stopniowe obrócenie naszej cywilizacji wartości w proch?

    Owszem, każdy z nas ma zapewne jakąś granicę przyzwolenia i u każdego jest ona ustawiona w nieco innym miejscu – ja na przykład uważam, że udzielanie ślubów kościelnych osobom o odmiennej orientacji istotnie byłoby sporym nadużyciem, choć sam jestem niewierzący. Nadużyciem wynikającym z nagięcia, a właściwie złamania podstawowych założeń kościelnych, w świetle których zawierane są kościelne związki małżeńskie. Nie mam jednak nic przeciwko legalizacji związków homoseksualnych w cywilny sposób, dający im określone możliwości prawne w strukturach społeczeństwa. Zresztą, pisałem gdzieś tutaj kiedyś pokrótce na ten temat.

    Po drugie… hm. Po drugie, zdaję sobie sprawę, że to, co teraz napiszę nosi znamiona drobnego szantażu emocjonalnego, lecz zastanawiam się, jak wypowiadaliby się ci sami dyskutanci biorący udział w rozmowie pod jednym z wpisów Doroli* gdyby to im genetycznie przypadło w udziale bycie homo. Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.

    A tak a’propos – czy ktoś się orientuje, jak wygląda sprawa homoseksualizmu w innych kulturach i religiach?

    * szkoda tylko, że sama autorka, własnymi komentarzami skutecznie zdewazu… zdezwału… No, z de były trochę niektóre komentarze 😉 A szczególnie jeden, no.

    • Bardzo ryzykowne
      jest (szybkie) przenoszenie wymysłów jednej kultury do drugiej. Cholera wie, co od czego jak zależy, po prostu. To co ty mniemasz o sobie nie musi się zgadzać ze stanem faktycznym o tobie.
      Małżeństwo w (prawie) każdej ma “umocowanie” w “niebiosach” i chodzi o płodność czyli dzieci.
      Dzieci, NIC WIĘCEJ.

    • Prosisz, Pitequ, i masz …
      Cytat:

      HOMOSEKSUALIZM A KONTEKST KULTUROWY

      Badania historyczne potwierdzają występowanie zachowań homoseksualnych, tożsamości homoseksualnej (różnie nazywanej) w społeczeństwach w wielu znanych kulturach świata. Ich akceptacja była zmienna w czasie jak i w przestrzeni różnych kultur.

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega wręcz homoseksualizm jako fenomen kulturowy. Antropologowie kontrowersyjnego nurtu relatywizmu kulturowego zwracają uwagę, że to, co we współcześnie rozwiniętych cywilizacjach określa się mianem orientacji homoseksualnej, jest w poszczególnych kulturach i w poszczególnych etapach ich historii względne, inaczej rozumiane, postrzegane i w różnym stopniu akceptowane.

      Psychologowie zwracają uwagę, iż statystyki przytaczane przez antropologów kultury mogą być mylnie interpretowane. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które cechuje w pewnym stopniu większa akceptacja na określone zachowania seksualne, nie ma wiele wspólnego ze zdeklarowanym, trwałym homoseksualizmem, który – według coraz większej ilości badań – jest wrodzony [1] [2]. Tym samym homoseksualizm rozumiany przez antropologów kultury jest czym innym niż ten definiowany przez współczesną naukę i rozumiany jako jedna z orientacji seksualnych obok heteroseksualizmu i biseksualizmu.

      Homoseksualizm w historii cywilizacji Zachodu

      Starożytność

      Grecja

      Starożytni Grecy nie uważali orientacji seksualnej za społeczną tożsamość, tym samym używane terminy homoseksualizm czy heteroseksualizm, w odniesieniu do Greków nie oznaczają, jak współcześnie tożsamości seksualnej ale określają bardziej aktywność seksualną. Starożytni Grecy nie rozróżniali popędu płciowego skierowanego do kobiety, od pożądania do mężczyzny (dorosłego lub częściej dorastającego – pederastia). Było to uwarunkowane normami, bazującymi na tożsamości płciowej, wiekiem oraz klasą społeczną. Dorosły mężczyzna, w zależności od swoich preferencji seksualnych, mógł mieć pasywnego kochanka płci męskiej, pod warunkiem, że był on od niego młodszy, nie osiągnął dojrzałości społecznej (granica bardzo płynna, niektórzy przeciągali ją do 30 roku życia, a nawet nieco dalej). Wskazane było, aby ten starszy był też przewodnikiem duchowym i intelektualnym młodszego. Taki związek greckie poglądy pedagogiczne uważały nawet za bardzo wskazany dla młodego mężczyzny. (Vernant, Foucault, Dover). Być może wynika to z niezwykle silnego androcentryzmu tej kultury. Było natomiast źle widziane, gdy mężczyzna dorosły wiązał się ze starszym od siebie, lub gdy nie potrafił zakończyć związku z młodszym, gdy ten osiągał już społeczną dojrzałość jako że potępiano bezżenność i bezdzietność. Nie mniej zachowały się zapisy historyczne świadczące o takich parach (np. Iliada – 800 p.n.e.).

      Grecka akceptacja dla miłości homoseksualnej była zmienna chronologicznie i geograficznie – pojawiła się prawdopodobnie wraz z Dorami, wśród których homoseksualizm pełnił ważne funkcje społeczne. U Jonów azjatyckich podlegał natomiast pewnym sankcjom prawnym. Wraz z hellenizmem i zanikiem tradycyjnych form greckiej polis społeczna akceptacja dla kontaktów homoseksualnych zmniejszyła się, zaczęto uznawać je jedynie za przywilej klas wyższych (zob. Jaeger). Jeżeli chodzi o homoseksualizm kobiet, nie ma świadectw pozwalających dokonać rekonstrukcji takiego stanowiska. Jednym z nielicznych zachowanych zapisów historycznych dotyczących miłości lesbijskiej są poematy Safony z wyspy Lesbos.

      Według antropologa Michela Foucaulta akceptacja zachowań homoseksualnych w Starożytnej Grecji wynikała z tego, iż grecki sposób myślenia nie zakładał, że seks mężczyzny z mężczyzną różni się czymś od seksu z kobietą. Za problem moralny zaczęto uważać nadmierne seksualne niepohamowanie (brak kontroli nad swoim pożądaniem) i według autora hipotezy powodowało to stopniowe zmniejszanie się tej akceptacji.

      Niektórzy badacze twierdzą, że relacje homoseksualne, a w szczególności pederastia była jedynie powszechna wśród arystokracji i występowała rzadko wśród zwyczajnej ludności Starożytnej Grecji. Według Brucea Thorntona obelgi i znieważania homoseksualistów wykazujących kobiece cechy w komediach Arystofanesa może świadczyć o niechęci zwyczajnej ludności do męskiego homoseksualizmu[3].

      Rzym

      W starożytnym Rzymie zaostrzyły się nieco społeczne uwarunkowania dopuszczalności praktyk homoseksualnych. Mężczyzna o ugruntowanej pozycji społecznej mógł mieć stosunki seksualne jedynie jako partner aktywny, z mężczyzną pod jakimś względem niższym społecznie (młodszym, niższym stanem, niewolnikiem). Być np. pasywnym partnerem własnego niewolnika było niedopuszczalne. Miłość lesbijska była niedopuszczalna dlatego, że odczytywano ją jako uzurpację przez jedną z kobiet roli mężczyzny, co stanowiło zamach na strukturę społeczną (Foucault, t. 3; Veyne).

      Hebrajczycy

      Przypuszcza się, że tak silne potępienie homoseksualizmu przez kulturę żydowską/hebrajską w starożytności miało swoje korzenie w dramatycznie niskim w niektórych okresach przyroście naturalnym tego społeczeństwa, który odbierano jako zagrożenie dla jej dalszego trwania, dlatego kultura ta odrzucała wszelkie formy seksualności nie prowadzące do prokreacji (homoseksualizm, masturbację, stosunek przerywany). Żydzi respektowali również biblijny zakaz współżycia między osobami tej samej płci.

      Starożytność chrześcijańska

      Wśród sekt wywodzących się z chrześcijaństwa starożytnego istniały wspólnoty (np. gnostycka sekta karpokracjan) tolerujące zachowania homoseksualne. Zachowało się wiele pism, zarówno biblijnych, jak patrystycznych potępiających takie grupy. Wynika to z greckich wpływów kulturowych, bardzo silnych we wczesnym chrześcijaństwie. Za ortodoksyjne uznano poglądy św. Pawła, św. Augustyna i innych Ojców Kościoła, potępiających aktywność homoseksualną jako przejaw rozwiązłości nie służący prokreacji i zabroniony przez Biblię. Podjęto w ten sposób wątki pochodzenia hebrajskiego. Pod koniec starożytności, w 390 roku n.e., Cesarstwo Rzymskie wprowadziło pod wpływem Kościoła (którego religia stała się już oficjalną religią państwową) karę śmierci przez spalenie na stosie za stosunki homoseksualne.

      Średniowiecze

      Wprowadzona u zmierzchu starożytności kara śmierci (utrzymana przez Kościół w mocy na podstawie rozporządzeń trzeciego soboru laterańskiego z 1179 roku) obowiązywała przez całe średniowiecze, często wykonywano ją przez spalenie na stosie. Stąd się zresztą wzięło angielskie słowo faggot (pedał, ciota) – jego znaczeniem pierwotnym był kawałek drewna przeznaczony do spalenia lub niedopalony.

      Na średniowieczne potępienie homoseksualizmu złożyło się kilka czynników:

      * Kultura średniowiecza była kulturą zinstytucjonalizowanej wrogości wobec kobiet, uważanych za, pod każdym względem, gorsze od mężczyzn (por. sekcję o pozycji kobiety w średniowieczu). Homoseksualizm uzyskał w kulturze Zachodu jednoznaczną konotację: mężczyzna oddający się innemu mężczyźnie degradował siebie do pozycji kobiety. Ponieważ niska pozycja kobiety ma silne korzenie w średniowiecznej teologii chrześcijańskiej (m.in. u św. Augustyna i św. Tomasza), taka konotacja homoseksualizmu do dzisiaj jest najsilniejsza w środowiskach żarliwie religijnych.
      * Poza tym seks homoseksualny był nieprokreacyjny, a ówczesny Kościół potępiał seksualność (Delumeau, Grzech i strach) i jedyne dla niej usprawiedliwienie widział w prokreacji w stałym monogamicznym związku małżeńskim (Duby, Rycerz, kobieta i ksiądz).

      Trzeba jednak dodać, że istniały wtedy środowiska intelektualne w których homoseksualizm był półjawnie akceptowany, a nawet jawnie chwalony – tyczy się to zwłaszcza trzech tzw. renesansów: karolińskiego (VIII/IX w.), renesansu XII wieku i przedproża właściwego renesansu (XIV i XV wieku). Środowiska te pozostawiły po sobie wielkie dzieła sztuki zawierające wątki homoerotyczne. Miało to jednak charakter wyjątkowo elitarny.

      Nowożytność

      Kara śmierci obowiązywała w niektórych społeczeństwach Europy jeszcze do połowy XVIII wieku. Jednakże od renesansu począwszy zaczął się rozwijać nurt daleko posuniętej akceptacji dla homoseksualizmu w kręgach elit władzy i elit kulturalnych, którego nasilenie się zmieniało w zależności od wielu czynników, przy czym nadal był przestępstwem.

      Zaczął się jednak powolny proces, który Michel Foucault nazywa dyskursywizacją seksu, czyli otaczanie seksualności siatką dyskursów różnego rodzaju i milczenia w pewnych stosunkach (w relacjach władzy). Jedną z części tego procesu było stopniowe przechodzenie od kryminalizacji czy penalizacji do psychiatryzacji homoseksualizmu, od karania do nieskutecznych prób “leczenia”. Naukowcy różnych dziedzin zaczęli klasyfikować i porządkować formy aktywności seksualnej wynikającej z popędu seksualnego nadając im nazwy i wiążąc je z tożsamością jednostki, decydując zarazem, które z nich są zgodne z normą, a które nie. Tak pojawiło się pojęcie homoseksualisty (pierwszy raz użyte w 1870 roku), jako mężczyzny odczuwającego pociąg do mężczyzn. Tak określono tożsamość seksualną, która w pełni wyklarowała się (tak, jak ją dzisiaj rozumiemy) dopiero w XX wieku.

      Karania praktyk homoseksualnych najwcześniej zaniechano we Włoszech i Francji. W XX wieku stopniowo wykreślano homoseksualizm z kodeksów karnych państw cywilizacji Zachodu, choć pojawiły się wielkie regresy w tej dziedzinie w postaci prawa państw totalitarnych:

      * w III Rzeszy homoseksualiści byli eksterminowani w obozach śmierci, a grający często homoseksualistów aktor filmowy Conrad Veidt stał się jedną z głównych ikon skierowanej przeciwko homoseksualistom propagandy Hitlera;
      * w dyktaturach komunistycznych był karany więzieniem (np. reżyser Siergiej Paradżanow w ZSRR).

      Ponowoczesność – interpretacje stanu obecnego

      Amerykański antropolog Clifford Geertz definiuje ponowoczesność (ew. postmodernizm) jako epokę, w której zarzucono wszelkiego fabrykowania jedności na rzecz nawigowania wielości i różnorodności. W efekcie współczesne społeczeństwa przestały prześladować osoby homoseksualne, a zaczęły przyznawać im równorzędne prawa jak osobom heteroseksualnym, jednocześnie uznając, że żaden styl życia nie ma prawa sobie rościć pretensji do uniwersalności.

      Socjolog Richard Florida ustalił nawet, że stopień akceptacji dla homoseksualistów idzie w parze ze stopniem dynamiki rozwoju gospodarczego społeczności. Opracowany przez niego tzw. gay index określa wskaźnik osób otwarcie przyznających się do homoseksualizmu w danym mieście i jest on wprost proporcjonalny do gospodarczej i kulturalnej dynamiki miast.

      Kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej

      Indie

      Pierwotne kultury subkontynentu indyjskiego nie znały homoseksualizmu jako odrębnej tożsamości seksualnej. Wiele mężczyzn, którzy miewali w życiu kontakty homoseksualne nie identyfikuje się jako osoby homoseksualne czy biseksualne. Przedstawiciele nauk społecznych zajmujący się zagadnieniem na obszarze Azji Południowej często używają terminu Men Having Sex with Men albo Males who have Sex with Males (MSM) zamiast terminu homoseksualiści. Mówi się nawet o tzw. “indyjskim homoseksualizmie”, żeby podkreślić, że to kategoria nieadekwatna.

      Indyjska kultura określa pozycję społeczną mężczyzny przez szereg skomplikowanych czynników (przynależność do klasy, do kasty, pozycję w obrębie kasty, przynależność religijną, rangę rodziny i inne), jednakże nie pod względem praktyk seksualnych. Seks z mężczyzną nie degraduje mężczyzny jako mężczyzny, nie ma wpływu na jego pozycję społeczną. To, z kim się sypia, nie definiuje w Indiach, kim się jest – tak długo jak nie dochodzi do penetracji. Nawet bardzo sfeminizowani homoseksualiści nie są kwestionowani jako mężczyźni, o ile nie pełnią pasywnej roli w stosunku seksualnym i często się żenią, gdyż w kulturze Indii małżeństwo jest traktowane jako społeczny obowiązek. Praktyki seksualne między mężczyznami często też nie funkcjonują w ich świadomości jako forma seksu czy miłości, stanowią część przyjaźni, są zabawą (masti), formą dawania i otrzymywania przyjemności [4] [5], lub zarabiania pieniędzy [6]. Sprzyja temu nieistnienie w indyjskiej kulturze żadnych restrykcji określających minimalny fizyczny dystans między mężczyznami, którzy mogą nawet sypiać w jednym łóżku, choć z drugiej strony praktyki seksualne między mężczyznami są wciąż przestępstwem w Indiach (karalne od 10 lat pozbawienia wolności do dożywocia). Przestrzeń w indyjskiej kulturze jest wyraźnie podzielona na męską i żeńską, wobec czego większość ludzi większość czasu spędza w gronie osób tej samej płci; ponieważ nie ma ograniczeń w fizycznej bliskości osób tej samej płci (trzymanie się za rękę, obejmowanie), relacje przyjacielskie ulegają często seksualizacji (np. wzajemna masturbacja, seks oralny).

      Do powiązania praktyk homoseksualnych z tożsamością dochodzi najczęściej w przypadkach mężczyzn wykazujących kobiece cechy, którzy identyfikują się ze swoją rolą pasywną w relacji seksualnej i uległością wobec bardziej męskiego partnera. Stanowią oni wycinek tych, którzy podejmują zachowania homoseksualne, ale jako jedyni uzyskują jasno sprecyzowaną w związku z tym tożsamość, z którą się w pełni identyfikują: kothi. Te osoby wykluczone są z kategorii prawdziwej męskości i postrzegane są jako nie-mężczyźni. Ich aktywni partnerzy seksualni mieszczą się w kategorii normatywnej męskości. Większość społeczeństwa jest negatywnie nastawiona do kothi. Osoby te narażone są na ataki oraz napastowanie seksualne już od wczesnego dzieciństwa z powodu swoich kobiecych cech o czym alarmują organizacja praw człowieka.

      Pojęcie geja czy lesbijki rozumiane jak we współczesnych rozwiniętych cywilizacjach dopiero stopniowo zaczyna istnieć w Indiach, zaczynając od wielkich miast czy kręgów osób wykształconych.

      Antropolodzy zauważają, iż większość zachowań kwalifikowanych jako homoseksualne przez współczesność, nie jest tak odbierana przez kulturę indyjską. Według nich tak może być odbierana tylko rola kothi, która stanowi wycinek faktycznie podejmowanych praktyk o charakterze homoseksualnym w Indiach. (Zob. Khan, Seabrook, Ashtana, Aggleton)

      Obok pojęcia kothi indyjska kultura stworzyła także własne określenie na transseksualizm tzw. hijra (hidźra).

      Inne kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej [edytuj]

      Wzór kulturowy dotyczący homoseksualizmu w pozostałych kulturach Azji Południowej i Azji Południowo-Wschodniej (aż do Filipin) w jakimś stopniu przypomina opisany wzór indyjski, choć z drugiej strony gdzieniegdzie koegzystuje on lub rywalizuje z innymi wzorami, np. islamskim czy chrześcijańskim, wzór południowoazjatycki jest jednak najmocniejszy [7] [8]. Wykorzystuje takie wytrychy, jak nieuznawanie kontaktów z osobami tej samej płci za “prawdziwą” aktywność seksualną, jak również zjawisko hidźra – w islamskich częściach subkontynentu indyjskiego mężczyźni o wysokiej pozycji społecznej często współżyli z hidźra, którzy są w Azji Południowej uważani za trzecią płeć.

      Świat arabski i islam

      Islam potępia kontakty homoseksualne, w wielu państwach muzułmańskich są wciąż karane śmiercią, a osoby homoseksualne prześladowane (np. w Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Iranie – zobacz: Mahmoud Asgari i Ayaz Marhoni). Obok korzeni tego podejścia w obowiązującej religii jest to strukturalnie powiązane z bardzo słabą społeczną pozycją kobiety w świecie arabskim i w islamie. Role seksualne (aktywność i pasywność, dominacja i podporządkowanie) są w tej kulturze bardzo ściśle rozdzielone pomiędzy płcie i mężczyzna mający kontakt seksualny z innym mężczyzną degraduje siebie do pozycji kobiety, czym naraża na szwank strukturę społeczną, dlatego kara jest tak surowa. Koran mówi wyraźnie o potępieniu praktyk homoseksualnych (zob. art. religie a homoseksualizm), ale antropologicznie nie jest to wyjaśnienie wystarczające, o czym świadczy fakt, że wśród również muzułmańskich Pasztunów posiadanie młodszego męskiego partnera jest uważane za przejaw prestiżu i dostatku wśród żonatych mężczyzn średniego wieku[9]. We współczesnym Afganistanie za kontakty homoseksualne grozi jednak kara śmierci.

      W muzułmańskich krajach Azji Południowo-Wschodniej silniejszy jest odnośny wzór kulturowy właściwy temu obszarowi.

      Indianie amerykańscy

      Ruth Benedict (Wzory kultury) podaje, że wśród Indian prerii północnoamerykańskiej homoseksualiści stanowili rodzaj elity, mającej dostęp do obydwu sfer kulturowych: kobiecej i męskiej. Pełnili oni rolę tzw. berdache. Mogli brać udział w polowaniach, ale mogli też zajmować się czynnościami kobiecymi. Uważani byli za niezbędnych, by udała się zabawa czy uroczystość, a także byli swego rodzaju wysoko waloryzowanym punktem odniesienia: uchodzili za niedoścignionych specjalistów w różnych dziedzinach, mówiono, że jakiś wyrób jest “piękny jak u homoseksualisty” i nie był to żart ani ironia, lecz wyraz największego uznania. W niektórych społeczeństwach Indian amerykańskich homoseksualista miał prawo wyjść za mąż.

      Homoseksualizm jako fenomen kulturowy

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega homoseksualizm jako fenomen kulturowy, podkreślając następujące fakty:

      * kulturowo i historycznie relatywny (okcydentalny) charakter pojęcia homoseksualizm i jego opozycji do heteroseksualizmu;
      * zmienność w czasie i przestrzeni stosunku społeczeństw do kontaktów homoseksualnych i osób, które takie kontakty mają; zmienność ta wpływa na stan faktyczny społecznego zasięgu praktyk homoseksualnych, a także na to, czy praktyki te determinują tożsamość jednostki, czy nie mają z nią związku;
      * zmienność kwalifikacji (nawet ontologicznej) zachowań o charakterze homoseksualnym, która pociąga za sobą różnice w zasięgu społecznym tych praktyk.

      Według tego nurtu antropologii statystyki, które określają wielkość populacji osób o orientacji homoseksualnej na 3-5% we wszystkich populacjach na kuli ziemskiej, nie uwzględniają złożoności problemu, ponieważ osoby, które z psychologicznego, socjologicznego albo medycznego punktu widzenia kwalifikowane są jako osoby homoseksualne lub biseksualne, w kategoriach pierwotnych kultur mogą nimi nie być.

      Antropologia kultury postrzega zachowanie człowieka w kontekście międzykulturowych różnic, powstałych w wyniku społeczno-kulturowych uwarunkowań. Dotyczy to także zachowania wynikających z biologicznych potrzeb, nawet takich jak oddychanie (Bronisław Malinowski Naukowa teoria kultury, [w:] Dzieła t. 9). W dziedzinie seksualności człowieka wspólna wszystkim ludziom biologiczna podstawa ulega czasem bardzo zróżnicowanym transformacjom społeczno-kulturowym.

      We współczesnej cywilizacji Zachodu bycie homoseksualistą obok determinujących czynników biologicznych oznacza także przybraną tożsamość, samookreślenie, polegające na myśleniu o sobie w następujący sposób:

      Jestem homoseksualistą, a więc osobą, której potrzeby i zachowania seksualne odnoszą się do osób tej samej płci, co pod istotnym względem odróżnia mnie od heteroseksualistów, czyli większości społeczeństwa, która odnosi te potrzeby i zachowania do osób płci przeciwnej, natomiast czyni mnie podobnym do innych osób odnoszących te zachowania i potrzeby do osób tej samej płci.

      Powyższe zdanie wydaje się logiczne dla przedstawiciela zachodniego kręgu cywilizacyjnego lub osoby znajdującej się pod wpływem kulturowym Zachodu; tożsamość homoseksualna jest zatem przyjmowana bezrefleksyjnie do wiadomości, niezależnie od tego, czy i jak taka tożsamość jest wartościowana. Jednak aby to zdanie było możliwe do sformułowania konieczne jest przyjęcie całej konfiguracji założeń:

      1. Istnieją dwie przeciwne płcie i każda istota ludzka przynależy do jednej lub drugiej. (Uwaga! Antropologiczno-kulturowe rozumienie kategorii płci nie jest identyczne z jego definicją biologiczną)
      2. Praktyki seksualne mają odmienny status ontologiczny, w zależności od tego, czy są praktykowane przez osoby o płci wzajemnie przeciwnej, czy też osoby o tej samej płci
      3. Mimo to jednak w jednym i drugim przypadku pozostają praktykami seksualnymi
      4. Fakt podejmowania takich praktyk determinuje jej tożsamość czyli czyni ją odmienną od osób, którzy podejmują opcję przeciwną, a zarazem podobną do tych, które postępują w tej kwestii podobnie.

      Człowiekowi Zachodu wszystkie powyższe założenia wydają się oczywiste, dlatego że człowiek zwykle nie problematyzuje kategorii i sposobu myślenia właściwego jego kulturze. Jednak zdaniem badaczy kultury stojących na stanowisku relatywizmu kulturowego (Geertz, Burszta, Herskovits, Kroeber, Sapir, Whorf) żaden sposób myślenia nie jest naturalny ani oczywisty i każdy jest uwarunkowany społecznie i kulturowo. Powyższe cztery warunki mogą być uważane za wytwór cywilizacji Zachodu, na dodatek stosunkowo późny i wielu innym kulturom są obce.

      W innych kulturach w zakresie seksualności człowieka przyjmowane są odmienne założenia:

      1. Istnieją kultury, które uznają istnienie więcej niż dwóch płci. Na przykład w Indiach uznaje się istnienie trzech płci: kobieta, mężczyzna i hidźra. Mężczyzna, który współżyje z hidźra z punktu widzenia kultury indyjskiej nie współżyje z osobą tej samej płci, a zatem nie określi siebie, ani nie zostanie określony jako homoseksualista (Nanda 1998). Istnieją też kultury, które wyróżniają kategorię ludzi będących ponad podziałem na płci, albo poza nim (np. berdache u Indian) (Benedict).
      2. W niektórych kulturach różnica między stosunkami seksualnymi osób płci przeciwnej, a stosunkami osób tej samej płci nie uznają żadnej ontologicznej nie jest postrzegana za istotna w sensie ontologicznym. Taką kulturą była starożytna Grecja w okresie klasycznym.
      3. Są kultury, które uznają wprawdzie różnicę ontologiczną pomiędzy kontaktem seksualnym osób tej samej płci a kontaktem seksualnym osób płci przeciwnych, ale kontakty homoseksualne w ogóle nie są uważane za stosunek seksualny ‘

      Krytyka teorii

      Naukowa definicja homoseksualizmu wydaje się być całkowicie klarowna i nie mająca wiele wspólnego z tzw. kulturą Zachodu, wbrew temu co twierdzą niektórzy antropologowie kultury. Definicja ta została zaakceptowana w klasyfikacji WHO, tworzonej przez społeczność lekarzy z całego świata i jako taka stanowi normę ogólnoludzką. Badania medyczne wskazują na fakt, że poza czynnikami kulturowymi, istnieje w każdej ludzkiej populacji w miarę stały odsetek osób, które są prawdopodobnie genetycznie uwarunkowane do jednoznacznej preferencji tej samej płci w relacjach seksualnych i nie mają szans “odnalezienia się” w związkach heteroseksualnych [10]. Osoby te mają tę preferencję niezależnie od tego czy funkcjonują w kulturze, która przyzwala lub represjonuje zachowania homoseksualne. Osoby te zachowują w formie utajonej tę preferencję, nawet w sytuacji życia w środowisku skrajnie represjonującym homoseksualizm. To właśnie tego rodzaju osoby są klasyfikowane jako homoseksualiści wg statystyk medycznych i nie ma to nic wspólnego z kulturowym ujęciem tego zagadnienia.

      Zdaniem socjologów, psychologów i seksuologów statystyki przytaczane przez antropologów kultury są rodzajem manipulowania faktami i nie ma w nich nic odkrywczego. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Np. w seksuologii ogólnie znany jest fakt, że znaczny odsetek dzieci przechodzi homoseksualny okres rozwoju, który w większości przypadków nie przekłada się na trwałą preferencję tej samej płci w życiu dorosłym. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które na to przyzwalają nie ma wiele wspólnego z genetycznymi uwarunkowaniami fenomenu zdeklarowanego, trwałego homoseksualizmu. Socjologowie i psycholodzy mówiąc o homoseksualizmie mają po prostu na myśli zupełnie co innego, niż antropologowie kultury. Stąd krytykowanie statystyk medycznych i zestawianie ich ze statystykami antropologicznymi nie ma żadnego sensu i w gruncie rzeczy niczego nie dowodzi.

      Autor nieznany.

    • Zacznę od cytatu
      “Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.”

      Może nie świadomą postawę lecz na wybór demonstracyjnego obnoszenia się ze swoją innością lub dyskrecji. Moje porównanie do nekrofilii mówiło tylko tyle, że granica akceptacji inności jest dla różnych osób różna, a kryterium akcpetacji polegajace na uzasadnieniu “przecież nie robię nikomu krzywdy” jest bez sensu.

      Przyznać jednak musisz, że ta granica akceptowalności istnieje i mówienie, że co dziś nie do wyobrażenia jutro może być dozwolone ma sens. A tak naprawdę ma sens mówienie, że są pewne granice akceptacji różnych zachowań, po przekroczeniu których społeczeństwo się psuje. Podkreślanie przez niektórych tutaj, że Polacy, to ciemnogród i zacofanie, a w innych krajach żyje się cudownie, wspominanie, że pojęcie patriotyzm, naród, państwo się przeżyło wobec międzynarodowych ideałów pokojowego współistnienia każdej inności budzi te lęki i niepokoje o przyszłość społeczeństwa, nie mówiąc o zwykłym lęku przed obyczajowymi zmianami. Ponad to takie manifestacje stanowią, jak to już napisałem, żer dla moheru, choć niektórzy zdaje się celowo takie prowokacje stosują, bo radość im sprawia frustracja innych, na których mogą sobie poużywać od ciemnogrodu i zacofania.

  98. O granicach i wyborze
    Po pierwsze, wróciłbym jeszcze na chwilę do kwestii przesuwania granic. Otóż, niejednokrotnie spotkałem się, zarówno u osób mi bliskich jak i nieco dalszych znajomych, z następującymi reakcjami: “Najpierw homo, potem inne zboczenia zalegalizują, zaleją nas swymi odmiennościami, zbezczeszczą wartości”. Zachodzę w głowę, czy rzeczywiście gdzieś w tle naszej rzeczywistości toczy się jakaś batalia mrocznych sił o zdobywanie kolejnych przyczółków tzw. normalności? Owszem, wierzę, że różnoracy “wojujący o sprawę” często robią to tylko dla pustego rozgłosu, szkodząc samej sprawie w imię prywatnych interesów. Śmiem jednak wątpić, że po – przypuśćmy – zalegalizowaniu związków homoseksualnych i nadaniu im określonych praw, gdzieś z otchłani Mordoru podniesie się łeb innej hydry, który zażąda legalizacji stosunków z chomikami i po rolce taśmy klejącej na głowę. Jeśli się podniesie, to chyba tylko po to, by został zabity śmiechem. Nie chcę przy tym bynajmniej obracać sprawy w kiepski żart, pomimo idiotycznego przykładu; nie mam też zamiaru szydzić z przeciwników dyskutowanej już wielokrotnie na Kontrowersjach legalizacji. Odnoszę po prostu wrażenie, że rzeczywiste zboczenia mają marne szanse na przebranie się w odświętne szaty, choćby nawet miały swych medialnych apologetów. Kazirodztwo? Toż to bodaj jedno z najbardziej rozpowszechnionych tabu kulturowych, sięgających początków zorganizowanej ludzkości. Pedofilia? Na litość, w jakim nowoczesnym społeczeństwie jest przyzwolenie na pedofilię? I tak dalej… Innymi słowy, czy poprzez nadanie pewnych praw związkom osób jednej płci (które gdzieś przecież wśród nas funkcjonują) rzeczywiście ryzykujemy stopniowe obrócenie naszej cywilizacji wartości w proch?

    Owszem, każdy z nas ma zapewne jakąś granicę przyzwolenia i u każdego jest ona ustawiona w nieco innym miejscu – ja na przykład uważam, że udzielanie ślubów kościelnych osobom o odmiennej orientacji istotnie byłoby sporym nadużyciem, choć sam jestem niewierzący. Nadużyciem wynikającym z nagięcia, a właściwie złamania podstawowych założeń kościelnych, w świetle których zawierane są kościelne związki małżeńskie. Nie mam jednak nic przeciwko legalizacji związków homoseksualnych w cywilny sposób, dający im określone możliwości prawne w strukturach społeczeństwa. Zresztą, pisałem gdzieś tutaj kiedyś pokrótce na ten temat.

    Po drugie… hm. Po drugie, zdaję sobie sprawę, że to, co teraz napiszę nosi znamiona drobnego szantażu emocjonalnego, lecz zastanawiam się, jak wypowiadaliby się ci sami dyskutanci biorący udział w rozmowie pod jednym z wpisów Doroli* gdyby to im genetycznie przypadło w udziale bycie homo. Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.

    A tak a’propos – czy ktoś się orientuje, jak wygląda sprawa homoseksualizmu w innych kulturach i religiach?

    * szkoda tylko, że sama autorka, własnymi komentarzami skutecznie zdewazu… zdezwału… No, z de były trochę niektóre komentarze 😉 A szczególnie jeden, no.

    • Bardzo ryzykowne
      jest (szybkie) przenoszenie wymysłów jednej kultury do drugiej. Cholera wie, co od czego jak zależy, po prostu. To co ty mniemasz o sobie nie musi się zgadzać ze stanem faktycznym o tobie.
      Małżeństwo w (prawie) każdej ma “umocowanie” w “niebiosach” i chodzi o płodność czyli dzieci.
      Dzieci, NIC WIĘCEJ.

    • Prosisz, Pitequ, i masz …
      Cytat:

      HOMOSEKSUALIZM A KONTEKST KULTUROWY

      Badania historyczne potwierdzają występowanie zachowań homoseksualnych, tożsamości homoseksualnej (różnie nazywanej) w społeczeństwach w wielu znanych kulturach świata. Ich akceptacja była zmienna w czasie jak i w przestrzeni różnych kultur.

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega wręcz homoseksualizm jako fenomen kulturowy. Antropologowie kontrowersyjnego nurtu relatywizmu kulturowego zwracają uwagę, że to, co we współcześnie rozwiniętych cywilizacjach określa się mianem orientacji homoseksualnej, jest w poszczególnych kulturach i w poszczególnych etapach ich historii względne, inaczej rozumiane, postrzegane i w różnym stopniu akceptowane.

      Psychologowie zwracają uwagę, iż statystyki przytaczane przez antropologów kultury mogą być mylnie interpretowane. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które cechuje w pewnym stopniu większa akceptacja na określone zachowania seksualne, nie ma wiele wspólnego ze zdeklarowanym, trwałym homoseksualizmem, który – według coraz większej ilości badań – jest wrodzony [1] [2]. Tym samym homoseksualizm rozumiany przez antropologów kultury jest czym innym niż ten definiowany przez współczesną naukę i rozumiany jako jedna z orientacji seksualnych obok heteroseksualizmu i biseksualizmu.

      Homoseksualizm w historii cywilizacji Zachodu

      Starożytność

      Grecja

      Starożytni Grecy nie uważali orientacji seksualnej za społeczną tożsamość, tym samym używane terminy homoseksualizm czy heteroseksualizm, w odniesieniu do Greków nie oznaczają, jak współcześnie tożsamości seksualnej ale określają bardziej aktywność seksualną. Starożytni Grecy nie rozróżniali popędu płciowego skierowanego do kobiety, od pożądania do mężczyzny (dorosłego lub częściej dorastającego – pederastia). Było to uwarunkowane normami, bazującymi na tożsamości płciowej, wiekiem oraz klasą społeczną. Dorosły mężczyzna, w zależności od swoich preferencji seksualnych, mógł mieć pasywnego kochanka płci męskiej, pod warunkiem, że był on od niego młodszy, nie osiągnął dojrzałości społecznej (granica bardzo płynna, niektórzy przeciągali ją do 30 roku życia, a nawet nieco dalej). Wskazane było, aby ten starszy był też przewodnikiem duchowym i intelektualnym młodszego. Taki związek greckie poglądy pedagogiczne uważały nawet za bardzo wskazany dla młodego mężczyzny. (Vernant, Foucault, Dover). Być może wynika to z niezwykle silnego androcentryzmu tej kultury. Było natomiast źle widziane, gdy mężczyzna dorosły wiązał się ze starszym od siebie, lub gdy nie potrafił zakończyć związku z młodszym, gdy ten osiągał już społeczną dojrzałość jako że potępiano bezżenność i bezdzietność. Nie mniej zachowały się zapisy historyczne świadczące o takich parach (np. Iliada – 800 p.n.e.).

      Grecka akceptacja dla miłości homoseksualnej była zmienna chronologicznie i geograficznie – pojawiła się prawdopodobnie wraz z Dorami, wśród których homoseksualizm pełnił ważne funkcje społeczne. U Jonów azjatyckich podlegał natomiast pewnym sankcjom prawnym. Wraz z hellenizmem i zanikiem tradycyjnych form greckiej polis społeczna akceptacja dla kontaktów homoseksualnych zmniejszyła się, zaczęto uznawać je jedynie za przywilej klas wyższych (zob. Jaeger). Jeżeli chodzi o homoseksualizm kobiet, nie ma świadectw pozwalających dokonać rekonstrukcji takiego stanowiska. Jednym z nielicznych zachowanych zapisów historycznych dotyczących miłości lesbijskiej są poematy Safony z wyspy Lesbos.

      Według antropologa Michela Foucaulta akceptacja zachowań homoseksualnych w Starożytnej Grecji wynikała z tego, iż grecki sposób myślenia nie zakładał, że seks mężczyzny z mężczyzną różni się czymś od seksu z kobietą. Za problem moralny zaczęto uważać nadmierne seksualne niepohamowanie (brak kontroli nad swoim pożądaniem) i według autora hipotezy powodowało to stopniowe zmniejszanie się tej akceptacji.

      Niektórzy badacze twierdzą, że relacje homoseksualne, a w szczególności pederastia była jedynie powszechna wśród arystokracji i występowała rzadko wśród zwyczajnej ludności Starożytnej Grecji. Według Brucea Thorntona obelgi i znieważania homoseksualistów wykazujących kobiece cechy w komediach Arystofanesa może świadczyć o niechęci zwyczajnej ludności do męskiego homoseksualizmu[3].

      Rzym

      W starożytnym Rzymie zaostrzyły się nieco społeczne uwarunkowania dopuszczalności praktyk homoseksualnych. Mężczyzna o ugruntowanej pozycji społecznej mógł mieć stosunki seksualne jedynie jako partner aktywny, z mężczyzną pod jakimś względem niższym społecznie (młodszym, niższym stanem, niewolnikiem). Być np. pasywnym partnerem własnego niewolnika było niedopuszczalne. Miłość lesbijska była niedopuszczalna dlatego, że odczytywano ją jako uzurpację przez jedną z kobiet roli mężczyzny, co stanowiło zamach na strukturę społeczną (Foucault, t. 3; Veyne).

      Hebrajczycy

      Przypuszcza się, że tak silne potępienie homoseksualizmu przez kulturę żydowską/hebrajską w starożytności miało swoje korzenie w dramatycznie niskim w niektórych okresach przyroście naturalnym tego społeczeństwa, który odbierano jako zagrożenie dla jej dalszego trwania, dlatego kultura ta odrzucała wszelkie formy seksualności nie prowadzące do prokreacji (homoseksualizm, masturbację, stosunek przerywany). Żydzi respektowali również biblijny zakaz współżycia między osobami tej samej płci.

      Starożytność chrześcijańska

      Wśród sekt wywodzących się z chrześcijaństwa starożytnego istniały wspólnoty (np. gnostycka sekta karpokracjan) tolerujące zachowania homoseksualne. Zachowało się wiele pism, zarówno biblijnych, jak patrystycznych potępiających takie grupy. Wynika to z greckich wpływów kulturowych, bardzo silnych we wczesnym chrześcijaństwie. Za ortodoksyjne uznano poglądy św. Pawła, św. Augustyna i innych Ojców Kościoła, potępiających aktywność homoseksualną jako przejaw rozwiązłości nie służący prokreacji i zabroniony przez Biblię. Podjęto w ten sposób wątki pochodzenia hebrajskiego. Pod koniec starożytności, w 390 roku n.e., Cesarstwo Rzymskie wprowadziło pod wpływem Kościoła (którego religia stała się już oficjalną religią państwową) karę śmierci przez spalenie na stosie za stosunki homoseksualne.

      Średniowiecze

      Wprowadzona u zmierzchu starożytności kara śmierci (utrzymana przez Kościół w mocy na podstawie rozporządzeń trzeciego soboru laterańskiego z 1179 roku) obowiązywała przez całe średniowiecze, często wykonywano ją przez spalenie na stosie. Stąd się zresztą wzięło angielskie słowo faggot (pedał, ciota) – jego znaczeniem pierwotnym był kawałek drewna przeznaczony do spalenia lub niedopalony.

      Na średniowieczne potępienie homoseksualizmu złożyło się kilka czynników:

      * Kultura średniowiecza była kulturą zinstytucjonalizowanej wrogości wobec kobiet, uważanych za, pod każdym względem, gorsze od mężczyzn (por. sekcję o pozycji kobiety w średniowieczu). Homoseksualizm uzyskał w kulturze Zachodu jednoznaczną konotację: mężczyzna oddający się innemu mężczyźnie degradował siebie do pozycji kobiety. Ponieważ niska pozycja kobiety ma silne korzenie w średniowiecznej teologii chrześcijańskiej (m.in. u św. Augustyna i św. Tomasza), taka konotacja homoseksualizmu do dzisiaj jest najsilniejsza w środowiskach żarliwie religijnych.
      * Poza tym seks homoseksualny był nieprokreacyjny, a ówczesny Kościół potępiał seksualność (Delumeau, Grzech i strach) i jedyne dla niej usprawiedliwienie widział w prokreacji w stałym monogamicznym związku małżeńskim (Duby, Rycerz, kobieta i ksiądz).

      Trzeba jednak dodać, że istniały wtedy środowiska intelektualne w których homoseksualizm był półjawnie akceptowany, a nawet jawnie chwalony – tyczy się to zwłaszcza trzech tzw. renesansów: karolińskiego (VIII/IX w.), renesansu XII wieku i przedproża właściwego renesansu (XIV i XV wieku). Środowiska te pozostawiły po sobie wielkie dzieła sztuki zawierające wątki homoerotyczne. Miało to jednak charakter wyjątkowo elitarny.

      Nowożytność

      Kara śmierci obowiązywała w niektórych społeczeństwach Europy jeszcze do połowy XVIII wieku. Jednakże od renesansu począwszy zaczął się rozwijać nurt daleko posuniętej akceptacji dla homoseksualizmu w kręgach elit władzy i elit kulturalnych, którego nasilenie się zmieniało w zależności od wielu czynników, przy czym nadal był przestępstwem.

      Zaczął się jednak powolny proces, który Michel Foucault nazywa dyskursywizacją seksu, czyli otaczanie seksualności siatką dyskursów różnego rodzaju i milczenia w pewnych stosunkach (w relacjach władzy). Jedną z części tego procesu było stopniowe przechodzenie od kryminalizacji czy penalizacji do psychiatryzacji homoseksualizmu, od karania do nieskutecznych prób “leczenia”. Naukowcy różnych dziedzin zaczęli klasyfikować i porządkować formy aktywności seksualnej wynikającej z popędu seksualnego nadając im nazwy i wiążąc je z tożsamością jednostki, decydując zarazem, które z nich są zgodne z normą, a które nie. Tak pojawiło się pojęcie homoseksualisty (pierwszy raz użyte w 1870 roku), jako mężczyzny odczuwającego pociąg do mężczyzn. Tak określono tożsamość seksualną, która w pełni wyklarowała się (tak, jak ją dzisiaj rozumiemy) dopiero w XX wieku.

      Karania praktyk homoseksualnych najwcześniej zaniechano we Włoszech i Francji. W XX wieku stopniowo wykreślano homoseksualizm z kodeksów karnych państw cywilizacji Zachodu, choć pojawiły się wielkie regresy w tej dziedzinie w postaci prawa państw totalitarnych:

      * w III Rzeszy homoseksualiści byli eksterminowani w obozach śmierci, a grający często homoseksualistów aktor filmowy Conrad Veidt stał się jedną z głównych ikon skierowanej przeciwko homoseksualistom propagandy Hitlera;
      * w dyktaturach komunistycznych był karany więzieniem (np. reżyser Siergiej Paradżanow w ZSRR).

      Ponowoczesność – interpretacje stanu obecnego

      Amerykański antropolog Clifford Geertz definiuje ponowoczesność (ew. postmodernizm) jako epokę, w której zarzucono wszelkiego fabrykowania jedności na rzecz nawigowania wielości i różnorodności. W efekcie współczesne społeczeństwa przestały prześladować osoby homoseksualne, a zaczęły przyznawać im równorzędne prawa jak osobom heteroseksualnym, jednocześnie uznając, że żaden styl życia nie ma prawa sobie rościć pretensji do uniwersalności.

      Socjolog Richard Florida ustalił nawet, że stopień akceptacji dla homoseksualistów idzie w parze ze stopniem dynamiki rozwoju gospodarczego społeczności. Opracowany przez niego tzw. gay index określa wskaźnik osób otwarcie przyznających się do homoseksualizmu w danym mieście i jest on wprost proporcjonalny do gospodarczej i kulturalnej dynamiki miast.

      Kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej

      Indie

      Pierwotne kultury subkontynentu indyjskiego nie znały homoseksualizmu jako odrębnej tożsamości seksualnej. Wiele mężczyzn, którzy miewali w życiu kontakty homoseksualne nie identyfikuje się jako osoby homoseksualne czy biseksualne. Przedstawiciele nauk społecznych zajmujący się zagadnieniem na obszarze Azji Południowej często używają terminu Men Having Sex with Men albo Males who have Sex with Males (MSM) zamiast terminu homoseksualiści. Mówi się nawet o tzw. “indyjskim homoseksualizmie”, żeby podkreślić, że to kategoria nieadekwatna.

      Indyjska kultura określa pozycję społeczną mężczyzny przez szereg skomplikowanych czynników (przynależność do klasy, do kasty, pozycję w obrębie kasty, przynależność religijną, rangę rodziny i inne), jednakże nie pod względem praktyk seksualnych. Seks z mężczyzną nie degraduje mężczyzny jako mężczyzny, nie ma wpływu na jego pozycję społeczną. To, z kim się sypia, nie definiuje w Indiach, kim się jest – tak długo jak nie dochodzi do penetracji. Nawet bardzo sfeminizowani homoseksualiści nie są kwestionowani jako mężczyźni, o ile nie pełnią pasywnej roli w stosunku seksualnym i często się żenią, gdyż w kulturze Indii małżeństwo jest traktowane jako społeczny obowiązek. Praktyki seksualne między mężczyznami często też nie funkcjonują w ich świadomości jako forma seksu czy miłości, stanowią część przyjaźni, są zabawą (masti), formą dawania i otrzymywania przyjemności [4] [5], lub zarabiania pieniędzy [6]. Sprzyja temu nieistnienie w indyjskiej kulturze żadnych restrykcji określających minimalny fizyczny dystans między mężczyznami, którzy mogą nawet sypiać w jednym łóżku, choć z drugiej strony praktyki seksualne między mężczyznami są wciąż przestępstwem w Indiach (karalne od 10 lat pozbawienia wolności do dożywocia). Przestrzeń w indyjskiej kulturze jest wyraźnie podzielona na męską i żeńską, wobec czego większość ludzi większość czasu spędza w gronie osób tej samej płci; ponieważ nie ma ograniczeń w fizycznej bliskości osób tej samej płci (trzymanie się za rękę, obejmowanie), relacje przyjacielskie ulegają często seksualizacji (np. wzajemna masturbacja, seks oralny).

      Do powiązania praktyk homoseksualnych z tożsamością dochodzi najczęściej w przypadkach mężczyzn wykazujących kobiece cechy, którzy identyfikują się ze swoją rolą pasywną w relacji seksualnej i uległością wobec bardziej męskiego partnera. Stanowią oni wycinek tych, którzy podejmują zachowania homoseksualne, ale jako jedyni uzyskują jasno sprecyzowaną w związku z tym tożsamość, z którą się w pełni identyfikują: kothi. Te osoby wykluczone są z kategorii prawdziwej męskości i postrzegane są jako nie-mężczyźni. Ich aktywni partnerzy seksualni mieszczą się w kategorii normatywnej męskości. Większość społeczeństwa jest negatywnie nastawiona do kothi. Osoby te narażone są na ataki oraz napastowanie seksualne już od wczesnego dzieciństwa z powodu swoich kobiecych cech o czym alarmują organizacja praw człowieka.

      Pojęcie geja czy lesbijki rozumiane jak we współczesnych rozwiniętych cywilizacjach dopiero stopniowo zaczyna istnieć w Indiach, zaczynając od wielkich miast czy kręgów osób wykształconych.

      Antropolodzy zauważają, iż większość zachowań kwalifikowanych jako homoseksualne przez współczesność, nie jest tak odbierana przez kulturę indyjską. Według nich tak może być odbierana tylko rola kothi, która stanowi wycinek faktycznie podejmowanych praktyk o charakterze homoseksualnym w Indiach. (Zob. Khan, Seabrook, Ashtana, Aggleton)

      Obok pojęcia kothi indyjska kultura stworzyła także własne określenie na transseksualizm tzw. hijra (hidźra).

      Inne kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej [edytuj]

      Wzór kulturowy dotyczący homoseksualizmu w pozostałych kulturach Azji Południowej i Azji Południowo-Wschodniej (aż do Filipin) w jakimś stopniu przypomina opisany wzór indyjski, choć z drugiej strony gdzieniegdzie koegzystuje on lub rywalizuje z innymi wzorami, np. islamskim czy chrześcijańskim, wzór południowoazjatycki jest jednak najmocniejszy [7] [8]. Wykorzystuje takie wytrychy, jak nieuznawanie kontaktów z osobami tej samej płci za “prawdziwą” aktywność seksualną, jak również zjawisko hidźra – w islamskich częściach subkontynentu indyjskiego mężczyźni o wysokiej pozycji społecznej często współżyli z hidźra, którzy są w Azji Południowej uważani za trzecią płeć.

      Świat arabski i islam

      Islam potępia kontakty homoseksualne, w wielu państwach muzułmańskich są wciąż karane śmiercią, a osoby homoseksualne prześladowane (np. w Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Iranie – zobacz: Mahmoud Asgari i Ayaz Marhoni). Obok korzeni tego podejścia w obowiązującej religii jest to strukturalnie powiązane z bardzo słabą społeczną pozycją kobiety w świecie arabskim i w islamie. Role seksualne (aktywność i pasywność, dominacja i podporządkowanie) są w tej kulturze bardzo ściśle rozdzielone pomiędzy płcie i mężczyzna mający kontakt seksualny z innym mężczyzną degraduje siebie do pozycji kobiety, czym naraża na szwank strukturę społeczną, dlatego kara jest tak surowa. Koran mówi wyraźnie o potępieniu praktyk homoseksualnych (zob. art. religie a homoseksualizm), ale antropologicznie nie jest to wyjaśnienie wystarczające, o czym świadczy fakt, że wśród również muzułmańskich Pasztunów posiadanie młodszego męskiego partnera jest uważane za przejaw prestiżu i dostatku wśród żonatych mężczyzn średniego wieku[9]. We współczesnym Afganistanie za kontakty homoseksualne grozi jednak kara śmierci.

      W muzułmańskich krajach Azji Południowo-Wschodniej silniejszy jest odnośny wzór kulturowy właściwy temu obszarowi.

      Indianie amerykańscy

      Ruth Benedict (Wzory kultury) podaje, że wśród Indian prerii północnoamerykańskiej homoseksualiści stanowili rodzaj elity, mającej dostęp do obydwu sfer kulturowych: kobiecej i męskiej. Pełnili oni rolę tzw. berdache. Mogli brać udział w polowaniach, ale mogli też zajmować się czynnościami kobiecymi. Uważani byli za niezbędnych, by udała się zabawa czy uroczystość, a także byli swego rodzaju wysoko waloryzowanym punktem odniesienia: uchodzili za niedoścignionych specjalistów w różnych dziedzinach, mówiono, że jakiś wyrób jest “piękny jak u homoseksualisty” i nie był to żart ani ironia, lecz wyraz największego uznania. W niektórych społeczeństwach Indian amerykańskich homoseksualista miał prawo wyjść za mąż.

      Homoseksualizm jako fenomen kulturowy

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega homoseksualizm jako fenomen kulturowy, podkreślając następujące fakty:

      * kulturowo i historycznie relatywny (okcydentalny) charakter pojęcia homoseksualizm i jego opozycji do heteroseksualizmu;
      * zmienność w czasie i przestrzeni stosunku społeczeństw do kontaktów homoseksualnych i osób, które takie kontakty mają; zmienność ta wpływa na stan faktyczny społecznego zasięgu praktyk homoseksualnych, a także na to, czy praktyki te determinują tożsamość jednostki, czy nie mają z nią związku;
      * zmienność kwalifikacji (nawet ontologicznej) zachowań o charakterze homoseksualnym, która pociąga za sobą różnice w zasięgu społecznym tych praktyk.

      Według tego nurtu antropologii statystyki, które określają wielkość populacji osób o orientacji homoseksualnej na 3-5% we wszystkich populacjach na kuli ziemskiej, nie uwzględniają złożoności problemu, ponieważ osoby, które z psychologicznego, socjologicznego albo medycznego punktu widzenia kwalifikowane są jako osoby homoseksualne lub biseksualne, w kategoriach pierwotnych kultur mogą nimi nie być.

      Antropologia kultury postrzega zachowanie człowieka w kontekście międzykulturowych różnic, powstałych w wyniku społeczno-kulturowych uwarunkowań. Dotyczy to także zachowania wynikających z biologicznych potrzeb, nawet takich jak oddychanie (Bronisław Malinowski Naukowa teoria kultury, [w:] Dzieła t. 9). W dziedzinie seksualności człowieka wspólna wszystkim ludziom biologiczna podstawa ulega czasem bardzo zróżnicowanym transformacjom społeczno-kulturowym.

      We współczesnej cywilizacji Zachodu bycie homoseksualistą obok determinujących czynników biologicznych oznacza także przybraną tożsamość, samookreślenie, polegające na myśleniu o sobie w następujący sposób:

      Jestem homoseksualistą, a więc osobą, której potrzeby i zachowania seksualne odnoszą się do osób tej samej płci, co pod istotnym względem odróżnia mnie od heteroseksualistów, czyli większości społeczeństwa, która odnosi te potrzeby i zachowania do osób płci przeciwnej, natomiast czyni mnie podobnym do innych osób odnoszących te zachowania i potrzeby do osób tej samej płci.

      Powyższe zdanie wydaje się logiczne dla przedstawiciela zachodniego kręgu cywilizacyjnego lub osoby znajdującej się pod wpływem kulturowym Zachodu; tożsamość homoseksualna jest zatem przyjmowana bezrefleksyjnie do wiadomości, niezależnie od tego, czy i jak taka tożsamość jest wartościowana. Jednak aby to zdanie było możliwe do sformułowania konieczne jest przyjęcie całej konfiguracji założeń:

      1. Istnieją dwie przeciwne płcie i każda istota ludzka przynależy do jednej lub drugiej. (Uwaga! Antropologiczno-kulturowe rozumienie kategorii płci nie jest identyczne z jego definicją biologiczną)
      2. Praktyki seksualne mają odmienny status ontologiczny, w zależności od tego, czy są praktykowane przez osoby o płci wzajemnie przeciwnej, czy też osoby o tej samej płci
      3. Mimo to jednak w jednym i drugim przypadku pozostają praktykami seksualnymi
      4. Fakt podejmowania takich praktyk determinuje jej tożsamość czyli czyni ją odmienną od osób, którzy podejmują opcję przeciwną, a zarazem podobną do tych, które postępują w tej kwestii podobnie.

      Człowiekowi Zachodu wszystkie powyższe założenia wydają się oczywiste, dlatego że człowiek zwykle nie problematyzuje kategorii i sposobu myślenia właściwego jego kulturze. Jednak zdaniem badaczy kultury stojących na stanowisku relatywizmu kulturowego (Geertz, Burszta, Herskovits, Kroeber, Sapir, Whorf) żaden sposób myślenia nie jest naturalny ani oczywisty i każdy jest uwarunkowany społecznie i kulturowo. Powyższe cztery warunki mogą być uważane za wytwór cywilizacji Zachodu, na dodatek stosunkowo późny i wielu innym kulturom są obce.

      W innych kulturach w zakresie seksualności człowieka przyjmowane są odmienne założenia:

      1. Istnieją kultury, które uznają istnienie więcej niż dwóch płci. Na przykład w Indiach uznaje się istnienie trzech płci: kobieta, mężczyzna i hidźra. Mężczyzna, który współżyje z hidźra z punktu widzenia kultury indyjskiej nie współżyje z osobą tej samej płci, a zatem nie określi siebie, ani nie zostanie określony jako homoseksualista (Nanda 1998). Istnieją też kultury, które wyróżniają kategorię ludzi będących ponad podziałem na płci, albo poza nim (np. berdache u Indian) (Benedict).
      2. W niektórych kulturach różnica między stosunkami seksualnymi osób płci przeciwnej, a stosunkami osób tej samej płci nie uznają żadnej ontologicznej nie jest postrzegana za istotna w sensie ontologicznym. Taką kulturą była starożytna Grecja w okresie klasycznym.
      3. Są kultury, które uznają wprawdzie różnicę ontologiczną pomiędzy kontaktem seksualnym osób tej samej płci a kontaktem seksualnym osób płci przeciwnych, ale kontakty homoseksualne w ogóle nie są uważane za stosunek seksualny ‘

      Krytyka teorii

      Naukowa definicja homoseksualizmu wydaje się być całkowicie klarowna i nie mająca wiele wspólnego z tzw. kulturą Zachodu, wbrew temu co twierdzą niektórzy antropologowie kultury. Definicja ta została zaakceptowana w klasyfikacji WHO, tworzonej przez społeczność lekarzy z całego świata i jako taka stanowi normę ogólnoludzką. Badania medyczne wskazują na fakt, że poza czynnikami kulturowymi, istnieje w każdej ludzkiej populacji w miarę stały odsetek osób, które są prawdopodobnie genetycznie uwarunkowane do jednoznacznej preferencji tej samej płci w relacjach seksualnych i nie mają szans “odnalezienia się” w związkach heteroseksualnych [10]. Osoby te mają tę preferencję niezależnie od tego czy funkcjonują w kulturze, która przyzwala lub represjonuje zachowania homoseksualne. Osoby te zachowują w formie utajonej tę preferencję, nawet w sytuacji życia w środowisku skrajnie represjonującym homoseksualizm. To właśnie tego rodzaju osoby są klasyfikowane jako homoseksualiści wg statystyk medycznych i nie ma to nic wspólnego z kulturowym ujęciem tego zagadnienia.

      Zdaniem socjologów, psychologów i seksuologów statystyki przytaczane przez antropologów kultury są rodzajem manipulowania faktami i nie ma w nich nic odkrywczego. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Np. w seksuologii ogólnie znany jest fakt, że znaczny odsetek dzieci przechodzi homoseksualny okres rozwoju, który w większości przypadków nie przekłada się na trwałą preferencję tej samej płci w życiu dorosłym. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które na to przyzwalają nie ma wiele wspólnego z genetycznymi uwarunkowaniami fenomenu zdeklarowanego, trwałego homoseksualizmu. Socjologowie i psycholodzy mówiąc o homoseksualizmie mają po prostu na myśli zupełnie co innego, niż antropologowie kultury. Stąd krytykowanie statystyk medycznych i zestawianie ich ze statystykami antropologicznymi nie ma żadnego sensu i w gruncie rzeczy niczego nie dowodzi.

      Autor nieznany.

      • Bardzo dziękuję!
        Dziękuję E-milko! O coś takiego właśnie mi chodziło. Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, miałem zawał peceta 😉

        Całość muszę przeczytać raz jeszcze, lecz po pobieżnej lekturze nasuwa mi się następujące skojarzenie – brak akceptacji tego zjawiska na przestrzeni dziejów w pobliskich nam kręgach kulturowych wynika w głównej mierze z traktowania związków homoseksualnych jako “przestępstwa wobec obowiązku rozmnażania się” (bo przecież, jak pisał Sapkowski, elfy są skazane na odejście w niebyt, bo ludzie swym babom szybciej brzuchy dmuchają…) oraz z uznania kobiet jako płci gorszej, niższej w hierarchii społecznej. Ten pierwszy powód szczególnie przemawia mi do wyobraźni; a w pewnym sensie (mam nadzieję, że nie obrażę tym osób wierzących, nie jest to bowiem moim celem) nadaje Kościołowi rys “samolubnego genu”, który – w imię przetrwania religii – pod groźbą grzechu nakazuje swym wyznawcom unikanie wszelkich czynności mających na celu danie upustu napięciu seksualnemu, a nie mających na celu rozmnażania się. Trywializując – para nie może iść w gwizdek, bo zadziobią nas kruki i inne takie.

    • Zacznę od cytatu
      “Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.”

      Może nie świadomą postawę lecz na wybór demonstracyjnego obnoszenia się ze swoją innością lub dyskrecji. Moje porównanie do nekrofilii mówiło tylko tyle, że granica akceptacji inności jest dla różnych osób różna, a kryterium akcpetacji polegajace na uzasadnieniu “przecież nie robię nikomu krzywdy” jest bez sensu.

      Przyznać jednak musisz, że ta granica akceptowalności istnieje i mówienie, że co dziś nie do wyobrażenia jutro może być dozwolone ma sens. A tak naprawdę ma sens mówienie, że są pewne granice akceptacji różnych zachowań, po przekroczeniu których społeczeństwo się psuje. Podkreślanie przez niektórych tutaj, że Polacy, to ciemnogród i zacofanie, a w innych krajach żyje się cudownie, wspominanie, że pojęcie patriotyzm, naród, państwo się przeżyło wobec międzynarodowych ideałów pokojowego współistnienia każdej inności budzi te lęki i niepokoje o przyszłość społeczeństwa, nie mówiąc o zwykłym lęku przed obyczajowymi zmianami. Ponad to takie manifestacje stanowią, jak to już napisałem, żer dla moheru, choć niektórzy zdaje się celowo takie prowokacje stosują, bo radość im sprawia frustracja innych, na których mogą sobie poużywać od ciemnogrodu i zacofania.

  99. O granicach i wyborze
    Po pierwsze, wróciłbym jeszcze na chwilę do kwestii przesuwania granic. Otóż, niejednokrotnie spotkałem się, zarówno u osób mi bliskich jak i nieco dalszych znajomych, z następującymi reakcjami: “Najpierw homo, potem inne zboczenia zalegalizują, zaleją nas swymi odmiennościami, zbezczeszczą wartości”. Zachodzę w głowę, czy rzeczywiście gdzieś w tle naszej rzeczywistości toczy się jakaś batalia mrocznych sił o zdobywanie kolejnych przyczółków tzw. normalności? Owszem, wierzę, że różnoracy “wojujący o sprawę” często robią to tylko dla pustego rozgłosu, szkodząc samej sprawie w imię prywatnych interesów. Śmiem jednak wątpić, że po – przypuśćmy – zalegalizowaniu związków homoseksualnych i nadaniu im określonych praw, gdzieś z otchłani Mordoru podniesie się łeb innej hydry, który zażąda legalizacji stosunków z chomikami i po rolce taśmy klejącej na głowę. Jeśli się podniesie, to chyba tylko po to, by został zabity śmiechem. Nie chcę przy tym bynajmniej obracać sprawy w kiepski żart, pomimo idiotycznego przykładu; nie mam też zamiaru szydzić z przeciwników dyskutowanej już wielokrotnie na Kontrowersjach legalizacji. Odnoszę po prostu wrażenie, że rzeczywiste zboczenia mają marne szanse na przebranie się w odświętne szaty, choćby nawet miały swych medialnych apologetów. Kazirodztwo? Toż to bodaj jedno z najbardziej rozpowszechnionych tabu kulturowych, sięgających początków zorganizowanej ludzkości. Pedofilia? Na litość, w jakim nowoczesnym społeczeństwie jest przyzwolenie na pedofilię? I tak dalej… Innymi słowy, czy poprzez nadanie pewnych praw związkom osób jednej płci (które gdzieś przecież wśród nas funkcjonują) rzeczywiście ryzykujemy stopniowe obrócenie naszej cywilizacji wartości w proch?

    Owszem, każdy z nas ma zapewne jakąś granicę przyzwolenia i u każdego jest ona ustawiona w nieco innym miejscu – ja na przykład uważam, że udzielanie ślubów kościelnych osobom o odmiennej orientacji istotnie byłoby sporym nadużyciem, choć sam jestem niewierzący. Nadużyciem wynikającym z nagięcia, a właściwie złamania podstawowych założeń kościelnych, w świetle których zawierane są kościelne związki małżeńskie. Nie mam jednak nic przeciwko legalizacji związków homoseksualnych w cywilny sposób, dający im określone możliwości prawne w strukturach społeczeństwa. Zresztą, pisałem gdzieś tutaj kiedyś pokrótce na ten temat.

    Po drugie… hm. Po drugie, zdaję sobie sprawę, że to, co teraz napiszę nosi znamiona drobnego szantażu emocjonalnego, lecz zastanawiam się, jak wypowiadaliby się ci sami dyskutanci biorący udział w rozmowie pod jednym z wpisów Doroli* gdyby to im genetycznie przypadło w udziale bycie homo. Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.

    A tak a’propos – czy ktoś się orientuje, jak wygląda sprawa homoseksualizmu w innych kulturach i religiach?

    * szkoda tylko, że sama autorka, własnymi komentarzami skutecznie zdewazu… zdezwału… No, z de były trochę niektóre komentarze 😉 A szczególnie jeden, no.

    • Bardzo ryzykowne
      jest (szybkie) przenoszenie wymysłów jednej kultury do drugiej. Cholera wie, co od czego jak zależy, po prostu. To co ty mniemasz o sobie nie musi się zgadzać ze stanem faktycznym o tobie.
      Małżeństwo w (prawie) każdej ma “umocowanie” w “niebiosach” i chodzi o płodność czyli dzieci.
      Dzieci, NIC WIĘCEJ.

    • Prosisz, Pitequ, i masz …
      Cytat:

      HOMOSEKSUALIZM A KONTEKST KULTUROWY

      Badania historyczne potwierdzają występowanie zachowań homoseksualnych, tożsamości homoseksualnej (różnie nazywanej) w społeczeństwach w wielu znanych kulturach świata. Ich akceptacja była zmienna w czasie jak i w przestrzeni różnych kultur.

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega wręcz homoseksualizm jako fenomen kulturowy. Antropologowie kontrowersyjnego nurtu relatywizmu kulturowego zwracają uwagę, że to, co we współcześnie rozwiniętych cywilizacjach określa się mianem orientacji homoseksualnej, jest w poszczególnych kulturach i w poszczególnych etapach ich historii względne, inaczej rozumiane, postrzegane i w różnym stopniu akceptowane.

      Psychologowie zwracają uwagę, iż statystyki przytaczane przez antropologów kultury mogą być mylnie interpretowane. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które cechuje w pewnym stopniu większa akceptacja na określone zachowania seksualne, nie ma wiele wspólnego ze zdeklarowanym, trwałym homoseksualizmem, który – według coraz większej ilości badań – jest wrodzony [1] [2]. Tym samym homoseksualizm rozumiany przez antropologów kultury jest czym innym niż ten definiowany przez współczesną naukę i rozumiany jako jedna z orientacji seksualnych obok heteroseksualizmu i biseksualizmu.

      Homoseksualizm w historii cywilizacji Zachodu

      Starożytność

      Grecja

      Starożytni Grecy nie uważali orientacji seksualnej za społeczną tożsamość, tym samym używane terminy homoseksualizm czy heteroseksualizm, w odniesieniu do Greków nie oznaczają, jak współcześnie tożsamości seksualnej ale określają bardziej aktywność seksualną. Starożytni Grecy nie rozróżniali popędu płciowego skierowanego do kobiety, od pożądania do mężczyzny (dorosłego lub częściej dorastającego – pederastia). Było to uwarunkowane normami, bazującymi na tożsamości płciowej, wiekiem oraz klasą społeczną. Dorosły mężczyzna, w zależności od swoich preferencji seksualnych, mógł mieć pasywnego kochanka płci męskiej, pod warunkiem, że był on od niego młodszy, nie osiągnął dojrzałości społecznej (granica bardzo płynna, niektórzy przeciągali ją do 30 roku życia, a nawet nieco dalej). Wskazane było, aby ten starszy był też przewodnikiem duchowym i intelektualnym młodszego. Taki związek greckie poglądy pedagogiczne uważały nawet za bardzo wskazany dla młodego mężczyzny. (Vernant, Foucault, Dover). Być może wynika to z niezwykle silnego androcentryzmu tej kultury. Było natomiast źle widziane, gdy mężczyzna dorosły wiązał się ze starszym od siebie, lub gdy nie potrafił zakończyć związku z młodszym, gdy ten osiągał już społeczną dojrzałość jako że potępiano bezżenność i bezdzietność. Nie mniej zachowały się zapisy historyczne świadczące o takich parach (np. Iliada – 800 p.n.e.).

      Grecka akceptacja dla miłości homoseksualnej była zmienna chronologicznie i geograficznie – pojawiła się prawdopodobnie wraz z Dorami, wśród których homoseksualizm pełnił ważne funkcje społeczne. U Jonów azjatyckich podlegał natomiast pewnym sankcjom prawnym. Wraz z hellenizmem i zanikiem tradycyjnych form greckiej polis społeczna akceptacja dla kontaktów homoseksualnych zmniejszyła się, zaczęto uznawać je jedynie za przywilej klas wyższych (zob. Jaeger). Jeżeli chodzi o homoseksualizm kobiet, nie ma świadectw pozwalających dokonać rekonstrukcji takiego stanowiska. Jednym z nielicznych zachowanych zapisów historycznych dotyczących miłości lesbijskiej są poematy Safony z wyspy Lesbos.

      Według antropologa Michela Foucaulta akceptacja zachowań homoseksualnych w Starożytnej Grecji wynikała z tego, iż grecki sposób myślenia nie zakładał, że seks mężczyzny z mężczyzną różni się czymś od seksu z kobietą. Za problem moralny zaczęto uważać nadmierne seksualne niepohamowanie (brak kontroli nad swoim pożądaniem) i według autora hipotezy powodowało to stopniowe zmniejszanie się tej akceptacji.

      Niektórzy badacze twierdzą, że relacje homoseksualne, a w szczególności pederastia była jedynie powszechna wśród arystokracji i występowała rzadko wśród zwyczajnej ludności Starożytnej Grecji. Według Brucea Thorntona obelgi i znieważania homoseksualistów wykazujących kobiece cechy w komediach Arystofanesa może świadczyć o niechęci zwyczajnej ludności do męskiego homoseksualizmu[3].

      Rzym

      W starożytnym Rzymie zaostrzyły się nieco społeczne uwarunkowania dopuszczalności praktyk homoseksualnych. Mężczyzna o ugruntowanej pozycji społecznej mógł mieć stosunki seksualne jedynie jako partner aktywny, z mężczyzną pod jakimś względem niższym społecznie (młodszym, niższym stanem, niewolnikiem). Być np. pasywnym partnerem własnego niewolnika było niedopuszczalne. Miłość lesbijska była niedopuszczalna dlatego, że odczytywano ją jako uzurpację przez jedną z kobiet roli mężczyzny, co stanowiło zamach na strukturę społeczną (Foucault, t. 3; Veyne).

      Hebrajczycy

      Przypuszcza się, że tak silne potępienie homoseksualizmu przez kulturę żydowską/hebrajską w starożytności miało swoje korzenie w dramatycznie niskim w niektórych okresach przyroście naturalnym tego społeczeństwa, który odbierano jako zagrożenie dla jej dalszego trwania, dlatego kultura ta odrzucała wszelkie formy seksualności nie prowadzące do prokreacji (homoseksualizm, masturbację, stosunek przerywany). Żydzi respektowali również biblijny zakaz współżycia między osobami tej samej płci.

      Starożytność chrześcijańska

      Wśród sekt wywodzących się z chrześcijaństwa starożytnego istniały wspólnoty (np. gnostycka sekta karpokracjan) tolerujące zachowania homoseksualne. Zachowało się wiele pism, zarówno biblijnych, jak patrystycznych potępiających takie grupy. Wynika to z greckich wpływów kulturowych, bardzo silnych we wczesnym chrześcijaństwie. Za ortodoksyjne uznano poglądy św. Pawła, św. Augustyna i innych Ojców Kościoła, potępiających aktywność homoseksualną jako przejaw rozwiązłości nie służący prokreacji i zabroniony przez Biblię. Podjęto w ten sposób wątki pochodzenia hebrajskiego. Pod koniec starożytności, w 390 roku n.e., Cesarstwo Rzymskie wprowadziło pod wpływem Kościoła (którego religia stała się już oficjalną religią państwową) karę śmierci przez spalenie na stosie za stosunki homoseksualne.

      Średniowiecze

      Wprowadzona u zmierzchu starożytności kara śmierci (utrzymana przez Kościół w mocy na podstawie rozporządzeń trzeciego soboru laterańskiego z 1179 roku) obowiązywała przez całe średniowiecze, często wykonywano ją przez spalenie na stosie. Stąd się zresztą wzięło angielskie słowo faggot (pedał, ciota) – jego znaczeniem pierwotnym był kawałek drewna przeznaczony do spalenia lub niedopalony.

      Na średniowieczne potępienie homoseksualizmu złożyło się kilka czynników:

      * Kultura średniowiecza była kulturą zinstytucjonalizowanej wrogości wobec kobiet, uważanych za, pod każdym względem, gorsze od mężczyzn (por. sekcję o pozycji kobiety w średniowieczu). Homoseksualizm uzyskał w kulturze Zachodu jednoznaczną konotację: mężczyzna oddający się innemu mężczyźnie degradował siebie do pozycji kobiety. Ponieważ niska pozycja kobiety ma silne korzenie w średniowiecznej teologii chrześcijańskiej (m.in. u św. Augustyna i św. Tomasza), taka konotacja homoseksualizmu do dzisiaj jest najsilniejsza w środowiskach żarliwie religijnych.
      * Poza tym seks homoseksualny był nieprokreacyjny, a ówczesny Kościół potępiał seksualność (Delumeau, Grzech i strach) i jedyne dla niej usprawiedliwienie widział w prokreacji w stałym monogamicznym związku małżeńskim (Duby, Rycerz, kobieta i ksiądz).

      Trzeba jednak dodać, że istniały wtedy środowiska intelektualne w których homoseksualizm był półjawnie akceptowany, a nawet jawnie chwalony – tyczy się to zwłaszcza trzech tzw. renesansów: karolińskiego (VIII/IX w.), renesansu XII wieku i przedproża właściwego renesansu (XIV i XV wieku). Środowiska te pozostawiły po sobie wielkie dzieła sztuki zawierające wątki homoerotyczne. Miało to jednak charakter wyjątkowo elitarny.

      Nowożytność

      Kara śmierci obowiązywała w niektórych społeczeństwach Europy jeszcze do połowy XVIII wieku. Jednakże od renesansu począwszy zaczął się rozwijać nurt daleko posuniętej akceptacji dla homoseksualizmu w kręgach elit władzy i elit kulturalnych, którego nasilenie się zmieniało w zależności od wielu czynników, przy czym nadal był przestępstwem.

      Zaczął się jednak powolny proces, który Michel Foucault nazywa dyskursywizacją seksu, czyli otaczanie seksualności siatką dyskursów różnego rodzaju i milczenia w pewnych stosunkach (w relacjach władzy). Jedną z części tego procesu było stopniowe przechodzenie od kryminalizacji czy penalizacji do psychiatryzacji homoseksualizmu, od karania do nieskutecznych prób “leczenia”. Naukowcy różnych dziedzin zaczęli klasyfikować i porządkować formy aktywności seksualnej wynikającej z popędu seksualnego nadając im nazwy i wiążąc je z tożsamością jednostki, decydując zarazem, które z nich są zgodne z normą, a które nie. Tak pojawiło się pojęcie homoseksualisty (pierwszy raz użyte w 1870 roku), jako mężczyzny odczuwającego pociąg do mężczyzn. Tak określono tożsamość seksualną, która w pełni wyklarowała się (tak, jak ją dzisiaj rozumiemy) dopiero w XX wieku.

      Karania praktyk homoseksualnych najwcześniej zaniechano we Włoszech i Francji. W XX wieku stopniowo wykreślano homoseksualizm z kodeksów karnych państw cywilizacji Zachodu, choć pojawiły się wielkie regresy w tej dziedzinie w postaci prawa państw totalitarnych:

      * w III Rzeszy homoseksualiści byli eksterminowani w obozach śmierci, a grający często homoseksualistów aktor filmowy Conrad Veidt stał się jedną z głównych ikon skierowanej przeciwko homoseksualistom propagandy Hitlera;
      * w dyktaturach komunistycznych był karany więzieniem (np. reżyser Siergiej Paradżanow w ZSRR).

      Ponowoczesność – interpretacje stanu obecnego

      Amerykański antropolog Clifford Geertz definiuje ponowoczesność (ew. postmodernizm) jako epokę, w której zarzucono wszelkiego fabrykowania jedności na rzecz nawigowania wielości i różnorodności. W efekcie współczesne społeczeństwa przestały prześladować osoby homoseksualne, a zaczęły przyznawać im równorzędne prawa jak osobom heteroseksualnym, jednocześnie uznając, że żaden styl życia nie ma prawa sobie rościć pretensji do uniwersalności.

      Socjolog Richard Florida ustalił nawet, że stopień akceptacji dla homoseksualistów idzie w parze ze stopniem dynamiki rozwoju gospodarczego społeczności. Opracowany przez niego tzw. gay index określa wskaźnik osób otwarcie przyznających się do homoseksualizmu w danym mieście i jest on wprost proporcjonalny do gospodarczej i kulturalnej dynamiki miast.

      Kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej

      Indie

      Pierwotne kultury subkontynentu indyjskiego nie znały homoseksualizmu jako odrębnej tożsamości seksualnej. Wiele mężczyzn, którzy miewali w życiu kontakty homoseksualne nie identyfikuje się jako osoby homoseksualne czy biseksualne. Przedstawiciele nauk społecznych zajmujący się zagadnieniem na obszarze Azji Południowej często używają terminu Men Having Sex with Men albo Males who have Sex with Males (MSM) zamiast terminu homoseksualiści. Mówi się nawet o tzw. “indyjskim homoseksualizmie”, żeby podkreślić, że to kategoria nieadekwatna.

      Indyjska kultura określa pozycję społeczną mężczyzny przez szereg skomplikowanych czynników (przynależność do klasy, do kasty, pozycję w obrębie kasty, przynależność religijną, rangę rodziny i inne), jednakże nie pod względem praktyk seksualnych. Seks z mężczyzną nie degraduje mężczyzny jako mężczyzny, nie ma wpływu na jego pozycję społeczną. To, z kim się sypia, nie definiuje w Indiach, kim się jest – tak długo jak nie dochodzi do penetracji. Nawet bardzo sfeminizowani homoseksualiści nie są kwestionowani jako mężczyźni, o ile nie pełnią pasywnej roli w stosunku seksualnym i często się żenią, gdyż w kulturze Indii małżeństwo jest traktowane jako społeczny obowiązek. Praktyki seksualne między mężczyznami często też nie funkcjonują w ich świadomości jako forma seksu czy miłości, stanowią część przyjaźni, są zabawą (masti), formą dawania i otrzymywania przyjemności [4] [5], lub zarabiania pieniędzy [6]. Sprzyja temu nieistnienie w indyjskiej kulturze żadnych restrykcji określających minimalny fizyczny dystans między mężczyznami, którzy mogą nawet sypiać w jednym łóżku, choć z drugiej strony praktyki seksualne między mężczyznami są wciąż przestępstwem w Indiach (karalne od 10 lat pozbawienia wolności do dożywocia). Przestrzeń w indyjskiej kulturze jest wyraźnie podzielona na męską i żeńską, wobec czego większość ludzi większość czasu spędza w gronie osób tej samej płci; ponieważ nie ma ograniczeń w fizycznej bliskości osób tej samej płci (trzymanie się za rękę, obejmowanie), relacje przyjacielskie ulegają często seksualizacji (np. wzajemna masturbacja, seks oralny).

      Do powiązania praktyk homoseksualnych z tożsamością dochodzi najczęściej w przypadkach mężczyzn wykazujących kobiece cechy, którzy identyfikują się ze swoją rolą pasywną w relacji seksualnej i uległością wobec bardziej męskiego partnera. Stanowią oni wycinek tych, którzy podejmują zachowania homoseksualne, ale jako jedyni uzyskują jasno sprecyzowaną w związku z tym tożsamość, z którą się w pełni identyfikują: kothi. Te osoby wykluczone są z kategorii prawdziwej męskości i postrzegane są jako nie-mężczyźni. Ich aktywni partnerzy seksualni mieszczą się w kategorii normatywnej męskości. Większość społeczeństwa jest negatywnie nastawiona do kothi. Osoby te narażone są na ataki oraz napastowanie seksualne już od wczesnego dzieciństwa z powodu swoich kobiecych cech o czym alarmują organizacja praw człowieka.

      Pojęcie geja czy lesbijki rozumiane jak we współczesnych rozwiniętych cywilizacjach dopiero stopniowo zaczyna istnieć w Indiach, zaczynając od wielkich miast czy kręgów osób wykształconych.

      Antropolodzy zauważają, iż większość zachowań kwalifikowanych jako homoseksualne przez współczesność, nie jest tak odbierana przez kulturę indyjską. Według nich tak może być odbierana tylko rola kothi, która stanowi wycinek faktycznie podejmowanych praktyk o charakterze homoseksualnym w Indiach. (Zob. Khan, Seabrook, Ashtana, Aggleton)

      Obok pojęcia kothi indyjska kultura stworzyła także własne określenie na transseksualizm tzw. hijra (hidźra).

      Inne kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej [edytuj]

      Wzór kulturowy dotyczący homoseksualizmu w pozostałych kulturach Azji Południowej i Azji Południowo-Wschodniej (aż do Filipin) w jakimś stopniu przypomina opisany wzór indyjski, choć z drugiej strony gdzieniegdzie koegzystuje on lub rywalizuje z innymi wzorami, np. islamskim czy chrześcijańskim, wzór południowoazjatycki jest jednak najmocniejszy [7] [8]. Wykorzystuje takie wytrychy, jak nieuznawanie kontaktów z osobami tej samej płci za “prawdziwą” aktywność seksualną, jak również zjawisko hidźra – w islamskich częściach subkontynentu indyjskiego mężczyźni o wysokiej pozycji społecznej często współżyli z hidźra, którzy są w Azji Południowej uważani za trzecią płeć.

      Świat arabski i islam

      Islam potępia kontakty homoseksualne, w wielu państwach muzułmańskich są wciąż karane śmiercią, a osoby homoseksualne prześladowane (np. w Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Iranie – zobacz: Mahmoud Asgari i Ayaz Marhoni). Obok korzeni tego podejścia w obowiązującej religii jest to strukturalnie powiązane z bardzo słabą społeczną pozycją kobiety w świecie arabskim i w islamie. Role seksualne (aktywność i pasywność, dominacja i podporządkowanie) są w tej kulturze bardzo ściśle rozdzielone pomiędzy płcie i mężczyzna mający kontakt seksualny z innym mężczyzną degraduje siebie do pozycji kobiety, czym naraża na szwank strukturę społeczną, dlatego kara jest tak surowa. Koran mówi wyraźnie o potępieniu praktyk homoseksualnych (zob. art. religie a homoseksualizm), ale antropologicznie nie jest to wyjaśnienie wystarczające, o czym świadczy fakt, że wśród również muzułmańskich Pasztunów posiadanie młodszego męskiego partnera jest uważane za przejaw prestiżu i dostatku wśród żonatych mężczyzn średniego wieku[9]. We współczesnym Afganistanie za kontakty homoseksualne grozi jednak kara śmierci.

      W muzułmańskich krajach Azji Południowo-Wschodniej silniejszy jest odnośny wzór kulturowy właściwy temu obszarowi.

      Indianie amerykańscy

      Ruth Benedict (Wzory kultury) podaje, że wśród Indian prerii północnoamerykańskiej homoseksualiści stanowili rodzaj elity, mającej dostęp do obydwu sfer kulturowych: kobiecej i męskiej. Pełnili oni rolę tzw. berdache. Mogli brać udział w polowaniach, ale mogli też zajmować się czynnościami kobiecymi. Uważani byli za niezbędnych, by udała się zabawa czy uroczystość, a także byli swego rodzaju wysoko waloryzowanym punktem odniesienia: uchodzili za niedoścignionych specjalistów w różnych dziedzinach, mówiono, że jakiś wyrób jest “piękny jak u homoseksualisty” i nie był to żart ani ironia, lecz wyraz największego uznania. W niektórych społeczeństwach Indian amerykańskich homoseksualista miał prawo wyjść za mąż.

      Homoseksualizm jako fenomen kulturowy

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega homoseksualizm jako fenomen kulturowy, podkreślając następujące fakty:

      * kulturowo i historycznie relatywny (okcydentalny) charakter pojęcia homoseksualizm i jego opozycji do heteroseksualizmu;
      * zmienność w czasie i przestrzeni stosunku społeczeństw do kontaktów homoseksualnych i osób, które takie kontakty mają; zmienność ta wpływa na stan faktyczny społecznego zasięgu praktyk homoseksualnych, a także na to, czy praktyki te determinują tożsamość jednostki, czy nie mają z nią związku;
      * zmienność kwalifikacji (nawet ontologicznej) zachowań o charakterze homoseksualnym, która pociąga za sobą różnice w zasięgu społecznym tych praktyk.

      Według tego nurtu antropologii statystyki, które określają wielkość populacji osób o orientacji homoseksualnej na 3-5% we wszystkich populacjach na kuli ziemskiej, nie uwzględniają złożoności problemu, ponieważ osoby, które z psychologicznego, socjologicznego albo medycznego punktu widzenia kwalifikowane są jako osoby homoseksualne lub biseksualne, w kategoriach pierwotnych kultur mogą nimi nie być.

      Antropologia kultury postrzega zachowanie człowieka w kontekście międzykulturowych różnic, powstałych w wyniku społeczno-kulturowych uwarunkowań. Dotyczy to także zachowania wynikających z biologicznych potrzeb, nawet takich jak oddychanie (Bronisław Malinowski Naukowa teoria kultury, [w:] Dzieła t. 9). W dziedzinie seksualności człowieka wspólna wszystkim ludziom biologiczna podstawa ulega czasem bardzo zróżnicowanym transformacjom społeczno-kulturowym.

      We współczesnej cywilizacji Zachodu bycie homoseksualistą obok determinujących czynników biologicznych oznacza także przybraną tożsamość, samookreślenie, polegające na myśleniu o sobie w następujący sposób:

      Jestem homoseksualistą, a więc osobą, której potrzeby i zachowania seksualne odnoszą się do osób tej samej płci, co pod istotnym względem odróżnia mnie od heteroseksualistów, czyli większości społeczeństwa, która odnosi te potrzeby i zachowania do osób płci przeciwnej, natomiast czyni mnie podobnym do innych osób odnoszących te zachowania i potrzeby do osób tej samej płci.

      Powyższe zdanie wydaje się logiczne dla przedstawiciela zachodniego kręgu cywilizacyjnego lub osoby znajdującej się pod wpływem kulturowym Zachodu; tożsamość homoseksualna jest zatem przyjmowana bezrefleksyjnie do wiadomości, niezależnie od tego, czy i jak taka tożsamość jest wartościowana. Jednak aby to zdanie było możliwe do sformułowania konieczne jest przyjęcie całej konfiguracji założeń:

      1. Istnieją dwie przeciwne płcie i każda istota ludzka przynależy do jednej lub drugiej. (Uwaga! Antropologiczno-kulturowe rozumienie kategorii płci nie jest identyczne z jego definicją biologiczną)
      2. Praktyki seksualne mają odmienny status ontologiczny, w zależności od tego, czy są praktykowane przez osoby o płci wzajemnie przeciwnej, czy też osoby o tej samej płci
      3. Mimo to jednak w jednym i drugim przypadku pozostają praktykami seksualnymi
      4. Fakt podejmowania takich praktyk determinuje jej tożsamość czyli czyni ją odmienną od osób, którzy podejmują opcję przeciwną, a zarazem podobną do tych, które postępują w tej kwestii podobnie.

      Człowiekowi Zachodu wszystkie powyższe założenia wydają się oczywiste, dlatego że człowiek zwykle nie problematyzuje kategorii i sposobu myślenia właściwego jego kulturze. Jednak zdaniem badaczy kultury stojących na stanowisku relatywizmu kulturowego (Geertz, Burszta, Herskovits, Kroeber, Sapir, Whorf) żaden sposób myślenia nie jest naturalny ani oczywisty i każdy jest uwarunkowany społecznie i kulturowo. Powyższe cztery warunki mogą być uważane za wytwór cywilizacji Zachodu, na dodatek stosunkowo późny i wielu innym kulturom są obce.

      W innych kulturach w zakresie seksualności człowieka przyjmowane są odmienne założenia:

      1. Istnieją kultury, które uznają istnienie więcej niż dwóch płci. Na przykład w Indiach uznaje się istnienie trzech płci: kobieta, mężczyzna i hidźra. Mężczyzna, który współżyje z hidźra z punktu widzenia kultury indyjskiej nie współżyje z osobą tej samej płci, a zatem nie określi siebie, ani nie zostanie określony jako homoseksualista (Nanda 1998). Istnieją też kultury, które wyróżniają kategorię ludzi będących ponad podziałem na płci, albo poza nim (np. berdache u Indian) (Benedict).
      2. W niektórych kulturach różnica między stosunkami seksualnymi osób płci przeciwnej, a stosunkami osób tej samej płci nie uznają żadnej ontologicznej nie jest postrzegana za istotna w sensie ontologicznym. Taką kulturą była starożytna Grecja w okresie klasycznym.
      3. Są kultury, które uznają wprawdzie różnicę ontologiczną pomiędzy kontaktem seksualnym osób tej samej płci a kontaktem seksualnym osób płci przeciwnych, ale kontakty homoseksualne w ogóle nie są uważane za stosunek seksualny ‘

      Krytyka teorii

      Naukowa definicja homoseksualizmu wydaje się być całkowicie klarowna i nie mająca wiele wspólnego z tzw. kulturą Zachodu, wbrew temu co twierdzą niektórzy antropologowie kultury. Definicja ta została zaakceptowana w klasyfikacji WHO, tworzonej przez społeczność lekarzy z całego świata i jako taka stanowi normę ogólnoludzką. Badania medyczne wskazują na fakt, że poza czynnikami kulturowymi, istnieje w każdej ludzkiej populacji w miarę stały odsetek osób, które są prawdopodobnie genetycznie uwarunkowane do jednoznacznej preferencji tej samej płci w relacjach seksualnych i nie mają szans “odnalezienia się” w związkach heteroseksualnych [10]. Osoby te mają tę preferencję niezależnie od tego czy funkcjonują w kulturze, która przyzwala lub represjonuje zachowania homoseksualne. Osoby te zachowują w formie utajonej tę preferencję, nawet w sytuacji życia w środowisku skrajnie represjonującym homoseksualizm. To właśnie tego rodzaju osoby są klasyfikowane jako homoseksualiści wg statystyk medycznych i nie ma to nic wspólnego z kulturowym ujęciem tego zagadnienia.

      Zdaniem socjologów, psychologów i seksuologów statystyki przytaczane przez antropologów kultury są rodzajem manipulowania faktami i nie ma w nich nic odkrywczego. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Np. w seksuologii ogólnie znany jest fakt, że znaczny odsetek dzieci przechodzi homoseksualny okres rozwoju, który w większości przypadków nie przekłada się na trwałą preferencję tej samej płci w życiu dorosłym. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które na to przyzwalają nie ma wiele wspólnego z genetycznymi uwarunkowaniami fenomenu zdeklarowanego, trwałego homoseksualizmu. Socjologowie i psycholodzy mówiąc o homoseksualizmie mają po prostu na myśli zupełnie co innego, niż antropologowie kultury. Stąd krytykowanie statystyk medycznych i zestawianie ich ze statystykami antropologicznymi nie ma żadnego sensu i w gruncie rzeczy niczego nie dowodzi.

      Autor nieznany.

      • Bardzo dziękuję!
        Dziękuję E-milko! O coś takiego właśnie mi chodziło. Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, miałem zawał peceta 😉

        Całość muszę przeczytać raz jeszcze, lecz po pobieżnej lekturze nasuwa mi się następujące skojarzenie – brak akceptacji tego zjawiska na przestrzeni dziejów w pobliskich nam kręgach kulturowych wynika w głównej mierze z traktowania związków homoseksualnych jako “przestępstwa wobec obowiązku rozmnażania się” (bo przecież, jak pisał Sapkowski, elfy są skazane na odejście w niebyt, bo ludzie swym babom szybciej brzuchy dmuchają…) oraz z uznania kobiet jako płci gorszej, niższej w hierarchii społecznej. Ten pierwszy powód szczególnie przemawia mi do wyobraźni; a w pewnym sensie (mam nadzieję, że nie obrażę tym osób wierzących, nie jest to bowiem moim celem) nadaje Kościołowi rys “samolubnego genu”, który – w imię przetrwania religii – pod groźbą grzechu nakazuje swym wyznawcom unikanie wszelkich czynności mających na celu danie upustu napięciu seksualnemu, a nie mających na celu rozmnażania się. Trywializując – para nie może iść w gwizdek, bo zadziobią nas kruki i inne takie.

    • Zacznę od cytatu
      “Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.”

      Może nie świadomą postawę lecz na wybór demonstracyjnego obnoszenia się ze swoją innością lub dyskrecji. Moje porównanie do nekrofilii mówiło tylko tyle, że granica akceptacji inności jest dla różnych osób różna, a kryterium akcpetacji polegajace na uzasadnieniu “przecież nie robię nikomu krzywdy” jest bez sensu.

      Przyznać jednak musisz, że ta granica akceptowalności istnieje i mówienie, że co dziś nie do wyobrażenia jutro może być dozwolone ma sens. A tak naprawdę ma sens mówienie, że są pewne granice akceptacji różnych zachowań, po przekroczeniu których społeczeństwo się psuje. Podkreślanie przez niektórych tutaj, że Polacy, to ciemnogród i zacofanie, a w innych krajach żyje się cudownie, wspominanie, że pojęcie patriotyzm, naród, państwo się przeżyło wobec międzynarodowych ideałów pokojowego współistnienia każdej inności budzi te lęki i niepokoje o przyszłość społeczeństwa, nie mówiąc o zwykłym lęku przed obyczajowymi zmianami. Ponad to takie manifestacje stanowią, jak to już napisałem, żer dla moheru, choć niektórzy zdaje się celowo takie prowokacje stosują, bo radość im sprawia frustracja innych, na których mogą sobie poużywać od ciemnogrodu i zacofania.

  100. O granicach i wyborze
    Po pierwsze, wróciłbym jeszcze na chwilę do kwestii przesuwania granic. Otóż, niejednokrotnie spotkałem się, zarówno u osób mi bliskich jak i nieco dalszych znajomych, z następującymi reakcjami: “Najpierw homo, potem inne zboczenia zalegalizują, zaleją nas swymi odmiennościami, zbezczeszczą wartości”. Zachodzę w głowę, czy rzeczywiście gdzieś w tle naszej rzeczywistości toczy się jakaś batalia mrocznych sił o zdobywanie kolejnych przyczółków tzw. normalności? Owszem, wierzę, że różnoracy “wojujący o sprawę” często robią to tylko dla pustego rozgłosu, szkodząc samej sprawie w imię prywatnych interesów. Śmiem jednak wątpić, że po – przypuśćmy – zalegalizowaniu związków homoseksualnych i nadaniu im określonych praw, gdzieś z otchłani Mordoru podniesie się łeb innej hydry, który zażąda legalizacji stosunków z chomikami i po rolce taśmy klejącej na głowę. Jeśli się podniesie, to chyba tylko po to, by został zabity śmiechem. Nie chcę przy tym bynajmniej obracać sprawy w kiepski żart, pomimo idiotycznego przykładu; nie mam też zamiaru szydzić z przeciwników dyskutowanej już wielokrotnie na Kontrowersjach legalizacji. Odnoszę po prostu wrażenie, że rzeczywiste zboczenia mają marne szanse na przebranie się w odświętne szaty, choćby nawet miały swych medialnych apologetów. Kazirodztwo? Toż to bodaj jedno z najbardziej rozpowszechnionych tabu kulturowych, sięgających początków zorganizowanej ludzkości. Pedofilia? Na litość, w jakim nowoczesnym społeczeństwie jest przyzwolenie na pedofilię? I tak dalej… Innymi słowy, czy poprzez nadanie pewnych praw związkom osób jednej płci (które gdzieś przecież wśród nas funkcjonują) rzeczywiście ryzykujemy stopniowe obrócenie naszej cywilizacji wartości w proch?

    Owszem, każdy z nas ma zapewne jakąś granicę przyzwolenia i u każdego jest ona ustawiona w nieco innym miejscu – ja na przykład uważam, że udzielanie ślubów kościelnych osobom o odmiennej orientacji istotnie byłoby sporym nadużyciem, choć sam jestem niewierzący. Nadużyciem wynikającym z nagięcia, a właściwie złamania podstawowych założeń kościelnych, w świetle których zawierane są kościelne związki małżeńskie. Nie mam jednak nic przeciwko legalizacji związków homoseksualnych w cywilny sposób, dający im określone możliwości prawne w strukturach społeczeństwa. Zresztą, pisałem gdzieś tutaj kiedyś pokrótce na ten temat.

    Po drugie… hm. Po drugie, zdaję sobie sprawę, że to, co teraz napiszę nosi znamiona drobnego szantażu emocjonalnego, lecz zastanawiam się, jak wypowiadaliby się ci sami dyskutanci biorący udział w rozmowie pod jednym z wpisów Doroli* gdyby to im genetycznie przypadło w udziale bycie homo. Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.

    A tak a’propos – czy ktoś się orientuje, jak wygląda sprawa homoseksualizmu w innych kulturach i religiach?

    * szkoda tylko, że sama autorka, własnymi komentarzami skutecznie zdewazu… zdezwału… No, z de były trochę niektóre komentarze 😉 A szczególnie jeden, no.

    • Bardzo ryzykowne
      jest (szybkie) przenoszenie wymysłów jednej kultury do drugiej. Cholera wie, co od czego jak zależy, po prostu. To co ty mniemasz o sobie nie musi się zgadzać ze stanem faktycznym o tobie.
      Małżeństwo w (prawie) każdej ma “umocowanie” w “niebiosach” i chodzi o płodność czyli dzieci.
      Dzieci, NIC WIĘCEJ.

    • Prosisz, Pitequ, i masz …
      Cytat:

      HOMOSEKSUALIZM A KONTEKST KULTUROWY

      Badania historyczne potwierdzają występowanie zachowań homoseksualnych, tożsamości homoseksualnej (różnie nazywanej) w społeczeństwach w wielu znanych kulturach świata. Ich akceptacja była zmienna w czasie jak i w przestrzeni różnych kultur.

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega wręcz homoseksualizm jako fenomen kulturowy. Antropologowie kontrowersyjnego nurtu relatywizmu kulturowego zwracają uwagę, że to, co we współcześnie rozwiniętych cywilizacjach określa się mianem orientacji homoseksualnej, jest w poszczególnych kulturach i w poszczególnych etapach ich historii względne, inaczej rozumiane, postrzegane i w różnym stopniu akceptowane.

      Psychologowie zwracają uwagę, iż statystyki przytaczane przez antropologów kultury mogą być mylnie interpretowane. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które cechuje w pewnym stopniu większa akceptacja na określone zachowania seksualne, nie ma wiele wspólnego ze zdeklarowanym, trwałym homoseksualizmem, który – według coraz większej ilości badań – jest wrodzony [1] [2]. Tym samym homoseksualizm rozumiany przez antropologów kultury jest czym innym niż ten definiowany przez współczesną naukę i rozumiany jako jedna z orientacji seksualnych obok heteroseksualizmu i biseksualizmu.

      Homoseksualizm w historii cywilizacji Zachodu

      Starożytność

      Grecja

      Starożytni Grecy nie uważali orientacji seksualnej za społeczną tożsamość, tym samym używane terminy homoseksualizm czy heteroseksualizm, w odniesieniu do Greków nie oznaczają, jak współcześnie tożsamości seksualnej ale określają bardziej aktywność seksualną. Starożytni Grecy nie rozróżniali popędu płciowego skierowanego do kobiety, od pożądania do mężczyzny (dorosłego lub częściej dorastającego – pederastia). Było to uwarunkowane normami, bazującymi na tożsamości płciowej, wiekiem oraz klasą społeczną. Dorosły mężczyzna, w zależności od swoich preferencji seksualnych, mógł mieć pasywnego kochanka płci męskiej, pod warunkiem, że był on od niego młodszy, nie osiągnął dojrzałości społecznej (granica bardzo płynna, niektórzy przeciągali ją do 30 roku życia, a nawet nieco dalej). Wskazane było, aby ten starszy był też przewodnikiem duchowym i intelektualnym młodszego. Taki związek greckie poglądy pedagogiczne uważały nawet za bardzo wskazany dla młodego mężczyzny. (Vernant, Foucault, Dover). Być może wynika to z niezwykle silnego androcentryzmu tej kultury. Było natomiast źle widziane, gdy mężczyzna dorosły wiązał się ze starszym od siebie, lub gdy nie potrafił zakończyć związku z młodszym, gdy ten osiągał już społeczną dojrzałość jako że potępiano bezżenność i bezdzietność. Nie mniej zachowały się zapisy historyczne świadczące o takich parach (np. Iliada – 800 p.n.e.).

      Grecka akceptacja dla miłości homoseksualnej była zmienna chronologicznie i geograficznie – pojawiła się prawdopodobnie wraz z Dorami, wśród których homoseksualizm pełnił ważne funkcje społeczne. U Jonów azjatyckich podlegał natomiast pewnym sankcjom prawnym. Wraz z hellenizmem i zanikiem tradycyjnych form greckiej polis społeczna akceptacja dla kontaktów homoseksualnych zmniejszyła się, zaczęto uznawać je jedynie za przywilej klas wyższych (zob. Jaeger). Jeżeli chodzi o homoseksualizm kobiet, nie ma świadectw pozwalających dokonać rekonstrukcji takiego stanowiska. Jednym z nielicznych zachowanych zapisów historycznych dotyczących miłości lesbijskiej są poematy Safony z wyspy Lesbos.

      Według antropologa Michela Foucaulta akceptacja zachowań homoseksualnych w Starożytnej Grecji wynikała z tego, iż grecki sposób myślenia nie zakładał, że seks mężczyzny z mężczyzną różni się czymś od seksu z kobietą. Za problem moralny zaczęto uważać nadmierne seksualne niepohamowanie (brak kontroli nad swoim pożądaniem) i według autora hipotezy powodowało to stopniowe zmniejszanie się tej akceptacji.

      Niektórzy badacze twierdzą, że relacje homoseksualne, a w szczególności pederastia była jedynie powszechna wśród arystokracji i występowała rzadko wśród zwyczajnej ludności Starożytnej Grecji. Według Brucea Thorntona obelgi i znieważania homoseksualistów wykazujących kobiece cechy w komediach Arystofanesa może świadczyć o niechęci zwyczajnej ludności do męskiego homoseksualizmu[3].

      Rzym

      W starożytnym Rzymie zaostrzyły się nieco społeczne uwarunkowania dopuszczalności praktyk homoseksualnych. Mężczyzna o ugruntowanej pozycji społecznej mógł mieć stosunki seksualne jedynie jako partner aktywny, z mężczyzną pod jakimś względem niższym społecznie (młodszym, niższym stanem, niewolnikiem). Być np. pasywnym partnerem własnego niewolnika było niedopuszczalne. Miłość lesbijska była niedopuszczalna dlatego, że odczytywano ją jako uzurpację przez jedną z kobiet roli mężczyzny, co stanowiło zamach na strukturę społeczną (Foucault, t. 3; Veyne).

      Hebrajczycy

      Przypuszcza się, że tak silne potępienie homoseksualizmu przez kulturę żydowską/hebrajską w starożytności miało swoje korzenie w dramatycznie niskim w niektórych okresach przyroście naturalnym tego społeczeństwa, który odbierano jako zagrożenie dla jej dalszego trwania, dlatego kultura ta odrzucała wszelkie formy seksualności nie prowadzące do prokreacji (homoseksualizm, masturbację, stosunek przerywany). Żydzi respektowali również biblijny zakaz współżycia między osobami tej samej płci.

      Starożytność chrześcijańska

      Wśród sekt wywodzących się z chrześcijaństwa starożytnego istniały wspólnoty (np. gnostycka sekta karpokracjan) tolerujące zachowania homoseksualne. Zachowało się wiele pism, zarówno biblijnych, jak patrystycznych potępiających takie grupy. Wynika to z greckich wpływów kulturowych, bardzo silnych we wczesnym chrześcijaństwie. Za ortodoksyjne uznano poglądy św. Pawła, św. Augustyna i innych Ojców Kościoła, potępiających aktywność homoseksualną jako przejaw rozwiązłości nie służący prokreacji i zabroniony przez Biblię. Podjęto w ten sposób wątki pochodzenia hebrajskiego. Pod koniec starożytności, w 390 roku n.e., Cesarstwo Rzymskie wprowadziło pod wpływem Kościoła (którego religia stała się już oficjalną religią państwową) karę śmierci przez spalenie na stosie za stosunki homoseksualne.

      Średniowiecze

      Wprowadzona u zmierzchu starożytności kara śmierci (utrzymana przez Kościół w mocy na podstawie rozporządzeń trzeciego soboru laterańskiego z 1179 roku) obowiązywała przez całe średniowiecze, często wykonywano ją przez spalenie na stosie. Stąd się zresztą wzięło angielskie słowo faggot (pedał, ciota) – jego znaczeniem pierwotnym był kawałek drewna przeznaczony do spalenia lub niedopalony.

      Na średniowieczne potępienie homoseksualizmu złożyło się kilka czynników:

      * Kultura średniowiecza była kulturą zinstytucjonalizowanej wrogości wobec kobiet, uważanych za, pod każdym względem, gorsze od mężczyzn (por. sekcję o pozycji kobiety w średniowieczu). Homoseksualizm uzyskał w kulturze Zachodu jednoznaczną konotację: mężczyzna oddający się innemu mężczyźnie degradował siebie do pozycji kobiety. Ponieważ niska pozycja kobiety ma silne korzenie w średniowiecznej teologii chrześcijańskiej (m.in. u św. Augustyna i św. Tomasza), taka konotacja homoseksualizmu do dzisiaj jest najsilniejsza w środowiskach żarliwie religijnych.
      * Poza tym seks homoseksualny był nieprokreacyjny, a ówczesny Kościół potępiał seksualność (Delumeau, Grzech i strach) i jedyne dla niej usprawiedliwienie widział w prokreacji w stałym monogamicznym związku małżeńskim (Duby, Rycerz, kobieta i ksiądz).

      Trzeba jednak dodać, że istniały wtedy środowiska intelektualne w których homoseksualizm był półjawnie akceptowany, a nawet jawnie chwalony – tyczy się to zwłaszcza trzech tzw. renesansów: karolińskiego (VIII/IX w.), renesansu XII wieku i przedproża właściwego renesansu (XIV i XV wieku). Środowiska te pozostawiły po sobie wielkie dzieła sztuki zawierające wątki homoerotyczne. Miało to jednak charakter wyjątkowo elitarny.

      Nowożytność

      Kara śmierci obowiązywała w niektórych społeczeństwach Europy jeszcze do połowy XVIII wieku. Jednakże od renesansu począwszy zaczął się rozwijać nurt daleko posuniętej akceptacji dla homoseksualizmu w kręgach elit władzy i elit kulturalnych, którego nasilenie się zmieniało w zależności od wielu czynników, przy czym nadal był przestępstwem.

      Zaczął się jednak powolny proces, który Michel Foucault nazywa dyskursywizacją seksu, czyli otaczanie seksualności siatką dyskursów różnego rodzaju i milczenia w pewnych stosunkach (w relacjach władzy). Jedną z części tego procesu było stopniowe przechodzenie od kryminalizacji czy penalizacji do psychiatryzacji homoseksualizmu, od karania do nieskutecznych prób “leczenia”. Naukowcy różnych dziedzin zaczęli klasyfikować i porządkować formy aktywności seksualnej wynikającej z popędu seksualnego nadając im nazwy i wiążąc je z tożsamością jednostki, decydując zarazem, które z nich są zgodne z normą, a które nie. Tak pojawiło się pojęcie homoseksualisty (pierwszy raz użyte w 1870 roku), jako mężczyzny odczuwającego pociąg do mężczyzn. Tak określono tożsamość seksualną, która w pełni wyklarowała się (tak, jak ją dzisiaj rozumiemy) dopiero w XX wieku.

      Karania praktyk homoseksualnych najwcześniej zaniechano we Włoszech i Francji. W XX wieku stopniowo wykreślano homoseksualizm z kodeksów karnych państw cywilizacji Zachodu, choć pojawiły się wielkie regresy w tej dziedzinie w postaci prawa państw totalitarnych:

      * w III Rzeszy homoseksualiści byli eksterminowani w obozach śmierci, a grający często homoseksualistów aktor filmowy Conrad Veidt stał się jedną z głównych ikon skierowanej przeciwko homoseksualistom propagandy Hitlera;
      * w dyktaturach komunistycznych był karany więzieniem (np. reżyser Siergiej Paradżanow w ZSRR).

      Ponowoczesność – interpretacje stanu obecnego

      Amerykański antropolog Clifford Geertz definiuje ponowoczesność (ew. postmodernizm) jako epokę, w której zarzucono wszelkiego fabrykowania jedności na rzecz nawigowania wielości i różnorodności. W efekcie współczesne społeczeństwa przestały prześladować osoby homoseksualne, a zaczęły przyznawać im równorzędne prawa jak osobom heteroseksualnym, jednocześnie uznając, że żaden styl życia nie ma prawa sobie rościć pretensji do uniwersalności.

      Socjolog Richard Florida ustalił nawet, że stopień akceptacji dla homoseksualistów idzie w parze ze stopniem dynamiki rozwoju gospodarczego społeczności. Opracowany przez niego tzw. gay index określa wskaźnik osób otwarcie przyznających się do homoseksualizmu w danym mieście i jest on wprost proporcjonalny do gospodarczej i kulturalnej dynamiki miast.

      Kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej

      Indie

      Pierwotne kultury subkontynentu indyjskiego nie znały homoseksualizmu jako odrębnej tożsamości seksualnej. Wiele mężczyzn, którzy miewali w życiu kontakty homoseksualne nie identyfikuje się jako osoby homoseksualne czy biseksualne. Przedstawiciele nauk społecznych zajmujący się zagadnieniem na obszarze Azji Południowej często używają terminu Men Having Sex with Men albo Males who have Sex with Males (MSM) zamiast terminu homoseksualiści. Mówi się nawet o tzw. “indyjskim homoseksualizmie”, żeby podkreślić, że to kategoria nieadekwatna.

      Indyjska kultura określa pozycję społeczną mężczyzny przez szereg skomplikowanych czynników (przynależność do klasy, do kasty, pozycję w obrębie kasty, przynależność religijną, rangę rodziny i inne), jednakże nie pod względem praktyk seksualnych. Seks z mężczyzną nie degraduje mężczyzny jako mężczyzny, nie ma wpływu na jego pozycję społeczną. To, z kim się sypia, nie definiuje w Indiach, kim się jest – tak długo jak nie dochodzi do penetracji. Nawet bardzo sfeminizowani homoseksualiści nie są kwestionowani jako mężczyźni, o ile nie pełnią pasywnej roli w stosunku seksualnym i często się żenią, gdyż w kulturze Indii małżeństwo jest traktowane jako społeczny obowiązek. Praktyki seksualne między mężczyznami często też nie funkcjonują w ich świadomości jako forma seksu czy miłości, stanowią część przyjaźni, są zabawą (masti), formą dawania i otrzymywania przyjemności [4] [5], lub zarabiania pieniędzy [6]. Sprzyja temu nieistnienie w indyjskiej kulturze żadnych restrykcji określających minimalny fizyczny dystans między mężczyznami, którzy mogą nawet sypiać w jednym łóżku, choć z drugiej strony praktyki seksualne między mężczyznami są wciąż przestępstwem w Indiach (karalne od 10 lat pozbawienia wolności do dożywocia). Przestrzeń w indyjskiej kulturze jest wyraźnie podzielona na męską i żeńską, wobec czego większość ludzi większość czasu spędza w gronie osób tej samej płci; ponieważ nie ma ograniczeń w fizycznej bliskości osób tej samej płci (trzymanie się za rękę, obejmowanie), relacje przyjacielskie ulegają często seksualizacji (np. wzajemna masturbacja, seks oralny).

      Do powiązania praktyk homoseksualnych z tożsamością dochodzi najczęściej w przypadkach mężczyzn wykazujących kobiece cechy, którzy identyfikują się ze swoją rolą pasywną w relacji seksualnej i uległością wobec bardziej męskiego partnera. Stanowią oni wycinek tych, którzy podejmują zachowania homoseksualne, ale jako jedyni uzyskują jasno sprecyzowaną w związku z tym tożsamość, z którą się w pełni identyfikują: kothi. Te osoby wykluczone są z kategorii prawdziwej męskości i postrzegane są jako nie-mężczyźni. Ich aktywni partnerzy seksualni mieszczą się w kategorii normatywnej męskości. Większość społeczeństwa jest negatywnie nastawiona do kothi. Osoby te narażone są na ataki oraz napastowanie seksualne już od wczesnego dzieciństwa z powodu swoich kobiecych cech o czym alarmują organizacja praw człowieka.

      Pojęcie geja czy lesbijki rozumiane jak we współczesnych rozwiniętych cywilizacjach dopiero stopniowo zaczyna istnieć w Indiach, zaczynając od wielkich miast czy kręgów osób wykształconych.

      Antropolodzy zauważają, iż większość zachowań kwalifikowanych jako homoseksualne przez współczesność, nie jest tak odbierana przez kulturę indyjską. Według nich tak może być odbierana tylko rola kothi, która stanowi wycinek faktycznie podejmowanych praktyk o charakterze homoseksualnym w Indiach. (Zob. Khan, Seabrook, Ashtana, Aggleton)

      Obok pojęcia kothi indyjska kultura stworzyła także własne określenie na transseksualizm tzw. hijra (hidźra).

      Inne kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej [edytuj]

      Wzór kulturowy dotyczący homoseksualizmu w pozostałych kulturach Azji Południowej i Azji Południowo-Wschodniej (aż do Filipin) w jakimś stopniu przypomina opisany wzór indyjski, choć z drugiej strony gdzieniegdzie koegzystuje on lub rywalizuje z innymi wzorami, np. islamskim czy chrześcijańskim, wzór południowoazjatycki jest jednak najmocniejszy [7] [8]. Wykorzystuje takie wytrychy, jak nieuznawanie kontaktów z osobami tej samej płci za “prawdziwą” aktywność seksualną, jak również zjawisko hidźra – w islamskich częściach subkontynentu indyjskiego mężczyźni o wysokiej pozycji społecznej często współżyli z hidźra, którzy są w Azji Południowej uważani za trzecią płeć.

      Świat arabski i islam

      Islam potępia kontakty homoseksualne, w wielu państwach muzułmańskich są wciąż karane śmiercią, a osoby homoseksualne prześladowane (np. w Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Iranie – zobacz: Mahmoud Asgari i Ayaz Marhoni). Obok korzeni tego podejścia w obowiązującej religii jest to strukturalnie powiązane z bardzo słabą społeczną pozycją kobiety w świecie arabskim i w islamie. Role seksualne (aktywność i pasywność, dominacja i podporządkowanie) są w tej kulturze bardzo ściśle rozdzielone pomiędzy płcie i mężczyzna mający kontakt seksualny z innym mężczyzną degraduje siebie do pozycji kobiety, czym naraża na szwank strukturę społeczną, dlatego kara jest tak surowa. Koran mówi wyraźnie o potępieniu praktyk homoseksualnych (zob. art. religie a homoseksualizm), ale antropologicznie nie jest to wyjaśnienie wystarczające, o czym świadczy fakt, że wśród również muzułmańskich Pasztunów posiadanie młodszego męskiego partnera jest uważane za przejaw prestiżu i dostatku wśród żonatych mężczyzn średniego wieku[9]. We współczesnym Afganistanie za kontakty homoseksualne grozi jednak kara śmierci.

      W muzułmańskich krajach Azji Południowo-Wschodniej silniejszy jest odnośny wzór kulturowy właściwy temu obszarowi.

      Indianie amerykańscy

      Ruth Benedict (Wzory kultury) podaje, że wśród Indian prerii północnoamerykańskiej homoseksualiści stanowili rodzaj elity, mającej dostęp do obydwu sfer kulturowych: kobiecej i męskiej. Pełnili oni rolę tzw. berdache. Mogli brać udział w polowaniach, ale mogli też zajmować się czynnościami kobiecymi. Uważani byli za niezbędnych, by udała się zabawa czy uroczystość, a także byli swego rodzaju wysoko waloryzowanym punktem odniesienia: uchodzili za niedoścignionych specjalistów w różnych dziedzinach, mówiono, że jakiś wyrób jest “piękny jak u homoseksualisty” i nie był to żart ani ironia, lecz wyraz największego uznania. W niektórych społeczeństwach Indian amerykańskich homoseksualista miał prawo wyjść za mąż.

      Homoseksualizm jako fenomen kulturowy

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega homoseksualizm jako fenomen kulturowy, podkreślając następujące fakty:

      * kulturowo i historycznie relatywny (okcydentalny) charakter pojęcia homoseksualizm i jego opozycji do heteroseksualizmu;
      * zmienność w czasie i przestrzeni stosunku społeczeństw do kontaktów homoseksualnych i osób, które takie kontakty mają; zmienność ta wpływa na stan faktyczny społecznego zasięgu praktyk homoseksualnych, a także na to, czy praktyki te determinują tożsamość jednostki, czy nie mają z nią związku;
      * zmienność kwalifikacji (nawet ontologicznej) zachowań o charakterze homoseksualnym, która pociąga za sobą różnice w zasięgu społecznym tych praktyk.

      Według tego nurtu antropologii statystyki, które określają wielkość populacji osób o orientacji homoseksualnej na 3-5% we wszystkich populacjach na kuli ziemskiej, nie uwzględniają złożoności problemu, ponieważ osoby, które z psychologicznego, socjologicznego albo medycznego punktu widzenia kwalifikowane są jako osoby homoseksualne lub biseksualne, w kategoriach pierwotnych kultur mogą nimi nie być.

      Antropologia kultury postrzega zachowanie człowieka w kontekście międzykulturowych różnic, powstałych w wyniku społeczno-kulturowych uwarunkowań. Dotyczy to także zachowania wynikających z biologicznych potrzeb, nawet takich jak oddychanie (Bronisław Malinowski Naukowa teoria kultury, [w:] Dzieła t. 9). W dziedzinie seksualności człowieka wspólna wszystkim ludziom biologiczna podstawa ulega czasem bardzo zróżnicowanym transformacjom społeczno-kulturowym.

      We współczesnej cywilizacji Zachodu bycie homoseksualistą obok determinujących czynników biologicznych oznacza także przybraną tożsamość, samookreślenie, polegające na myśleniu o sobie w następujący sposób:

      Jestem homoseksualistą, a więc osobą, której potrzeby i zachowania seksualne odnoszą się do osób tej samej płci, co pod istotnym względem odróżnia mnie od heteroseksualistów, czyli większości społeczeństwa, która odnosi te potrzeby i zachowania do osób płci przeciwnej, natomiast czyni mnie podobnym do innych osób odnoszących te zachowania i potrzeby do osób tej samej płci.

      Powyższe zdanie wydaje się logiczne dla przedstawiciela zachodniego kręgu cywilizacyjnego lub osoby znajdującej się pod wpływem kulturowym Zachodu; tożsamość homoseksualna jest zatem przyjmowana bezrefleksyjnie do wiadomości, niezależnie od tego, czy i jak taka tożsamość jest wartościowana. Jednak aby to zdanie było możliwe do sformułowania konieczne jest przyjęcie całej konfiguracji założeń:

      1. Istnieją dwie przeciwne płcie i każda istota ludzka przynależy do jednej lub drugiej. (Uwaga! Antropologiczno-kulturowe rozumienie kategorii płci nie jest identyczne z jego definicją biologiczną)
      2. Praktyki seksualne mają odmienny status ontologiczny, w zależności od tego, czy są praktykowane przez osoby o płci wzajemnie przeciwnej, czy też osoby o tej samej płci
      3. Mimo to jednak w jednym i drugim przypadku pozostają praktykami seksualnymi
      4. Fakt podejmowania takich praktyk determinuje jej tożsamość czyli czyni ją odmienną od osób, którzy podejmują opcję przeciwną, a zarazem podobną do tych, które postępują w tej kwestii podobnie.

      Człowiekowi Zachodu wszystkie powyższe założenia wydają się oczywiste, dlatego że człowiek zwykle nie problematyzuje kategorii i sposobu myślenia właściwego jego kulturze. Jednak zdaniem badaczy kultury stojących na stanowisku relatywizmu kulturowego (Geertz, Burszta, Herskovits, Kroeber, Sapir, Whorf) żaden sposób myślenia nie jest naturalny ani oczywisty i każdy jest uwarunkowany społecznie i kulturowo. Powyższe cztery warunki mogą być uważane za wytwór cywilizacji Zachodu, na dodatek stosunkowo późny i wielu innym kulturom są obce.

      W innych kulturach w zakresie seksualności człowieka przyjmowane są odmienne założenia:

      1. Istnieją kultury, które uznają istnienie więcej niż dwóch płci. Na przykład w Indiach uznaje się istnienie trzech płci: kobieta, mężczyzna i hidźra. Mężczyzna, który współżyje z hidźra z punktu widzenia kultury indyjskiej nie współżyje z osobą tej samej płci, a zatem nie określi siebie, ani nie zostanie określony jako homoseksualista (Nanda 1998). Istnieją też kultury, które wyróżniają kategorię ludzi będących ponad podziałem na płci, albo poza nim (np. berdache u Indian) (Benedict).
      2. W niektórych kulturach różnica między stosunkami seksualnymi osób płci przeciwnej, a stosunkami osób tej samej płci nie uznają żadnej ontologicznej nie jest postrzegana za istotna w sensie ontologicznym. Taką kulturą była starożytna Grecja w okresie klasycznym.
      3. Są kultury, które uznają wprawdzie różnicę ontologiczną pomiędzy kontaktem seksualnym osób tej samej płci a kontaktem seksualnym osób płci przeciwnych, ale kontakty homoseksualne w ogóle nie są uważane za stosunek seksualny ‘

      Krytyka teorii

      Naukowa definicja homoseksualizmu wydaje się być całkowicie klarowna i nie mająca wiele wspólnego z tzw. kulturą Zachodu, wbrew temu co twierdzą niektórzy antropologowie kultury. Definicja ta została zaakceptowana w klasyfikacji WHO, tworzonej przez społeczność lekarzy z całego świata i jako taka stanowi normę ogólnoludzką. Badania medyczne wskazują na fakt, że poza czynnikami kulturowymi, istnieje w każdej ludzkiej populacji w miarę stały odsetek osób, które są prawdopodobnie genetycznie uwarunkowane do jednoznacznej preferencji tej samej płci w relacjach seksualnych i nie mają szans “odnalezienia się” w związkach heteroseksualnych [10]. Osoby te mają tę preferencję niezależnie od tego czy funkcjonują w kulturze, która przyzwala lub represjonuje zachowania homoseksualne. Osoby te zachowują w formie utajonej tę preferencję, nawet w sytuacji życia w środowisku skrajnie represjonującym homoseksualizm. To właśnie tego rodzaju osoby są klasyfikowane jako homoseksualiści wg statystyk medycznych i nie ma to nic wspólnego z kulturowym ujęciem tego zagadnienia.

      Zdaniem socjologów, psychologów i seksuologów statystyki przytaczane przez antropologów kultury są rodzajem manipulowania faktami i nie ma w nich nic odkrywczego. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Np. w seksuologii ogólnie znany jest fakt, że znaczny odsetek dzieci przechodzi homoseksualny okres rozwoju, który w większości przypadków nie przekłada się na trwałą preferencję tej samej płci w życiu dorosłym. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które na to przyzwalają nie ma wiele wspólnego z genetycznymi uwarunkowaniami fenomenu zdeklarowanego, trwałego homoseksualizmu. Socjologowie i psycholodzy mówiąc o homoseksualizmie mają po prostu na myśli zupełnie co innego, niż antropologowie kultury. Stąd krytykowanie statystyk medycznych i zestawianie ich ze statystykami antropologicznymi nie ma żadnego sensu i w gruncie rzeczy niczego nie dowodzi.

      Autor nieznany.

      • Bardzo dziękuję!
        Dziękuję E-milko! O coś takiego właśnie mi chodziło. Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, miałem zawał peceta 😉

        Całość muszę przeczytać raz jeszcze, lecz po pobieżnej lekturze nasuwa mi się następujące skojarzenie – brak akceptacji tego zjawiska na przestrzeni dziejów w pobliskich nam kręgach kulturowych wynika w głównej mierze z traktowania związków homoseksualnych jako “przestępstwa wobec obowiązku rozmnażania się” (bo przecież, jak pisał Sapkowski, elfy są skazane na odejście w niebyt, bo ludzie swym babom szybciej brzuchy dmuchają…) oraz z uznania kobiet jako płci gorszej, niższej w hierarchii społecznej. Ten pierwszy powód szczególnie przemawia mi do wyobraźni; a w pewnym sensie (mam nadzieję, że nie obrażę tym osób wierzących, nie jest to bowiem moim celem) nadaje Kościołowi rys “samolubnego genu”, który – w imię przetrwania religii – pod groźbą grzechu nakazuje swym wyznawcom unikanie wszelkich czynności mających na celu danie upustu napięciu seksualnemu, a nie mających na celu rozmnażania się. Trywializując – para nie może iść w gwizdek, bo zadziobią nas kruki i inne takie.

    • Zacznę od cytatu
      “Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.”

      Może nie świadomą postawę lecz na wybór demonstracyjnego obnoszenia się ze swoją innością lub dyskrecji. Moje porównanie do nekrofilii mówiło tylko tyle, że granica akceptacji inności jest dla różnych osób różna, a kryterium akcpetacji polegajace na uzasadnieniu “przecież nie robię nikomu krzywdy” jest bez sensu.

      Przyznać jednak musisz, że ta granica akceptowalności istnieje i mówienie, że co dziś nie do wyobrażenia jutro może być dozwolone ma sens. A tak naprawdę ma sens mówienie, że są pewne granice akceptacji różnych zachowań, po przekroczeniu których społeczeństwo się psuje. Podkreślanie przez niektórych tutaj, że Polacy, to ciemnogród i zacofanie, a w innych krajach żyje się cudownie, wspominanie, że pojęcie patriotyzm, naród, państwo się przeżyło wobec międzynarodowych ideałów pokojowego współistnienia każdej inności budzi te lęki i niepokoje o przyszłość społeczeństwa, nie mówiąc o zwykłym lęku przed obyczajowymi zmianami. Ponad to takie manifestacje stanowią, jak to już napisałem, żer dla moheru, choć niektórzy zdaje się celowo takie prowokacje stosują, bo radość im sprawia frustracja innych, na których mogą sobie poużywać od ciemnogrodu i zacofania.

  101. O granicach i wyborze
    Po pierwsze, wróciłbym jeszcze na chwilę do kwestii przesuwania granic. Otóż, niejednokrotnie spotkałem się, zarówno u osób mi bliskich jak i nieco dalszych znajomych, z następującymi reakcjami: “Najpierw homo, potem inne zboczenia zalegalizują, zaleją nas swymi odmiennościami, zbezczeszczą wartości”. Zachodzę w głowę, czy rzeczywiście gdzieś w tle naszej rzeczywistości toczy się jakaś batalia mrocznych sił o zdobywanie kolejnych przyczółków tzw. normalności? Owszem, wierzę, że różnoracy “wojujący o sprawę” często robią to tylko dla pustego rozgłosu, szkodząc samej sprawie w imię prywatnych interesów. Śmiem jednak wątpić, że po – przypuśćmy – zalegalizowaniu związków homoseksualnych i nadaniu im określonych praw, gdzieś z otchłani Mordoru podniesie się łeb innej hydry, który zażąda legalizacji stosunków z chomikami i po rolce taśmy klejącej na głowę. Jeśli się podniesie, to chyba tylko po to, by został zabity śmiechem. Nie chcę przy tym bynajmniej obracać sprawy w kiepski żart, pomimo idiotycznego przykładu; nie mam też zamiaru szydzić z przeciwników dyskutowanej już wielokrotnie na Kontrowersjach legalizacji. Odnoszę po prostu wrażenie, że rzeczywiste zboczenia mają marne szanse na przebranie się w odświętne szaty, choćby nawet miały swych medialnych apologetów. Kazirodztwo? Toż to bodaj jedno z najbardziej rozpowszechnionych tabu kulturowych, sięgających początków zorganizowanej ludzkości. Pedofilia? Na litość, w jakim nowoczesnym społeczeństwie jest przyzwolenie na pedofilię? I tak dalej… Innymi słowy, czy poprzez nadanie pewnych praw związkom osób jednej płci (które gdzieś przecież wśród nas funkcjonują) rzeczywiście ryzykujemy stopniowe obrócenie naszej cywilizacji wartości w proch?

    Owszem, każdy z nas ma zapewne jakąś granicę przyzwolenia i u każdego jest ona ustawiona w nieco innym miejscu – ja na przykład uważam, że udzielanie ślubów kościelnych osobom o odmiennej orientacji istotnie byłoby sporym nadużyciem, choć sam jestem niewierzący. Nadużyciem wynikającym z nagięcia, a właściwie złamania podstawowych założeń kościelnych, w świetle których zawierane są kościelne związki małżeńskie. Nie mam jednak nic przeciwko legalizacji związków homoseksualnych w cywilny sposób, dający im określone możliwości prawne w strukturach społeczeństwa. Zresztą, pisałem gdzieś tutaj kiedyś pokrótce na ten temat.

    Po drugie… hm. Po drugie, zdaję sobie sprawę, że to, co teraz napiszę nosi znamiona drobnego szantażu emocjonalnego, lecz zastanawiam się, jak wypowiadaliby się ci sami dyskutanci biorący udział w rozmowie pod jednym z wpisów Doroli* gdyby to im genetycznie przypadło w udziale bycie homo. Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.

    A tak a’propos – czy ktoś się orientuje, jak wygląda sprawa homoseksualizmu w innych kulturach i religiach?

    * szkoda tylko, że sama autorka, własnymi komentarzami skutecznie zdewazu… zdezwału… No, z de były trochę niektóre komentarze 😉 A szczególnie jeden, no.

    • Bardzo ryzykowne
      jest (szybkie) przenoszenie wymysłów jednej kultury do drugiej. Cholera wie, co od czego jak zależy, po prostu. To co ty mniemasz o sobie nie musi się zgadzać ze stanem faktycznym o tobie.
      Małżeństwo w (prawie) każdej ma “umocowanie” w “niebiosach” i chodzi o płodność czyli dzieci.
      Dzieci, NIC WIĘCEJ.

    • Prosisz, Pitequ, i masz …
      Cytat:

      HOMOSEKSUALIZM A KONTEKST KULTUROWY

      Badania historyczne potwierdzają występowanie zachowań homoseksualnych, tożsamości homoseksualnej (różnie nazywanej) w społeczeństwach w wielu znanych kulturach świata. Ich akceptacja była zmienna w czasie jak i w przestrzeni różnych kultur.

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega wręcz homoseksualizm jako fenomen kulturowy. Antropologowie kontrowersyjnego nurtu relatywizmu kulturowego zwracają uwagę, że to, co we współcześnie rozwiniętych cywilizacjach określa się mianem orientacji homoseksualnej, jest w poszczególnych kulturach i w poszczególnych etapach ich historii względne, inaczej rozumiane, postrzegane i w różnym stopniu akceptowane.

      Psychologowie zwracają uwagę, iż statystyki przytaczane przez antropologów kultury mogą być mylnie interpretowane. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które cechuje w pewnym stopniu większa akceptacja na określone zachowania seksualne, nie ma wiele wspólnego ze zdeklarowanym, trwałym homoseksualizmem, który – według coraz większej ilości badań – jest wrodzony [1] [2]. Tym samym homoseksualizm rozumiany przez antropologów kultury jest czym innym niż ten definiowany przez współczesną naukę i rozumiany jako jedna z orientacji seksualnych obok heteroseksualizmu i biseksualizmu.

      Homoseksualizm w historii cywilizacji Zachodu

      Starożytność

      Grecja

      Starożytni Grecy nie uważali orientacji seksualnej za społeczną tożsamość, tym samym używane terminy homoseksualizm czy heteroseksualizm, w odniesieniu do Greków nie oznaczają, jak współcześnie tożsamości seksualnej ale określają bardziej aktywność seksualną. Starożytni Grecy nie rozróżniali popędu płciowego skierowanego do kobiety, od pożądania do mężczyzny (dorosłego lub częściej dorastającego – pederastia). Było to uwarunkowane normami, bazującymi na tożsamości płciowej, wiekiem oraz klasą społeczną. Dorosły mężczyzna, w zależności od swoich preferencji seksualnych, mógł mieć pasywnego kochanka płci męskiej, pod warunkiem, że był on od niego młodszy, nie osiągnął dojrzałości społecznej (granica bardzo płynna, niektórzy przeciągali ją do 30 roku życia, a nawet nieco dalej). Wskazane było, aby ten starszy był też przewodnikiem duchowym i intelektualnym młodszego. Taki związek greckie poglądy pedagogiczne uważały nawet za bardzo wskazany dla młodego mężczyzny. (Vernant, Foucault, Dover). Być może wynika to z niezwykle silnego androcentryzmu tej kultury. Było natomiast źle widziane, gdy mężczyzna dorosły wiązał się ze starszym od siebie, lub gdy nie potrafił zakończyć związku z młodszym, gdy ten osiągał już społeczną dojrzałość jako że potępiano bezżenność i bezdzietność. Nie mniej zachowały się zapisy historyczne świadczące o takich parach (np. Iliada – 800 p.n.e.).

      Grecka akceptacja dla miłości homoseksualnej była zmienna chronologicznie i geograficznie – pojawiła się prawdopodobnie wraz z Dorami, wśród których homoseksualizm pełnił ważne funkcje społeczne. U Jonów azjatyckich podlegał natomiast pewnym sankcjom prawnym. Wraz z hellenizmem i zanikiem tradycyjnych form greckiej polis społeczna akceptacja dla kontaktów homoseksualnych zmniejszyła się, zaczęto uznawać je jedynie za przywilej klas wyższych (zob. Jaeger). Jeżeli chodzi o homoseksualizm kobiet, nie ma świadectw pozwalających dokonać rekonstrukcji takiego stanowiska. Jednym z nielicznych zachowanych zapisów historycznych dotyczących miłości lesbijskiej są poematy Safony z wyspy Lesbos.

      Według antropologa Michela Foucaulta akceptacja zachowań homoseksualnych w Starożytnej Grecji wynikała z tego, iż grecki sposób myślenia nie zakładał, że seks mężczyzny z mężczyzną różni się czymś od seksu z kobietą. Za problem moralny zaczęto uważać nadmierne seksualne niepohamowanie (brak kontroli nad swoim pożądaniem) i według autora hipotezy powodowało to stopniowe zmniejszanie się tej akceptacji.

      Niektórzy badacze twierdzą, że relacje homoseksualne, a w szczególności pederastia była jedynie powszechna wśród arystokracji i występowała rzadko wśród zwyczajnej ludności Starożytnej Grecji. Według Brucea Thorntona obelgi i znieważania homoseksualistów wykazujących kobiece cechy w komediach Arystofanesa może świadczyć o niechęci zwyczajnej ludności do męskiego homoseksualizmu[3].

      Rzym

      W starożytnym Rzymie zaostrzyły się nieco społeczne uwarunkowania dopuszczalności praktyk homoseksualnych. Mężczyzna o ugruntowanej pozycji społecznej mógł mieć stosunki seksualne jedynie jako partner aktywny, z mężczyzną pod jakimś względem niższym społecznie (młodszym, niższym stanem, niewolnikiem). Być np. pasywnym partnerem własnego niewolnika było niedopuszczalne. Miłość lesbijska była niedopuszczalna dlatego, że odczytywano ją jako uzurpację przez jedną z kobiet roli mężczyzny, co stanowiło zamach na strukturę społeczną (Foucault, t. 3; Veyne).

      Hebrajczycy

      Przypuszcza się, że tak silne potępienie homoseksualizmu przez kulturę żydowską/hebrajską w starożytności miało swoje korzenie w dramatycznie niskim w niektórych okresach przyroście naturalnym tego społeczeństwa, który odbierano jako zagrożenie dla jej dalszego trwania, dlatego kultura ta odrzucała wszelkie formy seksualności nie prowadzące do prokreacji (homoseksualizm, masturbację, stosunek przerywany). Żydzi respektowali również biblijny zakaz współżycia między osobami tej samej płci.

      Starożytność chrześcijańska

      Wśród sekt wywodzących się z chrześcijaństwa starożytnego istniały wspólnoty (np. gnostycka sekta karpokracjan) tolerujące zachowania homoseksualne. Zachowało się wiele pism, zarówno biblijnych, jak patrystycznych potępiających takie grupy. Wynika to z greckich wpływów kulturowych, bardzo silnych we wczesnym chrześcijaństwie. Za ortodoksyjne uznano poglądy św. Pawła, św. Augustyna i innych Ojców Kościoła, potępiających aktywność homoseksualną jako przejaw rozwiązłości nie służący prokreacji i zabroniony przez Biblię. Podjęto w ten sposób wątki pochodzenia hebrajskiego. Pod koniec starożytności, w 390 roku n.e., Cesarstwo Rzymskie wprowadziło pod wpływem Kościoła (którego religia stała się już oficjalną religią państwową) karę śmierci przez spalenie na stosie za stosunki homoseksualne.

      Średniowiecze

      Wprowadzona u zmierzchu starożytności kara śmierci (utrzymana przez Kościół w mocy na podstawie rozporządzeń trzeciego soboru laterańskiego z 1179 roku) obowiązywała przez całe średniowiecze, często wykonywano ją przez spalenie na stosie. Stąd się zresztą wzięło angielskie słowo faggot (pedał, ciota) – jego znaczeniem pierwotnym był kawałek drewna przeznaczony do spalenia lub niedopalony.

      Na średniowieczne potępienie homoseksualizmu złożyło się kilka czynników:

      * Kultura średniowiecza była kulturą zinstytucjonalizowanej wrogości wobec kobiet, uważanych za, pod każdym względem, gorsze od mężczyzn (por. sekcję o pozycji kobiety w średniowieczu). Homoseksualizm uzyskał w kulturze Zachodu jednoznaczną konotację: mężczyzna oddający się innemu mężczyźnie degradował siebie do pozycji kobiety. Ponieważ niska pozycja kobiety ma silne korzenie w średniowiecznej teologii chrześcijańskiej (m.in. u św. Augustyna i św. Tomasza), taka konotacja homoseksualizmu do dzisiaj jest najsilniejsza w środowiskach żarliwie religijnych.
      * Poza tym seks homoseksualny był nieprokreacyjny, a ówczesny Kościół potępiał seksualność (Delumeau, Grzech i strach) i jedyne dla niej usprawiedliwienie widział w prokreacji w stałym monogamicznym związku małżeńskim (Duby, Rycerz, kobieta i ksiądz).

      Trzeba jednak dodać, że istniały wtedy środowiska intelektualne w których homoseksualizm był półjawnie akceptowany, a nawet jawnie chwalony – tyczy się to zwłaszcza trzech tzw. renesansów: karolińskiego (VIII/IX w.), renesansu XII wieku i przedproża właściwego renesansu (XIV i XV wieku). Środowiska te pozostawiły po sobie wielkie dzieła sztuki zawierające wątki homoerotyczne. Miało to jednak charakter wyjątkowo elitarny.

      Nowożytność

      Kara śmierci obowiązywała w niektórych społeczeństwach Europy jeszcze do połowy XVIII wieku. Jednakże od renesansu począwszy zaczął się rozwijać nurt daleko posuniętej akceptacji dla homoseksualizmu w kręgach elit władzy i elit kulturalnych, którego nasilenie się zmieniało w zależności od wielu czynników, przy czym nadal był przestępstwem.

      Zaczął się jednak powolny proces, który Michel Foucault nazywa dyskursywizacją seksu, czyli otaczanie seksualności siatką dyskursów różnego rodzaju i milczenia w pewnych stosunkach (w relacjach władzy). Jedną z części tego procesu było stopniowe przechodzenie od kryminalizacji czy penalizacji do psychiatryzacji homoseksualizmu, od karania do nieskutecznych prób “leczenia”. Naukowcy różnych dziedzin zaczęli klasyfikować i porządkować formy aktywności seksualnej wynikającej z popędu seksualnego nadając im nazwy i wiążąc je z tożsamością jednostki, decydując zarazem, które z nich są zgodne z normą, a które nie. Tak pojawiło się pojęcie homoseksualisty (pierwszy raz użyte w 1870 roku), jako mężczyzny odczuwającego pociąg do mężczyzn. Tak określono tożsamość seksualną, która w pełni wyklarowała się (tak, jak ją dzisiaj rozumiemy) dopiero w XX wieku.

      Karania praktyk homoseksualnych najwcześniej zaniechano we Włoszech i Francji. W XX wieku stopniowo wykreślano homoseksualizm z kodeksów karnych państw cywilizacji Zachodu, choć pojawiły się wielkie regresy w tej dziedzinie w postaci prawa państw totalitarnych:

      * w III Rzeszy homoseksualiści byli eksterminowani w obozach śmierci, a grający często homoseksualistów aktor filmowy Conrad Veidt stał się jedną z głównych ikon skierowanej przeciwko homoseksualistom propagandy Hitlera;
      * w dyktaturach komunistycznych był karany więzieniem (np. reżyser Siergiej Paradżanow w ZSRR).

      Ponowoczesność – interpretacje stanu obecnego

      Amerykański antropolog Clifford Geertz definiuje ponowoczesność (ew. postmodernizm) jako epokę, w której zarzucono wszelkiego fabrykowania jedności na rzecz nawigowania wielości i różnorodności. W efekcie współczesne społeczeństwa przestały prześladować osoby homoseksualne, a zaczęły przyznawać im równorzędne prawa jak osobom heteroseksualnym, jednocześnie uznając, że żaden styl życia nie ma prawa sobie rościć pretensji do uniwersalności.

      Socjolog Richard Florida ustalił nawet, że stopień akceptacji dla homoseksualistów idzie w parze ze stopniem dynamiki rozwoju gospodarczego społeczności. Opracowany przez niego tzw. gay index określa wskaźnik osób otwarcie przyznających się do homoseksualizmu w danym mieście i jest on wprost proporcjonalny do gospodarczej i kulturalnej dynamiki miast.

      Kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej

      Indie

      Pierwotne kultury subkontynentu indyjskiego nie znały homoseksualizmu jako odrębnej tożsamości seksualnej. Wiele mężczyzn, którzy miewali w życiu kontakty homoseksualne nie identyfikuje się jako osoby homoseksualne czy biseksualne. Przedstawiciele nauk społecznych zajmujący się zagadnieniem na obszarze Azji Południowej często używają terminu Men Having Sex with Men albo Males who have Sex with Males (MSM) zamiast terminu homoseksualiści. Mówi się nawet o tzw. “indyjskim homoseksualizmie”, żeby podkreślić, że to kategoria nieadekwatna.

      Indyjska kultura określa pozycję społeczną mężczyzny przez szereg skomplikowanych czynników (przynależność do klasy, do kasty, pozycję w obrębie kasty, przynależność religijną, rangę rodziny i inne), jednakże nie pod względem praktyk seksualnych. Seks z mężczyzną nie degraduje mężczyzny jako mężczyzny, nie ma wpływu na jego pozycję społeczną. To, z kim się sypia, nie definiuje w Indiach, kim się jest – tak długo jak nie dochodzi do penetracji. Nawet bardzo sfeminizowani homoseksualiści nie są kwestionowani jako mężczyźni, o ile nie pełnią pasywnej roli w stosunku seksualnym i często się żenią, gdyż w kulturze Indii małżeństwo jest traktowane jako społeczny obowiązek. Praktyki seksualne między mężczyznami często też nie funkcjonują w ich świadomości jako forma seksu czy miłości, stanowią część przyjaźni, są zabawą (masti), formą dawania i otrzymywania przyjemności [4] [5], lub zarabiania pieniędzy [6]. Sprzyja temu nieistnienie w indyjskiej kulturze żadnych restrykcji określających minimalny fizyczny dystans między mężczyznami, którzy mogą nawet sypiać w jednym łóżku, choć z drugiej strony praktyki seksualne między mężczyznami są wciąż przestępstwem w Indiach (karalne od 10 lat pozbawienia wolności do dożywocia). Przestrzeń w indyjskiej kulturze jest wyraźnie podzielona na męską i żeńską, wobec czego większość ludzi większość czasu spędza w gronie osób tej samej płci; ponieważ nie ma ograniczeń w fizycznej bliskości osób tej samej płci (trzymanie się za rękę, obejmowanie), relacje przyjacielskie ulegają często seksualizacji (np. wzajemna masturbacja, seks oralny).

      Do powiązania praktyk homoseksualnych z tożsamością dochodzi najczęściej w przypadkach mężczyzn wykazujących kobiece cechy, którzy identyfikują się ze swoją rolą pasywną w relacji seksualnej i uległością wobec bardziej męskiego partnera. Stanowią oni wycinek tych, którzy podejmują zachowania homoseksualne, ale jako jedyni uzyskują jasno sprecyzowaną w związku z tym tożsamość, z którą się w pełni identyfikują: kothi. Te osoby wykluczone są z kategorii prawdziwej męskości i postrzegane są jako nie-mężczyźni. Ich aktywni partnerzy seksualni mieszczą się w kategorii normatywnej męskości. Większość społeczeństwa jest negatywnie nastawiona do kothi. Osoby te narażone są na ataki oraz napastowanie seksualne już od wczesnego dzieciństwa z powodu swoich kobiecych cech o czym alarmują organizacja praw człowieka.

      Pojęcie geja czy lesbijki rozumiane jak we współczesnych rozwiniętych cywilizacjach dopiero stopniowo zaczyna istnieć w Indiach, zaczynając od wielkich miast czy kręgów osób wykształconych.

      Antropolodzy zauważają, iż większość zachowań kwalifikowanych jako homoseksualne przez współczesność, nie jest tak odbierana przez kulturę indyjską. Według nich tak może być odbierana tylko rola kothi, która stanowi wycinek faktycznie podejmowanych praktyk o charakterze homoseksualnym w Indiach. (Zob. Khan, Seabrook, Ashtana, Aggleton)

      Obok pojęcia kothi indyjska kultura stworzyła także własne określenie na transseksualizm tzw. hijra (hidźra).

      Inne kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej [edytuj]

      Wzór kulturowy dotyczący homoseksualizmu w pozostałych kulturach Azji Południowej i Azji Południowo-Wschodniej (aż do Filipin) w jakimś stopniu przypomina opisany wzór indyjski, choć z drugiej strony gdzieniegdzie koegzystuje on lub rywalizuje z innymi wzorami, np. islamskim czy chrześcijańskim, wzór południowoazjatycki jest jednak najmocniejszy [7] [8]. Wykorzystuje takie wytrychy, jak nieuznawanie kontaktów z osobami tej samej płci za “prawdziwą” aktywność seksualną, jak również zjawisko hidźra – w islamskich częściach subkontynentu indyjskiego mężczyźni o wysokiej pozycji społecznej często współżyli z hidźra, którzy są w Azji Południowej uważani za trzecią płeć.

      Świat arabski i islam

      Islam potępia kontakty homoseksualne, w wielu państwach muzułmańskich są wciąż karane śmiercią, a osoby homoseksualne prześladowane (np. w Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Iranie – zobacz: Mahmoud Asgari i Ayaz Marhoni). Obok korzeni tego podejścia w obowiązującej religii jest to strukturalnie powiązane z bardzo słabą społeczną pozycją kobiety w świecie arabskim i w islamie. Role seksualne (aktywność i pasywność, dominacja i podporządkowanie) są w tej kulturze bardzo ściśle rozdzielone pomiędzy płcie i mężczyzna mający kontakt seksualny z innym mężczyzną degraduje siebie do pozycji kobiety, czym naraża na szwank strukturę społeczną, dlatego kara jest tak surowa. Koran mówi wyraźnie o potępieniu praktyk homoseksualnych (zob. art. religie a homoseksualizm), ale antropologicznie nie jest to wyjaśnienie wystarczające, o czym świadczy fakt, że wśród również muzułmańskich Pasztunów posiadanie młodszego męskiego partnera jest uważane za przejaw prestiżu i dostatku wśród żonatych mężczyzn średniego wieku[9]. We współczesnym Afganistanie za kontakty homoseksualne grozi jednak kara śmierci.

      W muzułmańskich krajach Azji Południowo-Wschodniej silniejszy jest odnośny wzór kulturowy właściwy temu obszarowi.

      Indianie amerykańscy

      Ruth Benedict (Wzory kultury) podaje, że wśród Indian prerii północnoamerykańskiej homoseksualiści stanowili rodzaj elity, mającej dostęp do obydwu sfer kulturowych: kobiecej i męskiej. Pełnili oni rolę tzw. berdache. Mogli brać udział w polowaniach, ale mogli też zajmować się czynnościami kobiecymi. Uważani byli za niezbędnych, by udała się zabawa czy uroczystość, a także byli swego rodzaju wysoko waloryzowanym punktem odniesienia: uchodzili za niedoścignionych specjalistów w różnych dziedzinach, mówiono, że jakiś wyrób jest “piękny jak u homoseksualisty” i nie był to żart ani ironia, lecz wyraz największego uznania. W niektórych społeczeństwach Indian amerykańskich homoseksualista miał prawo wyjść za mąż.

      Homoseksualizm jako fenomen kulturowy

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega homoseksualizm jako fenomen kulturowy, podkreślając następujące fakty:

      * kulturowo i historycznie relatywny (okcydentalny) charakter pojęcia homoseksualizm i jego opozycji do heteroseksualizmu;
      * zmienność w czasie i przestrzeni stosunku społeczeństw do kontaktów homoseksualnych i osób, które takie kontakty mają; zmienność ta wpływa na stan faktyczny społecznego zasięgu praktyk homoseksualnych, a także na to, czy praktyki te determinują tożsamość jednostki, czy nie mają z nią związku;
      * zmienność kwalifikacji (nawet ontologicznej) zachowań o charakterze homoseksualnym, która pociąga za sobą różnice w zasięgu społecznym tych praktyk.

      Według tego nurtu antropologii statystyki, które określają wielkość populacji osób o orientacji homoseksualnej na 3-5% we wszystkich populacjach na kuli ziemskiej, nie uwzględniają złożoności problemu, ponieważ osoby, które z psychologicznego, socjologicznego albo medycznego punktu widzenia kwalifikowane są jako osoby homoseksualne lub biseksualne, w kategoriach pierwotnych kultur mogą nimi nie być.

      Antropologia kultury postrzega zachowanie człowieka w kontekście międzykulturowych różnic, powstałych w wyniku społeczno-kulturowych uwarunkowań. Dotyczy to także zachowania wynikających z biologicznych potrzeb, nawet takich jak oddychanie (Bronisław Malinowski Naukowa teoria kultury, [w:] Dzieła t. 9). W dziedzinie seksualności człowieka wspólna wszystkim ludziom biologiczna podstawa ulega czasem bardzo zróżnicowanym transformacjom społeczno-kulturowym.

      We współczesnej cywilizacji Zachodu bycie homoseksualistą obok determinujących czynników biologicznych oznacza także przybraną tożsamość, samookreślenie, polegające na myśleniu o sobie w następujący sposób:

      Jestem homoseksualistą, a więc osobą, której potrzeby i zachowania seksualne odnoszą się do osób tej samej płci, co pod istotnym względem odróżnia mnie od heteroseksualistów, czyli większości społeczeństwa, która odnosi te potrzeby i zachowania do osób płci przeciwnej, natomiast czyni mnie podobnym do innych osób odnoszących te zachowania i potrzeby do osób tej samej płci.

      Powyższe zdanie wydaje się logiczne dla przedstawiciela zachodniego kręgu cywilizacyjnego lub osoby znajdującej się pod wpływem kulturowym Zachodu; tożsamość homoseksualna jest zatem przyjmowana bezrefleksyjnie do wiadomości, niezależnie od tego, czy i jak taka tożsamość jest wartościowana. Jednak aby to zdanie było możliwe do sformułowania konieczne jest przyjęcie całej konfiguracji założeń:

      1. Istnieją dwie przeciwne płcie i każda istota ludzka przynależy do jednej lub drugiej. (Uwaga! Antropologiczno-kulturowe rozumienie kategorii płci nie jest identyczne z jego definicją biologiczną)
      2. Praktyki seksualne mają odmienny status ontologiczny, w zależności od tego, czy są praktykowane przez osoby o płci wzajemnie przeciwnej, czy też osoby o tej samej płci
      3. Mimo to jednak w jednym i drugim przypadku pozostają praktykami seksualnymi
      4. Fakt podejmowania takich praktyk determinuje jej tożsamość czyli czyni ją odmienną od osób, którzy podejmują opcję przeciwną, a zarazem podobną do tych, które postępują w tej kwestii podobnie.

      Człowiekowi Zachodu wszystkie powyższe założenia wydają się oczywiste, dlatego że człowiek zwykle nie problematyzuje kategorii i sposobu myślenia właściwego jego kulturze. Jednak zdaniem badaczy kultury stojących na stanowisku relatywizmu kulturowego (Geertz, Burszta, Herskovits, Kroeber, Sapir, Whorf) żaden sposób myślenia nie jest naturalny ani oczywisty i każdy jest uwarunkowany społecznie i kulturowo. Powyższe cztery warunki mogą być uważane za wytwór cywilizacji Zachodu, na dodatek stosunkowo późny i wielu innym kulturom są obce.

      W innych kulturach w zakresie seksualności człowieka przyjmowane są odmienne założenia:

      1. Istnieją kultury, które uznają istnienie więcej niż dwóch płci. Na przykład w Indiach uznaje się istnienie trzech płci: kobieta, mężczyzna i hidźra. Mężczyzna, który współżyje z hidźra z punktu widzenia kultury indyjskiej nie współżyje z osobą tej samej płci, a zatem nie określi siebie, ani nie zostanie określony jako homoseksualista (Nanda 1998). Istnieją też kultury, które wyróżniają kategorię ludzi będących ponad podziałem na płci, albo poza nim (np. berdache u Indian) (Benedict).
      2. W niektórych kulturach różnica między stosunkami seksualnymi osób płci przeciwnej, a stosunkami osób tej samej płci nie uznają żadnej ontologicznej nie jest postrzegana za istotna w sensie ontologicznym. Taką kulturą była starożytna Grecja w okresie klasycznym.
      3. Są kultury, które uznają wprawdzie różnicę ontologiczną pomiędzy kontaktem seksualnym osób tej samej płci a kontaktem seksualnym osób płci przeciwnych, ale kontakty homoseksualne w ogóle nie są uważane za stosunek seksualny ‘

      Krytyka teorii

      Naukowa definicja homoseksualizmu wydaje się być całkowicie klarowna i nie mająca wiele wspólnego z tzw. kulturą Zachodu, wbrew temu co twierdzą niektórzy antropologowie kultury. Definicja ta została zaakceptowana w klasyfikacji WHO, tworzonej przez społeczność lekarzy z całego świata i jako taka stanowi normę ogólnoludzką. Badania medyczne wskazują na fakt, że poza czynnikami kulturowymi, istnieje w każdej ludzkiej populacji w miarę stały odsetek osób, które są prawdopodobnie genetycznie uwarunkowane do jednoznacznej preferencji tej samej płci w relacjach seksualnych i nie mają szans “odnalezienia się” w związkach heteroseksualnych [10]. Osoby te mają tę preferencję niezależnie od tego czy funkcjonują w kulturze, która przyzwala lub represjonuje zachowania homoseksualne. Osoby te zachowują w formie utajonej tę preferencję, nawet w sytuacji życia w środowisku skrajnie represjonującym homoseksualizm. To właśnie tego rodzaju osoby są klasyfikowane jako homoseksualiści wg statystyk medycznych i nie ma to nic wspólnego z kulturowym ujęciem tego zagadnienia.

      Zdaniem socjologów, psychologów i seksuologów statystyki przytaczane przez antropologów kultury są rodzajem manipulowania faktami i nie ma w nich nic odkrywczego. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Np. w seksuologii ogólnie znany jest fakt, że znaczny odsetek dzieci przechodzi homoseksualny okres rozwoju, który w większości przypadków nie przekłada się na trwałą preferencję tej samej płci w życiu dorosłym. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które na to przyzwalają nie ma wiele wspólnego z genetycznymi uwarunkowaniami fenomenu zdeklarowanego, trwałego homoseksualizmu. Socjologowie i psycholodzy mówiąc o homoseksualizmie mają po prostu na myśli zupełnie co innego, niż antropologowie kultury. Stąd krytykowanie statystyk medycznych i zestawianie ich ze statystykami antropologicznymi nie ma żadnego sensu i w gruncie rzeczy niczego nie dowodzi.

      Autor nieznany.

      • Bardzo dziękuję!
        Dziękuję E-milko! O coś takiego właśnie mi chodziło. Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, miałem zawał peceta 😉

        Całość muszę przeczytać raz jeszcze, lecz po pobieżnej lekturze nasuwa mi się następujące skojarzenie – brak akceptacji tego zjawiska na przestrzeni dziejów w pobliskich nam kręgach kulturowych wynika w głównej mierze z traktowania związków homoseksualnych jako “przestępstwa wobec obowiązku rozmnażania się” (bo przecież, jak pisał Sapkowski, elfy są skazane na odejście w niebyt, bo ludzie swym babom szybciej brzuchy dmuchają…) oraz z uznania kobiet jako płci gorszej, niższej w hierarchii społecznej. Ten pierwszy powód szczególnie przemawia mi do wyobraźni; a w pewnym sensie (mam nadzieję, że nie obrażę tym osób wierzących, nie jest to bowiem moim celem) nadaje Kościołowi rys “samolubnego genu”, który – w imię przetrwania religii – pod groźbą grzechu nakazuje swym wyznawcom unikanie wszelkich czynności mających na celu danie upustu napięciu seksualnemu, a nie mających na celu rozmnażania się. Trywializując – para nie może iść w gwizdek, bo zadziobią nas kruki i inne takie.

    • Zacznę od cytatu
      “Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.”

      Może nie świadomą postawę lecz na wybór demonstracyjnego obnoszenia się ze swoją innością lub dyskrecji. Moje porównanie do nekrofilii mówiło tylko tyle, że granica akceptacji inności jest dla różnych osób różna, a kryterium akcpetacji polegajace na uzasadnieniu “przecież nie robię nikomu krzywdy” jest bez sensu.

      Przyznać jednak musisz, że ta granica akceptowalności istnieje i mówienie, że co dziś nie do wyobrażenia jutro może być dozwolone ma sens. A tak naprawdę ma sens mówienie, że są pewne granice akceptacji różnych zachowań, po przekroczeniu których społeczeństwo się psuje. Podkreślanie przez niektórych tutaj, że Polacy, to ciemnogród i zacofanie, a w innych krajach żyje się cudownie, wspominanie, że pojęcie patriotyzm, naród, państwo się przeżyło wobec międzynarodowych ideałów pokojowego współistnienia każdej inności budzi te lęki i niepokoje o przyszłość społeczeństwa, nie mówiąc o zwykłym lęku przed obyczajowymi zmianami. Ponad to takie manifestacje stanowią, jak to już napisałem, żer dla moheru, choć niektórzy zdaje się celowo takie prowokacje stosują, bo radość im sprawia frustracja innych, na których mogą sobie poużywać od ciemnogrodu i zacofania.

  102. O granicach i wyborze
    Po pierwsze, wróciłbym jeszcze na chwilę do kwestii przesuwania granic. Otóż, niejednokrotnie spotkałem się, zarówno u osób mi bliskich jak i nieco dalszych znajomych, z następującymi reakcjami: “Najpierw homo, potem inne zboczenia zalegalizują, zaleją nas swymi odmiennościami, zbezczeszczą wartości”. Zachodzę w głowę, czy rzeczywiście gdzieś w tle naszej rzeczywistości toczy się jakaś batalia mrocznych sił o zdobywanie kolejnych przyczółków tzw. normalności? Owszem, wierzę, że różnoracy “wojujący o sprawę” często robią to tylko dla pustego rozgłosu, szkodząc samej sprawie w imię prywatnych interesów. Śmiem jednak wątpić, że po – przypuśćmy – zalegalizowaniu związków homoseksualnych i nadaniu im określonych praw, gdzieś z otchłani Mordoru podniesie się łeb innej hydry, który zażąda legalizacji stosunków z chomikami i po rolce taśmy klejącej na głowę. Jeśli się podniesie, to chyba tylko po to, by został zabity śmiechem. Nie chcę przy tym bynajmniej obracać sprawy w kiepski żart, pomimo idiotycznego przykładu; nie mam też zamiaru szydzić z przeciwników dyskutowanej już wielokrotnie na Kontrowersjach legalizacji. Odnoszę po prostu wrażenie, że rzeczywiste zboczenia mają marne szanse na przebranie się w odświętne szaty, choćby nawet miały swych medialnych apologetów. Kazirodztwo? Toż to bodaj jedno z najbardziej rozpowszechnionych tabu kulturowych, sięgających początków zorganizowanej ludzkości. Pedofilia? Na litość, w jakim nowoczesnym społeczeństwie jest przyzwolenie na pedofilię? I tak dalej… Innymi słowy, czy poprzez nadanie pewnych praw związkom osób jednej płci (które gdzieś przecież wśród nas funkcjonują) rzeczywiście ryzykujemy stopniowe obrócenie naszej cywilizacji wartości w proch?

    Owszem, każdy z nas ma zapewne jakąś granicę przyzwolenia i u każdego jest ona ustawiona w nieco innym miejscu – ja na przykład uważam, że udzielanie ślubów kościelnych osobom o odmiennej orientacji istotnie byłoby sporym nadużyciem, choć sam jestem niewierzący. Nadużyciem wynikającym z nagięcia, a właściwie złamania podstawowych założeń kościelnych, w świetle których zawierane są kościelne związki małżeńskie. Nie mam jednak nic przeciwko legalizacji związków homoseksualnych w cywilny sposób, dający im określone możliwości prawne w strukturach społeczeństwa. Zresztą, pisałem gdzieś tutaj kiedyś pokrótce na ten temat.

    Po drugie… hm. Po drugie, zdaję sobie sprawę, że to, co teraz napiszę nosi znamiona drobnego szantażu emocjonalnego, lecz zastanawiam się, jak wypowiadaliby się ci sami dyskutanci biorący udział w rozmowie pod jednym z wpisów Doroli* gdyby to im genetycznie przypadło w udziale bycie homo. Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.

    A tak a’propos – czy ktoś się orientuje, jak wygląda sprawa homoseksualizmu w innych kulturach i religiach?

    * szkoda tylko, że sama autorka, własnymi komentarzami skutecznie zdewazu… zdezwału… No, z de były trochę niektóre komentarze 😉 A szczególnie jeden, no.

    • Bardzo ryzykowne
      jest (szybkie) przenoszenie wymysłów jednej kultury do drugiej. Cholera wie, co od czego jak zależy, po prostu. To co ty mniemasz o sobie nie musi się zgadzać ze stanem faktycznym o tobie.
      Małżeństwo w (prawie) każdej ma “umocowanie” w “niebiosach” i chodzi o płodność czyli dzieci.
      Dzieci, NIC WIĘCEJ.

    • Prosisz, Pitequ, i masz …
      Cytat:

      HOMOSEKSUALIZM A KONTEKST KULTUROWY

      Badania historyczne potwierdzają występowanie zachowań homoseksualnych, tożsamości homoseksualnej (różnie nazywanej) w społeczeństwach w wielu znanych kulturach świata. Ich akceptacja była zmienna w czasie jak i w przestrzeni różnych kultur.

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega wręcz homoseksualizm jako fenomen kulturowy. Antropologowie kontrowersyjnego nurtu relatywizmu kulturowego zwracają uwagę, że to, co we współcześnie rozwiniętych cywilizacjach określa się mianem orientacji homoseksualnej, jest w poszczególnych kulturach i w poszczególnych etapach ich historii względne, inaczej rozumiane, postrzegane i w różnym stopniu akceptowane.

      Psychologowie zwracają uwagę, iż statystyki przytaczane przez antropologów kultury mogą być mylnie interpretowane. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które cechuje w pewnym stopniu większa akceptacja na określone zachowania seksualne, nie ma wiele wspólnego ze zdeklarowanym, trwałym homoseksualizmem, który – według coraz większej ilości badań – jest wrodzony [1] [2]. Tym samym homoseksualizm rozumiany przez antropologów kultury jest czym innym niż ten definiowany przez współczesną naukę i rozumiany jako jedna z orientacji seksualnych obok heteroseksualizmu i biseksualizmu.

      Homoseksualizm w historii cywilizacji Zachodu

      Starożytność

      Grecja

      Starożytni Grecy nie uważali orientacji seksualnej za społeczną tożsamość, tym samym używane terminy homoseksualizm czy heteroseksualizm, w odniesieniu do Greków nie oznaczają, jak współcześnie tożsamości seksualnej ale określają bardziej aktywność seksualną. Starożytni Grecy nie rozróżniali popędu płciowego skierowanego do kobiety, od pożądania do mężczyzny (dorosłego lub częściej dorastającego – pederastia). Było to uwarunkowane normami, bazującymi na tożsamości płciowej, wiekiem oraz klasą społeczną. Dorosły mężczyzna, w zależności od swoich preferencji seksualnych, mógł mieć pasywnego kochanka płci męskiej, pod warunkiem, że był on od niego młodszy, nie osiągnął dojrzałości społecznej (granica bardzo płynna, niektórzy przeciągali ją do 30 roku życia, a nawet nieco dalej). Wskazane było, aby ten starszy był też przewodnikiem duchowym i intelektualnym młodszego. Taki związek greckie poglądy pedagogiczne uważały nawet za bardzo wskazany dla młodego mężczyzny. (Vernant, Foucault, Dover). Być może wynika to z niezwykle silnego androcentryzmu tej kultury. Było natomiast źle widziane, gdy mężczyzna dorosły wiązał się ze starszym od siebie, lub gdy nie potrafił zakończyć związku z młodszym, gdy ten osiągał już społeczną dojrzałość jako że potępiano bezżenność i bezdzietność. Nie mniej zachowały się zapisy historyczne świadczące o takich parach (np. Iliada – 800 p.n.e.).

      Grecka akceptacja dla miłości homoseksualnej była zmienna chronologicznie i geograficznie – pojawiła się prawdopodobnie wraz z Dorami, wśród których homoseksualizm pełnił ważne funkcje społeczne. U Jonów azjatyckich podlegał natomiast pewnym sankcjom prawnym. Wraz z hellenizmem i zanikiem tradycyjnych form greckiej polis społeczna akceptacja dla kontaktów homoseksualnych zmniejszyła się, zaczęto uznawać je jedynie za przywilej klas wyższych (zob. Jaeger). Jeżeli chodzi o homoseksualizm kobiet, nie ma świadectw pozwalających dokonać rekonstrukcji takiego stanowiska. Jednym z nielicznych zachowanych zapisów historycznych dotyczących miłości lesbijskiej są poematy Safony z wyspy Lesbos.

      Według antropologa Michela Foucaulta akceptacja zachowań homoseksualnych w Starożytnej Grecji wynikała z tego, iż grecki sposób myślenia nie zakładał, że seks mężczyzny z mężczyzną różni się czymś od seksu z kobietą. Za problem moralny zaczęto uważać nadmierne seksualne niepohamowanie (brak kontroli nad swoim pożądaniem) i według autora hipotezy powodowało to stopniowe zmniejszanie się tej akceptacji.

      Niektórzy badacze twierdzą, że relacje homoseksualne, a w szczególności pederastia była jedynie powszechna wśród arystokracji i występowała rzadko wśród zwyczajnej ludności Starożytnej Grecji. Według Brucea Thorntona obelgi i znieważania homoseksualistów wykazujących kobiece cechy w komediach Arystofanesa może świadczyć o niechęci zwyczajnej ludności do męskiego homoseksualizmu[3].

      Rzym

      W starożytnym Rzymie zaostrzyły się nieco społeczne uwarunkowania dopuszczalności praktyk homoseksualnych. Mężczyzna o ugruntowanej pozycji społecznej mógł mieć stosunki seksualne jedynie jako partner aktywny, z mężczyzną pod jakimś względem niższym społecznie (młodszym, niższym stanem, niewolnikiem). Być np. pasywnym partnerem własnego niewolnika było niedopuszczalne. Miłość lesbijska była niedopuszczalna dlatego, że odczytywano ją jako uzurpację przez jedną z kobiet roli mężczyzny, co stanowiło zamach na strukturę społeczną (Foucault, t. 3; Veyne).

      Hebrajczycy

      Przypuszcza się, że tak silne potępienie homoseksualizmu przez kulturę żydowską/hebrajską w starożytności miało swoje korzenie w dramatycznie niskim w niektórych okresach przyroście naturalnym tego społeczeństwa, który odbierano jako zagrożenie dla jej dalszego trwania, dlatego kultura ta odrzucała wszelkie formy seksualności nie prowadzące do prokreacji (homoseksualizm, masturbację, stosunek przerywany). Żydzi respektowali również biblijny zakaz współżycia między osobami tej samej płci.

      Starożytność chrześcijańska

      Wśród sekt wywodzących się z chrześcijaństwa starożytnego istniały wspólnoty (np. gnostycka sekta karpokracjan) tolerujące zachowania homoseksualne. Zachowało się wiele pism, zarówno biblijnych, jak patrystycznych potępiających takie grupy. Wynika to z greckich wpływów kulturowych, bardzo silnych we wczesnym chrześcijaństwie. Za ortodoksyjne uznano poglądy św. Pawła, św. Augustyna i innych Ojców Kościoła, potępiających aktywność homoseksualną jako przejaw rozwiązłości nie służący prokreacji i zabroniony przez Biblię. Podjęto w ten sposób wątki pochodzenia hebrajskiego. Pod koniec starożytności, w 390 roku n.e., Cesarstwo Rzymskie wprowadziło pod wpływem Kościoła (którego religia stała się już oficjalną religią państwową) karę śmierci przez spalenie na stosie za stosunki homoseksualne.

      Średniowiecze

      Wprowadzona u zmierzchu starożytności kara śmierci (utrzymana przez Kościół w mocy na podstawie rozporządzeń trzeciego soboru laterańskiego z 1179 roku) obowiązywała przez całe średniowiecze, często wykonywano ją przez spalenie na stosie. Stąd się zresztą wzięło angielskie słowo faggot (pedał, ciota) – jego znaczeniem pierwotnym był kawałek drewna przeznaczony do spalenia lub niedopalony.

      Na średniowieczne potępienie homoseksualizmu złożyło się kilka czynników:

      * Kultura średniowiecza była kulturą zinstytucjonalizowanej wrogości wobec kobiet, uważanych za, pod każdym względem, gorsze od mężczyzn (por. sekcję o pozycji kobiety w średniowieczu). Homoseksualizm uzyskał w kulturze Zachodu jednoznaczną konotację: mężczyzna oddający się innemu mężczyźnie degradował siebie do pozycji kobiety. Ponieważ niska pozycja kobiety ma silne korzenie w średniowiecznej teologii chrześcijańskiej (m.in. u św. Augustyna i św. Tomasza), taka konotacja homoseksualizmu do dzisiaj jest najsilniejsza w środowiskach żarliwie religijnych.
      * Poza tym seks homoseksualny był nieprokreacyjny, a ówczesny Kościół potępiał seksualność (Delumeau, Grzech i strach) i jedyne dla niej usprawiedliwienie widział w prokreacji w stałym monogamicznym związku małżeńskim (Duby, Rycerz, kobieta i ksiądz).

      Trzeba jednak dodać, że istniały wtedy środowiska intelektualne w których homoseksualizm był półjawnie akceptowany, a nawet jawnie chwalony – tyczy się to zwłaszcza trzech tzw. renesansów: karolińskiego (VIII/IX w.), renesansu XII wieku i przedproża właściwego renesansu (XIV i XV wieku). Środowiska te pozostawiły po sobie wielkie dzieła sztuki zawierające wątki homoerotyczne. Miało to jednak charakter wyjątkowo elitarny.

      Nowożytność

      Kara śmierci obowiązywała w niektórych społeczeństwach Europy jeszcze do połowy XVIII wieku. Jednakże od renesansu począwszy zaczął się rozwijać nurt daleko posuniętej akceptacji dla homoseksualizmu w kręgach elit władzy i elit kulturalnych, którego nasilenie się zmieniało w zależności od wielu czynników, przy czym nadal był przestępstwem.

      Zaczął się jednak powolny proces, który Michel Foucault nazywa dyskursywizacją seksu, czyli otaczanie seksualności siatką dyskursów różnego rodzaju i milczenia w pewnych stosunkach (w relacjach władzy). Jedną z części tego procesu było stopniowe przechodzenie od kryminalizacji czy penalizacji do psychiatryzacji homoseksualizmu, od karania do nieskutecznych prób “leczenia”. Naukowcy różnych dziedzin zaczęli klasyfikować i porządkować formy aktywności seksualnej wynikającej z popędu seksualnego nadając im nazwy i wiążąc je z tożsamością jednostki, decydując zarazem, które z nich są zgodne z normą, a które nie. Tak pojawiło się pojęcie homoseksualisty (pierwszy raz użyte w 1870 roku), jako mężczyzny odczuwającego pociąg do mężczyzn. Tak określono tożsamość seksualną, która w pełni wyklarowała się (tak, jak ją dzisiaj rozumiemy) dopiero w XX wieku.

      Karania praktyk homoseksualnych najwcześniej zaniechano we Włoszech i Francji. W XX wieku stopniowo wykreślano homoseksualizm z kodeksów karnych państw cywilizacji Zachodu, choć pojawiły się wielkie regresy w tej dziedzinie w postaci prawa państw totalitarnych:

      * w III Rzeszy homoseksualiści byli eksterminowani w obozach śmierci, a grający często homoseksualistów aktor filmowy Conrad Veidt stał się jedną z głównych ikon skierowanej przeciwko homoseksualistom propagandy Hitlera;
      * w dyktaturach komunistycznych był karany więzieniem (np. reżyser Siergiej Paradżanow w ZSRR).

      Ponowoczesność – interpretacje stanu obecnego

      Amerykański antropolog Clifford Geertz definiuje ponowoczesność (ew. postmodernizm) jako epokę, w której zarzucono wszelkiego fabrykowania jedności na rzecz nawigowania wielości i różnorodności. W efekcie współczesne społeczeństwa przestały prześladować osoby homoseksualne, a zaczęły przyznawać im równorzędne prawa jak osobom heteroseksualnym, jednocześnie uznając, że żaden styl życia nie ma prawa sobie rościć pretensji do uniwersalności.

      Socjolog Richard Florida ustalił nawet, że stopień akceptacji dla homoseksualistów idzie w parze ze stopniem dynamiki rozwoju gospodarczego społeczności. Opracowany przez niego tzw. gay index określa wskaźnik osób otwarcie przyznających się do homoseksualizmu w danym mieście i jest on wprost proporcjonalny do gospodarczej i kulturalnej dynamiki miast.

      Kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej

      Indie

      Pierwotne kultury subkontynentu indyjskiego nie znały homoseksualizmu jako odrębnej tożsamości seksualnej. Wiele mężczyzn, którzy miewali w życiu kontakty homoseksualne nie identyfikuje się jako osoby homoseksualne czy biseksualne. Przedstawiciele nauk społecznych zajmujący się zagadnieniem na obszarze Azji Południowej często używają terminu Men Having Sex with Men albo Males who have Sex with Males (MSM) zamiast terminu homoseksualiści. Mówi się nawet o tzw. “indyjskim homoseksualizmie”, żeby podkreślić, że to kategoria nieadekwatna.

      Indyjska kultura określa pozycję społeczną mężczyzny przez szereg skomplikowanych czynników (przynależność do klasy, do kasty, pozycję w obrębie kasty, przynależność religijną, rangę rodziny i inne), jednakże nie pod względem praktyk seksualnych. Seks z mężczyzną nie degraduje mężczyzny jako mężczyzny, nie ma wpływu na jego pozycję społeczną. To, z kim się sypia, nie definiuje w Indiach, kim się jest – tak długo jak nie dochodzi do penetracji. Nawet bardzo sfeminizowani homoseksualiści nie są kwestionowani jako mężczyźni, o ile nie pełnią pasywnej roli w stosunku seksualnym i często się żenią, gdyż w kulturze Indii małżeństwo jest traktowane jako społeczny obowiązek. Praktyki seksualne między mężczyznami często też nie funkcjonują w ich świadomości jako forma seksu czy miłości, stanowią część przyjaźni, są zabawą (masti), formą dawania i otrzymywania przyjemności [4] [5], lub zarabiania pieniędzy [6]. Sprzyja temu nieistnienie w indyjskiej kulturze żadnych restrykcji określających minimalny fizyczny dystans między mężczyznami, którzy mogą nawet sypiać w jednym łóżku, choć z drugiej strony praktyki seksualne między mężczyznami są wciąż przestępstwem w Indiach (karalne od 10 lat pozbawienia wolności do dożywocia). Przestrzeń w indyjskiej kulturze jest wyraźnie podzielona na męską i żeńską, wobec czego większość ludzi większość czasu spędza w gronie osób tej samej płci; ponieważ nie ma ograniczeń w fizycznej bliskości osób tej samej płci (trzymanie się za rękę, obejmowanie), relacje przyjacielskie ulegają często seksualizacji (np. wzajemna masturbacja, seks oralny).

      Do powiązania praktyk homoseksualnych z tożsamością dochodzi najczęściej w przypadkach mężczyzn wykazujących kobiece cechy, którzy identyfikują się ze swoją rolą pasywną w relacji seksualnej i uległością wobec bardziej męskiego partnera. Stanowią oni wycinek tych, którzy podejmują zachowania homoseksualne, ale jako jedyni uzyskują jasno sprecyzowaną w związku z tym tożsamość, z którą się w pełni identyfikują: kothi. Te osoby wykluczone są z kategorii prawdziwej męskości i postrzegane są jako nie-mężczyźni. Ich aktywni partnerzy seksualni mieszczą się w kategorii normatywnej męskości. Większość społeczeństwa jest negatywnie nastawiona do kothi. Osoby te narażone są na ataki oraz napastowanie seksualne już od wczesnego dzieciństwa z powodu swoich kobiecych cech o czym alarmują organizacja praw człowieka.

      Pojęcie geja czy lesbijki rozumiane jak we współczesnych rozwiniętych cywilizacjach dopiero stopniowo zaczyna istnieć w Indiach, zaczynając od wielkich miast czy kręgów osób wykształconych.

      Antropolodzy zauważają, iż większość zachowań kwalifikowanych jako homoseksualne przez współczesność, nie jest tak odbierana przez kulturę indyjską. Według nich tak może być odbierana tylko rola kothi, która stanowi wycinek faktycznie podejmowanych praktyk o charakterze homoseksualnym w Indiach. (Zob. Khan, Seabrook, Ashtana, Aggleton)

      Obok pojęcia kothi indyjska kultura stworzyła także własne określenie na transseksualizm tzw. hijra (hidźra).

      Inne kultury Azji Południowej i Południowo-Wschodniej [edytuj]

      Wzór kulturowy dotyczący homoseksualizmu w pozostałych kulturach Azji Południowej i Azji Południowo-Wschodniej (aż do Filipin) w jakimś stopniu przypomina opisany wzór indyjski, choć z drugiej strony gdzieniegdzie koegzystuje on lub rywalizuje z innymi wzorami, np. islamskim czy chrześcijańskim, wzór południowoazjatycki jest jednak najmocniejszy [7] [8]. Wykorzystuje takie wytrychy, jak nieuznawanie kontaktów z osobami tej samej płci za “prawdziwą” aktywność seksualną, jak również zjawisko hidźra – w islamskich częściach subkontynentu indyjskiego mężczyźni o wysokiej pozycji społecznej często współżyli z hidźra, którzy są w Azji Południowej uważani za trzecią płeć.

      Świat arabski i islam

      Islam potępia kontakty homoseksualne, w wielu państwach muzułmańskich są wciąż karane śmiercią, a osoby homoseksualne prześladowane (np. w Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Iranie – zobacz: Mahmoud Asgari i Ayaz Marhoni). Obok korzeni tego podejścia w obowiązującej religii jest to strukturalnie powiązane z bardzo słabą społeczną pozycją kobiety w świecie arabskim i w islamie. Role seksualne (aktywność i pasywność, dominacja i podporządkowanie) są w tej kulturze bardzo ściśle rozdzielone pomiędzy płcie i mężczyzna mający kontakt seksualny z innym mężczyzną degraduje siebie do pozycji kobiety, czym naraża na szwank strukturę społeczną, dlatego kara jest tak surowa. Koran mówi wyraźnie o potępieniu praktyk homoseksualnych (zob. art. religie a homoseksualizm), ale antropologicznie nie jest to wyjaśnienie wystarczające, o czym świadczy fakt, że wśród również muzułmańskich Pasztunów posiadanie młodszego męskiego partnera jest uważane za przejaw prestiżu i dostatku wśród żonatych mężczyzn średniego wieku[9]. We współczesnym Afganistanie za kontakty homoseksualne grozi jednak kara śmierci.

      W muzułmańskich krajach Azji Południowo-Wschodniej silniejszy jest odnośny wzór kulturowy właściwy temu obszarowi.

      Indianie amerykańscy

      Ruth Benedict (Wzory kultury) podaje, że wśród Indian prerii północnoamerykańskiej homoseksualiści stanowili rodzaj elity, mającej dostęp do obydwu sfer kulturowych: kobiecej i męskiej. Pełnili oni rolę tzw. berdache. Mogli brać udział w polowaniach, ale mogli też zajmować się czynnościami kobiecymi. Uważani byli za niezbędnych, by udała się zabawa czy uroczystość, a także byli swego rodzaju wysoko waloryzowanym punktem odniesienia: uchodzili za niedoścignionych specjalistów w różnych dziedzinach, mówiono, że jakiś wyrób jest “piękny jak u homoseksualisty” i nie był to żart ani ironia, lecz wyraz największego uznania. W niektórych społeczeństwach Indian amerykańskich homoseksualista miał prawo wyjść za mąż.

      Homoseksualizm jako fenomen kulturowy

      Jeden z nurtów antropologii kultury (oparty na relatywizmie kulturowym) postrzega homoseksualizm jako fenomen kulturowy, podkreślając następujące fakty:

      * kulturowo i historycznie relatywny (okcydentalny) charakter pojęcia homoseksualizm i jego opozycji do heteroseksualizmu;
      * zmienność w czasie i przestrzeni stosunku społeczeństw do kontaktów homoseksualnych i osób, które takie kontakty mają; zmienność ta wpływa na stan faktyczny społecznego zasięgu praktyk homoseksualnych, a także na to, czy praktyki te determinują tożsamość jednostki, czy nie mają z nią związku;
      * zmienność kwalifikacji (nawet ontologicznej) zachowań o charakterze homoseksualnym, która pociąga za sobą różnice w zasięgu społecznym tych praktyk.

      Według tego nurtu antropologii statystyki, które określają wielkość populacji osób o orientacji homoseksualnej na 3-5% we wszystkich populacjach na kuli ziemskiej, nie uwzględniają złożoności problemu, ponieważ osoby, które z psychologicznego, socjologicznego albo medycznego punktu widzenia kwalifikowane są jako osoby homoseksualne lub biseksualne, w kategoriach pierwotnych kultur mogą nimi nie być.

      Antropologia kultury postrzega zachowanie człowieka w kontekście międzykulturowych różnic, powstałych w wyniku społeczno-kulturowych uwarunkowań. Dotyczy to także zachowania wynikających z biologicznych potrzeb, nawet takich jak oddychanie (Bronisław Malinowski Naukowa teoria kultury, [w:] Dzieła t. 9). W dziedzinie seksualności człowieka wspólna wszystkim ludziom biologiczna podstawa ulega czasem bardzo zróżnicowanym transformacjom społeczno-kulturowym.

      We współczesnej cywilizacji Zachodu bycie homoseksualistą obok determinujących czynników biologicznych oznacza także przybraną tożsamość, samookreślenie, polegające na myśleniu o sobie w następujący sposób:

      Jestem homoseksualistą, a więc osobą, której potrzeby i zachowania seksualne odnoszą się do osób tej samej płci, co pod istotnym względem odróżnia mnie od heteroseksualistów, czyli większości społeczeństwa, która odnosi te potrzeby i zachowania do osób płci przeciwnej, natomiast czyni mnie podobnym do innych osób odnoszących te zachowania i potrzeby do osób tej samej płci.

      Powyższe zdanie wydaje się logiczne dla przedstawiciela zachodniego kręgu cywilizacyjnego lub osoby znajdującej się pod wpływem kulturowym Zachodu; tożsamość homoseksualna jest zatem przyjmowana bezrefleksyjnie do wiadomości, niezależnie od tego, czy i jak taka tożsamość jest wartościowana. Jednak aby to zdanie było możliwe do sformułowania konieczne jest przyjęcie całej konfiguracji założeń:

      1. Istnieją dwie przeciwne płcie i każda istota ludzka przynależy do jednej lub drugiej. (Uwaga! Antropologiczno-kulturowe rozumienie kategorii płci nie jest identyczne z jego definicją biologiczną)
      2. Praktyki seksualne mają odmienny status ontologiczny, w zależności od tego, czy są praktykowane przez osoby o płci wzajemnie przeciwnej, czy też osoby o tej samej płci
      3. Mimo to jednak w jednym i drugim przypadku pozostają praktykami seksualnymi
      4. Fakt podejmowania takich praktyk determinuje jej tożsamość czyli czyni ją odmienną od osób, którzy podejmują opcję przeciwną, a zarazem podobną do tych, które postępują w tej kwestii podobnie.

      Człowiekowi Zachodu wszystkie powyższe założenia wydają się oczywiste, dlatego że człowiek zwykle nie problematyzuje kategorii i sposobu myślenia właściwego jego kulturze. Jednak zdaniem badaczy kultury stojących na stanowisku relatywizmu kulturowego (Geertz, Burszta, Herskovits, Kroeber, Sapir, Whorf) żaden sposób myślenia nie jest naturalny ani oczywisty i każdy jest uwarunkowany społecznie i kulturowo. Powyższe cztery warunki mogą być uważane za wytwór cywilizacji Zachodu, na dodatek stosunkowo późny i wielu innym kulturom są obce.

      W innych kulturach w zakresie seksualności człowieka przyjmowane są odmienne założenia:

      1. Istnieją kultury, które uznają istnienie więcej niż dwóch płci. Na przykład w Indiach uznaje się istnienie trzech płci: kobieta, mężczyzna i hidźra. Mężczyzna, który współżyje z hidźra z punktu widzenia kultury indyjskiej nie współżyje z osobą tej samej płci, a zatem nie określi siebie, ani nie zostanie określony jako homoseksualista (Nanda 1998). Istnieją też kultury, które wyróżniają kategorię ludzi będących ponad podziałem na płci, albo poza nim (np. berdache u Indian) (Benedict).
      2. W niektórych kulturach różnica między stosunkami seksualnymi osób płci przeciwnej, a stosunkami osób tej samej płci nie uznają żadnej ontologicznej nie jest postrzegana za istotna w sensie ontologicznym. Taką kulturą była starożytna Grecja w okresie klasycznym.
      3. Są kultury, które uznają wprawdzie różnicę ontologiczną pomiędzy kontaktem seksualnym osób tej samej płci a kontaktem seksualnym osób płci przeciwnych, ale kontakty homoseksualne w ogóle nie są uważane za stosunek seksualny ‘

      Krytyka teorii

      Naukowa definicja homoseksualizmu wydaje się być całkowicie klarowna i nie mająca wiele wspólnego z tzw. kulturą Zachodu, wbrew temu co twierdzą niektórzy antropologowie kultury. Definicja ta została zaakceptowana w klasyfikacji WHO, tworzonej przez społeczność lekarzy z całego świata i jako taka stanowi normę ogólnoludzką. Badania medyczne wskazują na fakt, że poza czynnikami kulturowymi, istnieje w każdej ludzkiej populacji w miarę stały odsetek osób, które są prawdopodobnie genetycznie uwarunkowane do jednoznacznej preferencji tej samej płci w relacjach seksualnych i nie mają szans “odnalezienia się” w związkach heteroseksualnych [10]. Osoby te mają tę preferencję niezależnie od tego czy funkcjonują w kulturze, która przyzwala lub represjonuje zachowania homoseksualne. Osoby te zachowują w formie utajonej tę preferencję, nawet w sytuacji życia w środowisku skrajnie represjonującym homoseksualizm. To właśnie tego rodzaju osoby są klasyfikowane jako homoseksualiści wg statystyk medycznych i nie ma to nic wspólnego z kulturowym ujęciem tego zagadnienia.

      Zdaniem socjologów, psychologów i seksuologów statystyki przytaczane przez antropologów kultury są rodzajem manipulowania faktami i nie ma w nich nic odkrywczego. Osoby mające czasowe kontakty homoseksualne nie są bowiem klasyfikowane jako osoby o orientacji homoseksualnej ani przez naukową definicję, ani przez własną kulturę, nie są więc trwale homoseksualne w żadnym tego słowa znaczeniu. Np. w seksuologii ogólnie znany jest fakt, że znaczny odsetek dzieci przechodzi homoseksualny okres rozwoju, który w większości przypadków nie przekłada się na trwałą preferencję tej samej płci w życiu dorosłym. Fakt występowania większej liczby kontaktów homoseksualnych w kulturach, które na to przyzwalają nie ma wiele wspólnego z genetycznymi uwarunkowaniami fenomenu zdeklarowanego, trwałego homoseksualizmu. Socjologowie i psycholodzy mówiąc o homoseksualizmie mają po prostu na myśli zupełnie co innego, niż antropologowie kultury. Stąd krytykowanie statystyk medycznych i zestawianie ich ze statystykami antropologicznymi nie ma żadnego sensu i w gruncie rzeczy niczego nie dowodzi.

      Autor nieznany.

    • Zacznę od cytatu
      “Czy równie chętnie porównywaliby swoje tęsknoty uczuciowe, na które nie mieliby przecież żadnego wpływu, do zoofilii i nekrofilii? Odnoszę niekiedy wrażenie, że niektóre osoby traktują homoseksualizm jako swego rodzaju świadomą postawę, którą wybiera się na pewnym etapie życia, a nie jako pewną cechę, z którą człowiek rodzi się (lub nie), przypadającą w udziale określonemu procentowi ludzkości.”

      Może nie świadomą postawę lecz na wybór demonstracyjnego obnoszenia się ze swoją innością lub dyskrecji. Moje porównanie do nekrofilii mówiło tylko tyle, że granica akceptacji inności jest dla różnych osób różna, a kryterium akcpetacji polegajace na uzasadnieniu “przecież nie robię nikomu krzywdy” jest bez sensu.

      Przyznać jednak musisz, że ta granica akceptowalności istnieje i mówienie, że co dziś nie do wyobrażenia jutro może być dozwolone ma sens. A tak naprawdę ma sens mówienie, że są pewne granice akceptacji różnych zachowań, po przekroczeniu których społeczeństwo się psuje. Podkreślanie przez niektórych tutaj, że Polacy, to ciemnogród i zacofanie, a w innych krajach żyje się cudownie, wspominanie, że pojęcie patriotyzm, naród, państwo się przeżyło wobec międzynarodowych ideałów pokojowego współistnienia każdej inności budzi te lęki i niepokoje o przyszłość społeczeństwa, nie mówiąc o zwykłym lęku przed obyczajowymi zmianami. Ponad to takie manifestacje stanowią, jak to już napisałem, żer dla moheru, choć niektórzy zdaje się celowo takie prowokacje stosują, bo radość im sprawia frustracja innych, na których mogą sobie poużywać od ciemnogrodu i zacofania.

  103. Dziękuję postoję
    Po pierwsze Drogi Julianie proszę mnie nie wciskać na podium, ani pierwszy nie byłem, ani nawet trzeci, na tym portalu są zwycięzcy, ale nie będę ich wskazywał, bo nie w tym rzecz. Po drugie, ja nie mam nic przeciw ostremu słowu, byłbym hipokrytą, gdybym miał. Natomiast czym inny jest użycie ostrego słowa, a czym innym szczenięce bluzganie przy jaraniu szlugów na długiej przerwie. Jest taki fragment w opowiadaniu Hłaski, gdzie lądujący na bruku, gość knajpy kategorii III “Luksusowa”, odpowiada agresorowi: “A Mańka i tak jest kurwa, jakiej drugiej nie ma”. To jest sztuka, to jest poezja i argument w dyskusji. Ale kiedy czytam: “wyjebać, jebitnego Chrystusa, kurwa wyjebanego na ścianie, że ja pierdolę”. No to wybacz, ale to jest gówniarstwo. Mówiąc krótko, trzeba umieć i użyć i dorosnąć do mocnego słowa. Używam dosadnych słów, tam gdzie jest istota godna podkreślenia, a nie robię z wulgaryzmów istoty i sedna. Jakkolwiek bezczelnie i obłudnie to brzmi, jest spora różnica między moją “ku.. ą” i “ku..ą” Pani dolo, różnią się kontekstem, jakością i częstotliwością wykonania usługi.

  104. Dziękuję postoję
    Po pierwsze Drogi Julianie proszę mnie nie wciskać na podium, ani pierwszy nie byłem, ani nawet trzeci, na tym portalu są zwycięzcy, ale nie będę ich wskazywał, bo nie w tym rzecz. Po drugie, ja nie mam nic przeciw ostremu słowu, byłbym hipokrytą, gdybym miał. Natomiast czym inny jest użycie ostrego słowa, a czym innym szczenięce bluzganie przy jaraniu szlugów na długiej przerwie. Jest taki fragment w opowiadaniu Hłaski, gdzie lądujący na bruku, gość knajpy kategorii III “Luksusowa”, odpowiada agresorowi: “A Mańka i tak jest kurwa, jakiej drugiej nie ma”. To jest sztuka, to jest poezja i argument w dyskusji. Ale kiedy czytam: “wyjebać, jebitnego Chrystusa, kurwa wyjebanego na ścianie, że ja pierdolę”. No to wybacz, ale to jest gówniarstwo. Mówiąc krótko, trzeba umieć i użyć i dorosnąć do mocnego słowa. Używam dosadnych słów, tam gdzie jest istota godna podkreślenia, a nie robię z wulgaryzmów istoty i sedna. Jakkolwiek bezczelnie i obłudnie to brzmi, jest spora różnica między moją “ku.. ą” i “ku..ą” Pani dolo, różnią się kontekstem, jakością i częstotliwością wykonania usługi.

  105. Dziękuję postoję
    Po pierwsze Drogi Julianie proszę mnie nie wciskać na podium, ani pierwszy nie byłem, ani nawet trzeci, na tym portalu są zwycięzcy, ale nie będę ich wskazywał, bo nie w tym rzecz. Po drugie, ja nie mam nic przeciw ostremu słowu, byłbym hipokrytą, gdybym miał. Natomiast czym inny jest użycie ostrego słowa, a czym innym szczenięce bluzganie przy jaraniu szlugów na długiej przerwie. Jest taki fragment w opowiadaniu Hłaski, gdzie lądujący na bruku, gość knajpy kategorii III “Luksusowa”, odpowiada agresorowi: “A Mańka i tak jest kurwa, jakiej drugiej nie ma”. To jest sztuka, to jest poezja i argument w dyskusji. Ale kiedy czytam: “wyjebać, jebitnego Chrystusa, kurwa wyjebanego na ścianie, że ja pierdolę”. No to wybacz, ale to jest gówniarstwo. Mówiąc krótko, trzeba umieć i użyć i dorosnąć do mocnego słowa. Używam dosadnych słów, tam gdzie jest istota godna podkreślenia, a nie robię z wulgaryzmów istoty i sedna. Jakkolwiek bezczelnie i obłudnie to brzmi, jest spora różnica między moją “ku.. ą” i “ku..ą” Pani dolo, różnią się kontekstem, jakością i częstotliwością wykonania usługi.

  106. Dziękuję postoję
    Po pierwsze Drogi Julianie proszę mnie nie wciskać na podium, ani pierwszy nie byłem, ani nawet trzeci, na tym portalu są zwycięzcy, ale nie będę ich wskazywał, bo nie w tym rzecz. Po drugie, ja nie mam nic przeciw ostremu słowu, byłbym hipokrytą, gdybym miał. Natomiast czym inny jest użycie ostrego słowa, a czym innym szczenięce bluzganie przy jaraniu szlugów na długiej przerwie. Jest taki fragment w opowiadaniu Hłaski, gdzie lądujący na bruku, gość knajpy kategorii III “Luksusowa”, odpowiada agresorowi: “A Mańka i tak jest kurwa, jakiej drugiej nie ma”. To jest sztuka, to jest poezja i argument w dyskusji. Ale kiedy czytam: “wyjebać, jebitnego Chrystusa, kurwa wyjebanego na ścianie, że ja pierdolę”. No to wybacz, ale to jest gówniarstwo. Mówiąc krótko, trzeba umieć i użyć i dorosnąć do mocnego słowa. Używam dosadnych słów, tam gdzie jest istota godna podkreślenia, a nie robię z wulgaryzmów istoty i sedna. Jakkolwiek bezczelnie i obłudnie to brzmi, jest spora różnica między moją “ku.. ą” i “ku..ą” Pani dolo, różnią się kontekstem, jakością i częstotliwością wykonania usługi.

  107. Dziękuję postoję
    Po pierwsze Drogi Julianie proszę mnie nie wciskać na podium, ani pierwszy nie byłem, ani nawet trzeci, na tym portalu są zwycięzcy, ale nie będę ich wskazywał, bo nie w tym rzecz. Po drugie, ja nie mam nic przeciw ostremu słowu, byłbym hipokrytą, gdybym miał. Natomiast czym inny jest użycie ostrego słowa, a czym innym szczenięce bluzganie przy jaraniu szlugów na długiej przerwie. Jest taki fragment w opowiadaniu Hłaski, gdzie lądujący na bruku, gość knajpy kategorii III “Luksusowa”, odpowiada agresorowi: “A Mańka i tak jest kurwa, jakiej drugiej nie ma”. To jest sztuka, to jest poezja i argument w dyskusji. Ale kiedy czytam: “wyjebać, jebitnego Chrystusa, kurwa wyjebanego na ścianie, że ja pierdolę”. No to wybacz, ale to jest gówniarstwo. Mówiąc krótko, trzeba umieć i użyć i dorosnąć do mocnego słowa. Używam dosadnych słów, tam gdzie jest istota godna podkreślenia, a nie robię z wulgaryzmów istoty i sedna. Jakkolwiek bezczelnie i obłudnie to brzmi, jest spora różnica między moją “ku.. ą” i “ku..ą” Pani dolo, różnią się kontekstem, jakością i częstotliwością wykonania usługi.

  108. Dziękuję postoję
    Po pierwsze Drogi Julianie proszę mnie nie wciskać na podium, ani pierwszy nie byłem, ani nawet trzeci, na tym portalu są zwycięzcy, ale nie będę ich wskazywał, bo nie w tym rzecz. Po drugie, ja nie mam nic przeciw ostremu słowu, byłbym hipokrytą, gdybym miał. Natomiast czym inny jest użycie ostrego słowa, a czym innym szczenięce bluzganie przy jaraniu szlugów na długiej przerwie. Jest taki fragment w opowiadaniu Hłaski, gdzie lądujący na bruku, gość knajpy kategorii III “Luksusowa”, odpowiada agresorowi: “A Mańka i tak jest kurwa, jakiej drugiej nie ma”. To jest sztuka, to jest poezja i argument w dyskusji. Ale kiedy czytam: “wyjebać, jebitnego Chrystusa, kurwa wyjebanego na ścianie, że ja pierdolę”. No to wybacz, ale to jest gówniarstwo. Mówiąc krótko, trzeba umieć i użyć i dorosnąć do mocnego słowa. Używam dosadnych słów, tam gdzie jest istota godna podkreślenia, a nie robię z wulgaryzmów istoty i sedna. Jakkolwiek bezczelnie i obłudnie to brzmi, jest spora różnica między moją “ku.. ą” i “ku..ą” Pani dolo, różnią się kontekstem, jakością i częstotliwością wykonania usługi.

  109. Kiedy tworzy się restrykcyjne prawo
    nie biorąc pod uwagę tego co napisałam wcześniej to i postawy oponentów będą radykalne.U nas debatę zastępuje się krzykiem, silniejszy wykorzystując przewagę oczywiście nakazem i grożbą kary.Im dłużej rządy pozostają głuche na krzyk wykluczonych tym większa radykalizacja wystąpień i postaw.

    PS.Bywam w księgarniach i przeglądam ofertę i nie wszystkie pozycje mnie zadowalają,ale nim doczekam wnuka to może i nowe pozycje będą na rynku.

  110. Kiedy tworzy się restrykcyjne prawo
    nie biorąc pod uwagę tego co napisałam wcześniej to i postawy oponentów będą radykalne.U nas debatę zastępuje się krzykiem, silniejszy wykorzystując przewagę oczywiście nakazem i grożbą kary.Im dłużej rządy pozostają głuche na krzyk wykluczonych tym większa radykalizacja wystąpień i postaw.

    PS.Bywam w księgarniach i przeglądam ofertę i nie wszystkie pozycje mnie zadowalają,ale nim doczekam wnuka to może i nowe pozycje będą na rynku.

  111. Kiedy tworzy się restrykcyjne prawo
    nie biorąc pod uwagę tego co napisałam wcześniej to i postawy oponentów będą radykalne.U nas debatę zastępuje się krzykiem, silniejszy wykorzystując przewagę oczywiście nakazem i grożbą kary.Im dłużej rządy pozostają głuche na krzyk wykluczonych tym większa radykalizacja wystąpień i postaw.

    PS.Bywam w księgarniach i przeglądam ofertę i nie wszystkie pozycje mnie zadowalają,ale nim doczekam wnuka to może i nowe pozycje będą na rynku.

  112. Kiedy tworzy się restrykcyjne prawo
    nie biorąc pod uwagę tego co napisałam wcześniej to i postawy oponentów będą radykalne.U nas debatę zastępuje się krzykiem, silniejszy wykorzystując przewagę oczywiście nakazem i grożbą kary.Im dłużej rządy pozostają głuche na krzyk wykluczonych tym większa radykalizacja wystąpień i postaw.

    PS.Bywam w księgarniach i przeglądam ofertę i nie wszystkie pozycje mnie zadowalają,ale nim doczekam wnuka to może i nowe pozycje będą na rynku.

  113. Kiedy tworzy się restrykcyjne prawo
    nie biorąc pod uwagę tego co napisałam wcześniej to i postawy oponentów będą radykalne.U nas debatę zastępuje się krzykiem, silniejszy wykorzystując przewagę oczywiście nakazem i grożbą kary.Im dłużej rządy pozostają głuche na krzyk wykluczonych tym większa radykalizacja wystąpień i postaw.

    PS.Bywam w księgarniach i przeglądam ofertę i nie wszystkie pozycje mnie zadowalają,ale nim doczekam wnuka to może i nowe pozycje będą na rynku.

  114. Kiedy tworzy się restrykcyjne prawo
    nie biorąc pod uwagę tego co napisałam wcześniej to i postawy oponentów będą radykalne.U nas debatę zastępuje się krzykiem, silniejszy wykorzystując przewagę oczywiście nakazem i grożbą kary.Im dłużej rządy pozostają głuche na krzyk wykluczonych tym większa radykalizacja wystąpień i postaw.

    PS.Bywam w księgarniach i przeglądam ofertę i nie wszystkie pozycje mnie zadowalają,ale nim doczekam wnuka to może i nowe pozycje będą na rynku.

  115. Alez prosze bardzo!
    A brzmienie lacinskie wybralem z czystego lenistwa, nigdy nie chcialo mi sie w te i nazad przestawiac klawiatury z ichniej na nasza a sama przyznasz, ze “Adwokat Diabla” troche smiesznie wyglada, malo strasznie, tak po dziecinnemu. Kto by wtedy traktowal powaznie takiego adwokata.
    P.S. Jak to dobrze, ze madry pan Bog nie pomieszal jezykow zwierzetom, czym chwalilby sie wtedy twoj rozkoszny kociak.
    Pozdrawiam rowniez.

  116. Alez prosze bardzo!
    A brzmienie lacinskie wybralem z czystego lenistwa, nigdy nie chcialo mi sie w te i nazad przestawiac klawiatury z ichniej na nasza a sama przyznasz, ze “Adwokat Diabla” troche smiesznie wyglada, malo strasznie, tak po dziecinnemu. Kto by wtedy traktowal powaznie takiego adwokata.
    P.S. Jak to dobrze, ze madry pan Bog nie pomieszal jezykow zwierzetom, czym chwalilby sie wtedy twoj rozkoszny kociak.
    Pozdrawiam rowniez.

  117. Alez prosze bardzo!
    A brzmienie lacinskie wybralem z czystego lenistwa, nigdy nie chcialo mi sie w te i nazad przestawiac klawiatury z ichniej na nasza a sama przyznasz, ze “Adwokat Diabla” troche smiesznie wyglada, malo strasznie, tak po dziecinnemu. Kto by wtedy traktowal powaznie takiego adwokata.
    P.S. Jak to dobrze, ze madry pan Bog nie pomieszal jezykow zwierzetom, czym chwalilby sie wtedy twoj rozkoszny kociak.
    Pozdrawiam rowniez.

  118. Alez prosze bardzo!
    A brzmienie lacinskie wybralem z czystego lenistwa, nigdy nie chcialo mi sie w te i nazad przestawiac klawiatury z ichniej na nasza a sama przyznasz, ze “Adwokat Diabla” troche smiesznie wyglada, malo strasznie, tak po dziecinnemu. Kto by wtedy traktowal powaznie takiego adwokata.
    P.S. Jak to dobrze, ze madry pan Bog nie pomieszal jezykow zwierzetom, czym chwalilby sie wtedy twoj rozkoszny kociak.
    Pozdrawiam rowniez.

  119. Alez prosze bardzo!
    A brzmienie lacinskie wybralem z czystego lenistwa, nigdy nie chcialo mi sie w te i nazad przestawiac klawiatury z ichniej na nasza a sama przyznasz, ze “Adwokat Diabla” troche smiesznie wyglada, malo strasznie, tak po dziecinnemu. Kto by wtedy traktowal powaznie takiego adwokata.
    P.S. Jak to dobrze, ze madry pan Bog nie pomieszal jezykow zwierzetom, czym chwalilby sie wtedy twoj rozkoszny kociak.
    Pozdrawiam rowniez.

  120. Alez prosze bardzo!
    A brzmienie lacinskie wybralem z czystego lenistwa, nigdy nie chcialo mi sie w te i nazad przestawiac klawiatury z ichniej na nasza a sama przyznasz, ze “Adwokat Diabla” troche smiesznie wyglada, malo strasznie, tak po dziecinnemu. Kto by wtedy traktowal powaznie takiego adwokata.
    P.S. Jak to dobrze, ze madry pan Bog nie pomieszal jezykow zwierzetom, czym chwalilby sie wtedy twoj rozkoszny kociak.
    Pozdrawiam rowniez.

  121. Jeden facet, steward jakiś z NY pierwszy, szło szybko
    po klubach. Po 1/2 roku było jasne co i jak.

    Śledziłem info z ciekawości czy mają jakieś służby “szybkiego reagowania na zagrożenie” czy też zwyczajna biurokracja. Zakładałem, że u nas pełna symetria jest, w wyniku zimnej wojny.

  122. Jeden facet, steward jakiś z NY pierwszy, szło szybko
    po klubach. Po 1/2 roku było jasne co i jak.

    Śledziłem info z ciekawości czy mają jakieś służby “szybkiego reagowania na zagrożenie” czy też zwyczajna biurokracja. Zakładałem, że u nas pełna symetria jest, w wyniku zimnej wojny.

  123. Jeden facet, steward jakiś z NY pierwszy, szło szybko
    po klubach. Po 1/2 roku było jasne co i jak.

    Śledziłem info z ciekawości czy mają jakieś służby “szybkiego reagowania na zagrożenie” czy też zwyczajna biurokracja. Zakładałem, że u nas pełna symetria jest, w wyniku zimnej wojny.

  124. Jeden facet, steward jakiś z NY pierwszy, szło szybko
    po klubach. Po 1/2 roku było jasne co i jak.

    Śledziłem info z ciekawości czy mają jakieś służby “szybkiego reagowania na zagrożenie” czy też zwyczajna biurokracja. Zakładałem, że u nas pełna symetria jest, w wyniku zimnej wojny.

  125. Jeden facet, steward jakiś z NY pierwszy, szło szybko
    po klubach. Po 1/2 roku było jasne co i jak.

    Śledziłem info z ciekawości czy mają jakieś służby “szybkiego reagowania na zagrożenie” czy też zwyczajna biurokracja. Zakładałem, że u nas pełna symetria jest, w wyniku zimnej wojny.

  126. Jeden facet, steward jakiś z NY pierwszy, szło szybko
    po klubach. Po 1/2 roku było jasne co i jak.

    Śledziłem info z ciekawości czy mają jakieś służby “szybkiego reagowania na zagrożenie” czy też zwyczajna biurokracja. Zakładałem, że u nas pełna symetria jest, w wyniku zimnej wojny.

  127. O Kurka Mać.
    Napisałem dziś tekst, coby odpowiedzieć wojującej tolerancji, patrzę, a tu Kurka wcześniej napisał to samo. Następnym razem przemogę lenistwo i przeczytam więcej niż nagłówki zanim coś wyskrobię, by niepotrzebnie nie powielać tematu.

  128. O Kurka Mać.
    Napisałem dziś tekst, coby odpowiedzieć wojującej tolerancji, patrzę, a tu Kurka wcześniej napisał to samo. Następnym razem przemogę lenistwo i przeczytam więcej niż nagłówki zanim coś wyskrobię, by niepotrzebnie nie powielać tematu.

  129. O Kurka Mać.
    Napisałem dziś tekst, coby odpowiedzieć wojującej tolerancji, patrzę, a tu Kurka wcześniej napisał to samo. Następnym razem przemogę lenistwo i przeczytam więcej niż nagłówki zanim coś wyskrobię, by niepotrzebnie nie powielać tematu.

  130. O Kurka Mać.
    Napisałem dziś tekst, coby odpowiedzieć wojującej tolerancji, patrzę, a tu Kurka wcześniej napisał to samo. Następnym razem przemogę lenistwo i przeczytam więcej niż nagłówki zanim coś wyskrobię, by niepotrzebnie nie powielać tematu.

  131. O Kurka Mać.
    Napisałem dziś tekst, coby odpowiedzieć wojującej tolerancji, patrzę, a tu Kurka wcześniej napisał to samo. Następnym razem przemogę lenistwo i przeczytam więcej niż nagłówki zanim coś wyskrobię, by niepotrzebnie nie powielać tematu.

  132. O Kurka Mać.
    Napisałem dziś tekst, coby odpowiedzieć wojującej tolerancji, patrzę, a tu Kurka wcześniej napisał to samo. Następnym razem przemogę lenistwo i przeczytam więcej niż nagłówki zanim coś wyskrobię, by niepotrzebnie nie powielać tematu.

  133. Witam
    Wyrażać swoje zdanie

    Witam
    Wyrażać swoje zdanie oczywiście możemy, gorzej jest z rzeczywistym wpływem na wydarzenia, One się toczą niezależnie od nas i naszych poglądow, czekają na swój czas realizacji lub zaniechania – przyczajone…Wszystko ma swój czas jak w Encyklopedii Odkryć i Wynalazków – starożytni wymyślili ideę, realizacja musiała czekać na odpowiednie warunki społeczne i technologiczne.
    Czytając publikacje które opisują przemiany obyczajów to nie widzę tam prostych dróg.Przykładowo publiczne łażnie rzymskie (postęp) , średniowieczne nocniki wylewane na bruk i norma kąpieli raz na rok,(cofnięcie się) publiczne pierdnięcia po posiłkach wchodzące w kanon dobrego zachowania przy stole.
    Francuska Akademia Sztuk Pięknych decydowała o losie artystów, których współczesna recepcja jest tak różna od kanonów estetycznych tej historycznej instytucji. Weźmy np czytelnictwo książek i prasy.Jesteśmy wszyscy naocznymi świadkami przemian – można się upierać przy konieczności czytania, można argumentować (jak czyni to młodzież}, że czytanie jest przeżytkiem, będzie to tylko akademicka dyskusja – świat i tak pójdzie swoją drogą.
    Co napiszą i jak ocenią ludzkość np autorzy żyjący w XXII. Śmierć milionów ludzi zatrutych chemikaliami znajdującymi się w pożywieniu i zaniechania użycia środków do bezpiecznego uprawiania seksu, aby uniknąć AIDS, brak dbałości o środowisko człowieka itd itp Te aspekty będą decydowały o być albo nie być człowieka.Doraźnie wg Benthama rolą państwa i systemu gospodarczego jest zapewnienie “największego szczęścia dla największej liczby obywateli” To jest chyba podstawa nowoczesnego kapitalizmu W sferze etyki i wartości wg mnie najlepsza jest metoda “złotego środka”. Tylko, że ta metoda będzie miała wątpliwe rezultaty , jeśli ekstremalne poglądy będą głosić ludzie o ekstremalnym wizerunku medialnym.

  134. Witam
    Wyrażać swoje zdanie

    Witam
    Wyrażać swoje zdanie oczywiście możemy, gorzej jest z rzeczywistym wpływem na wydarzenia, One się toczą niezależnie od nas i naszych poglądow, czekają na swój czas realizacji lub zaniechania – przyczajone…Wszystko ma swój czas jak w Encyklopedii Odkryć i Wynalazków – starożytni wymyślili ideę, realizacja musiała czekać na odpowiednie warunki społeczne i technologiczne.
    Czytając publikacje które opisują przemiany obyczajów to nie widzę tam prostych dróg.Przykładowo publiczne łażnie rzymskie (postęp) , średniowieczne nocniki wylewane na bruk i norma kąpieli raz na rok,(cofnięcie się) publiczne pierdnięcia po posiłkach wchodzące w kanon dobrego zachowania przy stole.
    Francuska Akademia Sztuk Pięknych decydowała o losie artystów, których współczesna recepcja jest tak różna od kanonów estetycznych tej historycznej instytucji. Weźmy np czytelnictwo książek i prasy.Jesteśmy wszyscy naocznymi świadkami przemian – można się upierać przy konieczności czytania, można argumentować (jak czyni to młodzież}, że czytanie jest przeżytkiem, będzie to tylko akademicka dyskusja – świat i tak pójdzie swoją drogą.
    Co napiszą i jak ocenią ludzkość np autorzy żyjący w XXII. Śmierć milionów ludzi zatrutych chemikaliami znajdującymi się w pożywieniu i zaniechania użycia środków do bezpiecznego uprawiania seksu, aby uniknąć AIDS, brak dbałości o środowisko człowieka itd itp Te aspekty będą decydowały o być albo nie być człowieka.Doraźnie wg Benthama rolą państwa i systemu gospodarczego jest zapewnienie “największego szczęścia dla największej liczby obywateli” To jest chyba podstawa nowoczesnego kapitalizmu W sferze etyki i wartości wg mnie najlepsza jest metoda “złotego środka”. Tylko, że ta metoda będzie miała wątpliwe rezultaty , jeśli ekstremalne poglądy będą głosić ludzie o ekstremalnym wizerunku medialnym.

  135. Witam
    Wyrażać swoje zdanie

    Witam
    Wyrażać swoje zdanie oczywiście możemy, gorzej jest z rzeczywistym wpływem na wydarzenia, One się toczą niezależnie od nas i naszych poglądow, czekają na swój czas realizacji lub zaniechania – przyczajone…Wszystko ma swój czas jak w Encyklopedii Odkryć i Wynalazków – starożytni wymyślili ideę, realizacja musiała czekać na odpowiednie warunki społeczne i technologiczne.
    Czytając publikacje które opisują przemiany obyczajów to nie widzę tam prostych dróg.Przykładowo publiczne łażnie rzymskie (postęp) , średniowieczne nocniki wylewane na bruk i norma kąpieli raz na rok,(cofnięcie się) publiczne pierdnięcia po posiłkach wchodzące w kanon dobrego zachowania przy stole.
    Francuska Akademia Sztuk Pięknych decydowała o losie artystów, których współczesna recepcja jest tak różna od kanonów estetycznych tej historycznej instytucji. Weźmy np czytelnictwo książek i prasy.Jesteśmy wszyscy naocznymi świadkami przemian – można się upierać przy konieczności czytania, można argumentować (jak czyni to młodzież}, że czytanie jest przeżytkiem, będzie to tylko akademicka dyskusja – świat i tak pójdzie swoją drogą.
    Co napiszą i jak ocenią ludzkość np autorzy żyjący w XXII. Śmierć milionów ludzi zatrutych chemikaliami znajdującymi się w pożywieniu i zaniechania użycia środków do bezpiecznego uprawiania seksu, aby uniknąć AIDS, brak dbałości o środowisko człowieka itd itp Te aspekty będą decydowały o być albo nie być człowieka.Doraźnie wg Benthama rolą państwa i systemu gospodarczego jest zapewnienie “największego szczęścia dla największej liczby obywateli” To jest chyba podstawa nowoczesnego kapitalizmu W sferze etyki i wartości wg mnie najlepsza jest metoda “złotego środka”. Tylko, że ta metoda będzie miała wątpliwe rezultaty , jeśli ekstremalne poglądy będą głosić ludzie o ekstremalnym wizerunku medialnym.

  136. Witam
    Wyrażać swoje zdanie

    Witam
    Wyrażać swoje zdanie oczywiście możemy, gorzej jest z rzeczywistym wpływem na wydarzenia, One się toczą niezależnie od nas i naszych poglądow, czekają na swój czas realizacji lub zaniechania – przyczajone…Wszystko ma swój czas jak w Encyklopedii Odkryć i Wynalazków – starożytni wymyślili ideę, realizacja musiała czekać na odpowiednie warunki społeczne i technologiczne.
    Czytając publikacje które opisują przemiany obyczajów to nie widzę tam prostych dróg.Przykładowo publiczne łażnie rzymskie (postęp) , średniowieczne nocniki wylewane na bruk i norma kąpieli raz na rok,(cofnięcie się) publiczne pierdnięcia po posiłkach wchodzące w kanon dobrego zachowania przy stole.
    Francuska Akademia Sztuk Pięknych decydowała o losie artystów, których współczesna recepcja jest tak różna od kanonów estetycznych tej historycznej instytucji. Weźmy np czytelnictwo książek i prasy.Jesteśmy wszyscy naocznymi świadkami przemian – można się upierać przy konieczności czytania, można argumentować (jak czyni to młodzież}, że czytanie jest przeżytkiem, będzie to tylko akademicka dyskusja – świat i tak pójdzie swoją drogą.
    Co napiszą i jak ocenią ludzkość np autorzy żyjący w XXII. Śmierć milionów ludzi zatrutych chemikaliami znajdującymi się w pożywieniu i zaniechania użycia środków do bezpiecznego uprawiania seksu, aby uniknąć AIDS, brak dbałości o środowisko człowieka itd itp Te aspekty będą decydowały o być albo nie być człowieka.Doraźnie wg Benthama rolą państwa i systemu gospodarczego jest zapewnienie “największego szczęścia dla największej liczby obywateli” To jest chyba podstawa nowoczesnego kapitalizmu W sferze etyki i wartości wg mnie najlepsza jest metoda “złotego środka”. Tylko, że ta metoda będzie miała wątpliwe rezultaty , jeśli ekstremalne poglądy będą głosić ludzie o ekstremalnym wizerunku medialnym.

  137. Witam
    Wyrażać swoje zdanie

    Witam
    Wyrażać swoje zdanie oczywiście możemy, gorzej jest z rzeczywistym wpływem na wydarzenia, One się toczą niezależnie od nas i naszych poglądow, czekają na swój czas realizacji lub zaniechania – przyczajone…Wszystko ma swój czas jak w Encyklopedii Odkryć i Wynalazków – starożytni wymyślili ideę, realizacja musiała czekać na odpowiednie warunki społeczne i technologiczne.
    Czytając publikacje które opisują przemiany obyczajów to nie widzę tam prostych dróg.Przykładowo publiczne łażnie rzymskie (postęp) , średniowieczne nocniki wylewane na bruk i norma kąpieli raz na rok,(cofnięcie się) publiczne pierdnięcia po posiłkach wchodzące w kanon dobrego zachowania przy stole.
    Francuska Akademia Sztuk Pięknych decydowała o losie artystów, których współczesna recepcja jest tak różna od kanonów estetycznych tej historycznej instytucji. Weźmy np czytelnictwo książek i prasy.Jesteśmy wszyscy naocznymi świadkami przemian – można się upierać przy konieczności czytania, można argumentować (jak czyni to młodzież}, że czytanie jest przeżytkiem, będzie to tylko akademicka dyskusja – świat i tak pójdzie swoją drogą.
    Co napiszą i jak ocenią ludzkość np autorzy żyjący w XXII. Śmierć milionów ludzi zatrutych chemikaliami znajdującymi się w pożywieniu i zaniechania użycia środków do bezpiecznego uprawiania seksu, aby uniknąć AIDS, brak dbałości o środowisko człowieka itd itp Te aspekty będą decydowały o być albo nie być człowieka.Doraźnie wg Benthama rolą państwa i systemu gospodarczego jest zapewnienie “największego szczęścia dla największej liczby obywateli” To jest chyba podstawa nowoczesnego kapitalizmu W sferze etyki i wartości wg mnie najlepsza jest metoda “złotego środka”. Tylko, że ta metoda będzie miała wątpliwe rezultaty , jeśli ekstremalne poglądy będą głosić ludzie o ekstremalnym wizerunku medialnym.

  138. Witam
    Wyrażać swoje zdanie

    Witam
    Wyrażać swoje zdanie oczywiście możemy, gorzej jest z rzeczywistym wpływem na wydarzenia, One się toczą niezależnie od nas i naszych poglądow, czekają na swój czas realizacji lub zaniechania – przyczajone…Wszystko ma swój czas jak w Encyklopedii Odkryć i Wynalazków – starożytni wymyślili ideę, realizacja musiała czekać na odpowiednie warunki społeczne i technologiczne.
    Czytając publikacje które opisują przemiany obyczajów to nie widzę tam prostych dróg.Przykładowo publiczne łażnie rzymskie (postęp) , średniowieczne nocniki wylewane na bruk i norma kąpieli raz na rok,(cofnięcie się) publiczne pierdnięcia po posiłkach wchodzące w kanon dobrego zachowania przy stole.
    Francuska Akademia Sztuk Pięknych decydowała o losie artystów, których współczesna recepcja jest tak różna od kanonów estetycznych tej historycznej instytucji. Weźmy np czytelnictwo książek i prasy.Jesteśmy wszyscy naocznymi świadkami przemian – można się upierać przy konieczności czytania, można argumentować (jak czyni to młodzież}, że czytanie jest przeżytkiem, będzie to tylko akademicka dyskusja – świat i tak pójdzie swoją drogą.
    Co napiszą i jak ocenią ludzkość np autorzy żyjący w XXII. Śmierć milionów ludzi zatrutych chemikaliami znajdującymi się w pożywieniu i zaniechania użycia środków do bezpiecznego uprawiania seksu, aby uniknąć AIDS, brak dbałości o środowisko człowieka itd itp Te aspekty będą decydowały o być albo nie być człowieka.Doraźnie wg Benthama rolą państwa i systemu gospodarczego jest zapewnienie “największego szczęścia dla największej liczby obywateli” To jest chyba podstawa nowoczesnego kapitalizmu W sferze etyki i wartości wg mnie najlepsza jest metoda “złotego środka”. Tylko, że ta metoda będzie miała wątpliwe rezultaty , jeśli ekstremalne poglądy będą głosić ludzie o ekstremalnym wizerunku medialnym.

  139. Piekny tekst, Matko. I
    Piekny tekst, Matko. I oczywiscie przez wiekszosc niezrozumiany.

    A kolezanka Sobecka, o przepraszam, Dorola – jak moglem sie tak pomylic? – jest tak przerysowana egzemplifikacja przedstawionego przez MK w powyzszym tekscie problemu, ze zastanawiam sie, czy to nie sam MK zalozyl sobie drugie konto, aby poprzec i wyjasnic wymowe felietonu na dobitnym przykladzie. 🙂

    A mnie jako komentarz nasuwa sie juz tylko niezastapiony Kaczmarski:

    “Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas
    I z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast
    Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam!
    Kto sam ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam

    Patrzył na równy tłumów marsz
    Milczał wsłuchany w kroków huk
    A mury rosły rosły rosły
    Łańcuch kołysał się u nóg…

    Patrzy na równy tłumów marsz
    Milczy wsłuchany w kroków huk
    A mury rosną rosną rosną
    Łańcuch kołysze się u nóg… ”

    Pozdrowienia dla samotnego wilka MK, siedzacego okrakiem na ostatniej barykadzie normalnosci – pomiedzy Rydzykiem i Sobecka a Biedroniem i Dorola.

  140. Piekny tekst, Matko. I
    Piekny tekst, Matko. I oczywiscie przez wiekszosc niezrozumiany.

    A kolezanka Sobecka, o przepraszam, Dorola – jak moglem sie tak pomylic? – jest tak przerysowana egzemplifikacja przedstawionego przez MK w powyzszym tekscie problemu, ze zastanawiam sie, czy to nie sam MK zalozyl sobie drugie konto, aby poprzec i wyjasnic wymowe felietonu na dobitnym przykladzie. 🙂

    A mnie jako komentarz nasuwa sie juz tylko niezastapiony Kaczmarski:

    “Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas
    I z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast
    Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam!
    Kto sam ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam

    Patrzył na równy tłumów marsz
    Milczał wsłuchany w kroków huk
    A mury rosły rosły rosły
    Łańcuch kołysał się u nóg…

    Patrzy na równy tłumów marsz
    Milczy wsłuchany w kroków huk
    A mury rosną rosną rosną
    Łańcuch kołysze się u nóg… ”

    Pozdrowienia dla samotnego wilka MK, siedzacego okrakiem na ostatniej barykadzie normalnosci – pomiedzy Rydzykiem i Sobecka a Biedroniem i Dorola.

  141. Piekny tekst, Matko. I
    Piekny tekst, Matko. I oczywiscie przez wiekszosc niezrozumiany.

    A kolezanka Sobecka, o przepraszam, Dorola – jak moglem sie tak pomylic? – jest tak przerysowana egzemplifikacja przedstawionego przez MK w powyzszym tekscie problemu, ze zastanawiam sie, czy to nie sam MK zalozyl sobie drugie konto, aby poprzec i wyjasnic wymowe felietonu na dobitnym przykladzie. 🙂

    A mnie jako komentarz nasuwa sie juz tylko niezastapiony Kaczmarski:

    “Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas
    I z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast
    Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam!
    Kto sam ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam

    Patrzył na równy tłumów marsz
    Milczał wsłuchany w kroków huk
    A mury rosły rosły rosły
    Łańcuch kołysał się u nóg…

    Patrzy na równy tłumów marsz
    Milczy wsłuchany w kroków huk
    A mury rosną rosną rosną
    Łańcuch kołysze się u nóg… ”

    Pozdrowienia dla samotnego wilka MK, siedzacego okrakiem na ostatniej barykadzie normalnosci – pomiedzy Rydzykiem i Sobecka a Biedroniem i Dorola.

  142. Piekny tekst, Matko. I
    Piekny tekst, Matko. I oczywiscie przez wiekszosc niezrozumiany.

    A kolezanka Sobecka, o przepraszam, Dorola – jak moglem sie tak pomylic? – jest tak przerysowana egzemplifikacja przedstawionego przez MK w powyzszym tekscie problemu, ze zastanawiam sie, czy to nie sam MK zalozyl sobie drugie konto, aby poprzec i wyjasnic wymowe felietonu na dobitnym przykladzie. 🙂

    A mnie jako komentarz nasuwa sie juz tylko niezastapiony Kaczmarski:

    “Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas
    I z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast
    Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam!
    Kto sam ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam

    Patrzył na równy tłumów marsz
    Milczał wsłuchany w kroków huk
    A mury rosły rosły rosły
    Łańcuch kołysał się u nóg…

    Patrzy na równy tłumów marsz
    Milczy wsłuchany w kroków huk
    A mury rosną rosną rosną
    Łańcuch kołysze się u nóg… ”

    Pozdrowienia dla samotnego wilka MK, siedzacego okrakiem na ostatniej barykadzie normalnosci – pomiedzy Rydzykiem i Sobecka a Biedroniem i Dorola.

  143. Piekny tekst, Matko. I
    Piekny tekst, Matko. I oczywiscie przez wiekszosc niezrozumiany.

    A kolezanka Sobecka, o przepraszam, Dorola – jak moglem sie tak pomylic? – jest tak przerysowana egzemplifikacja przedstawionego przez MK w powyzszym tekscie problemu, ze zastanawiam sie, czy to nie sam MK zalozyl sobie drugie konto, aby poprzec i wyjasnic wymowe felietonu na dobitnym przykladzie. 🙂

    A mnie jako komentarz nasuwa sie juz tylko niezastapiony Kaczmarski:

    “Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas
    I z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast
    Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam!
    Kto sam ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam

    Patrzył na równy tłumów marsz
    Milczał wsłuchany w kroków huk
    A mury rosły rosły rosły
    Łańcuch kołysał się u nóg…

    Patrzy na równy tłumów marsz
    Milczy wsłuchany w kroków huk
    A mury rosną rosną rosną
    Łańcuch kołysze się u nóg… ”

    Pozdrowienia dla samotnego wilka MK, siedzacego okrakiem na ostatniej barykadzie normalnosci – pomiedzy Rydzykiem i Sobecka a Biedroniem i Dorola.

  144. Piekny tekst, Matko. I
    Piekny tekst, Matko. I oczywiscie przez wiekszosc niezrozumiany.

    A kolezanka Sobecka, o przepraszam, Dorola – jak moglem sie tak pomylic? – jest tak przerysowana egzemplifikacja przedstawionego przez MK w powyzszym tekscie problemu, ze zastanawiam sie, czy to nie sam MK zalozyl sobie drugie konto, aby poprzec i wyjasnic wymowe felietonu na dobitnym przykladzie. 🙂

    A mnie jako komentarz nasuwa sie juz tylko niezastapiony Kaczmarski:

    “Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas
    I z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast
    Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam!
    Kto sam ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam

    Patrzył na równy tłumów marsz
    Milczał wsłuchany w kroków huk
    A mury rosły rosły rosły
    Łańcuch kołysał się u nóg…

    Patrzy na równy tłumów marsz
    Milczy wsłuchany w kroków huk
    A mury rosną rosną rosną
    Łańcuch kołysze się u nóg… ”

    Pozdrowienia dla samotnego wilka MK, siedzacego okrakiem na ostatniej barykadzie normalnosci – pomiedzy Rydzykiem i Sobecka a Biedroniem i Dorola.